Informacje

  • Wszystkie kilometry: 163726.71 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.75%)
  • Czas na rowerze: 350d 02h 40m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Piaseczno/Ursynów

Dystans całkowity:18626.84 km (w terenie 127.00 km; 0.68%)
Czas w ruchu:904:46
Średnia prędkość:20.55 km/h
Maksymalna prędkość:50.40 km/h
Suma podjazdów:15028 m
Suma kalorii:205724 kcal
Liczba aktywności:328
Średnio na aktywność:56.79 km i 2h 46m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 9 lutego 2015 Kategoria 50-100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Mokro i zimno i do domu daleko

Gdy wyjeżdżałem z domu warunki do rowerowania nie były sprzyjające. Padający śnieg zalepiał mi okulary i to przeszkadzało najbardziej, do tego kałuże na jezdniach i śnieg na drogach rowerowych, dopełniały obrazu dnia dzisiejszego. Po pierwszym etapie podróży, którym znów było Piaseczno, przyszło mi zweryfikować wcześniejsza opinię i uznać, że najbardziej jednak przeszkadzają mi doszczętnie przemoczone nogi. Okulary można wytrzeć, wystarczy zatrzymać się co kilka kilometrów, a na mokre i przemarznięte stopy nie ma tak prostej recepty. Tym bardziej, że kolejnym celem dzisiejszej podróży był daleki Tarchomin i dopiero stamtąd do domu. W tej sytuacji zastosowałem jedyny dostępny półśrodek, czyli owinąłem bose nogi torebkami foliowymi, na nie wilgotne skarpety, buty - i w drogę. Tymczasem śnieg przeszedł w drobny deszczyk i praktycznie już do końca podróżowałem w jego towarzystwie. Pod koniec był na tyle drobny, że tylko na okularach widać było, że jednak pada, ale nie przestawał ani przez chwilę. W końcu dotarłem na Białołękę, bo dziś uparłem się, że odnajdę sklep rowerowy na Modlińskiej i przy okazji klocki kupię hamulcowe. Wprawdzie przyzwyczaiłem się do hamowania (zwalniania?) przodem, ale lepiej mieć oba sprawne, nawet jak się hamuje raz na ruski miesiąc, jak niektórzy. Znalazłem ten sklep, ale tylko dlatego, że zapytałem gdzie on jest człowieka, który właśnie z niego wyszedł. Adres niby pamiętałem, Modlińska 248a, ale zwątpiłem gdy w tym miejscu zobaczyłem blaszany hangar ze skuterami. Żadnego, ale to żadnego oznakowania na zewnątrz. Ale jak już kupiłem te klocki, udałem się na Tarchomin wymienić kindlowy pokrowiec. I dziś, w końcu, za trzecim razem, się udało, hosanna! Po Tak pomyślnym załatwieniu wszystkich spraw mogłem już jechać do domu. Pomimo, że chciałem dotrzeć jak najszybciej, to na śniegu zalegającym drogi rowerowe musiałem mocno zwalniać, mając w pamięci swoje ostatnie wywrotki. Męczyłem się i męczyłem, ale przecież nawet najdłuższa podróż kiedyś się kończy, więc i ja dotarłem wreszcie do domu. Oczywiście ubłocony jak nieboskie stworzenie, a stopy pomimo folii marzły całą drogę.
I na koniec pytanie. Dlaczego, widząc jak mokro jest na ulicach, nie założyłem:
a) spodni przeciwdeszczowych
b) ochraniaczy na buty
Jakieś pomysły?
Droga Powsin - Wilanów
Droga Powsin - Wilanów © yurek55
Tu było tu stało. Stadion X-lecia
Tu było tu stało. Stadion X-lecia © yurek55
Most Świętokrzyski
Most Świętokrzyski © yurek55
Trasa AK w korku
Trasa AK w korku © yurek55
  • DST 80.64km
  • Teren 7.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 19.35km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 lutego 2015 Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów

Zadymka we wsi Zgorzała

Pomimo, że obudziłem się wystarczająco wcześnie, by zrobić co najmniej pięćdziesiąt kilometrów przed śniadaniem, wolałem zostać w łóżku z Kindlem w ręku. Coś mi się wydaje, że ubiegły rok, to było apogeum moich rowerowych chęci i możliwości, a teraz jest... jak jest. Jednak okazało się, że jest mi jednak pisane ściągnąć rower ze strychu, a do jazdy zainspirowała mnie - o dziwo - moja XP. Zawsze wolne dni i wolny czas spędzamy razem, rower wtedy idzie w odstawkę, ale dziś wynikła potrzeba pojechania po coś do córki do Piaseczna. Nie była to potrzeba na tyle paląca, by jechać razem samochodem, więc zasugerowałem, że może rowerem podskoczę - i na tym stanęło. Drogę wybrałem nieoczywistą, to znaczy nie najkrótszą, ale taką, by zdążyć obrócić w ciągu dwóch godzin. Takie sobie postawiłem ambitne zadanie. Warunki pogodowe podczas jazdy zmieniały się jak w kalejdoskopie: od zadymki śnieżnej, do niemal błękitnego nieba, stały był jedynie zachodni wiatr - co najwyżej zmieniał swe natężenie. Ale ponieważ główny kierunek mej jazdy przebiegał po osi północ - południe, specjalnie mi nie pomagał, ani nie przeszkadzał.
Czyli ogólnie dobrze się jechało i co ważniejsze - było warto. Szarlotka pyszna!
Tylko żeby mi się częściej chciało chcieć...
Zgorzała w zadymce śnieżnej
Zgorzała w zadymce śnieżnej © yurek55

  • DST 42.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 20.32km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 stycznia 2015 Kategoria Piaseczno/Ursynów, <50

*Mam błotniki*

Rano było śnieżnie i mokro więc miałem doskonały powód, by chwilowo nigdzie nie wychodzić z domu. W końcu jednak pogoda poprawiła się troszkę - a przynajmniej tak wyglądało za oknem - i uznałem, że mogę już pojechać na Ursynów. Przez chwilę jeszcze się zawahałem, czy wybrać samochód, czy rower, ale skoro czytacie ten wpis, znaczy, że wygrał rower. Pogoda niestety nie była tak korzystna jak sądziłem: zimna wilgoć, wiatr i drobna, niemal niewidoczna mżawka. Pewnie nawet niespecjalnie dokuczliwa dla pieszych, na rowerze jednak dawała się we znaki, szczypiąc mokrym zimnem po twarzy. U mnie dodatkowo osiadając na okularach powodowała ograniczenie widzenia. Drugą wkurzającą rzeczą było wyrzucanie w górę przez przednie koło wilgotnego piasku, który w tym roku gorliwie sypią na drogi rowerowe. W takich niesprzyjających warunkach uznałem, że pojadę najkrótszą drogą, zrobię co mam zrobić  i szybko wrócę. Bez wielkiego entuzjazmu, ale też i bez specjalnego dramatu, dojechałem na miejsce, załatwiłem sprawę  i ruszyłem z powrotem. Pogoda się trochę poprawiła, przestało padać, ale mokro było nadal, a ja już czasu niezbyt wiele miałem, więc nie szukałem nowych, dalekich dróg tylko szybko wracałem do domu. Przy Alei Krakowskiej przyszedł mi do głowy pomysł, by zajrzeć do sklepu rowerowego Dwa kółka , zobaczyć, a może i kupić wreszcie jakieś błotniki? No i w końcu kupiłem! Obsługa w tym sklepie jest tak miła i pomocna, pokazali i przymierzyli do roweru tyle rodzajów błotników, że głupio by mi było wyjść z pustymi rękami. A na dodatek jeszcze sprzedawca założył je, dopasował, cena tez wyjątkowo niska - to cóż było robić? Kupiłem i mam. I to pomimo, że w deszczu nie jeżdżę...
Cargo Terminal i lądujący samolot
Cargo Terminal i lądujący samolot © yurek55
Parkowanie po warszawsku
Parkowanie po warszawsku © yurek55
Tu 20 lat temu badylarz uprawiał pole
Tu 20 lat temu badylarz uprawiał pole © yurek55
Górka Szczęśliwicka
Górka Szczęśliwicka © yurek55
Dar Losu z błotnikami
Dar Losu z błotnikami © yurek55



  • DST 31.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 18.79km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 stycznia 2015 Kategoria 50-100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Wyjazd przymusowy

Jak widać po tegorocznych statystykach, niezbyt przykładam się do kolekcjonowania kilometrów i dziś też nie zamierzałem ruszać tyłka z domu. Nawet świecące nad Warszawą piękne słońce, nie miało szans na wygranie z moim lenistwem, marazmem i ogólnym zniechęceniem. Zająłem się czytaniem internetu, aż nagle coś mi się przypomniało. Moje dzieciaki wyjechały na Maltę, a ja dziś miałem pojechać na Ursynów i otworzyć jeden zamek, bo jutro przychodzi pani do sprzątania, a ona ma tylko jeden klucz. Przy okazji wymyśliłem, że pojadę do szpitala w Aninie po książeczkę do zapisywania wyników badań. Już dziewiąty rok jak prowadzę te statystyki. No, mniejsza z tym.
Jak wyjechałem z domu uznałem, że warto w takim razie wykorzystać to i pojechać nieco dalszą drogą. Bo ja generalnie nadal lubię jeździć na rowerze, tylko z domu mi się nie chce ruszyć.  Na Ursynów pojechałem koło Cargo na Okęciu, potem przez Dawidy i Baletową do Puławskiej, kawałek przez Las Kabacki i już byłem na miejscu. Wtedy zauważyłem, że Endomondo pomimo że jest włączone i pokazuje czas jazdy, nie pokazuje przejechanego dystansu i nie narysowało trasy. Nie chciało mi się zgłębiać tego zaskakującego problemu, więc wyłączyłem endo, włączyłem Locusa i udałem się do kolejnego celu. Ulicą Orszady zjechałem do Lemingowa, przejechał obok Świątyni Opatrzności Bożej, potem koło TVN-u i po chwili byłem już na drodze rowerowej do Mostu Siekierkowskiego. Potem przez Zerzeń i Wawer od tyłu uliczką Zorzy dojechałem do mojego drugiego celu. Zobaczyłem, że Locus też odmówił dziś współpracy i tu już chwilkę pomyślałem, że albo Ruscy satelity zablokowali, albo coś niehalo jest z telefonem. Uprzedzając pytanie: - Tak GPS był włączony. Tym razem na szybko wymyśliłem żeby wyłączyć i włączyć telefon, a potem wystartowałem kolejna apkę - Navime. Jak widać na końcu wpisu, tylko ten fragment mojej dzisiejszej wycieczki się zapisał. Próbowałem narysować ręcznie przejechaną trasę, ale najpierw się namęczyłem, a potem wszystko znikło. Drugi raz nie mam już cierpliwości nad tym ślęczeć, to w końcu nie jest najważniejsze. Jak napisałem na początku, rano była piękna, rowerowa pogoda, ale jak wyjechałem około południa to po słońcu nie było już śladu. Niemal przez cały czas towarzyszył mi na trasie opad drobnej "kaszki", pod koniec zaś jechałem w mżawce i po mokrych jezdniach. W efekcie znowu wróciłem z mokrą d..., a całe ubranie wylądowało w pralce. Coś z tymi błotnikami trzeba zrobić...
Resztki śniegu przy Forcie VI
Resztki śniegu przy Forcie VI "Okęcie" © yurek55
Rozjeżdżona droga przejazdu dla rowerów
Rozjeżdżona droga przejazdu dla rowerów © yurek55
Jeden z mostów warszawskich
Jeden z mostów warszawskich © yurek55
Rządowa (niegdyś) klinika kardiologiczna w Aninie dziś za patrona ma Kardynała Wyszyńskiego
Rządowa (niegdyś) klinika kardiologiczna w Aninie dziś za patrona ma Kardynała Wyszyńskiego © yurek55
Jeszcze jeden most warszawski
Jeszcze jeden most warszawski © yurek55
  • DST 59.69km
  • Czas 03:01
  • VAVG 19.79km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 grudnia 2014 Kategoria <50, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Szlak dwóch córek i tuzin pękł!

Nie miałem dziś czasu na dłuższe pojeżdżawki, bo tyle rzeczy miałem do zrobienia, że cały dzień, do samego wieczora mi to zajęło. A jeśli o jazdę chodzi, to można ją określić jako typowo kurierską: musiałem tylko zabrać coś z Piaseczna i dostarczyć na Ursynów. Postanowiłem przy okazji sprawdzić czy dwie pary skarpet lepiej chronią stopy przed zimnem i czy zwykłe skórzane rękawiczki, są lepsze od kolarskich. Pierwszy etap trasy przejechałem drogą "wiejską" i powiem szczerze, że kierowcy jadący do Piaseczna od strony Lesznowoli, muszą mieć niewyczerpane pokłady cierpliwości. Korek zaczyna się kilkaset metrów przed przejazdem kolejowym i ciągnie się do samej Puławskiej. To około dwa i pół kilometra stania i to w środku dnia, co się dzieje w godzinach szczytu, nie chcę nawet myśleć. Zostawiam kierowców z ich kłopotami za sobą i po chwili melduję się w pierwszym punkcie kontrolnym. Nie tracąc czasu biorę co mam wziąć, zakładam kolejne rękawiczki - tym razem z Decathlonu - i jadę dalej. Mleczarska jest coraz bardziej zamknięta i już nawet jadąc po polu, nie da się ominąć prac drogowych. Są jednak jeszcze kierowcy którzy próbują. Nauczeni doświadczeniem ostatnich tygodni, gdy nic się nie działo, nie wierzą w tablicę informacyjną i znak zakaz ruchu. A przecież drodzy kierowcy, już nawet na mapie Google ta ulica nie istnieje, na odcinku od Energetycznej do Słonecznej. Swoją drogą to ciekawe, że są w stanie tak szybko reagować. Szok! Na Ursynów pojechałem dobrze już zapamiętanym skrótem przez Las Kabacki, wyjeżdżając przy rogu Stryjeńskich i Belgradzkiej. Stamtąd do punktu kontrolnego numer dwa już bliziutko. Szybko zostawiam przesyłkę i spieszę do domu. Wprawdzie z tym spieszeniem nie do końca mi wyszło, patrząc na średnią, ale warunki na więcej mi dziś nie pozwoliły. Mam jeszcze na świeżo w pamięci jak mnie położyło na lodzie w sobotę i jeżdżę ciut zachowawczo. Co do dwóch par skarpet, to nie wiem czy pomogły; a właściwie wiem - pomogły połowicznie. Zmarzła mi tylko jedna stopa... A rękawiczki skórzane chyba są nieco cieplejsze, z naciskiem na "chyba". Natomiast testowana para z Decathlonu, nie da się sklasyfikować z uwagi na zbyt krótki czas jazdy.
I jeszcze zagadka na koniec: Gdzie mieszkają moje córki? I druga: O jaki tuzin chodzi?Droga rowerowa na południe od Cargo Okęcie
Droga rowerowa na południe od Cargo Okęcie © yurek55

Droga rowerowa ul. Puławska
Droga rowerowa ul. Puławska © yurek55
  • DST 44.70km
  • Czas 02:20
  • VAVG 19.16km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 grudnia 2014 Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Będzie lepiej?

Nie mogę w żaden sposób przezwyciężyć totalnego zniechęcenia i dobrze się stało, że byłem dziś potrzebny w Piasecznie, bo z własnej woli pewnie znowu bym wybrał książkę i/lub komputer. Ale ponieważ boleję nad swoim lenistwem, to jak już wsiadłem na siodełko, postanowiłem przynajmniej nie jechać najkrótszą trasą - stąd droga przez Dawidy Bankowe. Pomimo, że z nieba padała mżawka, połączona nawet z drobniutkim igiełkami lodu, nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało. Pomijając oczywiście zachlapane wodą okulary, ale do tego można się przyzwyczaić. Bo w końcu wystarczy patrzeć pod koło, a co tam można zobaczyć? Podziwianie widoków można zostawić na lepszą pogodę i ciekawsze trasy, prawda?
Po dojechaniu na miejsce pogoda na szczęście poprawiła się na tyle, że mogłem zrobić to, po co przyjechałem i wybraliśmy się z Julką na spacer.

Przy wiadukcie nad S2
Przy wiadukcie nad S2 © yurek55

Wracałem do domu Puławską i przy okazji sprawdziłem postępy prac na Mleczarskiej w Piasecznie. Zamknęli ją 19 listopada, ale dopiero dziś pokazała się tam pierwsza koparka i wykopała na środku dziurę. Z tablicy wynika, że będą remontować sto metrów na miesiąc. To się nazywa tempo!
A tak w ogóle, to cieszę się z dzisiejszego wyjazdu. Może będzie lepiej?
Przebudowa ul. Mleczarskiej 19.11 - 30.06.2015 rok
Przebudowa ul. Mleczarskiej 19.11 - 30.06.2015 rok © yurek55




  • DST 42.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 19.69km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 listopada 2014 Kategoria Piaseczno/Ursynów, 50-100

Wyjazd z konieczności

Wprawdzie tytuł mówi o konieczności wyjazdu, co zresztą jest prawdą, ale nie całą. Mogłem bowiem dzisiejszą wycieczkę zamknąć wynikiem sześciu kilometrów i też załatwiłbym sprawę, postanowiłem jednak trochę pojeździć. Wybrałem drogę do celu przez Gassy, by zobaczyć jak wygląda znana mi już dobrze droga, ale tym razem w późnojesiennej odsłonie. Dzień jak zwykle ciemny i ponury, do tego mokro na niektórych odcinkach, więc wolałem pojechać wąską ale suchą ścieżką na koronie wału, niż dołem po wertepach i błocie. Na szczęście to tylko półtora kilometra i na początku trzy kilometry szutru do Siekierek, cała reszta po kostce i asfalcie. Dziś na tej najpopularniejszej rowerowej trasie spotkałem tylko jednego rowerzystę, który na dodatek mnie wyprzedził, pomimo, że był starszy ode mnie. Ale jechał na szosowym Authorze, tym się pocieszam. W Konstancinie zmieniłem nieco marszrutę bo jeszcze w Józefosławiu miałem coś do kupienia, no i oczywiście trochę pobłądziłem, ale szybko odnalazłem właściwą drogę i dojechałem na miejsce do Piaseczna. Oddałem, co miałem oddać i wtedy okazało się, że nie zapakowałem jednej części, bez której to urządzenia nie będzie działać. Kto nie ma w głowie... Szybkie konsultacje telefoniczne i jeszcze szybszy powrót do domu, a potem sprint na stację metra Politechnika, gdzie wreszcie mogłem zakończyć swoją dzisiejszą misję.

Sześć kilometrów kostki
Sześć kilometrów kostki © yurek55
Prawie dwa kilometry do Kępy Oborskiej
Prawie dwa kilometry do Kępy Oborskiej © yurek55
Jesienna Wisła
Jesienna Wisła © yurek55
Promu w Gassach już nie ma
Promu w Gassach już nie ma © yurek55




  • DST 81.55km
  • Czas 04:05
  • VAVG 19.97km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 listopada 2014 Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Szybki powrót

Najprostszą drogą do domu, bo jednak wieczorne jazdy nie sprawiają mi przyjemności. Jeżdżę - bo muszę.


  • DST 18.41km
  • Czas 00:51
  • VAVG 21.66km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 listopada 2014 Kategoria 50-100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Jeżdżenie precyzyjne*

Zdążyłem tylko wyjechać z domu gdy zadzwonił telefon i córka poprosiła mnie bym sprawdził coś u niej w domu. Jako że dla mnie każdy kierunek jazdy jest równie dobry, zawróciłem tylko na chwilę do domu i pojechałem do Piaseczna. Tym razem zmodyfikowałem nieco trasę, bo po drodze odwiedziłem duży sklep meblowy pewnej szwedzkiej firmy w Jankach. Wewnątrz zaskoczył mnie widok nowatorskiego ustawienia(?!) choinek świątecznych, bo do tego, że teraz w Polsce Boże Narodzenia zaczyna się zaraz po "akcji znicz" zdążyłem przywyknąć.

Idą (wiszą) Święta!
Idą (wiszą) Święta! © yurek55

Dalszą drogę do Piaseczna pokonałem trochę naokrągło, w końcu nigdzie mi się nie spieszyło, a po dojechaniu do celu i sprawdzeniu, co miałem sprawdzić, zmieniłem plany na dalszą część wycieczki.  Okazało się bowiem, że będzie mi potrzebny na jutro rano samochód, a jedyny dostępny stoi obok na parkingu, gdzie go wczoraj postawiłem. Wymyśliłem więc, że upiekę dwie pieczenie, zabierając nim w powrotnej drodze żonę z pracy. Tym samym miałem trochę czasu, a problemem było wybranie takiego dystansu, by wrócić, zostawić rower, wziąć samochód i zdążyć dojechać. Postanowiłem jechać do Góry Kalwarii i wrócić nad Wisłą, sprawdzając przy okazji nowy odcinek tej trasy, skręcając w lewo w Dębówce i jadąc cały czas asfaltem. To był bardzo dobry wybór, bo patrząc na ślad widzę, że zaoszczędziłem kilka kilometrów i dzięki temu mój precyzyjny plan zrealizowałem w stu procentach. Byłem dwie minuty przed czasem, ale to kompletny przypadek. Mocny południowo-wschodni, do południowego wiatr, mocno dawał się we znaki przez 80% dystansu. Z wiatrem jechałem już samochodem i nie czułem żadnej ulgi.
Vmax na zjeździe ulicą Lipkowską w Górze Kalwarii i to pomimo hamowania w górnym odcinku.
_____________________________
Na Osiedlu Słowicza znowu zaczynają egzekwować przepisy dotyczące parkowania. Ostatnio na kilka miesięcy odpuścili i widocznie ktoś "życzliwy" postanowił interweniować.
Skutecznniejszy
Skuteczniejsze niż "karny kutas" © yurek55
Przed Dworcem Towarowym CARGO
Samolot towarowy
Samolot towarowy © yurek55
Marzenie rowerzysty - droga z Góry Kalwarii
Wólka Dworska
Wólka Dworska © yurek55

Ciekawe, czy to ingerencja człowieka stworzyła ten niecodzienny kształt? Drzewo ewidentnie odchyla się od domu, jakby to ludzka ręka je tak uformowała.
Na pochyłe drzewo
Na pochyłe drzewo © yurek55

*Latanie precyzyjne polega m.in. na locie po trasie według ustalonego wcześniej planu, z dokładnością wykonywania planu (osiągania wyznaczonych punktów) do kilku sekund.



  • DST 84.78km
  • Czas 04:26
  • VAVG 19.12km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 listopada 2014 Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów

Piaseczno-Warszawa

Przejazd w jedną stronę, do - pojechałem samochodem. Mało kilometrów dzisiaj wyszło, ale za to parę innych rzeczy załatwiłem. Nie samym rowerem człowiek żyje.


  • DST 27.60km
  • Czas 01:30
  • VAVG 18.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl