Wpisy archiwalne w kategorii
przed śniadaniem
Dystans całkowity: | 11899.13 km (w terenie 194.78 km; 1.64%) |
Czas w ruchu: | 567:59 |
Średnia prędkość: | 20.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.54 km/h |
Suma podjazdów: | 15865 m |
Suma kalorii: | 126000 kcal |
Liczba aktywności: | 247 |
Średnio na aktywność: | 48.17 km i 2h 18m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 3 lipca 2014
Kategoria 50-100, nad morzem 2, przed śniadaniem
Dzień trzeci: Wejherowo - Reda
Obudziłem się dziś na tyle wcześnie, że miałem dość czasu na pokonanie pętli Wejherowo - Reda - Władysławowo. Pogoda stabilna, czyli wiatr z zachodu tak samo silny jak co dzień, 11°C, trochę słońca, trochę chmur. Droga do Wejherowa zaskoczyła mnie sporym ruchem samochodowym i to w większości jadących dużo szybciej niż stanowi prawo i dużo szybciej niż mój próg akceptacji.
Pewnie spieszyli się do pracy, albo na pociąg w Wejherowie, żeby do Trójmiasta się dostać? W pewnej chwili miałem tak dość, że na wysokości miejsca wojennej kaźni w Piaśnicy, skręciłem w lewo skuszony drogowskazem Mała Piaśnica. Myślałem, że jest tam kolejny cmentarz, a były tylko wioskowe i letniskowe domy - zwykła osada. Żeby się o tym przekonać przejechałem 3 km po leśnej drodze - tarce, na której wytrzęsło mnie tam jak przy młocie pneumatycznym. Potem jeszcze, już przed Wejherowem, zaliczyłem ostry zjazd po drodze rowerowej o długości 1,5 km. To tam udało mi się osiągnąć 43km/h ale pewnie inni jechali szybciej, bo na asfalcie widziałem setki kresek narysowanych przez ostro hamujące opony rowerowe. Po wyjechaniu na drogę do Redy uzmysłowiłem sobie, że jadę drogą krajową "szóstką", która ma status drogi ekspresowej, ale nic na to nie mogłem poradzić, innej drogi nie ma. Na szczęście na tym odcinku miałem wiatr dokładnie z tyłu i szybko przejechałem ten feralny odcinek. Gdy w Redzie skręciłem na Władysławowo rozpoczęła się mozolna wspinaczka przez dwa kilometry do Rekowa Górnego. Wydaje mi się, że było tak samo ciężko i źle jak w zeszłym roku - jazda pod górę nigdy nie będzie moją mocną stroną. Nawet kwitnące kartofle wydały mi się godne uwiecznienia, aby tylko przystanąć na chwilę.

Kwitną kartofle na biało i fioletowo © yurek55
Dlatego też, gdy zobaczyłem tabliczkę Karwia 22km zrezygnowałem z jazdy do Władka i wybrałem krótszy wariant drogą 213. Dobijały mnie zresztą pędzące samochody i chciałem już się od nich trochę uwolnić, a ta droga jest zdecydowanie mniej ruchliwa. Przy okazji zaliczyłem pomnik, do którego w ubiegłym roku nie chciało mi się zbaczać z trasy, posiedziałem na ławeczce w ciszy i na słoneczku, posiliłem się bananem i spokojnie dojechałem fajną drogą do domu.

Najsłynniejszy mieszkaniec Zdrady - Antoni Abraham © yurek55

Pomnik Antoniego Abrahama w Zdradzie © yurek55

Ameryka nie dla mnie, pojechałem prosto © yurek55
A 100 metrów dalej...

Upamiętnienie tragedii z 19. 05. 2013 © yurek55
Pewnie spieszyli się do pracy, albo na pociąg w Wejherowie, żeby do Trójmiasta się dostać? W pewnej chwili miałem tak dość, że na wysokości miejsca wojennej kaźni w Piaśnicy, skręciłem w lewo skuszony drogowskazem Mała Piaśnica. Myślałem, że jest tam kolejny cmentarz, a były tylko wioskowe i letniskowe domy - zwykła osada. Żeby się o tym przekonać przejechałem 3 km po leśnej drodze - tarce, na której wytrzęsło mnie tam jak przy młocie pneumatycznym. Potem jeszcze, już przed Wejherowem, zaliczyłem ostry zjazd po drodze rowerowej o długości 1,5 km. To tam udało mi się osiągnąć 43km/h ale pewnie inni jechali szybciej, bo na asfalcie widziałem setki kresek narysowanych przez ostro hamujące opony rowerowe. Po wyjechaniu na drogę do Redy uzmysłowiłem sobie, że jadę drogą krajową "szóstką", która ma status drogi ekspresowej, ale nic na to nie mogłem poradzić, innej drogi nie ma. Na szczęście na tym odcinku miałem wiatr dokładnie z tyłu i szybko przejechałem ten feralny odcinek. Gdy w Redzie skręciłem na Władysławowo rozpoczęła się mozolna wspinaczka przez dwa kilometry do Rekowa Górnego. Wydaje mi się, że było tak samo ciężko i źle jak w zeszłym roku - jazda pod górę nigdy nie będzie moją mocną stroną. Nawet kwitnące kartofle wydały mi się godne uwiecznienia, aby tylko przystanąć na chwilę.

Kwitną kartofle na biało i fioletowo © yurek55
Dlatego też, gdy zobaczyłem tabliczkę Karwia 22km zrezygnowałem z jazdy do Władka i wybrałem krótszy wariant drogą 213. Dobijały mnie zresztą pędzące samochody i chciałem już się od nich trochę uwolnić, a ta droga jest zdecydowanie mniej ruchliwa. Przy okazji zaliczyłem pomnik, do którego w ubiegłym roku nie chciało mi się zbaczać z trasy, posiedziałem na ławeczce w ciszy i na słoneczku, posiliłem się bananem i spokojnie dojechałem fajną drogą do domu.

Najsłynniejszy mieszkaniec Zdrady - Antoni Abraham © yurek55

Pomnik Antoniego Abrahama w Zdradzie © yurek55

Ameryka nie dla mnie, pojechałem prosto © yurek55
A 100 metrów dalej...

Upamiętnienie tragedii z 19. 05. 2013 © yurek55
- DST 75.21km
- Czas 03:40
- VAVG 20.51km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 lipca 2014
Kategoria 50-100, nad morzem 2, przed śniadaniem
Dzień drugi: Z problemami
Dzień zaczął się niezbyt fortunnie, ledwo wstałem i się ubrałem do jazdy, gdy już usłyszałem za oknem niepokojący szum. Rzut oka za okno upewnił mnie, że to sprawka rzęsistego i gwałtownego deszczu. Nie pozostawało nic innego jak wrócić do łóżka i próbować spać, albo czytać - ja wybrałem to drugie, mając nadzieję, że ta poranna ulewa szybko się skończy. Tak tez się stało i kilka minut po siódmej mogłem spokojnie wyruszyć na kolejną nadmorską wycieczkę. Ledwo pokonałem pierwsze sto metrów i już musiałem zawrócić, tym razem przyczyną było zostawienie na wieszaku kurtki przeciwdeszczowej. Przy tak kapryśnej pogodzie nie chciałem ryzykować jazdy bez niej. Znowu więc musiałem powtórzyć procedurę otwierania i zamykania furki i domu, co wbrew pozorom nie jest sprawą prostą i łatwą, szczególnie gdy wszyscy śpią i chce się zachować ciszę. Po przejechaniu pierwszego kilometra usłyszałem charakterystyczny dźwięk telefonu sygnalizujący wyczerpanie baterii. Wprawdzie kabel od ładowarki tkwił całą noc w gniazdku telefonu, ale z drugiej strony w "złodziejce" coś nie kontaktowało i się nie ładował. Wyłączyłem rejestracje trasy i odbiornik gps by oszczędzić baterie i móc w razie czego choć jeden telefon wykonać i pojechałem dalej, zastanawiając się, co jeszcze może "wyskoczyć". Ale to już był koniec porannych niespodzianek.
Dziś zrobiłem identyczny przejazd jak wczoraj, tylko w odwrotną stronę i bez kręcenia się po Władysławowie. Jadąc wzdłuż ciągu nadmorskiego, pomimo wczesnej dosyć pory, widziałem wielu wczasowiczów idących z parawanami i innym sprzętem plażowym zażywać kąpieli słonecznych. Normalni ludzie na wczasach to śpią o tej porze (albo na rowerze jeżdżą, albo biegają), a nie na plażę się spieszą, prawda? :) Po dojechaniu do Karwi kupiłem pieczywo i jakieś słodkości, w firmowym sklepie miejscowego potentata piekarsko - cukierniczego "Konkol" i szosą, nie lasem, dojechałem do siebie. Szosą jest trochę dalej, a chciałem przekroczyć 50 km i się udało.
PS. Około 11 nadeszła burza z piorunami, ciekawe jak szybko zmykali plażowicze...

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polskiego Morza - Sanktuarium w Swarzewie © yurek55

Kamień węgielny położono 15.09.1877 r., a poświęcenie 4.01.1880 © yurek55

Historia wioski Karwieńskie Błoto Drugie © yurek55
Dziś zrobiłem identyczny przejazd jak wczoraj, tylko w odwrotną stronę i bez kręcenia się po Władysławowie. Jadąc wzdłuż ciągu nadmorskiego, pomimo wczesnej dosyć pory, widziałem wielu wczasowiczów idących z parawanami i innym sprzętem plażowym zażywać kąpieli słonecznych. Normalni ludzie na wczasach to śpią o tej porze (albo na rowerze jeżdżą, albo biegają), a nie na plażę się spieszą, prawda? :) Po dojechaniu do Karwi kupiłem pieczywo i jakieś słodkości, w firmowym sklepie miejscowego potentata piekarsko - cukierniczego "Konkol" i szosą, nie lasem, dojechałem do siebie. Szosą jest trochę dalej, a chciałem przekroczyć 50 km i się udało.
PS. Około 11 nadeszła burza z piorunami, ciekawe jak szybko zmykali plażowicze...

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polskiego Morza - Sanktuarium w Swarzewie © yurek55

Kamień węgielny położono 15.09.1877 r., a poświęcenie 4.01.1880 © yurek55

Historia wioski Karwieńskie Błoto Drugie © yurek55
- DST 52.70km
- Czas 02:27
- VAVG 21.51km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 czerwca 2014
Kategoria <50, całe NIC, przed śniadaniem
Krótko, deszczowo i trochę burzowo
Wyjechałem dziś wyjątkowo późno i to okazało się moim wielkim szczęściem. Miałem zamiar pojechać skróconą wersję pętli Wieruchów- Babice - Izabelin, gdy niespodziewanie po wyjechaniu z tunelu na Dźwigowej poczułem pierwsze krople deszczu. Byłem na to zupełnie nieprzygotowany, bez kurtki i na dodatek ubrany całkiem po "letniemu" - krótki rękaw i krótkie spodenki. Natychmiast zweryfikowałem swoje plany i bez namysłu skręciłem w prawo w Połczyńską kierując się stronę domu. Deszczyk nie był początkowo zbyt dokuczliwy, a nawet po chwili przestał padać całkowicie i zaczynałem żałować - wydawało się pochopnej - decyzji o powrocie. Postanowiłem więc wydłużyć powrotną drogę jazdą przez miasto. W tym samym momencie deszcz przypomniał sobie, że jeszcze mnie przecież dokumentnie nie zmoczył i zaczął nadrabiać swoje niedopatrzenie. Zanim dojechałem do tunelu przy Dworcu Zachodnim swoje zadanie wykonał z całą skrupulatnością i dokładnością. Tam zatrzymałem się na chwilę obserwując czy nie ma zamiaru przestać, ale jako że do domu stamtąd mam pięć minut jazdy, nie czekałem długo. Nie zależało mi już zbytnio na komforcie jazdy, byłem wystarczająco mokry by dojechać w stanie niepogorszonym. Jeszcze tylko piorun huknął gdzieś nie całkiem daleko, ot - i tyle historii na dziś.

Rondo Zesłańców Syberyjskich w deszczu © yurek55

Chwila namysłu: jechać, czy czekać. Pojechałem! © yurek55

Rondo Zesłańców Syberyjskich w deszczu © yurek55

Chwila namysłu: jechać, czy czekać. Pojechałem! © yurek55
- DST 13.00km
- Czas 00:37
- VAVG 21.08km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014
Kategoria <50, przed śniadaniem
Poranna jazda miejska
Dzisiejszą krótką wycieczkę po mieście zacząłem w Lidlu, bo dziś znowu w sprzedaży były artykuły rowerowe. Tym razem kupiłem koszulkę, no i wreszcie zdecydowałem się na kurtkę przeciwdeszczową - będę miał zamiast wiatrówki, w której dotąd jeździłem i mokłem. Ponieważ jechaliśmy na działkę nie miałem zbyt wiele czasu i pojechałem tylko na Starówkę, potem Traktem Królewskim na skwer przy Mysiej i przez Śródmieście do domu.

Wycieczka z Tajwanu zwiedza Stare Miasto © yurek55

Memoriał wolnego słowa na ulicy Mysiej © yurek55
Napis na tablicy: „Wyjątkowym szczęściem tych czasów jest to, że wolno myśleć swobodnie, a to co się myśli – wypowiadać” TACYT

Budynek nazywa się Liberty corner © yurek55

Wycieczka z Tajwanu zwiedza Stare Miasto © yurek55

Memoriał wolnego słowa na ulicy Mysiej © yurek55
Napis na tablicy: „Wyjątkowym szczęściem tych czasów jest to, że wolno myśleć swobodnie, a to co się myśli – wypowiadać” TACYT

Budynek nazywa się Liberty corner © yurek55
- DST 22.27km
- Czas 01:07
- VAVG 19.94km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
*Trochę słońce, trochę deszcz*
Gdy dziś rano otworzyłem oczy było wprawdzie pochmurnie i wiał silny wiatr, ale nie padało, a to najważniejsze. Postanowiłem przejechać moją ulubioną trasą głównie z powodu, że wiem ile zajmie mi czasu, a to jest w niedzielę istotne, bo chcę zdążyć na wspólne śniadanie. Miłym zaskoczeniem była praca napędu po powrocie do starego łańcucha, rower poruszał się niemal bezszelestnie, nic nie przeskakiwało, przerzutka też bez zastrzeżeń. Okazuje się, że zbyt pochopnie i zdecydowanie przedwcześnie założyłem nowy łańcuch, właściwie tylko dlatego, że przymiary w serwisach pokazywały jak jest rozciągnięty. Niech sobie będzie, ale skoro coś działa, to - pierwsza zasada - nie ruszać!
Początkową część trasy, aż do kościoła w Borzęcinie jechałem pod wiatr, ale o dziwo niespecjalnie mi to dziś przeszkadzało i zajęło tylko godzinę. Widocznie wiszące nisko chmury działały na moją podświadomość i kazały szybko jechać, by zdążyć przed deszczem. Od Mariewa gdzie skręciłem w powrotną drogę wiatr stał się moim sprzymierzeńcem, ale za to zaczął padać najpierw drobny, a potem rzęsisty deszcz. Cóż było robić? Na przystanku autobusowym w Wojcieszynie założyłem kurtkę i pojechałem dalej. Po kilku minutach wydostałem się ze strefy opadu, ale od tamtej pory cyklicznie, co kilkanaście - kilkadziesiąt minut strefa deszczu mnie dopadała i tak sobie jechałem - raz w słońcu, raz w deszczu. Słońca było jednak więcej, tak że do domu dojechałem już prawie suchy z wyjątkiem spodenek i bielizny. Ale to wina braku błotników, bo kałuże jednak były spore na jezdniach, a ja nadal nie mogę się zdecydować na zakup. Ale nawet pomimo tego nie narzekam i uważam wycieczkę za bardzo udaną.

Droga do kościoła w Borzęcinie © yurek55

Kościół w Borzęcinie © yurek55

Przystanek na przebranie © yurek55
A to dwa kilometry dalej

W Koczargach jeszcze nie pada © yurek55

Najtańsze paliwo w Warszawie © yurek55
Początkową część trasy, aż do kościoła w Borzęcinie jechałem pod wiatr, ale o dziwo niespecjalnie mi to dziś przeszkadzało i zajęło tylko godzinę. Widocznie wiszące nisko chmury działały na moją podświadomość i kazały szybko jechać, by zdążyć przed deszczem. Od Mariewa gdzie skręciłem w powrotną drogę wiatr stał się moim sprzymierzeńcem, ale za to zaczął padać najpierw drobny, a potem rzęsisty deszcz. Cóż było robić? Na przystanku autobusowym w Wojcieszynie założyłem kurtkę i pojechałem dalej. Po kilku minutach wydostałem się ze strefy opadu, ale od tamtej pory cyklicznie, co kilkanaście - kilkadziesiąt minut strefa deszczu mnie dopadała i tak sobie jechałem - raz w słońcu, raz w deszczu. Słońca było jednak więcej, tak że do domu dojechałem już prawie suchy z wyjątkiem spodenek i bielizny. Ale to wina braku błotników, bo kałuże jednak były spore na jezdniach, a ja nadal nie mogę się zdecydować na zakup. Ale nawet pomimo tego nie narzekam i uważam wycieczkę za bardzo udaną.

Droga do kościoła w Borzęcinie © yurek55

Kościół w Borzęcinie © yurek55

Przystanek na przebranie © yurek55
A to dwa kilometry dalej

W Koczargach jeszcze nie pada © yurek55

Najtańsze paliwo w Warszawie © yurek55
- DST 55.51km
- Czas 02:22
- VAVG 23.45km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2014
Kategoria <50, przed śniadaniem
Poradnik narkomana: Dzień na działce:)
Ze swojej stałej trasy, przed Borzęcinem skręciłem na Ołtarzew, potem Konotopa i przez Piastów wróciłem do domu. Troszkę skróciłem trasę, bo dziś dzień na działce.

Na działce © yurek55

Na działce © yurek55
- DST 41.76km
- Czas 01:56
- VAVG 21.60km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 maja 2014
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Latające psy w Babicach
Nie za bardzo mam dziś co opisywać - trasa znana, z małymi modyfikacjami i przejechana fragmentami w odwrotną stronę. Pogoda piękna, jechało się rewelacyjnie i szybko.

Kolorowy rower w ogródku © yurek55

Dom na Trakcie Królewskim © yurek55

...i z drugiej strony © yurek55

Pokazy latających psów w Babicach © yurek55

Próby przed pokazem © yurek55

Kolorowy rower w ogródku © yurek55

Dom na Trakcie Królewskim © yurek55

...i z drugiej strony © yurek55

Pokazy latających psów w Babicach © yurek55

Próby przed pokazem © yurek55
- DST 57.93km
- Czas 02:34
- VAVG 22.57km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 maja 2014
Kategoria całe NIC, przed śniadaniem
Po bułki na śniadanie
Oczywiście mam bliżej sklepy spożywcze, a i smak bułek z Lidla nie jest jakiś legendarny, ale przy okazji jeszcze parę innych rzeczy kupiłem.
- DST 11.60km
- Czas 00:34
- VAVG 20.47km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 maja 2014
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Poranne mgły i zamglenia
Słoneczny poranek nie pozwalał mi wylegiwać się w łóżku, wstałem, rzut oka na termometr za oknem - 4°C, czyli nie za ciepło. Postanowiłem więc wypróbować nowe długie spodnie kolarskie, choć myślałem, że będę musiał z tym poczekać do październikowych przymrozków. Spodnie sprawdziły się znakomicie, doskonale przylegają do ciała, wkładka super wygodna i zapewniły komfort termiczny, nawet gdy już się ociepliło.
Co do trasy to wybrałem ulubiony kierunek Szeligowską na Szeligi i dalej jak widać na endo. W pewnym momencie, w okolicach Wieruchowa zaczęła się z każdym metrem zmniejszać widoczność. W ciągu kilku minut znalazłem się w tak gęstej mgle, że widziałem najwyżej na 20-30 metrów. Włączyłem oświetlenie, ale kolejne kilometry jechałem z obawą, że jakiś kierowca zauważy mnie zbyt późno. Na szczęście ruch o tej porze na tej trasie, w niedzielę, jest niewielki, a i mgła zaczęła ustępować przed słońcem i wiatrem. Niemniej jednak w tej wacie i niemal bez widoczności jechało się dziwnie i mało komfortowo, dobrze, że to tylko około osiem kilometrów, w Pogroszewie snuły się już tylko resztki

Resztki mgieł porannych © yurek55
Kapliczki nadal pozostają wdzięcznym obiektem fotografowania, między innymi z uwagi na inskrypcje - tu przykład przedwojennej ortografii.

Włośćjanie wsi Wąsiki 1925 © yurek55
Tę z kolei ufundowała Szkoła Powszechna z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Dziś rzecz nie do wyobrażenia.

1918 - 1928 Kapliczka pamiątkowa w Zaborowie © yurek55

Mozaikowe godło © yurek55
A ta kapliczka w Mariewie powstała w 1953 roku, być może na fali rozprzężenia i utraty czujności po śmierci Józefa Stalina?

Ofiara gromady Mariew © yurek55
Po drodze mijałem Pałac w Zaborówku, "grający" majątek Koborowo w "Karierze Nikodema Dyzmy". Musicie mi uwierzyć na słowo, że to tu. Więcej się sfotografować nie da, zamknięte.

Pałac w Zaborówku © yurek55
A na zakończenie typowe gospodarstwo na wsi mazowieckiej. Tu wieś Budy.

Obejście we wsi Budy w Puszczy Kampinoskiej © yurek55
Dzisiejsza wycieczka, pomimo epizodu z mgłą i wzrostu temperatury o 10°C w ciągu trzech i pół godziny, bardzo udana. Jechało się doskonale, udało się też wrócić na czas do domu na śniadanie i to pomimo pojechania niepotrzebnie do Sierakowa, gdzie jedyną atrakcją jest sklep Ryś.
- 4

Resztki mgieł porannych © yurek55
Kapliczki nadal pozostają wdzięcznym obiektem fotografowania, między innymi z uwagi na inskrypcje - tu przykład przedwojennej ortografii.

Włośćjanie wsi Wąsiki 1925 © yurek55
Tę z kolei ufundowała Szkoła Powszechna z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Dziś rzecz nie do wyobrażenia.

1918 - 1928 Kapliczka pamiątkowa w Zaborowie © yurek55

Mozaikowe godło © yurek55
A ta kapliczka w Mariewie powstała w 1953 roku, być może na fali rozprzężenia i utraty czujności po śmierci Józefa Stalina?

Ofiara gromady Mariew © yurek55
Po drodze mijałem Pałac w Zaborówku, "grający" majątek Koborowo w "Karierze Nikodema Dyzmy". Musicie mi uwierzyć na słowo, że to tu. Więcej się sfotografować nie da, zamknięte.

Pałac w Zaborówku © yurek55
A na zakończenie typowe gospodarstwo na wsi mazowieckiej. Tu wieś Budy.

Obejście we wsi Budy w Puszczy Kampinoskiej © yurek55
Dzisiejsza wycieczka, pomimo epizodu z mgłą i wzrostu temperatury o 10°C w ciągu trzech i pół godziny, bardzo udana. Jechało się doskonale, udało się też wrócić na czas do domu na śniadanie i to pomimo pojechania niepotrzebnie do Sierakowa, gdzie jedyną atrakcją jest sklep Ryś.
- 4
- DST 70.80km
- Teren 5.00km
- Czas 03:27
- VAVG 20.52km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 kwietnia 2014
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Trochę KPN
W ubiegłą niedzielę gdy w Mariewie niespodziewanie asfalt się skończył, byłem zmuszony do Truskawia jechać bardzo wyboistą droga przez Kampinos. Nie jestem fanem jazdy terenowej, więc w tym tygodniu postanowiłem zobaczyć gdzie doprowadzi mnie asfalt, jeśli skręcę w prawo przed końcem drogi. Pojechałem do miejscowości Stanisławowo i sytuacja z ubiegłego tygodnia powtórzyła się dokładnie toczka w toczkę. Dobrze, że choć wiedziałem dokąd jadę, bo zapytałem panią i powiedziała, że asfalt zaraz się skończy, a dalej przez las do kościoła w Lipkowie.

Coraz węższa ulica w Stanisławowie © yurek55

Tu już asfaltu nie ma. Puszcza Kampinoska © yurek55

Droga Stanisławów - Lipków © yurek55

Droga w puszczy do Lipkowa © yurek55
Po wyjechaniu z lasu, dalsza droga już asfaltem do Babic i przez Latchorzew do Warszawy. Po tych dwóch dniach upewniłem się, że jednak jazda terenowa, to nie dla mnie. I to pomimo amortyzowanego widelca.

Coraz węższa ulica w Stanisławowie © yurek55

Tu już asfaltu nie ma. Puszcza Kampinoska © yurek55

Droga Stanisławów - Lipków © yurek55

Droga w puszczy do Lipkowa © yurek55
Po wyjechaniu z lasu, dalsza droga już asfaltem do Babic i przez Latchorzew do Warszawy. Po tych dwóch dniach upewniłem się, że jednak jazda terenowa, to nie dla mnie. I to pomimo amortyzowanego widelca.
- DST 50.38km
- Teren 4.00km
- Czas 02:17
- VAVG 22.06km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze