Wpisy archiwalne w kategorii
Naprawy
| Dystans całkowity: | 4957.35 km (w terenie 64.00 km; 1.29%) |
| Czas w ruchu: | 247:38 |
| Średnia prędkość: | 19.99 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.30 km/h |
| Suma podjazdów: | 5276 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 123 (78 %) |
| Maks. tętno średnie: | 93 (59 %) |
| Suma kalorii: | 51697 kcal |
| Liczba aktywności: | 98 |
| Średnio na aktywność: | 50.59 km i 2h 33m |
| Więcej statystyk | |
Poniedziałek, 2 września 2013
Kategoria Naprawy
Miodowa i Omianki w kapuśniaczku
Znów typowo kurierskie zadanie: na Miodowej zakupić podręcznik do religii, na Kwiatowej w Omiankach odebrać zakupy z alledrogo. Warunki pogodowe niezbyt sprzyjające rowerowaniu, ale kurtkę p-deszcz założyłem i jakoś poszło. Tylko na kostce brukowej (Długiej, Bonifraterska) wyleciały mi wszystkie plomby, tak trzęsło:) W końcu spuściłem trochę powietrza z opon, bo dłużej takiej jazdy nie zdzierżę - czuję się jak na chłopskim wozie na żelaznych kołach.
PS.
Po powrocie założyłem poprzedni łańcuch, teraz jego kolej na przejechanie 500 kilometrów. Leżał kilka tygodni w benzynie, błyszczy się jakby był ze srebra.
/5330094
PS.
Po powrocie założyłem poprzedni łańcuch, teraz jego kolej na przejechanie 500 kilometrów. Leżał kilka tygodni w benzynie, błyszczy się jakby był ze srebra.
/5330094
- DST 46.00km
- Czas 02:20
- VAVG 19.71km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2013
Kategoria Naprawy
Mało czasu
Nie mam kiedy jeździć. Dziś tylko do Hali Człuchowskiej odebrać zabawkę i do warsztatu Jerzego Ceranki, zobaczyć czy promocji nie mają na rowery. Przy okazji chciałem napompować koła, co skończyło się zakupem i wymianą dętki (15 zeta). Po prostu ułamał się wentyl. Szybkość żadna i odległość też żadna i tyle na dziś.

Julia już w domu

Julia już w domu
- DST 20.00km
- Czas 01:08
- VAVG 17.65km/h
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 lipca 2013
Kategoria nad morzem, Naprawy
Dziesiąta nadmorska. Krótka.
Wczoraj w Pucku kupiłem za 26 złotych łańcuch i postanowiłem jeździć na dwa, wymieniane co ok. 500 kilometrów. Dziś rano przed jazdą zabrałem się do realizacji tego pomysłu - i nie było to tak łatwe i proste, jak w wykonaniu Pana Jerzego w serwisie na Powstańców. Niestety. Najpierw problem ze spinką na starym łańcuchu, nie chciała dać się zdjąć. Gdy w końcu jakoś się z tym uporałem, powstał kolejny problem, poprawnego przeprowadzenia łańcucha przez kółka przerzutki. Następnie usiłowałem trzpień łańcucha wcisnąć przy pomocy kombinerek, bo zakuwacza przecież nie mam - i to okazało się zadaniem zupełnie niewykonalnym. W dalszej kolejności więc, z powrotem założyłem stary łańcuch, zapiąłem spinkę i w tym momencie miałem już serdecznie wszystkiego dosyć. Ręce usmarowane i czarne jak u górnika dołowego po szychcie, a na dodatek było mi tak zimno, że nie mogłem dygotu opanować. Ubrany byłem do jazdy, a nie do stacjonarnego spędzania czasu na dworze. W rezultacie poszedłem do domu, wyszorowałem ręce i zrezygnowany, zły i zniechęcony, wróciłem do łóżka pod ciepłą kołderkę. Nawet udało mi się ponownie zasnąć na trochę. Potem już tylko po pieczywo do Karwi i tyle mojej jazdy dziś było.
A łańcuch i tak zmieniłem, bo okazało się, że sąsiad ma zakuwacz i chętnie mi go pożyczył. Po śniadaniu spokojnie i bez nerwów usunąłem ogniwo, zapiąłem spinkę i gotowe.
A łańcuch i tak zmieniłem, bo okazało się, że sąsiad ma zakuwacz i chętnie mi go pożyczył. Po śniadaniu spokojnie i bez nerwów usunąłem ogniwo, zapiąłem spinkę i gotowe.
- DST 14.00km
- Czas 00:45
- VAVG 18.67km/h
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 lipca 2013
Kategoria Naprawy
Kolejne naprawy, kolejne wydatki.
Dość długo zastanawiałem się, czy już czas na wymianę wolnobiegu i łańcucha, bo jako żywo miałem przed oczami dyskusję pod moim poprzednim wpisem na ten temat. Ale wkurzała mnie już jazda bez możliwości używania ostatniego przełożenia; od kilku dni nie chciała mi przerzutka zrzucać na najmniejszy tryb. I to właściwie, oraz to, że zabieram rower w niedzielę nad morze, zdecydowało ostatecznie. W warsztacie nas Powstańców Pan Jerzy tylko spojrzał i od razu zdiagnozował: wygięty hak przerzutki. Wkręcił specjalny przyrząd w hak i po chwili było po robocie. A ja w tym czasie przyspieszyłem proces decyzyjny i jednak kazałem wymienić napęd. Po zdjęciu tylnego koła i odkręceniu wielotrybu, Pan Jerzy wykrył jeszcze dodatkowo pęknięcie osi, co oczywiście też kazałem wymienić. Po naprawie, lżejszy o 110 złotych, wsiadłem na rower z poczuciem, że wizyta w serwisie była ze wszech miar konieczna i potrzebna. To przeświadczenie potwierdzał zapomniany już nieco komfort jazdy, lekkość i cisza, z jaką rower pokonywał przestrzeń. Czyli w sumie bardzo dobrze zrobiłem jadąc do serwisu i jestem bardzo zadowolony z tej decyzji. Ale gdzieś tam w zakamarkach podświadomości kołacze się myśl zaszczepiona przez bestiaheniu. Tylko czy teraz po tylu inwestycjach to ma nadal sens?
- DST 20.00km
- Czas 01:01
- VAVG 19.67km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2013
Kategoria Naprawy
Jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz
Kiedyś skasowałem luz na sterach dokręcając dość mocno nakrętkę, zupełnie bez świadomości, jak powinno dokonywać się takiej delikatnej operacji. Wczoraj licho mnie podkusiło i z zupełnie niewytłumaczalnych powodów odkręciłem nakrętkę i nakrętkę kontrującą całkowicie. Nie zobaczyłem rzecz jasna niczego ciekawego, więc postanowiłem przykręcić je z powrotem na rurę widelca. Próbowałem robić to z wyczuciem, palcami, ale nijak mi to nie szło. W końcu po kilkunastu próbach, gdy już kilka obrotów nakrętki palcami zrobiłem, zdecydowałem na użycie klucza. Początki były obiecujące, ale im dalej się nakręcała ta nakrętka, tym ciężej się kręciła. Kolejne próby odkręcania i ponownego przykręcania nic nie dawały, aż w końcu musiałem sam przed sobą przyznać, że zadanie jest niewykonalne. Po prostu zniszczyłem gwint i żadna siła już tej nakrętki na miejsce nie przykręci. Na dodatek uczyniłem rower zupełnie niezdatny do jazdy, kierownica była całkiem luźna, łożyska sterowe na wierzchu i tylko patrzeć jak kulki powypadają.
Rano poszedłem do BlueCity po samochód, zapakowałem rower do bagażnika i pojechałem szukać ratunku w swoim warsztacie na Powstańców Śląskich. Najpierw godzinę postałem pod zamkniętym sklepem, bo mi się godziny pomyliły, ale potem już poszło z górki. Pan Jerzy narzynką poprawił naruszony przeze mnie gwint, rower dostał nowe stery, a ja popatrzyłem sobie, jak powinno naprawiać się rowery przy użyciu wyspecjalizowanych narzędzi: ściągaczy, pras do łożysk, kluczy itp. I podjąłem zobowiązanie, że nie będę samodzielnie brał się do czegoś, na czym się nie znam. Tytuł notki ma mi o tym przypominać. Zapłaciłem za wszystko 42 złote, a wczoraj namęczyłem się, napociłem i nakląłem za 500. Nie warto.
Na koniec rower znów zapakowałem do bagażnika i pojechałem oddać auto, a następnie przejechałem po Parku Szczęśliwickim i pobliskich uliczkach tylko pięć kilometrów, bo było za gorąco.
Cennik basenu odkrytego na Szczęśliwicach
Rano poszedłem do BlueCity po samochód, zapakowałem rower do bagażnika i pojechałem szukać ratunku w swoim warsztacie na Powstańców Śląskich. Najpierw godzinę postałem pod zamkniętym sklepem, bo mi się godziny pomyliły, ale potem już poszło z górki. Pan Jerzy narzynką poprawił naruszony przeze mnie gwint, rower dostał nowe stery, a ja popatrzyłem sobie, jak powinno naprawiać się rowery przy użyciu wyspecjalizowanych narzędzi: ściągaczy, pras do łożysk, kluczy itp. I podjąłem zobowiązanie, że nie będę samodzielnie brał się do czegoś, na czym się nie znam. Tytuł notki ma mi o tym przypominać. Zapłaciłem za wszystko 42 złote, a wczoraj namęczyłem się, napociłem i nakląłem za 500. Nie warto.
Na koniec rower znów zapakowałem do bagażnika i pojechałem oddać auto, a następnie przejechałem po Parku Szczęśliwickim i pobliskich uliczkach tylko pięć kilometrów, bo było za gorąco.
Cennik basenu odkrytego na Szczęśliwicach
- DST 5.00km
- Czas 00:21
- VAVG 14.29km/h
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 maja 2013
Kategoria Naprawy
Jazda bez celu
Na 11-tą, zgodnie z wczorajszą umową, pojechałem do warsztatu wymienić suport. Po wymontowaniu okazało się, że wystarczy tylko coś tam przesmarować, uszczelnić i będzie dobrze. Rzeczywiście jazda próbna wypadła doskonale, wróciłem, zapłaciłem 30 złotych i pożegnałem Pana Cerankę. Ale zupełnie nie mogłem zdecydować gdzie pojechać: do domu za blisko, a na dalszą wyprawę nie było czasu ani pogody. W każdej chwili mógł spaść deszcz a na dodatek było dość zimno. Kręcąc się, to tu, to tam, dotarłem na miejsce, gdzie kiedyś tętniło sportowe życie klubu Legia Warszawa. Boisko treningowe zarośnięte, budynki w ruinie, część wynajęta na magazyny, ogólny widok mocno przygnębiający. Ale to przecież nie jedyna ofiara transformacji ustrojowej w Warszawie, prawda? Przemysłu stolica też już nie ma żadnego...




Prus i Sienkiewicz w grobie się przewracają...


Sekcje CWKS Legia: gimnastyka sportowa, gimnastyka artystyczna, jeździectwo, kolarstwo, koszykówka, lekka atletyka, piłka nożna, podnoszenie ciężarów, siatkówka, strzelectwo, szermierka, zapasy, boks.

Litościwie zasłonięty hotel Legii© yurek55

Dawny hotel CWKS "Legia"© yurek55

85 lat CWKS "Legia" w służbie polskiego sportu© yurek55

Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Boksie© yurek55
Prus i Sienkiewicz w grobie się przewracają...

Siedziba Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów© yurek55

Jeszcze jeden opuszczony budynek klubowy© yurek55
Sekcje CWKS Legia: gimnastyka sportowa, gimnastyka artystyczna, jeździectwo, kolarstwo, koszykówka, lekka atletyka, piłka nożna, podnoszenie ciężarów, siatkówka, strzelectwo, szermierka, zapasy, boks.

Tabliczki dawnej chwały CWKS Legia Warszawa© yurek55
- DST 28.00km
- Teren 2.00km
- Czas 01:36
- VAVG 17.50km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 maja 2013
Kategoria Naprawy
Jazda rowerem też kosztuje.
Do warsztatu pana Jerzego Ceranki wybierałem się już od kilku dni. Przerzutka tylna nie zawsze chce wrzucać najwyższy bieg, a na dodatek coś stuka-puka, poza tym od wymiany napędu upłynęło prawie 1700 km, chciałem więc też łańcuch sprawdzić i ewentualnie wymienić. W tym tygodniu pogoda mnie codziennie straszyła, stąd odkładałem tę wizytę na sprzyjająca porę. Dzisiaj też deszcz wisiał w powietrzu, ale w końcu dojechałem. I od razu okazało się, że łańcuch jest wyciągnięty, a suport ma luzy i dlatego stuka. Wynika z tego, że albo za dużo jeżdżę, albo łańcuchy gówniane teraz robią:) Pan Jerzy - stary praktyk w końcu - obstawia drugą opcję. Łańcuch mi wymienił od ręki, za jedyne 30 zł, z suportem kazał jutro przyjechać, bo ma poumawianych klientów na dziś. Będzie mnie to kosztować kolejne 60 zł, ale co zrobić. Jazda rowerem nie jest taka bezkosztowa jak się niektórym wydaje, no chyba, że się go od święta używa, kilka, albo kilkanaście razy w roku, po góra 10 kilometrów.
Moje tegoroczne wydatki: 130+60+30+60=280zł, czyli ok. 10 gr za kilometr, a jak to wygląda u Was?
edit:
Zapomniałem doliczyć dętki i klocki, ok. 40 zł
Moje tegoroczne wydatki: 130+60+30+60=280zł, czyli ok. 10 gr za kilometr, a jak to wygląda u Was?
edit:
Zapomniałem doliczyć dętki i klocki, ok. 40 zł
- DST 39.00km
- Czas 01:36
- VAVG 24.38km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 maja 2013
Kategoria Naprawy
Wymiana tylnego koła.
Przyszedł weekend, więc żeby lud pracujący miast i wsi nie męczył się w upale, temperatura spadła od wczorajszego wieczoru z 30°C, do 17°C. Doszło do tego pełne zachmurzenie, czyli pogoda typowo weekendowa. Chmury straszyły deszczem, ale ja daleko się nie wybierałem, zabrałem kurtkę do plecaka i pojechałem. W warsztacie rowerowym Pana Jerzego Cerankimiałem być parę minut po 10-tej, czasu więc miałem sporo. Postanowiłem zrobić kółko po Warszawie, więc obrałem kierunek w drugą stronę, na Pole Mokotowskie. Tam przypomniałem sobie o rejestracji trasy dlatego ślad niepełny i pętla niezamknięta.


W warsztacie byłem pierwszym klientem, pracownicy dopiero wystawiali na zewnątrz rowery, tworząc ekspozycję wystawową. Mój rower szybko trafił na stojak, tylne koło zostało rozebrane i okazało się, że jest krzywa miska z kuleczkami i dlatego koło kolebie się na boki. Poszukiwania koła na wymianę trochę trwały, ale zostały uwieńczone powodzeniem. Sam właściciel, dokładnie je wycentrował, doszła do tego wymiana dętki, regulacja hamulca tylnego i przerzutki tylnej. Kosztowało mnie to wszystko 60 złotych.
W warsztacie spędziłem blisko godzinę, panuje tam wspaniała, rodzinna atmosfera, nie widać podziału pomiędzy właścicielem, jego zoną i córką, a pracownikami. Wszyscy sobie pomagają, przekomarzają się, żartują, a jednocześnie robota pali się rękach, klienci są obsługiwani, rowery się sprzedają, wszystko wiedzą co mają robić.
Dodam na koniec, że rower jeździ jak marzenie: cicho, lekko i szybko. Tym samym przestaję chwilowo zazdrościć zięciowi prawie nowego Wheelera z osprzętem Deore i myśleć o tym, jak wejść w jego posiadanie. (np. w drodze darowizny?) :)))
-
-

Czerwone tulipany na Polu Mokotowskim© yurek55

Dwukolorowa kompozycja kwiatowa w warszawskich Łazienkach© yurek55
W warsztacie byłem pierwszym klientem, pracownicy dopiero wystawiali na zewnątrz rowery, tworząc ekspozycję wystawową. Mój rower szybko trafił na stojak, tylne koło zostało rozebrane i okazało się, że jest krzywa miska z kuleczkami i dlatego koło kolebie się na boki. Poszukiwania koła na wymianę trochę trwały, ale zostały uwieńczone powodzeniem. Sam właściciel, dokładnie je wycentrował, doszła do tego wymiana dętki, regulacja hamulca tylnego i przerzutki tylnej. Kosztowało mnie to wszystko 60 złotych.
W warsztacie spędziłem blisko godzinę, panuje tam wspaniała, rodzinna atmosfera, nie widać podziału pomiędzy właścicielem, jego zoną i córką, a pracownikami. Wszyscy sobie pomagają, przekomarzają się, żartują, a jednocześnie robota pali się rękach, klienci są obsługiwani, rowery się sprzedają, wszystko wiedzą co mają robić.
Dodam na koniec, że rower jeździ jak marzenie: cicho, lekko i szybko. Tym samym przestaję chwilowo zazdrościć zięciowi prawie nowego Wheelera z osprzętem Deore i myśleć o tym, jak wejść w jego posiadanie. (np. w drodze darowizny?) :)))
-
-
- DST 27.00km
- Czas 01:21
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 marca 2013
Kategoria Naprawy
Zimo, wypier....aj! Wymiana napędu 781km
...bo mam już nowy napęd:)

Jak już wspomniałem w piątkowym wpisie, umówiłem się na dziś do warsztatu. Pojechałem z ciężkim sercem, bo oczami wyobraźni widziałem, jak sól, śnieg i woda dokonują spustoszeń w moim nowiutkim łańcuchu, i ślicznych, błyszczących kółkach zębatych. Założenia były inne, a wyszło, jak widać za oknem. Wiosna, tak jak niemiecka armia po laniu pod Stalingradem, wycofała się na z góry upatrzone pozycje, a do kontrofensywy ruszyła znów Zima i jej generał Mróz.
Nie miałem jednak już wyjścia, bo cyt. "u mnie słowo droższe piniendzy", no i jak pamiętacie, sam właściciel miał zająć się naprawą mojego roweru. Na miejscu okazało się niestety, że Pan Jerzy zaliczył ostrą glebę na wczorajszym Maratonie MTB w Karczewie i dziś ręką nie rusza. Nie omieszkał jednak wspomnieć, że pomimo to wygrał swoją kategorię, z przewagą ponad 4 minut nad następnym zawodnikiem.:) A tak poważnie, to dla mnie najważniejszy był nowy łańcuch i wolnobieg, a nie osoba, która je wymieni. Zajął się tym bardzo profesjonalnie najstarszy stażem i doświadczeniem pracownik. W trakcie weryfikacji doszły jeszcze linki i pancerze od przerzutek, klocki z tyłu - bo te moje, co to je sam wymieniłem - szybko się zużyły, linka od hamulca, likwidacja luzu w tylnym kole, no i regulacje, przerzutek i hamulców. W sumie zajęło to ok. 1,5 godziny, a ja sobie posiedziałem, popatrzyłem, pogadałem i zapłaciłem za wszystko 130 zł. Tyle, a nawet więcej, bo 135 zł chcieli za samą wymianę łańcucha i wolnobiegu o tu, Rowery Giant-Korba-Ochota. Więcej do nich nawet nie zajrzę, bo najbardziej nie lubię pseudo-sieciowych cwaniaczków, którzy klienta traktują jak dojną krowę, albo jelenia do ustrzelenia.
W powrotnej drodze rower jechał jak marzenie, ale taki zimny wiatr był, że najkrótszą drogą wróciłem do domu, a i tak zmarzłem gorzej, niż w te największe mrozy. W warsztacie zresztą też zbytnio się nie wygrzałem 12°C, tyle mój termometr pokazywał. Zapomniałem też wznowić po wyjściu rejestrowanie trasy i dlatego powrotną drogę - Konarskiego, Górczewską, Elekcyjną, Prymasa - dorysowałem na mapie.
PS. Zdjęcie już było w jednym z poprzednich wpisów, ale dziś żadnego nie zrobiłem, więc daję to.

Jak już wspomniałem w piątkowym wpisie, umówiłem się na dziś do warsztatu. Pojechałem z ciężkim sercem, bo oczami wyobraźni widziałem, jak sól, śnieg i woda dokonują spustoszeń w moim nowiutkim łańcuchu, i ślicznych, błyszczących kółkach zębatych. Założenia były inne, a wyszło, jak widać za oknem. Wiosna, tak jak niemiecka armia po laniu pod Stalingradem, wycofała się na z góry upatrzone pozycje, a do kontrofensywy ruszyła znów Zima i jej generał Mróz.
Nie miałem jednak już wyjścia, bo cyt. "u mnie słowo droższe piniendzy", no i jak pamiętacie, sam właściciel miał zająć się naprawą mojego roweru. Na miejscu okazało się niestety, że Pan Jerzy zaliczył ostrą glebę na wczorajszym Maratonie MTB w Karczewie i dziś ręką nie rusza. Nie omieszkał jednak wspomnieć, że pomimo to wygrał swoją kategorię, z przewagą ponad 4 minut nad następnym zawodnikiem.:) A tak poważnie, to dla mnie najważniejszy był nowy łańcuch i wolnobieg, a nie osoba, która je wymieni. Zajął się tym bardzo profesjonalnie najstarszy stażem i doświadczeniem pracownik. W trakcie weryfikacji doszły jeszcze linki i pancerze od przerzutek, klocki z tyłu - bo te moje, co to je sam wymieniłem - szybko się zużyły, linka od hamulca, likwidacja luzu w tylnym kole, no i regulacje, przerzutek i hamulców. W sumie zajęło to ok. 1,5 godziny, a ja sobie posiedziałem, popatrzyłem, pogadałem i zapłaciłem za wszystko 130 zł. Tyle, a nawet więcej, bo 135 zł chcieli za samą wymianę łańcucha i wolnobiegu o tu, Rowery Giant-Korba-Ochota. Więcej do nich nawet nie zajrzę, bo najbardziej nie lubię pseudo-sieciowych cwaniaczków, którzy klienta traktują jak dojną krowę, albo jelenia do ustrzelenia.
W powrotnej drodze rower jechał jak marzenie, ale taki zimny wiatr był, że najkrótszą drogą wróciłem do domu, a i tak zmarzłem gorzej, niż w te największe mrozy. W warsztacie zresztą też zbytnio się nie wygrzałem 12°C, tyle mój termometr pokazywał. Zapomniałem też wznowić po wyjściu rejestrowanie trasy i dlatego powrotną drogę - Konarskiego, Górczewską, Elekcyjną, Prymasa - dorysowałem na mapie.
PS. Zdjęcie już było w jednym z poprzednich wpisów, ale dziś żadnego nie zrobiłem, więc daję to.
- DST 18.00km
- Czas 00:54
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura -1.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 lutego 2013
Kategoria Naprawy
Wycieczka, której nie było
W jednej z poprzednich relacji opisałem problem z tylnym hamulcem w moim rowerze. W skrócie: nie hamował, ale za to wydawał potępieńcze dźwięki, aż zęby bolały i ludzie się z daleka oglądali. Dziś postanowiłem sprawdzić, czy przez ponad tydzień stania, przypadkiem sam się nie naprawił? :) W skrytości ducha liczyłem, że to może sól się dostała ze śniegiem, albo woda - i dlatego nie działa. Albo w gorszym wariancie, że wystarczy podciągnąć linkę. To miał być krótki wypad przed obiadem obliczony na góra godzinkę, w sam raz na sprawdzenie działania i ewentualną naprawę. No niestety, nic z tych rzeczy, jak szybko wyjechałem z domu, tak szybko do niego wróciłem. Odgłos hamowania poderwał w górę wszystkie gołębie na moim podwórku, psy zaczęły szczekać, a jeden nawet wyrwał się właścicielce-staruszce i teraz jest pewnie pod Lesznowolą. Zanim ktokolwiek zlokalizował źródło tego potępieńczego hałasu, ja powolutku (żeby nie naciskać klamki hamulca) chyłkiem ruszyłem do domu. Dystans niegodny wzmianki, nawet go nie wpisuję, ale to zdarzenie zmobilizowało mnie do pochylenia się (modne określenie) nad hamulcem tylnym. Odkręciłem klocki, co okazało się zaskakująco łatwą operacją i zobaczyłem to:
Klocek od strony napędu został źle założony w serwisie u Igora Sudnika na Ursynowie i z górnej strony zjechał się do metalu, a z dolnej strony, ma jeszcze ze 3 mm okładziny. Dodatkowo mam rysy na obręczy. Nic dziwnego, że wydobywałem takie odgłosy. Klocki zakupiłem za 8,49 PLN, jutro odbiorę i będę zakładał. To mój debiut, trzymajcie kciuki.
Klocek od strony napędu został źle założony w serwisie u Igora Sudnika na Ursynowie i z górnej strony zjechał się do metalu, a z dolnej strony, ma jeszcze ze 3 mm okładziny. Dodatkowo mam rysy na obręczy. Nic dziwnego, że wydobywałem takie odgłosy. Klocki zakupiłem za 8,49 PLN, jutro odbiorę i będę zakładał. To mój debiut, trzymajcie kciuki.
- Aktywność Jazda na rowerze





















