Czwartek, 29 sierpnia 2019
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Rower dla ochłody
Plan był, wstać przed siódmą i pojechać zanim zrobi się gorąco, ale wstać się nie chciało i wyjść się nie chciało, więc ruszyłem dopiero przed jedenastą. Ponieważ "musiałem" odebrać klucze od córki, których wczoraj zapomniałem, pierwszym etapem było Piaseczno. Cudzysłów jest tu o tyle istotny, że oczywiście nie musiałem, to był tylko pretekst. Znowu pojechałem przez Gassy,żeby już nic nie wymyslać i żeby kilometrów więcej wpadło. Dołożyłem jeszcze do trasy Cieciszew i Żabieniec i tym sposobem zamiast dwudziestu, miałem pięćdziesiąt kilometrów w domu u córki. Skorzystałem na szybko z basenu ogrodowego, zanurzając się kilkakrotnie w chłodnej wodzie, napiłem sie na zapas,uzupełniłem bidon i zacząłem powrót. Tu też trochę wydłużyłem trasę dojezdżając aż do Sękocina i serwisówkami wzdłuż S8 i S7 dotarłem do Alej Jerozolimskich i do domu. Wtedy dopiero zacząłem oblewać sie potem, ale zimna woda w wannie szybko zaradziła tej niedogodności. Podczas jazdy nie pociłem się wcale, bo wiatr natychmiast osusza i jest super.
..........................................
W Wilanowie kładą asflat na Syta(ej?) i dlatego zobaczyłem ten oto widoczek podczas objazdu. Duża, lekko zapuszczona działka a na niej helikopter. I to z logo Porsche. Nie wiedziałęm, że fabryka ze Stuttgartu robi też maszyny latające.;)

Wilanów, Siedliskowa, parking na działce za kilka milionów złotych © yurek55

Kto bogatemu zabroni? © yurek55

Wisła w Gassach © yurek55

Domek holenderski dla obsługi na przystani w Gassach © yurek55
Tutaj jest od dawna normalne ladowisko, ale w Wilanowie?

Do Cieciszewa © yurek55

Powietrzny van czeka na pasażerów. (taksówki to te mniejsze) © yurek55
Telefon w uchwycie na kieronicy, aż prosi by trzaskać selfie z niebem w tle

Autor © yurek55
A to nasza tymczasowa podopieczna, na dwa tygodnie.

Tosi sposób na upały © yurek55
Temperatura zmienna - od 34 do 36,5°C, wypiłem 0.75 izotonika, 0.75 wody, i dwie szklanki wody z sokiem miętowym.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2661844063/embed/fd495085b1ce4d3cc41b93eece228c1ef8faeb51">
..........................................
W Wilanowie kładą asflat na Syta(ej?) i dlatego zobaczyłem ten oto widoczek podczas objazdu. Duża, lekko zapuszczona działka a na niej helikopter. I to z logo Porsche. Nie wiedziałęm, że fabryka ze Stuttgartu robi też maszyny latające.;)

Wilanów, Siedliskowa, parking na działce za kilka milionów złotych © yurek55

Kto bogatemu zabroni? © yurek55

Wisła w Gassach © yurek55

Domek holenderski dla obsługi na przystani w Gassach © yurek55
Tutaj jest od dawna normalne ladowisko, ale w Wilanowie?

Do Cieciszewa © yurek55

Powietrzny van czeka na pasażerów. (taksówki to te mniejsze) © yurek55
Telefon w uchwycie na kieronicy, aż prosi by trzaskać selfie z niebem w tle

Autor © yurek55
A to nasza tymczasowa podopieczna, na dwa tygodnie.

Tosi sposób na upały © yurek55
Temperatura zmienna - od 34 do 36,5°C, wypiłem 0.75 izotonika, 0.75 wody, i dwie szklanki wody z sokiem miętowym.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2661844063/embed/fd495085b1ce4d3cc41b93eece228c1ef8faeb51">
- DST 87.00km
- Czas 04:07
- VAVG 21.13km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 34.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 sierpnia 2019
Kategoria 50-100
Na zachód
Kiedy już lekko zelżał upał z przyjemnością wykręciłem przedwieczorną pięćdziesiątkę.

Pisać nie bardzo jest o czym, więc tak to tu zostawię.

Pisać nie bardzo jest o czym, więc tak to tu zostawię.
- DST 50.00km
- Czas 02:10
- VAVG 23.08km/h
- Temperatura 25.2°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 sierpnia 2019
Kategoria 50-100
Przedwieczorna pięćdziesiątka z krowami w tle
Zapomniałem zabrać Convoya, a zmrok zapada nieoczekiwanie wcześnie. Właściwie to normalne o tej porze roku, przecież to już końcówka sierpnia, ale mnie jakoś to zaskoczyło. Na dodatek nie wiedzieć czemu, paliła się znikoma liczba latarni ulicznych i w szybko zapadajacym zmroku nie widziałem zbyt dobrze. Tak więc ostatnie kilometry po Warszawie jechałem powoli i uważnie. Za to początek miałem rewelacyjny i zupełnie nie wiem czemu to przypisać. Wczoraj ledwo jechałem, a dziś prawie frunąłem - tajemnicza sprawa...

Pogroszew, jedna z zachodnich wiosek © yurek55

Długo się nie nachodził zegar w Borzęcinie © yurek55
I na koniec miła niespodzianka, na wieś wróciły krowy!

Koczargi Stare, wioska kolejna, z KROWAMI! © yurek55

Pogroszew, jedna z zachodnich wiosek © yurek55

Długo się nie nachodził zegar w Borzęcinie © yurek55
I na koniec miła niespodzianka, na wieś wróciły krowy!

Koczargi Stare, wioska kolejna, z KROWAMI! © yurek55
- DST 50.57km
- Czas 02:06
- VAVG 24.08km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Most MG-04 w budowie
Słabo mi idzie kręcenie w tym roku, ale nie będę się rozwodził nad swoim brakiem formy i lenistwem, sa inne sposoby spędzania wolnego czasu. ;)

Nie samym rowerem człowiek żyje :) © yurek55
Mam też dobre usprawiedliwienie, będące rzecz jasna pretekstem, ale co tam!

Trzy tygodnie i jeden dzień od szlifu © yurek55
..................................................................
Co do wycieczki, to nie miałem wytyczonej marszruty i własciwie jechałem na zasadzie, gdzie oczy poniosą. Najpierw poniosły mnie nad Wisłę, a jak już tam byłem, to przemknęło mi przez myśl, że pojadę po tamtej stronie aż do Karczewia i promem się karnę do Gassów. Przeprawiłem się więc na praski brzeg...

Droga dla rowerów na Moście Łazienkowskim © yurek55
...ale zanim dojechałem do następnego, to przemyślałem, że jazda wylotówką 721 na Puławy to słaby pomysł. Alternatywna droga wzdłuż torów przez Międzylesie, Józefów, Otwock, też nie wytrzymuje konkurencji z jazdą drogami Republiki Rowerowej. Wróciłem więc na swój, prawidłowy brzeg Wisły...

Most Siekierkowski © yurek55
... i idąc z duchem czasu (patrz: Wisła 1200, PGR 2019, Carpatia Divide), pojechałem na południe drogą szutrową. :)

Szutry modne w tym roku © yurek55
Wprawdzie to tylko dwa kilometry, ale zawsze coś. Dalej, przy budowie mostu i nadwiślańskich piaskarniach też było trochę jazdy terenowej, więc mój Bystry robił za gravela. :)

Wałem Zawadowskim w kierunku budowy mostu © yurek55

Najdalej na południe wysunięty most warszawski... © yurek55

...połączy Wilanów z Wawrem © yurek55
Co ciekawe, nieoceniona Wikipedia już zapowiada opóźnienie oddania tego mostu, który ma być gotowy na 100 - lecie Bitwy Warszawskiej.
Na przystani, jak na przystani, czyli nic nowego ciekawego.

Przeprawa promowa w Gassach © yurek55
Do Warszawy wracałem znana drogą, alke że na Ursynów tym razem musiałem zajechać, to chciałem pojechać przez Kierszek i Józefosław, ale coś mi się kierunki pomyliły i wróciłem nieopatrznie do Konstancina. Nie robiło mi to różnicy wielkiej, tylko wstyd przed samym sobą, że taki nieogar jestem...

Zofia Stryjeńska na Ursynowie © yurek55
No i jakoś wyrzeżbiłem te prawie osiemdziesiąt kilometrów, ale tempo załamujące mocno. Głęboki kryzys trwa.
To tyle.

Nie samym rowerem człowiek żyje :) © yurek55
Mam też dobre usprawiedliwienie, będące rzecz jasna pretekstem, ale co tam!

Trzy tygodnie i jeden dzień od szlifu © yurek55
..................................................................
Co do wycieczki, to nie miałem wytyczonej marszruty i własciwie jechałem na zasadzie, gdzie oczy poniosą. Najpierw poniosły mnie nad Wisłę, a jak już tam byłem, to przemknęło mi przez myśl, że pojadę po tamtej stronie aż do Karczewia i promem się karnę do Gassów. Przeprawiłem się więc na praski brzeg...

Droga dla rowerów na Moście Łazienkowskim © yurek55
...ale zanim dojechałem do następnego, to przemyślałem, że jazda wylotówką 721 na Puławy to słaby pomysł. Alternatywna droga wzdłuż torów przez Międzylesie, Józefów, Otwock, też nie wytrzymuje konkurencji z jazdą drogami Republiki Rowerowej. Wróciłem więc na swój, prawidłowy brzeg Wisły...

Most Siekierkowski © yurek55
... i idąc z duchem czasu (patrz: Wisła 1200, PGR 2019, Carpatia Divide), pojechałem na południe drogą szutrową. :)

Szutry modne w tym roku © yurek55
Wprawdzie to tylko dwa kilometry, ale zawsze coś. Dalej, przy budowie mostu i nadwiślańskich piaskarniach też było trochę jazdy terenowej, więc mój Bystry robił za gravela. :)

Wałem Zawadowskim w kierunku budowy mostu © yurek55

Najdalej na południe wysunięty most warszawski... © yurek55

...połączy Wilanów z Wawrem © yurek55
Co ciekawe, nieoceniona Wikipedia już zapowiada opóźnienie oddania tego mostu, który ma być gotowy na 100 - lecie Bitwy Warszawskiej.
Na przystani, jak na przystani, czyli nic nowego ciekawego.

Przeprawa promowa w Gassach © yurek55
Do Warszawy wracałem znana drogą, alke że na Ursynów tym razem musiałem zajechać, to chciałem pojechać przez Kierszek i Józefosław, ale coś mi się kierunki pomyliły i wróciłem nieopatrznie do Konstancina. Nie robiło mi to różnicy wielkiej, tylko wstyd przed samym sobą, że taki nieogar jestem...

Zofia Stryjeńska na Ursynowie © yurek55
No i jakoś wyrzeżbiłem te prawie osiemdziesiąt kilometrów, ale tempo załamujące mocno. Głęboki kryzys trwa.
To tyle.
- DST 79.00km
- Czas 04:15
- VAVG 18.59km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 sierpnia 2019
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Transport
Do Piaseczna samochodem z rowerem w bagazniku, z powrotem na dwóch kółkach. Mam nadzieję, że to niewygojone kolano jest przyczyną tak słabych osiagów.


- DST 20.50km
- Czas 00:59
- VAVG 20.85km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 sierpnia 2019
Kategoria 50-100
Tym razem zachodnie wioski
Po wczorajszym odwiedzeniu Republiki Rowerowej Gassy, dziś dla zachowania równowagi pojechałem na zachód. Jakoś niespecjalnie mi szła ta jazda, ale nie bedę się rozwodził nad swoją kondycją. Jest, jak jest.
W kościele w Borzęcinie naprawili zegar, ale nie do końca. Zdziwiłem się, że dzwony wydzwaniają melodię o niepełnej godzinie, ale jak sprawdziłem, to było właśnie samo południe. Tymczasem na zegarze brakuje jeszcze czterdziestu minut do dwunastej.

Chodzi, tylko wolniej
W Izabelinie przy zbiegu ulic 3 Maja i Krasińskiego powstaje kolejne rondo. Nie wiem po co, bo ruch tam jest śladowy.

Będzie rondko w Izabelinie © yurek55
Przejechałem się nową drogą dla rowerów, choć jeszcze formalnie nie jest oddana, ale na szybkośi przestało mi zależeć.

Droga rowerowa w Kaputach © yurek55
I na zakończenie mural na Woli.

I mapka
W kościele w Borzęcinie naprawili zegar, ale nie do końca. Zdziwiłem się, że dzwony wydzwaniają melodię o niepełnej godzinie, ale jak sprawdziłem, to było właśnie samo południe. Tymczasem na zegarze brakuje jeszcze czterdziestu minut do dwunastej.

Chodzi, tylko wolniej
W Izabelinie przy zbiegu ulic 3 Maja i Krasińskiego powstaje kolejne rondo. Nie wiem po co, bo ruch tam jest śladowy.

Będzie rondko w Izabelinie © yurek55
Przejechałem się nową drogą dla rowerów, choć jeszcze formalnie nie jest oddana, ale na szybkośi przestało mi zależeć.

Droga rowerowa w Kaputach © yurek55
I na zakończenie mural na Woli.

I mapka
- DST 66.00km
- Czas 03:13
- VAVG 20.52km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 sierpnia 2019
Kategoria 50-100
Przejazd próbny
Kolano jeszcze niewygojone, ale zakupiłem za poradą Starszejpani plaster z jonami srebra cosmopor antibacterial i pojechałem. Początkowo najbardziej dawał się we znaki sam plaster. W miejscach przyklejenia z każdym ruchem nogi czułem nieprzyjemne i lekko bolesne uczucie ciągnięcia. Później przeszło, ale dopiero w domu zauważyłem, że on sie po prostu w newralgicznych miejscach odkleił i było OK.

Na rowerze © yurek55
Ponieważ nie wiedziałem gdzie dojadę, najpierw pojechałem trochę na zachód Alejami Jerozolimskimi z myślą o wariancie szybkiego powrotu, np. Aleją Krakowską, ale szło coraz lepiej, a ja jechałem coraz dalej. Tym razem nie aż do Nadarzyna, bo chciałem sprawdzić drogę przez Lasy Sękocińskie, którą nie jechałem od ładnych paru lat. Właściwie, to od czasu przebudowy tego odcinka drogi ekspresowej S8 na Katowice/Wrocław.

Początek drogi i inny znak - "uwaga jeże" © yurek55"
Tak właściwie, to chyba nie ma takiego znaku, prawda?

Dalszy odcinek tej samej drogi © yurek55
A na końcu, już przy wojewódzkiej 721, spotkałem panią szykującą się do pracy. Widziałem, że dopiero zajmowała swoje miejsce. Była tak masakrycznie chuda, że spokojnie mogła statystować w wojennym filmie o Oświęcimiu, co jest widokiem rzadko spotykanym u "przydróżek". Przeważnie są to panie o dość mocnej budowie i obfitych kształtach, oraz o ciemniejszej karnacji niż Polki.
Ale wpis chyba nie miał być o tym...
Drogę do Lesznowoli przejechałem obok szosy, po nierównej kostce bauma udającej drogę dla pieszych i rowerów i dziś nawet mi to nie przeszkadzało? Nie spieszyłem się i nie chciałem blokować ruchliwej drogi do Piaseczna. U córki zrobiłem sobie krótki postój na uzupełnienie bidonu i ochłodzenie się pod kranem na podwórku, pogadałem chwilkę z najstarszymi wnuczkami - i na Gassy!
A w Gassac taki nieprzyjemny napis na asfalcie. Pisownia ostatniego słowa mnie naprawdę urzekła. :)

ztąd!
A stamtąd już prosto do domu, najpierw nad Wisłą, potem Wilanów, na koniec Powsińska, Gagarina, w górę Spacerową do Placu Unii i Batorego do Pola Mokotowskiego. Na koniec Banacha i dom.

Droga z Cieciszewa, po lewej hangar przy lądowisku © yurek55

Ostatnia prosta do Gassów © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2596003776/embed/f7752dc68cca6e47c51ce8dcb9d3cff2ba849542">

Na rowerze © yurek55
Ponieważ nie wiedziałem gdzie dojadę, najpierw pojechałem trochę na zachód Alejami Jerozolimskimi z myślą o wariancie szybkiego powrotu, np. Aleją Krakowską, ale szło coraz lepiej, a ja jechałem coraz dalej. Tym razem nie aż do Nadarzyna, bo chciałem sprawdzić drogę przez Lasy Sękocińskie, którą nie jechałem od ładnych paru lat. Właściwie, to od czasu przebudowy tego odcinka drogi ekspresowej S8 na Katowice/Wrocław.

Początek drogi i inny znak - "uwaga jeże" © yurek55"
Tak właściwie, to chyba nie ma takiego znaku, prawda?

Dalszy odcinek tej samej drogi © yurek55
A na końcu, już przy wojewódzkiej 721, spotkałem panią szykującą się do pracy. Widziałem, że dopiero zajmowała swoje miejsce. Była tak masakrycznie chuda, że spokojnie mogła statystować w wojennym filmie o Oświęcimiu, co jest widokiem rzadko spotykanym u "przydróżek". Przeważnie są to panie o dość mocnej budowie i obfitych kształtach, oraz o ciemniejszej karnacji niż Polki.
Ale wpis chyba nie miał być o tym...
Drogę do Lesznowoli przejechałem obok szosy, po nierównej kostce bauma udającej drogę dla pieszych i rowerów i dziś nawet mi to nie przeszkadzało? Nie spieszyłem się i nie chciałem blokować ruchliwej drogi do Piaseczna. U córki zrobiłem sobie krótki postój na uzupełnienie bidonu i ochłodzenie się pod kranem na podwórku, pogadałem chwilkę z najstarszymi wnuczkami - i na Gassy!
A w Gassac taki nieprzyjemny napis na asfalcie. Pisownia ostatniego słowa mnie naprawdę urzekła. :)

ztąd!
A stamtąd już prosto do domu, najpierw nad Wisłą, potem Wilanów, na koniec Powsińska, Gagarina, w górę Spacerową do Placu Unii i Batorego do Pola Mokotowskiego. Na koniec Banacha i dom.

Droga z Cieciszewa, po lewej hangar przy lądowisku © yurek55

Ostatnia prosta do Gassów © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2596003776/embed/f7752dc68cca6e47c51ce8dcb9d3cff2ba849542">
- DST 79.00km
- Czas 03:45
- VAVG 21.07km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 lipca 2019
Kategoria całe NIC
Kolizja i szlif na szutrowym ddr
Miałem szczery zamiar stówasia dziś zaliczyć, a podróż zakończyłem już na Żwirki i Wigury. A stało sie to za sprawą młodzieńca na elektrycznej hulajnodze i w słuchawkach na uszach. Nic dziwnego, że nie słyszał mojego krzyku gdy zajeżdżał mi drogę zjezdżając ze ścieżki pod swój biurowiec. Ja już zacząłem manewr wyprzedzania i w tym momencie byłem może metr za nim. Nie dał mi najmniejszej szansy na uniknięcie kolizji, nawet na heble nie zdązyłem nacisnąć, tylko lekko odbiłem w lewo. Na nic się to nie zdało i znowu zaliczyłem spektakularną glebę. Na nieszczęście trafiłem na ten szutrowy odcinek ścieżki, więc szlif na żwirze zabolał dość mocno. Siedząc na ziemi kląłem na czym świat stoi, a tę wielopiętrową wiązankę jaką usłyszał sprawca, będzie pamiętał do końca życia. Oczywiście przepraszał i się mocno sumitował, widać że zdrowo był przestraszony nie tylko faktem potrącenia, ale i obawą przed moja bardziej zdecydowaną reakcją, taką pozawerbalną. :) Ale jak się już wykląłem, to się uspokoiłem i kazałem mu iśc w p.... z jego pomocą i przeprosinami, a sam po obmyciu wodą z bidonu otartego kolana i sprawdzeniu roweru, wróciłem do domu. Policji nie wzywałem, bo i po co. Nie zależało mi aż tak na ukaraniu młodzieńca, żeby tracić czas na czekanie.
Informację o tym zdarzeniu wrzuciłem na jedną z rowerowych grup, a dyskusja pod moim postem przekonała mnie ostatecznie, że Stanisław Lem miał rację.

Między innymi jeden dyskutant upierał się, że wina zawsze jest po stronie tego, co jedzie z tyłu i to on musi uważać.
Natomiast drugi słusznie, niestety, zauważył, że hulajnogista jest w świetle przepisów pieszym i jako taki, nie musi sygnalizować zamiaru skrętu...

Wygląda dość spektakularnie, ale w rzeczywistości nie jest tak źle. Szlif, jak szlif, prawda?


Informację o tym zdarzeniu wrzuciłem na jedną z rowerowych grup, a dyskusja pod moim postem przekonała mnie ostatecznie, że Stanisław Lem miał rację.

Między innymi jeden dyskutant upierał się, że wina zawsze jest po stronie tego, co jedzie z tyłu i to on musi uważać.
Natomiast drugi słusznie, niestety, zauważył, że hulajnogista jest w świetle przepisów pieszym i jako taki, nie musi sygnalizować zamiaru skrętu...

Wygląda dość spektakularnie, ale w rzeczywistości nie jest tak źle. Szlif, jak szlif, prawda?


- DST 7.50km
- Czas 00:20
- VAVG 22.50km/h
- Temperatura 31.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 lipca 2019
Kategoria 50-100
Zdążyć przed burzą
Nie mam zwyczaju sprawdzania przed wyjazdem prognoz meteorologicznych i nie miałem pojęcia, że synoptycy przewidują na dziś burze. Po drugie, nie wiedziałem gdzie i na jak długo jadę, bo właściwie, to chciałem sprawdzić tylko, jak jeździ się po płaskim. :)
No ale jak już wyjechałem, to dalej już jakoś samo poszło i nawet temperatura mi zbytnio nie dokuczała - a termometr rowerowy raz nawet stan podgoraczkowy pokazał. Ale to było w lesie, w otwartym terenie było mniej, tylko około 35°C, w zależności od miejsca. Raz udało mi się schłodzić, na niezawodnym cmentarzu w Kiełpinie, gdzie pod pompą zmoczyłem koszulkę i chustkę pod kask.Na długo nie wystarczyło, a z bidonu polewać się nie mogłem, bo dziś izotonikiem był zatankowany. Nota bene wystarczyło mi go na całą drogę i do tego zjadłęm jeszcze banana. Jak juz kończyłem objazd Puszczy Kampinoskiej i zachodnich wiosek, dojezdżając Szeligowską do Lazurowej usłyszałem odległe pomruki burzy. Niezbyt się tym przejąłem, bo grzmoty było daleko, a ja byłem już w miescie i w razie czego mogłem sie gdzieś schować. Na Połczyńskiej zaczęły pokazywać się z przodu błyskawice, a we Włochach dopadł mnie potężny podmuch wiatru, ale to taki, że piasek z jezdni zaczął mi trzeszczeć w zębach. W Alejach Jerozolimskich wiatr ucichł, ale zaczęło kropić, jednak nie na tyle żeby się chować, pioruny też przestały mnie straszyć i dopiero pod samą klatką konkretnie grzmotnęło. Już w domu okazało się, że w sumie to przeszła bokiem.

Niedługo 75 rocznica © yurek55

Kościół w Wierszach © yurek55
PS. Kilometry z licznika, bo jak widać, nie od początku udało się nagrać trasę.
No ale jak już wyjechałem, to dalej już jakoś samo poszło i nawet temperatura mi zbytnio nie dokuczała - a termometr rowerowy raz nawet stan podgoraczkowy pokazał. Ale to było w lesie, w otwartym terenie było mniej, tylko około 35°C, w zależności od miejsca. Raz udało mi się schłodzić, na niezawodnym cmentarzu w Kiełpinie, gdzie pod pompą zmoczyłem koszulkę i chustkę pod kask.Na długo nie wystarczyło, a z bidonu polewać się nie mogłem, bo dziś izotonikiem był zatankowany. Nota bene wystarczyło mi go na całą drogę i do tego zjadłęm jeszcze banana. Jak juz kończyłem objazd Puszczy Kampinoskiej i zachodnich wiosek, dojezdżając Szeligowską do Lazurowej usłyszałem odległe pomruki burzy. Niezbyt się tym przejąłem, bo grzmoty było daleko, a ja byłem już w miescie i w razie czego mogłem sie gdzieś schować. Na Połczyńskiej zaczęły pokazywać się z przodu błyskawice, a we Włochach dopadł mnie potężny podmuch wiatru, ale to taki, że piasek z jezdni zaczął mi trzeszczeć w zębach. W Alejach Jerozolimskich wiatr ucichł, ale zaczęło kropić, jednak nie na tyle żeby się chować, pioruny też przestały mnie straszyć i dopiero pod samą klatką konkretnie grzmotnęło. Już w domu okazało się, że w sumie to przeszła bokiem.

Niedługo 75 rocznica © yurek55

Kościół w Wierszach © yurek55
PS. Kilometry z licznika, bo jak widać, nie od początku udało się nagrać trasę.
- DST 88.00km
- Czas 03:58
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 40.10km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 lipca 2019
Nie za wiele
Ostatnie dni niespecjalnie owocne w kilometry, ale wszędzie już byłem i trudno wykrzesać entuzjazm do jazdy. Dziś kilometry tylko dla formalności.

Kościół w Krokowej

Kiedyś była w Krokowej dobra restauracja "U Luzy", teraz jest "Kebab Alladin". Signum temporis.

Zachód słońca
.

Kościół w Krokowej

Kiedyś była w Krokowej dobra restauracja "U Luzy", teraz jest "Kebab Alladin". Signum temporis.

Zachód słońca
.
- DST 20.72km
- Czas 01:10
- VAVG 17.76km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















