W marcu jak w garncu
Ustawiłem trasę tak, żeby około piętnastej być w Piasecznie, bo dzieci wyjechały na cały dzień i psem trzeba było się zająć. Pojechałem sobie przez Gassy do Góry Kalwarii, ale niezbyt dobrze mi szło przez ten nowy łańcucvh, który nie chce się ułożyć i dopasować do kasety. Właściwie, to mam do dyspozycji tylko skrajne koronki 12, 13 i 21,23,25, na środkowych - najczęściej używanych - nie da się jechać. Ale jakoś tam metodą prób i błędów udawało się w miarę dobierać przełożenia i pierwszy etap przejechałem dość sprawnie. Nawet pod górę na Lipkowskiej nie musiałem wprowadzać, choć wcześniej brałem to pod uwagę. To znaczy gdyby łańcuch przeskakiwał.
Niestety dopiero po wyjechaniu z osłoniętej doliny Wisły na górę, poczułem jak bardzo wzmogła się siła wiatru. Do tego jeszcze zaczął padać deszcz i przestało być fajnie. Musiałem wybrać najkrótszą, ale najmniej przyjazną drogą krajową 92 i jakoś przemęczyć te najgorsze piętnaście kilometrów. Kto jechał, ten wie, ale patrząc na segmenty Stravy, nikt z moich obserwowanych tamtędy nie jeździł. Wystarczy też dodać, że w tym roku oprócz mnie, tylko dwóch użytkowników Stravy wybrało tę drogę. Spory ruch, brak pobocza - i wszystko jasne. Dobrą stroną był wiatr z lewej, czyli spychający na pobocze, a nie pod koła. Deszcz też padał poziomo.
Najszybciej zrobiło się mokro w butach, rękawiczki też wkrótce można było wyżymać, rękawy w cieńszej z moich kurtek nie są wodoodporne, a pod spodem miałem tylko krótki rękaw, spodenki też krótkie, ale założyłem nogawki. Na szczęście plecy pozostały suche. Kiedy dojezdżałem do Piaseczna zaczęło się przejaśniać i wkrótce przestało padać. U córki nie bardzo miałem się w co przebrać, ale założyłem suche skarpety i zwykłą koszulę. Miała przynajmniej długi rękaw i izolowała od przemoczonej w tym miejscu kurtki. Jako że słoneczko. zaczęło wyglądać, z optymizmem ruszyłem na ostatni etap i szybko, bo z wiatrem, dojechałem w pobliże lotniska. Niestety tam czekało mnie najgorsze. Ostre lodowe igiełki niesione zachodnim wiatrem, zaatakowały z taką siłą mój lewy policzek, że nie wiedziałem jak głowę mam odkręcać. Bolało tak bardzo, że już miałem stanąć i odkręcić się tyłem, ale postanowiłem wytrzymać i nie tracić czasu na bezdurno. Jadąc zbliżałem się do celu, a stojąc... Kiedy dojechałem do Żwirki i Wigury, warstwa tego lodu z nieba zaczęła mi chrzęścić pod kołami i tak aż do ruskiego cmentarza. Później już było noramalnie, ale licznika przy Banacha już nie chciałem fotografować. Za blisko domu, a ja za bardzo przemoczony i wychłodzony.
Tak że taką wycieczkę sobie dziś zafundowałem. Bywa i tak.
Zdjęcia

Widać wyraźny spadek liczby rowerzystów w wolne dni, co świadczy, jak ważny jest rower jako środek transportu do pracy/szkoły.

Zaznaczona strzałką wyspa wyłaniająca się z nurtu Wisły

Z przystani w Gassach widok na drugą stronę Wisły

A to most kolejowy w Górze Kalwarii, nie wiedziałem, że jest tak blisko. Widzę go pierwszy raz, bo dotychczas zasłaniały go drzewa i krzaki.

Zrobiłem dwa zdjęcia, z których zachowało się to całkiem nieudane. Mokre ręce, ekran dotykowy i taki efekt. To biurowiec na Żwirki koło 1 Sierpnia.
PS. dziś eksperymentalnie włączyłem w telefonie dwie aplikacje do zapisywania trasy: Locusa i Stravę. Różnica jest ponad 3 km, wie ktoś dlaczego?
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2201751253/embed/7be6a901042bc44cdaab9b4cdf04283feb1ab4f9">
Niestety dopiero po wyjechaniu z osłoniętej doliny Wisły na górę, poczułem jak bardzo wzmogła się siła wiatru. Do tego jeszcze zaczął padać deszcz i przestało być fajnie. Musiałem wybrać najkrótszą, ale najmniej przyjazną drogą krajową 92 i jakoś przemęczyć te najgorsze piętnaście kilometrów. Kto jechał, ten wie, ale patrząc na segmenty Stravy, nikt z moich obserwowanych tamtędy nie jeździł. Wystarczy też dodać, że w tym roku oprócz mnie, tylko dwóch użytkowników Stravy wybrało tę drogę. Spory ruch, brak pobocza - i wszystko jasne. Dobrą stroną był wiatr z lewej, czyli spychający na pobocze, a nie pod koła. Deszcz też padał poziomo.
Najszybciej zrobiło się mokro w butach, rękawiczki też wkrótce można było wyżymać, rękawy w cieńszej z moich kurtek nie są wodoodporne, a pod spodem miałem tylko krótki rękaw, spodenki też krótkie, ale założyłem nogawki. Na szczęście plecy pozostały suche. Kiedy dojezdżałem do Piaseczna zaczęło się przejaśniać i wkrótce przestało padać. U córki nie bardzo miałem się w co przebrać, ale założyłem suche skarpety i zwykłą koszulę. Miała przynajmniej długi rękaw i izolowała od przemoczonej w tym miejscu kurtki. Jako że słoneczko. zaczęło wyglądać, z optymizmem ruszyłem na ostatni etap i szybko, bo z wiatrem, dojechałem w pobliże lotniska. Niestety tam czekało mnie najgorsze. Ostre lodowe igiełki niesione zachodnim wiatrem, zaatakowały z taką siłą mój lewy policzek, że nie wiedziałem jak głowę mam odkręcać. Bolało tak bardzo, że już miałem stanąć i odkręcić się tyłem, ale postanowiłem wytrzymać i nie tracić czasu na bezdurno. Jadąc zbliżałem się do celu, a stojąc... Kiedy dojechałem do Żwirki i Wigury, warstwa tego lodu z nieba zaczęła mi chrzęścić pod kołami i tak aż do ruskiego cmentarza. Później już było noramalnie, ale licznika przy Banacha już nie chciałem fotografować. Za blisko domu, a ja za bardzo przemoczony i wychłodzony.
Tak że taką wycieczkę sobie dziś zafundowałem. Bywa i tak.
Zdjęcia

Widać wyraźny spadek liczby rowerzystów w wolne dni, co świadczy, jak ważny jest rower jako środek transportu do pracy/szkoły.

Zaznaczona strzałką wyspa wyłaniająca się z nurtu Wisły

Z przystani w Gassach widok na drugą stronę Wisły

A to most kolejowy w Górze Kalwarii, nie wiedziałem, że jest tak blisko. Widzę go pierwszy raz, bo dotychczas zasłaniały go drzewa i krzaki.

Zrobiłem dwa zdjęcia, z których zachowało się to całkiem nieudane. Mokre ręce, ekran dotykowy i taki efekt. To biurowiec na Żwirki koło 1 Sierpnia.
PS. dziś eksperymentalnie włączyłem w telefonie dwie aplikacje do zapisywania trasy: Locusa i Stravę. Różnica jest ponad 3 km, wie ktoś dlaczego?
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2201751253/embed/7be6a901042bc44cdaab9b4cdf04283feb1ab4f9">
- DST 85.00km
- Czas 04:00
- VAVG 21.25km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 marca 2019
Kategoria <50
Tani napęd ZTTO z Ali
Wczoraj nie jeździłem, ale za to wymieniłem łańcuch. Nawet chciałem jakąś krótką jazdę próbną zrobić, ale się nie wyrobiłem. Dziś czekała mnie trasa dwóch córek, Ursynów - Pieseczno i miałem okazję przetestować nowy łańcuch. Niestety nie jestem zadowolony, bo kaseta bardzo opornie przyjmuje nowy łańcuch, pomimo zaledwie 1900 km przejechanych. Przy kazdym tylko nieco mocniejszym depnięciu skacze po zębach i musiałem jechać bardzo delikatnie i powoli. Jeśli w najblizszym czasie się nie ułoży, czeka mnie wymiana. Sprawdziłem, że ten chiński zestaw firmy ZTTO kosztował 60 + 45 łańcuch - ale to nie był dobry zakup. Zdecydownie nie polecam.
...........................
Licznik odnotowuje coraz większy ruch rowerowy...

...a na stadionie Skry, widać coraz większą ruinę i opuszczenie.



A to było kiedyś boiskiem do piłki ręcznej... , nawet trybun już nie ma.
...........................
Licznik odnotowuje coraz większy ruch rowerowy...

...a na stadionie Skry, widać coraz większą ruinę i opuszczenie.



A to było kiedyś boiskiem do piłki ręcznej... , nawet trybun już nie ma.
- DST 44.70km
- Czas 02:20
- VAVG 19.16km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 marca 2019
Kategoria 50-100
Po pucharki Stravy :)
Wprawdzie wczoraj pogoda była o wiele lepsza, ale za to dzisiaj wiało. I to jak! Dlatego wczorajszy dzień przebimbałem, a dziś odrabiałem lenistwo - i to w dwójnasób. Szczególnie miło było w odkrytym polu, posłuchajcie.:)
Ale zanim dotarłem do Pilaszkowa i zacząłem kolekcjonować pucharki nie było łatwo. Wprawdzie wybierałem drogi w miarę osłonięte, ale nie wszędzie się dawało. Nawet pierwszy raz Barankiem drogę wśród brzóz w lesie bemowskim zaliczyłem.

Potem, w Klaudynie, też pod osłoną lasu, przedzierałem sią przez rozkopany plac budowy nowej inwestycji drogowej i chodnikowej - dalej jest gorzej niż na zdjęciu.

I ostatni terenowy odcinek, przez Kampinos do Mariewa. Tam dalej widać lód, jeszcze nie zszedł całkiem.


Po wyjechaniu z lasu już tak łatwo nie było, o czym świadczyły poprzewracane słupki przystankowe, ale mnie jakoś nie przewróciło. Co najwyżej boczne podmuchy kazały zachowywać czujnośc i szybko kontrować, ale przy znikomym ruchu samochodowym nie było to niebezpieczne.
A na koniec zajechałem do do Deca po łańcuch, bo mój już zaczął przeskakiwać. Mój eksperyment z Aliexpress, tym razem nie wyszedł. Przejechałem na tym zestawie niespełna dwa tysiące tutaj wpis z 13 grudnia i lipa, panie.
Ciekawe, czy kaseta przyjmie nowy łancuch...

Trasa dopiero od brzózek, bo tam wyjąłem telefon do zdjęcia i zobaczyłem, że się nie zapisuje.
PS.
Co do pucharków, to wpadło parę, ale wyniki są daleko słabsze od moich obserowanych. Np. na jednym z segmentów Hipek ma 53 km/h, a ja 33 km/h. Wprawdzie on wtedy uciekał przed nawałnicą i wiało mu mocno, ale mnie też wiało - i co?
Ale i tak jestem zadowolony.
Ale zanim dotarłem do Pilaszkowa i zacząłem kolekcjonować pucharki nie było łatwo. Wprawdzie wybierałem drogi w miarę osłonięte, ale nie wszędzie się dawało. Nawet pierwszy raz Barankiem drogę wśród brzóz w lesie bemowskim zaliczyłem.

Potem, w Klaudynie, też pod osłoną lasu, przedzierałem sią przez rozkopany plac budowy nowej inwestycji drogowej i chodnikowej - dalej jest gorzej niż na zdjęciu.

I ostatni terenowy odcinek, przez Kampinos do Mariewa. Tam dalej widać lód, jeszcze nie zszedł całkiem.


Po wyjechaniu z lasu już tak łatwo nie było, o czym świadczyły poprzewracane słupki przystankowe, ale mnie jakoś nie przewróciło. Co najwyżej boczne podmuchy kazały zachowywać czujnośc i szybko kontrować, ale przy znikomym ruchu samochodowym nie było to niebezpieczne.
A na koniec zajechałem do do Deca po łańcuch, bo mój już zaczął przeskakiwać. Mój eksperyment z Aliexpress, tym razem nie wyszedł. Przejechałem na tym zestawie niespełna dwa tysiące tutaj wpis z 13 grudnia i lipa, panie.
Ciekawe, czy kaseta przyjmie nowy łancuch...

Trasa dopiero od brzózek, bo tam wyjąłem telefon do zdjęcia i zobaczyłem, że się nie zapisuje.
PS.
Co do pucharków, to wpadło parę, ale wyniki są daleko słabsze od moich obserowanych. Np. na jednym z segmentów Hipek ma 53 km/h, a ja 33 km/h. Wprawdzie on wtedy uciekał przed nawałnicą i wiało mu mocno, ale mnie też wiało - i co?
Ale i tak jestem zadowolony.
- DST 62.00km
- Teren 5.00km
- Czas 02:56
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 marca 2019
Kategoria całe NIC
Po telefon
Wymiana wyświetlacza 240 złotych, szybko, tanio, sprawnie. Polecam.
Ciepło, ale dość wietrznie. Można było już "na krótko", a ja nawet swoja kurtkę ultralight założyłem. Niepotrzebnie.

Dokładnie naprzeciwko trwa budowa najwyzszego budynku w Warszawie i całej EU - Varso Tower 310 metrów. Będzie miał taras widokowy na 230 metrach, to dwa razy wyżej niż ten na Pałacu Kultury. Ma też mieć podziemne połączenie z Dworcem Centralnym.



Efekt Veturillo i wysokiej temperatury. Dwa razy więcej rowerzystów niż dotąd.
Ciepło, ale dość wietrznie. Można było już "na krótko", a ja nawet swoja kurtkę ultralight założyłem. Niepotrzebnie.

Dokładnie naprzeciwko trwa budowa najwyzszego budynku w Warszawie i całej EU - Varso Tower 310 metrów. Będzie miał taras widokowy na 230 metrach, to dwa razy wyżej niż ten na Pałacu Kultury. Ma też mieć podziemne połączenie z Dworcem Centralnym.



Efekt Veturillo i wysokiej temperatury. Dwa razy więcej rowerzystów niż dotąd.
- DST 7.70km
- Czas 00:22
- VAVG 21.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 marca 2019
Kategoria 50-100
Zwiedzanie Warszawy
Nie chciałem wyjeżdzać za miasto i pomyślałem, że dziś zrobię pętelkę mostową. Pomny, że wróciło zimno, przeprosiłem się ze swoją zimową kurtką, ale za to nie założyłem podkoszulki. Było to o tyle niefajne, że spodnie mi się ściagały z tyłka i świeciłem gołymi plecami. Przez to musiałem często przystawać i podciągać spodnie. Stąd tyle zdjęć dzisiaj. :)
Przy liczniku rowerowym spotkała mnie niespodzianka, zostałem trzydziestotysięcznym rowerzystą w tym roku.

Będę za chwilę 30000! © yurek55
Do ostatniego mostu na południu miasta, jest już nowa droga - przedłużenie Gagarina. Nie bardzo wiem, dlaczego zrobili po dwa pasy w każdą stronę, skoro prawie nic tamtędy nie jeździ. No i te durne światła, które wręcz wymuszają łamania przepisów. Po prawej stronie, która nie zmieściła się kadrze, są tylko pola i krzaki, a asfalt kończy się ślepo.

Przykład bezsensownych świateł © yurek55
Póżniej juz tylko myk przez most...

Most Siekierkowski © yurek55

Zbliżenie na Manhattan © yurek55
...i skierowałem sie Wałem Miedzeszyńskim na północ. Nad terenach przystani, chyba warszawskiego Yacht Klubu, spokojną przystań znalazły dwa autobusy MZA.

Ostatni przystanek autobusowy nad Wisłą © yurek55

W oczekiwaniu na odrestaurowanie? © yurek55
Kiedy dojechałem do Mostu Łazienkowskiego, grzechem byloby nie skorzystać z najnowszej przeprawy rowerowej,

Most Łazienkowski © yurek55
...więc po powrocie na swoją stronę dalszą podróż kontynuowałem bulwarami nadwiślańskimi, w takim oto towarzystwie.:)

Rowerzysta na Bulwarach Wiślanych © yurek55

Mural "Płyń z głową" © yurek55

Most średnicowy, Stadion Narodowy, pociąg osobowy (SKM) © yurek55
Kiedy już dpjechałem do Mostu Gdańskiego, znowu przeprawiłem się na praski brzeg, a przy osiedlu na dawnym Golędzinowie, zobaczyłem to.

Bunkier, czyli "budowa budynku pawilonu edukacyjnego" © yurek55
Stoi toto pośrodku niczego, miało być skończone w grudniu i pewnie parę milionów będzie kosztować. Ale nie swoje pieniądze wydaje się lekko.
Aha. Ale zanim przejechałem byłem przecież na moście.

Most Gdański © yurek55

Most Gdański strona praska © yurek55 - coś robią przy brzegu.
Do kolejnego mostu jest odcinek ściśle terenowy, a ja go sobie jeszcze utrudniłem. Zobaczyłem bowiem z daleka nową inwestycję na terenie mojej fabryki i przedarłem się przez trawy i chaszcze do wału i wdrapałem się nań z rowerem.

Bezdroża © yurek55

Budowa na terenach byłej Fabryki Samochodów Osobowych © yurek55
Dalej wzdłuż wału, widać zryty teren po betonowym torze jazd próbnych, zwalone słupy sieci wysokiego napięcia, czyli przewody schowali w ziemi - i można budować osiedle.

Tor jazd próbnych FSO1 © yurek55

Wał przeciwpowodziowy na wysokości FSO © yurek55
Kolejny przystanek, to oczywiście kładka rowerowa.

Kładka © yurek55

Widok z kładki na os. Kępa Potocka za Wisłą © yurek55

Połączenie Kanału Królewskiego z Wisłą © yurek55

Wieże kościoła pokamedulskiego na Bielanach ul. Dewajtis © yurek55
Potem juz tylko powrót na właściwą stronę Wisły...

Most Marii Skłodowskiej-Curie © yurek55
... i odbicie na zachód, by koło huty i Arkuszową dojechać Lasek i dalej do Izabelina. A ponieważ skończyłem zwiedzać Warszawę, to już bez przystanków, przez zachodnie wioski i Ursus, wróciłem do domu. To już ostatnie.

Selfie, swojsko zwana samojebką © yurek55
Przy liczniku rowerowym spotkała mnie niespodzianka, zostałem trzydziestotysięcznym rowerzystą w tym roku.

Będę za chwilę 30000! © yurek55
Do ostatniego mostu na południu miasta, jest już nowa droga - przedłużenie Gagarina. Nie bardzo wiem, dlaczego zrobili po dwa pasy w każdą stronę, skoro prawie nic tamtędy nie jeździ. No i te durne światła, które wręcz wymuszają łamania przepisów. Po prawej stronie, która nie zmieściła się kadrze, są tylko pola i krzaki, a asfalt kończy się ślepo.

Przykład bezsensownych świateł © yurek55
Póżniej juz tylko myk przez most...

Most Siekierkowski © yurek55

Zbliżenie na Manhattan © yurek55
...i skierowałem sie Wałem Miedzeszyńskim na północ. Nad terenach przystani, chyba warszawskiego Yacht Klubu, spokojną przystań znalazły dwa autobusy MZA.

Ostatni przystanek autobusowy nad Wisłą © yurek55

W oczekiwaniu na odrestaurowanie? © yurek55
Kiedy dojechałem do Mostu Łazienkowskiego, grzechem byloby nie skorzystać z najnowszej przeprawy rowerowej,

Most Łazienkowski © yurek55
...więc po powrocie na swoją stronę dalszą podróż kontynuowałem bulwarami nadwiślańskimi, w takim oto towarzystwie.:)

Rowerzysta na Bulwarach Wiślanych © yurek55

Mural "Płyń z głową" © yurek55

Most średnicowy, Stadion Narodowy, pociąg osobowy (SKM) © yurek55
Kiedy już dpjechałem do Mostu Gdańskiego, znowu przeprawiłem się na praski brzeg, a przy osiedlu na dawnym Golędzinowie, zobaczyłem to.

Bunkier, czyli "budowa budynku pawilonu edukacyjnego" © yurek55
Stoi toto pośrodku niczego, miało być skończone w grudniu i pewnie parę milionów będzie kosztować. Ale nie swoje pieniądze wydaje się lekko.
Aha. Ale zanim przejechałem byłem przecież na moście.

Most Gdański © yurek55

Most Gdański strona praska © yurek55 - coś robią przy brzegu.
Do kolejnego mostu jest odcinek ściśle terenowy, a ja go sobie jeszcze utrudniłem. Zobaczyłem bowiem z daleka nową inwestycję na terenie mojej fabryki i przedarłem się przez trawy i chaszcze do wału i wdrapałem się nań z rowerem.

Bezdroża © yurek55

Budowa na terenach byłej Fabryki Samochodów Osobowych © yurek55
Dalej wzdłuż wału, widać zryty teren po betonowym torze jazd próbnych, zwalone słupy sieci wysokiego napięcia, czyli przewody schowali w ziemi - i można budować osiedle.

Tor jazd próbnych FSO1 © yurek55

Wał przeciwpowodziowy na wysokości FSO © yurek55
Kolejny przystanek, to oczywiście kładka rowerowa.

Kładka © yurek55

Widok z kładki na os. Kępa Potocka za Wisłą © yurek55

Połączenie Kanału Królewskiego z Wisłą © yurek55

Wieże kościoła pokamedulskiego na Bielanach ul. Dewajtis © yurek55
Potem juz tylko powrót na właściwą stronę Wisły...

Most Marii Skłodowskiej-Curie © yurek55
... i odbicie na zachód, by koło huty i Arkuszową dojechać Lasek i dalej do Izabelina. A ponieważ skończyłem zwiedzać Warszawę, to już bez przystanków, przez zachodnie wioski i Ursus, wróciłem do domu. To już ostatnie.

Selfie, swojsko zwana samojebką © yurek55
- DST 62.00km
- Czas 03:04
- VAVG 20.22km/h
- VMAX 39.20km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 marca 2019
Kategoria Gassy
Z górki na pazurki
Wczoraj postanowiłem sobie zakończyć okres lenistwa, ale nie do końca mi to wyszło. Zamiast wstać rano, zjeść śniadanie i wyruszyć na setkę, przekręciłem się na drugi bok i próbowałem zmusić do zaśniecia. Oczywiście bez powodzenia. Kiedy już nie mogłem dłużej, wstałem i po codziennych porannych rytuałach, rozsiadłem się z kubkiem kawy i laptopem, by zmarnować kolejny dzień. Na szczęście nie było mi to dane, bo obiecałem telefon do naprawy zawieźć. Poczatkowo sądziłem, że pojadę do Katany78, czyli do jej pracy, ale po kilku telefonach znalazłem tańszy i szybszy serwis, który wyświetlacz z panelem wymienia za 240 zł i na nastepny dzień jest do odbioru. A skoro już magiczną furtkę, pomiędzy krainą lenia, a rowerem, przekroczyłem, reszta poszła z górki. Do tego stopnia z górki, że na zjeździe Agrykolą ustanowiłem swój rekord prędkości - 52 km/h. Dopiero w tym momencie zrozumiałem potrzebę jeżdżenia w okularach rowerowych, bo oczy zaczęły mi łzawić. Przy moich zwykłych prędkościach nie są mi potrzebne.:) Nawet nie zdązyłem się przestraszyć i już byłem na dole. Mam lepszy czas od Hipka!
A reszta jazdy zupełnie bez historii. Sporo zimniej niż wczoraj, pomimo grubszych rękawiczek zmarzły mi trochę ręce i stopy. A już była wiosna... Ale Facebook mi przypomniał, że rok temu kra waliła Wisłą, o taka.

A to dzisiejsze.

Kontrola rowerowa pierwsza (Świętokrzyska) © yurek55

Kontrola rowerowa druga © yurek55

Tu obwodnica przejdzie na wyższy poziom i doprowadzi do mostu (ulica Vogla) © yurek55

Do Wilanówki juz trzeci miesiąc leją wodę © yurek55

Kontrola czasu w Konstancinie na Batorego © yurek55

Wytęż wzrok i znajdź samolot © yurek55
A reszta jazdy zupełnie bez historii. Sporo zimniej niż wczoraj, pomimo grubszych rękawiczek zmarzły mi trochę ręce i stopy. A już była wiosna... Ale Facebook mi przypomniał, że rok temu kra waliła Wisłą, o taka.

A to dzisiejsze.

Kontrola rowerowa pierwsza (Świętokrzyska) © yurek55

Kontrola rowerowa druga © yurek55

Tu obwodnica przejdzie na wyższy poziom i doprowadzi do mostu (ulica Vogla) © yurek55

Do Wilanówki juz trzeci miesiąc leją wodę © yurek55

Kontrola czasu w Konstancinie na Batorego © yurek55

Wytęż wzrok i znajdź samolot © yurek55
- DST 68.00km
- Czas 03:09
- VAVG 21.59km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 lutego 2019
Kategoria 50-100
Z wiatrem w zawody
Wiało centralnie z zachodu więc pojechałem pod wiatr najdalej jak się dało i wróciłem z wiatrem. Przy okazji zdobyłem trochę pucharków na segmentach Stravy. Aha, i odkryłem ten głaz narzutowy w Wiktorowie. Pewnie z dziesięć razy tamtędy jeździłem, aż wreszcie dziś mnie olśniło. Brawo ja.

Napis na tabliczce:
Pradawny głaz narzutowy zepoki lodowcowej "eratyk" znaleziony na polu w Wiktorowie
Waga 4920 kg, obwód 5 m 25 cm
Umieszczono w tym miejscu 9 października 2018 r. dla upamietnienia ciężkiej pracy na roli czterech pokoleń żyjących tu rodzin Regulskich, Wolskich, Stefasńskich i Dyczków
W 100 rocznicę odzyskania Niepodległości Polski 11 listopada 2018 r.
"prawda jest jak kamień, nie rozpuszcza się w wodzie" G. Dyczka
Przy okazji tłustego czwartku chciałem zobaczyć, co się dzieje u Zagożdzińskich na Woli. Zobaczyłem.


Pomimo wszystko wolę te. :)

Zapis włączony dopiero na Latchorzewie i orzeł taki niekształtny wyszedł.

Napis na tabliczce:
Pradawny głaz narzutowy zepoki lodowcowej "eratyk" znaleziony na polu w Wiktorowie
Waga 4920 kg, obwód 5 m 25 cm
Umieszczono w tym miejscu 9 października 2018 r. dla upamietnienia ciężkiej pracy na roli czterech pokoleń żyjących tu rodzin Regulskich, Wolskich, Stefasńskich i Dyczków
W 100 rocznicę odzyskania Niepodległości Polski 11 listopada 2018 r.
"prawda jest jak kamień, nie rozpuszcza się w wodzie" G. Dyczka
Przy okazji tłustego czwartku chciałem zobaczyć, co się dzieje u Zagożdzińskich na Woli. Zobaczyłem.


Pomimo wszystko wolę te. :)

Zapis włączony dopiero na Latchorzewie i orzeł taki niekształtny wyszedł.
- DST 72.63km
- Czas 03:17
- VAVG 22.12km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lutego 2019
Kategoria 50-100
Ruszyłem
"Drzwi mego domu to magiczna furtka między krainą lenia, a rowerem." - eranis
Pomimo pięknej, słonecznej pogody panującej nad Warszawą od wielu już dni, zamiast dodawać kolejne kilometry do statystyk, siedzę w domu, czytam, oglądam i całkiem mi z tym dobrze. Moje nietypowe zachowanie wzbudza u mojej małżonki podejrzenie i to graniczące z pewnością, ciężkiej, aczkolwiek skrzętnie skrywanej choroby. Zapewne w celu sprawdzenia tych podejrzeń, wysłała mnie do swojej pracy na Ursynowie, żebym Agnieszki klucz od mieszkania odebrał. Skąd u pani Hani klucz od mieszkabnia córki, nie będę opisywał - to całkiem inna i skomplikowana historia.
Kiedy juz pokonałem magiczną furtkę, o której na początku, dalej poszło z górki. Drogę na Ursynów nieco zmodyfikowałem, jadąc przez dawniej mocno zurbanizowany Służewiec Przemysłowy, a teraz pełen nowych apartamentowców i strzeżonych osiedli. Areszt Śledczy na Kłobuckiej zyskał nowe, ekskluzywne sąsiedztwo, ulice Postępu, Bokserska i sąsiednie, pozbyły sie zapyziałych, błotnistych placów z połamanymi ogrodzeniami, starych warsztatów, hal, przybudówek nieznanego przeznaczenia i zyskały walor wielkomiejskości. Po dojechaniu do celu i odebraniu klucza, przez Ursynów też przejechałem inną drogą niż zwykle, ale po dojechaniu do Korbońskiego i zjechaniu na dół do Powsina, reszta już prawie jak zawsze. Tylko podjazd do Słomczyna zrobiłem dopiero drugi raz, pierwszy był pięć lat temu. Oczywiście dowiedziałem się o tym patrząc na segmenty Stravy - ten nazywa się "Słomczyn official" i cieszy się dużą popularnością. W końcu to Republika Rowerowa Gassy i jeden z dwu podjazdów na jej drogach. Pierwsza dziesiątka podjeżdża go poniżej pół minuty, mnie zajęło to ponad półtorej i poprawiłem mój rekord. :)
W Piasecznie krótka wizyta na rynku, potem kawa u córki - i do domu.

Kontrola rowerzystów i temperatury © yurek55

Widać ruch w interesie © yurek55

Widok z Cybernetyki na S79, kierunek południowy © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

Wisła i przekop nie-Mierzei © yurek55

Przygotowania promu do sezonu © yurek55

Piaseczno, Urząd Stanu Cywilnego © yurek55

Kontrola czasu i półksiężyc w słońcu © yurek55

Wschodnia pierzeja rynku w Piasecznie © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2179471954/embed/50799a6af90076ca88e361f35a62a41f079f746b">
- DST 72.65km
- Czas 03:29
- VAVG 20.86km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lutego 2019
Kategoria <50
Mało
Krótki wyjazd do serwisu w Decu, w celu zlikwidowania irytującego cykania z przedniego koła po założeniu błotnika. Okazało się, że to boczne, wystające gumki wydają ten dźwiek ocierając o mocowanie. Wystarczyło w domu je poobcinać.



Dopisałem dwie poprzednie jazdy do Decathlonu.




- DST 12.00km
- Czas 00:50
- VAVG 14.40km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lutego 2019
Kategoria całe NIC
Do paczkomatu i Deca
Właściwie, to przy takim dystansie, nie ma co opisywać. Może tylko to, że cywilne ciuchy nie chronią przed zimnym wiatrem, szczególnie, jak się jedzie z gołą szyją, głową i bez rękawiczek. Dobrze, że krótko.
Potem miałem jeszcze jedną jazdę, tym razem Bystrym B, ale tak krótką, że nie wpisuję jej nigdzie. Odebrałem go z Deca z nowymi błotnikami. Jak się uda, to jutro będą fotki.
A dziś macie to. :)

Potem miałem jeszcze jedną jazdę, tym razem Bystrym B, ale tak krótką, że nie wpisuję jej nigdzie. Odebrałem go z Deca z nowymi błotnikami. Jak się uda, to jutro będą fotki.
A dziś macie to. :)

- DST 6.34km
- Czas 00:20
- VAVG 19.02km/h
- Temperatura -1.0°C
- Sprzęt Primus Historicus
- Aktywność Jazda na rowerze