Informacje

  • Wszystkie kilometry: 146844.67 km
  • Km w terenie: 2657.65 km (1.81%)
  • Czas na rowerze: 312d 16h 11m
  • Prędkość średnia: 19.53 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 22 lutego 2014 Kategoria <50

Wypadek? Nie, to kolizja...

Na rondzie w Wieruchowie pani jadąca Nissanem Juke od strony Babic, nie zauważyła rowerzysty i wjechała na rondo. Rowerzysta na szczęście nie jechał szybko, kierująca pojazdem też, skończyło się na potrąceniu, wywrotce, stłuczonym łokciu, udzie i kolanie z boku. Noga boli, łokieć boli, wieczorem pewnie będzie gorzej, ale to tylko potłuczenie. Stąd w tytule kolizja, bo wypadek jest wtedy, gdy są ofiary, lub uszkodzenie zdrowia, na czas dłuższy niż 7 dni. Straty w sprzęcie, to zablokowane przednie koło, urwana lampka tylna, zarysowane drzwi od strony kierowcy w Nissanie. Muszę przyznać, że kierująca zachowała się bardzo przyzwoicie, a i inni kierowcy mijający mnie siedzącego na rondzie i widząc przewrócony rower, pytali w czym pomóc i czy dzwonić po pogotowie. Pani była w głębokim szoku i poczuciu winy, roztrzęsiona i płacząca i to w końcu ja ją musiałem jakoś uspokajać, że nic mi nie jest i że będę żył. Jak już trochę posiedziałem, wstałem, zobaczyć czy mogę się poruszać i jak rower wygląda. Nie było najgorzej, ale do jazdy się nie bardzo nadawałem i rower też. Poprosiłem panią, która cały czas kajała się i przepraszała i pytała co może zrobić, żeby mnie do domu odwiozła i zwróciła za naprawę roweru. W samochodzie podliczyłem koszty naprawy i podałem jej kwotę 250 zł, a pani z własnej woli podniosła ją do 300. Podała też swój numer telefonu i nazwisko na wypadek gdyby okazało się za mało i gdybym się zdecydował na jakiś ekwiwalent za ból i inne straty.
A teraz trochę refleksji i garść spostrzeżeń na temat zdarzeń drogowych z udziałem rowerzystów. Ja sam miałem z dzisiejszym, trzy kolizje i za każdym razem wyjeżdżający z podporządkowanej samochód wymuszał pierwszeństwo, bo kierowca MNIE NIE WIDZIAŁ! Nie jeżdżę szybko, nie ubieram się na szaro/czarno, widoczność zawsze była doskonała, kierowcy byli trzeźwi - co z nimi jest do chuja! Waxmund miał to samo, Katana, żeby pierwsze z brzegu przykłady znajomych z ostatnich miesięcy podać. Czy za kierownicą sami Stevie Wonderzy jeżdżą?! Czy rowerzyści są przezroczyści?! (zrymowało mi się) Czy jest jakaś gra miejska z dużą pulą w wygranej pod nazwą  "potrąć rowerzystę"?! Nie umiem tego pojąć, sam jeżdżę samochodem i tym bardziej tego nie rozumiem - i nie zrozumiem. A zresztą, szkoda gadać. Dobrze, że tak się skończyło, a nie gorzej.
PS. Endo w samochodzie wyłączyłem, stąd taki ślad dziwny i Vmax 64,9km/h




  • DST 14.72km
  • Czas 00:45
  • VAVG 19.63km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Wheeler
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Jeśli chodzi o przykłady znajomych, to jeszcze ja... choć już nie z ostatnich miesięcy. Z samochodami miałem trochę nieprzyjemnych sytuacji, ale kolizję na szczęście tylko jedną.

W Międzyborowie, tuż przed przejazdem, z bocznej uliczki z lewej wyjechał samochód i skręcając z lewej zahaczył mnie rogiem... szczęście że trafił w bidon i koszyczek (ten się urwał - jedyna strata), a nie na przykład w kolano.Baba nawet się nie zatrzymała i pojechała dalej. Jakieś dzieciaki pomogły mi podając bidon z chodnika, ja się nawet nie przewróciłem, tylko przechyliłem i podparłem. Tak więc kolizję mam zaliczoną, ale na szczęście łagodną.

I tak się właśnie zastanawiam, czy ona mnie wogóle nie widziała, czy też nie wyrobiła się skręcając i dlatego mnie zahaczyła?
meteor2017
- 08:11 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj
Masz rację, to Wieruchów, widać zresztą na mapie
yurek55
- 22:20 wtorek, 25 lutego 2014 | linkuj
a tak dla ścisłości, jeśli myślę o tym samym rondzie, to jest ono w miejscowości Wieruchów, a więc w Wieruchowie a nie Wieruszewie moim zdaniem, ale może się mylę
jolapm
- 20:53 wtorek, 25 lutego 2014 | linkuj
Rozumiem i dziękuję. Ale co do usztywnienia, to nie ma na szczęście takiej potrzeby. Wprawdzie stłuczony mięsień boli przy każdym ruchu, ale chodzić po płaskim mogę, gorzej ze schodami. No i bark dziś się odezwał, też widocznie przywaliłem przy upadku. Ale przeżyję, tylko pięknej pogody rowerowej szkoda.
yurek55
- 18:43 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Usztywnienia to ewentualnie Ty.
Rower może najwyżej wymagać większych kosztów, niż Ci się w tej chwili wydaje i to należy sprawdzić. Może się okazać, ze do wymiany jest obręcz, szprychy, hamulec i widelec.
rmikke
- 18:14 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
A tak swoją drogą, to nie wiem o czym piszesz, że może wymagać usztywnienia rower?
yurek55
- 17:59 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Prawa to akurat na szczęście nie ma :D
Ale należy się liczyć z tym, że rzeczywiście nie widzi i zachować się odpowiednio. Można się postarać być ttm punktem, na którym wzrok kierowcy się zatrzyma, np. migając w dzień oczojebną lampką (tak od 500 lumenów w górę).

A w kwestii ekwiwalentu zrób jak uważasz, ja Cię tylko namawiam żebyś szybko sprawdził, czy Cię ta kolizja nie będzie kosztować znacznie więcej.
rmikke
- 17:52 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
No to Ryszard zabiłeś nam wszystkim ćwieka tym podlinkowanym tekstem, a mnie na pewno. Wynika z niego bowiem, że kierowca ma prawo nas nie widzieć. Jak żyć, teraz? Jak żyć? A co do ekwiwalentu za ból i stres, to nadal zastanawiam się jak to rozstrzygnąć. Mam pewne opory natury moralnej.
yurek55
- 17:30 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Kierowcy nie widzą Cię dlatego, że http://u.42.pl/2RNG .

Zorientuj się, co z rowerem (i ile to będzie kosztować), sprawdź, czyś nie jest uszkodzony w sposób wymagający usztywnienia i w razie czego rób, jak pisze kdk.
rmikke
- 15:38 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
"co z nimi jest do chuja!"

Jest tyle samochodów, że 1 na 10 kierowców to jakaś niedojda, a 1 na 20 to debil. Jest też potężny ruch, ludzie są zmęczeni. A jeszcze polityka komunikacji miejskiej goni ludzi do samochodów i jeżdżą teraz niedzielni kierowcy, którzy jeździli komunikacją.

Dobrze, że się nic nie stało... A z doświadczenia wiem, że po takiej akcji nieufność do wszystkich w samochodach się przydaje.

MEchanizm kiedy skupieni ludzie nie widzą czegoś na co się nie nastawiają, został dobrze opisany. Są badania gdzie wyszło, że ludzie licząc jakieś kolorowe plansze nie zauważali tego co pojawiało się między nimi.
wzap
- 07:07 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Współczuję... Ważne, że nic poważnego się nie stało.

Kdk dobrze radzi ;)
waxmund
- 06:06 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Nie wiem dokładnie, nie sprawdzałem, rozpiąłem hamulec z przodu i wyniosłem go na strych. I tak nie pojadę prędko, noga boli:(
yurek55
- 22:19 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Dobrze że nic cię nie jest.
A jak z rowerem sprawa wygląda? Co z tym zablokowanym kołem?
Katana1978
- 22:11 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Na forum Borafu postawił tezę z którą się zgadzam: "A z tym niewidzeniem to jest typowe. Psychologowie na pewno mają to opisane i nazwane, ja wiem tylko że ludzie nie widzą tego na co nie są nastawieni.
Ta pani patrzyła czy nie jedzie samochód, no i przecież nie jechał, prawda?
Podejrzewam że jakby tam biegł nosorożec to też by go nie zauważyła."

Ta pani nie kalkulowała naszych prędkości, ona na mnie konsekwentnie jechała
yurek55
- 21:54 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Dobrze, że nic poważnego się nie stało.

Oelka, zgodzę się z tym, że nie potrafią ocenić. Moim zdaniem jednak część po prostu nie widzi: skręcając szukają po lewej samochodów, nie wszystkiego, co się rusza, patrząc tak wybiórczo oczywiście ignorują rowerzystów.
Hipek
- 20:51 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Jutro poczujesz obicie - babka zachowała się Fair... szkoda złego doświadczenia, bo potem po takim wypadku przez jakiś czas człowiek jeździ z "sercem na ramieniu" i boi się wszystkiego co się do niego zbliża, myśląc, że kolejny raz ktoś nie ustąpi. Wracaj do zdrowia Jurku
Ksiegowy
- 20:39 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Kierowcy rowerzystę lub pieszego widzą doskonale. Tylko nie chcą lub nie potrafią ocenić prędkości rowerzysty lub pieszego, zresztą tramwaju również. W związku z tym wymuszają pierwszeństwo. Efekty wiadome. Choć w przypadku spotkania z tramwajem skutki są odwrotne od pierwszych dwóch przypadków.
Miałem cztery spotkania na rowerze z samochodem i kilka razy wlazłem na samochód, który mi zablokował przejście dla pieszych, bo temu co siedział za kierownicą nie przyszło do głowy, że chodzę znacznie szybciej niż osoba w wieku podeszłym.
A dzisiaj miałem w Ursusie Niedźwiadku scysje z osobnikiem człowiekopodobnym płci żeńskiej, który zablokował DDR swoim samochodem, bo musiał zadzwonić przez telefon.
oelka
- 18:42 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
o Jezu :(((
aż bałam się czytać po tym tytule.
Dobrze że ci się nic nie stało ....
Mam w sobie taką nienawiść do kierowców szczególnie tych ślepych czyli np takich co gadaja przez telefon, takich co grzebia w radiu - kto wie właśnie może idiota mnie nie widział bo pisał smsa ...
Katana1978
- 17:48 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Rower dla kierowcy auta nie jest pojazdem, niestety tak myśli większości z nich. Jest normą, że wpychają się przed rowerzystów wyjeżdżając z podporządkowanej, przecież są silniejsi. I to my niestety musimy pamiętać, że w kolizji z samochodem zawsze jesteśmy bardziej poszkodowani. Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało. Życzę zdrowia
jolapm
- 17:24 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Biorąc pod uwagę wysokość mandatu jaki by dostała po wezwaniu policji, pani stratna nie jest, a nawet zaoszczędziła stówę lub dwie. Mnie po kolizji taksiarz zaproponował 100 zł, więc podziękowałem, dostał 500 od policji a ja wycisnąłem od ubezpieczyciela ponad 1500 zł. Trochę było pisaniny, ale warto było. Za ból i stres też policzyłem.
kdk
- 14:25 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa esukc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl