Środa, 9 października 2019
Kategoria 50-100
Zegar w Borzęcinie znów chodzi!
Dopiero po obiedzie przyszedł czas na rower i choć nie było już dwudziestu stopni, tak jak w dzień, to postanowiłem ubrać się w miarę lekko, tak bardziej po letniemu. Krótkie spodenki, cienka koszulka i kamizelka odblaskowa, jako druga warstwa. :) Uważam, że był to zestaw optymalny, przynajmniej się nie pociłem i nie musiałem uzupełniać płynów. Pownienem jednak pamietać o zabieraniu zapasowego akumulatorka do mojego Convoya, bo dziś przeszedł w stan oszczędzania w połowie drogi i tylko migał, a nie oświetlał drogę. Na szczęście trasa przez zachodnie wioski jest oświetlona i dało się miarę komfortowo i bezpiecznie jechać.
I jeszcze taka sytuacja.
Przy kościele w Borzęcinie dwaj chłopcy na rowerach zapytali mnie o godzinę, a gdy pokazałem im zegar na kościele jakoś nadal mieli chyba niedosyt. No to im powiedziałem, ale oni mieli na pewno ponad dziesięć lat. Czy możliwe jest, by naprawdę nie znali się na zegarze? Okazało się, że spóźnili sie na autobus do Leszna i musieli dojechać do domu na rowerach. Bez świateł, drogą wojewódzką 590 i nawet jadąc poboczem, nie czeka ich bezpieczna podróż. Widocznie ich rodzice uważają, że światła rowerowe są przereklamowane.

Jakaś aleja © yurek55

Wieczorna kontrola czasu © yurek55
I jeszcze taka sytuacja.
Przy kościele w Borzęcinie dwaj chłopcy na rowerach zapytali mnie o godzinę, a gdy pokazałem im zegar na kościele jakoś nadal mieli chyba niedosyt. No to im powiedziałem, ale oni mieli na pewno ponad dziesięć lat. Czy możliwe jest, by naprawdę nie znali się na zegarze? Okazało się, że spóźnili sie na autobus do Leszna i musieli dojechać do domu na rowerach. Bez świateł, drogą wojewódzką 590 i nawet jadąc poboczem, nie czeka ich bezpieczna podróż. Widocznie ich rodzice uważają, że światła rowerowe są przereklamowane.

Jakaś aleja © yurek55

Wieczorna kontrola czasu © yurek55
- DST 53.00km
- Czas 02:30
- VAVG 21.20km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 października 2019
Kategoria <50
Nic wielkiego
Zaskoczyła mnie niska temperatura, a szczegółnie moje dłonie w letnich rękawiczkach. Do tego koszulka się z tyłu do góry podciągała i gołe nery wystawiałem na wiater. Taki pierwszy ubraniowy falstart trochę. Dlatego wróciłem szybciej niż zamierzałem. Niby pojechałem na zachodnie wioski, ale już na pierwszym rondzie, w Wieruchowie, zawróciłem na Bronisze i przez Piastów i Ursus dotarłem do domu.
Dodaję parę kilometrów z ubiegłego tygodnia, bo mi się nie chciało oddzielnego wpisu robić.
Dodaję parę kilometrów z ubiegłego tygodnia, bo mi się nie chciało oddzielnego wpisu robić.
- DST 40.00km
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 października 2019
Kategoria <50
"Dziady" część druga
Po obiedzie, kawie i deserze, pojechałem raz jeszcze, odebrać tytułową książkę. Wiecie, że to teraz w siódmej klasie się przerabia? Masakra. Za moich czasów w liceum mało kto ją rozumiał. :)
PS. Zmieniłem spodenki na krótkie tylko nogawki założyłem, bo są cieńsze od długich spodni. Było lepiej.
PS. Zmieniłem spodenki na krótkie tylko nogawki założyłem, bo są cieńsze od długich spodni. Było lepiej.
- DST 32.00km
- Czas 01:39
- VAVG 19.39km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 października 2019
Kategoria > 100
Pamiątkowy mural w Żyrardowie
Nic nie zapowiadało tak dalekiej podróży, bo jadąc na zachodnie wioski zamierzałem dojechać do Borzęcina, a maksymalnie do Zaborowa. Ale gdy dojeżdżałem do punku, gdzie powinienem zawrócić, ja nadal pchałem się na zachód i w końcu jak w Błoniu też nie zawróciłem, to olśniło mnie, że chciałem nowy mural w Żyrku zobaczyć. Jechałem jakąś boczną i słabo uczęszczaną drogą, o dość kiepskiej nawierzchni, która w końcu doprowadziła mnie do słynnej "pięćdziesiątki" i tym sposobem wjechałem do miasta od Wiskitek.Na szczęście to był odcinek niezbyt długi, a na dodatek poszczęściło mi się i wyjechałem wprost na szukany mural.
Przedtem jednak moją uwagę zwrócił kościół i trudno żeby nie, skoro to jedna z największych budowli sakralnych na Mazowszu. Podaję za Wikipedią, można doczytać.

Kościół © yurek55

Plac Jana Pawła II © yurek55

Dawny Urząd Pocztowy © yurek55

Żyrardów, 1 Maja róg Okrzei © yurek55

Na pamiątkę strajku © yurek55
Przyznam się, że gdy już zrealizowałem cel wyjazdu, postanowiłęm wrócić do domu pociągiem. Nie dlatego, że byłem zmęczony, a dlatego, że lenistwo wzięło górę. Telefon mi się kończył, dochodziła czternasta, pamiętałem, że droga 719 jest koszmarna do jazdy rowerem, więc udałem się na dworzec. Na szczęście pociąg do Warszawy miał być dopiero za czterdzieści pięć minut i to zdecydowało, że wróciłem na dwóch kołach. W Grodzisku byłem świadkiem reanimowania potrąconego i leżącego na jezdni człowieka, a że było to w samym centrum, to miasteczko zostało sparaliżowane. Ja przejechałem, ale na wylocie natrafiłem na ciąg znaków B-9 ciągnący się przez kilka kilometrów i musiałem jechać naprawdę wyszczerbioną drogą rowerową. Reszta podrózy, pomimo dużego ruchu samochodowego upłynęła bez emocji.
Dziś pierwszy raz założyłem długie spodnie i kurtkę, temperatura oscylowała pomiędzy dwanaście, a szesnaście (jak wyszło słońce).
Przedtem jednak moją uwagę zwrócił kościół i trudno żeby nie, skoro to jedna z największych budowli sakralnych na Mazowszu. Podaję za Wikipedią, można doczytać.

Kościół © yurek55

Plac Jana Pawła II © yurek55

Dawny Urząd Pocztowy © yurek55

Żyrardów, 1 Maja róg Okrzei © yurek55

Na pamiątkę strajku © yurek55
Przyznam się, że gdy już zrealizowałem cel wyjazdu, postanowiłęm wrócić do domu pociągiem. Nie dlatego, że byłem zmęczony, a dlatego, że lenistwo wzięło górę. Telefon mi się kończył, dochodziła czternasta, pamiętałem, że droga 719 jest koszmarna do jazdy rowerem, więc udałem się na dworzec. Na szczęście pociąg do Warszawy miał być dopiero za czterdzieści pięć minut i to zdecydowało, że wróciłem na dwóch kołach. W Grodzisku byłem świadkiem reanimowania potrąconego i leżącego na jezdni człowieka, a że było to w samym centrum, to miasteczko zostało sparaliżowane. Ja przejechałem, ale na wylocie natrafiłem na ciąg znaków B-9 ciągnący się przez kilka kilometrów i musiałem jechać naprawdę wyszczerbioną drogą rowerową. Reszta podrózy, pomimo dużego ruchu samochodowego upłynęła bez emocji.
Dziś pierwszy raz założyłem długie spodnie i kurtkę, temperatura oscylowała pomiędzy dwanaście, a szesnaście (jak wyszło słońce).
- DST 118.43km
- Czas 05:39
- VAVG 20.96km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 października 2019
Kategoria 50-100
8000
Ciepło!

Prawie 18°C pozwala jechać "na krótko" - oby tak dalej pażdzierniku! © yurek55
Coś się dzieje ze mną takiego, że nie mogę rano zebrać się na rower. Śpię zdecydowanie dłużej niż kiedyś, a po śniadaniu jeszcze leniwa, poranna kawa, przeglądanie wiadomości i w rezultacie wychodzę około południa, albo później. Tak też i dziś było, a Strava pokazuje, że była niemal trzynasta. Przy moich prędkościach przelotowych, trudno walczyć o dłuższe dystanse w tak krótkim czasie.
W końcu żona z obiadem do nocy czekać nie będzie, a przynajmniej nie za często. :) Dlatego moje trasy dostosowuję do posiadanego czasu i dlatego też dopiero dziś, pokonałem barierę ośmiu tytsięcy kilometrów. Choć naprawdę, to tylko i wyłacznie kwestia mojego lenistwa. Ale to sprawa wiadoma. Ciekawym tylko, czy przy takim nastawieniu uda się przekroczyć dziesięć tysięcy w tym roku. A co do trasy dzisiejszej, to chciałem jak zwykle, a wyszło trochę dalej. Miałem w lasy sękocińskie skręcić i pojechać drogą magdaleńską na wschód, ale przegapiłem i pojechałem do Nadarzyna. Tym razem chciałem zobaczyć, czy jest sensowny, a nie przez leśne wertepy, dojazd do miasta z innej strony - i jest. To właśnie ta droga...

Asfaltem do Nadarzyna © yurek55
...tylko potem jest osiedlowa uliczka z wieloma spowalniaczami, więc jeździł pewnie tamtędy nie będę. Ale przynajmniej wiem, że można. Po dojechaniu do nowych rond, trochę na wyczucie skręciłem w drogę, która doprowadziła mnie do Chinatown, czyli Wólki Kosowskiej. Na samym jej końcu prace drogowe w pełni i wjazd samochodem jest niemozliwy, ale rowerem jakoś się przedostałem i po przecięciu drogi krakowskiej dojechałem do najnowszego komunalnego cmentarza, zwanego Południowym, w Antoninie. W odróżnieniu od Północnego na Wólce Węglowej. Stamtąd do Lesznowoli już tylko kawałek, a że godzina jeszcze wczesna, to trochę zmodyfikowałem tradycyjną trasę powrotną, żeby zobaczyć co się dzieje na budowie wiaduktu. Jak widać jest już gotowy, oczywiście ze starannie zagrodzonym wjazdem, ale piesi i rowerzyści mogą już korzystać.

Wiadukt kolejowy w Jeziorkach czeka na odbiór techniczny (zapewne) © yurek55

Stacja kolejowa Jeziorki na linii radomskiej © yurek55
Z Puławskiej zawróciłem i ulicami Sarabandy i Baletową dotarłem do Ursynowa. Też się zdziwiłem, jak zobaczyłem tabliczki na domach.

Ulica Baletowa na Ursynowie © yurek55
No a potem ponownie przekroczyłem te same tory, tym razem w Dawidach i nie po wiadukcie, ale w Dawidach Bankowych był jeszcze jeden, nad trasą S2 i później Wirażową i Żwirkami wróciłem do domu.
Jechało sie nieźle i nawet wiatr mi nie przeszkadzał - po prostu nie patrzyłem na licznik. :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2754512456/embed/42788924ac6aecaea26cce656aabb220a8f3bca6">

Prawie 18°C pozwala jechać "na krótko" - oby tak dalej pażdzierniku! © yurek55
Coś się dzieje ze mną takiego, że nie mogę rano zebrać się na rower. Śpię zdecydowanie dłużej niż kiedyś, a po śniadaniu jeszcze leniwa, poranna kawa, przeglądanie wiadomości i w rezultacie wychodzę około południa, albo później. Tak też i dziś było, a Strava pokazuje, że była niemal trzynasta. Przy moich prędkościach przelotowych, trudno walczyć o dłuższe dystanse w tak krótkim czasie.
W końcu żona z obiadem do nocy czekać nie będzie, a przynajmniej nie za często. :) Dlatego moje trasy dostosowuję do posiadanego czasu i dlatego też dopiero dziś, pokonałem barierę ośmiu tytsięcy kilometrów. Choć naprawdę, to tylko i wyłacznie kwestia mojego lenistwa. Ale to sprawa wiadoma. Ciekawym tylko, czy przy takim nastawieniu uda się przekroczyć dziesięć tysięcy w tym roku. A co do trasy dzisiejszej, to chciałem jak zwykle, a wyszło trochę dalej. Miałem w lasy sękocińskie skręcić i pojechać drogą magdaleńską na wschód, ale przegapiłem i pojechałem do Nadarzyna. Tym razem chciałem zobaczyć, czy jest sensowny, a nie przez leśne wertepy, dojazd do miasta z innej strony - i jest. To właśnie ta droga...

Asfaltem do Nadarzyna © yurek55
...tylko potem jest osiedlowa uliczka z wieloma spowalniaczami, więc jeździł pewnie tamtędy nie będę. Ale przynajmniej wiem, że można. Po dojechaniu do nowych rond, trochę na wyczucie skręciłem w drogę, która doprowadziła mnie do Chinatown, czyli Wólki Kosowskiej. Na samym jej końcu prace drogowe w pełni i wjazd samochodem jest niemozliwy, ale rowerem jakoś się przedostałem i po przecięciu drogi krakowskiej dojechałem do najnowszego komunalnego cmentarza, zwanego Południowym, w Antoninie. W odróżnieniu od Północnego na Wólce Węglowej. Stamtąd do Lesznowoli już tylko kawałek, a że godzina jeszcze wczesna, to trochę zmodyfikowałem tradycyjną trasę powrotną, żeby zobaczyć co się dzieje na budowie wiaduktu. Jak widać jest już gotowy, oczywiście ze starannie zagrodzonym wjazdem, ale piesi i rowerzyści mogą już korzystać.

Wiadukt kolejowy w Jeziorkach czeka na odbiór techniczny (zapewne) © yurek55

Stacja kolejowa Jeziorki na linii radomskiej © yurek55
Z Puławskiej zawróciłem i ulicami Sarabandy i Baletową dotarłem do Ursynowa. Też się zdziwiłem, jak zobaczyłem tabliczki na domach.

Ulica Baletowa na Ursynowie © yurek55
No a potem ponownie przekroczyłem te same tory, tym razem w Dawidach i nie po wiadukcie, ale w Dawidach Bankowych był jeszcze jeden, nad trasą S2 i później Wirażową i Żwirkami wróciłem do domu.
Jechało sie nieźle i nawet wiatr mi nie przeszkadzał - po prostu nie patrzyłem na licznik. :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2754512456/embed/42788924ac6aecaea26cce656aabb220a8f3bca6">
- DST 63.43km
- Czas 02:58
- VAVG 21.38km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temperatura 17.8°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 września 2019
Kategoria 50-100
Na kawę do Góry Kawiarni
Już od ponad dwóch miesięcy, a konkretnie od szesnastego lipca, wybieram się na kawę do "Góry Kawiarni". Pozytywnie i kolarsko zakręcony młody człowiek otworzył tam lokal, który szybko stał się obowiązkową miejscówką dla kolarzy i rowerzystów, eksplorujących drogi Republiki Rowerowej Gassy. Jako że rano było pochmurno i mokro po nocnym deszczu, to znalazłem sobie inny pomysł na przedpołudnie i wyjechałem dość późno. Odstawiłem córce samochód odebrany od mechanika i dopiero od Piaseczna zacząłem jazdę na dwóch kółkach. Stąd taki ślad na mapie Stravy. Pogoda dopisywała, wyszlo słońce i nawet chwilami 20°C pokazywał mój termometr, a i licznik też całkiem przyzwoite wartości wyświetlał. Strava nagrodziła mnie za mój wysiłek kilkunastoma pucharkami, ale i tak pod kawiarnię zajechałem dopiero około piętnastej. To było zdecydowanie za późno, bo w domu żona z obiadem czekała, a kilometrów stamtąd mam prawie czterdzieści. Na chwilke tylko się zatrzymałem i wtedy podszedł przywitać się Marcin, z którym się kiedyś poznaliśmy, a potem parę razy mijaliśmy się na trasie i zawsze krzyczał: - Cześć Jurek! Miłe to. Z kolei ja podszedłem do Maćka Hopa i pogratulowałęm mu bloga i zdjęć. W sumie było kilkanaście osób, czyli pomysł i miejscówka chwyciła, ciekawe jak będzie żarło w zimie. Ja na pewno tam zajadę w najbliższym czasie napić się wreszcie kawy i spróbować specjalnych kolaraskich ciasteczek. W drodze powrotmej wiatr przestał mi pomagać, ale i tak udawało mi się w miarę szybko jechać, a przynajmniej tak mi się wydawało. Po ośmiu kilometrach usłyszałem swobodne rozmowy i śmiechy za sobą. To pięcioosobowa grupa z Maćkiem i jego dziewczyną, Pandą, mijała mnie od niechcenia. Nawet nie próbowałem łapać za nimi koła. Grupa Marcina dogoniła mnie przy budowie obwodnicy, czyli już w Wilanowie, ale oni nadłożyli drogi jadąc przez Konstancin. Sprawdziłem to na View Flybys na Stravie.
Ale na obiad zdążyłem!

Obwodnica Góry Kalwarii, fragment południowej obwodnicy Warszawy. Mogłem pojechać górą, na estakadzie jest już asfalt.

A to widok w drugą stronę i tymczasowy objazd, do czasu oddania estakady
Ale na obiad zdążyłem!

Obwodnica Góry Kalwarii, fragment południowej obwodnicy Warszawy. Mogłem pojechać górą, na estakadzie jest już asfalt.

A to widok w drugą stronę i tymczasowy objazd, do czasu oddania estakady
- DST 72.23km
- Czas 03:07
- VAVG 23.18km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 września 2019
Kategoria <50
Standard
Poranek mglisty, potem pochmurno, a po południu słońce. Dlatego na rower wybrałem się dopiero po obiedzie, kawie i deserze. Znowu powtórzyłem trasę wzdłuż dróg ekspresowych, bo w piątkowe popołudnie na innych drogach blisko Warszawy, ruch samochodowy jest wiadomo jaki. Zresztą i bez tego pewnie bym tak pojechał, bo nie chciało mi się myśleć i kombinować.



Ścianka ;)



Ścianka ;)
- DST 41.23km
- Czas 01:51
- VAVG 22.29km/h
- VMAX 38.60km/h
- Temperatura 15.7°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 września 2019
Kategoria <50
Tam i z powrotem
Krótka przejażdzka do lasu na Bemowie, powrót po śladzie w lekkim deszczu. Zdjęcia nie mam, ale zamieszczam coś ku refleksji.


- DST 24.00km
- Czas 01:08
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 września 2019
Kategoria 50-100
Wzdłuż S7 i S8
Rozpoznaję najbliższą trasę treningową drogami technicznymi przy trasach szybkiego ruchu. Nie sadziłem, że jest tyle różnych wariantów. Dotąd znałem najwyżej trzy, a można kręcić o wiele wiecej pętelek.
Druga jazda wieczorem, zeby sprawdzić, czy zamiana łańcucha poprawiła komfort jazdy - nie poprawiła, ten drugi też przeskakuje.
A kaseta ma niespełna 5900 km i jeździłem na dwa łańcuchy. Nie polecam kupowania w Decathlonie kaset i łańcuchów firmy B'twin, Shimano wytrzymuje dłużej.


Ta wieś to Wypędy
Druga jazda wieczorem, zeby sprawdzić, czy zamiana łańcucha poprawiła komfort jazdy - nie poprawiła, ten drugi też przeskakuje.
A kaseta ma niespełna 5900 km i jeździłem na dwa łańcuchy. Nie polecam kupowania w Decathlonie kaset i łańcuchów firmy B'twin, Shimano wytrzymuje dłużej.


Ta wieś to Wypędy
- DST 63.40km
- Czas 02:56
- VAVG 21.61km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 września 2019
Kategoria 50-100
Aaaaaby pralkę naprawić...
Poranna jazda do hurtowni AGD na Popularnej kupić pompę wody do pralki. Kiedy już po założeniu nowej sprawdziłem działanie i wszystrko było OK, to na jazdę było za mało czasu. Dopiero po obiedzie, kawie i deserze wyszedłem raz jeszcze pojeżdzić drogami technicznymi wzdłuż tras szybkiego ruchu. I ten wieczorny ślad wyglada zupełnie jak dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym.:)

Serwis AGD

Serwis AGD
- DST 53.00km
- Czas 02:35
- VAVG 20.52km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















