Informacje

  • Wszystkie kilometry: 163925.82 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.74%)
  • Czas na rowerze: 350d 13h 22m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 10 lutego 2018 Kategoria 50-100

Sobotnia wycieczka do Pilaszkowa i Błonia

Ciekawy byłem postępu przy budowie hali w PGR Pilaszków, a właściwie nie tyle ciekaw, co potrzebowałem jakiegoś celu. Wprawdzie kierunek  jest mocno eksploatowany, na zmianę z Gassami, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza i się nie nudzi.


Dziesięć dni temu wyglądało tak

Rozwiązanie zagadki, nad którą wówczas się zastanawiałem jest banalne i aż wstyd, że na to nie wpadłem od razu. Na paletach jest ułożona konstrukcja hali. I tyle.


Wiecha na hali w PGR Pilaszków

Dalej pojechałem już mniej oczywistymi niż zawsze drogami, bardzo przyjemnymi i bez samochodów i tak krążyłem, że do Błonia wjechałem od zachodu. A stamtąd już stałą trasą do Pruszkowa i do domu. Bardzo przyjemnie się jechało, pogoda w porządku, prawie bezwietrzna, lekki mróz, tylko słońca brak.  Bardzo fajna wycieczka. 



  • DST 73.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 21.47km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 lutego 2018 Kategoria <50

Wieczorem po mieście

Chciałbym wiedzieć jaki jest schemat  odśnieżania dróg rowerowych w Warszawie. Dla mnie lepiej, jakby wcale ich nie odśnieżali. Jadąc fragmenty po zlodowaciałym i wyślizganym śniegu i widząc obok suche i czyste jezdnie, bardzo żałowałem że muszę jechać po śmieszce z kostki. Powrót za to zaplanowałem tak, by móc legalnie jechać po jezdniach, czyli tak, by nie biegły obok żadne ddry. 
Poniżej prezentuję moje najcenniejsze trofeum kolarskie, które przyszło w tym tygodniu.

  • DST 23.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 17.92km/h
  • Temperatura -1.2°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 lutego 2018 Kategoria <50

Znów po mieście, tylko jeszcze mniej

Ciąg dalszy jazd po jubilerach i antykwariatach. Nic ciekawego.


  • DST 11.00km
  • Czas 00:44
  • VAVG 15.00km/h
  • Temperatura 2.5°C
  • Sprzęt Primus Historicus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 lutego 2018 Kategoria <50, ku pomocy, kurierowo

Po mieście

Miałem dziś poważne i odpowiedzialne zadanie wiążące się odpowiedzialnością materialną.:) Wiozłem w kieszeni trochę biżu, żeby sprawdzić ile jest warta. Pan Zięta, jubiler z Nowego Światu, zdecydowanie przebił oczekiwania i  mogłem zakomunikować córce dobrą nowinę. 
A co do jazdy i pogody, to całkowita lipa. Rower, który nazwałem Primus, powinien nazywać się Osiołek.  Tak sią na nim czułem. To zupełnie inna jakość jazdy. Na dodatek zanim mogłem go dosiąść musiałem najpierw przewalczyć jego zastojały łańcuch. W ruch poszło WD-40, CX-80, litowy smar WD-40 w aerozolu i normalny smar do łańcuchów. Do tego każde ogniwo rozruszałem ręcznie, a jak już było w porządku, to jeszcze musiałem jakoś zamocować tylny błotnik. Nie mam wspornika i musiałem użyć drutu, czyli odwaliłem druciarstwo. Ale nawet nie widać za bardzo, więc nie przejmuję się zbytnio. Gorzej, że nogi mi z pedałów spadają. Szybko przyzwyczaiłem się do mocowania SPD i teraz mi jakoś niedobrze się jechało. A na dodatek jazda w takim tempie nie pozwalała się rozgrzać i troszkę mi zimno było. I tyle.





w kieszenie 
  • DST 22.54km
  • Czas 01:31
  • VAVG 14.86km/h
  • Temperatura -1.2°C
  • Sprzęt Primus Historicus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 lutego 2018 Kategoria <50, przed śniadaniem

Poszukać adresu na ulicy Stokrotek

Wreszcie obudziłem się wystarczająco wcześnie żeby zdążyć gdzieś pojechać przed niedzielnym śniadaniem. Chciałem znaleźć i zobaczyć na własne oczy jak wygląda pewne konkretne miejsce. O ile ulicę odnalazłem bez trudu, to już adresu - nie mając konkretnego numeru - nie. Zresztą to nieważne, będzie okazja pojechać jeszcze raz. Teraz już znam numer, zapytałem o niego po powrocie.  A ponieważ nie ma o czym więcej pisać, prezentuję poniżej nową mapę przejazdu. :)
Aha! Na Wirażowej w dwóch miejscach są rozlewiska, teraz podmarznięte, uniemożliwiające korzystanie z ddr. Jedno ominąłem jezdnią, a przy drugim nie chciało mi się wracać i zabawiłem się w lodołamacz.:)





Route map for Przed Śniadaniem Na Ulicę Stokrotek by yurek55 Jurek on plotaroute.com




  • DST 48.60km
  • Czas 02:23
  • VAVG 20.39km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 lutego 2018 Kategoria > 100, Gassy

Sto lutowe

Miałem apetyt na setkę i poranna mgła wcale nie umniejszyła mojego zapału do jazdy. Różnych tłumaczeń szukamy tylko wtedy, gdy lenistwo bierze górę. To znaczy - ja tak mam. Ale ze względu na mgłę, nie pojechałem na zachód, tylko wybrałem bezpieczniejszy wariant z mniejszym ruchem. Trasa znana, nic godnego wzmianki się nie zdarzyło, tylko w powrotnej drodze zrobiłem sobie przerwę i zajechałem do córki w Piasecznie. Odpocząłem, ogrzałem się, wypiłem kawę i herbatę i z nowymi siłami wróciłem na trasę. Właściwie to tyle. 

Piaseczyński Pałac Ślubów

To wymaga dłuższego opisu, nie samego podpisu. Na Paluchu, po przejechaniu nad S2 i zawróceniu, jest w skręt w prawo i kilkadziesiąt metrów wyboistej drogi, która prowadzi do drogi serwisowej widocznej na zdjęciu. Dziś zobaczyłem, że wyboje przykryło ogromne rozlewisko długie na jakieś trzydzieści metrów. Wprawdzie teoretycznie wiedziałem, że jest możliwe przejechane, ale praktycznie bałem się wywrotki na środku tego jeziorka. Dlatego wybrałem wariant bardziej przełajowy i przejechałem tędy.
  • DST 101.00km
  • Czas 05:04
  • VAVG 19.93km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 lutego 2018 Kategoria <50

Agrykola - moje Waterloo

Choć pogoda sprzyjała, a ja obudziłem się niepotrzebnie wcześnie, nie zerwałem się i nie wsiadłem z rana na rower. Jakoś nie bardzo się czułem, po nieco zarwanej nocy i wydawało mi się to niezłym pretekstem do pozostania w domu. Poczytałem w łóżku książkę, potem niespieszne  śniadanie, kawa, przegląd wiadomości w sieci, rzut oka na społecznościówki - a czas płynął i płynął i płynął... W pewnym momencie uznałem, że jak się natychmiast nie podniosę i nie wyjdę, to zmarnuję kolejny rowerowy dzień. Szybko wymyśliłem dla siebie dodatkowy pretekst i pojechałem do córki do pracy. Zawiozłem jej to, co spokojnie mogło poczekać i czego absolutnie na już nie potrzebowała i ruszyłem dalej w miasto. Przespacerowałem się rowerowo na Wisłą, aż do Portu Czerniakowskiego i masochistycznie postanowiłem znowu podjechać moją górę płaczu. Moje Waterloo mnie nie zawiodło - znów poległem. Wszystkowiedząca Strava podpowiada, że to już dwudziesty siódmy raz w ciągu ostatnich pięciu lat. Najlepsi podjeżdżają Agrykolę w takim tempie, w jakim ja z niej zjeżdżam. Na tym segmencie Wilk dokłada mi drugie tyle, na szczęście nie psuje mi to humoru.

Cycki zawsze spoko


Most Śląsko - Dąbrowski, przedtem Most Kierbedzia, a oficjalnie Most Aleksandryjski. W tle Katedra Św. Floriana na Pradze


Od zawsze piłem wodę z kranu i teraz też to robię. Wprawdzie kiedyś wymagało to niejakiego samozaparcia, ale nigdy mnie nie odrzucało od smaku kranówki.

Warszawska Syrenka i pociąg na moście średnicowym i stadion i Wisła i bulwary nadal niedokończone


  • DST 26.60km
  • Czas 01:26
  • VAVG 18.56km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 stycznia 2018 Kategoria 50-100

Odpadłem

Pisać nie ma o czym, wiatr się uspokoił i żadnymi rekordami się pochwalić nie mogę. Zresztą mój wczorajszy rekord wytrzymał tylko jeden dzień. Dziś jakiś koleś przejechał ten segment o trzydzieści osiem sekund szybciej i spadłem na drugie miejsce. A z dzisiejszego dnia  przytoczę tylko taka oto scenkę:
- Wskakuj na koło! - słyszę zza pleców i mija mnie dwójka równo kręcących facetów na szosach.
- Nie wiem, czy dam radę się utrzymać! - odkrzykuję, ale automatycznie przyspieszam.
- Ile dasz, tyle dasz! 
Początek jest obiecujący, bo bez większego trudu trzymam się za plecami i nawet się dziwię, że to takie łatwe. Zanim jednak zdążyłem się nacieszyć swoją mocą, zobaczyłem, że odległość robi się coraz większa. Niestety musiałem odpuścić. Na Stravie zobaczyłem, że mój moment chwały trwał  niespełna minutę, czyli utrzymałem się gdzieś ze czterysta metrów. To tyle jeśli chodzi o moje rekordy i osiągnięcia. Nie smucę się tym i nie przejmuję, bynajmniej. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu. 


Tak zaczyna się stawiać hale, choć mnie to przypominało raczej ogrodzenie. Aż zawróciłem żeby to sprawdzić. I co?  Tu, w Pilaszkowie, powstaje hala na maszyny rolnicze. Mnie uderzyło użycie zwykłych drewnianych palet, jako podpór stabilizujących konstrukcję. I druga rzecz, to dość fantazyjny kształt. Podczas kolejnych przejażdżek będę obserwował postępy prac i zaspokoję, mam nadzieję, ciekawość. 


Zatrzymałem się, bo zadzwonił telefon... i tyle w zasadzie można o tym zdjęciu napisać. To Lipków, prosto - do Izabelina, z tyłu - Babice Stare. Ja pojechałem do Babic. 




  • DST 65.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 20.42km/h
  • Temperatura 6.7°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 stycznia 2018 Kategoria 50-100, Gassy, Piaseczno/Ursynów

Wartościowe PR Stravy, dziękuję Ci wichuro!

Dawno mnie tu nie było, co zostało nawet zauważone. Dziękuję za zainteresowanie, bo ono również dało mi bodziec do powrotu. W końcu trzeba się było wreszcie wziąć w garść i ruszyć leniwe dupsko. Jako że przy okazji nadarzyła się sposobność zrobienia dobrego uczynku uznałem, że znaków lekceważyć nie wolno i trzeba się z rowerem wreszcie przeprosić. Pierwszy etap podróży to ulica Taneczna na Ursynowie i dojechałem tam dla odmiany Puławską, obok muru - najdłuższej galerii street-artu. Asfalt już od wielu tygodni jest gotowy, ale na początku i końcu jest stopień, a fragment do Poleczki też niedokończony. Maszyn ani robotników już od dawna nie ma i resztę prac zostawiono na wiosnę. Ale przejechać można bez problemu. 


To ta galeria na murze Wyścigów Konnych na Służewcu


Jedna z prac

Jadąc Puławską zatrzymałem się na chwilkę przy cerkwi żeby uwiecznić kolejny postęp w budowie. Kopuła zaczyna być pokrywana blachą miedzianą. Przynajmniej na taką wygląda, o ile się znam. Nie wiem dlaczego inne kopuły wyglądają jak złote, ta jest na razie miedziana.


Cerkiew przy Puławskiej

Z Piaseczna do Gassów prosta droga i z wiatrem w plecy, więc takiej okazji zmarnować nie mogłem. Jak dotąd szło mi nieźle i nie zamierzałem wracać najkrótszą drogą, tylko spróbować powalczyć o PR na prostej z Obór do przystani. Udało się, a na dodatek osiągnąłem tam najlepszy czas w tym roku i jeszcze wyprzedziłem Wilka i Tomka z Sanatorium. Wiem, że to wyłączna zasługa wiatru, ale i tak mi przyjemnie.




Tradycyjna fotka z mostu w Obórkach
Tu niestety cała radość się skończyła, a zaczęła żmudna orka pod wiatr. Jako że ani pod górę, ani pod wiatr jechanie mi nie idzie, rzeźbiłem powoli te kilometry i myślałem o Vukim, który samotnie darł pod wiatr 150 kilometrów, żeby dołączyć do ekipy jadącej dla WOŚP. Kto nie wie, o co chodzi, polecam wpis Hipka. Mnie nie udawało się jechać szybciej niż 17 km/h i to był max, czasem było i 13.  Gdy znalazłem się na szutrowym fragmencie korony wału przed mostem Siekierkowskim, to myślałem, że mnie zwieje. 



Droga od mostu Siekierkowskiego do Powsińskiej to jedna z najbardziej uczęszczanych dróg rowerowych w Warszawie. Tymczasem prace nad Czerniakowską - Bis docierają już do niej i powstanie skrzyżowanie drogi rowerowej i dwupasmowej jezdni. Czarno to widzę, na szczęście rzadko tam bywam.




           
I na koniec trochę humoru ulicy.


"Robię tylko dobre skręty zero zwrotów"

"Pedały się kręcą!" :)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1382855064/embed/6f124ecff8b327fc39794d49c4f7be716d8c8704">
  • DST 65.00km
  • Czas 03:31
  • VAVG 18.48km/h
  • Temperatura 5.6°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 stycznia 2018 Kategoria > 100, Gassy

Nie dałem się!

Jak zwykle w sobotę nie dane mi było pospać. Od rana warczała mi pod oknami piła spalinowa i brzmiała podobnie, jak wtedy gdy powstawał Miś Uszatek. Pomyślałem sobie, że jak wyjdę, to powiem coś do słuchu panu artyście, ale pomyliłem się tym razem. To ekipa z zieleni miejskiej przygotowała drugi pień pod następną rzeźbę i trwało to zbyt krótko, bym mógł im powiedzieć, co myślę o warczeniu ludziom pod oknami o ósmej rano w dzień wolny od pracy. 
Wyjechałem z twardym postanowieniem przejechania stu kilometrów i choć wiedziałem, że będzie zimno, a wiatr będzie wiał od wschodu, to jednak złą trasę wybrałem. W taki dzień trzeba mi było jechać na południe do Góry Kalwarii i po małym kółku, wracać tą samą drogą. Tymczasem ja wybrałem się na zachód do Pruszkowa, a potem już stale miałem wiatr albo centralnie od przodu, albo przednio - boczny. Dopiero sama końcówka, już w mieście, była z wiatrem. Dlatego po drodze rozważałem poważnie skrócenie trasy i powrót do domu. Jak sobie pomyślałem o jeździe pod wiatr z Tarczyna do Góry Kalwarii, to zwątpiłem w sens i pojechałem całkiem inaczej, kierując się bardziej na Piaseczno. Stamtąd do domu już prosta droga. Ale gdy w końcu już mogłem skręcić w kierunku Warszawy, szkoda mi się zrobiło Gassów i postanowiłem jednak odwiedzić nadwiślańskie asfalty. Chociaż wiatr osłabiał morale, nie dałem się! Przejechałem aż do Mostu Siekierkowskiego, przy okazji zobaczyłem przy wale Zawadowskim, że z ziemi już wyrosły betonowe podpory nowej przeprawy przez Wisłę. Droga rowerowa na wale też jest rozgrodzona. Nie wiem tylko, czy przez rowerzystów, czy wykonawcę robót. :)
PS. Pomimo nowych PR na segmentach z Parceli do Słomczyna, nie udało mi się wyprzedzić Katany. Jazda pod górę jest dla mnie koszmarem. 
PS,2 Nominalnie było zero stopni, ale odczuwalnie dużo mniej. Za każdym razem w myślach dziękuję Vukiemu za ochraniacze na buty. Zdecydowanie poprawiają komfort termiczny.


Przekłamana kontrola czasu, zegar w Nadarzynie późni się o dwanaście minut


Wczoraj kominy Żerania, dziś Siekierek. A wiatr ten sam, wschodni.


  • DST 103.30km
  • Czas 05:10
  • VAVG 19.99km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl