Sobota, 21 maja 2016
Kategoria > 100
Pętla do Niepokalanowa
Do Niepokalanowa trafiłem raz - i to przez przypadek - w Wielką Sobotę 2014 roku . Kusiło mnie by powtórzyć tę wycieczkę, ale już w bardziej sprzyjających warunkach, czyli powrót z wiatrem, a nie pod wiatr jak wtedy. No i nie chciałem jechać krajową 92, czyli dawną poznańską wylotówką. Aha! I miało nie być tym razem presji czasu. Od samego początku wszystko układało się jak trzeba, nawet przeciwny wiatr nie był tak mocny, jak ja dzisiaj. Jechało się wyśmienicie, wyprzedzali mnie tylko szoszoni, ja wyprzedzałem całą resztę, czyli gospodynie jadące do sklepu i gospodarzy jadących na pole. O dziwo, jak sprawdziłem na nieocenionej Stravie, na segmencie Wieruchów - Leszno - Podkampinos (28,6 km) miałem średnią 20 km/h co dało mi 45 czas (na 47 sklasyfikowanych użytkowników) :).
W Niepokalanowie pochodziłem trochę po terenie, pooglądałem, zrobiłem kilka zdjęć i wtedy dowiedziałem się, że o 14:00 muszę być na Dworcu Centralnym. To "muszę" wynikło właściwie z mojej inicjatywy, bo mogłem tę sprawę załatwić i później, ale chyba chciałem sprawdzić, czy dam radę tak szybko dojechać. Jako że miałem wiatr w plecy, moje ego rosło wraz z prędkością jazdy i ubywającym dystansem. Na końcu było już tak wielkie, jak pewnego ministra spraw zagranicznych, bo do samego końca nikt mnie na ziemię nie sprowadził.
A na Centralny dotarłem dwie minuty przed czasem.

Fronton kościoła w Niepokalanowie © yurek55

Zegar na wieży © yurek55

Remiza klasztornej straży ogniowej © yurek55

Wóz strażacki © yurek55

Kościół w Niepokalnowie © yurek55
W Niepokalanowie pochodziłem trochę po terenie, pooglądałem, zrobiłem kilka zdjęć i wtedy dowiedziałem się, że o 14:00 muszę być na Dworcu Centralnym. To "muszę" wynikło właściwie z mojej inicjatywy, bo mogłem tę sprawę załatwić i później, ale chyba chciałem sprawdzić, czy dam radę tak szybko dojechać. Jako że miałem wiatr w plecy, moje ego rosło wraz z prędkością jazdy i ubywającym dystansem. Na końcu było już tak wielkie, jak pewnego ministra spraw zagranicznych, bo do samego końca nikt mnie na ziemię nie sprowadził.
A na Centralny dotarłem dwie minuty przed czasem.

Fronton kościoła w Niepokalanowie © yurek55

Zegar na wieży © yurek55

Remiza klasztornej straży ogniowej © yurek55

Wóz strażacki © yurek55

Kościół w Niepokalnowie © yurek55
- DST 103.00km
- Czas 04:43
- VAVG 21.84km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 maja 2016
Kategoria <50
Miasto i szpital
Pętla poranna przez las na Bemowie do Latchorzewa i przez Blizne i Nowolazurową do domu. Druga niespodziewana wycieczka popołudniowa, do szpitala na Kopernika, posiedzieć z Dominiką, w oczekiwaniu na zabieg zespolenia kości przedramienia. Tata w tym czasie pojechał do domu po jakieś rzeczy na przebranie itp.
PS. Spadła z huśtawki.
PS. Spadła z huśtawki.
- DST 39.00km
- Czas 02:04
- VAVG 18.87km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 maja 2016
Kategoria > 100
Uciułana stówa na raty.
Dzień zacząłem od lektury książki i tak mnie wciągnęło śledztwo prowadzone przez prokuratora Teodora Szackiego, że nie zamierzałem przerywać, aż dowiem się kto zabił. Na szczęście w połowie książki zadzwonił telefon, co pozwoliło mi zweryfikować swoje plany i pojeździć trochę. Najpierw był Gocław, stamtąd na Bemowo i do domu. Zjadłem obiad i znowu pojechałem na Bemowo, a stamtąd do Piaseczna i wróciłem przez południowe wioski. Szkoda, że powrotna droga się nie zapisała, chyba nie odblokowałem pauzy, bo bardzo szybko jechałem i Strawa by mi przyznała kilka pucharów więcej. :)

Kolejna fotka z mostu © yurek55

Kolejna fotka z mostu © yurek55
- DST 110.00km
- Czas 05:14
- VAVG 21.02km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 maja 2016
Kategoria <50
Stracone złudzenia...
Po kilku ostatnich wycieczkach zaczynałem myśleć, że posiadam jakieś paranormalne umiejętności unikania deszczu. Bo nawet jak padało lokalnie, to ja akurat byłem kawałeczek dalej i jak dojeżdżałem do strefy opadów, to było już po deszczu. Dziś było zupełnie odwrotnie. Zaczęło padać już na Wolskiej, ale nie przejąłem się tym wcale, bo przecież deszcz ZAWSZE przechodzi bokiem i dziś też mnie oszczędzi. Gdy z Lazurowej skręciłem w Szeligowską zacząłem mieć wątpliwości, a gdy dojechałem do technicznej padało już tak konkretnie, że musiałem skapitulować i obrać kierunek powrotny. Przestało padać na wysokości Auchana na Górczewskiej, a dalej były już suche chodniki. Czyli zupełnie odwrotnie niż było dotąd. Gdyby nie to, że miałem mokrą koszulkę, spodenki, oraz rzecz jasna - dupsko, to spokojnie mógłbym jechać dalej, ale bliskość domu skutecznie osłabiły moją wolę. Wybrałem suche ubranie i gorącą kawę.
Pozostałe kilometry po południu, w poszukiwaniu czynnego zegarmistrza. Znalazłem go dopiero w Reducie.
Pozostałe kilometry po południu, w poszukiwaniu czynnego zegarmistrza. Znalazłem go dopiero w Reducie.
- DST 25.00km
- Czas 01:22
- VAVG 18.29km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 maja 2016
Kategoria <50
I znów się udało!
Pogoda mocno niepewna więc trochę z duszą na ramieniu, ale i z wiarą w swoją ostatnio szczęśliwą, pogodową gwiazdę, wyruszyłem na zachód. Trochę niepewności kołatało się jednak gdzieś w zakamarkach rozumu, bo chmury mogły w każdej chwili pozbyć się swej zawartości, wprost na moją głowę. Dlatego w Kaputach zacieśniłem pętlę i skierowałem się bardziej w kierunku domu na Ołtarzew i Pruszków. Przy kościele na Żbikowie było jeszcze sucho, ale dosłownie kawałek dalej musiała przejść niezła ulewa. Jechałem w ostatnich kroplach deszczu z nieba, ale za to wysokich fontann spod kół samochodów. Również moje koła wyrzucały w górę miliony drobnych kropelek wody, bo właśnie wczoraj postanowiłem zdjąć błotniki... A że miałem z wiatrem, to przy szybkości w granicach 30km/h, wodotrysk z przedniego koła sięga na wysokość twarzy. Trzeba zwolnić. Nie przód jest jednak najgorszy, ale tył. Wystarczy kilkanaście minut jazdy po mokrym asfalcie i ma się przemoczone całkiem spodenki i wtedy robi się zimno w dupsko.
Ale że do domu nie miałem daleko, to mocno nie zmarzło.

Lampy, latarnie, zegary © yurek55

Pruszków - Żbikowo © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/578832162/embed/c3c5ce6cea48cb9e28a108f9eda51dc80cbbae79">
Ale że do domu nie miałem daleko, to mocno nie zmarzło.

Lampy, latarnie, zegary © yurek55

Pruszków - Żbikowo © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/578832162/embed/c3c5ce6cea48cb9e28a108f9eda51dc80cbbae79">
- DST 42.00km
- Czas 02:09
- VAVG 19.53km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 maja 2016
Kategoria 50-100
Pomyłka poranna
Dziś rzucili do sklepów niemieckiej sieci na literę el, wiele przedmiotów dziecięcych marzeń, w dość atrakcyjnych cenach. Po wczorajszej naradzie rodzinnej i ustaleniu, kto co kupuje i dla kogo, udałem się dziś z samego rana po zakupy. Pojechałem normalnie ubrany i choć do sklepu jest tylko trzy kilometry, zdążyłem odczuć zimową temperaturę, szczególnie w odkryte dłonie. Po dojechaniu na miejsce, z dużym zaskoczeniem skonstatowałem fakt całkowitego braku klientów oczekujących na otwarcie sklepu! Nigdy dotąd tego nie było! Próbowałem zajrzeć do wnętrza, ale drzwi się nie otwierały, sprawdziłem, czy nie zmieniono godziny otwarcia, a na końcu dopiero zerknąłem na godzinę w telefonie. Była szósta!!! Nic k....dziwnego, że sklep był zamknięty. Wróciłem do domu i ponownie przyjechałem już o właściwej porze, kupiłem - nie bez trudu - to, po co przyjechałem i tym sposobem zaliczyłem w ten zimny poranek dwanaście kilometrów, zamiast sześciu. Po śniadaniu czekała mnie druga podróż, tym razem do Piaseczna. Po drodze podrzuciłem Małżonce do pracy coś, czego zapomniała i prostą drogą, czyli Puławską, dotarłem do córki. Wracałem próbując nie myśleć o gołych nogach, zimnie i wietrze - i udawało mi się to całkiem dobrze. Dwie warstwy i krótkie spodenki dały radę. Nawet wydłużyłem sobie trochę trasę.

Genderowy Hefajstos © yurek55

Orzeł i koński łeb © yurek55

Kuźnia w Janczewicach k/Lesznowoli © yurek55

Genderowy Hefajstos © yurek55

Orzeł i koński łeb © yurek55

Kuźnia w Janczewicach k/Lesznowoli © yurek55
- DST 61.00km
- Czas 03:00
- VAVG 20.33km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 maja 2016
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Pętla Gassy - Piaseczno - Puławska
Obudziłem się na tyle wcześnie, by pokusić się o trasę porównywalnej długości co wczoraj. Liczyłem, że znów uda się osiągnąć sensowną średnią prędkość i nie pomyliłem się. Zachodni dość silny i porywisty wiatr ( 3,6 - 8m/s) niezbyt pomagał, a na odcinku od Gassów do Piaseczna wyraźnie przeszkadzał. Pomimo to udawało się utrzymywać 18 - 20 km/h, co wyprzedzający mnie bez wysiłku i gawędzący ze sobą cykliści, musieli kwitować pobłażliwym uśmiechem. No cóż, trzeba znać swoje miejsce w szyku i nie wbijać się zbytnio w dumę. Widziałem przygotowania organizatorów do dzisiejszego wyścigu indywidualnego na czas i trenujących już uczestników, dowiedziałem się też, dlaczego budują kładkę nad Jeziorką. Otóż od 17 maja most będzie zamknięty do remontu i możliwy będzie tylko ruch pieszy i rowerowy, właśnie tą tymczasową przeprawą. Jechałem dziś, tak jak wczoraj, w samej koszulce i z kurtką w kieszeni na plecach - było OK. Wprawdzie dziś odczuwalnie chłodniej, ale jedna warstwa wystarczyła.
Strava znowu zapodała mi dwanaście personalnych rekordów, forma rośnie - zaczynam ocierać się o pierwszą pięćsetkę na niektórych segmentach. ;)

Tymczasowa kładka nad Jeziorką w Obórkach © yurek55
Strava znowu zapodała mi dwanaście personalnych rekordów, forma rośnie - zaczynam ocierać się o pierwszą pięćsetkę na niektórych segmentach. ;)

Tymczasowa kładka nad Jeziorką w Obórkach © yurek55
- DST 60.55km
- Czas 02:42
- VAVG 22.43km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 maja 2016
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Poranna pętla przed śniadaniem
Prognozy na sobotę zapowiadały deszcz i to już od godzin przedpołudniowych. Nie wchodziły zatem w grę żadne dalsze podróże i musiała mi wystarczyć szybka, poranna rundka. Zabrałem ze sobą przeciwdeszczową kurtkę, która długo jeździła w bagażniku samochodu, aż wreszcie uznałem, że na rower bardziej się przyda. Tym bardziej, że mieści się doskonale w tylnej kieszeni koszulki i nie trzeba wozić plecaka. Planowana szybka rundka okazała sie naprawdę szybka. Nie wiem czemu to przypisać, ale w ciągu pierwszej godziny przejechałem dwadzieścia pięć kilometrów. Wydaje mi się, że niekoniecznie było to wyłączną zasługą słabego wiatru, raczej od początku podświadomie uciekałem przed spodziewanymi opadami deszczu. Teoria ta słabo się broni w świetle przejechanej trasy, bo zamiast zawrócić w Borzęcinie dojechałem do Zaborowa i pętla wydłużyła się z czterdziestu, do sześćdziesięciu kilometrów - no ale... Szybka jazda skończyła się w Mariewie, gdzie postanowiłem skręcić w las i tamtędy dojechać do Truskawia. Bardzo rzadko to robię, wolę asfalt, ale dziś postanowiłem urozmaicić sobie podróż. Korzystając z wolniejszego tempa jazdy pozwoliłem sobie na foto-stop i dzięki instaweather dowiedziałem się gdzie jestem i jaką mam pogodę. Co do lokalizacji, to nie mam zdania, ale deszczyk jeszcze tam nie padał. Zaczęło kropić dopiero w okolicach Izabelina - Lasek ale tak nieszkodliwie, że nie chciało mi się zatrzymywać i zakładać kurtki. Właściwie z rozsądku, a nie z konieczności włożyłem ją na Powstańców Śląskich. Nie było mi zimno, nie przemokłem do suchej nitki, ale uznałem, że to głupota, jechać w samej koszulce gdy pada deszcz, a kurtkę wieźć z kieszeni. Zresztą zanim dojechałem do domu prawie przestało padać i pewnie i bez niej też bym wytrzymał.

Droga przez puszczę © yurek55

W tym żółtym, to kurtka © yurek55
Według Strawy pobiłem chyba z piętnaście personalnych rekordów.

Droga przez puszczę © yurek55

W tym żółtym, to kurtka © yurek55
Według Strawy pobiłem chyba z piętnaście personalnych rekordów.
- DST 60.00km
- Czas 02:35
- VAVG 23.23km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2016
Kategoria <50
Malowanie
- DST 24.62km
- Czas 01:16
- VAVG 19.44km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2016
Tam i z powrotem
- DST 24.00km
- Czas 01:09
- VAVG 20.87km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze






















