Informacje

  • Wszystkie kilometry: 148814.00 km
  • Km w terenie: 2657.65 km (1.79%)
  • Czas na rowerze: 317d 07h 19m
  • Prędkość średnia: 19.50 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

kurierowo

Dystans całkowity:6898.75 km (w terenie 57.00 km; 0.83%)
Czas w ruchu:351:43
Średnia prędkość:19.61 km/h
Maksymalna prędkość:50.04 km/h
Suma podjazdów:5062 m
Suma kalorii:69231 kcal
Liczba aktywności:129
Średnio na aktywność:53.48 km i 2h 43m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 5 października 2015 Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Po dres dla Julci

Córka poprosiła mnie o kupienie Julci dresu, a w dobrej jakości i cenie, to wiadomo - tylko w sklepie na literę "eL". Zawsze z chęcią podejmuję się takich zadań, bo rodzina musi sobie pomagać i się wspierać, więc i dziś wsiadłem rano na rower i nabyłem drogą kupna wzmiankowany ubiów. A w powrotnej drodze postanowiłem przejechać się ulicą Instalatorów i sprawdzić informację z [url=http://katana1978.bikestats.pl/1387479,Do-pracy-i-z-pracy-35-rok-2015.html]tego wpisu[/url], bo coś mi się nie zgadzało. Teraz już wiem, że mój komentarz dotyczył ulicy Równoległej, a nie Szybkiej - po prostu pomyliły mi się ulice. Ponieważ nadłożyłem nieco drogi, na liczniku miałem dziewięć, a nie sześć kilometrów, a to już dystans zasługujący na szacunek. A pomimo to nie spocząłem na laurach, lecz po zjedzeniu śniadania i dostosowaniu ubioru do letniej temperatury, udałem się do Piaseczna dostarczyć zakupiony towar. Wprawdzie to nie było przedmiotem rodzinnych uzgodnień, ale postanowiłem po pierwsze, zrobić niespodziankę, po drugie, czeka mnie co najmniej tydzień abstynencji rowerowej i chciałem nacieszyć się na zapas. Niespodzianka się udała, Julci dres sie spodobał, więc w poczuciu spełnienia udałem się w drogę powrotną. Znowu pojechałem do Magdalenki, zobaczyć jak idzie naszym dzielnym drogowcom budowa ronda i modernizacja odcinka do Janek. Sytuacja na froncie robót zmienia się dynamicznie i chyba do końca roku dadzą radę. Tylko nie wiem, jak będzie się rowerem z tamtego kierunku wjeżdżać doi Warszawy. Pażywiom - uwidim.
mapa przejazdu

Droga w budowie
Droga w budowie © yurek55
Rondo i estakada w budowie
Rondo i estakada w budowie © yurek55
Fragment drogi Magdalenka - Janki
Fragment drogi Magdalenka - Janki © yurek55
Szosa krakowska
Szosa krakowska © yurek55
Wjazd od południa do Warszawy
Wjazd od południa do Warszawy © yurek55
  • DST 54.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 22.66km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2015 Kategoria > 100, kurierowo, gminobranie

Powroty to moja specjalność

Znowu nie udało mi się wrócić zbiorkomem i znowu zabrakło mi dosłownie minuty, tym razem nie zdążyłem na pociąg w Otwocku. Nie mam widocznie szczęścia do powrotów na innych kołach, niż moje rowerowe. Ale po kolei.
Wytyczyłem sobie wczoraj trasę po trzy gminy w powiecie mińskim i choć wydawało się, że to daleko, to na mojej mapce miała tylko 56,5 km. Nie bez znaczenia był pewnie fakt zaczęscia rysowania od Góry Kalwarii. Rano najpierw pojechałem do X.P. po jakieś papiery, które następnie zawiozłem do Piaseczna i tym razem bez kombinowania, najkrótszą drogą do punktu startu.
Mało Wisły w Wiśle w Górze Kawalerii
Mało Wisły w Wiśle w Górze Kawalerii © yurek55
Potem kolejną drogą krajową, tym razem sławną "50-ką", w towarzystwie pędzących tirów dojechałem sprawnie do Kołbieli. Nie mogą niestety tego powiedzieć kierowcy stojący w kilometrowym korku do ronda. Kolejka do ronda w Kołbieli
Kolejka do ronda w Kołbieli © yurek55
Siedziałem sobie na rowie, posilałem się i patrzyłem na samochody, ale coś mi nie pasowało w tej drodze. Krajowa siedemnastka prowadzi do Garwolina, a tam juz przecież byłem. Po uważnym spojrzeniu w mapę dostrzegłem, że ślad właśnie w tym miejscu gdzie siedzę, odchodzi od drogi głównej. W luce pomiędzy sznurem samochodów zauważyłem po przeciwnej stronie drogi tabliczkę drogowskazową na Sufczyn. Dobrze, że akurat w tym momencie sprawdziłem, bo bym się musiał wracać. Pożegnałem drogę krajową i dalej już wiejskimi drogami pojechałem dalej. Fresk w remizie a Gadce
Fresk w remizie w Gadce © yurek55
Koniec gadki!
Koniec gadki! © yurek55
Kaplica w Radachówce 1935r
Kaplica w Radachówce 1935r © yurek55
Otoczenie kaplicy
Otoczenie kaplicy © yurek55
Są sztalugi i obraz, tylko malarza nie widać.

Wiedziałem już, że zabraknie mi czasu na wszystkie zaplanowane gminy i postanowiłem zaliczyć tylko najbliższą. Problem tkwił w tym, że nie miałem pojęcia gdzie ona się zaczyna. Na mapie w telefonie granice gmin nie sa zaznaczone. Wreszcie zobaczylem sklep i tam dowiedziałem sie, że już mogę wracać. Pani sklepowa potwierdziła, że drogą gruntową przy jej sklepie dojadę do asfaltu i do Kołbieli. Dzięki temu nie musiałem jechać tą samą drogą. Były odcinki, że trzeba było prowadzić rower, ale w końcu wydostałem się z lasu i rzeczywiście było już całkiem blisko. Ciężki, oj ciężki teren
Ciężki, oj ciężki teren © yurek55
Już wiedziałem, że wracać chcę pociągiem, bo znudziła mi się jazda i chciałem zdążyć na czas do domu. W Celestynowie do miasta i stacji trzeba by trochę zawrócić, więc postanowiłem wsiąść w Otwocku. Przy kasie facet pytał o odjazd i usłyszałem, że za dwadzieścia minut. Kupiłem bilet i usiadłem popijając wodę i zajadając batona. W końcu pociąg przyjechał...ale do Modlina. Do Warszawy miał być o 16-ej. Postanowiłem więc zrobić na złość Kolejowym Mazowieckim i nie jechać. Wprawdzie zwrotu biletu nie mogłem dokonać, ale i tak dałem im niezłą nauczkę: kupiłem bilet i pojechałem rowerem. Znacznie lepiej wychodzi mi jednak jazda zbiorkomem tam, niż z powrotem. Te dzisiejsze gminy zaliczę zaczynając w Pilawie, albo Celestynowie, jeszcze pomyślę.
Więcej Wisły w Wiśle. Warszawa
Więcej Wisły w Wiśle. Warszawa © yurek55
Zaliczona gmina: Siennica
PS. Kilometry są jeszcze z wieczornej wyprawy do hipermarketu budowlanego, stąd róznica.
  • DST 137.52km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 września 2015 Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Coś drgnęło

Od powrotu znad morza wykorzystywałem skwapliwie każda nadarzającą się okazję, by nie jeździć rowerem. Jak już nic nie mogłem wymyslić, po prostu zostawałem w domu i czytałem książki, albo internet przeglądałem. Dziś wsiadłem na rower niejako z konieczności i tylko dlatego, że córce do Piaseczna miałem coś zawieźć. Poniewaz jednak rowerem jeździć nadal lubię, nie pojechałem najkrótszą drogą, tylko dookoła. Postanowiłem pojechać przez Magdalenkę, przy okazji zobaczyć postęp prac na krakowskiej wylotówce. Na razie nie widać jeszcze światełka w tunelu, utworzone prowizoryczne rondo przy dawnym skrzyżowaniu z sygnalizacją na Magdalenkę/Nadarzyn, jest rzecz jasna przyczyna potężnych korków o każdej porze dnia. Nadal jest to fragment objazdu na katowicką, bo wyjazdu na Wrocław w Jankach juz od dawna nie ma. Prace na
Prace na "krakowskiej" okolice Sękocina Starego w tle Hotel Groman © yurek55
Z prawej droga na Warszawę, z lewej estakada?
Z prawej droga na Warszawę, z lewej estakada? © yurek55
Nie bardzo sobie wyobrażam, jak to wszystko będzie wygladać, gdy wreszcie drogowcy zakończą swój trud i znój, ale ja ogólnie mam problemy z wyobraźnią przestrzenną, więc nic to. Kiedyś muszą skończyć, to się zobaczy. Po pokonaniu wspomnianego wyżej ronda, znalazłem sie na drodze wiodącej wprost do Piaseczna, ale żeby wydłużyć nieco dystans odbiłem na Wilczą Górę i Bobrowiec, by do celu dotrzeć od strony Jazgarzewszczyzny. To nazwa w sam raz dla cudzoziemców uczących sie polskiego. Po drodze natrafiłem na szkółkę jeździecką z hasłem na płocie, odwołującym sie do naszej wspaniałej spuścizny historycznej. Sądzę, że autorowi chodziło o husarię spod Chocimia i Wiednia, szwoleżerów Kozietulskiego, czy Wołyńską Brygadę Kawaleriiw bitwie pod Mokrą. Do mnie pomimo, że jestem Polakiem to nie przemówiło.
Każdy Polak jeździ konno, a każda Polka głosuje na Olka
Każdy Polak jeździ konno, a każda Polka głosuje na Olka © yurek55
W powrotną drogę z Piaseczna udałem się przez Chylice, Konstancin i oczywiście Gassy. Tam krótki postój na fotki i wzdłuż Wisły, klasyczną drogą, 20 kilometrów do Mostu Siekierkowskiego, plus dziesięć i byłem w domu.
Prom w Gassach
Prom w Gassach © yurek55

Mało wody w Wiśle
Mało wody w Wiśle © yurek55

Wypalona trawa i wyschnięte słoneczniki na drodze do Gassów
Wypalona trawa i wyschnięte słoneczniki na drodze do Gassów © yurek55

Wyschnięty kanał tzw.
Wyschnięty kanał tzw. "ciepły" EC Siekierki © yurek55
Generalnie jestem zadowolony, że wreszcie ruszyłem dupsko. Najgorzej mi idzie proces wyjścia z domu, jak już znajdę się w siodełku, to chce mi się jechać i nadal sprawia mi ona przyjemność. Pewno ubiegłorocznego wyniku nie poprawię, ale do dziesięciu tysięcy dociagnę.


  • DST 77.76km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 20.74km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2015 Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, 50-100

Trochę więcej kilometrów

Mało jeżdżę i nie wiem dlaczego mi się nie chce. Rano pojechałem do przychodni na wizytę do lekarza i zajęło mi to bite dwie godziny. To znaczy nie jazda, rzecz jasna, tylko czekanie. Gdy wróciłem, przebrałem się po kolarsku i pojechałem na Bielany, ale w trakcie jazdy przypomniałem sobie, że to co mam tam zawieźć jest jeszcze w Piasecznie. Zawróciłem więc i przez Włochy, a potem opłotkami dojechałem do Raszyna i tylko raz musiałem zawrócić. Zapędziłem się ulicą Dzwonkową do końca i pojechałem wzdłuż obwodnicy licząc, że dojadę do wiaduktu, ale droga się skończyła tu gdzie widać. Zdjęcie zrobiłem z wiaduktu gdy już zawróciłem i Szyszkową dojechałem gdzie trzeba.

Na wiadukcie do Raszyna
Na wiadukcie do Raszyna © yurek55

W Raszynie wyjeżdża się przy kościele, potem już tylko Janki i kawałek drogi w przebudowie. Na razie nie wyobrażam sobie jak ten węzeł będzie wyglądał po skończeniu.
Aleja Krakowska przed Magdalenką
Aleja Krakowska przed Magdalenką © yurek55

Trasa do Piaseczna minęła szybko i bez sensacji, reszta też w sumie jakaś nudna. No może z wyjątkiem tego miejsca, gdzie "Na Wspólnej" kręcili :).
Barwy szczęścia na Czerniakowskiej
"Na Wspólnej" na Czerniakowskiej © yurek55

W Porcie Czerniakowskim zaciekawił mnie dom na wodzie. W Polsce nie są one tak popularne, jak choćby w Holandii, dużo przeciwności prawnych trzeba pokonać, by zamieszkać na stałe na takiej barce, (choćby kwestia adresu), ale są już pozytywni wariaci, którzy to robią. Niestety adres strony podany na burcie statku nie istnieje.
Port Czerniakowski
Port Czerniakowski © yurek55

Dom na wodzie
Dom na wodzie © yurek55

Przy Lasku na Kole
Przy Lasku na Kole © yurek55

Gigantyczny korek na Prymasa
Gigantyczny korek na Prymasa © yurek55

Drogą nad Wisłą dojechałem do Podleśnej i koło IMiGW wyjechałem na Żoliborz. Na Barcickiej zostawiłem Maćkowi buciki dla jego córki i mogłem już wracać do domu. Przez cały czas mojej podróży deszcz wisiał w powietrzu, ale udało się przejechać cała trasę o suchym kole.
Trasy do przychodni nie rejestrowałem, kilometry z licznika.

  • DST 87.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 maja 2015 Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Stała trasa kurierska :)

Dziś zawiozłem pistolet na Ursynów, ale gołąb widocznie wyczuł pismo nosem i się nie pojawił. Udzieliłem więc córce krótkiego instruktażu posługiwania się bronią, zjadłem następny - już ostatni, na szczęście - kawałek komunijnego tortu i pojechałem przez las do Piaseczna. Nie mogłem się rozsiadywać za bardzo, bo zaraz Agnieszka z dzieciakami klasowymi na basen jechała, ja miałem przed sobą kawał drogi, a pogoda była wybitnie niepewna. Czarne chmury wisiały na głową cały czas, temperatura zupełnie niewiosenna, a ja byłem niespecjalnie ubraniowo przygotowany. Do Piaseczna jechałem przez las i Puławską, czyli najkrótszą drogą. W lesie droga mokra, a ja po jej przejechaniu miałem mocno nakropkowane na czarno nogi. Miałem co myć po powrocie.

Droga w Lesie Kabackim
Droga w Lesie Kabackim © yurek55

W Piasecznie tym razem też zabawiłem krótko, nawet kawy nie wypiłem, tylko zostawiłem słoik z ogórkową i wybrałem się w drogę powrotną. Trasa taka sama jak zawsze, z tym, że dziś zajechałem do sklepu 2 kółka po koszyk na bidon, a potem na zakupy do "L". Ponieważ nie było tam potrzebnych rzeczy pojechałem do drugiego "L" na Włochach, dzięki czemu przekroczyłem dystans 50 km. 

Dojazdówka do technicznej na Paluchu
Dojazdówka do technicznej na Paluchu © yurek55
 
Ponieważ na Endomondo nastąpiły zmiany, które chyba nie do końca mi się podobają, , a na dodatek nie mogę teraz wogóle znaleźć opcji publikowania trasy na blogu, zdecydowałem sie przenieść na Navime.pl . To prosta, polska aplikacja i na moje potrzeby zupełnie wystarczająca. Znajomych z Endomondo przepraszam, aktywność swoją wygaszam, do tej aplikacji  zapraszam. Dobre, bo polskie.
PS. Pętla niezamknięta, bo oczywiście po ręcznej pauzie w ostatnim sklepie zapomniałem włączyć.
  • DST 52.26km
  • Czas 02:32
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 maja 2015 Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, <50

Trasa Ursynów - Piaseczno

Trochę na siłę wyszukałem powód by pojechać na Ursynów i do Piaseczna, gdyby nie to, chętnie zostałbym w  domu. Wiatr przeszkadzał w jeździe, a ja dziś nie miałem ambicji by z nim walczyć. Stąd też niezbyt imponująca średnia prędkość, ale w maratonach startował nie będę, w BBTour, również. Wystarczy, że na wsi babcię z koszykiem na kierownicy wyprzedzę, albo jej męża z reklamówką w drodze ze sklepu.
Słabo się jechało jednym słowem.

Remont Mleczarskiej trwa
Remont Mleczarskiej trwa © yurek55
Dwa konie, dwa samochody i jeden samolot
Dwa konie, dwa samochody i jeden samolot © yurek55
Trzy konie
Trzy konie © yurek55
Trzy czwarte konia
Trzy czwarte konia © yurek55

Ponieważ mapy z endo nie dają się wkleić, załączam link

  • DST 43.69km
  • Czas 02:18
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 maja 2015 Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Jazda precyzyjnie zaplanowana

Dzisiejszy wyjazd był drobiazgowo zaplanowany i przemyślany we wszystkich szczegółach. Nie zdarza sie to niemal nigdy, ale dziś znalazłem sobie kilka rzeczy do załatwienia i to w różnych miejscach. Trasę rozplanowałem logistycznie bez zarzutu i jechałem jak po sznureczku po kolei: Janki - obebranie kwitu do odbioru aparatu z serwisu; Piaseczno - odebranie zwolnienia; Krucza - oddanie zwolnienia; Dąbrowskiego - odebranie aparatu z naprawy; Ursynów - zawiezienie aparatu; Al. Krakowska - zakupy w sklepie na "L"; dom - koniec jazdy. Jechało się rewelacyjnie, bo niemal na całej trasie miałem sprzyjający wiatr. Na liczniku widziałem nigdy nie ogladane liczby, a po 40 km średnia zbliżała się do 24km/h. Na całej trasie odcinki wprost pod wiatr były krótkie, ale nawet wtedy nie traciłem radości jazdy. Postanowiłem sobie z tej okazji podjechać pod Agrykolę, ale nawet do połowy nie udaje mi się szybko podjechać. Potem trzeba redukować biegi i łapać drugi oddech młynkując już do końca z prędkością 9 - 10 km/h. I tego już nie zmienię.

Bohater Wiednia
Bohater Wiednia © yurek55

"Bohaterowi Wiednia, co chrześcijan zbawił
Piękny pomnik z kamienia Stanisław wystawił,
Dwakroć złotych kosztował – trzykroć bym dołożył
By Stanisław skamieniał, a Jan III ożył."

Łacińka inskrypcja
Łacińska inskrypcja © yurek55

"Janowi III, królowi Polski i Wielkiemu Księciu Litewskiemu, Ojczyzny i sojuszników obrońcy, któregośmy postradali roku 1696. Stanisław August Król. Roku 1788"

Duży kamień przed Instytutem
Duży kamień przed Instytutem © yurek55

Mapa trasy przejazdu  

Nie wklejam mapki z navime, bo gdy pobrałem plik .gpx z endomondo i wkleiłem do navime, okazało się że zgubił "po drodze" ileś punktów i utworzył proste linie - skróty, gubiąc przy okazji 9 km. 

  • DST 83.00km
  • Czas 03:55
  • VAVG 21.19km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 kwietnia 2015 Kategoria <50, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Taka sobie przejażdżka

Nie miałem pomysłu dokąd dziś mógłbym pojechać, ale w końcu powód znalazł się sam. Pojechałem niedaleko, na Jana Pawła, odebrać internetowy zakup, a potem zachciało mi się jeszcze jechać z wizytą na Ursynów. Czyli trasa w sam raz na krótki, niemęczący wypad rowerowy, z przerwą na kawę i coś smacznego. Początek misji nie był zbytnio udany, bo na miejscu nabrałem uzasadnionych, jak zaraz się okazało, podejrzeń, że w tak ekskluzywnym biurowcu w centrum miasta, nie może być zlokalizowany punkt odbioru. Nie przy czynszach na poziomie stu złotych za metr kwadratowy. 

Widok z windy
Widok z windy © yurek55

Wewnętrzne atrium z windami
Wewnętrzne atrium z windami © yurek55

Wewnętrzne atrium wypoczynkowo-gastronomiczne
Wewnętrzne atrium wypoczynkowo-gastronomiczne © yurek55

Dobrze, że nazwę firmy miałem w mailu, to się dopytałem gdzie się mieści i tam wreszcie dowiedziałem się, że mam jechać na Towarową. (Gdybym wszedł na stronę przedmiotu to bym wiedział, ale po co?) Miejsca te nie są na szczęście od siebie zbytnio oddalone i po kilkunastu minutach tę sprawę miałem już  załatwioną. 
Potem jeszcze, jako że miałem po drodze, zajechałem do punktu naprawiającego aparaty foto na Dąbrowskiego. Mój stary kompaktowy Panasonic Lumix wymaga czyszczenia, bo nie może biedak wysunąć do końca obiektywu. Taka usługa kosztuje sto trzydzieści złotych i nie wiem jeszcze, czy warto się na to decydować. 
Na koniec zajechałem do Agnieszki po dżem własnej roboty, którego ma spory zapas dzięki swej teściowej. Jest on tak rewelacyjnie smaczny, że mogę go jeść łyżkami. Zresztą wczoraj wieczorem zjadłem cały słoik, a oni nie potrafią docenić jego dobroci. 
A na zakończenie podróży musiałem ostro się sprężać, bo umówiony byłem na wspólne zakupy przedweekendowe i nie chciałem się spóźnić. Udało mi się zdążyć na czas co do minuty i poprawić o półtora kilometra na godzinę średnią. U córki pod domem wynosiła ona 17,5 km/h
A z Endomondo wciąż te same kłopoty, nie chce pracować w tle, gdy używana jest jakakolwiek inna funkcja telefonu, np. zdjęcia, rozmowa, czy sms. Chyba przesiądę się na Locusa na stałe.

  • DST 36.53km
  • Czas 01:53
  • VAVG 19.40km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 kwietnia 2015 Kategoria 50-100, kurierowo

Aparat utopiony w Zalewie i spotkanie z Księgowym

Miałem zlecenie kurierskie w Stanisławowie Drugim, kawałek za Legionowem, więc potem postanowiłem zrobić pętelkę do Zalewu i przez Nieporęt wrócić do domu. Czasu miałem nie za wiele, stąd najkrótszy, aczkolwiek nielubiany wariant jazdy ulicą Modlińską i wylotówką 61 na Augustów. Ale po kolei. Najpierw przy Moście Gdańskim zobaczyłem ten oto rower, przypięty solidnym u-lockiem do barierki, co niestety nie zapobiegło kradzieży obu kół. Współczuję właścicielowi.

Taka sytuacja, że koła podiwanili
Taka sytuacja, że koła podiwanili © yurek55
Potem na moście zobaczyłem pierwszy w tym roku statek wycieczkowy na Wiśle, jeszcze bez pasażerów, ale za to z motorówką policyjną przy burcie.
Biała flota przygotowuje się do sezonu
Biała flota przygotowuje się do sezonu © yurek55
Przed Legionowem, gdzie zaczyna sie obwodnica, jest znak z przekreślonym rowerem, pojechałem przepisowo równoległą, która potem skręca w prawo i kończy się lesie. Ale po kilkuset metrach już znowu jest asfalt i jesteśmy w Legionowie. Trudny odcinek w sporym ruchu i bez pobocza przejechałem z wiatrem tak szybko, że nawet nie zdążyłem się zestresować porządnie i do ronda dojechałem nie wiadomo kiedy. Tam już mogłem skręcić do Nieporętu, a po kilku minutach zaordynowałem sobie krótki odpoczynek w stałym miejscu przy plaży z pomostem. Najpierw zjadłem baton z ziarnami, popiłem wodą i uznałem, że zanim ruszę dalej warto sobie fotkę strzelić. A że tym razem nikogo nie było, kto mógłby to zrobić, postawiłem aparat na ławce, ustawiłem samowyzwalacz i już.
Pomost nad Zalewem - zdjęcie przedostatnie
Pomost nad Zalewem - zdjęcie przedostatnie © yurek55
A drugie miało być z innej, wyższej perspektywy, więc postawiłem aparat na barierce i gdy cyknął drugi raz, podszedłem sprawdzić jak wyszło.
Ostatnia fotka i... plum!
Ostatnia fotka i... plum! © yurek55
I prawie mi się udało, ale jak wszyscy wiedzą, prawie - robi różnicę. Gdy już wyciągałem rękę, poczułem podmuch wiatru z tyłu i choć czułem go w ręku, to nie zdążyłem złapać. Spojrzałem z góry i zobaczyłem, że w tym miejscu nie jest zbyt głęboko i dobrze go widać. Cóż było robić? Wszedłem do wody i po kilku krokach dostrzegłem go leżżcego na dnie. Z wrażenie nie czułem nawet, czy woda jest zimna, więc pewnie nie była. Potem na ławeczce wyjąłem kartę pamięci, baterię, wytarłem go z wierzchu, schowałem do plecaka i tyle w temacie aparatu. A w Nieporęcie odwiedziłem w pracy Księgowego  i miałem szansę udać jakiegoś upierdliwego klienta, tak jak planowała Katana . Jej się nie udało, bo Adam ją poznał od razu, a ja musiałem się przedstawić. Poznałem też Agnieszkę, jego żonę, Kamila, szefa, pokazał mi kilka komunijnych rowerów, o czym wcześniej mu wspominałem, pogadaliśmy chwilkę o tym i owym i pojechałem. Nie chciałem zabierać czasu bo widać, że pracy mają dużo, a ja byłem już w poważnym niedoczasie i jeszcze daleka droga mnie czekała. A na domiar wszystkiego wiatr przestawał mi sprzyjać i robiło się ciężko. Do Warszawy wjechałem od strony Białołęki przejeżdżając most nad Kanałem w Kobiałce i tym razem jadąc Mechtyńską i Ostródzką, dojechałem do Centrum Targówek. Przez Bródno i Pragę dotarłem do Mostu Poniatowskiego, a tam czekała mnie miła niespodzianka. Od Stadionu stał potężny korek i mogłem sobie powyprzedzać dużo, dużo samochodów. A potem jeszcze w centrum, gdzie skręcałem w lewo na rondzie, miła pani policjantka machnęłą mi, żebym zjechał na czerwonym. Samochody na zielonym i tak stały, bo na rondzie nie mieściły, więc podziękowałem z uśmiechem i pojechałem. W domu sprawdziłem aparat i nie jest dobrze. Może jak wilgoć odparuje, to mu się poprawi?

  • DST 71.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 20.99km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 kwietnia 2015 Kategoria <50, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Na Ursynów i z powrotem

Znów wyjazd typowo kurierski - i dobrze, że się trafił,  bo chyba bym się nie zdecydował dziś na rower. Uznałem bowiem, że mam za mało czasu na jakąś sensowną trasę i w związku z tym lepiej posiedzieć w domu. Ale życie jest pełne niespodzianek, a sytuacja zmienia się dynamicznie i dzięki temu pojawiła się okazja pojechania do córki. Widząc piękne słońce za oknem postanowiłem popracować nad "kolarską opalenizną" i ubrałem się na krótko. Pomimo chwilami dość silnego wiatru nie było mi zimno i pedałowało się całkiem przyjemnie, a co ważniejsze, szybko. I to do tego stopnia, że na Wałbrzyskiej wyprzedziłem kuriera rowerowego, co musiało mocno podrażnić jego ambicję, bo po chwili znowu był z przodu. Ale do momentu gdy drogi nam się rozeszły, byłem w stanie dotrzymać mu koła. Na miejscu licznik pokazał średnią 24km/h, a telefon...nic nie pokazał, bo endomondo wyłączyło się po 32 sekundach rejestrowania trasy! Załamka z tą aplikacją, albo z tym telefonem. Dla pewności w powrotnej drodze odpaliłem Lokusa i nie szukając już tym razem odległości, ani ładnego kształtu pętli, prostą drogą udałem się do domu. A że miałem jeszcze chwilkę, zboczyłem troszkę z trasy i z ciekawości zajrzałem na "Skrę". To na tym stadionie była pierwsza w Polsce tartanowa bieżnia, po której biegaliśmy na młodzieżowych spartakiadach lekkoatletycznych. Wtedy, pod koniec lat 60-tych, to było coś. Dziś też widziałem młodzież na bieżni, ale oni już się nie ekscytują taką oczywistością, jak tartan. My wtedy wiedzieliśmy, że po tych samych torach biegają najwybitniejsi polscy i światowi lekkoatleci. Ale dobrze, że jeszcze coś tam funkcjonuje, że jakieś zawody szkolne, czy treningi się odbywają. Cały stadion niestety, wraz z obiektami towarzyszącymi, popada konsekwentnie i od lat w całkowita ruinę. Jego podstawową działalnością jest chyba, sądząc po liczbie samochodów, wynajem miejsc parkingowych.

Trybuna i wieża sędziowska na stadionie Skry
Trybuna i wieża sędziowska na stadionie Skry © yurek55

Na płycie stadionu coś się dzieje
Na płycie stadionu coś się dzieje © yurek55

Stołeczny Klub Robotniczo - Akademicki
Stołeczny Klub Robotniczo - Akademicki "Skra" © yurek55
A to kibicowska deklaracja na murze Wyścigów Konnych. Mnie ten obrazek kojarzy się nieodparcie z postacią Stefana Niesiołowsksiego, członka władz naczelnych "partii miłości",  panującej nam od ośmiu lat.

Legia rulez!
Legia rulez! © yurek55



  • DST 26.73km
  • Czas 01:24
  • VAVG 19.09km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl