Środa, 2 lipca 2014
Kategoria 50-100, nad morzem 2, przed śniadaniem
Dzień drugi: Z problemami
Dzień zaczął się niezbyt fortunnie, ledwo wstałem i się ubrałem do jazdy, gdy już usłyszałem za oknem niepokojący szum. Rzut oka za okno upewnił mnie, że to sprawka rzęsistego i gwałtownego deszczu. Nie pozostawało nic innego jak wrócić do łóżka i próbować spać, albo czytać - ja wybrałem to drugie, mając nadzieję, że ta poranna ulewa szybko się skończy. Tak tez się stało i kilka minut po siódmej mogłem spokojnie wyruszyć na kolejną nadmorską wycieczkę. Ledwo pokonałem pierwsze sto metrów i już musiałem zawrócić, tym razem przyczyną było zostawienie na wieszaku kurtki przeciwdeszczowej. Przy tak kapryśnej pogodzie nie chciałem ryzykować jazdy bez niej. Znowu więc musiałem powtórzyć procedurę otwierania i zamykania furki i domu, co wbrew pozorom nie jest sprawą prostą i łatwą, szczególnie gdy wszyscy śpią i chce się zachować ciszę. Po przejechaniu pierwszego kilometra usłyszałem charakterystyczny dźwięk telefonu sygnalizujący wyczerpanie baterii. Wprawdzie kabel od ładowarki tkwił całą noc w gniazdku telefonu, ale z drugiej strony w "złodziejce" coś nie kontaktowało i się nie ładował. Wyłączyłem rejestracje trasy i odbiornik gps by oszczędzić baterie i móc w razie czego choć jeden telefon wykonać i pojechałem dalej, zastanawiając się, co jeszcze może "wyskoczyć". Ale to już był koniec porannych niespodzianek.
Dziś zrobiłem identyczny przejazd jak wczoraj, tylko w odwrotną stronę i bez kręcenia się po Władysławowie. Jadąc wzdłuż ciągu nadmorskiego, pomimo wczesnej dosyć pory, widziałem wielu wczasowiczów idących z parawanami i innym sprzętem plażowym zażywać kąpieli słonecznych. Normalni ludzie na wczasach to śpią o tej porze (albo na rowerze jeżdżą, albo biegają), a nie na plażę się spieszą, prawda? :) Po dojechaniu do Karwi kupiłem pieczywo i jakieś słodkości, w firmowym sklepie miejscowego potentata piekarsko - cukierniczego "Konkol" i szosą, nie lasem, dojechałem do siebie. Szosą jest trochę dalej, a chciałem przekroczyć 50 km i się udało.
PS. Około 11 nadeszła burza z piorunami, ciekawe jak szybko zmykali plażowicze...

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polskiego Morza - Sanktuarium w Swarzewie © yurek55

Kamień węgielny położono 15.09.1877 r., a poświęcenie 4.01.1880 © yurek55

Historia wioski Karwieńskie Błoto Drugie © yurek55
Dziś zrobiłem identyczny przejazd jak wczoraj, tylko w odwrotną stronę i bez kręcenia się po Władysławowie. Jadąc wzdłuż ciągu nadmorskiego, pomimo wczesnej dosyć pory, widziałem wielu wczasowiczów idących z parawanami i innym sprzętem plażowym zażywać kąpieli słonecznych. Normalni ludzie na wczasach to śpią o tej porze (albo na rowerze jeżdżą, albo biegają), a nie na plażę się spieszą, prawda? :) Po dojechaniu do Karwi kupiłem pieczywo i jakieś słodkości, w firmowym sklepie miejscowego potentata piekarsko - cukierniczego "Konkol" i szosą, nie lasem, dojechałem do siebie. Szosą jest trochę dalej, a chciałem przekroczyć 50 km i się udało.
PS. Około 11 nadeszła burza z piorunami, ciekawe jak szybko zmykali plażowicze...

Kościół Najświętszej Marii Panny Królowej Polskiego Morza - Sanktuarium w Swarzewie © yurek55

Kamień węgielny położono 15.09.1877 r., a poświęcenie 4.01.1880 © yurek55

Historia wioski Karwieńskie Błoto Drugie © yurek55
- DST 52.70km
- Czas 02:27
- VAVG 21.51km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj