ku pomocy
Dystans całkowity: | 6021.29 km (w terenie 46.58 km; 0.77%) |
Czas w ruchu: | 290:27 |
Średnia prędkość: | 20.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.47 km/h |
Suma podjazdów: | 6837 m |
Suma kalorii: | 89363 kcal |
Liczba aktywności: | 117 |
Średnio na aktywność: | 51.46 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Sposoby na upał.
Rozwiązanie tego drugiego problemu jest banalnie proste. Można założyć na czoło zwiniętą bandamkę, wtedy pot ma dodatkową przeszkodę, ja natomiast dziś zastosowałem wariant ultratropikalny. Rozwinąłem ją i założyłem jak piracką chustę, uprzednio zmoczywszy ją obficie w zimnej wodzie. Na to kask i jazda! Potem jeszcze kilka razy polewałem ją wodą z bidonu, a raz zmoczyłem w fontannie i tym sposobem pozbyłem się uciążliwego problemu. A gdy musiałem się zatrzymać, wilgotna chustka doskonale wycierała i zmywała pot z twarzy i szyi. A jakie są wasze patenty na walkę z upałem w czasie jazdy?
- DST 56.18km
- Czas 02:41
- VAVG 20.94km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerem i samochodem.
Z Piaseczna wróciłem samochodem, pozałatwiałem wszystko, co było do zrobienia, odstawiłem auto na miejsce i jeszcze raz wsiadłem na rower. Wracałem najkrótszą droga i najszybciej jak umiałem, ale rekordu 48 minut nie pobiłem, było 49...
- DST 51.53km
- Czas 02:18
- VAVG 22.40km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wysoka woda i strażacy na straży.
Wracałem przez Konstancin trochę zmodyfikowaną trasą, bo skręciłem w ul. Oborską i zanim dotarłem do ronda na Warszawskiej widziałem kilkanaście domów, których i Carrington by się nie powstydził.
"Kto chce aspirować do polskiej elity biznesowej, powinien mieć posiadłość w tej podwarszawskiej miejscowości. Tak jak najbogatszy Polak Jan Kulczyk, przedsiębiorca z branży farmaceutycznej Jerzy Starak, biznesmen inwestujący w biurowce Zbigniew Niemczycki, współwłaściciel TVN Mariusz Walter, giełdowy rekin Zbigniew Jakubas czy gwiazdy sportu i rozrywki jak Maryla Rodowicz lub Roman Kosecki." Więcej o polskim Beverly Hills tutaj
Na rondzie wybrałem kierunek na Ciszycę, by z wału nad Wisłą zobaczyć jak wygląda sytuacja powodziowa. Dojeżdżając, z daleka widziałem wóz Straży Pożarnej, a już z bliska, kilku strażaków piekących kiełbaski na ognisku i wystawiających gołe torsy do promieni słonecznych. Lepiej służbę pełnić na wale, niż w remizie. W Kępie Oborskiej dokładnie ten sam obrazek, drugi zastęp strażaków też korzysta z uroków pięknej pogody i służby na świeżym powietrzu.
Na wale przeciwpowodziowym pracował też traktor koszący bujną trawę po kolana, żeby można było dojrzeć, czy nie ma uszkodzeń. Tym razem woda podeszła tylko do podnóża i raczej niebezpieczeństwa nie ma.
Piaskarnia pod wodą © yurek55
Druga piaskarnia też pod wodą © yurek55
Woda u podnóża wału © yurek55
Niestety na sesję z mostów nie wystarczyło mi czasu, więc nie wiem jak wygląda rzeczywisty poziom wody, a szkoda, bo chciałem zobaczyć jak wyglądają remontowane od lat bulwary warszawskie. Podobno zalało?
- DST 60.65km
- Teren 1.00km
- Czas 02:48
- VAVG 21.66km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Naokoło przez miasto do Piaseczna
Podpórka dla rowerzystów © yurek55
Na Placu Zbawiciela dumnie stoi odbudowana tęcza, która w Warszawie urosła do rangi symbolu. A czego to już niech sobie każdy sam dopowie. Ja tylko bardzo żałuję, że z równą determinacją pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie przywraca Misia z Glinianek Sznajdra, spalonego przez pijanych huliganów. Czujecie analogię? Ale za nim żadne wpływowe środowiska spod znaku tęczy się opowiadają...
Plac Zbawiciela z tęczą © yurek55
A to archiwalne zdjęcia z marca 2012 roku
Miś razy cztery © yurek55
- DST 63.91km
- Czas 03:11
- VAVG 20.08km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Na spacer do Piaseczna :-)
Kamera...Akcja! © yurek55
Na wale przeciwpowodziowym droga jest od lat, jeszcze zanim Komorowski przy błyskach fleszy i fanfarach 11 maja br. podpisał ustawę o zmianie ustawy - Prawo wodne. Najpierw jest dwa kilometry szutru, do EC Siekierki mniej więcej, a potem 9,5 km kostki i asfaltu, aż do ostatniej kopalni wiślanego piasku. Potem trzeba zjechać z wału i przejechać kilkaset metrów drogą szutrową i wreszcie gładki asfalt od Kępy Okrzewskiej, aż do Gassów. Tam właśnie minęło mnie trzech szosowców, jadących ok. 30km/h (ja miałem 26km/h), z oddali już mnie uprzedzając o swym zamiarze. Pewnie się bali, że im drogę zajadę, rozumiem ich i nie mam pretensji, w sumie mieli rację. Ta droga jest tak mało uczęszczana, że bezwiednie można skręcić w lewo i kłopot gotowy.
Pierwsze dwa kilometry - szuter © yurek55
Nawet na tej drodze można się zabić © yurek55
W Gassach jak widać, nic się nie zmieniło, nie znalazłem też informacji, czy ruszył w końcu ten prom, czy nie. Miał rozpocząć pracę 10 maja, ale chyba tylko weekendowo, sam już nie wiem.
Promu ani widu, ani słychu © yurek55
Przeprawa promowa w Gassach © yurek55
Cześć poległym 1939 © yurek55
"WIECZNA CHWAŁA BOHATERSKIM OBROŃCOM OJCZYZNY, ŻOŁNIERZOM POLSKIM POLEGŁYM W MIEJSCU PRZEPRAWY PROMOWEJ WE WRZEŚNIU 1939 r. Społeczeństwo miasta i gminy Konstancin-Jeziorna 1 września 1939r."
Opuściłem więc przystań, nie-przystań i ruszyłem dalej w stronę celu swej podróży, gdy wtem ujrzałem wśród pól prawdziwy, najprawdziwszy samolot! Nawet nie przypuszczałem, że na polu po lewej stronie drogi z Gassów do Obór i Konstancina, jest lotnisko! Wiedzieliście?
Poleeeeciał!!!! © yurek55
W Konstancinie odwiedziłem tężnie w Parku Zdrojowym, sprawdziłem cennik inhalacji i na razie nie zamierzam korzystać.
Tężnia wstęp 10zł, ulgowy 6,50 © yurek55
Po tytułowym spacerze, który pozwolił Julci pospać aż 2,5 godziny, wracałem prawie tą samą drogą co przedwczoraj. Prawie, bo dziś chciałem sprawdzić drogę wzdłuż trasy S2 mając nadzieję, że to może droga techniczna, którą dojadę do Alei Krakowskiej. Nie przejechałem więc wiaduktu w Dawidach, by dotrzeć do drogi rowerowej wzdłuż wschodniej strony lotniska, tylko skręciłem w lewo. Początek zapowiadał się nieźle, ale to było zaledwie kilkaset metrów, a na końcu był rów z wodą.
Droga wzdłuż S2 © yurek55
Koniec kostki, dalej jazda terenowa © yurek55
Rów z wodą, a dalej znów fragment drogi © yurek55
Cóż było robić? Zawróciłem i przejechałem nad S2 wiaduktem widocznym na zdjęciu, tym bliżej Alei Krakowskiej. Nie mam zielonego pojęcia, dla kogo on został wybudowany, a właściwie wiem. Dla działkowców z Palucha. Przejechałem więc przez te działki i wyjechałem bramą koło pętli autobusu (też tylko dla działkowców) i dotarłem do schroniska dla zwierząt. Z daleka już było słychać i czuć, że do niego się zbliżam. Tam postanowiłem sprawdzić, czy znak: "droga bez przejazdu" nie oszukuje i ... dojechałem do bram lotniska Okęcia od strony południowej. Przez płytę niestety przejechać mi nie dali, a od terminala miałbym już blisko, więc znowu musiałem zawracać. Dojechałem za to, do gładkiego, nowiutkiego i nieużywanego asfaltu drogi technicznej.
Piękny asfalt © yurek55
Jak zapewne większość czytelników się domyśla, daleko tym asfaltem nie dało się dojechać, do Alei Krakowskiej jest jeszcze ok. 200-300 metrów
Koniec drogi © yurek55
Bez sensu te drogi porobili, nie wiadomo po co i dla kogo, ale przecież publiczne pieniądze wydaje się tak łatwo.
- DST 74.57km
- Teren 4.00km
- Czas 03:43
- VAVG 20.06km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Deszcz, zjawisko niezbadane
Do domu wracałem przez wioski, drogą na Lesznowolę i Dawidy, ale w pewnym momencie zmieniłem nieco marszrutę i znalazłem sie na tym skrzyżowaniu. Ulica Jaskółki, to wieś Zgorzała - Aleja Zgody, to Nowa Iwiczna.
Aleja Zgody, Nowa Iwiczna © yurek55
Ul. Jaskółki, Zgorzała © yurek55
Podobnej klasy drogami co na zdjęciach, dojechałem do stacji Jeziorki i Karczunkowską do Dawid (albo Dawidów?) Potem już tylko Złotych Łanów i Kinetyczną i dojechałem do drogi rowerowej wzdłuż lotniska. Ulica Kinetyczna wygląda zdecydowanie gorzej, niż te prezentowane wyżej na zdjęciach. Nic tam się nie dzieje i nie zanosi się na jakieś prace, postawili jedynie znak z ograniczeniem do 30km/h, ale tam i bez niego szybciej się nie da, jeśli ma się rozum i chce mieć całe zawieszenie w aucie.
A teraz wyjaśnienie tytułu dzisiejszego wpisu. Otóż po dojechaniu do Żwirki i Wigury z wielkim zaskoczeniem zobaczyłem jezdnię i chodniki wręcz spływające wodą. Jadąc w stronę miasta mijałem ogromne kałuże, mokry asfalt błyszczał w słońcu, unosiła się lekka mgiełka parujących jezdni - i to wszystko, gdy ja byłem zupełnie suchy! Granica tej ulewy przebiegała w taki sposób, że nie spadła na mnie nawet jedna kropla deszczu. Zapewne gdybym kilkanaście minut wcześniej dojechał w okolice Hotelu Gromada, przemoczyło by mnie do suchej nitki, ale dziś miałem szczęście.
- DST 42.67km
- Teren 1.00km
- Czas 01:57
- VAVG 21.88km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje zastosowanie folii ratowniczej
Aleje Jerozolimskie prawie całe udało mi się przejechać, za wyjątkiem podjazdu na wiadukt nad torami i odcinka pomiędzy Jutrzenki a Łopuszańską. Śniegu tam tyle nawiało, że się po prostu zakopałem i nie dałem rady jechać dalej. To fragment "ziemi niczyjej", nikt tam nie chodzi, wiec nikt nie odśnieża zbyt pilnie. Na innych odcinkach chodnika owszem, widziałem panów z łopatami, sypali piaskiem i solą, a ten fragment jest od zawsze traktowany po macoszemu. Musiałem zawrócić do Jutrzenki i od "zaplecza" dojechałem do Łopuszańskiej, a przy stacji WKD Raków po schodach na wiadukt i do celu.
Przed sklepem miałem spore trudności z przypięciem roweru, ręce mi tak zgrabiały z zimna, że trudno było kluczyk w palcach utrzymać. Potem w sklepie też musiałem swoje odcierpieć, jak mi wracało krążenie w koniuszkach palców, ból niesamowity! Za to na nogach mój patent zdał w pełni egzamin, stopy miałem ciepłe aż do powrotu do domu. Zastosowałem otóż folię z koca ratunkowego, przeciwwstrząsowego, z której wykonałem onuce. Koc ma wymiary 160 x 210, kosztuje 4 złote a onuc z niego wyjdzie ze 6 par. Ja dziś założyłem na bosą stopę i na to skarpeta sportowa frote, ale jak się włoży pomiędzy dwie skarpety, to efekt, myślę, będzie jeszcze lepszy. A zawijania onuc uczą w wojsku, więc każdy mężczyzna to potrafi i jak trzeba, to swoją kobietę też nauczy.
Z powrotem droga prosta jak strzelił, chodniki przejezdne, koegzystencja z pieszymi wzorowa i tylko prędkość mizerna. Ale ja mam opony letnie, cienkie i łyse, to muszę uważać, jeździć powolutku, żeby nie skończyć jak ten koleś, co wolał do końca trzymać kierownicę, niż chronić twarz przed bolesnym (jak sądzę) kontaktem z twardą ziemią.
- DST 10.58km
- Teren 10.58km
- Czas 00:54
- VAVG 11.76km/h
- Temperatura -17.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze