Poniedziałek, 16 października 2017
Kategoria 50-100
Lato wróciło!
Wstałem bardzo wcześnie i pojechałem do Piaseczna, a wróciłem przez Ursynów i Mordor. Te pierwsze czterdzieści kilka kilometrów pokonałem ze średnią prędkością 22 km/h. SAMOCHODEM! Na dodatek ona jest zawyżona jazdą Południową Obwodnicą Warszawy. Fragment od Marynarskiej do Puławskiej jechałem powyżej 100 km/h, gdyby nie to, poranna AVG byłaby jeszcze niższa. Gdy już byłem z powrotem w domu, miałem chwilowy moment zawahania, czy wsiadać na rower, czy lepiej coś poczytać. Szybko jednak się wypędziłem tę niemądrą myśl tym bardziej, że czekały nowe siodełka na testy. Najpierw założyłem to anatomiczne Selle SMP i po chwili, na ulicy, musiałem wyciągać narzędzia i troszkę je opuścić. Jest widocznie grubsze, a jazda z całkowitym wyprostem nogi jest i niewygodna i niezdrowa. Nie lubię zaczynać jazdy od poprawek i napraw, bo jakoś psuje mi to nastrój już na starcie, ale to była konieczność. Trasę układałem sobie patrząc na kierunek wiatru i na początek pojechałem na południe, by potem przez Nadarzyn i Piaseczno pojechać do Gassów i wrócić z wiatrem. W drodze do Nadarzyna dwukrotnie napotkałem znaki droga bez przejazdu, raz dodatkowo nawet zagrodzoną do połowy jezdnia, tak jak wiadukt na drodze do Raszyna, którym Katana jeździ do pracy. Oczywiście pomimo tej drogowej ściemy można spokojnie tamtędy jechać nie tylko rowerem, ale i samochodem. Zapewne to kwestia odbiorów technicznych lub innych proceduralnych przepychanek pomiędzy inwestorem, a wykonawcą. Kiedy dojechałem do Komorowa znowu popełniłem błąd nawigacyjny i wpakowałem się w drogę leśną. Tym razem musiałem troszkę pospacerować z rowerem po lesie.

W Nadarzynie drogowy armagedon na "gierkówce", ale rowerem dało sie przez pasy na drugą stronę przejechać. Na drodze do Piaseczna zgubić się trudno, ale za to niepotrzebnie zjeżdżałem czasami na drogę dla rowerów i to w takich miejscach, gdzie po kilkudziesięciu metrach się kończyły. Chciałem być taki uprzejmy i dbający o kierowców jadących za mną.
W Lesznowoli dużo jest takich dyniowych stoisk.

Na Rynku w Piasecznie na szczęście fontanny jeszcze działają i mogłem zmoczyć chustkę pod kaskiem. Było to potrzebne, bo zaczynała mi już głowa parować całkiem jak w lecie. Bo też i temperatura była dziś całkiem letnia. To wszystko na dziś.


W Nadarzynie drogowy armagedon na "gierkówce", ale rowerem dało sie przez pasy na drugą stronę przejechać. Na drodze do Piaseczna zgubić się trudno, ale za to niepotrzebnie zjeżdżałem czasami na drogę dla rowerów i to w takich miejscach, gdzie po kilkudziesięciu metrach się kończyły. Chciałem być taki uprzejmy i dbający o kierowców jadących za mną.
W Lesznowoli dużo jest takich dyniowych stoisk.

Na Rynku w Piasecznie na szczęście fontanny jeszcze działają i mogłem zmoczyć chustkę pod kaskiem. Było to potrzebne, bo zaczynała mi już głowa parować całkiem jak w lecie. Bo też i temperatura była dziś całkiem letnia. To wszystko na dziś.

- DST 83.00km
- Teren 1.00km
- Czas 04:12
- VAVG 19.76km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 października 2017
Kategoria <50
Krótki wpis o niczym
W jedną stronę pojechałem nad Wisłą i zdobyłem kilka pucharków od Stravy, w drugą stronę, przez miasta środek, a pucharki zdobyłem w Alejach niepodległości i na ursynowskich drogach rowerowych. To właściwie wszystko. co o dzisiejszej jeździe warto napisać. a gdyby nie strava, to i tego by nie było. :)
- DST 45.00km
- Czas 02:14
- VAVG 20.15km/h
- Temperatura 14.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 października 2017
Kategoria <50
Słaba jazda na bujanym rowerze
Ponieważ chwilowo, do niedzieli, nie mieszkam u siebie i nie mam swojego roweru, zamierzałem zrobić przerwę od roweru. Ale kolega Vuki postarał się, bym nie gnuśniał bezczynnie i zafundował mi kurs do paczkomatu. A skoro już wyciągnąłem rower i napompowałem opony, to postanowiłem przejechać większy kawałek i jeszcze coś tam po drodze pozałatwiać. Jazda na bardzo miękkich amortyzatorach sprawiała, że czułem się jakbym zamiast siodełka miał fotel na biegunach. a do tego siedziałem wyprostowany jakbym kij połknął. Nie przeszkadzało mi to jednak, bo wycieczkę traktowałem czysto rekreacyjnie, co widać po Avg. Jedynie na zjeździe Książęcą pobiłem życiówkę, ale to był dopiero mój trzeci rejestrowany przez Stravę przejazd - jakoś mi tamtędy nigdzie nie po drodze.
Jak już odebrałem przesyłkę od Marka, zawiozłem ją do domu i dopiero po rozpakowaniu zobaczyłem, że mam dwa nowe siodełka do testów! Teraz muszę się rzeczywiście zabrać za robotę, bo dopiero kilkaset przejechanych kilometrów da jakiś pogląd o ich wygodzie, a właściwie dopasowaniu do mojej dupy.
Dzięki Marku!
Pierwsze zdjęcie - chryzantemy złociste (choć to nie cmentarz, ani Wszystkich Świętych)

Drugie zdjęcie - "Ranny w lesie", ale nie film, tylko fragment muralu na Żoliborzu

Zdjęcie trzecie - wiadukt kolejowy nad ulicą Wolską

Zdjęcie czwarte - medytacje wiejskiego listonosza

Zdjęcie piąte i ostatnie - Selle SMP 4 bike vs. Kellys KLS Apex

Jak już odebrałem przesyłkę od Marka, zawiozłem ją do domu i dopiero po rozpakowaniu zobaczyłem, że mam dwa nowe siodełka do testów! Teraz muszę się rzeczywiście zabrać za robotę, bo dopiero kilkaset przejechanych kilometrów da jakiś pogląd o ich wygodzie, a właściwie dopasowaniu do mojej dupy.
Dzięki Marku!
Pierwsze zdjęcie - chryzantemy złociste (choć to nie cmentarz, ani Wszystkich Świętych)

Drugie zdjęcie - "Ranny w lesie", ale nie film, tylko fragment muralu na Żoliborzu

Zdjęcie trzecie - wiadukt kolejowy nad ulicą Wolską

Zdjęcie czwarte - medytacje wiejskiego listonosza

Zdjęcie piąte i ostatnie - Selle SMP 4 bike vs. Kellys KLS Apex

- DST 48.00km
- Czas 02:55
- VAVG 16.46km/h
- Temperatura 15.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 października 2017
Kategoria Bez wyjazdu
Filmik zamiast wpisu - wczorajsza jazda
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017
Kategoria > 100
Październikowa setka - wariant południowy
Po wczorajszej wieczornej wycieczce wiedziałem, że czas na krótkie spodenki i kurteczkę cienką jak pergamin się skończył. Początkowo myślałem o długich spodniach zimowych, ale na szczęście przypomniałem sobie o nogawkach i to był strzał w dziesiątkę. W kurtce deszczówce z Lidla początkowo się zagrzałem, ale jak przystanąłem przy heliporcie sfocić startujący ultralekki śmigłowiec, to dość szybko ostygłem i już nie narzekałem na kurtkę. Tam też zobaczyłem, że telefon po jedenastu kilometrach zgubił fixa i nie rejestruje trasy. W takich wypadkach pomaga jedynie restart. Dlatego też nie zgadzają się kilometry. Na trasie do Góry Kalwarii napotkałem kilkudziesięciu kolorowo ubranych rowerzystów mknących w peletonach o różnej liczebności. Najliczniejsza ekipa liczyła chyba z dwanaście osób. W Górze Kalwarii chciałem skrócić powrotną drogą i i pojechać przez Konstancin, ale jakoś samo mi się pojechało na Sobików. :) Dalej już nie miałem wyjścia, musiałem jechać jak drogi prowadzą, a te zaprowadziły mnie do Prażmowa i Tarczyna. Niestety jechałem pod wiatr i dużo czasu straciłem, a mieliśmy proszony obiad w planach, więc po dojechaniu do "siódemki" skierowałem się na południe i nie patrząc na hałas, spaliny i tiry, najkrótszą drogą popedałowałem jak najszybciej do domu. Nawet kilka rekordów na tamtych segmentach mi wpadło.
Na obiad zdążyliśmy spokojnie.
PS. Rękawice z Castoramy zadebiutowały na dzisiejszej trasie i zdały egzamin.




Na obiad zdążyliśmy spokojnie.
PS. Rękawice z Castoramy zadebiutowały na dzisiejszej trasie i zdały egzamin.




- DST 108.00km
- Czas 05:06
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 października 2017
Kategoria <50
Nie lubię jeździć po ciemku!
Mogłem zrobić jakiś wyjazd dopiero przed wieczorem i dość długo zastanawiałem się, czy mi się chce. Nie chciało mi się - ale kilometry same się nie zrobią. Początek był nawet niezły, choć wydawało mi się, że jestem za lekko jestem ubrany, ale aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Obawiałem się jedynie zapadającego zmroku i rzeczywiście, od Borzęcina ledwie co widziałem. Sołtysi we wioskach na oświetleniu oszczędzają, a w półmroku moja lampeczka słabo sobie radzi. Wydawało mi się, że świeci jasno jak w domu sprawdzałem, ale na drodze słabo sobie radziła. Zapewne na nowych bateriach wygląda to inaczej, ale moje już mają kilka godzin świecenia za sobą. Na szczęście przed Starymi Babicami pojawiły się wreszcie świecące latarnie przy drodze i później, już do samej Warszawy widoczność miałem dobrą. Za to na Górczewskiej trafiłem na odcinek depresji jakiejś, bo woda stała na jezdni - i to z rzadkim błotem, naniesionym kołami ciężarówek kursujących na budowie metra. Nie założyłem błotnika przed wyjazdem, do tego woda chlapała na moje gołe nogi, a temperatura wynosiła osiem stopni. Normalnie pełnia szczęścia!


- DST 46.40km
- Czas 02:08
- VAVG 21.75km/h
- Temperatura 8.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 października 2017
Kategoria całe NIC
Zamiast piechotą
... to pojeździłem sobie rowerem na bardzo krótkich dystansach. Zacząłem od przychodni na Szczęśliwickiej, potem pojechałem do naszej chorej, zobaczyć co jej potrzeba, potem do sklepu Oskroby po pieczywo i z powrotem, a na koniec do domu. I na tyle kręcenia wyszedł taki właśnie dystans zmierzony na mapie, bo licznika w starym rowerze nie mam, a rejestracji nie włączałem. Deszcz padał bardzo drobny, ale siodełko musiałem wycierać za każdym razem jak wracałem do roweru.
- DST 2.80km
- Czas 00:15
- VAVG 11.20km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 października 2017
Kategoria <50, BAJABONGO!
Praga, ulica Brzeska i pierwszy snake
Miałem trzy godziny czasu, co teoretycznie pozwala przejechać nieco ponad sześćdziesiąt kilometrów. Planowałem najpierw pojechać do córki do pracy zawieźć jej bilety na koncert, a potem na północ i w zależności od czasu, zawrócić przez Palmiry, albo przez Nowy Dwór Mazowiecki. Już na początku drogi, po dwóch kilometrach, złapałem gumę i cały plan legł w gruzach. Wiem, że są mistrzowie, którym ta operacja zajmuje bardzo niewiele czasu, np. ten koleś z filmu poniżej...
...ale mnie się zupełnie nie spieszyło. Wprowadziłem rower na trawnik, rozłożyłem podręczny warsztat, usiadłem na trawie, słoneczko przyjemnie przygrzewało, a ja niespiesznie zabrałem się za wymianę. Potem przyszedł czas wypróbowania pompki z Deca, która powinna pozwolić dobić oponę do sześciu atmosfer. Pewnie gdybym nazywał się Mariusz Pudzianowski zrobiłbym to bez wysiłku, ale mnie udało się napompować tylko do pięciu - i to z wielkim trudem. Potem już jechałem ostrożnie i niezbyt szybko, rozglądając się za sklepem rowerowym z dużą pompką stojącą. Nie muszą dodawać, że całkiem przeszła mi ochota na dalszą trasę, bo i czas się skrócił i bez zapasowej dętki nie chciałem ryzykować. Sklep znalazłem nad Wisłą i już spokojnie mogłemjeździć snuć się się po Warszawie, a konkretniej po Pradze. Dawno tam nie byłem, bo szosa nie służy do zwiedzania miasta przecież, prawda? :)
Ale jak już się tam znalazłem, to porobiłem trochę zdjęć.
Ulica Brzeska na Pradze należała kiedyś do najbardziej niebezpiecznych w Warszawie. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale chyba w nocy i dziś bym omijał to miejsce - i to pomimo tej sympatycznej gąski.

... i tego street-artu

Domy na ulicy Brzeskiej

Odpoczynek się należy. To też ulica Brzeska - i niech ktoś zarzuci Polakom antysemityzm! ;)

A to już Świętokrzyska i rozbiórka biurowca d. PUMA (Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowo - Administracyjnych), a po '89 Dipservisu. Kiedyś, za PRL, mieli monopol na wynajmowanie mieszkań dla cudzoziemców, w tym i dyplomatów. Władza wolała mieć takich na oku.


W domu sprawdziłem dętkę i pierwszy raz zobaczyłem u siebie jak wyglada snake. Dwie dziurki obok siebie, jak po ukąszeniu węża. A przed wyjazdem dobiłem oponę do ośmiu atmosfer i też nie pomogło. Chyba za szybko przejechałem wystające płyty na przejeździe przez Kasprzaka.
PS. O dziwo poprawiłem czas na podjeździe Tamką.. o sekundę!
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1211857792/embed/f8246f60792de95cb20f9b697705603edc21365f">
...ale mnie się zupełnie nie spieszyło. Wprowadziłem rower na trawnik, rozłożyłem podręczny warsztat, usiadłem na trawie, słoneczko przyjemnie przygrzewało, a ja niespiesznie zabrałem się za wymianę. Potem przyszedł czas wypróbowania pompki z Deca, która powinna pozwolić dobić oponę do sześciu atmosfer. Pewnie gdybym nazywał się Mariusz Pudzianowski zrobiłbym to bez wysiłku, ale mnie udało się napompować tylko do pięciu - i to z wielkim trudem. Potem już jechałem ostrożnie i niezbyt szybko, rozglądając się za sklepem rowerowym z dużą pompką stojącą. Nie muszą dodawać, że całkiem przeszła mi ochota na dalszą trasę, bo i czas się skrócił i bez zapasowej dętki nie chciałem ryzykować. Sklep znalazłem nad Wisłą i już spokojnie mogłem
Ale jak już się tam znalazłem, to porobiłem trochę zdjęć.
Ulica Brzeska na Pradze należała kiedyś do najbardziej niebezpiecznych w Warszawie. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale chyba w nocy i dziś bym omijał to miejsce - i to pomimo tej sympatycznej gąski.

... i tego street-artu

Domy na ulicy Brzeskiej

Odpoczynek się należy. To też ulica Brzeska - i niech ktoś zarzuci Polakom antysemityzm! ;)

A to już Świętokrzyska i rozbiórka biurowca d. PUMA (Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowo - Administracyjnych), a po '89 Dipservisu. Kiedyś, za PRL, mieli monopol na wynajmowanie mieszkań dla cudzoziemców, w tym i dyplomatów. Władza wolała mieć takich na oku.


W domu sprawdziłem dętkę i pierwszy raz zobaczyłem u siebie jak wyglada snake. Dwie dziurki obok siebie, jak po ukąszeniu węża. A przed wyjazdem dobiłem oponę do ośmiu atmosfer i też nie pomogło. Chyba za szybko przejechałem wystające płyty na przejeździe przez Kasprzaka.
PS. O dziwo poprawiłem czas na podjeździe Tamką.. o sekundę!
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1211857792/embed/f8246f60792de95cb20f9b697705603edc21365f">
- DST 29.24km
- Czas 01:45
- VAVG 16.71km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 października 2017
Kategoria przed śniadaniem
Rowerowy ranek
Obudziłem się wcześnie rano, ale jakoś nie chciało mi się wstawać i usilnie próbowałem ponownie zasnąć. Leżałem z zamkniętymi oczami, ale w końcu zrezygnowałem, no bo - ile można? Poranek był bardziej niż rześki i dobrze zrobiłem zakładając od razu moją kurtkę - trzepaczkę. Jest cienka jak mgiełka, ale w połączeniu z koszulką rowerową zapewniła mi całkowity komfort termiczny. Jej jedyną wadą jest bardzo głośne trzepotanie podczas jazdy, a w połączeniu z hukiem wiatru w uszach nie słychać nawet własnych myśli. Chyba zaczynam rozumieć do czego służą te wszelakie czepki zakładane pod kask, nawet gdy nie jest bardzo zimno. Pewnie naciągnięte na uszy pozwalają słyszeć.
Miałem zaledwie półtorej godziny gdy wyjeżdżałem i choć początkowo wiatr nieźle mnie popychał, nie dałem się ponieść euforii i nie zapomniałem, że powrót tak łatwy nie będzie. Na dodatek wybrałem niefajny wariant wjazdu do Warszawy od Pruszkowa, a pomimo niedzieli ruch był tam dość intensywny. Droga to najkrótsza, ale najmniej przyjemna - ale na śniadanie zdążyłem. :)

Marchewkowe pole we wsi Strzykuły o poranku © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1209815851/embed/cafdc893447cf3127039dc64edaa20ff92e868ea">
Miałem zaledwie półtorej godziny gdy wyjeżdżałem i choć początkowo wiatr nieźle mnie popychał, nie dałem się ponieść euforii i nie zapomniałem, że powrót tak łatwy nie będzie. Na dodatek wybrałem niefajny wariant wjazdu do Warszawy od Pruszkowa, a pomimo niedzieli ruch był tam dość intensywny. Droga to najkrótsza, ale najmniej przyjemna - ale na śniadanie zdążyłem. :)

Marchewkowe pole we wsi Strzykuły o poranku © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1209815851/embed/cafdc893447cf3127039dc64edaa20ff92e868ea">
- DST 36.60km
- Czas 01:38
- VAVG 22.41km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 września 2017
Kategoria <50
Policyjna kontrola
Co ta nasza policja, to ja już nie wiem. Jadę spokojną i pustą o poranku uliczką osiedla, czy wsi, Blizne Łaszczyńskiego, a tu raptem słyszę za sobą sygnał i wyprzedza mnie radiowóz z błyskającym kogutem. Pierwsza myśl - jak dawno za mną jadą i jakie moje wykroczenia zauważyli. Zatrzymuję się grzecznie, wysiada pan policjant, podchodzi do mnie i pyta, dlaczego nie trzymam się bliżej prawej strony. Jakoś nie zwróciłem na to uwagi, bo jak wyżej napisałem, uliczka pusta, cicha i krótka - nikt się tam autem nie rozpędzi. Byłem tak zaskoczony i zadowolony, że tylko taki ma problem, że wyraziłem skruchę i rozjechaliśmy się w swoje strony. To znaczy nie całkiem, bo radiowóz jechał jeszcze za mną aż do Babic, ale mało mnie to obchodziło. Podejrzewam, że chcieli sprawdzić moją trzeźwość, ale mnie zobaczył, to odpuścił.

Widok z ulicy Młynarskiej. Cmentarz ewangelicko-augsburski. Kaplica Halpertów © yurek55

Widok z ulicy Młynarskiej. Cmentarz ewangelicko-augsburski. Kaplica Halpertów © yurek55
- DST 35.00km
- Czas 01:55
- VAVG 18.26km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















