Informacje

  • Wszystkie kilometry: 149462.12 km
  • Km w terenie: 2672.65 km (1.79%)
  • Czas na rowerze: 318d 17h 29m
  • Prędkość średnia: 19.50 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

> 100

Dystans całkowity:43568.64 km (w terenie 681.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:2095:29
Średnia prędkość:20.79 km/h
Maksymalna prędkość:116.95 km/h
Suma podjazdów:51709 m
Suma kalorii:620757 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:113.46 km i 5h 27m
Więcej statystyk
Środa, 27 grudnia 2017 Kategoria > 100

Ciężko wykręcone kilometry

Kiedy już podjęło się wyzwanie #festive500, trzeba wykorzystywać okazję, jaką stwarza nam grudniowa pogoda. Święta się skończyły i nie musiałem już jeździć w "trybie niedzielnym", więc postanowiłem zrobić 100+. Wybrałem trasę z Piasecznem jako środkiem okręgu i parę minut po ósmej rozpocząłem jazdę. Początek nie zapowiadał się najgorzej, choć wiedziałem, że prędkość jest niższa od oczekiwanej. Miałem jednak sporo czasu i nie zależało mi na średniej, a na dystansie. Dla poprawy samopoczucia położyłem to na karb niesprzyjającego wiatru i kręciłem sobie nie wychodząc ze strefy komfortu. Zresztą mój organizm nie pozwala mi wyjść z tej strefy. Po prostu odcina mnie i każe zwolnić. Dlatego tak trudno mi podjechać pod górę i jeździć pod wiatr. Mam też swoją teorię, że gdy jest zimno, to mój organizm część swoich rezerw wykorzystuje do utrzymania ciepła, a tylko resztę może wykorzystać na wysiłek. Zapewne wszyscy poważnie jeżdżący maja taki nadmiar mocy, że nie widać u nich spadku wydajności przy niskiej temperaturze. Dziś, gdy ja już ledwo żyłem, oni wyprzedzali mnie i odjeżdżali hen daleko, zanim zauważyłem na jakim rowerze jadą. Te ostatnie czterdzieści kilometrów z Góry Kalwarii, zgnębiło mnie i morale spadło z hukiem w wielką, czarną, przepastną dziurę. 
Ale każda, nawet najdłuższa i najtrudniejsza droga ma swój kres, moja też dobiegła końca. I tyle. Nie ma się co przejmować!


Kontrola czasu - Nadarzyn

Kontrola czasu - Tarczyn

Rynek w Tarczynie

Przystanek dla ludzi i rowerów w Krzakach Czaplinkowskich 



  • DST 121.70km
  • Czas 06:35
  • VAVG 18.49km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 listopada 2017 Kategoria > 100

Trzy zdziwienia

Musiałem w końcu ruszyć dupsko, bo już za długo nie siedziałem na rowerze. Wprawdzie jezdnie po nocnym deszczu były mokre, ale tym razem nie uznałem tego za usprawiedliwienie. Postanowiłem pojechać przez Gassy do Góry Kalwarii, a tam pomyśleć o drodze powrotnej. Zdziwiło mnie trochę, że pomimo dobrej pogody, w drodze do przystani nie spotkałem nikogo na rowerze, a przecież nie było jakoś specjalnie wcześnie. Drugie zaskoczenie dzisiejszego dnia, to masowy wysyp wędkarzy przy przystani. Byłem tam już przecież kilkadziesiąt razy, ale dziś naliczyłem dwadzieścia pięć samochodów, a ludzi moczących kije przynajmniej dwa razy więcej.

Dojazd nie dla szosy
Dojazd nie dla szosy © yurek55
Rezerwat Wyspy Świderskie
Rezerwat Wyspy Świderskie © yurek55

Oblegane łowisko
Oblegane łowisko © yurek55

Wisła w Gassach już bez promu
Wisła w Gassach już bez promu © yurek55

Jak się już nadziwiłem i napatrzyłem mogłem pojechać dalej. Wprawdzie w drodze do Gassów miałem pomysł żeby skrócić jazdę i wrócić przez Piaseczno, ale na szczęście szybko wyparowało mi to z głowy. W drodze do Góry Kalwarii minęła mnie mocna grupa Ośki Warszawa, później jeszcze jeden spory peleton, a w Czaplinku z przeciwnego kierunku największą grupę prowadził Marcin. To on mnie poznał i krzyknął: Cześć Jurek, bo ja to ślepy jak zwykle jestem. Ale zanim tam dojechałem, już w drodze za Czerskiem poczułem miękko pod tyłkiem i zatrzymałem się dopompować koło. Wystarczyło na dziesięć kilometrów, drugie pompowanie już tylko na pięć, a za trzecim razem jak się zatrzymałem, to już nie było co pompować. Cóż było robić, rozłożyłem sprzęt na poboczu i zabrałem się za pracę. Najgorzej  idzie pompowanie ręczną pompką, ale w końcu jakoś się udało, przynajmniej na tyle, by do domu dojechać. 
Zapomniałem napisać o trzecim zdziwieniu. Odkryłem otóż w Górze Kalwarii czołgi, transportery opancerzone i pomnik - i to nie byle jaki.  To prawdziwa apolityczna tablica ogłoszeń. Główny napis głosi: "Na wieczną pamięć ofiar stalinizmu oficerów 1 Pułku Artylerii Najcięższej oraz mieszkańców Góry Kalwarii zamordowanych w Katyniu, Charkowie i nieznanych miejscach kaźni na Wschodzie." Dalej nazwiska a na dole podpisani fundatorzy - Burmistrz i Rada Miasta w 76 rocznicę zbrodni katyńskiej. 
Ale żeby się miejsce nie marnowało, są jeszcze tablice poświęcone obrońcom Góry Kalwarii w 1939, żołnierzom AK obwodu "Głuszec" zamordowanym  w latach 1940 - 50, żołnierzom Garnizonu Góra Kalwaria poległym w walce, artylerzystom 1 Pułku Artlerii Najcięższej poległym we wrześniu 1939, funkcjonariuszom Straży Granicznej i Korpusu Obrony Pogranicza poległym we wrześniu 1939, a nawet - uwaga - żołnierzom 1 Brygady Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego poległym w walkach politycznych w latach 1945 - 1950 - podpisane: Koledzy. Dla mnie to trochę pomieszanie pojęć, żeby na tym samym pomniku upamiętniać katów i ofiary, bo przecież KBW walczyło z podziemiem niepodległościowym, ale w Górze Kalwarii AD 2016 nic niestosownego w tym nie widzieli.

Pomnik wielofunkcyjny
Pomnik wielofunkcyjny © yurek55

Czołg T-34 w Górze Kalwarii
Czołg T-34 w Górze Kalwarii © yurek55

Transporter opancerzony SKOT
Transporter opancerzony SKOT © yurek55

Wymiana dętki
Wymiana dętki © yurek55

Legioniści ludzie wierni barwom
Legioniści ludzie wierni barwom © yurek55

Rower nieco brudny
Rower nieco brudny © yurek55


height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1290050052/embed/1d4f7fd362d5590c0c1b02ba0f98bdfb5b2f403b">
  • DST 111.00km
  • Czas 05:27
  • VAVG 20.37km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 listopada 2017 Kategoria > 100

Wymęczona stówa

Wiedziałem, że chcę dziś przejechać sto kilometrów - nie wiedziałem, że będzie to tak trudne.  Pogoda dopisywała, wiaterek tylko trochę przeszkadzał, za to pod koniec miał być moim sprzymierzeńcem. Tak sobie to sprytnie umyśliłem. Planowałem najpierw pojechać do Nadarzyna, a stamtąd drogą na Tarczyn i przez Prażmów do Góry Kalwarii. Powrót nad Wisłą przez Gassy do Wilanowa. Wszystko szło zgodnie z planem, ale kilometry mijały wolniej niż bym chciał, a przyspieszyć nie byłem w stanie. Nawet raz spróbowałem pojechać za kimś, ale nawet stu metrów w jego tempie nie wytrzymałem.  W Górze Kalwarii zobaczyłem, że mogę mieć problem z dotarciem do domu przed zmrokiem, a nie miałem przedniego światła. Musiałem więc skrócić troszkę trasę i pierwszy raz nie pojechałem przez Gassy, a z Ciszycy  Cieciszewa pojechałem prosto do Obór i Konstancina. W Powsinie wskoczyłem na techniczną i przed Wilanowem mignął mi ktoś znajomy z przeciwka. Nie zdążyłem zareagować i nie wiem, czy on mnie zna, ale na 90% był to Tomek Niepokój z drużyny Sanatorium na MRDP. 

                                                              Z tego wiaduktu zdjęcia nie miałem - tory wukadki


                                                                                                     Nasi tu byli!

                                                        Kontrola czasu

edit: Teraz, po sprawdzeniu na Flyby na Stravie to był Tomek na 100%.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1260929952/embed/a706a1089787bab078bd66a8742f272714e42e89">
  • DST 115.20km
  • Czas 05:45
  • VAVG 20.03km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 października 2017 Kategoria z kolegą, > 100

Niewidzialny człowiek kontra Sawa Taxi

Było tak. Jechaliśmy w stronę Ursynowa ulicą Wołoską, jak najbardziej przepisowo, po śmieszce rowerowej. Gdy na skrzyżowaniu z Domaniewską "przeskoczyła" na drugą stronę, dalej pojechaliśmy jezdnią. Po chwili, tuż przed wjazdem na jakiś korporacyjny parking, wyprzedziła mnie taksówka i przed nosem skręciła w prawo. Zdążyłem lekko odbić kierownicą , by nie walić w nią centralnie przednim kołem i już leżałem na ziemi. Krzysiek jechał z tyłu i zdążył wyhamować. Pierwsze co zauważyłem po podniesieniu się, to kapiąca krew z opuszka palca. W tym czasie taksówkarz wyskoczył z auta tak przejęty i spanikowany, że o mało nie płakał. Wielokrotnie jak katarynka powtarzał: "nie widziałem pana, przepraszam..., przepraszam, nie widziałem..., przepraszam", aż mi się go szkoda zrobiło. Coś tam jeszcze wspominał o swoim pasażerze, którego właśnie dowiózł już prawie do pracy, tłumaczył, że Krzyśka widział, a mnie nie widział, no, powiem szczerze, nie widziałem tak roztrzęsionego człowieka.  Poprosiłem o apteczkę by jakoś zatamować krwawienie, ale jak próbował mi zrobić opatrunek, to tak mu ręce latały, że w końcu sam sobie zawinąłem palec. Dopiero potem sprawdziłem rower, a że uszkodzeń nie było, a mnie po zabandażowaniu krew już nie leciała i też byłem gotów do jazdy, kazałem mu w końcu jechać. Szkoda mi było czasu na słuchanie podziękowań, bo czekała nas daleka podróż.
....
Teraz wieczorem, na spokojnie, mogę zrobić podsumowanie. Oprócz przyciętego palca, który mocno zsiniał i spuchł  - ale nie jest złamany, dodatkowo mam lekkie otarcie na lewym łokciu, chyba uderzyłem lewą stroną kasku o asfalt i lewym półdupkiem, bo coś czuję.  A tak, wszystko w porządku.  To trzeci raz gdy leżałem potrącony przez samochód i zawsze było tak samo. Tylko wtedy za kierownicą siedziały kobiety, co w jakiś sposób tłumaczyło te zdarzenia. Ale teraz naprawdę wypada uwierzyć, że staję się czasem niewidzialny. Gdybym tylko nauczył się kontrolować tę niewidzialność, to dopiero by się działo! 
....
...
...
Na koniec najważniejsze. Siodełko od  Vukiego nie ucierpiało. Żadnych uszkodzeń ani otarć! :D
A teraz zdjęcia: 

W Górze Kalwarii z "Dziadkiem" i Tribanem


  Sanktuarium w Pieczyskach.
Więcej zdjęć nie robiłem bo  są w tym wpisie. A o historii Sanktuarium zainteresowani dowiedzą się z linku udostępnionego przez malarza w komentarzu.


Przydrożne wierzby rosochate

Strażacy opatrują kierowczynię - oni zawsze są pierwsi

                                                                                             A to koreczek
Pewnie tutaj kierowca też czegoś nie widział, jak ten taksówkarz rano na Wołoskiej. :) 
Niechętnie, ale linkuję do  informacji o kolizji. ;) 
PS. Kilometry się trochę nie zgadzają, bo rejestrację włączyłem dopiero przy działkach na Rostafińskich. Widać i na filmie i na stravie.


height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1236050877/embed/bde0b12ae69855f2c2fb74921ce20d378d797cd0">
  • DST 113.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 21.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017 Kategoria > 100

Październikowa setka - wariant południowy

Po wczorajszej wieczornej wycieczce wiedziałem, że czas na krótkie spodenki i kurteczkę cienką jak pergamin się skończył. Początkowo myślałem o długich spodniach zimowych, ale na szczęście przypomniałem sobie o nogawkach i to był strzał  w dziesiątkę. W kurtce deszczówce z Lidla początkowo się zagrzałem, ale jak przystanąłem przy heliporcie sfocić startujący ultralekki śmigłowiec, to dość szybko ostygłem i już nie narzekałem na kurtkę. Tam też zobaczyłem, że telefon po jedenastu kilometrach zgubił fixa i nie rejestruje trasy. W takich wypadkach pomaga jedynie restart. Dlatego też nie zgadzają się kilometry. Na trasie do Góry Kalwarii napotkałem kilkudziesięciu kolorowo ubranych rowerzystów mknących w peletonach o różnej liczebności. Najliczniejsza ekipa liczyła chyba z dwanaście osób. W Górze Kalwarii chciałem skrócić powrotną drogą i i pojechać przez Konstancin, ale jakoś samo mi się pojechało na Sobików. :) Dalej już nie miałem wyjścia, musiałem jechać jak drogi prowadzą, a te zaprowadziły mnie do Prażmowa i Tarczyna. Niestety jechałem pod wiatr i dużo czasu straciłem, a mieliśmy proszony obiad w planach, więc po dojechaniu do "siódemki" skierowałem się na południe i nie patrząc na hałas, spaliny i tiry, najkrótszą drogą popedałowałem jak najszybciej do domu. Nawet kilka rekordów na tamtych segmentach mi wpadło. 
Na obiad zdążyliśmy spokojnie.
PS. Rękawice z Castoramy zadebiutowały na dzisiejszej trasie i  zdały egzamin.








  • DST 108.00km
  • Czas 05:06
  • VAVG 21.18km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 września 2017 Kategoria > 100

Z wiatrem poprawiamy wyniki

Po powrocie z zakupów szybko ubrałem się rowerowo, zdjąłem Bystrego ze strychu i mogłem ruszać. Kierunek jazdy znów musiałem dostosować do wiatru, ale segment do Zaborowa już odpuściłem. Dziś ruszyłem moją najbardziej ulubioną trasą, przez zachodnie wioski do Leszna, tym razem z przedłużeniem do Kampinosu. Tam krótki postój przy fontannie i po krótkim namyśle zaryzykowałem jazdę przez Puszczę do Sowiej Woli. Wiedziałem, że asfalt ma tam dwukilometrową przerwę, ale nie pamiętałem jak bardzo jest tam terenowo. Na szczęście dało się się go pokonać na wąskich oponach bez większego problemu. Tym razem umilałem sobie czas jazdy, licząc przydrożne kapliczki i krzyże. Na tym leśnym odcinku naliczyłem dwadzieścia. Tym razem nie chciałem, jak zawsze, jechać do Cząstkowa i wracać przez Łomianki, tylko skierowałem się na powrót do Leszna. Pomyślałem, że przejadę mój segment z Zaborowa do Babic, czyli w odwrotnym kierunku - i pod wiatr - i porównam czasy. Niestety przed skrętem w Trakt Królewski spojrzałem na zegarek i musiałem  zweryfikować ten plan. Byłem dość mocno spóźniony i wybrałem krótszą drogę powrotną. Bardzo ciężko jechało się te ostatnie dwadzieścia kilometrów. Presja czasu i przeciwny wiatr, to nie jest odpowiednie połączenie, ale na szczęście, każda droga kiedyś się kończy. 
Statystyki: 
11 poprawionych rekordów życiowych, w tym ten na najdłuższym segmencie o 19 minut [28,6 km - avg 29,5 km/h] - tylko o siedem minut wolniej od Hipka. :)
Najszybszy kilometr - 35 km/h
Najszybsze 5 km - 31,2 km/h
Najszybsze 10 km - 30,3 km.h
Najszybsze 20 km - 28,6 30,2 km/h
Najszybsze 40 km - 26,4 km/h

Pierwszy postój przy wodopoju
Pierwszy postój przy wodopoju © yurek55
Drugi postój nie przy wodopoju
Drugi postój nie przy wodopoju © yurek55
Dynie w kopcach przy Lesznie
Dynie w kopcach przy Lesznie © yurek55
Kawałek przez Puszczę
Kawałek przez Puszczę © yurek55
Miejsce pamięci
Miejsce pamięci © yurek55


  • DST 109.40km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 22.79km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 września 2017 Kategoria > 100, gminobranie

Uzupełnianie białych plam gminnych na wschodzie

Musiałem wymyślić coś innego niż tłuczenie segmentów Stravy z wykorzystywaniem wschodniego wiatru. Wpadł mi do głowy pomysł, aby pojechać pociągiem na wschód i wracać z wiatrem, a przy okazji zaliczyć trzy białe gminne plamy. Gminy położone blisko torów relacji Warszawa - Siedlce pozaliczałem już dwa lata temu, a te trzy gminy oddalone bardziej na południe, zostały niezaliczone. Okazało się, że miałem już zapisaną w komputerze potrzebną trasę, co potraktowałem jako znak, że trzeba tam pojechać. O podróży pociągiem nie ma co pisać, minęła szybko i bez emocji. Kiedy wysiadłem w Mrozach, jak zwykle przed jazdą, przetestowałem dworcową toaletę (do kabiny zmieściłem się z rowerem!) i mogłem ruszać. Po pierwszych pięciu kilometrach, w Grodzisku, zorientowałem się, że mogłem zacząć podróz od tej właśnie stacji. W mojej sytuacji, gdy zaplanowałem powrót najpóźniej na szesnastą, każda minuta jest cenna. Ale cóż, gapowe trzeba płacić. Przez kolejne kilometry i godziny jazdy, aż do Wodyń, na palcach mogłem policzyć spotkane samochody. Asfalt może nie był super gładki, ale też i nienajgorszy, pogoda doskonała, czegóż chcieć więcej? Kiedy już w Wodyniach skierowałem się na wschód, po gminę z afrykańskim pomorem świń, usłyszałem jakieś wybuchy i pomyślałem, że poligon wojskowy gdzieś jest blisko i z armat strzelają. Ale gdy po jakimś czasie przeleciał mi nad głową samolot myśliwski, zrozumiałem, że to były odgłosy przekraczania bariery dźwięku, a nie salw armatnich. Znam ten odgłos z zamierzchłej przeszłości, gdy byłem na kolonii w Mrozach. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa" stacjonował wtedy gdzieś w okolicy i teraz pewnie też musi być gdzieś w pobliżu. Do tablicy z nazwą gminy Domanice miałem 38 kilometrów na liczniku i mogłem wreszcie zawrócić i wykorzystując sprzyjający wiatr rozpocząć drogę powrotną. Droga mijała szybko, ruch nadal był umiarkowany i dopiero w Kołbieli, gdy wjechałem na słynną "pięćdziesiątkę", poczułem jak mi było komfortowo. Ale to zaledwie dwa kilometry i to w mieście, więc ciężarówki nie zdążyły mi porządnie dokuczyć. Potem super pusta droga do Celestynowa i jeszcze bardziej pusta, bo w remoncie, do Otwocka. Nie przypuszczałem, że dzisiejsza trasa będzie aż tak rewelacyjna pod względem natężenia ruchu samochodowego. Jestem bardzo zadowolony z  wczorajszej decyzji, która zaowocowała taką fajną wycieczką. I nawet szeryf, który mnie strąbił, a na światłach, gdy go mijałem, krzyczał coś o ścieżce - nie zepsuł mi dobrego humoru.
O rekordach Stravy dziś nie będzie ani słowa.

Warszawa Zach. - Siedlce - 8:32
Warszawa Zach. - Siedlce - 8:32 © yurek55
Przydrożny krzyż we wsi Brodki
Przydrożny krzyż we wsi Brodki © yurek55
Ewolucja ortografii i interpunkcji w latach 1907 - 2017
Ewolucja ortografii i interpunkcji w latach 1907 - 2017 © yurek55
Afrykański pomór świń - ostrzeżenie!
Afrykański pomór świń - ostrzeżenie! © yurek55
Triban, krowy i gminna droga
Triban, krowy i gminna droga © yurek55
Ludowy Klub Sportowy
Ludowy Klub Sportowy "Korona" - Olszyc Szlachecki © yurek55
Żołnierzom czyny zbrojnego Polski Podziemnej w Woli Wodyńskiej
Żołnierzom czyny zbrojnego Polski Podziemnej w Woli Wodyńskiej © yurek55
Dom Seniora
Dom Seniora "Tęczowe Wzgórze" © yurek55
Kapliczka z pnia drzewa
Kapliczka z pnia drzewa © yurek55
Latowicz, kościół parafialny z początku XX wieku
Latowicz, kościół parafialny z początku XX wieku © yurek55
Za Wiki: 
"Kościół został wybudowany w stylu neogotyckim. Wzniesiono go na planie krzyża łacińskiego. Jest to budowla orientowana, czyli posiada prezbiterium zwrócone w stronę wschodnią. Wymiary świątyni to: długość - 57,5 metra, wysokość - 65,3 metra, szerokość - 33,5 metra. Kościół posiada trzy nawy o układzie bazylikowym, czyli nawy boczne są obniżone w stosunku do nawy głównej. W świątyni może zmieścić się jednorazowo 6000 osób. Budowla posiada imponującą ścianę szczytową zakończoną wbudowaną w nią wieżą z zegarem i dwoma wieżyczkami z lewej i prawej strony. Do kościoła prowadzą wielostopniowe schody podkreślające jego monumentalność. Wnętrze budowli jest przestronne, trójdzielne i posiada transept. Nawa główna zwieńczona jest węższym i niższym prezbiterium. We wnętrzu znajduje się sklepienie krzyżowo-żebrowe."



height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1204189640/embed/ac12d939859c644b9441c3b637e5fb64434956c2">


  • DST 137.00km
  • Czas 05:45
  • VAVG 23.83km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 września 2017 Kategoria > 100

Jak pies z łańcucha

Tyle czasu nie jeździłem, że jak już wreszcie mogłem dziś się ruszyć, to jak tytułowy pies musiałem się wybiegać, pardon, wyjeździć. Początkowo nie nastawiałem się na taki dystans, raczej myślałem o jakimś lekkim rozruchu, ale z każdym przejechanym kilometrem było mi coraz lepiej i nie chciałem, by ta przyjemność zbyt szybko się skończyła. Na początek postanowiłem przejechać segment z Babic do Zaborowa, przez Mariew i Wiktorów.
Ceny paliw
Ceny paliw © yurek55
W X roczniceęodzyskania niepodległości. Zaborów
W X roczniceęodzyskania niepodległości. Zaborów © yurek55
Tam właśnie poczułem jak jest lekko i dobrze i zdecydowałem, że trzeba wykorzystać dyspozycję i pogodę.
Szybko dojechałem do Leszna i tym razem skręciłem na drogę do Nowego Dworu Mazowieckiego, by w Kiściennem skierować się w stronę Puszczy. Przywitała mnie tablica "Uwaga na gady", ale jak można uważać na węże wygrzewające się na asfalcie? Mnie uciekły dwa spod kół, ale samochód jest szybszy i kilku innym się to nie udało. Jadąc przez Kampinoski Park Narodowy nie spodziewałem się spotkać aż tylu grzybiarzy i tylu samochodów zaparkowanych na obrzeżach. Kiedyś za zbieranie grzybów tam groziły dotkliwe kary finansowe, ale teraz już chyba wolno, skoro tak oficjalnie wszyscy je zbierają? Po wyjeździe z lasu wybrałem troszkę dłuższy wariant dojazdu do Czosnowa, aż koło jednostki saperów w Kazuniu się znalazłem i stamtąd przez Dębinę dotarłem do starej trasy i pomknąłem prosto do Łomianek. Tam zastałem drogowy armagedon, który nawet nowej drogi rowerowej nie oszczędził. Ale jakoś przejechałem, a w Warszawie uznałem, że pojadę nad Wisłą, skoro już można tamtędy wygodnie pojechać. Koło pomnika Syrenki wykonawcy poprawiają jakąś fuszerkę i kawałek zagrodzili dla jazdy i chodzenia, ale można objechać górą. Później jeszcze zafundowałem sobie podjazd Agrykolą, ale rekordu nie pobiłem - tym razem uzyskałem trzeci czas. Oczywiście chodzi o PR, a nie KOM. :) Od Ronda Jazdy Polskiej wbiłem się w zakorkowaną Trasę Łazienkowską i środkiem, pomiędzy samochodami dojechałem do Grójeckiej i do domu. Generalnie jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej jazdy. Jak na rekonwalescenta wyszło całkiem fajnie, żadnych problemów z zmęczenia. Ubrania tylko nabrałem za dużo, ale szybko pozdejmowałem niepotrzebne nogawki i kurtkę - trzepaczkę. W sumie mogłem zdjąć i rękawki, ale aż tak bardzo nie przeszkadzały i jakoś już w nich dojechałem. Poprawiłem swój czas na dziewięciu segmentach Stravy, drugie i trzecie czasy są już mniej istotne. No może ten trzeci czas na Agrykoli coś tam mówi jedynie, bo już 25 razy ją podjeżdżałem.

Pozdrawiam wszystkich uczestników Maratonu Północ - Południe, który okazał się w tym roku prawdziwą rzeźnią. Awarie, kontuzje, ale najbardziej pogoda, zdziesiątkowały uczestników. Na 56 startujących w limicie czasu 72h, metę w Głodówce osiągnęło zaledwie 35. Tyle wycofów nie było chyba jeszcze w żadnym ultramaratonie. Oczywiście nasze Hipki przejechały trasę na luzach, a Hipcia to w Polsce nie ma sobie równych. Siódme miejsce w takiej stawce mówi samo za siebie. I to trzy tygodnie po Maratonie Rowerowym Dookoła Polski!


Kościół w Wierszach
Kościół w Wierszach © yurek55
Krzyż z grobu ks. Jerzego
Krzyż z grobu ks. Jerzego © yurek55
Niech im straszliwe godziny
Niech im straszliwe godziny © yurek55
Jan Paweł II przed kościołem w Wierszach
Jan Paweł II przed kościołem w Wierszach © yurek55
Anioł Stróż Niepodległości
Anioł Stróż Niepodległości © yurek55
Ekspozycja w Wierszach
Ekspozycja w Wierszach © yurek55
Ekspozycja w Wierszach
Ekspozycja w Wierszach © yurek55
Ekspozycja w Wierszach
Ekspozycja w Wierszach © yurek55
Ekspozycja w Wierszach
Ekspozycja w Wierszach © yurek55
Ekspozycja w Wierszach
Ekspozycja w Wierszach © yurek55



Grzybiarze poszli w las
Grzybiarze poszli w las © yurek55

Remont głównej ulicy w Łomiankach
Remont głównej ulicy w Łomiankach © yurek55
Trudny podjazd
Trudny podjazd © yurek55
Nie znalazłem go w bazie podjazdów , ale raz kiedyś go podjeżdżałem i wydał mi się stromy. Może kiedyś przy okazji go przejadę, to zobaczę co Strava pokaże.




  • DST 101.40km
  • Czas 04:37
  • VAVG 21.96km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 sierpnia 2017 Kategoria > 100

Kolejna sierpniowa setka

Wczorajsze jedyne zdjęcie. Skorzystałem z okazji, by zmoczyć sobie chustkę. Następna była dopiero w Górze Kalwarii.
Wczorajsza trasa na Stravie
Fontanna z jabłkiem w Tarczynie
Fontanna z jabłkiem w Tarczynie © yurek55
                                                                              ------------------------------------------
Dziś, kolejny już dzień, znów wiatr wieje z południa, czyli trzeba zaplanować trasę tak, żeby przywiało mnie do domu. Czyli wypadło znów jechać do GK, ale tym razem chciałem po drodze zahaczyć o Anin. Będę tam miał niebawem wizytę i chciałem rozpoznać teren. Wykorzystałem to, by jeszcze raz przejechać się po moście, bo pewnie nieprędko znów pojadę tam rowerem. Zresztą kierunek wschodni traktuję bardzo po macoszemu - i słusznie. Dziś dobitnie przypomniałem sobie dlaczego nie lubię tam jeździć. Później jak skręciłem już na południe, to na Mrówczej, aż do samej Falenicy było spokojnie, ale później, jadąc wzdłuż torów, musiałem pogodzić się z towarzystwem małych i dużych pojazdów spalinowych. Dopiero po czterdziestu kilometrach, za Karczewem, wjechałem w spokojne okolice Nadbrzeża i wśród sadów dojechałem do słynnej krajowej "pięćdziesiątki" i mostu na Wiśle.
Raczej prędko tej trasy nie powtórzę.
Reszta drogi standardowa, ale w Obórkach na moście zobaczyłem, że może mi zabraknąć do setki, dlatego w Wilanowie skierowałem się na Ursynów ulicą Orszady w górę. Ulica jest rozkopana i w remoncie, ale rowerem przejechać się da.
Strava przyznała mi dziś 25 kieliszków.
Na koniec, jako że to rekordowy miesiąc, to się pochwalę: 
Sześć tras powyżej 100 km i 1819 km!

Port Czerniakowski z Mostu Łazienkowskiego
Port Czerniakowski z Mostu Łazienkowskiego © yurek55
Górny poziom Mostu Łazienkowskiego od strony południowej
Górny poziom Mostu Łazienkowskiego od strony południowej © yurek55
W Aninie na Niemodlińskiej
W Aninie na Niemodlińskiej © yurek55
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno"
Księdzu - poecie JANOWI TWARDOWSKIEMU
który w tym domu w latach 2000 - 2005 uczył nas kochać Boga i ludzi 
                                                                                               ~ aninianie
Z mostu w Górze Kalwarii
Z mostu w Górze Kalwarii © yurek55
Zamknięty dojazd z Lemingradu  na Ursynów (samochodowy)
Zamknięty dojazd z Lemingradu na Ursynów (samochodowy) © yurek55



  • DST 103.20km
  • Czas 04:53
  • VAVG 21.13km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 sierpnia 2017 Kategoria > 100

Duże koło dookoła Piaseczna

Umarł mi komputer,  a z telefonu to nie pisanie. Nawet mapki ani zdjęć wstawić nie umiem. Zresztą telefon na trasie też umarł,  ale tylko z braku prądu na szczęście.  Zapis trasy skończył się na Vogla w Wilanowie po 106 km. Idę na sierpniowy, a właściwie miesięczny rekord wszechczasów.
  • DST 122.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 22.52km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl