Czwartek, 29 listopada 2018Kategoria 50-100, Gassy
Wietrzny nieodpoczynek
Zapewne gdybym wiedział jak zimny i silny jest wiatr, to bym dzisiaj został w domu. Zmylił mnie widok bezchmurnego nieba i temperaura za oknem w okolicach zera stopni. Ponieważ chciałem w końcu się przekonać, jak to jest z moją zimową kurtką rowerową, dołożyłem jedną warstwę na górę i włożyłem pod spodnie termiczne kalesony. Po wyjściu z domu od razu przekonałem się że przestałem odczuwać zimno. Wiatroszczelność kurtki jest na razie bez zastrzeżeń, a to przy dzisiejszym syberyjskim zefirku było sprawą kluczową. Co potrafi ten wietrzyk, przekonałem się na zjeździe ulicą Spacerową, gdzie zamiast 30+, na liczniku, było zaledwie 20+. Tam też moja twarz mi przypomniała, że nie posmarowałem jej kremem natłuszczajacym, ale powiedziałem jej, żeby nie robiła z tego zagadnienia. Nie takie mrozy juz przetrzymała. Ale tego, co zaczęło się dziać w moim brzuchu, zignorować nie mogłem. Początkowo chciałem zawrócić do domu, ale to by nic nie dało - i tak bym nie zdążył, więc jechałem dalej wypatrując odpowiedniego miejsca. W końcu, tak jak Tom Dumoulin na Giro, dłużej zwlekać już nie mogłem!
Moja sytuacja była o tyle lepsza, że nie było ludzi i kamer telewizyjnych, no i znalazło się całkiem ustronne miejsce. Po małej chwili, już lekki i szczęśliwy mogłem jechać dalej, nawet na wiatr przestałem zwracać uwagę. Ta euforia nie trwała wprawdzie długo, ale naprawdę ulga jaką poczułem, była wręcz nieziemska.
Dalsza jazda to już tylko mozolne pokonywanie kilometrów i tak, aż do samej przystani w Gassach. Po zmianie kierunku jazdy było już znacznie lepiej, nawet na prostej do Obór jakiś pucharek wpadł, ale jak widać po średniej łatwo nie było. Przy takim zimnie nie daję rady szybciej jechać.
W sumie to nawet zadowolony jestem z dzisiejszej jazdy. Ubranie zdało egzamin, gdy założę ocieplacze na buty stopy też nie powinny cierpieć, a dłonie, no cóż. Trzeba to jakoś znosić. Tylko z robieniem zdjęć może być gorzej.
Wpis sponsoruje przysłowie: "Śmierć i sranie, nie wiadomo kiedy zastanie" Aha, i na zakończenie. Po wczorajszej deklaracji byłego prezydenta w sprawie pogadania z Władimirem. :)
Ps. też moczę w letniej wodzie i rzeczywiście ból w różnych okolicznościach zamarzania nie jest wtedy przyjemny. ;/ Wybór w każdym razie jest :D Oczywisty ;)
Twarda dziewczyna jesteś, że przy takich temperaturach jeździsz. Smar na łańcuchu Ci wtedy nie zamarzł? :) Mnie też tylko dłonie marzną, a w niższych temperaturach strasznie bolą przy rozmarzaniu w cieple. Troche pomaga zanurzenie ich w zimnej wodzie, która wtedy wydaje się letnio-ciepła.
Pogoda iście wiosenna patrząc na zdjęcia ;-) Ale dziś o 6:30 odczuwalne -15 przemroziło, że i kremy nie pomogły :D Ja na dłonie od 2 dni zakładam stare rękawice narciarskie ( niestety dłonie i stopy marzną mi barrrrdzo ) i całkiem dobrze co roku się sprawdzają. Przy -28 ( temp. po 5:00 w K-J ) kilka lat temu w styczniu nic już nie robi różnicy, więc i tak odtaja się godzinę po powrocie.