Informacje

  • Wszystkie kilometry: 163925.82 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.74%)
  • Czas na rowerze: 350d 13h 22m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 27 listopada 2018 Kategoria <50

O ubraniu

Niskie temperatury zniechęcają mnie nieco do jazdy, choć to przecież truizm, że to jedynie ubiór może być nieodpowiedni, a nie pogoda. Tymczasem kupiona z myślą o zimie kurtka, nie zapewnia takiego komfortu jakiego się spodziewałem. Na stronie produktu Decathlon pisze: "Stworzyliśmy tę kurtkę na 2 - 4 godzinne wycieczki w zimne dni. Zapewnia ciepło i widzialność", ale co to są zimne dni? W opiniach ktoś ją poleca "na temperatury 8-15 stopni", ale to przesada, a zresztą odczuwanie ciepła jest cechą bardzo indywidualną (vide mors:)). Moim zdaniem ona jest na temperatury 0 - 5 stopni. W ostatnich dniach odczuwalne temperatury były niższe i pomimo termicznej podkoszulki i długiego rękawa, było mi nieco chłodnawo. Ale za to wczoraj, gdy do sklepu założyłem cywilna zimową kurtkę (tę co suwak naprawiałem), było ciepło jak w ulu. Mając to na uwadze odszukałem poprzednią kurtkę, tę z snowbordową z L i chyba było nieco lepiej. Z naciskiem na chyba. Czyli trzeba spróbować wariantu na cztery warstwy ubraniowe: podkoszulka z krótkim i długim rękawem, koszulka kolarska i kurtka. No i może coś pod szyję?


Kontrola czasu

Na granicy wsi Szeligi i miasta stołecznego Warszawa
  • DST 46.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 22.08km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 listopada 2018 Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Reklama społeczna

Skoro wyjechalem z domy - jak Strava wskazuje - o 8:46 AM, a wróciłem o 15:30, to coś mało tych kilometrów przejechanych, prawda? Wyjaśnienie, rzecz jasna, jest banalnie proste. Po przejechaniu jedenastu kilometrów dotarłem do celu podrózy i zamieniłem rower na samochód. Kiedy już samochodowe sprawy ogarnąłem, to jeszcze przewiozłem krzesło do tapicera, odwiedziłem drugą córkę w Piasecznie przywożąc jej zostawioną bluzę Dominiki i mogłem wracać. Kiedy już odstawiłem samochód, ponownie wsiadłem na rower i pojechałem do domu. Jakoś nie mogłem przekonać się do jazdy w tych temperaturach, a zresztą nie bardzo miałem czas. W drodze wymysliłem, że pojadę jeszcze do punktu naprawy suwaków na Próżnej, bo kurtka tylko z samymi zatrzaskami, traci sporo na funkcjonalności. W tym celu musiałem pojechać do domu i ją zabrać. Najłatwiej przewieźć ją było na własnym grzbiecie, co też zrobiłem, nie bacząc na ewentualne kose spojrzenia specjalistów od kolarskiej stylówy. Naprawa nie trwała nawet pięciu minut i kosztowała tylko dziesięć złociszów, więc dużo taniej niż kupno i wszycie całego zamka błyskawicznego.  
.....................................

W ramach kampanii

pojawił się na murze Wyścigów Konnych mural. 

Zostaw wszystko, ratuj cycki!



PS. Badajcie się kobitki.


height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1985990984/embed/9ca18b191e2ecef2ed81ed07474562fd97e672b4">
  • DST 31.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 20.22km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 listopada 2018 Kategoria kurierowo, 50-100

Stresowy Wołomin + pociąg + metro = Czarny Piątek!

Tytułowy stres nie wiąże się z nieprzyjemnym dojazdem do Wołomina, ale... po kolei. Dzisiejsza trasa zainspirowana została odbiorem zakupionych prezentów dla dzieci. Z własnej woli jechałem tamtędy może raz, lub najwyżej dwa, co nie powinno dziwić nikogo, kto wie. A kto nie wie, wyjaśniam. Mieszkam w południowo - zachodniej części Warszawy i żeby dojechać do Wołomina, najpierw muszę po przekątnej przejechać miasto. Ulice Solidarności i Radzymińska należą do bardziej ruchliwych, a dodatkowo, ta druga  to wylotówka. Kiedy na Targówku opuszczamy wylotówkę na Białystok i skręcamy w Łodygową, trafiamy na DW 634, która jest wylotówką na Tłuszcz, do tego w przebudowie aż do Ząbek. Dalej do Zielonki i Wołomina jest wąska droga bez pobocza i ze sporym ruchem, choć godzina jeszcze nie wskazywała na "Akcję słoik". Na pewno nie jest to droga marzeń dla żadnego rowerzysty.
Dlatego na powrotną drogę wybrałem trasę przez Sulejówek i Rembertów. Nie wziąłem tylko pod uwagę, nie zauważyłęm po prostu, że nawigacja włączona w sklepie wytyczyła mi trasę przez las. Stąd moja pomyłka nawigacyjna i dopiero zapytany o drogę facet wyjaśnił mi, że to nie ten rower i nie ta pora, na jazdę po lesie. Musiałem więc zawrócić i wtedy właśnie stało się to najgorsze. W pewnym momencie usłyszałem stuk, brzęk i gdy omiotłem wzrokiem miejsca najbardziej oczywiste, szybko zauważyłem brak lampki przedniej. Zahamowałem i zacząłem wracać idąc poboczem i wypatrując. Kierowaca widząc, że ewidentnie czegoś szukam powiedział, że dalej coś leży. Rzeczywiście leżała i nawet świeciła, ale niestety już bez szkiełka. Próbowałem ją jakoś przymocować, ale nie było to wcale łatwe. Ułamała się podstawka, więc próbowałem lampeczkę jakoś przywiązać do kierownicy. Użyłem do tego oderwanego paska z materiału, ale był nieco za krótki i moje zgrabiałe ręce nie dawały rady. W końcu jakoś się udało, ale lampka świeciła w bok i  na dodatek musiałem cały czas ją przytrzymywać. Nie ukrywam, że czas spędzony na szukaniu i potem na mocowaniu, to był dla mnie jakiś koszmar. Nie jestem literacko gotowy by opisać gonitwś myśli, z których jedna czarniejsza była od drugiej. W skrócie: do domu daleko, ja gdzieś w polu, ciemność zapada, ja bez światła, a do tego jeszcze, serce weszło na nieznane mu wczesniej częstotliwości. Posiedziałem więc chwilkę by się upokoiło i zacząłem powoli wracać. To nie były łatwe kilometry, ale w końcu zacząłem racjonalnie myśleć i odkryłem rzecz oczywistą. Mogę przecież wrócić pociągiem! Eureka!!! Na stację wjeżdżał właśnie pociąg, a ja, żeby nie było za łatwo, biegałem pod ziemią szukając właściwego wyjścia. Zanim ktoś mi wytłumaczył, pociąg odjechał, ale tym razem miałem szczęście i za kilka minut był następny. W pociągu ochłonęłem nieco i kombinowałem przez drogę, którędy jechać z Wileńskiego do domu. Na pomysł by pojechać metrem, wpadłem dopiero, gdy znalazłem się w podziemiu. Jeszcze tylko ogarnąć biletomat (sprawa nieoczywista po takich przejściach) i mogłem rozpocząć kolejny etap podróży. Od stacji końcowej było już tylko dwa kilometry i żadnych więcej przygód nie przeżyłem. Tylko mały dzwon dwóch samochodów w korku na Towarowej. Takie klasyczne wjechanie w tył, pewnie się zagapił, albo pisał sms. 
A lampka będzie teraz służyła jako ładowarka do akumulatorków. Chiński szmelc, powinienem Katany posłuchać i kupić Convoya.

  • DST 51.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 20.68km/h
  • Temperatura -2.2°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 listopada 2018 Kategoria 50-100

Trener motywacyjny potrzebny od zaraz

Andrzej Rosiewicz śpiewał, "wieje wiosna ze wschodu", ale dziś ze wschodu pizgało zimnem czysto syberyjskim. Ubrałem się już na trzy warstwy: podkoszulka termiczna, koszulka i kurtka, czyli właściwie zimowo i było całkiem okej. Tylko co ja założę jak będzie zima? Pod spodnie, wiadomo, kalesony, na buty ochraniacze, na ręce jeszcze grubsze rękawice, z drugimi pod spodem, na głowę czapkę - ale co jako czwarta warstwa? Coś będę musiał poeksperymentować, zobaczymy.  
Ale to właśnie temperatura kazała mi mocno okroić planowany na dziś dystans, choć tak naprawdę, to chyba mi się nie chciało. Wymyśliłem sobie, że zamiast planowanego Tarczyneiro i Góry Kawalerii, pojadą na Służew i odbiorę ze sklepu com zamówił. Tak więc choć początek trasy był na zachodzie, to już niebawem skręciłem na południe i przez Ożarów i Pruszków wróciłem do Warszawy. Potem miejska jazda zakorkowaną na amen Marynarską, a za sklepu powrót Alejami Niepodległości. Nowe, zimowe z definicji rękawice, nie dają skutecznej ochrony, buty też komfortu cieplnego nie zapewniają i choć zbyt mocno nie przemarzłem, to jednak wolałem wrócić do domu. 
To nie temperatura, to lenistwo przeważyło.
Zdjęcie tylko jedno, ale za to z nowatorskim zapisem pewnego angielskiego słowa.

  • DST 55.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 20.62km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2018 Kategoria <50

Pętla do Borzęcina

Jak się pożycza, trzeba oddać. Ponieważ doszły zamówione akumulatorki, umówiłem się z Kataną i przy okazji zrobilismy pętlę do Borzęcina. Ponieważ cały czas prowadziłem, mogę napisac o wspólnej jeździe. Gdybysmy jechali po zmianach, to szybko by się  skończyło. Próba lampki wypadła raczej pozytywnie, ale pomimo to, wolę jeździć w dzień. 
Zestaw ubraniowy już zimowy, a jednak trochę chłodno, szcególnie w stopy i dłonie. Co będzie jak przyjda prawdziwe mrozy?


 Wieczorna kontrola czasu


  • DST 49.55km
  • Czas 02:18
  • VAVG 21.54km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 listopada 2018 Kategoria <50

Po mieście

Dość dawno nie byłem w tamtych okolicach, więc nie wiem od kiedy stoi Biały Rower. Wiem, że przejeżdżałem obok, tamtego wieczoru 4 lipca 2018 i widziałem niebieskie światła policji i pogotowia.


"Tu zginęła Rowerzystka potrącona przez samochód. Agnieszce "Oksy" koleżanki i koledzy z rowerów."

  • DST 24.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 18.46km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 listopada 2018 Kategoria 50-100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Trochę miasta, trochę wsi

Poranne przejazdy przez centrum miasta nie sprzyja biciu rekordów, tak samo zresztą jak jazda Puławską do Piaseczna. Tam zrobiłem sobie przerwę kilkugodzinną i wracałem już po zmroku. A mocne lampki rzecz jasna nie miałem, tylko swoją oczojebkę, ale dałem radę. Przyświecały mi latarnie uliczne.
A, i w Decu w Piasecznie rękawiczki kupiłem na zimne dni. Miałem do zrealizowania kupon, to wyszło 39,90 zł.

Mural na Służewcu

I jeszcze jedna, z dedykacją dla naszego przyjaciela z Hajnówki

  • DST 59.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 20.82km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 listopada 2018 Kategoria 50-100

Spotkania

Za długo dziś spałem i generalnie nie miałem wcale ochoty na jazdę. Dopiero jak minęło południe, a słońce za oknem uśmiechało się zachęcająco i do tego jeszcze znalazł się powód, to co miałem robić? Ubrałem się i wyjechałem. Jako że cel był w Piasecznie,  wybrałem trasę przez Gassy, z powrotem przez południowe wioski. W Wilanowie, na ulicy Rosy, znowu zamknęli przejazd i kontynuują jakieś prace, wodociągowe chyba. Nie rozumiem tylko, dlaczego do rzeki Wilanówki spływa skądś woda? I dlaczego woda w rzeczce nabrała takiego dziwnego koloru?
Dalej już nic nieoczekiwanego w drodze do Gassów nie zaobserwowałem. Może tylko zaskoczył mnie nieco wysyp rowerzystów i kolarzy. O tej porze roku zwykle bywa tu już pustawo, ale tegoroczna jesień pozwala wydłuzyć sezon nie tylko takim maniakom, jak my, ale i szerokim rzeszom użytkowników rowerów. W Konstancinie zobaczyłem daleko przed sobą migające światełko rowerowe, a to zawsze jest mobilizujące i dopingujące do szybszej jazdy. Szczególnie gdy widać, że dystans powoli, powolutku ale zaczyna się zmniejszać. Wiecie jak to jest, ścigacie się z kimś, kto nie wie, że jest jakiś wyscig. :) Niesporo mi to szło, ale w pewnym momencie, już w Chylicach, światełko zatrzymało się. Byłem rozczarowany, że wyścig tak szybko się kończy, a gdy już byłem całkiem blisko poznałem, że to Katana78 robi akurat zdjęcie. Zaskoczenie było obopólne, bo przecież ona wracała z gminobrania zaczętego w Radomiu, a ja jechałem z domu. Na dodatek, jak sprawdziłem po śladzie, gdyby nie pojechała do centrum Konstancina, tylko tak jak ja w Oborach skręciła w lewo, pod górę, to bym jej nie dogonił.
I jak tu nie wierzyć w przypadki?
Pewnie gdyby nie stanęła, to ścigałbym ją do Piaseczna i to bez pewności, że uda się wyprzedzić. A tak miałem okazję ją poholować na kole i pokazać inny przejazd przez to miasto. Rozstaliśmy się gdy skręciłem do córki, a Katana pojechała dalej prosto Orężną i Leśną do Bobrowaca. Widzę po jej śladzie na Stravie, że się nie zgubiła.:)
A drugie, a właściwie pierwsze spotkanie, to był Marcin "Masash" z Wypoku jak zawsze z daleka krzyczący: "Cześć Jurek!". Odnoszę wrażenie, że on zna wszystkich i wszyscy jego znają, ale dziś, o dziwo, jechał sam. Pierwszy raz go widziałem solo.

Ulica Rosy w Wilanowie
Ulica Rosy w Wilanowie © yurek55
Nowy dopływ Wilanówki?
Nowy dopływ Wilanówki? © yurek55
Z mostu na Wilanówce
Z mostu na Wilanówce © yurek55

Gassy oferują dla każdego, coś miłego :)
Gassy oferują dla każdego, coś miłego :) © yurek55

Rezerwat Wyspy Zawadowskie
Rezerwat Wyspy Zawadowskie © yurek55

Przystań promowa
Przystań promowa © yurek55

Z Gassów do Konstancina
Z Gassów do Konstancina © yurek55

Zachód
Zachód © yurek55

Zbarż
Zbarż © yurek55

Wirażowa
Wirażowa © yurek55


  • DST 65.69km
  • Czas 02:48
  • VAVG 23.46km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2018 Kategoria <50

Święto Niepodległości

Po mieście, zobaczyć co się dzieje, a potem...


  • DST 11.00km
  • Czas 00:36
  • VAVG 18.33km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2018 Kategoria > 100

Po stówę

Taki był jedyny i podstawowy cel dzisiejszej wycieczki. Wprawdzie wczoraj miałem plan bardziej ambitny, ale za późno wstałem i czasu było za mało na bułeczki z mascarpone. Pogoda podobna do wczorajszej, mgły niekiedy ograniczały widocznośc do stu metrów, ale było trochę jaśniej, nie tak ponuro i przygnębiająco. Jechałem po prostu wcześniej i stąd różnica. Mgła osiadała na okularach i często musiałem przecierać je rękawiczką by cokolwiek widzieć, tak była gęsta. Skraplała się też na kasku i mogłem obserwować kropelki tańczące na krawędzi, zanim oderwały się skapnęły. W Rochalikach natknąłem się na ekipę kładąca świeży asfalt i kawałek musiałem przejść poboczem. Nie wiem jakim cudem kawałeczki tego asfaltu przywiozłem na kurtce do domu. Nawet benzyna ekstrakcyjna nie do końca pomogła. A wracając do jazdy, to cały czas przeliczałem w myślach kilometry, bo nie lubię pod domem dokręcać, ale też chciałem szybko wrócić do domu, bo ileż można w listopadzie jeździć...
A pod domem niespodzianka! Nasz sławny rezydent postanowił uczcić Święto Niepodległości. :)

Miś dla Niepodległej biało-czerwony szalik ubrał
Miś dla Niepodległej biało-czerwony szalik ubrał © yurek55
Plac Baśniowy na Ochocie
Plac Baśniowy na Ochocie © yurek55
Nowy asflat w Rochalikach
Nowy asflat w Rochalikach © yurek55
Mgła w Walentowie
Mgła w Walentowie © yurek55
Mgła w Witkach
Mgła w Witkach © yurek55

Edit: dzisiejszą wycieczka przekroczyłem dystans TRZYNASTU TYSIĘCY KILOMETRÓW!

Brawo ja!!!:)

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1956494787/embed/ba92d221df7ab93c663320ea09cfc949ecea7ee4">



  • DST 105.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 23.25km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl