Wtorek, 30 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Kronika upadków rowerowych
Ledwo wyjechałem z domu i już zaliczyłem glebę; to moja rekordowa - 300 metrów od domu! A było tak. Panienka jechała po chodniku ulicą Grójecką, a ja chciałem zdążyć na zielonym przejechać przez przejście dla pieszych. Wydaje mi się, że centralnie trafiłem ją w środek, albo trochę bliżej tyłu, nieważne, grunt, że oboje znaleźliśmy się na chodniku. Z formalnego punktu widzenia, wina ewidentnie obopólna, bo po chodniku jeździć rowerem nie wolno, ale... Po pierwsze, ja byłem z prawej strony, a po drugie, ulicę Częstochowską, którą jechałem, odgradza od Grójeckiej ze dwadzieścia metrów chodnika. Ona się z nią nie łączy po prostu i trudno żeby na ten odcinek schodzić z roweru i prowadzić do przejścia, prawda? Ja dalej chciałem pojechać prawidłowo jezdnią, a panna jechała ewidentnie po chodniku. Tak czy inaczej, łokieć i kolano starte, a do tego pobolewający nadgarstek. Gdyby mnie mocniej rozbolał miałem zamiar wrócić do domu, bo wiem z doświadczenia, że z początku ból jest niewielki i dopiero później zaczyna się jazda, ale poza niewielką opuchlizną mocno mi nie dolegał. To trzecia kolizja w mojej rowerowej karierze, a pierwsza z rowerzystą, a ściślej z rowerzystką. W żadnym z tych przypadków nie mogłem nic zrobić, by uniknąć zderzenia/potrącenia. Pozostałe cztery spektakularne gleby były wyłącznie z mojej winy: dwa razy przeleciałem przez kierownicę po zahamowaniu przednim hamulcem (nie pytajcie dlaczego, pomroczność jasna, chyba?) i dwa razy po próbie wjechania na niski krawężnik pod zbyt ostrym kątem. Raz centaralnie wjechałem w przednie koło samochodu, który patrząc na mnie ruszył z podporządkowanej. Małą prędkość miałem, więc tylko spadłem z siodełka (o ramę nabiałem nie przywaliłem) i łańcuch mi spadł, a koło nawet się nie scentrowalo. I raz pan musnął mi tylne koło wyjeżdżając, a jakże, z podporządkowanej i mocno się zachwiałem, ale udało mi się zachować równowagę. Zimowe gleby będące wynikiem jazdy po żywym lodzie przykrytym cienką warstewką śniegu, nie liczą się w tej statystyce. To zjawisko naturalne i oczywista oczywistość.
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
- DST 93.18km
- Teren 7.00km
- Czas 04:42
- VAVG 19.83km/h
- VMAX 35.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gdybyś Ty jechał jezdnią albo, zgodnie z przepisami, pchał rower po chodniku, to do stłuczki też by nie doszło.
Nadal jestem zdania, że to nie dziewczynka pędziła po chodniku, tylko ktoś, kto jej wjechał w bok i w mojej opinii to nie ona jest winna. Hipek - 08:52 środa, 1 lipca 2015 | linkuj
Nadal jestem zdania, że to nie dziewczynka pędziła po chodniku, tylko ktoś, kto jej wjechał w bok i w mojej opinii to nie ona jest winna. Hipek - 08:52 środa, 1 lipca 2015 | linkuj
Miałeś kiedyś założyć kategorię gleby :))).
Mój Arek zaliczył 2 lub 3 lata temu fajną glebę jak zjeżdżał z górki i nacisnął przedni hamulec, całe szczęście skończyło się tylko na strachu.
Ja miałam mało gleb w życiu i przeważnie ucierpiał wtedy rower a nie ja. Tylko te dwie ostatnie były extra mocne :), jedna to wiadomo, a druga to ostatnia jak miałam limo pod okiem :D Katana1978 - 19:51 wtorek, 30 czerwca 2015 | linkuj
Mój Arek zaliczył 2 lub 3 lata temu fajną glebę jak zjeżdżał z górki i nacisnął przedni hamulec, całe szczęście skończyło się tylko na strachu.
Ja miałam mało gleb w życiu i przeważnie ucierpiał wtedy rower a nie ja. Tylko te dwie ostatnie były extra mocne :), jedna to wiadomo, a druga to ostatnia jak miałam limo pod okiem :D Katana1978 - 19:51 wtorek, 30 czerwca 2015 | linkuj
Jeśli dobrze rozumiem to tak to było: kobieta jechała rowerem po chodniku. Spodziewam się, że raczej wolniej niż szybciej. Wyjechał jej z boku facet gnający do przejścia dla pieszych i teraz stwierdza, że w zasadzie, to on miał pierwszeństwo.
Tak formalnie, to zasada prawej strony obowiązuje na skrzyżowaniu, nie przy przecięciu dowolnych dwóch kierunków poruszania się. Hipek - 18:41 wtorek, 30 czerwca 2015 | linkuj
Komentuj
Tak formalnie, to zasada prawej strony obowiązuje na skrzyżowaniu, nie przy przecięciu dowolnych dwóch kierunków poruszania się. Hipek - 18:41 wtorek, 30 czerwca 2015 | linkuj