Czwartek, 2 sierpnia 2018
Kategoria 50-100
Roboty drogowe na trasie North Cape
Jeszcze raz pojechałem na trasę North Cape 4000, tym razem od strony Leszna. Żadnego zawodnika nie mijałem (ha! ha!), żaden też mnie nie wyprzedził. A nie było trudno, zaręczam. Przeciwny wiatr i upał sprawił, że jechałem z prędkością nieprzekraczającą dwadzieścia kilometrów na godzinę.

Na trasie ultramaratonu zablokowany fragment koło ronda w Pogroszewie. Drogowcy zrywają asfalt, a 3 km wcześniej jest znak zakaz ruchu, a później drugi - droga bez przejazdu. Można pprzejechać,albo w ostateczności przeprowadzić ok. 100 metrów. Tylko cowerzyści z innych krajów umieją, tak jak my, ignorować znaki drogowe? Jeśli nie, czeka ich objazd przez Witki i Radzików drogą krajową 92.
PS. Poznałem nowe miejsce z ogólnodostępną wodą, jest to cmentarz w Lesznie. Nie tylko piłem ale i obficie polewałem zimną wodą głowę i plecy. Pomaga na krótko, ale zawsze coś.

Mokry
Ostatni przystanek z zimną wodą, tym razem oligoceńską.

Osiedle Lazurowa

W całej okazałości

Na trasie ultramaratonu zablokowany fragment koło ronda w Pogroszewie. Drogowcy zrywają asfalt, a 3 km wcześniej jest znak zakaz ruchu, a później drugi - droga bez przejazdu. Można pprzejechać,albo w ostateczności przeprowadzić ok. 100 metrów. Tylko cowerzyści z innych krajów umieją, tak jak my, ignorować znaki drogowe? Jeśli nie, czeka ich objazd przez Witki i Radzików drogą krajową 92.
PS. Poznałem nowe miejsce z ogólnodostępną wodą, jest to cmentarz w Lesznie. Nie tylko piłem ale i obficie polewałem zimną wodą głowę i plecy. Pomaga na krótko, ale zawsze coś.

Mokry
Ostatni przystanek z zimną wodą, tym razem oligoceńską.

Osiedle Lazurowa

W całej okazałości
- DST 85.00km
- Czas 04:02
- VAVG 21.07km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 sierpnia 2018
Kategoria 50-100
Trasą North Cape 4000
Zaczął się nowy miesiąc, a że w poprzednim troszkę sie obijałem, postanowiłem w sierpniu trochę się poprawić. Wprawdzie w lipcu przekroczyłem - po raz piaty w tym roku - tysiąc kilometrów, ale gdyby nie moje lenistwo mogłem spokojnie dorzucić jeszcze z pięćset.
Ale do ad remu.
Nie wiem jak Wy, ale ja śledzę zmagania zawodników biorących udział w najtrudniejszym ultramaratonie North Cape 4000 , szczególnie że jedzie sześciu Polaków, a trasa wiedzie przez nasz kraj. Na dodatek do Warszawy wjeżdżają przez moje ulubione zachodnie wioski, o co postarał się Michał Wolff pomagający wytyczyć trasę. Trasa prowadzi z Włoch znad Jeziora Garda aż do Nordkapp, najbardziej na północ wysuniętego przyczółka Europy. Chciałem zobaczyć choć z jednego z tych herosów i wybrałem się rano w stronę Leszna. Nie sprawdzałem przed wyjazdem pozycji zawodników, ale w Wąsach Wsi zobaczyłem jadącego z przeciwka kolarza ubranego w narodowe barwy włoskie. Miał też jakiś lekki bagaż pod ramą, siodłem i na kierownicy. Pozdrowiłem go okrzykiem - North Cape! on mi odmachał i tyle. Później sprawdziłem, że był to Paolo Botti jadący wtedy chyba na piątym miejscu. Gdy już wróciłem do Warszawy pojechałem do Pałacu Kultury zobaczyć dojazd i sprawdzić punkt kontrolny. Zlokalizowany jest od Emilii Plater w Informachji Turystycznej i wyznam szczerze, że byłem nieco rozczarowany. Może spodziewałem się dmuchanych bramek, jak na wyścigach, albo wielkich banerów - a tu nic! Ultramarataony kolarskie to niszowe imprezy dla pasjonatów. Szkoda.

Skrzyżowanie w Lesznie © yurek55

Informacja Turystyczna w PKiN dodatkowo pełni funkcję punktu kontrolnego © yurek55

Drugi punkt kontrolny na trasie North Cape 4000, a ta stojąca plakietka to jedyny znak dla zawodnika, że to tu własnie © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1741966866/embed/a51d5935ad953bf20a5d55d43c47f150268450ce">
Ale do ad remu.
Nie wiem jak Wy, ale ja śledzę zmagania zawodników biorących udział w najtrudniejszym ultramaratonie North Cape 4000 , szczególnie że jedzie sześciu Polaków, a trasa wiedzie przez nasz kraj. Na dodatek do Warszawy wjeżdżają przez moje ulubione zachodnie wioski, o co postarał się Michał Wolff pomagający wytyczyć trasę. Trasa prowadzi z Włoch znad Jeziora Garda aż do Nordkapp, najbardziej na północ wysuniętego przyczółka Europy. Chciałem zobaczyć choć z jednego z tych herosów i wybrałem się rano w stronę Leszna. Nie sprawdzałem przed wyjazdem pozycji zawodników, ale w Wąsach Wsi zobaczyłem jadącego z przeciwka kolarza ubranego w narodowe barwy włoskie. Miał też jakiś lekki bagaż pod ramą, siodłem i na kierownicy. Pozdrowiłem go okrzykiem - North Cape! on mi odmachał i tyle. Później sprawdziłem, że był to Paolo Botti jadący wtedy chyba na piątym miejscu. Gdy już wróciłem do Warszawy pojechałem do Pałacu Kultury zobaczyć dojazd i sprawdzić punkt kontrolny. Zlokalizowany jest od Emilii Plater w Informachji Turystycznej i wyznam szczerze, że byłem nieco rozczarowany. Może spodziewałem się dmuchanych bramek, jak na wyścigach, albo wielkich banerów - a tu nic! Ultramarataony kolarskie to niszowe imprezy dla pasjonatów. Szkoda.

Skrzyżowanie w Lesznie © yurek55

Informacja Turystyczna w PKiN dodatkowo pełni funkcję punktu kontrolnego © yurek55

Drugi punkt kontrolny na trasie North Cape 4000, a ta stojąca plakietka to jedyny znak dla zawodnika, że to tu własnie © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1741966866/embed/a51d5935ad953bf20a5d55d43c47f150268450ce">
- DST 65.00km
- Czas 02:57
- VAVG 22.03km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 lipca 2018
Kategoria <50
Rowerem po zakupy samochodowe
Coś mi te upały odbierają chęć na jeżdżenie, choć gdy już wyjadę, to wcale nie jest tak źle. Dziś wybrałem się dopiero po jedenastej, czyli słoneczko już dobrze przygrzewało i nie narzekałem na temperaturę. W czasie jazdy pęd wiatru osusza pot z twarzy, gorzej jest jak się trzeba zatrzymać. Ale zapewne gdybym nie miał do załatwienia spraw, to na rower bym nie wsiadł.
Najpierw pojechałem na Domaniewską 50, bo tam Google mi wskazało serwis Huaweia. Na miejscu okazało się, że to siedziba firmy, i pracują sami Chińczycy. Tak przynajmniej powiedział mi w zaufaniu pan ochroniarz: - Panie, tam sami Chińczycy, nie dogadasz się pan! Chwilowo więc odpuściłem sprawę wymiany zbitej szybki w telefonie i pojechałem zakupić olej i filtry, bo zawsze przed wakacyjnym wyjazdem nad morze robię przegląd w aucie. Wracałem więc ze sporym obciążeniem na plecach, ale nie to było najgorsze, a awaria windy gdy już dotarłem do domu... :(
.........
Ponownie usiadłem do komputera i tym razem postanowiłem zawieźć telefon do firmy naszej koleżanki w Jankach. Pojechałem naokoło, aby ślady się nie pokrywały i żeby pętla jakoś wyglądała. W jankach wpakowałem się w remontowaną ulicę, z Falenckiej pojechałem do Dawid i wróciłem drogą rowerową wzdłuż lotniska, czyli Wirażową i... wszystko na nic! Pierwszy raz w tym roku zapomniałem włączyć rejestrację trasy, a spostrzegłem to na ostatniej prostej na Żwirki i Wigury. To już nie opłacało się włączać.

Ulica Wspólna w Jankach
Najpierw pojechałem na Domaniewską 50, bo tam Google mi wskazało serwis Huaweia. Na miejscu okazało się, że to siedziba firmy, i pracują sami Chińczycy. Tak przynajmniej powiedział mi w zaufaniu pan ochroniarz: - Panie, tam sami Chińczycy, nie dogadasz się pan! Chwilowo więc odpuściłem sprawę wymiany zbitej szybki w telefonie i pojechałem zakupić olej i filtry, bo zawsze przed wakacyjnym wyjazdem nad morze robię przegląd w aucie. Wracałem więc ze sporym obciążeniem na plecach, ale nie to było najgorsze, a awaria windy gdy już dotarłem do domu... :(
.........
Ponownie usiadłem do komputera i tym razem postanowiłem zawieźć telefon do firmy naszej koleżanki w Jankach. Pojechałem naokoło, aby ślady się nie pokrywały i żeby pętla jakoś wyglądała. W jankach wpakowałem się w remontowaną ulicę, z Falenckiej pojechałem do Dawid i wróciłem drogą rowerową wzdłuż lotniska, czyli Wirażową i... wszystko na nic! Pierwszy raz w tym roku zapomniałem włączyć rejestrację trasy, a spostrzegłem to na ostatniej prostej na Żwirki i Wigury. To już nie opłacało się włączać.

Ulica Wspólna w Jankach
- DST 49.00km
- Czas 02:25
- VAVG 20.28km/h
- Temperatura 33.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 lipca 2018
Kategoria <50
Gorący poranek
Nie wystarczyło czasu nawet na rundę do Borzęcina.

W Zielonkach to nie halę sportową budowali, a salę widowiskową

Z Macierzysza do Połczyńskiej
Dziś bez mapy.

W Zielonkach to nie halę sportową budowali, a salę widowiskową

Z Macierzysza do Połczyńskiej
Dziś bez mapy.
- DST 40.00km
- Czas 01:45
- VAVG 22.86km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sakwiarze w Gassach
Nie mam siły, ani weny, by opisywać standardową wycieczkę po stałej trasie. Tyle tylko, że przy przystani promowej zostałem zaczepiony przez rowerzystkę z sakwami, pytającą o jakość trasy do Warszawy. W oczekiwaniu na dwójkę jej współtowarzyszy podróży, wytłumaczyłem jej jak Szlakiem Wisły dojechać do Nowego Dworu Mazowieckiego. Pocieszyłem też, że za chwilę zaczynają się doskonałe asfalty Republiki Rowerowej Gassy i aż niemal do Jabłonny dojadą utwardzonymi drogami. Po chwili rozmowy dowiedziałem się, że zainspirował ich Maraton Wisła 1200 i postanowili w trójkę przejechać trasę od Wisły do Gdańska. Tak na oko to mieli w sumie jakieś 180 lat, z tym że facet miał co najmniej 70, a dwie panie resztę...

Ulica Literatów prowadzi z przystani w Gassach do Konstancina Jeziorny. Po lewej kukurydza, po prawej rżysko albo ściernisko, zależy od regionu.

Ta sama ulica Literatów, tym razem nieco dalej, w pobliżu skrzyżowania na Słomczyn. Jeśli wybieramy się do Góry Kalwarii to skręcamy właśnie tu.

Autor bloga raczy się Lody Igga na Rynku w Piasecznie. Kulki XXL po 3 zł

Troszkę wody dla ochłody

Dawno na blogu nie było Fortu Zbarż - to już jest

Na koniec wiekopomne wydarzenie. Przejazd jeszcze nie skończony, ale już można bez strachu, na legalu przejechać. Na tym właśnie skrzyżowaniu często czaili się strażnicy miejscy lub policjanci i wyłapywali niesfornych rowerzystów. Ja sam też raz uciekałem przed funkcjonariuszami. Skutecznie zresztą.
Dla niewtajemniczonych Grójecka - Banacha.

Ulica Literatów prowadzi z przystani w Gassach do Konstancina Jeziorny. Po lewej kukurydza, po prawej rżysko albo ściernisko, zależy od regionu.

Ta sama ulica Literatów, tym razem nieco dalej, w pobliżu skrzyżowania na Słomczyn. Jeśli wybieramy się do Góry Kalwarii to skręcamy właśnie tu.

Autor bloga raczy się Lody Igga na Rynku w Piasecznie. Kulki XXL po 3 zł

Troszkę wody dla ochłody

Dawno na blogu nie było Fortu Zbarż - to już jest

Na koniec wiekopomne wydarzenie. Przejazd jeszcze nie skończony, ale już można bez strachu, na legalu przejechać. Na tym właśnie skrzyżowaniu często czaili się strażnicy miejscy lub policjanci i wyłapywali niesfornych rowerzystów. Ja sam też raz uciekałem przed funkcjonariuszami. Skutecznie zresztą.
Dla niewtajemniczonych Grójecka - Banacha.
- DST 64.30km
- Czas 02:55
- VAVG 22.05km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 lipca 2018
Kategoria > 100
Do Legionowa i Radzymina
Po wczorajszym zejściu z trasy i dokończeniu podróży pociągiem pozostał jakiś niedosyt, a nawet lekki niesmak. Dlatego dziś musiałem pojechać do Legionowa ponownie i przejechać nad Zalewem Zegrzyńskim, czyli zrobić to, z czego wczoraj zrezygnowałem. Po drodze zajrzałem na Powązki i nareszcie jest! Oczywiście napis na tablicy, na który czekaliśmy od marca. Do Legionowa z Warszawy można dojechać trzema drogami: Modlińską, tam gdzie wczoraj zginął rowerzysta na Bianchi, ulicami Tarchomina, albo wałem wiślanym. Ja wybrałem ten ostatni sposób i nawet kostka mi niespecjalnie przeszkadzała. Przez Legionowo, aż do wiaduktu nad torami prowadzi droga lokalna, a za wiaduktem do ronda w Wieliszewie jedzie się drogą krajową 61 prowadzącą na Mazury. Ale dziś nie było tak źle, zresztą to tylko siedem kilometrów. Jak już byłem w Nieporęcie miałem do wyboru trzy drogi, z których dwie prowadziły do Warszawy. Ja wybrałem tę trzecią prowadzącą w stronę Ryni, a gdy juz tam dojechałem, zboczyłem nieco z drogi i odwiedziłem ośrodek "Promenada". Kiedyś często jeździlismy tam z dziećmi i chciałem zobaczyć co się zmieniło. Moim zdaniem nadal jest to fajne miejsce na wypoczynek nad wodą. Później jeszcze zatrzymałem się w Radzyminie u brata. Pogadalismy sobie, odświeżyłem się, coś tam zjadłem, wypiłem i z nowymi siłami ruszyłem na ostatni etap. Na drodze międzynarodowej numer osiem, kiedyś głównej wylotówce na Białystok i dalej na wschód, ruch odbywa się jednym pasem. Na szczęście w stronę Warszawy jest wygodne, szerokie pobocze, ale jazdy rowerem w stronę przeciwną zdecydowanie nie polecam. Już w samym mieście pokręciłem się po ulicach, zajrzałem do mamy na Bródno, pozwiedzałem Pragę, a i tak do setki mi zabrakło. Musiałem dokręcać, ale już mi to nie przeszkadza. Myślę, że moja poprzednia niechęć spowodowana była zmęczeniem. Teraz stówka nie robi już wrażenia.
PS. Na Moście Poniatowskiego najpierw zatrąbił, a potem wyprzedził mnie "na gazetę" autobus linii 111. Jechałem buspasem bo inaczej zablokowałbym cały most. Gdy zatrzymał się na przystanku, wyprzedziłem go i do Ronda de Gaule'a trzymałem się środka pasa. Gdy ponownie mnie wyprzedzał, tym razem zachował bezpieczną odległość. I obeszło się bez trąbienia

Na Wiśle już stan alarmowy 301 cm © yurek55

Most MC-S © yurek55

Kępa Tarchomińska widok na Wisłę z wału © yurek55

Plaża w Nieporęcie © yurek55

Marina w Nieporęcie © yurek55

Widok z mostu nad Kanałem © yurek55

Ładna piaszczysta plaża w Ryni © yurek55

Obóz żeglarski wypływa na zajęcia © yurek55

Przystań i wypożyczalnia: kajak 20, rower wodny 25, łódź wiosłowa 30 zł/h © yurek55

Śpiewało się na Łazienkowskiej © yurek55

Kamienica na Ząbkowskiej róg Targowej © yurek55

Nowa Ząbkowska. Szok! © yurek55

Mural na Ząbkowskij © yurek55

Kapliczka na podwórku Ząbkowska 12 © yurek55

Most Poniatowskiego © yurek55

Plaża nad Wisłą © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1724547335/embed/324dbd99a382453c6b3703173d9780f3bc47a18a">
PS. Na Moście Poniatowskiego najpierw zatrąbił, a potem wyprzedził mnie "na gazetę" autobus linii 111. Jechałem buspasem bo inaczej zablokowałbym cały most. Gdy zatrzymał się na przystanku, wyprzedziłem go i do Ronda de Gaule'a trzymałem się środka pasa. Gdy ponownie mnie wyprzedzał, tym razem zachował bezpieczną odległość. I obeszło się bez trąbienia

Na Wiśle już stan alarmowy 301 cm © yurek55

Most MC-S © yurek55

Kępa Tarchomińska widok na Wisłę z wału © yurek55

Plaża w Nieporęcie © yurek55

Marina w Nieporęcie © yurek55

Widok z mostu nad Kanałem © yurek55

Ładna piaszczysta plaża w Ryni © yurek55

Obóz żeglarski wypływa na zajęcia © yurek55

Przystań i wypożyczalnia: kajak 20, rower wodny 25, łódź wiosłowa 30 zł/h © yurek55

Śpiewało się na Łazienkowskiej © yurek55

Kamienica na Ząbkowskiej róg Targowej © yurek55

Nowa Ząbkowska. Szok! © yurek55

Mural na Ząbkowskij © yurek55

Kapliczka na podwórku Ząbkowska 12 © yurek55

Most Poniatowskiego © yurek55

Plaża nad Wisłą © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1724547335/embed/324dbd99a382453c6b3703173d9780f3bc47a18a">
- DST 100.00km
- Teren 1.00km
- Czas 04:57
- VAVG 20.20km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 lipca 2018
Kategoria > 100
Bez serc, bez ducha, bez siły
Postanowiłem pojechać do Nasielska sprawdzić gdzie jest serwis kosiarek, bo to powód dobry jak każdy inny, szczególnie jak w kosiarce napęd się sp... zepsuł. Tym razem nie zamierzałem jechać ulicą Rolniczą w Łomiankach, wystarczył mi wczorajszy przejazd samochodem. Budowa drogi rowerowej zabrała pół pasa jezdni i o ile już wcześniej była smutna - jak ją nazwała Katana - to teraz jest to rowerowa rozpacz w kratkę. Dlatego wybrałem zupełnie inny wariant dojazdu do NDM, a mianowicie przez Leszno. Od początku nie czułem jakoś mocy pod nogą, ale uznałem, że tak musi być i może z czasem się poprawi. W każdym razie faceta na trekingu z dzieckiem w foteliku nie udało mi się dogonić. A starałem się z całych sił. Gdy kontrolnie spojrzałem na średnią w Lesznie było 22,5 km/h, potem już nie sprawdzałem. Wiedziałem, że morale mi od tego na pewno nie wzrośnie... Nie bez kozery tak mnie ciągnie do tego domu w Pogroszewie i nie ma się co oszukiwać, że chodzi o zimną wodę do chłodzenia głowy.
W Nowym Dworze odszukałem drogę do Pomiechówka wzdłuż torów, bo na tej głównej jest pewnie nadal zakaz rowerowy, a droga rowerowa dziurawa i na dodatek jest z góry. Z kolei droga do Goławic wystawiła mnie na ciężką próbę i upokorzyła. Wiadomo, że jest nieco pofałdowana, ale takich zmarszczek większość rowerzystów nie zauważa. Tymczasem ja podjeżdżałem ją z prędkością, uwaga, 8 km/h!!! Z kolei gdy już dojechałem do końca i zacząłem zjazd do mostu, poczułem silne uderzenie w dolną wargę i szybko musiałem wypluwać osę albo pszczołę. Chyba nie muszę dodawać, że zdążyła mnie użądlić? Zatrzymałem się na plaży żeby się schłodzić i nawet selfika sobie strzeliłem, ale nie chcecie tego zobaczyć. Opuchlizna zaczęła mi schodzić dopiero w okolicach Wieliszewa, ale jeszcze w domu trochę było widać. Do serwisu kosiarek trzeba jechać koło stacji w Nasielsku i przejechać na drugą stronę torów. Ten kilometr z kawałkiem po bazaltowej kostce dał mi się nieźle we znaki pomimo jazdy poniżej 15 km/h. Jak można się ścigać po takiej nawierzchni, to ja nie wiem. Mnie mało okulary nie spadły, a mój tyłek i nadgarstki krzyczały wniebogłosy. W końcu dojechałem na miejsce, dowiedziałem się czegom chciał i wyruszyłem w drogę powrotną. Znowu nie obeszło sie bez tego bym trochę pobłądził choć sądziłem, że znam drogę na pamięć. Dobrze że sprawdziłem bo znów bym do Pomiechówka dojechał, a chciałem wracać przez Wieliszew i nad Zalewem. Jednak z każdym ciężko przebytym kilometrem coraz częściej świtał mi pomysł złapania gdzieś jakiegoś pociągu do Warszawy. Miałem ten pomysł już wcześniej, ale nie wiedziałem jak go zrealizować, bo żadnej stacjio po drodze nie widziałem. Zresztą zbytnio się nie starałem. W Wieliszewie za to sprawdziłem w nawigacji najkrótszą drogę do domu i tego postanowiłem się trzymać. Traf chciał, że doprowadziła mnie do stacji w Legionowie, gdzie z daleka zobaczyłem stojącą SKM-kę. Bez wielkich oczekiwań spokojnie podjechałem blisko i wtedy na rozkładzie zobaczyłem, że odjeżdża za minutę. Czyż to nie był znak? Wystarczyło 24 minuty i znalazłem się w środku Warszawy. Do domu dotarłem po kilkunastu kolejnych minutach, zabrałem zegarek Samsung, który za 320 złotych działał przez tydzień i zawiozłem go do serwisu na Marynarską.
Na drodze rowerowej wzdłuż Żwirki i Wigury nie utrzymałem się za dziewczyną na trekingu...
Aha! W trakcie wycieczki wypiłem 0,75 l Oshee, a w Wieliszewie, czyli pod koniec jazdy, dostałem 0,75l wody, którą wypiłem w pociągu. Zjadłem też jeden żel energetyczny z Biedry.
Zdjęcia:

Dom spokojnej starości w Pogroszewie © yurek55

Most na Wiśle im. Marszałka Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim © yurek55
Ja na moście, jeszcze bez opuchlizny © yurek55

A to fotka z tego mostu. Wisła wezbrała po deszczach © yurek55

Pociąg na stacji Modlin i kontrola czasu 11:03 © yurek55

Nowy asfalt z Pomiechówka do Goławic © yurek55

Z górki na pazurki do mostu na Wkrze w Goławicach © yurek55

Plaża w Borkowie po refulacji © yurek55

Kajakowe zagłębie w Borkowie © yurek55

Rozbudowa ośrodka nad Wkrą © yurek55

Narew z tamy w Dębem © yurek55

Budynki elektrowni na tamie w Dębem © yurek55
Zdjęcia:

Dom spokojnej starości w Pogroszewie © yurek55

Most na Wiśle im. Marszałka Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim © yurek55

Ja na moście, jeszcze bez opuchlizny © yurek55

A to fotka z tego mostu. Wisła wezbrała po deszczach © yurek55

Pociąg na stacji Modlin i kontrola czasu 11:03 © yurek55

Nowy asfalt z Pomiechówka do Goławic © yurek55

Z górki na pazurki do mostu na Wkrze w Goławicach © yurek55

Plaża w Borkowie po refulacji © yurek55

Kajakowe zagłębie w Borkowie © yurek55

Rozbudowa ośrodka nad Wkrą © yurek55

Narew z tamy w Dębem © yurek55

Budynki elektrowni na tamie w Dębem © yurek55
- DST 139.00km
- Czas 06:38
- VAVG 20.95km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2018
Kategoria 50-100, Gassy, przed śniadaniem
Gassy - Kierszek - Raszyn
Poranny niedzielny wyjazd ma wiele dobrych stron i tylko jedną złą - nie można się wyspać. Z tych dobrych, najbardziej sobie cenię znikomy ruch samochodowy na ulicach, a dziś dodatkowo, całkiem przyjemną temperaturę. Wiedząc ile mam czasu wybrałem kierunek Gassy, bo nadzieja umiera ostatnia. Ja cały czas liczę na sławę nieustraszonego odkrywcy i pogromcy pytona tygrysiego. Niestety dziś też mi się nie udało.

Wracałem do domu przez Kierszek skrajem Lasu Kabackiego do Puławskiej, a później chciałem Karczunkowską dojechać do południowych wiosek, ale to był zły pomysł. W Jeziorkach nadal trwa budowa przejazdu przez tory i widzę, że będzie tam wiadukt. Na razie trzeba rower przeprowadzić kilkadziesiąt metrów przez plac budowy. Końcówka to jazda przez Raszyn i szukanie właściwej drogi serwisowej by dotrzeć do Alej Jerozolimskich. Udało się za trzecim razem.

Widok na południe z kładki nad Puławską w okolicy Karczunkowskiej

Wracałem do domu przez Kierszek skrajem Lasu Kabackiego do Puławskiej, a później chciałem Karczunkowską dojechać do południowych wiosek, ale to był zły pomysł. W Jeziorkach nadal trwa budowa przejazdu przez tory i widzę, że będzie tam wiadukt. Na razie trzeba rower przeprowadzić kilkadziesiąt metrów przez plac budowy. Końcówka to jazda przez Raszyn i szukanie właściwej drogi serwisowej by dotrzeć do Alej Jerozolimskich. Udało się za trzecim razem.

Widok na południe z kładki nad Puławską w okolicy Karczunkowskiej
- DST 70.20km
- Czas 03:09
- VAVG 22.29km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Po długiej przerwie
Nie jeździłem przez długich dziewięć dni, ale nie była to najdłuższa przerwa w tym roku. W styczniu takich dni miałem aż siedemnaście i nic się złego nie stało. Zresztą sprawdziłem i mam historyczny wynik jeśli chodzi o liczbę przejechanych kilometrów.
Dziś miałem czas tylko rano, przed śniadaniem bo jechaliśmy na działkę, więc wybrałem sprawdzona kilometrowo i czasowo trasę, czyli pętelkę do Borzęcina. Jazdę umilał mi miarowo stukający i skrzypiący łańcuch, widocznie ta przerwa nie wyszła mu zdrowie. O oponach pamiętałem żeby dopompować przed jazdą, o łańcuchu niestety nie. O samej jeździe niewiele jest do napisania, może jedynie to, że jechałem dość wolno.
Ceny paliw:

Pb95 - 4.98
Pb98 - 5.30
ON - 4,90
LPG - 2.10

Kontrola czasu
Dziś miałem czas tylko rano, przed śniadaniem bo jechaliśmy na działkę, więc wybrałem sprawdzona kilometrowo i czasowo trasę, czyli pętelkę do Borzęcina. Jazdę umilał mi miarowo stukający i skrzypiący łańcuch, widocznie ta przerwa nie wyszła mu zdrowie. O oponach pamiętałem żeby dopompować przed jazdą, o łańcuchu niestety nie. O samej jeździe niewiele jest do napisania, może jedynie to, że jechałem dość wolno.
Ceny paliw:

Pb95 - 4.98
Pb98 - 5.30
ON - 4,90
LPG - 2.10

Kontrola czasu
- DST 51.00km
- Czas 02:18
- VAVG 22.17km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 lipca 2018
Bym zapomniał
Byłem na basenie z Hanią i Dominiką. One od razu poszły szaleć na zjeżdżalni i w basenie do zabawy, a ja pływałem na sportowym. Po tak długiej przerwie początek miałem dramatycznie słaby i po pierwszych stu i dwustu metrach metrach musiałem przez chwilę odpoczywać, by uspokoić oddech i walenie serca. Potem było już tylko lepiej i gdy wszedłem we właściwy rytm mojego niezbyt stylowego kraula, dopłynąłem do końca bez przystanku. Później jeszcze z dziewczynkami troszkę się pobawiliśmy, posiedzieliśmy w jakuzzi i tyle na dziś.
- DST 1.00km
- Aktywność Pływanie