Czerwiec, 2019
Dystans całkowity: | 752.59 km (w terenie 2.00 km; 0.27%) |
Czas w ruchu: | 32:03 |
Średnia prędkość: | 22.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.00 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 47.04 km i 2h 17m |
Więcej statystyk |
Przejażdżka poranna
Więzienie na Rakowieckiej © yurek55
Przystań promowa © yurek55
zakole przy przystani © yurek55
Przystań o poranku © yurek55
Gassy - Obory © yurek55
PS. Palce w obiektywie wykadrowałem. :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2491817436/embed/c746051f32ee1dc4f691b2ebaa18b4e99dea8992">
- DST 62.41km
- Czas 02:41
- VAVG 23.26km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Druga setka czerwcowa
No i wreszcie chciałem wypróbować moja kamerkę sportową Xiaoyi YI Lite i nowy uchwyt na telefon. Kamera służy na razie do robienia zdjęć, bo filmowanie całych tras jakoś mi nie podchodzi. Obawiam się, że z obróbką bym sobie nie poradził, no i nudne jest oglądanie takiej produkcji. Dlatego nie mam uchwytu na kierę, ani na kask i chyba nie będę kupował. Pomyślę jeszcze nad kijkiem, to może lepsze samojebki będę trzaskał. :) No i może obudowę wodoszczelną na podwodne zdjęcia i filmy, choć na rafę koralową, póki co, się nie wybieram.
Co do samej jazdy, to wyszła mi nadspodziewanie dobrze. Oczywiście najgorzej wspominam szutrowy odcinek w środku Puszczy Górki - Narty, bo taka ma nazwę segment na Stravie. Nawet PR na nim poprawiłem, ale zjezdżanie nawet z tej niewielkiej góreczki grozi wypadnięciem wszystkich plomb, a ja mało okularów nie zgubiłem. Na tarce trzęsie tak, że traci się ostrość widzenia. Nie wiem jak można przejechać to szybciej, ale KOM jest o 20 km/h szybszy niż moje niespełna 15. Może to kwestia bardziej przystosowanego roweru? W miejscowości Kampinos zatrzymałem się na krótki odpoczynek i uzupełnienie bidonu, a przy okazji zjadłem na spokojnie drugi baton zbożowy. Dalej już do samej Warszawy gnałem na skrzydłach wiatru, a najdłuższy segment, z Podkampoinosu do Wieruchowa, przejechałem szybciej aż o pięć minut! Jeszcze siedem minut i pobiję Hipka. :D
Teraz zdjęcia z kamerki, muszę popracować nad uchwytem żeby palców nie było widać. Z dwudziestu siedmiu zrobionych, do pokazania nadaje się pięć.
Ulica © yurek55
Autor © yurek55
Chemitrails © yurek55
Kokpit © yurek55
Droga © yurek55
Pola © yurek55
Z telefonu
Stara i nowa
Wytrysk z kamienia
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2490086307/embed/01ba27359ae8519934c8f48ac4e62224bd150f08">
- DST 112.68km
- Teren 2.00km
- Czas 04:49
- VAVG 23.39km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do domu
Kilometry się nie zgadzaja, bo zapomniałem pauzy wyłączyć i Strava narysowała prostą kreskę od domu, do miejsca ponownego włączenia nagrywania.
- DST 56.00km
- Czas 02:36
- VAVG 21.54km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jazda w słuchawkach grozi śmiercią lub kalectwem
W Kolonii Lesznowola jest skrzyżowanie drogi wojewódzkiej 721 z ulicą Postępu, którą to ulicą właśnie jechałem od strony Bobrowca. Jako że dzień świąteczny, to i ruch niewielki i z daleka widać kolor świateł. Aha, bo nie napisałem, że to skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Z daleka zobaczyłem zielone i liczyłem w duchu, że zdążę przejechać, ale się nie spinałem i nie przyspieszyłem. Kilkanaście metrów przed skrzyżowaniem USŁYSZAŁEM jadący samochód i przestałem kręcić, a nawet lekko przyhamowałem. Gdy dojechałem do skrzyżowania, pani właśnie przez nie przejeżdżała. Nie żeby jakoś specjalnie szybko, właściwie z normalną prędkością, tylko że na CZERWONYM! Ciekawym, czy zorientowała się, co zrobiła. Wprawdzie od drugiej strony samochody stały karnie w rządku czekając na zielone, ale ona jadąc od Piaseczna nie miała żadnego stojącego na światłach, to se przejechała.
Powiem wam, że nawet się nie zdenerwowałem, ani przestraszyłem, bo nie było żadnego niebezpieczeństwa, ale gdyby za mną ktoś jechał mocno i chciał zdążyć na zielonym, to by zdążył. Tylko prosto pod koła. Zresztą ja też zdążyłem pomimo zmniejszenia prędkości i dotoczenia się do skrzyżowania. Później, gdy tak sobie myślałem o tym zdarzeniu to wiem, że zwolniłem podświadomie. Ten szum opon samochodowych na asfalcie nie wskazywał, że pojazd zwalnia. A przecież dojeżdżając do czerwonych świateł zdejmujemy nogę z gazu, wciskamy sprzęgło, czy wyrzucamy na luz. Tu natomiast słychać było jednostajny i niezmienny odgłos zbliżającego się samochodu.
Jestem więcej niż pewien, że gdyby zamiast mnie jechał tą drogą samochód, to pani roztargniona leżałaby w szpitalu. Albo w kostnicy.
Graficiarze w akcji
- DST 44.00km
- Czas 01:58
- VAVG 22.37km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
W sandałach po buty
Fort Zbarż wieczorowo
- DST 44.00km
- Czas 02:10
- VAVG 20.31km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Byłem w Lidzie...
- DST 11.00km
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Gorączka 38,7°C, ale pacjent czuje się dobrze
Początkowo nie wiedziałem nawet gdzie chcę jechać, wiedziałem tylko, że na zachód. Później zmieniłem zdanie i skręciłem na północ do Łomianek, a potem poczułem nieodparte pragnienie przejechania się ulicą Rolniczą. To jedna z tych dróg, którą jeżdżą wszyscy miłośnicy dwóch kółek, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy mają kierownicę - baranka. No i po dodaniu drogi rowerowej, tylko ostatnie kilkaset metrów przed Czosnowem trzeba jechać ignorująć znak B-9, bo drogę poprowadzono po lewej stronie. Tamże właśnie, przejeżdżając obok Cholewińskiego przypomniałem sobie, że portfel mi się rozleciał całkiem, a tam jest outlet. Miło było w klimatyzowanym pomieszczeniu spędzić kilka chwil i to dwukrotnie, bo tam gotowizną można tylko płacić i musiałem do bankomatu podjechać. Aha, przedtem w Łomnej uzupełniłem bidon i troszkę się schłodziłem pod hydrantem, oczywiście na cmentarzu. Powiem tylko, że woda jest tam zimniejsza, niż u mnie w kranie. A jaka smaczna! W Czosnowie można wybrać tak właściwie trzy drogi, ja wybrałem tę do Nowego Dworu - i rzecz jasna znowu tą nowoodkrytą. Ale jak nie jechać taką drogą, prawda?
Oczywiście przejazd mostem imienia Marszałka jest nieważny bez zdjęcia ;)
Z Nowego Dworu Mazowieckiego można już zacząć wracać, a że jest prosta droga do Nieporętu, postanowiłem po drodze odwiedzić Kamila z Cyklista. Tym razem nie zatrzymywałem się nad Zalewem Zegrzyńskim, skutecznie zniechęcił mnie do tego tysięczny tłum i niekończący się sznur aut. Chciałem tylko mieć ten odcinek jak najprędzej z głowy. W sklepie jak zawsze miło, ale tym razem czasu niewiele, więc po paru chwilkach pożegnalismy się i zacząłem - jak się rychło okazało - najtrudniejszy odcinek mojej trasy. Droga nad Zalew jest dość ruchliwa i niezbyt szeroka, ale mnie te setki samochodów już właściwie przestały stresować, zresztą zatrąbił tylko jeden. :) Gorzej, że wiatr miałem w twarz i coraz mniej sił do kręcenia pedałami. Jechałem na miękkich przełożeniach, a pomimo to każdy obrót korbą przychodził coraz ciężej, a dystansu ubywało powoli. Już nawet nie chciałem patrzeć na licznik, żeby się dodatkowo nie dołować osiąganą prędkością, klasyczna zamuła po prostu. Tak toczyłem się aż prawie do końca Białołęckiej zanim wpadłem na pomysł zatrzymania sie przy sklepie. Litr coli i prince polo XXL zjedzone w chłodnym wnętrzu, postawiło mnie na nogi i przejazd przez Warszawę poszedł mi całkiem sprawnie i bezboleśnie. Po drodze też robiłem przystanki w klimatyzowanych sklepach, ale nie kupowałem jedzenia, tylko picie, W sumie przez drogę wypiłem około czterech litrów róznych płynów z przewaga izotoników, ale o jedzeniu też trzeba pamiętać.
Błąd nawigacyjny widoczny na mapce jako cycek najdalej na północ wysunięty, kosztował mnie dwa kilometry po szutrowej drodze z fragmentami tarki i piasku. Za wcześnie skręciłem z wojewódzkiej 631, ale cienisty asfalt w lesie był taki kuszący! Zamiast w Kałuszynie, zrobiłem to już w Tamie. Dobrze, że jak już Locus wyprowadził mnie z tych bezdroży, zaraz potem był sklep z zimnym piciem i klimatyzacją. :)
Na liczniku rowerowym miałem ustawiony ekran z temperaturą i śledziłem na bieżąco jej wahania. Najniższa to 33,4°C, najwyższa 38,7°C.
Most Gdański
- DST 114.00km
- Czas 05:21
- VAVG 21.31km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 38.7°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Droga bez powrotu
Jak widać po kresce na mapie, droga zaprowadziła mnie znów do Piaseczna. Na miejscu zapakowałem rower do bagażnika i wróciłem na czterech kołach.
- DST 20.50km
- Czas 00:56
- VAVG 21.96km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętla niezamknięta
Galeria w tunelu
Galeria w tunelu
- DST 37.00km
- Czas 01:32
- VAVG 24.13km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
- DST 12.00km
- Czas 00:34
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 31.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze