Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 1114.42 km (w terenie 24.00 km; 2.15%) |
Czas w ruchu: | 56:00 |
Średnia prędkość: | 19.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.20 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 55.72 km i 2h 48m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 30 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Kronika upadków rowerowych
Ledwo wyjechałem z domu i już zaliczyłem glebę; to moja rekordowa - 300 metrów od domu! A było tak. Panienka jechała po chodniku ulicą Grójecką, a ja chciałem zdążyć na zielonym przejechać przez przejście dla pieszych. Wydaje mi się, że centralnie trafiłem ją w środek, albo trochę bliżej tyłu, nieważne, grunt, że oboje znaleźliśmy się na chodniku. Z formalnego punktu widzenia, wina ewidentnie obopólna, bo po chodniku jeździć rowerem nie wolno, ale... Po pierwsze, ja byłem z prawej strony, a po drugie, ulicę Częstochowską, którą jechałem, odgradza od Grójeckiej ze dwadzieścia metrów chodnika. Ona się z nią nie łączy po prostu i trudno żeby na ten odcinek schodzić z roweru i prowadzić do przejścia, prawda? Ja dalej chciałem pojechać prawidłowo jezdnią, a panna jechała ewidentnie po chodniku. Tak czy inaczej, łokieć i kolano starte, a do tego pobolewający nadgarstek. Gdyby mnie mocniej rozbolał miałem zamiar wrócić do domu, bo wiem z doświadczenia, że z początku ból jest niewielki i dopiero później zaczyna się jazda, ale poza niewielką opuchlizną mocno mi nie dolegał. To trzecia kolizja w mojej rowerowej karierze, a pierwsza z rowerzystą, a ściślej z rowerzystką. W żadnym z tych przypadków nie mogłem nic zrobić, by uniknąć zderzenia/potrącenia. Pozostałe cztery spektakularne gleby były wyłącznie z mojej winy: dwa razy przeleciałem przez kierownicę po zahamowaniu przednim hamulcem (nie pytajcie dlaczego, pomroczność jasna, chyba?) i dwa razy po próbie wjechania na niski krawężnik pod zbyt ostrym kątem. Raz centaralnie wjechałem w przednie koło samochodu, który patrząc na mnie ruszył z podporządkowanej. Małą prędkość miałem, więc tylko spadłem z siodełka (o ramę nabiałem nie przywaliłem) i łańcuch mi spadł, a koło nawet się nie scentrowalo. I raz pan musnął mi tylne koło wyjeżdżając, a jakże, z podporządkowanej i mocno się zachwiałem, ale udało mi się zachować równowagę. Zimowe gleby będące wynikiem jazdy po żywym lodzie przykrytym cienką warstewką śniegu, nie liczą się w tej statystyce. To zjawisko naturalne i oczywista oczywistość.
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
- DST 93.18km
- Teren 7.00km
- Czas 04:42
- VAVG 19.83km/h
- VMAX 35.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 czerwca 2015
Kategoria <50
Niedzielna przejażdżka przedśniadaniowa
Mało jeżdżę ostatnio, kalorię tracę w zupełnie inny sposób, ale dziś wróciłem do swego poorannego, niedzielnego zwyczaju. Kilometrów nie za dużo, średnia też nie powala, ale po ciężkim tygodniu i tak jest dobrze.

Sześć wojskowych instytucji © yurek55

Oto ich nazwy © yurek55

Sześć wojskowych instytucji © yurek55

Oto ich nazwy © yurek55
- DST 30.40km
- Czas 01:38
- VAVG 18.61km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 czerwca 2015
Kategoria <50
Do roboty i nazad
Mam nadzieję, że niedługo skończę.
- DST 26.00km
- Czas 01:19
- VAVG 19.75km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 czerwca 2015
Kategoria <50
Do tyrki i z powrotem
Trzeci dzień mojej mitręgi, drugi raz na rowerze. Dziś wracałem dłuższą drogą, by się zrelaksować po pracy. Rano było tylko 10 stopni.
- DST 27.00km
- Czas 01:24
- VAVG 19.29km/h
- VMAX 36.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 czerwca 2015
Kategoria <50
D-P-D
Nie ma co pisać.

Blaszany Drwal w drodze do Krainy Oz © yurek55

Blaszany Drwal w drodze do Krainy Oz © yurek55
- DST 25.00km
- Czas 01:14
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.20km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Po nowe gminy - siedem!
Bardzo dawno temu zaplanowałem sobie i narysowałem trasy pod kątem zaliczenia kolejnych gmin. Nastepnie załadowałem je do aplikacji Locus Pro i czekały tam, aż się namyślę. Dziś ten dzień wreszcie przyszedł i wyruszyłem na podbój. Początek trasy aż do Góry Kalwarii standardowo nad Wisłą z krótkim przystankiem w Gassach. Na boisku przygotowania do imprezy wianki na Wisle, strażacy w pełnej gotowości, atmosfera pikniku, tylko ludzi mało, bo jeszcze wczesnie. Tym razem darowałem sobie fotkę promu, ale widziałem, że kursuje i dziś pewno nie będzie miał chwili wytchnienia.

Gassy przygotowania do festynu © yurek55

Będzie się działo! © yurek55

Strażacy zawsze niezawodni © yurek55
Do Góry Kalwarii dotarłem sprawnie i szybko, wyprzedziło mnie tylko ze trzydziestu bikerów na szosach i jedna bikerka na MTB. W końcówce jest wprawdzie jeden trudny podjazd i jeszcze trudniejszy zjazd po kocich łbach ulicą Św. Antoniego, ale dałem radę.

Św. Antoni patron ulicy © yurek55

Gorsza od Agrykoli © yurek55
Zjechałem ostrożnie na obu hamulcach, a za mostem zjechałem w prawo i na przystanku zacząłem rozkminiać w Locusie opcję prowadzenia po wytyczonej trasie. Głowiłem się dość długo, ale rezultat był więcej niż mizerny. Włączyłem opcję "guidance" (cokolwiek to znaczy) i zobaczyłem, że pokazuje moją pozycję względem trasy i to musiało mi wystarczyć. Co jakiś czas stawałem, sprawdzałem gdzie jestem i czy nie zboczyłem z trasy - i dalej w drogę. Najgorsze było, że nie pamiętałem dlaczego w Garwolinie mam nie jechać na Warszawę, tylko pchać się gdzieś dalej. Na liczniku już ponad dziewięćdziesiąt kilometrów przejechane, na zegarku czternasta godzina, więc nie dziwne, że nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zacznę wracać. Na obiad miałem być w domu... W końcu zobaczyłem, że to o gminę Parysew mi chodziło przy rysowaniu trasy i stamtąd droga wiodła już do domu. Ja jednak wyliczyłem sobie z grubsza, że na kołach będę w domu dopiero około osiemnastej i pomimo, że jechało mi się dobrze i nie czułem zmęczenia, postanowiłem wrócić pociągiem. Wprawdzie minąłem już drogowskaz do stacji kolejowej w Parysewie, ale postanowiłem dojechać do miasta i stamtąd wrócić. Nie wiem dlaczego, ale tak. I dobrze zrobiłem, bo pani zapytana pani o pociagi do Warszawy uświadomiła mnie, że stacja owszem jest, ale pociągi sie juz na niej nie zatrzymują. Poradziła mi jechać do Pilawy, co też zrobiłem. Na skrzyżowaniu z drogą krajową Warszawa - Lublin miałem chwilę zawahania, ale odparłem dzielnie pokusę i pojechałem jednak do stacji kolejowej. Biorąc pod uwagę, że na pociąg czekałem 45 minut, jechałem nim 1,5h, to summa summarum zarobiłem niecałą godzinę. Pogoda dobra, rano 16, poten trochę cieplej, deszczyk mizerny w Trąbkach i Hucie Czechy, wiatr lekko pomagający.
Zaliczone gminy: (w kolejności przejeżdżania) Sobienie Jeziory, Wilga, Garwolin, Garwolin (miasto), Borowie, Parysów i Pilawa. tym samym przekroczyłem setkę (101).

Most w Górze Kawalerii :) © yurek55

474 km - tak daleko na płd. jeszcze nie byłem © yurek55

Święty Hubert w Cyganówce © yurek55

Patron myśliwych i leśników © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 2 © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 3 © yurek55

Ranczo Wilkowyje? © yurek55

Stacja Pilawa © yurek55

Pierwsza podróż pociągiem © yurek55

Fotka z mostu z pociągu © yurek55

Gassy przygotowania do festynu © yurek55

Będzie się działo! © yurek55

Strażacy zawsze niezawodni © yurek55
Do Góry Kalwarii dotarłem sprawnie i szybko, wyprzedziło mnie tylko ze trzydziestu bikerów na szosach i jedna bikerka na MTB. W końcówce jest wprawdzie jeden trudny podjazd i jeszcze trudniejszy zjazd po kocich łbach ulicą Św. Antoniego, ale dałem radę.

Św. Antoni patron ulicy © yurek55

Gorsza od Agrykoli © yurek55
Zjechałem ostrożnie na obu hamulcach, a za mostem zjechałem w prawo i na przystanku zacząłem rozkminiać w Locusie opcję prowadzenia po wytyczonej trasie. Głowiłem się dość długo, ale rezultat był więcej niż mizerny. Włączyłem opcję "guidance" (cokolwiek to znaczy) i zobaczyłem, że pokazuje moją pozycję względem trasy i to musiało mi wystarczyć. Co jakiś czas stawałem, sprawdzałem gdzie jestem i czy nie zboczyłem z trasy - i dalej w drogę. Najgorsze było, że nie pamiętałem dlaczego w Garwolinie mam nie jechać na Warszawę, tylko pchać się gdzieś dalej. Na liczniku już ponad dziewięćdziesiąt kilometrów przejechane, na zegarku czternasta godzina, więc nie dziwne, że nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zacznę wracać. Na obiad miałem być w domu... W końcu zobaczyłem, że to o gminę Parysew mi chodziło przy rysowaniu trasy i stamtąd droga wiodła już do domu. Ja jednak wyliczyłem sobie z grubsza, że na kołach będę w domu dopiero około osiemnastej i pomimo, że jechało mi się dobrze i nie czułem zmęczenia, postanowiłem wrócić pociągiem. Wprawdzie minąłem już drogowskaz do stacji kolejowej w Parysewie, ale postanowiłem dojechać do miasta i stamtąd wrócić. Nie wiem dlaczego, ale tak. I dobrze zrobiłem, bo pani zapytana pani o pociagi do Warszawy uświadomiła mnie, że stacja owszem jest, ale pociągi sie juz na niej nie zatrzymują. Poradziła mi jechać do Pilawy, co też zrobiłem. Na skrzyżowaniu z drogą krajową Warszawa - Lublin miałem chwilę zawahania, ale odparłem dzielnie pokusę i pojechałem jednak do stacji kolejowej. Biorąc pod uwagę, że na pociąg czekałem 45 minut, jechałem nim 1,5h, to summa summarum zarobiłem niecałą godzinę. Pogoda dobra, rano 16, poten trochę cieplej, deszczyk mizerny w Trąbkach i Hucie Czechy, wiatr lekko pomagający.
Zaliczone gminy: (w kolejności przejeżdżania) Sobienie Jeziory, Wilga, Garwolin, Garwolin (miasto), Borowie, Parysów i Pilawa. tym samym przekroczyłem setkę (101).

Most w Górze Kawalerii :) © yurek55

474 km - tak daleko na płd. jeszcze nie byłem © yurek55

Święty Hubert w Cyganówce © yurek55

Patron myśliwych i leśników © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 2 © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 3 © yurek55

Ranczo Wilkowyje? © yurek55

Stacja Pilawa © yurek55

Pierwsza podróż pociągiem © yurek55

Fotka z mostu z pociągu © yurek55
- DST 112.00km
- Teren 6.00km
- Czas 05:19
- VAVG 21.07km/h
- VMAX 41.40km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 czerwca 2015
Kategoria <50
Budynki i budowle - w budowie i odbudowie
Tak mi zaprzątnęła głowę moja przyszłotygodniowa partanina, że dziś dłuższej trasy rowerowej w ogóle nie brałem pod uwagę. Gdy jednak wreszcie w domu skończyłem szykowanie narzędzi uznałem, że warto sie trochę ruszyć i choć kawałek przejechać. Pojechałem do pobliskiego dużego sklepu budowlanego, aby dokupić jeszcze jakieś drobiazgi i zrobić rozeznanie co do późniejszych, grubszych zakupów. Spędziłem tam w sumie dość dużo czasu, ale załatwiłem, co miałem załatwić i mogłem ruszyć dalej. Poniewaz nie miałem celu pojechałem gdzie oczy poniosą i wyszła z tego całkiem zgrabna i regularna pętla. I to własciwie wszystko, co można napisać o tej wycieczce.

Ulica Jana Pawła II róg Grzybowskiej © yurek55

Wieżowiec "Q22" w miejsce Hotelu "Mercure" © yurek55

Wreszcie ruszyła odbudowa © yurek55

Część podziemna Hali Koszyki © yurek55

Zagadka architektoniczna na "Koszykach" © yurek55
Ten niski budynek z czerwonej cegły zawsze był zasłonięty bryłą Hali "Koszyki". Myślę, że tylko oelka może wiedzieć coś więcej o nim. Dlaczego jest tak odsunięty od ulicy, jaki jest jego adres i historia.

Ulica Jana Pawła II róg Grzybowskiej © yurek55

Wieżowiec "Q22" w miejsce Hotelu "Mercure" © yurek55

Wreszcie ruszyła odbudowa © yurek55

Część podziemna Hali Koszyki © yurek55

Zagadka architektoniczna na "Koszykach" © yurek55
Ten niski budynek z czerwonej cegły zawsze był zasłonięty bryłą Hali "Koszyki". Myślę, że tylko oelka może wiedzieć coś więcej o nim. Dlaczego jest tak odsunięty od ulicy, jaki jest jego adres i historia.
- DST 23.00km
- Czas 01:12
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 34.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Wianki na Wiśle
Dziś bez mapy, a i pisać nie bardzo jest o czym. Najpierw pojechałem zrobić rozeznanie, co do zakresu prac do wykonania w ramach nieoczekiwanej "fuchy" i zapłaty za nią. Doszliśmy do porozumienia i od poniedziałku zamiast na rowerze, będę kalorie tracił bardziej efektywnie. Potem pojechałem na północ do Dziekanowa Leśnego, tam zawróciłem i przez Łomianki wróciłem do Warszawy. W Lesie Młocińskim, o moją twarz rozbiło się kilkadziesiąt owadzich kamikadze, ale nie skłonili mnie do odwrotu. Wyjechałem z lasu i trasą rowerową nad Wisłą dotarłem do Myśliwieckiej., a stamtąd, sapiąc jak miech kowalski, wdrapałem się Agrykolą na górę.
A pod koniec wycieczki, w Alejach Niepodległości 223, odkryłem miejsce gdzie ukrywał się Władysław Szpilman. Przyznam, że udało mi się to tylko dlatego, że jechałem do Filtrowej chodnikiem. Jeżdżąc jezdnią skupiam uwagę na samochodach i swoim bezpieczeństwie, dlatego tej tablicy i artystycznej instalacji przed wejściem, nie zauważyłem.

Piaskarnia Bielany - kącik estetyczny © yurek55

Estrada na Podzamczu © yurek55

Budowa telebimu © yurek55

Multimedialny Park Fontann na Podzamczu © yurek55

Renowacja elewacji © yurek55

Alpiniści na Ateneum © yurek55

Instalacja "Strażnicy" autorstwa Sławomira Golonki © yurek55
Sponsorem - mecenasem kultury, jest kancelaria adwokacka Kondrat

Kryjówka Władysława Szpilmana, bohatera filmu "Pianista" © yurek55
A pod koniec wycieczki, w Alejach Niepodległości 223, odkryłem miejsce gdzie ukrywał się Władysław Szpilman. Przyznam, że udało mi się to tylko dlatego, że jechałem do Filtrowej chodnikiem. Jeżdżąc jezdnią skupiam uwagę na samochodach i swoim bezpieczeństwie, dlatego tej tablicy i artystycznej instalacji przed wejściem, nie zauważyłem.

Piaskarnia Bielany - kącik estetyczny © yurek55

Estrada na Podzamczu © yurek55

Budowa telebimu © yurek55

Multimedialny Park Fontann na Podzamczu © yurek55

Renowacja elewacji © yurek55

Alpiniści na Ateneum © yurek55

Instalacja "Strażnicy" autorstwa Sławomira Golonki © yurek55
Sponsorem - mecenasem kultury, jest kancelaria adwokacka Kondrat

Kryjówka Władysława Szpilmana, bohatera filmu "Pianista" © yurek55
- DST 58.33km
- Teren 1.00km
- Czas 03:12
- VAVG 18.23km/h
- VMAX 34.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 czerwca 2015
W Gassach zabawa
Rano okazało się, że nie podłączyłem telefonu na noc i nie mam co wyruszać bez niego w drogę. Czekając aż się naładuje, zacząłem czytać książkę księdza Jana Kaczkowskiego "Życie na pełnej petardzie" i mało brakowało, a nigdzie bym nie wyjechał. Siłą się od niej oderwałem, bo szkoda mi było pogody i miałem chęć przejechać się do Gassów. Po drodze chciałem też zahaczyć o Piaseczno, bo w tamtejszej Biedrze w poniedziałek widziałem fajne szorty i przemyślałem sprawę, że właściwie to powinienem je sobie kupić. Wyruszyłem stałą trasą przez Żwirki i koło Cargo, ale za wiaduktem postanowiłem wczorajszą trasę powielić, tylko w drugą stronę. Wyszło cztery kilometry więcej.

Smacznego koniku © yurek55
W sklepie spodnie jeszcze na mnie czekały, co uznałem za dodatkowy znak, że muszę je kupić. Na chwilkę zajrzałem też do córki oddać zagubioną w niedzielę komunijną torebkę - i przy okazji zobaczyłem Dominikę świeżo po fryzjerze. Bardzo chciała sobie obciąć włosy i wreszcie mogła to zrobić.
W Gassach krótki postój na zjedzenie banana i łyk wody i trzeba było się zbierać do domu. Tym razem nie dojeżdżałem wałem wiślanym aż do mostu, tylko wcześniej skręciłem "w głąb" lądu i drogami wśród pól dotarłem do Wilanowa.

Znak drogowy T-11 © yurek55

Prom kursuje non-stop © yurek55

Będą wianki na Wiśle i w Gassach © yurek55
Zagra zespół Vecordia i Old Stars, a od 21:30 będzie zabawa taneczna z DJ. Zakończenie o 22:30 pokazem ogni sztucznych.

Republika rowerowa Gassy © yurek55

Droga - marzenie rowerzysty © yurek55
A już w Warszawie zrobiłem pamiątkowe zdjęcie słynnej knajpy, którą właściciel postanowił zamknąć. Wcale mu się nie dziwię. Robert Sowa to kucharz piłkarskiej reprezentacji Polski i szef kuchni w Hotelu Sobieski, miał swój program telewizyjny - i co mu z tego przyszło? Zawsze już będzie się kojarzył z podsłuchiwaniem polityków i biznesmenów w jego restauracji.

Spieszcie się kochać Sowę © yurek55
Prosta kreska z Piaseczna do Gassów, to efekt niewyłączonej pauzy.

Smacznego koniku © yurek55
W sklepie spodnie jeszcze na mnie czekały, co uznałem za dodatkowy znak, że muszę je kupić. Na chwilkę zajrzałem też do córki oddać zagubioną w niedzielę komunijną torebkę - i przy okazji zobaczyłem Dominikę świeżo po fryzjerze. Bardzo chciała sobie obciąć włosy i wreszcie mogła to zrobić.
W Gassach krótki postój na zjedzenie banana i łyk wody i trzeba było się zbierać do domu. Tym razem nie dojeżdżałem wałem wiślanym aż do mostu, tylko wcześniej skręciłem "w głąb" lądu i drogami wśród pól dotarłem do Wilanowa.

Znak drogowy T-11 © yurek55

Prom kursuje non-stop © yurek55

Będą wianki na Wiśle i w Gassach © yurek55
Zagra zespół Vecordia i Old Stars, a od 21:30 będzie zabawa taneczna z DJ. Zakończenie o 22:30 pokazem ogni sztucznych.

Republika rowerowa Gassy © yurek55

Droga - marzenie rowerzysty © yurek55
A już w Warszawie zrobiłem pamiątkowe zdjęcie słynnej knajpy, którą właściciel postanowił zamknąć. Wcale mu się nie dziwię. Robert Sowa to kucharz piłkarskiej reprezentacji Polski i szef kuchni w Hotelu Sobieski, miał swój program telewizyjny - i co mu z tego przyszło? Zawsze już będzie się kojarzył z podsłuchiwaniem polityków i biznesmenów w jego restauracji.

Spieszcie się kochać Sowę © yurek55
Prosta kreska z Piaseczna do Gassów, to efekt niewyłączonej pauzy.
- DST 68.00km
- Czas 03:18
- VAVG 20.61km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 czerwca 2015
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Dwa rowerowe powroty
Dwa razy dziś wracałem rowerem do domu: pierwszy powrót z Tarchomina, drugi powrót z Piaseczna. W tamtą stronę jeździłem samochodem, z rowerem w bagażniku. Za pierwszym razem było to typowe bajabongo, bo jeżdziłem tam, gdzie mi sie kierownica skręciła i zwiedzałem nieznane okolice, za drugim, wydłużyłem nieco trasę i jechałem na poprawienie średniej prędkości.
To tyle właściwie.

Wóz drabiniasty na Białołęce Dworskiej © yurek55

Warszawski niedźwiadek © yurek55

Wyspa na Wiśle © yurek55

Most Śląsko - Dabrowski © yurek55

Plac Zamkowy © yurek55
Pierwsza trasa
Druga trasa
To tyle właściwie.

Wóz drabiniasty na Białołęce Dworskiej © yurek55

Warszawski niedźwiadek © yurek55

Wyspa na Wiśle © yurek55

Most Śląsko - Dabrowski © yurek55

Plac Zamkowy © yurek55
Pierwsza trasa
Druga trasa
- DST 65.42km
- Czas 03:28
- VAVG 18.87km/h
- VMAX 37.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze