Wcześnie dziś wyruszyłem, bo obiecałem moim dziewczynkom spacer z hulajnogą. Najpierw jednak musiałem pojechać do Żyrka po nowe kwadraty i tym sposobem o 8:34 już mknąłem na zachód. Pogodowi szamani zapowiedzieli ciepły i słoneczny dzień, ale rano raczej się nie zgrzałem w letnim zestawie ubraniowym. Na szczęście dość szybko się ocieplało, a około południa temperatura doszła do dwudziestu stopniu. Zanotuje z kronikarskiego obowiązku, że po raz pierwszy tego roku się spociłem. Narysowana wczoraj trasa wiodła częściowo znanymi, a częściowo nowymi drogami, bo jazda bez zdobycia nowych kwadratów, to jazda nieważna. :) Najmilej jedzie się rzecz jasna słynną "50", szczególnie w okolicach Mszczonowa, który jest jednym wielkim centrum logistycznym, z setkami magazynów. Do Piaseczna dojechałem bez większych przygód, tam przebrałem się w normalne ciuchy i poszliśmy na obiecany spacer. Ostatnie dwadzieścia kilometrów do domu, pokonałem z wyładowanym świątecznymi wędlinami plecakiem. Akurat wczoraj znajomy masarz - amator przywiózł te pyszności i czekały, aż po nie przyjadę. Tym sposobem za jednym wyjazdem załatwiłem trzy ważne sprawy.
Niezaliczone w sobotę kwadraty nie dawały mi spokoju, a że dodatkowo miałem coś do odebrania w tamtym kierunku, czyli na Głębockiej, więc ponownie wybrałem się na północny wschód. Generalnie starałem się dotychczas unikać tych okolic, bo muszę przez całą Warszawę przejeżdżać, a jadąc na zachód czy południe szybciej wydostaję się z miasta. Ale teraz, przy zbieraniu kwadratów, trzeba i tamte kierunki polubić. Jechało się bardzo przyjemnie, pogoda doskonała, wiaterek pomagający, rower śmiga po serwisie jak nowy. Nowa przerzutka działa precyzyjnie i łańcuch śmiga po zębatkach miękko i bezszelestnie. Ale jednak, pomimo tego wszystkiego, w Legionowie wsiadłem do SKM i wysiadłem dopiero na stacji końcowej Warszawa Powązki. W końcu po coś opłaciłem swoją kartę miejską na cały rok. :) A tak naprawdę, to późno trochę było, a ja trasę z Legionowa niedawno przejechałem. Nie ma ona zbyt wielu walorów krajoznawczych, ani turystycznych. Dlatego kilometry się nie zgadzają.
Wreszcie mam już za sobą ostatni etap przygotowań sprzętu do sezonu. W sklepie "2kółka" w Alei Krakowskiej, wymienili mi tylną przerzutkę, wkład suportu i linki z pancerzami przerzutek. Linki i pancerze od hamulców wcześniej wymienił mi Księgowy, a łańcuch i kasetę wymieniłem sam. Suport też bym umiał wymienić, ale nie wiedziałem, że jest już zużyty i ma luzy. Ostatnim elementem do wymiany są tarcze z przodu, ale to już raczej nie w tym sezonie. Zapewne wymienię je razem z korbą za rok.
W tej letniskowej wiosce nad Bugiem zostawiłem na tydzień samochód u lakiernika i dziś przyszła pora na odbiór. Od razu uspokajam, że nie miałem dzwona, tylko dach musiałem poprawić, po naprawie sprzed siedmiu lat. To wtedy lodowo - śnieżny nawis z budynku, spadł prosto na moje autko i wymieniany miałem cały płat dachowy. A dlaczego tam? W Warszawie zaśpiewali mi cztery tysiące, a na wsi za to samo zapłaciłem tysiąc dwieście. Wyjechałem dość wcześnie, bo miałem zamiar przy okazji trochę kwadratów pozbierać, ale udało się tylko częściowo. Musiałem skrócić trasę z uwagi na bardzo słabą dyspozycję w dniu dzisiejszym. Do tego jadąc wolno, nie mogłem się nijak rozgrzać i ta kwadratura koła mnie pokonała.
Bezchmurnie, -2°C, Odczuwalna temperatura -7°C, Wilgotność 74%, Wiatr 3m/s z PłnPłnZ - Klimat.app
Korzystając z północnego wiatru, który nota bene, przyniósł ochłodzenie od wczoraj o kilkanaście stopni, wyruszyłem na południe. Wybrałem wojewódzką 801 do Puław, która na dość dużym odcinku ma CPR po lewej stronie. Ponieważ nie korzystałem z niego, naraziłem na frustrację szoferaka z ciężarówki z przyczepą. Za Otwockiem zaczyna się szeroki pas, w sam raz dla rowerzystów i już nikt trąbić na mnie nie musiał. Po spenetrowaniu bocznych wiosek o wdzięcznych nazwach, jak Dziecinów, czy Całowanie, do Góry Kalwarii dotarłem sławną "50". Tam odpocząłem i rozgrzałem się mocną, aromatyczną, czarną kawą w słynnej już kawiarni, a potem podjechałem do stacji PKP, gdzie czekał już na mnie transport powrotny. Tyrać pod zimny wiatr czterdzieści kilometrów, zupełnie mi się nie uśmiechało.
Pogoda już wiosenna, a na słoneczku w parku w Zaborowie, gdzie zrobiłem sobie popas, termometr pokazał ponad 17°C. Przyjemnie było posiedzieć na ławce i wystawić trochę białego ciała na promienie.
Wyjście takie "na siłę", ale właściwie dobrze się stało. Coraz trudniej zebrać się do jazdy, a szkoda, bo pogoda coraz ładniejsza. No i w sumie jak już wyszedłem, to i dystans i prędkość nawet satysfakcjonująca. Nie wiem, co jest ze mną.
Planowałem nieco dalszy wyjazd, ale uznałem w trakcie, że nie jestem stosownie ubrany na taką temperaturę. Dodatkowo wiatr jeszcze wzmagał odczucie chłodu, nogi i ręce marzły, a ja już mentalnie na wiosnę jestem przygotowany. Nic dziwnego, że chciałem od razu zawrócić do domu, ale jakoś się przemogłem. O samej jeździe pisać nie ma co, nic szczególnego się nie wydarzyło. PS. Wiedzący zdradził nam prawdę o covidzie. Patrz trzecie zdjęcie.
Pojechałem pociągiem do naszego najlepszego serwisanta rowerowego, Księgowego, z tym tylnym hamulcem, który nie odbija jak należy. Wina leży po mojej stronie, bo jak wymieniałem kierownicę, to przygniotłem i załamałem pancerz i później tylko doraźnie można było to jakoś poprawiać. Adam w sklepie nie miał czasu by zrobić to jak trzeba i umówiliśmy się na dziś u niego. Tym razem wszystko zostało wymienione zgodnie ze sztuką, włącznie z odwinięciem owijki, plus rozebranie i przesmarowanie ramion tylnego hamulca. Teraz działa i chodzi
tip-top.
Tak napisał mi kolega na Stravie - i trudno się nie zgodzić. z tą oceną. Sam nie wiem tak naprawdę dlaczego, choć mam pewne podejrzenia. Część winy składam na rower, który nie jest do końca sprawny, ale większa część leży po mojej stronie. Jutro jadę do mechanika i jedna wymówka zniknie, więc jeśli nadal nie będzie przybywać kilometrów, to znaczy że dotknął mnie syndrom wypalenia. PS. Przejechanie skrzyżowania na czerwonym świetle, skończyło się spisaniem i pouczeniem. Dziękuję Panu Policjantowi za ludzkie podejście do tematu.
Rozproszone chmury, 5°C, Odczuwalna temperatura -2°C, Wilgotność 45%, Wiatr 6m/s z Z - Klimat.app