Wtorek, 11 grudnia 2018
Kategoria 50-100
Bezsensowna wycinka w Klaudynie
Zaczęło się niefajnie, bo zapomniałem włączyć rejestrację trasy i dopiero w przychodni na Kartezjusza sobie o tym przypomniałem. Potem już stałą trasą na zachód do Zaborowa i powrót przez Borzęcin i inne znane zachodnie wioski. Po drodze, w Klaudynie, zobaczyłem widok, który ucieszy oczy naszego Morsa, a mnie nieco zdenerwował. Nie z powodu samego faktu wycięcia drzew, a z powodu urzędniczej głupoty, która kazała je wyciąć. Pewnie zbudują tu drogę dla rowerów, albo chodnik. Idioci do potęgi!

Klaudyn - wycinka pod budowę rzeczy zbytecznych © yurek55

Zaborów - kapliczka i kościół © yurek55

Borzęcin - kontrola czasu © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2011663003/embed/a067506a02380e9fee671a2a7ea323ed8688e0ba">

Klaudyn - wycinka pod budowę rzeczy zbytecznych © yurek55

Zaborów - kapliczka i kościół © yurek55

Borzęcin - kontrola czasu © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2011663003/embed/a067506a02380e9fee671a2a7ea323ed8688e0ba">
- DST 70.00km
- Czas 03:19
- VAVG 21.11km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 grudnia 2018
Kategoria 50-100, Gassy, kurierowo, Piaseczno/Ursynów
Kryzysowe (syzyfowe) prace
Po całej nocy deszcz wreszcie przestał padać, a wczorajszy zakup czekał na dostarczenie. I choć nikt o to nie prosił, ani tego nie oczekiwał, z własnej woli pojechałem dostarczyć go do Piaseczna. Tak po prawdzie, to była moja główna motywacja do wyjazdu. Pomimo tylko dwóch warstw ubrania, bardzo szybko zrobiło mi się gorąco, a to za sprawą dużego plecaka ocieplająceg plecy. Spełnia on też bardzo skutecznie funkcję ochronną i pomimo mokrych asfaltów i kałuż, dojechałem na miejsce z czystą kurtką. Po wypiciu tradycyjnej kawy i poprzytulaniu się z moimi małymi dziewczynkami, mogłem jechać dalej. Oczywiście do Gassów, no bo gdzie? W grę wchodziła jeszcze Góra Kalwaria, ale wiatr tak dawał mi się we znaki, że ledwo jechałem i krótszy wariant był bardziej sensownym wyborem. Mizerię mojego kręcenia oddaje fakt, że spotkałem w oklicy Cieciszewa Marcina z kolegą na MTB jadących z przeciwka. Oni zrobili pętlę ze trzy kilometry i dogonili mnie za mostem w Obórkach. Jechali ok. 28 km/h choć wiatr był mocno przeszkadzający. To znaczy mnie przeszkadzający - nie im. :) Było wolno i ciężko i choć koła już się nie blokują, nie mogłem nic z tym zrobić.
Kryzys.

Kontrola licznika o 9:55 (widzicie temperaturę?) © yurek55

Kontrola licznika - powrót © yurek55

Gassy oferują różnorakie rozrywki © yurek55

Skrzyzowanie ulicy Ruczaj z POW zyskuje górny poziom © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2006549112/embed/677de3d87494a2010560cd1dab812613f22de150">
Kryzys.

Kontrola licznika o 9:55 (widzicie temperaturę?) © yurek55

Kontrola licznika - powrót © yurek55

Gassy oferują różnorakie rozrywki © yurek55

Skrzyzowanie ulicy Ruczaj z POW zyskuje górny poziom © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2006549112/embed/677de3d87494a2010560cd1dab812613f22de150">
- DST 71.00km
- Czas 03:32
- VAVG 20.09km/h
- Temperatura 7.5°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejski piątkowy koszmar pogodowo - rowerowy
Cały dzień, od rana padał deszcz, tyle że z różną intensywnością. W normalnych okolicznościach, jest to pogoda wykluczająca jakąkolwiek aktywność rowerową, ale dziś ucieszyłem się nawet, gdy żona zapytała czy pojadę na Wilanów coś odebrać. Wiedziałem, że nowa kurtka ma jeszcze dobrą fabryczną impregnację, a temperatura jest na tyle wysoka, że hipotermia mi nie grozi i spokojnie mogę jechać. A jednak nie zaliczam tej wycieczki do szczególnie przyjemnych. Ledwo zdążyłem dojechać do Grójeckiej, a już drobny, mokry śnieżek sprawił, że prawie przestałem widzieć. Czerwone światła aut stojących w korku rozszczepiały się na okularach rzucając miliony refleksów, a patrzenie ponad górną krawędzią oprawki nie pomaga przy moim sokolim wzroku. Do tego doszły piątkowe korki i jazda na wyczucie pomiędzy autami. Nawet się mocno nie stresowałem, tylko powoli i ostrożnie pokonywałem kolejne kilometry. Gdy już w końcu znalazlem się niemal u celu podróży, to jeszcze trochę musiałem się pokręcić tam i z powrotem, bo nijak nie mogłem odszukać adresu. Nie pomagała nawigacja ani i wskazówki przez telefon, pewnie dlatego, że wzajemnie się wykluczały. Pytani ludzie nie mieli pojęcia o ulicy Dostatniej, choć jak się w końcu okazało, była o krok od nas - i to dosłownie.
Po odebraniu zakupu wracałem dobrze znaną mi drogą koło EC Siekierki, ale po ciemku i przy dzisiejszej widoczności każde miejsce wygladało inaczej niż za dnia i musiałem sie mocno skupiać na drodze. Później jeszcze zafundowałem sobie Agry pod górę, chyba tylko po to, by morale sobie jeszcze bardziej zniszczyć.
I tyle na dziś.

Świąteczna iluminacja w Miasteczku Wilanów (Lemingrad) © yurek55

Bajkowy zamek © yurek55

Trasa Łazienkowska kierunek wschodni © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2005203777/embed/3fba25f1c4c578b56ad13086cfadeb6624b28009">
Po odebraniu zakupu wracałem dobrze znaną mi drogą koło EC Siekierki, ale po ciemku i przy dzisiejszej widoczności każde miejsce wygladało inaczej niż za dnia i musiałem sie mocno skupiać na drodze. Później jeszcze zafundowałem sobie Agry pod górę, chyba tylko po to, by morale sobie jeszcze bardziej zniszczyć.
I tyle na dziś.

Świąteczna iluminacja w Miasteczku Wilanów (Lemingrad) © yurek55

Bajkowy zamek © yurek55

Trasa Łazienkowska kierunek wschodni © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2005203777/embed/3fba25f1c4c578b56ad13086cfadeb6624b28009">
- DST 31.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.50km/h
- Temperatura 6.8°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 grudnia 2018
Kategoria <50
Coś słabo...
Z wielkim trudem zmusiłem się do wyjścia, to i widać jak jazda mi szła - jak krew z nosa. Początek był wręcz tragiczny, ciężko, z oporami i dramatycznie powoli. Tak dojechałem aż do Deca na Okęciu, bo to był właściwie główny powód dzisiejszego wyjazdu. Wymieniałem wczoraj klocki i od razu wiedziałem, że coś poszło nie tak, stąd chciałem żeby ktoś fachowo spojrzał na moją pracę. Pracują tam uczynni serwisanci i wiedziałem, że mi pomogą. Najpierw, juz na miejscu, sam rozwiązałem jedną zagadkę - blokowało mi się tylne koło i dlatego czułem, jakbym przyczepę z piachem ciągnął. A w domu jeszcze kręciło się swobodnie i nie przyszło mi do głowy sprawdzać to ponownie. To co poprawił po mnie serwisant było banalnie proste i zajęło kilkanaście sekund, ale trzeba było to wiedzieć. Teraz już wiem jak się reguluje odstęp klocków od obręczy w hamulcach szczękowych - odciąga się rękami.
Po wyjechaniu od razu poczułem różnicę, ale wcale nie przybyło mi od tego chęci do jazdy. Udałem się więc z powrotem, ale wybrałem taka drogę, że gdyby mnie jednak chęć naszła, to mogę śmignąć do Nadarzyna i Piaseczna. Tak się jednak nie stało i gdy znalazłem się na Ryżowej, to już pojechałem w kierunku domu. Później, żeby już takiej mizerii nie robić, wydłużyłem troszkę trasę i dojechałem Dźwigową do Połczyńskiej i dopiero tam skręciłem na Ochotę. Całą drogę, od tunelu na Ryżowej, mijałem stojące w korku samochody. To remont i poszerzanie Dźwigowej przy skrzyżowaniu z Połczyńską tak zadziałał na płynność ruchu.
W końcówce trasy wydłużyłem pętlę do Żwirki, bo chciałem się "odhaczyć" przy liczniku rowerowym na Banacha. Jak widać, zameldowałem się jako trzysta dziewięćdziesiąty trzeci rowerzysta, choć godzina jest stosunkowo wczesna. Tymczasem w sobotę i niedzielę gdy przejeżdżałem wieczorem samochodem i patrzyłem, to na liczniku było uwidocznionych poniżej dwustu. Wynika z tego wniosek, że ludzie jeżdżą w zimie rowerem, bo muszą dojechać do szkoły lub pracy. A jak nie muszą, to nie jeżdżą. Całkiem odwrotnie jak ja. :)

Jak już kiedyś pisałem izotonik w bidonie chyba wiosny doczeka :)
Widok z wiaduktu na Szyszkowej
Po wyjechaniu od razu poczułem różnicę, ale wcale nie przybyło mi od tego chęci do jazdy. Udałem się więc z powrotem, ale wybrałem taka drogę, że gdyby mnie jednak chęć naszła, to mogę śmignąć do Nadarzyna i Piaseczna. Tak się jednak nie stało i gdy znalazłem się na Ryżowej, to już pojechałem w kierunku domu. Później, żeby już takiej mizerii nie robić, wydłużyłem troszkę trasę i dojechałem Dźwigową do Połczyńskiej i dopiero tam skręciłem na Ochotę. Całą drogę, od tunelu na Ryżowej, mijałem stojące w korku samochody. To remont i poszerzanie Dźwigowej przy skrzyżowaniu z Połczyńską tak zadziałał na płynność ruchu.
W końcówce trasy wydłużyłem pętlę do Żwirki, bo chciałem się "odhaczyć" przy liczniku rowerowym na Banacha. Jak widać, zameldowałem się jako trzysta dziewięćdziesiąty trzeci rowerzysta, choć godzina jest stosunkowo wczesna. Tymczasem w sobotę i niedzielę gdy przejeżdżałem wieczorem samochodem i patrzyłem, to na liczniku było uwidocznionych poniżej dwustu. Wynika z tego wniosek, że ludzie jeżdżą w zimie rowerem, bo muszą dojechać do szkoły lub pracy. A jak nie muszą, to nie jeżdżą. Całkiem odwrotnie jak ja. :)

Jak już kiedyś pisałem izotonik w bidonie chyba wiosny doczeka :)
Widok z wiaduktu na Szyszkowej- DST 25.22km
- Czas 01:27
- VAVG 17.39km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 grudnia 2018
Kategoria <50
Wycof
Miałem dziś szczery zamiar pojechać gdzieś dalej, tym bardziej, że wczoraj sporo czasu spędziłem wymieniając opony na szersze i zamianiając po raz kolejny łańcuch. Właściwie, to tylko łańcuch miałem zamienić, ale okazało się że mam kapcia z przodu. No to już z tej okazji zamianiłem i opony. Niestety moja "szersza" opona ma rozmiar 28, co w zimowych warunkach zbyt wiele nie zmienia, ale kiedyś je założyć trzeba. Przeciez nie będą leżeć na bezdurno. Widziałem pod tagiem #wykoptribanklub na Wykopie, rowery z założonymi oponami terenowymi o szerokości 35 milimetrów. Tym to już mozna i po śniegu i w terenie śmigać i ma to jakiś sens, ale ja myślałem, że 28 to już jest dużo jak na kolarkę. A to takie ni pies, ni wydra - w teren za wąska, a po szosie, bez sensu.
Tak więc wyjechałem rano pełen werwy i zapału, ale gdy zaczęło kropić i padać, zrobiłem klasyczny wycof i zawróciłem do domu.
A poza tym za ciepło się ubrałem. I rękawiczki miałem za grube. No i słabo widziałem przez mokre okulary. Tak więc powodów by dać sobie rozgrzeszenie trochę znalazłem. No i tyle. Czuję się usprawiedliwiony. Chyba...
A jednak trochę szkoda!
Aha. Wracając zajechałem do Deca kupić klocki i wreszcie je wymieniłem. Zobaczymy jak się hamowanie poprawi.
Tak więc wyjechałem rano pełen werwy i zapału, ale gdy zaczęło kropić i padać, zrobiłem klasyczny wycof i zawróciłem do domu.
A poza tym za ciepło się ubrałem. I rękawiczki miałem za grube. No i słabo widziałem przez mokre okulary. Tak więc powodów by dać sobie rozgrzeszenie trochę znalazłem. No i tyle. Czuję się usprawiedliwiony. Chyba...
A jednak trochę szkoda!
Aha. Wracając zajechałem do Deca kupić klocki i wreszcie je wymieniłem. Zobaczymy jak się hamowanie poprawi.
- DST 18.00km
- Czas 00:57
- VAVG 18.95km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 grudnia 2018
Kategoria Bez wyjazdu
Prośba o wsparcie
Dziś wpis zupełnie nierowerowy.
Moja córka uruchomiła zbiórkę pieniędzy dla poszkodowanych w sobotnim pożarze w Gołkowie koło Piaseczna.
Spalił się dach, ale domu już nie da sie uratować i jutro będzie wyburzany. Mieszkali tam rodzice Pani Marty - kochanej Cioci moich wnuczek. Nazwać ją opiekunką byłoby świętokradztwem, ona jest Aniołem - takich ludzi się już dziś nie spotyka. W podzięce za jej wielkie serce, też chciałbym jej jakoś pomóc w tych trudnych chwilach. Dobro wraca.
Dziękuję z całego serca.
Edit: Ponieważ zniknął link do zrzutki, poprawiam wpis i ponawiam prośbę. Wszystkie środki ponad zaplanowaną przez moją córkę kwotę, zostaną przekazane pogorzelcom.
Link do zrzutka.pl
Moja córka uruchomiła zbiórkę pieniędzy dla poszkodowanych w sobotnim pożarze w Gołkowie koło Piaseczna.
Spalił się dach, ale domu już nie da sie uratować i jutro będzie wyburzany. Mieszkali tam rodzice Pani Marty - kochanej Cioci moich wnuczek. Nazwać ją opiekunką byłoby świętokradztwem, ona jest Aniołem - takich ludzi się już dziś nie spotyka. W podzięce za jej wielkie serce, też chciałbym jej jakoś pomóc w tych trudnych chwilach. Dobro wraca.
Dziękuję z całego serca.
Edit: Ponieważ zniknął link do zrzutki, poprawiam wpis i ponawiam prośbę. Wszystkie środki ponad zaplanowaną przez moją córkę kwotę, zostaną przekazane pogorzelcom.
Link do zrzutka.pl
Niedziela, 2 grudnia 2018
Kategoria <50, przed śniadaniem
Rowerem, metrem i rowerem
A wszystko przez to, że na zegarek nie patrzyłem. Czas w niedzielne poranki jest u mnie ściśle limitowany, a tymczasem dzisiaj jechałem wyłącznie na wyczucie. Znam czas przejazdu pętelki do Borzęcina i nawet jak zobaczyłem godzinę na kościele, nie zapaliło się ostrzegawcze światełko. Ale gdy znalazłem sie w Warszawie wiedziałem, że żarty się skończyły. Niewiele myśląc wsiadłem w metro i dojechałem do Centrum. Stamtąd do domu już tylko trzy kilometry. Zdążyłem na styk.

Kontrola czasu

Kontrola czasu
- DST 46.00km
- Czas 02:00
- VAVG 23.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 listopada 2018
Kategoria <50
Po mieście
I to tyle. Listopad nieoczekiwanie znalazł się na pudle z przebiegiem 1339 kilometrów.
- DST 23.00km
- Czas 01:13
- VAVG 18.90km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Ponowny test ubioru, jest dobrze
Tak mi sie spodobała wczorajsza masakracja, że dziś postanowiłem ją powtórzyć. Wybrałem z grubsza tę sama trasą, żeby za dużo nie kombinować, tylko kierunek jazdy odwrotny. Najpierw pojechałem na południe, potem na wschód, a na koniec zostawiłem najlżejszy kierunek, czyli z wiatrem wzdłuż Wisły na północny zachód. Jechało się bardzo ciężko, ale zimno mi nie było, kurtka jest rewelacyjna i cofam, co złego o niej napisałem. Dziś rano za oknem było minus pięć stopni i do tego ten wiatr, a zimna wcale nie odczuwałem. Spokojnie można w niej zimę przejeździć. Ochraniacze na buty dały komfort moim stopom, a rękawiczek jeszcze nie ma taklich, co ochronią przed zimnem ręce. Na wyprawy zimowe po Polsce się nie wybieram, a te kilka godzin wkoło komina da się wytrzymać. Tylko jak wyjmuję telefon i robię zdjęcia, to polegać mogę tylko na zmyśle wzroku, bo zmysł dotyku nie funkcjonuje zupełnie.

Ujście Jeziorki do Wisły, a na Wiśle juz kra.

Most na Jeziorce w Obórkach

Dziś byłem 418 rowerzystą, a gdybym w tamtą stronę nie jechał po jezdni, to 419 :)

Ujście Jeziorki do Wisły, a na Wiśle juz kra.

Most na Jeziorce w Obórkach

Dziś byłem 418 rowerzystą, a gdybym w tamtą stronę nie jechał po jezdni, to 419 :)
- DST 67.00km
- Czas 03:05
- VAVG 21.73km/h
- Temperatura -5.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wietrzny nieodpoczynek
Zapewne gdybym wiedział jak zimny i silny jest wiatr, to bym dzisiaj został w domu. Zmylił mnie widok bezchmurnego nieba i temperaura za oknem w okolicach zera stopni. Ponieważ chciałem w końcu się przekonać, jak to jest z moją zimową kurtką rowerową, dołożyłem jedną warstwę na górę i włożyłem pod spodnie termiczne kalesony. Po wyjściu z domu od razu przekonałem się że przestałem odczuwać zimno. Wiatroszczelność kurtki jest na razie bez zastrzeżeń, a to przy dzisiejszym syberyjskim zefirku było sprawą kluczową. Co potrafi ten wietrzyk, przekonałem się na zjeździe ulicą Spacerową, gdzie zamiast 30+, na liczniku, było zaledwie 20+. Tam też moja twarz mi przypomniała, że nie posmarowałem jej kremem natłuszczajacym, ale powiedziałem jej, żeby nie robiła z tego zagadnienia. Nie takie mrozy juz przetrzymała. Ale tego, co zaczęło się dziać w moim brzuchu, zignorować nie mogłem. Początkowo chciałem zawrócić do domu, ale to by nic nie dało - i tak bym nie zdążył, więc jechałem dalej wypatrując odpowiedniego miejsca. W końcu, tak jak Tom Dumoulin na Giro, dłużej zwlekać już nie mogłem!
Moja sytuacja była o tyle lepsza, że nie było ludzi i kamer telewizyjnych, no i znalazło się całkiem ustronne miejsce. Po małej chwili, już lekki i szczęśliwy mogłem jechać dalej, nawet na wiatr przestałem zwracać uwagę. Ta euforia nie trwała wprawdzie długo, ale naprawdę ulga jaką poczułem, była wręcz nieziemska.
Dalsza jazda to już tylko mozolne pokonywanie kilometrów i tak, aż do samej przystani w Gassach. Po zmianie kierunku jazdy było już znacznie lepiej, nawet na prostej do Obór jakiś pucharek wpadł, ale jak widać po średniej łatwo nie było. Przy takim zimnie nie daję rady szybciej jechać.
W sumie to nawet zadowolony jestem z dzisiejszej jazdy. Ubranie zdało egzamin, gdy założę ocieplacze na buty stopy też nie powinny cierpieć, a dłonie, no cóż. Trzeba to jakoś znosić. Tylko z robieniem zdjęć może być gorzej.

Miasteczko Wilanów © yurek55

Droga do Gassów © yurek55

Wisła z przystani © yurek55

Koniec przeprawy promowej © yurek55

Licznik rowerowy na Banacha, z prawej uczelnia Księgowego © yurek55
Wpis sponsoruje przysłowie: "Śmierć i sranie, nie wiadomo kiedy zastanie"
Aha, i na zakończenie. Po wczorajszej deklaracji byłego prezydenta w sprawie pogadania z Władimirem. :)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1990969686/embed/f8f4ef3e7b7c2c3f3f4bbb2c1fa774ab9aa97a3f">
Moja sytuacja była o tyle lepsza, że nie było ludzi i kamer telewizyjnych, no i znalazło się całkiem ustronne miejsce. Po małej chwili, już lekki i szczęśliwy mogłem jechać dalej, nawet na wiatr przestałem zwracać uwagę. Ta euforia nie trwała wprawdzie długo, ale naprawdę ulga jaką poczułem, była wręcz nieziemska.
Dalsza jazda to już tylko mozolne pokonywanie kilometrów i tak, aż do samej przystani w Gassach. Po zmianie kierunku jazdy było już znacznie lepiej, nawet na prostej do Obór jakiś pucharek wpadł, ale jak widać po średniej łatwo nie było. Przy takim zimnie nie daję rady szybciej jechać.
W sumie to nawet zadowolony jestem z dzisiejszej jazdy. Ubranie zdało egzamin, gdy założę ocieplacze na buty stopy też nie powinny cierpieć, a dłonie, no cóż. Trzeba to jakoś znosić. Tylko z robieniem zdjęć może być gorzej.

Miasteczko Wilanów © yurek55

Droga do Gassów © yurek55

Wisła z przystani © yurek55

Koniec przeprawy promowej © yurek55

Licznik rowerowy na Banacha, z prawej uczelnia Księgowego © yurek55
Wpis sponsoruje przysłowie: "Śmierć i sranie, nie wiadomo kiedy zastanie"
Aha, i na zakończenie. Po wczorajszej deklaracji byłego prezydenta w sprawie pogadania z Władimirem. :)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1990969686/embed/f8f4ef3e7b7c2c3f3f4bbb2c1fa774ab9aa97a3f">
- DST 62.45km
- Czas 03:02
- VAVG 20.59km/h
- Temperatura -2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















