Niedziela, 17 grudnia 2017
Kategoria przed śniadaniem, <50
Późno wstałem, krótko jechałem
Obudziłem się wyjątkowo późno, jak na niedzielny poranek, bo za oknem było już całkiem jasno. Dość powiedzieć, że rejestrację trasy zacząłem dopiero za piętnaście dziewiąta, a biorąc pod uwagę porę śniadania, czasu zbyt wiele nie miałem. Zresztą niewiele brakowało, a zawróciłbym już po pięciu minutach, bo przy Zachodnim zaczęło coś białego i kłującego sypać z nieba, ale na szczęście trwało to zbyt krótko i nie zdążyłem się zniechęcić.
Standardowo wyruszyłem na zachód, ale dziś zastosowałem wariant wydatnie skrócony i już na pierwszym rondzie za Macierzyszem, w Wieruchowie, skręciłem na Bronisze i po przecięciu drogi na Poznań, skierowałem się do Piastowa. Gdy znalazłem się na nielubianej wylotówce z Warszawy na Pruszków, szybko skręciłem w pierwszą w prawo i przecinając tory WKD przy stacji Malichy, zapuściłem się w uliczki prowadzące dokładnie donikąd. Kiedyś już to zrobiłem, ale zapomniałem, że to ślepe zaułki. Musiałem więc zawrócić niestety, ale za to odkryłem - i to po tylu razach - że na wysokości kładki dla pieszych, można zjechać z Alej Jerozolimskich w prawo i dotrzeć do Łopuszańskiej bocznymi drogami bez samochodów. Brawo ja!
Znowu prędkość średnia mało imponująca, ale zawsze tak jest, gdy nie wiadomo gdzie chcesz jechać.

Za wiaduktem jest już Piastów

Widoczek z wiaduktu na biurowiec dawnej Ożarowskiej Fabryki Kabli
Standardowo wyruszyłem na zachód, ale dziś zastosowałem wariant wydatnie skrócony i już na pierwszym rondzie za Macierzyszem, w Wieruchowie, skręciłem na Bronisze i po przecięciu drogi na Poznań, skierowałem się do Piastowa. Gdy znalazłem się na nielubianej wylotówce z Warszawy na Pruszków, szybko skręciłem w pierwszą w prawo i przecinając tory WKD przy stacji Malichy, zapuściłem się w uliczki prowadzące dokładnie donikąd. Kiedyś już to zrobiłem, ale zapomniałem, że to ślepe zaułki. Musiałem więc zawrócić niestety, ale za to odkryłem - i to po tylu razach - że na wysokości kładki dla pieszych, można zjechać z Alej Jerozolimskich w prawo i dotrzeć do Łopuszańskiej bocznymi drogami bez samochodów. Brawo ja!
Znowu prędkość średnia mało imponująca, ale zawsze tak jest, gdy nie wiadomo gdzie chcesz jechać.

Za wiaduktem jest już Piastów

Widoczek z wiaduktu na biurowiec dawnej Ożarowskiej Fabryki Kabli
- DST 34.00km
- Czas 01:49
- VAVG 18.72km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na zachód
Wychodzi na to, że stałem się weekendowym rowerzystą. Znowu przez calutki tydzień, nie znalazłem chęci i czasu (w takiej właśnie kolejności), na ani jedną przejażdżkę. Ambitny plan pobicia rocznego rekordu ustanowionego w 2014 r. jest mocno zagrożony. Znalazłem sobie wygodną wymówkę, że coś mnie strzyknęło w kręgosłupie i lepiej zachować ostrożność.
Diagnoza własciwa: Wypalenie postępujące.

Hala sportowa w Strzykułach
Diagnoza własciwa: Wypalenie postępujące.

Hala sportowa w Strzykułach
- DST 52.69km
- Czas 02:40
- VAVG 19.76km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 grudnia 2017
Kategoria <50, przed śniadaniem
Niedziela rano
Dwie scenki rodzajowe:
Pierwsza.
Wczesny niedzielny poranek, na ulicach i chodnikach pustki, przejeżdżam rowerem przez szerokie na 10 metrów pasy. Jedyny pieszy idący z przeciwka rzuca: - Rower to się przeprowadza po pasach!
Druga. Jedyna piesza na szerokim chodniku i drodze rowerowej idzie drogą dla rowerów. Dojeżdżam blisko z tyłu i grzecznie pytam:
- W czym lepsza do chodzenia jest droga rowerowa od chodnika? Zaskoczona pani około pięćdziesiątki odpowiada: Myślałam, że pan jeszcze śpi. (Rozumiem, że chodziło jej generalnie o wczesną porę i że rowerzyści śpią długo?) Myślałem, że zejdzie, ale ona po przepuszczeniu mnie, wraca na ddr. Pytam więc:
- Dlaczego pani idzie po drodze rowerowej?
- Bo lubię!
Pojechałem dalej, bo co miałem robić.
---------------------
Wycieczka bez historii, a nawet bez planu. Jechałem tam, gdzie skręciło przednie koło.

Ta rzeźba przed Pomnikiem Powstania w Michałowicach nie przemawia do mnie. Anioł z mieczem depczący powstańców? To jest dobre w Łazienkach, gdzie Sobieski na koniu tratuje Turków, ale tu? Albo się nie znam, albo nie zrozumiałem alegorii i symboliki tego dzieła.

Tu przynajmniej, czyli w Pruszkowie na ulicy Armii Krajowej, wszystko jest jasne i czytelne. Nawet już wiem co znaczy łaciński napis:
"LAUS AUDACIBUS CONTUMACIBUS - FIAT VERITAS ET IUSTITIA" - Chwała odważnym, wytrwałym - niech się stanie prawda i sprawiedliwość.
"Przywódcy podziemnych władz Rzeczypospolitej Polskiej zaproszeni na rozmowy z władzami sowieckimi przybyli do tego domu w dniach 27-28 marca 1945 r. Stąd zostali podstępnie uprowadzeni przez N.K.W.D. do Moskwy gdzie byli bezprawnie więzieni sądzeni i skazani przez kolegium wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR w t.zw. Procesie Szesnastu w dniach 18-21 czerwca 1945 r. - W 45 lecie wydarzeń - potomnym, Rodacy".
Pierwsza.
Wczesny niedzielny poranek, na ulicach i chodnikach pustki, przejeżdżam rowerem przez szerokie na 10 metrów pasy. Jedyny pieszy idący z przeciwka rzuca: - Rower to się przeprowadza po pasach!
Druga. Jedyna piesza na szerokim chodniku i drodze rowerowej idzie drogą dla rowerów. Dojeżdżam blisko z tyłu i grzecznie pytam:
- W czym lepsza do chodzenia jest droga rowerowa od chodnika? Zaskoczona pani około pięćdziesiątki odpowiada: Myślałam, że pan jeszcze śpi. (Rozumiem, że chodziło jej generalnie o wczesną porę i że rowerzyści śpią długo?) Myślałem, że zejdzie, ale ona po przepuszczeniu mnie, wraca na ddr. Pytam więc:
- Dlaczego pani idzie po drodze rowerowej?
- Bo lubię!
Pojechałem dalej, bo co miałem robić.
---------------------
Wycieczka bez historii, a nawet bez planu. Jechałem tam, gdzie skręciło przednie koło.

Ta rzeźba przed Pomnikiem Powstania w Michałowicach nie przemawia do mnie. Anioł z mieczem depczący powstańców? To jest dobre w Łazienkach, gdzie Sobieski na koniu tratuje Turków, ale tu? Albo się nie znam, albo nie zrozumiałem alegorii i symboliki tego dzieła.

Tu przynajmniej, czyli w Pruszkowie na ulicy Armii Krajowej, wszystko jest jasne i czytelne. Nawet już wiem co znaczy łaciński napis:
"LAUS AUDACIBUS CONTUMACIBUS - FIAT VERITAS ET IUSTITIA" - Chwała odważnym, wytrwałym - niech się stanie prawda i sprawiedliwość.
"Przywódcy podziemnych władz Rzeczypospolitej Polskiej zaproszeni na rozmowy z władzami sowieckimi przybyli do tego domu w dniach 27-28 marca 1945 r. Stąd zostali podstępnie uprowadzeni przez N.K.W.D. do Moskwy gdzie byli bezprawnie więzieni sądzeni i skazani przez kolegium wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR w t.zw. Procesie Szesnastu w dniach 18-21 czerwca 1945 r. - W 45 lecie wydarzeń - potomnym, Rodacy".
- DST 41.00km
- Czas 02:09
- VAVG 19.07km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Całkiem nowy kształt trasy
Tak się złożyło, że zostałem weekendowym rowerzystą. W tygodniu zupełnie nie znalazłem czasu/chęci na jeżdżenie, a że dziś za oknem sucho, to nie miałem wyjścia - kilometry same się nie nakręcą. Pamiętając, że w ubiegłą sobotę zmarzły mi dłonie i stopy, wyciągnąłem z szafy najgrubsze, zimowe rękawice, a na buty zacząłem wkładać owiewy od Marka. Jednak gdy wreszcie udało się wciągnąć pierwszy, okazało się, że męczyłem się nadaremno - założyłem na lewą stronę, co poznałem dopiero jak przyszło suwak zapinać. Ponieważ zdążyłem się już solidnie spocić, a jeszcze nie zdążyłem nawet wyjść z domu, więc postanowiłem, że później na spokojnie opanuję technikę, a tymczasem nie będę już więcej tracił nerwów i czasu. Jazda w zimnym, rześkim powietrzu, na dodatek pod wiatr, nie sprzyja biciu rekordów, więc jechałem sobie spokojnie i jechałem, aż dojechałem do Borzęcina.

Kontrola czasu wykazała, że byłem w tym miejscu 12 minut wcześniej niż dwa tygodnie temu w sobotę.
Dalej też standardowo, do Izabelina i przez Laski dotarłem do Putinowego blokowiska na Wrzecionie. Ponieważ przez Warszawę jechać nie chciałem, po przejechaniu mostu skręciłem kolo Polfy na Tarchominie i przez uliczki Henrykowa dojechałem do stacji Płudy. Ten fragment trasy był nieco improwizowany i nie zawsze wiedziałem gdzie dojadę skręcając w lewo, albo w prawo, ale w końcu udało się wyjechać na Płochocińską, tuż przed Rembelszczyzną. To było mniej więcej tam, gdzie chciałem. Na dwóch rondkach przed Nieporętem skręciłem na Marki, a gdy już tam dojechałem uznałem, że czas wracać do domu - dzień jest za krótki. Najkrótsza droga stamtąd wiedzie krajową "ósemką", a co oznacza ta droga wiedzą wszyscy. Na szczęście to tylko kilka kilometrów, a później pojawia się pobocze, ale jazda w tak intensywnym ruchu samochodowym do przyjemnych nie należy. Gdy na Targówku pojawiła się droga rowerowa i samochody przestały być problemem, problemem stała się ta droga. Do samego Dworca Wileńskiego jedzie się na przemian po dziurawym chodniku, dziurawej jezdni lokalnej i asfalcie, w wszystko to pomiędzy pieszymi. Rzadko tamtędy jeżdżę - i całe szczęście!

Po Zakładach Przemysłu Tłuszczowego przy Radzymińskiej 122 pozostał jeno komin... Zlikwidowane w 2011 roku.

Choinka jeszcze bez świateł

Żywe miśki na wybiegu już przestały cieszyć warszawiaków. Tu widoczne nawiązanie do tego tradycyjnego miejsca.

Tam, za tym budynkiem po lewej jest słońce. Naprawdę!

Wyspa, Wisła i Starówka, czyli tradycyjna fotka z mostu

Jak już miałem ruszać spojrzałem pod nogi, a tam niespodzianka

Pierwszy raz widzę rower miejski bez dokowania, tylko z zablokowanym tylnym kołem. Poczytałem o tej nowince na stronie Acrobike i mam mieszane uczucia. Polak potrafi!
Dobra, koniec tego pisania. Czas ćwiczyć zakładanie owiewów na buty. :)

Kontrola czasu wykazała, że byłem w tym miejscu 12 minut wcześniej niż dwa tygodnie temu w sobotę.
Dalej też standardowo, do Izabelina i przez Laski dotarłem do Putinowego blokowiska na Wrzecionie. Ponieważ przez Warszawę jechać nie chciałem, po przejechaniu mostu skręciłem kolo Polfy na Tarchominie i przez uliczki Henrykowa dojechałem do stacji Płudy. Ten fragment trasy był nieco improwizowany i nie zawsze wiedziałem gdzie dojadę skręcając w lewo, albo w prawo, ale w końcu udało się wyjechać na Płochocińską, tuż przed Rembelszczyzną. To było mniej więcej tam, gdzie chciałem. Na dwóch rondkach przed Nieporętem skręciłem na Marki, a gdy już tam dojechałem uznałem, że czas wracać do domu - dzień jest za krótki. Najkrótsza droga stamtąd wiedzie krajową "ósemką", a co oznacza ta droga wiedzą wszyscy. Na szczęście to tylko kilka kilometrów, a później pojawia się pobocze, ale jazda w tak intensywnym ruchu samochodowym do przyjemnych nie należy. Gdy na Targówku pojawiła się droga rowerowa i samochody przestały być problemem, problemem stała się ta droga. Do samego Dworca Wileńskiego jedzie się na przemian po dziurawym chodniku, dziurawej jezdni lokalnej i asfalcie, w wszystko to pomiędzy pieszymi. Rzadko tamtędy jeżdżę - i całe szczęście!

Po Zakładach Przemysłu Tłuszczowego przy Radzymińskiej 122 pozostał jeno komin... Zlikwidowane w 2011 roku.

Choinka jeszcze bez świateł

Żywe miśki na wybiegu już przestały cieszyć warszawiaków. Tu widoczne nawiązanie do tego tradycyjnego miejsca.

Tam, za tym budynkiem po lewej jest słońce. Naprawdę!

Wyspa, Wisła i Starówka, czyli tradycyjna fotka z mostu

Jak już miałem ruszać spojrzałem pod nogi, a tam niespodzianka

Pierwszy raz widzę rower miejski bez dokowania, tylko z zablokowanym tylnym kołem. Poczytałem o tej nowince na stronie Acrobike i mam mieszane uczucia. Polak potrafi!
Dobra, koniec tego pisania. Czas ćwiczyć zakładanie owiewów na buty. :)
- DST 89.61km
- Czas 04:27
- VAVG 20.14km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 grudnia 2017
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Mokre i zimne Gassy
Uznałem chwilowo, że kierunek zachodni mi się znudził i pojechałem na południe. Mieszkając na Ochocie nie będę przecież jeździł na wschód czy północ, bo najpierw całe miasto muszę przejechać. A tak, to po dziesięciu kilometrach jestem już na wsi. Dziś jednakowoż, w ten ponuro - depresyjny niedzielny poranek, nawet użytkownicy samochodów postanowili dłużej poleżeć w łóżku i ulice były prawie puste.
W Wilanowie na ulicy Ruczaj zauważyłem rozpoczęcie nowej inwestycji mieszkaniowej, jak sądzę. W zeszłą sobotę w tym miejscu nic się jeszcze nie działo, a tu przez tydzień zdążyli teren splantować, drzew trochę powycinać, sprzętu zgromadzić. No cóż, jak skończą, zapewne ta cicha i pustawa uliczka zapełni się samochodami i trzeba będzie zmodyfikować trasę do Gassów. A szkoda, bo fajnie się jeździ tamtędy.

Żółta koparka ze spychaczami

Zamordowane drzewa przy ulicy Ruczaj
Dalsza jazda po drogach Republiki Rowerowej nie sprawiła mi tym razem zbyt wielkiej przyjemności. Z uwagi na bliskość Wisły i dużą wilgotność, praktycznie na całej trasie asfalt był mocno wilgotny, miejscami kałuże, a nawet jęzory śniegowe.

Ciszyca - okolice Heliportu

To NIE jest czarno - białe zdjęcie :)
Do Wilanowa wróciłem drogami nieco oddalonymi od wiślanego wału i tam przynajmniej asfalt był suchy.

Kontrola czasu - Urząd Dzielnicy Wilanów w budowie
Budynek będzie pasował do lemingowo - hipsterskiego bastionu i ostoi Partii Miłości i tej drugiej - z kropką.
W Wilanowie na ulicy Ruczaj zauważyłem rozpoczęcie nowej inwestycji mieszkaniowej, jak sądzę. W zeszłą sobotę w tym miejscu nic się jeszcze nie działo, a tu przez tydzień zdążyli teren splantować, drzew trochę powycinać, sprzętu zgromadzić. No cóż, jak skończą, zapewne ta cicha i pustawa uliczka zapełni się samochodami i trzeba będzie zmodyfikować trasę do Gassów. A szkoda, bo fajnie się jeździ tamtędy.

Żółta koparka ze spychaczami

Zamordowane drzewa przy ulicy Ruczaj
Dalsza jazda po drogach Republiki Rowerowej nie sprawiła mi tym razem zbyt wielkiej przyjemności. Z uwagi na bliskość Wisły i dużą wilgotność, praktycznie na całej trasie asfalt był mocno wilgotny, miejscami kałuże, a nawet jęzory śniegowe.

Ciszyca - okolice Heliportu

To NIE jest czarno - białe zdjęcie :)
Do Wilanowa wróciłem drogami nieco oddalonymi od wiślanego wału i tam przynajmniej asfalt był suchy.

Kontrola czasu - Urząd Dzielnicy Wilanów w budowie
Budynek będzie pasował do lemingowo - hipsterskiego bastionu i ostoi Partii Miłości i tej drugiej - z kropką.
- DST 57.00km
- Czas 02:50
- VAVG 20.12km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na szerszych oponach
Listopad zamknąłem wynikiem nieco ponad tysiąc kilometrów i to był w tym roku szósty miesiąc, kiedy taki sążnisty dystans udało się pokonać. Mam już przejechane więcej kilometrów niż w roku ubiegłym, a przecież jeszcze cały grudzień przede mną. Wygląda na to, że uda się poprawić rekordowy przebieg z 2014 roku. Mój Bystry Baranek też bije rekordy przebiegu, z tym że on, bez zmiany napędu. Już zrobił ponad dziesięć tysięcy kilometrów na oryginalnym łańcuchu i kasecie. Brawo on! :)

Postanowiłem dać mu szersze opony, choć wiadomo, że po śniegu i lodzie jeździł na nim nie będę. Wydaje się jednak, że nawet teraz, na mokry asfalt, lepsze będą Randoneur Vittoria 28x700, bo chociaż lekki bieżnik mają. Ponadto mają tylko wakacyjny tysiąc kilometrów przebiegu, a nie dziewięć. Pomimo to jechałem bardzo ostrożnie, wręcz zachowawczo - nie mam zaufania do mokrego asfaltu w grudniu, bo nie wiadomo gdzie czai się kawałek lodu. Założyłem tez dziś moją prawdziwą koszulkę termiczną pod spód i było bardzo dobrze. Tamta, to było jakieś nie wiadomo co, w serek pod szyją i z krótkim rękawem. Wprawdzie nie bawełniana, ale na pewno z dużo gorszymi właściwościami termicznymi.
Zdjęć nie robiłem, więc dla przypomnienia i utrwalenia tylko to jedno wczorajsze

Oby tylko nie było - mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor... Mam nadzieję, że nie.

Postanowiłem dać mu szersze opony, choć wiadomo, że po śniegu i lodzie jeździł na nim nie będę. Wydaje się jednak, że nawet teraz, na mokry asfalt, lepsze będą Randoneur Vittoria 28x700, bo chociaż lekki bieżnik mają. Ponadto mają tylko wakacyjny tysiąc kilometrów przebiegu, a nie dziewięć. Pomimo to jechałem bardzo ostrożnie, wręcz zachowawczo - nie mam zaufania do mokrego asfaltu w grudniu, bo nie wiadomo gdzie czai się kawałek lodu. Założyłem tez dziś moją prawdziwą koszulkę termiczną pod spód i było bardzo dobrze. Tamta, to było jakieś nie wiadomo co, w serek pod szyją i z krótkim rękawem. Wprawdzie nie bawełniana, ale na pewno z dużo gorszymi właściwościami termicznymi.
Zdjęć nie robiłem, więc dla przypomnienia i utrwalenia tylko to jedno wczorajsze

Oby tylko nie było - mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor... Mam nadzieję, że nie.
- DST 65.30km
- Czas 03:15
- VAVG 20.09km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 listopada 2017
Kategoria 50-100
Rozważania o ubraniach
Koniec listopada, coraz zimniej, a ja nadal jeżdżę na rowerze w letniej wiatrówce. Pisałem już tutaj zapewne, że nienawidzę wręcz uczucia przegrzania wywołanego nieodpowiednim ubiorem. Gdy czuję strużki potu na plecach, gotów jestem rozbierać się do gołej klaty i zdejmować podkoszulkę - co zresztą już mi się przydarzyło. Postanowiłem więc, że dopóki temperatura jest na plusie nie będę jeszcze wyciągał z szafy softshela. To samo z kalesonami, przepraszam, z bielizną termiczną. ;) Gorzej jest z dłońmi i stopami. Dziś pierwszy raz jeździłem w dodatkowych cienkich rękawiczkach bawełnianych pod spodem, kupionych za całe złoty siedemdziesiąt pięć para. Mam wprawdzie prawdziwe, zimowe, grube, ale na nie jeszcze za wcześnie, zostawiam je na większe mrozy. Co do butów, to wiadomo jak ciepłe są kolarskie Shimano, ale spróbuję zakładać owiewy i sprawdzić, co to da. Dotąd używałem ich jako ochrony przed wodą, ale powinny dawać radę i na zimno. Zawsze to przecież dodatkowa warstwa izolacyjna. Jeśli chodzi o twarz i szyję, to nigdy się tym przesadnie nie przejmowałem, tak że żadnych szali, kominów i buffów nie noszę i nie nosiłem. Moja kominiarka chroni przed zimnem i wiatrem, ale okulary mi w niej parują, więc nie używam. Na głowę, pod kask, zakładam bandanę złożoną w trójkąt i wiązaną z tyłu, a'la pirat. Do tego, w naprawdę zimne zimowe dni, będę starał się ograniczać wycieczki do maksimum sześćdziesiąt kilometrów, to jakieś góra trzy godziny w moim wykonaniu. Tak jak dziś mniej więcej.
Dziś bez mapy, bo dopiero jak wyciągnąłem telefon do tego zdjęcia zobaczyłem, że nie włączyłem nagrywania. A to jest jakieś dwa kilometry od domu.
Dziś bez mapy, bo dopiero jak wyciągnąłem telefon do tego zdjęcia zobaczyłem, że nie włączyłem nagrywania. A to jest jakieś dwa kilometry od domu.
- DST 58.00km
- Czas 02:48
- VAVG 20.71km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 listopada 2017
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Aby jeździć trzeba jeździć
Nie ma, że niedziela, nie ma, że rano, skoro nie pada trzeba zwlec się z wyra i jeździć. Tak też i zrobiłem. dziś wybrałem trasę przez zachodnie wioski do Borzęcina i powrót stałą trasą z początkiem na Trakcie Królewskim, ale innym, nie tym na Starym Mieście.

Nowe bloki, nowe warszawskie blokowisko

Punkt kontroli czasu w Borzęcinie

Nowe bloki, nowe warszawskie blokowisko

Punkt kontroli czasu w Borzęcinie
- DST 50.00km
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 listopada 2017
Kategoria > 100
Trzy zdziwienia
Musiałem w końcu ruszyć dupsko, bo już za długo nie siedziałem na rowerze. Wprawdzie jezdnie po nocnym deszczu były mokre, ale tym razem nie uznałem tego za usprawiedliwienie. Postanowiłem pojechać przez Gassy do Góry Kalwarii, a tam pomyśleć o drodze powrotnej. Zdziwiło mnie trochę, że pomimo dobrej pogody, w drodze do przystani nie spotkałem nikogo na rowerze, a przecież nie było jakoś specjalnie wcześnie. Drugie zaskoczenie dzisiejszego dnia, to masowy wysyp wędkarzy przy przystani. Byłem tam już przecież kilkadziesiąt razy, ale dziś naliczyłem dwadzieścia pięć samochodów, a ludzi moczących kije przynajmniej dwa razy więcej.

Dojazd nie dla szosy © yurek55

Rezerwat Wyspy Świderskie © yurek55

Oblegane łowisko © yurek55

Wisła w Gassach już bez promu © yurek55
Jak się już nadziwiłem i napatrzyłem mogłem pojechać dalej. Wprawdzie w drodze do Gassów miałem pomysł żeby skrócić jazdę i wrócić przez Piaseczno, ale na szczęście szybko wyparowało mi to z głowy. W drodze do Góry Kalwarii minęła mnie mocna grupa Ośki Warszawa, później jeszcze jeden spory peleton, a w Czaplinku z przeciwnego kierunku największą grupę prowadził Marcin. To on mnie poznał i krzyknął: Cześć Jurek, bo ja to ślepy jak zwykle jestem. Ale zanim tam dojechałem, już w drodze za Czerskiem poczułem miękko pod tyłkiem i zatrzymałem się dopompować koło. Wystarczyło na dziesięć kilometrów, drugie pompowanie już tylko na pięć, a za trzecim razem jak się zatrzymałem, to już nie było co pompować. Cóż było robić, rozłożyłem sprzęt na poboczu i zabrałem się za pracę. Najgorzej idzie pompowanie ręczną pompką, ale w końcu jakoś się udało, przynajmniej na tyle, by do domu dojechać.
Zapomniałem napisać o trzecim zdziwieniu. Odkryłem otóż w Górze Kalwarii czołgi, transportery opancerzone i pomnik - i to nie byle jaki. To prawdziwa apolityczna tablica ogłoszeń. Główny napis głosi: "Na wieczną pamięć ofiar stalinizmu oficerów 1 Pułku Artylerii Najcięższej oraz mieszkańców Góry Kalwarii zamordowanych w Katyniu, Charkowie i nieznanych miejscach kaźni na Wschodzie." Dalej nazwiska a na dole podpisani fundatorzy - Burmistrz i Rada Miasta w 76 rocznicę zbrodni katyńskiej.
Ale żeby się miejsce nie marnowało, są jeszcze tablice poświęcone obrońcom Góry Kalwarii w 1939, żołnierzom AK obwodu "Głuszec" zamordowanym w latach 1940 - 50, żołnierzom Garnizonu Góra Kalwaria poległym w walce, artylerzystom 1 Pułku Artlerii Najcięższej poległym we wrześniu 1939, funkcjonariuszom Straży Granicznej i Korpusu Obrony Pogranicza poległym we wrześniu 1939, a nawet - uwaga - żołnierzom 1 Brygady Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego poległym w walkach politycznych w latach 1945 - 1950 - podpisane: Koledzy. Dla mnie to trochę pomieszanie pojęć, żeby na tym samym pomniku upamiętniać katów i ofiary, bo przecież KBW walczyło z podziemiem niepodległościowym, ale w Górze Kalwarii AD 2016 nic niestosownego w tym nie widzieli.

Pomnik wielofunkcyjny © yurek55

Czołg T-34 w Górze Kalwarii © yurek55

Transporter opancerzony SKOT © yurek55

Wymiana dętki © yurek55

Legioniści ludzie wierni barwom © yurek55

Rower nieco brudny © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1290050052/embed/1d4f7fd362d5590c0c1b02ba0f98bdfb5b2f403b">

Dojazd nie dla szosy © yurek55

Rezerwat Wyspy Świderskie © yurek55

Oblegane łowisko © yurek55

Wisła w Gassach już bez promu © yurek55
Jak się już nadziwiłem i napatrzyłem mogłem pojechać dalej. Wprawdzie w drodze do Gassów miałem pomysł żeby skrócić jazdę i wrócić przez Piaseczno, ale na szczęście szybko wyparowało mi to z głowy. W drodze do Góry Kalwarii minęła mnie mocna grupa Ośki Warszawa, później jeszcze jeden spory peleton, a w Czaplinku z przeciwnego kierunku największą grupę prowadził Marcin. To on mnie poznał i krzyknął: Cześć Jurek, bo ja to ślepy jak zwykle jestem. Ale zanim tam dojechałem, już w drodze za Czerskiem poczułem miękko pod tyłkiem i zatrzymałem się dopompować koło. Wystarczyło na dziesięć kilometrów, drugie pompowanie już tylko na pięć, a za trzecim razem jak się zatrzymałem, to już nie było co pompować. Cóż było robić, rozłożyłem sprzęt na poboczu i zabrałem się za pracę. Najgorzej idzie pompowanie ręczną pompką, ale w końcu jakoś się udało, przynajmniej na tyle, by do domu dojechać.
Zapomniałem napisać o trzecim zdziwieniu. Odkryłem otóż w Górze Kalwarii czołgi, transportery opancerzone i pomnik - i to nie byle jaki. To prawdziwa apolityczna tablica ogłoszeń. Główny napis głosi: "Na wieczną pamięć ofiar stalinizmu oficerów 1 Pułku Artylerii Najcięższej oraz mieszkańców Góry Kalwarii zamordowanych w Katyniu, Charkowie i nieznanych miejscach kaźni na Wschodzie." Dalej nazwiska a na dole podpisani fundatorzy - Burmistrz i Rada Miasta w 76 rocznicę zbrodni katyńskiej.
Ale żeby się miejsce nie marnowało, są jeszcze tablice poświęcone obrońcom Góry Kalwarii w 1939, żołnierzom AK obwodu "Głuszec" zamordowanym w latach 1940 - 50, żołnierzom Garnizonu Góra Kalwaria poległym w walce, artylerzystom 1 Pułku Artlerii Najcięższej poległym we wrześniu 1939, funkcjonariuszom Straży Granicznej i Korpusu Obrony Pogranicza poległym we wrześniu 1939, a nawet - uwaga - żołnierzom 1 Brygady Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego poległym w walkach politycznych w latach 1945 - 1950 - podpisane: Koledzy. Dla mnie to trochę pomieszanie pojęć, żeby na tym samym pomniku upamiętniać katów i ofiary, bo przecież KBW walczyło z podziemiem niepodległościowym, ale w Górze Kalwarii AD 2016 nic niestosownego w tym nie widzieli.

Pomnik wielofunkcyjny © yurek55

Czołg T-34 w Górze Kalwarii © yurek55

Transporter opancerzony SKOT © yurek55

Wymiana dętki © yurek55

Legioniści ludzie wierni barwom © yurek55

Rower nieco brudny © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1290050052/embed/1d4f7fd362d5590c0c1b02ba0f98bdfb5b2f403b">
- DST 111.00km
- Czas 05:27
- VAVG 20.37km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 listopada 2017
Kategoria <50
Zimowa jazda, zła jazda!
Dzisiejszy poranek przywitał Warszawę w zimowym anturażu. Płaty śniegu leciały z nieba jak wielkie białe motyle, przykrywając drzewa i samochody, a na chodnikach i jezdniach zamieniając się w błoto. Od razu wiedziałem, że od roweru zrobię sobie dziś wolne, żadna frajda z jazdy w takich warunkach. Później okazało się jednak, że znalazł się pierwszorzędny powód żeby ruszyć dupsko. Miałem od córki z pracy odebrać, specjalnie dla mnie zostawiony z wczorajszej imprezy, kawałek tortu bezowo - czekoladowego. Poczekałem aż trochę podeschną jezdnie i pojechałem. Jazdy nie wspominam miło, bo na drodze rowerowej wzdłuż Prymasa było trochę podmarzniętych fragmentów, a wiem czym pachnie jazda po lodzie. A już na wąskich, szosowych oponach, to przecież gleba pewna jak w banku. Na dodatek arktyczny wiatr bez problemu dawał sobie radę z moją letnią wiatrówką, rękawiczki i kolarskie buty też dawały bardzo iluzoryczną ochronę przed zimnem. Jedyne co dobre z tej wycieczki, to to, że była krótka.
PS. No i rewelacyjny tort, oczywiście. :)
PS. No i rewelacyjny tort, oczywiście. :)
- DST 20.00km
- Czas 01:11
- VAVG 16.90km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















