Wymówką do mojego niejeżdżenia jest brak pompki. Taka mi się schiza zrobiła, że jak jej nie będę miał, to na sto procenta złapię gumę - i co wtedy? Spytacie pewnie, co stało się z poprzednią pompką. Otóż ktoś utrącił młotkiem skobel i włamał się na strych, gdzie trzymam rower. Ukradł akcesoria, ale zostawił mój rower, za to wziął rower sąsiadki - zwykły marketowiec za sześćset złotych. Tyle, że tamten miał dwa lata i prawie nigdy nie był używany, no i wyglądał jak nowy. Ja oprócz pompki straciłem torbę podsiodłową z zawartością: dętka, łyżki, łatki, spinka, pin, multitool, oraz kask, czapeczkę i rękawiczki. No i dziś pojechałem do Deca i za piętnaście złotych kupiłem zwykła pompkę. Docelowa jedzie do mnie z Państwa Sodka i pewnie chwilkę jeszcze na nią poczekam. Teraz szukam jeszcze kasku, bo choć stary z Lidla spełnia swoją rolę, to wygląda niespecjalnie. Nawet złodziej go nie chciał wziąć. :) A rower był tak wymyty i błyszczący jak nigdy i włamywacz się na nim nie poznał. Może nie umie na pedałach spd jechać?
Pochmurno z przejaśnieniami, 20°C, Odczuwalna temperatura 20°C, Wilgotność 65%, Wiatr 3m/s z W - Klimat.app
Miałem zamiar dziś pojechać daleko, aż za Mszczonów, co dawało ok. 120 km, ale już na starcie zaliczyłem skuchę. Najpierw przypomniałem sobie, że nie wziąłem wody, ale to mało ważne, jednak gdy później zatrybiłem, że nie mam też telefonu, to już musiałem zawrócić. Morale od razu siadło i nawet chciałem zupełnie zrezygnować z jazdy, ale na szczęście wczoraj opuściłem jeden kwadrat koło Woli Pieczyskiej, a że to stosunkowo niedaleko, więc po niego pojechałem. W powrotnej drodze zajechałem do hipermarketu budowlanego na Puławskiej dokupić jeden drobiazg - i to tyle na dziś.
Lekkie zachmurzenie, 15°C, Odczuwalna temperatura 14°C, Wilgotność 77%, Wiatr 5m/s z ZPłdZ - Klimat.app
Skoro zamieszkałem czasowo w Piasecznie i wziąłem tu swój rower, to wypadało wyruszyć gdzieś na południe. No i dziś nadszedł ten dzień. Trasa niemal wyłącznie szosowa, w tym kilka kilometrów drogami krajowymi 50 i 79 i kilkanaście po fatalnych asfaltach. Wiatr mocno przeszkadzał, prawie tak samo jak upał. Było ciężko.
Ten rower ma co najmniej ćwierć wieku. Łańcuch nie widział nigdy smaru, nie był też serwisowany, nawet klocki nie były wymieniane. Większość życia przestał na strychu, albo w garażu. Ale jak trzeba, to się wsiada i się jedzie! Wszystko w temacie.
Tym razem zabrałem rower na wyjazd wakacyjny do Piaseczna ;) i dziś pierwsza jazda. Musiałem zajrzeć do domu na Ochotę, a powrót zrobiłem sobie przez Gassy. Dwie rzeczy zasługują na uwagę: zalana Wirażowa na wirażu za torami i słoneczniki - giganty. Swoją drogą, to ulewa była przedwczoraj, a dziś jeszcze jezioro stoi i samochody muszą na zmianę jeździć, bo tylko jedna strona jezdni jest przejezdna. Dziwne.
W Latchorzewie spotkałem idącą pielgrzymkę. Zawsze widywałem ją tylko na Grójeckiej, a w tym miejscu zupełnie się nie spodziewałem. Nie wiem jaką trasą do tej Częstochowy będą tu, w okolicach Warszawy szli. Podzieleni na grupy, z własną służbą porządkową, głównie młodzi, rozśpiewani i roześmiani ludzie. W jednej z grup, z dużym plecakiem na plecach, szedł ksiądz Artur z mojej parafii. W przelocie wymieniliśmy pozdrowienia i on poszedł, a ja pojechałem w swoją stronę.