Wpisy archiwalne w kategorii
> 100
Dystans całkowity: | 47877.65 km (w terenie 738.00 km; 1.54%) |
Czas w ruchu: | 2305:03 |
Średnia prędkość: | 20.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 116.95 km/h |
Suma podjazdów: | 66020 m |
Suma kalorii: | 748979 kcal |
Liczba aktywności: | 421 |
Średnio na aktywność: | 113.72 km i 5h 28m |
Więcej statystyk |
Piątek, 12 października 2018
Kategoria Piaseczno/Ursynów, Gassy, > 100
Gassy i Góra Kalwaria + Piaseczno
Zakończyłem najtrudniejszy etap prac w Piasecznie i chwilowo mam wolne. Rzecz jasna, to co robię, to wyłącznie moja własna inicjatywa, bo nikt ode mnie niczego nie wymaga, ani nie oczekuje. Jesli coś robię, to dlatego, że chcę i lubię. Koniec dygresji.
Postanowiłem dziś trzasnąć setkę, a najlepiej nadaje się do tego kierunek Gassy i Góra Kalwaria. Wprawdzie zachodnie wioski też mają swój urok, ale dziś wybrałem południe. Ranek zaskoczył mnie rześkim chłodem, a jeszcze bardziej zdziwiłem się, gdy zobaczyłem temperatuę na kinie. Było 16,2°C, a tymczasem wczoraj wieczorem było nawet mniej, bo 15,7°, a miałem pełen komfort termiczny. I to dokładnie przy tym samym zestawie ubraniowym. To jedna z tych rzeczy, które mi ciężko zrozumieć. :)

O mojej jeżdzie trudno napisać coś pozytywnego, było trudno, ciężko i wolno. I nawet jak zjadłem banana nic się nie poprawiło. :) Wracając zajechałem jeszcze do Piaseczna zobaczyć co się zmieniło od wczoraj i napić się dobrej kawy. Gdy tak sobie siedzieliśmy na podwórku, słońce paliło gołe nogi jak w lipcu.
Na kinie temperatura 25,7°C

Gassy - przystań

Królowa polskich rzek w Gassach

Selfi w ruchu
Postanowiłem dziś trzasnąć setkę, a najlepiej nadaje się do tego kierunek Gassy i Góra Kalwaria. Wprawdzie zachodnie wioski też mają swój urok, ale dziś wybrałem południe. Ranek zaskoczył mnie rześkim chłodem, a jeszcze bardziej zdziwiłem się, gdy zobaczyłem temperatuę na kinie. Było 16,2°C, a tymczasem wczoraj wieczorem było nawet mniej, bo 15,7°, a miałem pełen komfort termiczny. I to dokładnie przy tym samym zestawie ubraniowym. To jedna z tych rzeczy, które mi ciężko zrozumieć. :)

O mojej jeżdzie trudno napisać coś pozytywnego, było trudno, ciężko i wolno. I nawet jak zjadłem banana nic się nie poprawiło. :) Wracając zajechałem jeszcze do Piaseczna zobaczyć co się zmieniło od wczoraj i napić się dobrej kawy. Gdy tak sobie siedzieliśmy na podwórku, słońce paliło gołe nogi jak w lipcu.
Na kinie temperatura 25,7°C

Gassy - przystań

Królowa polskich rzek w Gassach

Selfi w ruchu
- DST 111.26km
- Czas 05:12
- VAVG 21.40km/h
- Temperatura 25.7°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
9...,10...,11... tysięcy kilometrów
Zacząłem miesiąc wrzesień mając dziewiątkę z przodu, kończę z jedenastką. Mowa oczywiście o przejechanych kilometrach, bo ten mój wrzesień zapisze się w annałach bikestatsa. Po bardzo mizernym sierpniu, krzywa na wykresie wystrzeliła w górę i pokazuje 2209 kilometrów. To mój rekordowy miesiąc, z jedenastoma wyjazdami 100+ i najlepszy wynik pierwszych dziewięciu miesięcy roku. Nie zmienia to faktu, że jestem cienki jak Polsilver; na drodze do Góry Kalwarii wyprzedzali mnie wszyscy, a potem było tylko gorzej. Jechało sie koszmarnie ciężko, dopadł mnie jakiś kryzys i turlałem sie po prostu z wielkim trudem, aż doturlałem się do domu.
Tyle na dziś.

Słonecznie, lecz chłodno nad Wisłą © yurek55

Prom dobija do przystani © yurek55

Jabłka czekają na skup © yurek55

Jabłuszko pełne snu © yurek55

Wólka Kosowska © yurek55

Al. Jerozolimskie, w tle WTT (po lewej) i Warsaw Spire © yurek55
Tyle na dziś.

Słonecznie, lecz chłodno nad Wisłą © yurek55

Prom dobija do przystani © yurek55

Jabłka czekają na skup © yurek55

Jabłuszko pełne snu © yurek55

Wólka Kosowska © yurek55

Al. Jerozolimskie, w tle WTT (po lewej) i Warsaw Spire © yurek55
- DST 111.21km
- Czas 05:17
- VAVG 21.05km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 września 2018
Kategoria > 100
Nareszcie są! :)
Piątek to dobry dzień wycieczkę do Secymina Polskiego i odwiedzenie Sklepu u Marty. Po trzech nieudanych próbach, udało mi się wreszcie nabyć drogą kupna, bułeczki z nadzieniem z serka mascarpone. W tym tygodniu w sprzedaży są o smaku mascarpone, bo dostawca nie rekomendował pani Marcie tych o smaku owocowym. Też mieliśmy taką znajomą sprzedawczynię w cukierence na dole, która na prośbę o wskazane ciastko mówiła - To nie dla pana:)
I faktycznie, dzisiejsze bułeczki były przepyszne. Najpierw kupiłem cztery, ale tak dobrze weszły, że dokupiłem jeszcze dwie. Tak posilony i wreszcie kulinarnie zaspokojony mogłem wracać. Ale jako że tym razem poraz pierwszy odwróciłem kierunek jazdy, żeby wrócić do domu musiałem się od niego oddalić. Czekało mnie jeszcze kilkanaście kilometrów jazdy na zachód do Śladowa, by tam dopiero skierować się na południe, a potem na wschód. Nie ukrywam, że czekałem bardzo na ten moment, gdy wreszcie wiatr przestanie mi przeszkadzać, a stanie się moim sojusznikiem. To dlatego wybrałem dziś taki kierunek jazdy. No i faktycznie wszystko szło zgodnie z założeniami, ale w okolicach Leszna wiatr zdecydowanie przesadził. Muszę przyznać, że aura napędziła mi porządnego stracha. Do domu miałem ponad trzydzieści kilometrów, krótkie spodnie i cienką koszulkę, żadnej kurki, zaczął padać deszcz i rozpętała się wichura. A ja w szczerym polu. Nic mi innego nie pozostawało, jak tylko uciekać jak najszybciej - i to robiłem. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. I poprawieniu kilku rekordów na Stravie, :)

Bułeczki z mascarpone © yurek55

Obszar ochrony ścisłej wilków utworzony w KPN w 1959 roku © yurek55

Wędkarz na środku Wisły © yurek55

Rower przy schodach © yurek55

Podlizywania się rowerzystom ciąg dalszy © yurek55
I faktycznie, dzisiejsze bułeczki były przepyszne. Najpierw kupiłem cztery, ale tak dobrze weszły, że dokupiłem jeszcze dwie. Tak posilony i wreszcie kulinarnie zaspokojony mogłem wracać. Ale jako że tym razem poraz pierwszy odwróciłem kierunek jazdy, żeby wrócić do domu musiałem się od niego oddalić. Czekało mnie jeszcze kilkanaście kilometrów jazdy na zachód do Śladowa, by tam dopiero skierować się na południe, a potem na wschód. Nie ukrywam, że czekałem bardzo na ten moment, gdy wreszcie wiatr przestanie mi przeszkadzać, a stanie się moim sojusznikiem. To dlatego wybrałem dziś taki kierunek jazdy. No i faktycznie wszystko szło zgodnie z założeniami, ale w okolicach Leszna wiatr zdecydowanie przesadził. Muszę przyznać, że aura napędziła mi porządnego stracha. Do domu miałem ponad trzydzieści kilometrów, krótkie spodnie i cienką koszulkę, żadnej kurki, zaczął padać deszcz i rozpętała się wichura. A ja w szczerym polu. Nic mi innego nie pozostawało, jak tylko uciekać jak najszybciej - i to robiłem. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. I poprawieniu kilku rekordów na Stravie, :)

Bułeczki z mascarpone © yurek55

Obszar ochrony ścisłej wilków utworzony w KPN w 1959 roku © yurek55

Wędkarz na środku Wisły © yurek55

Rower przy schodach © yurek55

Podlizywania się rowerzystom ciąg dalszy © yurek55
- DST 143.00km
- Czas 06:07
- VAVG 23.38km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 września 2018
Kategoria > 100, Gassy, Piaseczno/Ursynów
Niespodzianka w Cieciszewie
Skończyło się lato i skończyły letnie upały, a wręcz zrobiło się chłodno. Ubrałem sie więc stosownie do temperatury w koszulkę z długim rękawem i nogawki, a dodatkowo do kieszonki włożyłem swoją ultralekką kurtkę - trzepotkę. Tym razem obrałem kierunek na Gassy z zamiarem przedłużenia do Góry Kalwarii i może odwiedzenia córki w drodze powrotnej. W drodze jak zwykle napotkałem wielu rowerzystów i jedną większą ustawkę, ale prawdziwa niespodzinka czekała mnie w Cieciszewie. Dla tych co nie wiedzą, to miejscowość na trasie, którą wszyscy gassowi kolarze muszą mijać po drodze. Dziś firma Bike Expo zorganizowała tam punkt żywieniowy, taki kolarski bufet. Zapraszali wszystkich po kolei i ja też się zatrzymałem. Dostałem banana, dobrą kawę i posłuchałem rozmów o wyścigach i innych ciekawych wydarzeniach kolarskich. Większość znała się z różnych ustawek i imprez, ale i ja stojąc tam czułem się częścią tego środowiska. Choć tylko przez fakt posiadania roweru sziosowego. :) Zapytałem rzecz jasna, z jakiej to okazji: - Z okazji zakończenia letniego sezony rowerowego - usłyszałem. "A jutro będziemy z okazji rozpoczęcia jesiennego sezonu rowerowego". Było bardzo sympatycznie.
Co do pogody to było i gorąco i zimno i deszczowo i - przede wszystkim - bardzo wietrznie! Wiatr z zachodu czasem pomagał, czasem przeszkadzał, ale na pewno wychładzał. Nogawki zdjąłem jeszcze na postoju w Cieciszewie, ale kurtkę zakładałem i zdejmowałem chyba ze trzy razy.

Poczęstunek, rozmowy, spotkania w Cieciszewie © yurek55

Tomek i Artur(?) obsługa bufetu © yurek55

Wieża do ćwiczeń dla strażaków w Górze Kalwarii © yurek55

Enduro na budowie obwodnicy © yurek55 Po prawej na górce szykują się do zjazdu

Tymczasowy tor motocrossowy © yurek55

Do biegu, gotowi, start! © yurek55
Co do pogody to było i gorąco i zimno i deszczowo i - przede wszystkim - bardzo wietrznie! Wiatr z zachodu czasem pomagał, czasem przeszkadzał, ale na pewno wychładzał. Nogawki zdjąłem jeszcze na postoju w Cieciszewie, ale kurtkę zakładałem i zdejmowałem chyba ze trzy razy.

Poczęstunek, rozmowy, spotkania w Cieciszewie © yurek55

Tomek i Artur(?) obsługa bufetu © yurek55

Wieża do ćwiczeń dla strażaków w Górze Kalwarii © yurek55

Enduro na budowie obwodnicy © yurek55 Po prawej na górce szykują się do zjazdu

Tymczasowy tor motocrossowy © yurek55

Do biegu, gotowi, start! © yurek55
- DST 102.35km
- Czas 04:29
- VAVG 22.83km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 września 2018
Kategoria > 100
Bardzo duży Kampinos i bułeczki z czekoladą
Nie mam szczęścia do bułeczek z serkiem mascarpone. Już któryś raz z kolei w Secyminie brakuje sztandarowego wyrobu. Dziś zadebiutowały bułeczki z czekoladą i choć były bardzo smaczne, to jednak nie to, co nadzienie serkowe o smaku owocowym. Choć właściwie ostatnio jadłem z rabarbarem, a to chyba nie owoc? No, mniejsza... Dla degustacji nowego smaku oraz uzupełnienia bilansu energetycznego i płynów, zamówiłem sześć sztuk i litr coli. To chyba górny pułap, jaki daję radę zjeść bez męczenia się, czyli odczuwając przyjemność z jedzenia. Potrzebowałem tego wzmocnienia, bo przejechałem ponad 90 kilometrów na jednym bidonie wody. Solidnie posilony wyruszyłem w droge powrotną, wykorzystując najpiękniejsze - dla rowerzystów - fragmenty dróg. Dodatkowo, jazda przez Puszczę Kampinoską ochroniła mnie przed niedobrym wiatrem. W puszczańskiej wsi Wiersze, gdy chciałem zrobić zdjęcie, telefon zakomunikował rezerwę prądową, czyli ostatnie 15% życia baterii. Nie chciałem by mój życiowy dystans nie został udokumentowany, ale wpływu na to nie miałem. Niestety w domu okazało sie, że już nie żyje i tylko nie wiadomo było, jak dawno umarł. Okazało się, że przy Szpitalu Bielańskim, a po wyeksportowaniu niedokończonego śladu do Stravy, zginęło tylko dwa kilometry, ufff... :)
A tak wogóle, to dystans nie zrobił na mnie wrażenia. Czas na kolejne wyzwania.
Kilometry i czas podaję z licznika.
Zdjęcia:
Pierwsze dla Morsa, bo się upominał kiedyś. ;)

Sprzedawczynie w Secyminie © yurek55

W tym tygodniu z czekoladą © yurek55

Konsumpcja na miejscu © yurek55

Ostatnia bułeczka, widać że smakowało © yurek55

Kościół w Brochowie kolejny raz gości na moim blogu © yurek55

W hołdzie bohaterom bitwy nad Bzurą © yurek55

Most na rzece Bzura © yurek55

Narodowy Instytut Fryderyka Chopina © yurek55

Coś kwitnie na żółto, ale nie wiem co © yurek55

Rzeka Bzura, ale już z innego mostu © yurek55

Ujęcie wody oligoceńskiej, rowerowe tankstelle © yurek55
I na koniec pewne ogłoszenie. Nie tak dawno u morsa była oferta z jakiejś miesciny, gdzie mieszkanie kosztowało taniej niz to miejsce parkingowe.

Sprzedam miejsce parkingowe w budynku za 24 tys zł © yurek55
A tak wogóle, to dystans nie zrobił na mnie wrażenia. Czas na kolejne wyzwania.
Kilometry i czas podaję z licznika.
Zdjęcia:
Pierwsze dla Morsa, bo się upominał kiedyś. ;)

Sprzedawczynie w Secyminie © yurek55

W tym tygodniu z czekoladą © yurek55

Konsumpcja na miejscu © yurek55

Ostatnia bułeczka, widać że smakowało © yurek55

Kościół w Brochowie kolejny raz gości na moim blogu © yurek55

W hołdzie bohaterom bitwy nad Bzurą © yurek55

Most na rzece Bzura © yurek55

Narodowy Instytut Fryderyka Chopina © yurek55

Coś kwitnie na żółto, ale nie wiem co © yurek55

Rzeka Bzura, ale już z innego mostu © yurek55

Ujęcie wody oligoceńskiej, rowerowe tankstelle © yurek55
I na koniec pewne ogłoszenie. Nie tak dawno u morsa była oferta z jakiejś miesciny, gdzie mieszkanie kosztowało taniej niz to miejsce parkingowe.

Sprzedam miejsce parkingowe w budynku za 24 tys zł © yurek55
- DST 162.00km
- Czas 06:59
- VAVG 23.20km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Z kolegą, acz nie do końca
Zostawiłem Krzyśka, zresztą na jego wyraźną prośbę, w Zaborowie. Reszta wpisu wieczorem.
Wieczorem.
Po wczorajszym bajabongo łamanym przez pitu-pitu, dziś chciałem normalnie pojeździć. Byłem w pełni przekonany, że Krzysztof spokojnie da radę przejechać 70 - 80 kilometrów i nie będzie odstawał z tyłu. Wywiozłem go więc na zachodnie wioski i spokojnie jechaliśmny razem, aż dojechaliśmy do Kampinosu. Prawdę mówiąc nie zamierzałem aż tak daleko jechać, ale zagapiłem się na skrzyżowaniu i nie skręciliśmy na Leszno. W Kampinosie zrobiliśmy krótki popas na picie, jedzenie i ochłodę pod pompą. Pocieszyłem kolegę, że już wracamy i że teraz będzie już wiatrem - i ruszyliśmy. Do Leszna jechalismy razem, ale później Krzysztof zaczął zostawać i zostawać, aż straciłem go z oczu. Nieco zaniepokojony zatrzymałem się na poboczu, ale gdy dojechał kazał mi się nie przejmować, tylko jechać swoje.Do Zaborowa dojechaliśmy razem, a dalej on pojechał prosto, a ja skręciłem na Mariew i potem Traktem Królewskim i dalej stałą trasą do Babic i przez Latchorzew do Warszawy.
PS.
Krzysztof dojechał do domu szczęśliwie i chce nadal jeździć ze mną.

W Kampinosie fotografowałem zawsze fontannę, albo kościół. Tego krzyża nie pamiętam, czy kiedyś był na blogu. Postawiono go w dziesiatą rocznicą odzyskania niepodległości staraniem Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej.

A w babicach pierwszy raz skorzystałem z poidełka, bo pierwszy raz je zauwazyłem. Nie jest łatwo zaspokoić pragnienie z tego urządzenia - brakuje jednej reki, albo naczynia do nabrania wody. :)

Wieczorem.
Po wczorajszym bajabongo łamanym przez pitu-pitu, dziś chciałem normalnie pojeździć. Byłem w pełni przekonany, że Krzysztof spokojnie da radę przejechać 70 - 80 kilometrów i nie będzie odstawał z tyłu. Wywiozłem go więc na zachodnie wioski i spokojnie jechaliśmny razem, aż dojechaliśmy do Kampinosu. Prawdę mówiąc nie zamierzałem aż tak daleko jechać, ale zagapiłem się na skrzyżowaniu i nie skręciliśmy na Leszno. W Kampinosie zrobiliśmy krótki popas na picie, jedzenie i ochłodę pod pompą. Pocieszyłem kolegę, że już wracamy i że teraz będzie już wiatrem - i ruszyliśmy. Do Leszna jechalismy razem, ale później Krzysztof zaczął zostawać i zostawać, aż straciłem go z oczu. Nieco zaniepokojony zatrzymałem się na poboczu, ale gdy dojechał kazał mi się nie przejmować, tylko jechać swoje.Do Zaborowa dojechaliśmy razem, a dalej on pojechał prosto, a ja skręciłem na Mariew i potem Traktem Królewskim i dalej stałą trasą do Babic i przez Latchorzew do Warszawy.
PS.
Krzysztof dojechał do domu szczęśliwie i chce nadal jeździć ze mną.

W Kampinosie fotografowałem zawsze fontannę, albo kościół. Tego krzyża nie pamiętam, czy kiedyś był na blogu. Postawiono go w dziesiatą rocznicą odzyskania niepodległości staraniem Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej.

A w babicach pierwszy raz skorzystałem z poidełka, bo pierwszy raz je zauwazyłem. Nie jest łatwo zaspokoić pragnienie z tego urządzenia - brakuje jednej reki, albo naczynia do nabrania wody. :)

- DST 102.50km
- Czas 04:20
- VAVG 23.65km/h
- Temperatura 28.3°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
W deszczu i słońcu
To miało być zupełnie inaczej. Wczoraj wymyśliłem sobie jazdę na bułeczki z mascarpone do Secymina i dystans tak z półtorej setki. Ale dziś obudziłem się zdecydowanie za wcześnie i gdybym wstał tak rano, to można by poddać w wątpliwość, czy aby nie brakuje mi piątej klepki. Sam bym tak pomyslał. Z braku ksiązki do czytania, zacząłem przegladac wiadomości w telefonie i przy tym zajęciu zasnąłem ponownie. Gdy się obudziłem było już po dziewiątej i z kolei zrodziła się wątpliwość, czy warto wogóle wsiadać na rower. Byłem naprawdę bliski rezygnacji, ale na szczęście przypomniałem sobie, że Bystremu należy się mycie po wczorajszjej, deszczowej eskapadzie. Drogę do córki nieco zmodyfikowałem i wydłużyłem, bo ileż mozna przez te same wioski jeździć. Dziś przypomniałem sobie Łady, Podolszyn Nowy, Janczewice, Wilczą Górę, Władysławów, ale niestety turystyka ta zemściła sie na mnie, bo zaczął padac deszcz. Gdybym pojechał jak zawsze byłbym go uniknął, a tak, dojechałem na miejsce nieźle przemoczony. Kurtka ultralight, zabrana w ostatniej chwili, stanowiła osłonę mocno iluzoryczną. O myciu roweru nie było mowy, tak samo jak o dalszej jeździe. Dopiero po półtorej godzinie przestało padać na tyle, że mogłem zbierać się do domu. Kiedy jednak poczułem, że chyba już nie pada wcale, zaryzykowałem jazdę do Góry Kalwarii. Ale tym razem nie drogami Republiki Rowerowej wzdłuż Wisły, a wojewódzką 724. Skoro tylu naszych wirtualnych znajomych, przemierza właśnie Polskę od Helu nad morzem, do Głodówki w Tatrach, to ja w solidarności z nimi też wybrałem gorszą drogę. Dobry argument? Taki sobie. Chyba.
Droga powrotna po stałych i znanych drogach - i tylko dojeżdżając do Gassów, już z daleka słyszałem jakis hałas. Myślałem, że to samolot rozgrzewa silniki przed startem, a tymczasem to dmuchawa z aerotunelu tak huczy.
No i na zakończenie podróży przedłużyłem jazdę aż do Mostu Świętokrzyskiego i wróciłem przez ciąg rowerowy Świętokrzyska na zachód. Szósta setka w tym miesiącu, nadrabiam sierpniową zapaść. :)

Autoportret z kominami © yurek55

Za chwileczkę, za zakretem - Cieciszew sklep i remiza OSP © yurek55

Most w Obórkach na Jeziorce © yurek55

Impreza integracyjna plus latanie w aerotunelu - Gassy © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1843093145/embed/b1c727d12af118ded705d140b150ebc84f992f60">
Droga powrotna po stałych i znanych drogach - i tylko dojeżdżając do Gassów, już z daleka słyszałem jakis hałas. Myślałem, że to samolot rozgrzewa silniki przed startem, a tymczasem to dmuchawa z aerotunelu tak huczy.
No i na zakończenie podróży przedłużyłem jazdę aż do Mostu Świętokrzyskiego i wróciłem przez ciąg rowerowy Świętokrzyska na zachód. Szósta setka w tym miesiącu, nadrabiam sierpniową zapaść. :)

Autoportret z kominami © yurek55

Za chwileczkę, za zakretem - Cieciszew sklep i remiza OSP © yurek55

Most w Obórkach na Jeziorce © yurek55

Impreza integracyjna plus latanie w aerotunelu - Gassy © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1843093145/embed/b1c727d12af118ded705d140b150ebc84f992f60">
- DST 101.80km
- Czas 04:17
- VAVG 23.77km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 września 2018
Kategoria > 100
Kierunek zachodni - Pass
Tyle razy w ostatnich dniach jeździłem tymi samymi drogami, że musiałem choć troszkę coś zmodyfikować. Tym sposobem z Zaborowa do Kampinosu pojechałem sobie drogą wojewódzką 580. Tam chwilkę posiedziałem, odświeżyłem się nieco, pokręciłem po cmentarzu i mogłem wracać. Wracając też troszkę zmieniłem drogę do Białut i zahaczyłem o centrum magazynowe w Passie - czy jak tam się odmienia tę miejscowość.

W ogródku w Mariewie dorodne dynie wyrosły © yurek55

Cud w Kampinosie - tryskająca z kamienia woda © yurek55

Na pamiątkę poległym żołnierzom polskim © yurek55

Mogiła powstańców 1863 © yurek55

Jadwidze z Łaszczyńskich Łubieńskiej zm.19 czerwca 1885 © yurek55

Koniec Passa? © yurek55

Odpoczynek na wiadukcie © yurek55

Skrzyżowanie Banacha i Grójeckiej © yurek55

Prawdziwy brylant... © yurek55

... i jego skośnooki właściciel © yurek55

W ogródku w Mariewie dorodne dynie wyrosły © yurek55

Cud w Kampinosie - tryskająca z kamienia woda © yurek55

Na pamiątkę poległym żołnierzom polskim © yurek55

Mogiła powstańców 1863 © yurek55

Jadwidze z Łaszczyńskich Łubieńskiej zm.19 czerwca 1885 © yurek55

Koniec Passa? © yurek55

Odpoczynek na wiadukcie © yurek55

Skrzyżowanie Banacha i Grójeckiej © yurek55

Prawdziwy brylant... © yurek55

... i jego skośnooki właściciel © yurek55
- DST 110.00km
- Czas 04:47
- VAVG 23.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 września 2018
Kategoria > 100
Po bułeczki po raz trzeci (w tym tygodniu)
Cel wycieczki miałem już ustalony, do rozważenie była tylko trasa dojazdu. Tak czy inaczej ruszyłem po raz kolejny na zachód i spotkałem w pewnym momencie wyjeżdżającą z boku, od strony Witków, kolarską ustawkę. Gdy mnie mijali chciałem spróbować z nimi kawałek pojechać, niestety po kilkuset metrach odpadłem. Jechali za szybko jak dla mnie, a przecież się nie ścigali. Rozmawiali, śmiali się z dowcipów, popijali z bidonów - pełen luz, a ja z językiem na wierchu zostawałem z każdym metrem coraz bardziej w tyle. Takie życie...
Ponieważ od Żelaowej Woli i Kampinosu już do Secymina jechałem, dziś w Lesznie skręciłem na północ i gdy tylko mogłem, wybrałem jazdę przez Puszczę jeszcze innymi drogami. Oczywiście ostatni fragment, ten najlepszy, pokrywał się z wczorajszą trasę, ale w Nowym Wilkowie tym reazem sklręciłem na zachód i do celu dojechałem od Nowin. Na miejscu pani Marta ostudziła mój kulinarny zapał hiobową wieścią: bułeczek w tym tygodniu nie ma! Nie upiekli i wszystko w temacie. Ale w zastępstwie zaproponowała pączki z budyniem na wagę. Z braku laku zjadłem pięć sztuk, popiłem colą i po tym też smacznym posiłku, ruszyłem do domu. Jechałem bardzo szybko, bo z nieba zaczęło coś pokropywać, a ja wybrałem się całkiem na krótko i bez kurtki. Na szczęście na strachu się skończyło. I tak kolejny raz dojechałęm do Czosnowa i znów powrót Rolniczą do Łomianek. Chciałem porównać różnicę w kilometrach z wczorajszym dniem i zobaczyć, czy dobrze zrobiłem rezygnując z jazdy do sklepu. Wyszło mi, że wczoraj zdążyłbym spokojnie, ale gdzie bym wtedy dziś pojechał?
PS.
W przyszłym tygodniu zamówią dwa razy więcej tych bułeczek, jest szansa na załapanie się.

Kościół pośrodku Puszczy © yurek55

Osiem błogosławieństw © yurek55

Rozczarowanie, ale nie do końca © yurek55

W Secyminie pływał kiedyś prom © yurek55

Górą do promu, dołem na Gassy Północy © yurek55

Stoję na światłach, zdjęcia robię © yurek55
Ponieważ od Żelaowej Woli i Kampinosu już do Secymina jechałem, dziś w Lesznie skręciłem na północ i gdy tylko mogłem, wybrałem jazdę przez Puszczę jeszcze innymi drogami. Oczywiście ostatni fragment, ten najlepszy, pokrywał się z wczorajszą trasę, ale w Nowym Wilkowie tym reazem sklręciłem na zachód i do celu dojechałem od Nowin. Na miejscu pani Marta ostudziła mój kulinarny zapał hiobową wieścią: bułeczek w tym tygodniu nie ma! Nie upiekli i wszystko w temacie. Ale w zastępstwie zaproponowała pączki z budyniem na wagę. Z braku laku zjadłem pięć sztuk, popiłem colą i po tym też smacznym posiłku, ruszyłem do domu. Jechałem bardzo szybko, bo z nieba zaczęło coś pokropywać, a ja wybrałem się całkiem na krótko i bez kurtki. Na szczęście na strachu się skończyło. I tak kolejny raz dojechałęm do Czosnowa i znów powrót Rolniczą do Łomianek. Chciałem porównać różnicę w kilometrach z wczorajszym dniem i zobaczyć, czy dobrze zrobiłem rezygnując z jazdy do sklepu. Wyszło mi, że wczoraj zdążyłbym spokojnie, ale gdzie bym wtedy dziś pojechał?
PS.
W przyszłym tygodniu zamówią dwa razy więcej tych bułeczek, jest szansa na załapanie się.

Kościół pośrodku Puszczy © yurek55

Osiem błogosławieństw © yurek55

Rozczarowanie, ale nie do końca © yurek55

W Secyminie pływał kiedyś prom © yurek55

Górą do promu, dołem na Gassy Północy © yurek55

Stoję na światłach, zdjęcia robię © yurek55
- DST 127.00km
- Czas 05:19
- VAVG 23.89km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 września 2018
Kategoria > 100
Pół - Kampinos
Opis i zdjęcia później.
Później...
Napaliłem się na te bułeczki z mascarpone jak szczerbaty na suchary. Uznałem, że w piątek, dzień po dostawie, nie ma prawa ich zabraknąć. Tak więc drugi raz w tym tygodniu wyruszyłem na zachód, a że czas miałem nieco bardziej ograniczony, zastosowałem skróconą wersję pętli wokół Kampinosu, czyli skrót przez środek Puszczy. Jest tam wprawdzie dwa kilometry gruntówki zaczynającej się na granicy gminy Leoncin, ale przecież da się nią przejechać nawet na szosie. Pod warunkiem, że nie przekracza się 10 km/h. :)
Niestety wybór nieco krótszej trasy był trochę niekonsekwentny, jak wiele moich decyzji na rowerze, gdyż zanim dojechałem do Kampinosu byłem i w Witkach i w Radzikowie i w Rochalach, a to jednak trochę naokrągło jest. Summa summarum gdy wyjechałem z puszczy musiałem skręcać do Warszawy, a nie do sklepu w Secyminie. Nawet nie żalowałem specjalnie, bo już planowałem kolejną trasę po bułeczki. Jechałem sobie spokojnie drogą do Kazunia, gdy wtem usłyszałem w lesie potężny huk. Pomyślałem, że z armaty walą na poligonie tym bardziej, że jeszcze cztery razy walnąło. dopiero kawałek dalej zobaczyłęm wyjeżdżający z lasu samochód z napisem patrol saperski - i wszystko stało się jasne. Innych przygód ani ciekawych zdarzeń na drodze nie miałem.
A nie!
W Kaputach z wyprzedzającego mnie samochody Straży Gminnej ktoś krzyknął: "Tam jest ścieżka" - i pojechali dalej. To ja też.

Rondo w Pilaszkowie już właściwie przejezdne © yurek55

Droga pośród kukurydzy © yurek55

W Kampinosie zmiany - budka z lodami © yurek55

Fontanna była i jest © yurek55

Droga przez Kampinos z Kampinosu - początek © yurek55

Droga przez Kampinos wersja terenowa - kontynuacja © yurek55

Droga przez Kampinos - najnowszy i najlepszy fragment do Nowego Wilkowa © yurek55

Kontrola czasu w Leoncinie © yurek55

Remont drogi Leoncin - Gać © yurek55

Tu słychać wybuchy niewybuchów - okolice poligonu saperów z Kazunia © yurek55

Odpoczynek na fotkę przy Arkadii - dziś brz flagi © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1825163876/embed/50ae4bfef507e40f1381d7eb7ca8b04d924240cb">
Później...
Napaliłem się na te bułeczki z mascarpone jak szczerbaty na suchary. Uznałem, że w piątek, dzień po dostawie, nie ma prawa ich zabraknąć. Tak więc drugi raz w tym tygodniu wyruszyłem na zachód, a że czas miałem nieco bardziej ograniczony, zastosowałem skróconą wersję pętli wokół Kampinosu, czyli skrót przez środek Puszczy. Jest tam wprawdzie dwa kilometry gruntówki zaczynającej się na granicy gminy Leoncin, ale przecież da się nią przejechać nawet na szosie. Pod warunkiem, że nie przekracza się 10 km/h. :)
Niestety wybór nieco krótszej trasy był trochę niekonsekwentny, jak wiele moich decyzji na rowerze, gdyż zanim dojechałem do Kampinosu byłem i w Witkach i w Radzikowie i w Rochalach, a to jednak trochę naokrągło jest. Summa summarum gdy wyjechałem z puszczy musiałem skręcać do Warszawy, a nie do sklepu w Secyminie. Nawet nie żalowałem specjalnie, bo już planowałem kolejną trasę po bułeczki. Jechałem sobie spokojnie drogą do Kazunia, gdy wtem usłyszałem w lesie potężny huk. Pomyślałem, że z armaty walą na poligonie tym bardziej, że jeszcze cztery razy walnąło. dopiero kawałek dalej zobaczyłęm wyjeżdżający z lasu samochód z napisem patrol saperski - i wszystko stało się jasne. Innych przygód ani ciekawych zdarzeń na drodze nie miałem.
A nie!
W Kaputach z wyprzedzającego mnie samochody Straży Gminnej ktoś krzyknął: "Tam jest ścieżka" - i pojechali dalej. To ja też.

Rondo w Pilaszkowie już właściwie przejezdne © yurek55

Droga pośród kukurydzy © yurek55

W Kampinosie zmiany - budka z lodami © yurek55

Fontanna była i jest © yurek55

Droga przez Kampinos z Kampinosu - początek © yurek55

Droga przez Kampinos wersja terenowa - kontynuacja © yurek55

Droga przez Kampinos - najnowszy i najlepszy fragment do Nowego Wilkowa © yurek55

Kontrola czasu w Leoncinie © yurek55

Remont drogi Leoncin - Gać © yurek55

Tu słychać wybuchy niewybuchów - okolice poligonu saperów z Kazunia © yurek55

Odpoczynek na fotkę przy Arkadii - dziś brz flagi © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1825163876/embed/50ae4bfef507e40f1381d7eb7ca8b04d924240cb">
- DST 115.00km
- Teren 2.00km
- Czas 04:55
- VAVG 23.39km/h
- Temperatura 28.4°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze