Wpisy archiwalne w kategorii
Naprawy
| Dystans całkowity: | 4903.43 km (w terenie 64.00 km; 1.31%) |
| Czas w ruchu: | 244:54 |
| Średnia prędkość: | 19.99 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.30 km/h |
| Suma podjazdów: | 5097 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 123 (78 %) |
| Maks. tętno średnie: | 93 (59 %) |
| Suma kalorii: | 50117 kcal |
| Liczba aktywności: | 97 |
| Średnio na aktywność: | 50.55 km i 2h 33m |
| Więcej statystyk | |
Blisko
Od dwóch - trzech dni zaczęło mi coś głośno i irytująco skrzypieć przy ruszaniu i mocniejszym naciskaniu na pedały. Poczytałem na forach temat "skrzypienie pedałów" i postanowiłem zacząć od rzeczy najprostszej - przykręcenia korby. Użyłem do tego klucza ósemki i dociągnąłem śrubę ile miałem siły, bacząc przy tym, by nie zerwać gwintu. Po tej jakże skomplikowanej i pracochłonnej naprawie, trzeba się było przejechać i sprawdzić jej efekt. Ponieważ zmitrężyłem całe przedpołudnie, czasu na dalekie wycieczki już nie miałem, ale na jazdę próbną w sam raz. Już pierwsze zakręcenie pedałami, dało mi odpowiedź na pytanie o skuteczność naprawy. Brzmiała ona: - To nie to, próbuj dalej. Ponieważ chwilowo innych pomysłów nie miałem, pojechałem do Dwóch kółek w Alei Krakowskiej zasięgnąć języka u fachowców. Mechanik przejechał się na moim rowerze i wrócił ze wstępną i niezobowiązującą diagnozą, może suport trzeba przesmarować i dokręcić? Dowiedziałem się też, że źródeł takich zagadkowych trzasków, stuków-puków, trzeszczeń - może być wiele. Podziękowałem za rozmowę i bogatszy o uzyskaną wiedzę wróciłem do domu. Na razie będę z tym jeździł, trzeszczy tylko czasami, jak się pogorszy, sam się za to wezmę. Narzędzia już zamówiłem.
- DST 11.61km
- Czas 00:36
- VAVG 3:06km/h
- Temperatura 21.0°C
Poniedziałek, 7 lipca 2014
Kategoria 50-100, nad morzem 2, Naprawy
**Dzień siódmy: Do Lidla - nieoczekiwana zamiana miast**
Wypatrzyłem w gazetce Lidla, że dziś będzie sprzedaż akcesoriów i narzędzi warsztatowych i zobaczyłem, że będzie tam coś, co mi się może przydać. Ale ponieważ najbardziej oczywista droga z Krokowej jest już mi znana, postanowiłem pojechać inaczej. Podczas powrotu w sobotę szosą od Wierzchucina widziałem drogowskaz "Wejherowo 25km" i tę drogę chciałem poznać. Wydawało mi się, że pamiętam z zeszłego roku przejazd przez Dębki i wyjazd z nich drogą polną, której przedłużeniem po drugiej stronie szosy, jest właśnie ta droga. W trakcie jazdy myślałem o tym, jak często ostatnio wybierałem złe trasy i jak wygląda moja orientacja w terenie. Dlatego w Dębkach zmieniłem zdanie i wyjechałem z nich normalnie szosą zamiast znów błądzić po jakichś bezdrożach. I dobrze zrobiłem, bo w trakcie jazdy przypomniałem sobie, że nie będę miał czym przypiąć roweru pod sklepem. I tym sposobem sytuacja się wyklarowała - musiałem wrócić po zapięcie. Okazało się, że lasem do Dębek jest ok. 5 km, a szosą 13 km.
Ponieważ nie miałem już czasu na jazdę do Wejherowa uznałem, że mogę przecież pojechać do Władka i tam zrobić potrzebne zakupy.

Od tego roku koniec darmowego parkowania w Karwi © yurek55
- DST 61.34km
- Teren 8.00km
- Czas 02:54
- VAVG 21.15km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Z wiatrem i pod wiatr.
Nowy łańcuch nadal nie bardzo chce współpracować z kasetą i to pomimo, że jeździłem na trzy łańcuchy i przejechałem niecałe 3500 kilometrów. Postanowiłem wobec tego wrócić do jazdy na starych łańcuchach, przejechać drugie tyle i dopiero wtedy wymienić jedno i drugie. Dokładnie przymierzyłem do siebie wszystkie trzy i okazało się, że jeden z nich jest wyciągnięty o prawie jedno ogniwo, w stosunku do dwóch pozostałych. Wybrałem najkrótszy, wykąpałem go w benzynie, wysuszyłem, założyłem, nasmarowałem i zobaczymy jak będzie się jeździć. Ale powinno być dobrze. A przy zdejmowaniu nowego łańcucha zauważyłem, że w miejscu zakucia już prawie rozeszły się ogniwa, bo za płytko, albo za głęboko wcisnąłem pin. Dobrze, że się za to wziąłem, bo w trasie bym miał kłopot jak by się rozerwał. Zdjąłem więc jedno ogniwo i wrócę do sprawdzonego systemu łączenia na spinkę, to przy moich umiejętnościach zdecydowanie bardziej niezawodny sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że chcę robić samodzielnie coraz więcej rzeczy przy rowerze i sprawia mi to satysfakcję. Muszę zacząć kompletować narzędzia.

Był Ruch, był IPN, będzie...? © yurek55
Nogi i kondycję trenuję nie tylko na rowerze. Po schodach chodzimy już 19 dni.

Drzwi już są na wszystkich piętrach © yurek55

Był Ruch, był IPN, będzie...? © yurek55
Nogi i kondycję trenuję nie tylko na rowerze. Po schodach chodzimy już 19 dni.

Drzwi już są na wszystkich piętrach © yurek55
- DST 51.16km
- Czas 02:13
- VAVG 23.08km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka przejażdżka powypadkowa
Po wczorajszym zderzeniu z samochodem i szorowaniu po asfalcie nie odczuwam żadnych dolegliwości, typu siniaki czy potłuczenia, więc nie widziałem powodu, by dziś się nie przejechać choć kawałek. Na więcej nie miałem czasu bo monter z kablówki przyszedł instalować dekoder telewizji cyfrowej i trochę mu się zeszło. A potem mnie tyle samo, żeby spisać na kartce numery ponad stu programów. Inaczej tego nie da się ogarnąć, przynajmniej na początku trzeba mieć pod ręką spis.
Zanim wyjechałem założyłem wczoraj zakupiony łańcuch i przy okazji wypróbowałem zakupiony jakiś czas temu skuwacz. Dał radę. Kaseta protestuje, czasem przeskakuje, ale trzeba trochę kilometrów przejechać i się ułoży. W przyszłości jednak poważnie zastanowię się nad wariantem bestiaheniu - czyli jeździć i nic nie robić.
A co do samej jazdy, to tylko odebrałem z Marynarskiej tablet i naokoło wróciłem do domu z małym przystankiem na glinkach.
Jak widać, tłumów nie ma. Za to na niebie, chemitrails.

Basen na Szczęśliwicach © yurek55
Zanim wyjechałem założyłem wczoraj zakupiony łańcuch i przy okazji wypróbowałem zakupiony jakiś czas temu skuwacz. Dał radę. Kaseta protestuje, czasem przeskakuje, ale trzeba trochę kilometrów przejechać i się ułoży. W przyszłości jednak poważnie zastanowię się nad wariantem bestiaheniu - czyli jeździć i nic nie robić.
A co do samej jazdy, to tylko odebrałem z Marynarskiej tablet i naokoło wróciłem do domu z małym przystankiem na glinkach.
Jak widać, tłumów nie ma. Za to na niebie, chemitrails.

Basen na Szczęśliwicach © yurek55
- DST 18.62km
- Czas 00:59
- VAVG 18.94km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Serwisować, czy nie?
Wreszcie po kilku pochmurnych i deszczowych dniach, słońce pokazało się już od rana w swej pełnej krasie, zapowiadając piękny dzień. Akurat bardzo dobrze się składało, bo miałem do załatwienia kilka spraw i mogłem - co bardzo lubię - połączyć przyjemne z pożytecznym. Najpierw pojechałem do najbliższego Lidla po szybkie i niewielkie zakupy (winda nadal w remoncie) i po powrocie do domu zabrałem się za usprawnianie mojego roweru. Ponieważ znalazłem dawcę, zamieniłem sobie pedały, mostek i chwyty i pojechałem sprawdzić, czy jest lepiej, czy gorzej, czy tak samo. Pedały platformowe z plastiku spełniły moje oczekiwania, są szersze, wygodniejsze, lepiej się trzyma na nich nogę, niż na metalowych oryginalnych poprzednikach. Mostek jest niemal identyczny; wznios ma ten sam, jest minimalnie krótszy, o około jeden - dwa centymetry, tak że trudno mówić o jakiejś zmianie, czy poprawie pozycji. Założone gripy, bez szału, bo ręce drętwieją nadal, ale chyba lepsze od tych gumowych niby-ergonomicznych. No nic, pojeździmy - zobaczymy.
W serwisie-sklepie rowerowym na ulicy Michalinki w Falenicy, gdzie pojechałem odebrać olej do łańcucha poprosiłem o pomiar rozciągnięcia łańcucha. Przymiar wszedł w ogniwa bez żadnego oporu, co niestety oznacza zużycie i konieczność wymiany - mam nadzieję, że kaseta jeszcze przyjmie. Zobaczymy jutro.
Tu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Od początku jeżdżenia tym rowerem postanowiłem oszczędzać kasetę i jeździłem na trzy łańcuchy, wymieniane co około pięćset kilometrów. Czytając opinie na ten temat sądziłem, że dzięki temu do jesieni będę miał spokój z napędem. Tymczasem przejechałem niecałe 3400 kilometrów i wszystkie trzy łańcuchy są wyciągnięte ponad miarę, a co do kasety - na dwoje babka wróżyła. Sądzę, że tyle samo kilometrów bym przejechał nie dotykając się w ogóle do niczego. Czy nie lepiej w takim razie, nie robić absolutnie nic i tylko jeździć? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Po powrocie przymierzyłem wszystkie trzy łańcuchy do siebie, założyłem ten najmniej wyciągnięty i pojechałem do najbliższego sklepu rowerowego zmierzyć go i ewentualnie kupić nowy. Także i w tym łańcuchu przymiar wpadł w dziury na durch, ale z zakupu zrezygnowałem, bo cenę mi zaśpiewał jakąś z sufitu. Aż zapytałem, czy to z wymianą ta cena - ale nie. Jutro za te pieniądze dwa kupię i jeszcze złotówka mi zostanie.
Zapis trasy włączony z opóźnieniem w miejsce zrobienia zdjęcia, a odcinka porannego i popołudniowego nie ma wcale. Stąd większa różnica kilometrów niż zwykle.
PS. Na Spacerowej pobiłem swój rekord międzyczasów - przejechałem kilometr w 1 min 35 sek, co daje Vśr. na tym odcinku 37,89 km/h !!! Prędkość maksymalną jaką zauważyłem to 44km/h, a może i 45 mi mignęło, ale nie jestem pewien, bo nie wpatrywałem się na zjeździe w licznik, tylko walczyłem o życie... :-)

Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim z Jeffsem w tle © yurek55
W serwisie-sklepie rowerowym na ulicy Michalinki w Falenicy, gdzie pojechałem odebrać olej do łańcucha poprosiłem o pomiar rozciągnięcia łańcucha. Przymiar wszedł w ogniwa bez żadnego oporu, co niestety oznacza zużycie i konieczność wymiany - mam nadzieję, że kaseta jeszcze przyjmie. Zobaczymy jutro.
Tu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Od początku jeżdżenia tym rowerem postanowiłem oszczędzać kasetę i jeździłem na trzy łańcuchy, wymieniane co około pięćset kilometrów. Czytając opinie na ten temat sądziłem, że dzięki temu do jesieni będę miał spokój z napędem. Tymczasem przejechałem niecałe 3400 kilometrów i wszystkie trzy łańcuchy są wyciągnięte ponad miarę, a co do kasety - na dwoje babka wróżyła. Sądzę, że tyle samo kilometrów bym przejechał nie dotykając się w ogóle do niczego. Czy nie lepiej w takim razie, nie robić absolutnie nic i tylko jeździć? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Po powrocie przymierzyłem wszystkie trzy łańcuchy do siebie, założyłem ten najmniej wyciągnięty i pojechałem do najbliższego sklepu rowerowego zmierzyć go i ewentualnie kupić nowy. Także i w tym łańcuchu przymiar wpadł w dziury na durch, ale z zakupu zrezygnowałem, bo cenę mi zaśpiewał jakąś z sufitu. Aż zapytałem, czy to z wymianą ta cena - ale nie. Jutro za te pieniądze dwa kupię i jeszcze złotówka mi zostanie.
Zapis trasy włączony z opóźnieniem w miejsce zrobienia zdjęcia, a odcinka porannego i popołudniowego nie ma wcale. Stąd większa różnica kilometrów niż zwykle.
PS. Na Spacerowej pobiłem swój rekord międzyczasów - przejechałem kilometr w 1 min 35 sek, co daje Vśr. na tym odcinku 37,89 km/h !!! Prędkość maksymalną jaką zauważyłem to 44km/h, a może i 45 mi mignęło, ale nie jestem pewien, bo nie wpatrywałem się na zjeździe w licznik, tylko walczyłem o życie... :-)

Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim z Jeffsem w tle © yurek55
- DST 75.00km
- Czas 03:29
- VAVG 21.53km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
*Przejazd techniczny*
Nie bardzo miałem dziś czas na jazdę rowerem, bo miałem inne sprawy do załatwienia, w końcu, nie samym rowerem człowiek żyje. Tym razem musiałem zając się samochodem, a ściślej, jego przeglądem. Jak wróciłem była już taka pora, że nie było sensu jechać gdzieś dalej, a ja i tak nie miałem pomysłu na trasę. Trochę trwało zanim zdecydowałem, że jednak pojadę, a szalę przeważyło to, że założyłem i nasmarowałem łańcuch i trzeba było go ułożyć.
Pomysłu na trasę jednak nadal nie miałem, więc pojechałem gdzie oczy poniosą, bez celu, bez pomysłu, po chodnikach, podwórkach, alejkach parkowych - całkiem jak emeryt, z reklamówką na kierownicy, w drodze po bułki. Moja szybkość też była adekwatna do tego opisu.

Kolonia Staszica, kolonią malarzy? © yurek55

Budynek przedwojennej szkoły francuskiej © yurek55

Przedwojenna brama i elewacja © yurek55

Typowe podwórko z kapliczką, a jakże © yurek55

Podwórko - studnia na Marszałkowskiej © yurek55

Myślałem, że to rynny © yurek55

Miejski socrealizm © yurek55

Namioty pod sejmem © yurek55

Tablica pamiątkowa © yurek55

Pomnik Kazimierza Deyny © yurek55

Sklep na Legii © yurek55

Tajemniczy krzyż przy Batorego © yurek55
I tyle dobrego na dziś. Trzepactwo 100%
Pomysłu na trasę jednak nadal nie miałem, więc pojechałem gdzie oczy poniosą, bez celu, bez pomysłu, po chodnikach, podwórkach, alejkach parkowych - całkiem jak emeryt, z reklamówką na kierownicy, w drodze po bułki. Moja szybkość też była adekwatna do tego opisu.

Kolonia Staszica, kolonią malarzy? © yurek55

Budynek przedwojennej szkoły francuskiej © yurek55

Przedwojenna brama i elewacja © yurek55

Typowe podwórko z kapliczką, a jakże © yurek55

Podwórko - studnia na Marszałkowskiej © yurek55

Myślałem, że to rynny © yurek55

Miejski socrealizm © yurek55

Namioty pod sejmem © yurek55

Tablica pamiątkowa © yurek55

Pomnik Kazimierza Deyny © yurek55

Sklep na Legii © yurek55

Tajemniczy krzyż przy Batorego © yurek55
I tyle dobrego na dziś. Trzepactwo 100%
- DST 19.37km
- Czas 01:37
- VAVG 11.98km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
*Mińsk, pomniki i krzyże.*
Wyjazd z Warszawy w kierunku wschodnim krajową "dwójką", kojarzył mi się zawsze z koszmarem rowerzysty. Dlatego unikałem jak mogłem jeżdżenia w tamtą stronę, ale w sklepie rowerowym w Mińsku Mazowieckim był duży wybór różnych toreb rowerowych i chciałem spokojnie je pooglądać, poprzymierzać i kupić. Stara torba podsiodłowa nie pasuje, a wozić wszystko w plecaku, to już za ciężko i plecy bolą.
Moja obawa co do jazdy w sznurze TIR-ów na rejestracji zza wschodniej granicy okazała się nieuzasadniona. Jak się okazało i co widać na zdjęciu poniżej, do samego miasta dojechałem drogą pieszo-rowerową. Wprawdzie co kilka kilometrów trzeba było zwalniać na "szykanach", ale i tak byłem z tej drogi bardzo zadowolony.

Szykana rowerowa na drodze do Mińska © yurek55
W Dębem tablica przed kościołem upamiętniająca epizod Powstania Listopadowego:
PAMIĘCI PODPUŁKOWNIKA FRANCISZKA SZNAJDEGO I JEGO KARABINIERÓW KONNYCH - ŻANDARMÓW BOHATERÓW ZWYCIĘSKIEJ SZARŻY POD DĘBEM WIELKIEM 31 MARCA 1831 ROKU W XV ROCZNICĘ ODRODZENIA ŻANDARMERII WOJSKOWEJ 18 CZERWCA 2005 ROK

Była rocznica szarży - są kwiaty © yurek55

Dębe Wielkie - kościół © yurek55
W Warszawie nie ma odpowiedniego miejsca dla stosownego upamiętnienia tej tragedii, w Mińsku się znalazło

Mińsk upamiętnił katastrofę smoleńską © yurek55

Prezydent Kaczorowski - Honorowy Obywatel Miasta © yurek55

Pomnik na centralnym placu miasta © yurek55

Bóg Honor Ojczyzna © yurek55
W mieście przez niemal pół wieku stacjonowało wojskowe lotnictwo, nie mogło zabraknąć pomnika

1 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa". Para dyżurnych Mig-ów 21?:) © yurek55
A tu krzyż postawiony 4 kwietnia 1912 roku, czyli niemal dokładnie 102 lata temu. Muszę przyznać, że ta inwokacja mocno mnie zaskoczyła. Czyżby ówcześni mieszkańcy prowadzili aż tak rozwiązły i hulaszczy tryb życia?

Inwokacja - modlitwa © yurek55

Krzyż 4 kwietnia 1912 © yurek55
Nazwa nieodległej wsi jakby potwierdzała...?

Nazwa staropolska © yurek55
Wracałem z Mińska drogą zasugerowaną przez sprzedawcę ze sklepu rowerowego i oczywiście musiałem się gdzieś pomylić. Orientację odzyskałem we wsi Górki, bo mają tam działkę znajomi, a ja do niej wjechałem przez pola i lasy, od zupełnie nieznanej strony. Musiałem przez to wrócić na krajową "2", ale tym razem na krótko, bo uciekłem w lewo na Wiązownę, a potem przez Józefów wróciłem do Warszawy.

Krzyż 1859r - Wiązowna © yurek55
Zarówno z dzisiejszej jazdy, kilometrów i zakupów jestem bardzo zadowolony. Kupiłem torbę pod ramę Kellys Zoffy o pojemności 0.9 l i jest w sam raz, mieści to co potrzeba. Do tego łańcuch CLARKS ze spinką, który od razu po powrocie wymieniłem. Tylko że on ma 116 ogniw, co przeczytałem na pudełku niestety dopiero teraz i nie wiem jak będzie pracował. Przekonam się jutro, a jakby co, to rozkuwacz już mam. Co do jazdy, to deszcz mnie łapał dwa razy i ten pierwszy to nawet dość solidnie mnie zmoczył. Jednak nogi pozostały suche w butach, rękawy od kurtki nie przemiękły, temperatura ok.10°C, więc aż tak dramatycznie jak w lutym nie było. Końcówka przejechanych kilometry najbardziej dała się odczuć w siedzeniu i w nogach, ale taki jest urok dystansów >100 i trzeba się z tym godzić, jak się chce jeździć.
Zaliczone gminy: Dębe Wielkie, Mińsk wiejski, Mińsk miasto.

Szykana rowerowa na drodze do Mińska © yurek55
W Dębem tablica przed kościołem upamiętniająca epizod Powstania Listopadowego:
PAMIĘCI PODPUŁKOWNIKA FRANCISZKA SZNAJDEGO I JEGO KARABINIERÓW KONNYCH - ŻANDARMÓW BOHATERÓW ZWYCIĘSKIEJ SZARŻY POD DĘBEM WIELKIEM 31 MARCA 1831 ROKU W XV ROCZNICĘ ODRODZENIA ŻANDARMERII WOJSKOWEJ 18 CZERWCA 2005 ROK

Była rocznica szarży - są kwiaty © yurek55

Dębe Wielkie - kościół © yurek55
W Warszawie nie ma odpowiedniego miejsca dla stosownego upamiętnienia tej tragedii, w Mińsku się znalazło

Mińsk upamiętnił katastrofę smoleńską © yurek55

Prezydent Kaczorowski - Honorowy Obywatel Miasta © yurek55

Pomnik na centralnym placu miasta © yurek55

Bóg Honor Ojczyzna © yurek55
W mieście przez niemal pół wieku stacjonowało wojskowe lotnictwo, nie mogło zabraknąć pomnika

1 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa". Para dyżurnych Mig-ów 21?:) © yurek55
A tu krzyż postawiony 4 kwietnia 1912 roku, czyli niemal dokładnie 102 lata temu. Muszę przyznać, że ta inwokacja mocno mnie zaskoczyła. Czyżby ówcześni mieszkańcy prowadzili aż tak rozwiązły i hulaszczy tryb życia?

Inwokacja - modlitwa © yurek55

Krzyż 4 kwietnia 1912 © yurek55
Nazwa nieodległej wsi jakby potwierdzała...?

Nazwa staropolska © yurek55
Wracałem z Mińska drogą zasugerowaną przez sprzedawcę ze sklepu rowerowego i oczywiście musiałem się gdzieś pomylić. Orientację odzyskałem we wsi Górki, bo mają tam działkę znajomi, a ja do niej wjechałem przez pola i lasy, od zupełnie nieznanej strony. Musiałem przez to wrócić na krajową "2", ale tym razem na krótko, bo uciekłem w lewo na Wiązownę, a potem przez Józefów wróciłem do Warszawy.

Krzyż 1859r - Wiązowna © yurek55
Zarówno z dzisiejszej jazdy, kilometrów i zakupów jestem bardzo zadowolony. Kupiłem torbę pod ramę Kellys Zoffy o pojemności 0.9 l i jest w sam raz, mieści to co potrzeba. Do tego łańcuch CLARKS ze spinką, który od razu po powrocie wymieniłem. Tylko że on ma 116 ogniw, co przeczytałem na pudełku niestety dopiero teraz i nie wiem jak będzie pracował. Przekonam się jutro, a jakby co, to rozkuwacz już mam. Co do jazdy, to deszcz mnie łapał dwa razy i ten pierwszy to nawet dość solidnie mnie zmoczył. Jednak nogi pozostały suche w butach, rękawy od kurtki nie przemiękły, temperatura ok.10°C, więc aż tak dramatycznie jak w lutym nie było. Końcówka przejechanych kilometry najbardziej dała się odczuć w siedzeniu i w nogach, ale taki jest urok dystansów >100 i trzeba się z tym godzić, jak się chce jeździć.
Zaliczone gminy: Dębe Wielkie, Mińsk wiejski, Mińsk miasto.
- DST 114.90km
- Teren 11.00km
- Czas 05:22
- VAVG 21.41km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Trochę wyjaśnień, wspomnień i serwis pedału [nie(a)]
Długo nie jeździłem bo absorbowały mnie inne sprawy np. 17 odcinków (jak dotąd!) House of cards, Klątwa Prometeusza i inne poważne powody. A tak naprawdę, to mi się nie chciało. Na nowym rowerze nie tylko bardziej drętwieją mi dłonie, ale doszedł do tego jeszcze ból nadgarstka, a do kompletu, po przejechaniu około dwudziestu kilometrów, jakiś denerwujący dźwięk się włącza przy każdym obrocie korby. WD-40 nie pomaga. Tak że sami rozumiecie...
Ale przecież nie można takiego niejeżdżenia ciągnąć bez końca, kilometry same się nie nakręcą, statystyki się nie poprawią, no i ubiegłoroczny "top 150" zobowiązuje! Tak że już więcej żadnych wymówek i tanich wykrętów, filmów i książek, kin i teatrów. Trzeba się wziąć w karby i cisnąć ile się da.
Na zdjęciu rondo, świadek mojej porażki w pojedynku z Nissanem Juke. Ja - do Umiastowa, pani z Nissana - z Babic do Bronisz. I co? Kobieta mnie pokonała i to przez k.o.

A po powrocie zabrałem się za naprawę roweru. Już wcześniej na forum sugerowano, że to pedał lub korba są powodem tych denerwujących dźwięków. Rozebrałem pedał na czynniki pierwsze i znalazłem połówkę kulki z łożyska wprasowaną w plastik. Wydłubałem ją czubkiem noża, następnie dołożyłem towotu do miseczek i poukładałem pozostałe kuleczki pojedynczo obok siebie i ponownie skręciłem wszystko do kupy. Ta praca wymaga sporej uwagi i precyzji, bo kuleczki mają po ok. 1mm średnicy i zajęło mi to sporo czasu. Robiłem to po raz pierwszy, każdą umieszczałem na swoim miejscu przy pomocy zapałki umazanej w towocie i jakoś to się udało. Czy jest inny, prostszy sposób - nie wiem. Na sprawdzenie efektów tej naprawy już mi dziś zabrakło czasu, zobaczymy jutro jak jest. A wy jak myślicie, czy kulka w tak nietypowym miejscu mogła być przyczyną? A właściwie połówka kulki.?
Na zakończenie, dla pewności sprawdziłem dokręcenie korby, ale nie były luźne, klucz drgnął tylko odrobinę. To tyle jeśli chodzi o serwis pedału, dla mnie sukcesem jest już to, że kuleczki mi się nie pogubiły i pedał się obraca wokół osi. Moje dotychczasowe naprawy kończyły się zawsze poprawianiem tego, co popsułem...w serwisie.

Ale przecież nie można takiego niejeżdżenia ciągnąć bez końca, kilometry same się nie nakręcą, statystyki się nie poprawią, no i ubiegłoroczny "top 150" zobowiązuje! Tak że już więcej żadnych wymówek i tanich wykrętów, filmów i książek, kin i teatrów. Trzeba się wziąć w karby i cisnąć ile się da.
Na zdjęciu rondo, świadek mojej porażki w pojedynku z Nissanem Juke. Ja - do Umiastowa, pani z Nissana - z Babic do Bronisz. I co? Kobieta mnie pokonała i to przez k.o.

A po powrocie zabrałem się za naprawę roweru. Już wcześniej na forum sugerowano, że to pedał lub korba są powodem tych denerwujących dźwięków. Rozebrałem pedał na czynniki pierwsze i znalazłem połówkę kulki z łożyska wprasowaną w plastik. Wydłubałem ją czubkiem noża, następnie dołożyłem towotu do miseczek i poukładałem pozostałe kuleczki pojedynczo obok siebie i ponownie skręciłem wszystko do kupy. Ta praca wymaga sporej uwagi i precyzji, bo kuleczki mają po ok. 1mm średnicy i zajęło mi to sporo czasu. Robiłem to po raz pierwszy, każdą umieszczałem na swoim miejscu przy pomocy zapałki umazanej w towocie i jakoś to się udało. Czy jest inny, prostszy sposób - nie wiem. Na sprawdzenie efektów tej naprawy już mi dziś zabrakło czasu, zobaczymy jutro jak jest. A wy jak myślicie, czy kulka w tak nietypowym miejscu mogła być przyczyną? A właściwie połówka kulki.?
Na zakończenie, dla pewności sprawdziłem dokręcenie korby, ale nie były luźne, klucz drgnął tylko odrobinę. To tyle jeśli chodzi o serwis pedału, dla mnie sukcesem jest już to, że kuleczki mi się nie pogubiły i pedał się obraca wokół osi. Moje dotychczasowe naprawy kończyły się zawsze poprawianiem tego, co popsułem...w serwisie.

- DST 48.10km
- Czas 02:06
- VAVG 22.90km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez historii
Pierwsze kilometry na nowych oponach Schwalbe Land Cruiser 28 x 1,6. Różnicy nie zauważyłem, ale chodzilo mi bardziej o ich odporność na przebicia. Trasa podobna do wtorkowej: Wieruchów - Kaputy - Umiastów, ale dziś po dojechaniu do drogi wojewódzkiej "580", skręciłem w prawo do Warszawy. Potem w lewo na Izabelin i Arkuszową, przez Bielany i Maczka wróciłem do domu. Wycieczka bez historii.

Roboty drogowe Powązkowska/Prymasa Tysiąclecia © yurek55

Roboty drogowe Powązkowska/Prymasa Tysiąclecia © yurek55
- DST 56.56km
- Czas 02:35
- VAVG 21.89km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacer, czyli bajabongo
Regulacja tylnej przerzutki zajęła Grzegorzowi z serwisu na Powstańców jakieś 3 minuty. Tam już się zaczął wiosenny sezon: wrócili pracownicy zwolnieni na zimę, godziny otwarcia już też letnie, czynne w soboty, rowery wystawione przed sklepem, jednym słowem - ruch w interesie. Zimą tylko właściciel, na zmianę z żoną siedzieli w pustym i zimnym sklepie.
Z precyzyjnie wyregulowaną przerzutką i nowymi chwytami na kierownicy, pojechałem pokręcić się po mieście. W Lasku na Kole, Fortach Bema i staromiejskim bruku, przetestowałem działanie amortyzatorów i utwierdziłem się, że to przydatny dodatek, nawet w mieście. To jest inna jakość jazdy i właśnie było mi potrzeba, a jeszcze bardziej moim nadgarstkom.
Ciało też się przyzwyczaja do nieco innej ułożenia, wymuszonego przez bardziej agresywną geometrię ramy. Nadal tez jeszcze szukam optymalnego przełożenia, w ciągu kwadransa klikam manetkami częściej, niż w Wheleerze przez 100km.
Lasek na Kole © yurek55

Rower na Rynku ze ślizgawką w tle © yurek55

Największa kupa śniegu na Mazowszu © yurek55

Jeden czyta, a drugi musi robić za niego © yurek55
A swoją drogą, chyba te postacie symbolizują sojusz klasy robotniczej z inteligencją pracującą? Jak myślicie, co autor miał na myśli umieszczając postać murarza z cegłą i kielnią i tego drugiego z książką?

Gmach szkoły Wawelberga © yurek55
Napis na tablicy:
Z precyzyjnie wyregulowaną przerzutką i nowymi chwytami na kierownicy, pojechałem pokręcić się po mieście. W Lasku na Kole, Fortach Bema i staromiejskim bruku, przetestowałem działanie amortyzatorów i utwierdziłem się, że to przydatny dodatek, nawet w mieście. To jest inna jakość jazdy i właśnie było mi potrzeba, a jeszcze bardziej moim nadgarstkom.
Ciało też się przyzwyczaja do nieco innej ułożenia, wymuszonego przez bardziej agresywną geometrię ramy. Nadal tez jeszcze szukam optymalnego przełożenia, w ciągu kwadransa klikam manetkami częściej, niż w Wheleerze przez 100km.
Lasek na Kole © yurek55

Rower na Rynku ze ślizgawką w tle © yurek55

Największa kupa śniegu na Mazowszu © yurek55

Jeden czyta, a drugi musi robić za niego © yurek55
A swoją drogą, chyba te postacie symbolizują sojusz klasy robotniczej z inteligencją pracującą? Jak myślicie, co autor miał na myśli umieszczając postać murarza z cegłą i kielnią i tego drugiego z książką?

Gmach szkoły Wawelberga © yurek55
Napis na tablicy:
"Gmach ten ufundowany został w 1896r
dla Wyższej Szkoły
Budowy Maszyn i Elektrotechniki
im. H.Wawelberga i S.Rotwanda
spalony przez Niemców podczas
Powstania Warszawskiego dn 8 VIII 1944
odbudowany przez Związek Zawodowy
Pracowników Budownictwa, Ceramiki i Pokrewnych Zawodów
na siedzibę Zarządu Głównego w roku 1949
Drugi raz wyjechałem z domu na objazd pobliskich sklepów rowerowych, ale jeszcze nie są "zatowarowani", ma to nastąpić do końca miesiąca. Ale koszyk na bidon za 169 zł - waga 19g, mogłem kupić. Tylko się jeszcze zastanawiam...
dla Wyższej Szkoły
Budowy Maszyn i Elektrotechniki
im. H.Wawelberga i S.Rotwanda
spalony przez Niemców podczas
Powstania Warszawskiego dn 8 VIII 1944
odbudowany przez Związek Zawodowy
Pracowników Budownictwa, Ceramiki i Pokrewnych Zawodów
na siedzibę Zarządu Głównego w roku 1949
Drugi raz wyjechałem z domu na objazd pobliskich sklepów rowerowych, ale jeszcze nie są "zatowarowani", ma to nastąpić do końca miesiąca. Ale koszyk na bidon za 169 zł - waga 19g, mogłem kupić. Tylko się jeszcze zastanawiam...
- DST 40.22km
- Czas 02:29
- VAVG 16.20km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















