Nie dałem się!
Jak zwykle w sobotę nie dane mi było pospać. Od rana warczała mi pod oknami piła spalinowa i brzmiała podobnie, jak wtedy gdy powstawał Miś Uszatek. Pomyślałem sobie, że jak wyjdę, to powiem coś do słuchu panu artyście, ale pomyliłem się tym razem. To ekipa z zieleni miejskiej przygotowała drugi pień pod następną rzeźbę i trwało to zbyt krótko, bym mógł im powiedzieć, co myślę o warczeniu ludziom pod oknami o ósmej rano w dzień wolny od pracy.
Wyjechałem z twardym postanowieniem przejechania stu kilometrów i choć wiedziałem, że będzie zimno, a wiatr będzie wiał od wschodu, to jednak złą trasę wybrałem. W taki dzień trzeba mi było jechać na południe do Góry Kalwarii i po małym kółku, wracać tą samą drogą. Tymczasem ja wybrałem się na zachód do Pruszkowa, a potem już stale miałem wiatr albo centralnie od przodu, albo przednio - boczny. Dopiero sama końcówka, już w mieście, była z wiatrem. Dlatego po drodze rozważałem poważnie skrócenie trasy i powrót do domu. Jak sobie pomyślałem o jeździe pod wiatr z Tarczyna do Góry Kalwarii, to zwątpiłem w sens i pojechałem całkiem inaczej, kierując się bardziej na Piaseczno. Stamtąd do domu już prosta droga. Ale gdy w końcu już mogłem skręcić w kierunku Warszawy, szkoda mi się zrobiło Gassów i postanowiłem jednak odwiedzić nadwiślańskie asfalty. Chociaż wiatr osłabiał morale, nie dałem się! Przejechałem aż do Mostu Siekierkowskiego, przy okazji zobaczyłem przy wale Zawadowskim, że z ziemi już wyrosły betonowe podpory nowej przeprawy przez Wisłę. Droga rowerowa na wale też jest rozgrodzona. Nie wiem tylko, czy przez rowerzystów, czy wykonawcę robót. :)
PS. Pomimo nowych PR na segmentach z Parceli do Słomczyna, nie udało mi się wyprzedzić Katany. Jazda pod górę jest dla mnie koszmarem.
PS,2 Nominalnie było zero stopni, ale odczuwalnie dużo mniej. Za każdym razem w myślach dziękuję Vukiemu za ochraniacze na buty. Zdecydowanie poprawiają komfort termiczny.

Przekłamana kontrola czasu, zegar w Nadarzynie późni się o dwanaście minut

Wczoraj kominy Żerania, dziś Siekierek. A wiatr ten sam, wschodni.
Wyjechałem z twardym postanowieniem przejechania stu kilometrów i choć wiedziałem, że będzie zimno, a wiatr będzie wiał od wschodu, to jednak złą trasę wybrałem. W taki dzień trzeba mi było jechać na południe do Góry Kalwarii i po małym kółku, wracać tą samą drogą. Tymczasem ja wybrałem się na zachód do Pruszkowa, a potem już stale miałem wiatr albo centralnie od przodu, albo przednio - boczny. Dopiero sama końcówka, już w mieście, była z wiatrem. Dlatego po drodze rozważałem poważnie skrócenie trasy i powrót do domu. Jak sobie pomyślałem o jeździe pod wiatr z Tarczyna do Góry Kalwarii, to zwątpiłem w sens i pojechałem całkiem inaczej, kierując się bardziej na Piaseczno. Stamtąd do domu już prosta droga. Ale gdy w końcu już mogłem skręcić w kierunku Warszawy, szkoda mi się zrobiło Gassów i postanowiłem jednak odwiedzić nadwiślańskie asfalty. Chociaż wiatr osłabiał morale, nie dałem się! Przejechałem aż do Mostu Siekierkowskiego, przy okazji zobaczyłem przy wale Zawadowskim, że z ziemi już wyrosły betonowe podpory nowej przeprawy przez Wisłę. Droga rowerowa na wale też jest rozgrodzona. Nie wiem tylko, czy przez rowerzystów, czy wykonawcę robót. :)
PS. Pomimo nowych PR na segmentach z Parceli do Słomczyna, nie udało mi się wyprzedzić Katany. Jazda pod górę jest dla mnie koszmarem.
PS,2 Nominalnie było zero stopni, ale odczuwalnie dużo mniej. Za każdym razem w myślach dziękuję Vukiemu za ochraniacze na buty. Zdecydowanie poprawiają komfort termiczny.

Przekłamana kontrola czasu, zegar w Nadarzynie późni się o dwanaście minut

Wczoraj kominy Żerania, dziś Siekierek. A wiatr ten sam, wschodni.
- DST 103.30km
- Czas 05:10
- VAVG 19.99km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Putin miał pewnie słomiany zapał :) Pewnie na wiosnę 3 konto na BS otworzy hahahaha :) A Yurkowi to się dziwię
Katana1978 - 18:49 poniedziałek, 29 stycznia 2018 | linkuj
Co tu tak obaj z Putinem, żeście nam padli w styczniu? :))
wilk - 17:51 poniedziałek, 29 stycznia 2018 | linkuj
Tiaaa... z tymi piłami zawsze szaleją skoro świt :-/ A jak nie z piłami, to z kosiarkami, albo dmuchawami spalinowymi.
meteor2017 - 20:32 czwartek, 18 stycznia 2018 | linkuj
No niezle, niezle...
Ja tam czesto tak dobieram trase, by byly najwieksze podjazdy w okolicy... i zarazem jak najlagodniejsze zjazdy. :)) mors - 00:27 niedziela, 14 stycznia 2018 | linkuj
Ja tam czesto tak dobieram trase, by byly najwieksze podjazdy w okolicy... i zarazem jak najlagodniejsze zjazdy. :)) mors - 00:27 niedziela, 14 stycznia 2018 | linkuj
Też bym dziś trzasnął stówkę ale po co się rozdrabniać ... lepiej 300!
vuki - 21:45 sobota, 13 stycznia 2018 | linkuj
tez bym dziś trzasnęła setkę jakbym do pracy nie szła :)
Katana1978 - 20:19 sobota, 13 stycznia 2018 | linkuj
bo ja mam rower górski :P i po górkach szybciej śmigam :P
Katana1978 - 20:19 sobota, 13 stycznia 2018 | linkuj
Komentuj