Środa, 10 grudnia 2014
Kategoria <50, kurierowo, Piaseczno/Ursynów
Szlak dwóch córek i tuzin pękł!
Nie miałem dziś czasu na dłuższe pojeżdżawki, bo tyle rzeczy miałem do zrobienia, że cały dzień, do samego wieczora mi to zajęło. A jeśli o jazdę chodzi, to można ją określić jako typowo kurierską: musiałem tylko zabrać coś z Piaseczna i dostarczyć na Ursynów. Postanowiłem przy okazji sprawdzić czy dwie pary skarpet lepiej chronią stopy przed zimnem i czy zwykłe skórzane rękawiczki, są lepsze od kolarskich. Pierwszy etap trasy przejechałem drogą "wiejską" i powiem szczerze, że kierowcy jadący do Piaseczna od strony Lesznowoli, muszą mieć niewyczerpane pokłady cierpliwości. Korek zaczyna się kilkaset metrów przed przejazdem kolejowym i ciągnie się do samej Puławskiej. To około dwa i pół kilometra stania i to w środku dnia, co się dzieje w godzinach szczytu, nie chcę nawet myśleć. Zostawiam kierowców z ich kłopotami za sobą i po chwili melduję się w pierwszym punkcie kontrolnym. Nie tracąc czasu biorę co mam wziąć, zakładam kolejne rękawiczki - tym razem z Decathlonu - i jadę dalej. Mleczarska jest coraz bardziej zamknięta i już nawet jadąc po polu, nie da się ominąć prac drogowych. Są jednak jeszcze kierowcy którzy próbują. Nauczeni doświadczeniem ostatnich tygodni, gdy nic się nie działo, nie wierzą w tablicę informacyjną i znak zakaz ruchu. A przecież drodzy kierowcy, już nawet na mapie Google ta ulica nie istnieje, na odcinku od Energetycznej do Słonecznej. Swoją drogą to ciekawe, że są w stanie tak szybko reagować. Szok!
Na Ursynów pojechałem dobrze już zapamiętanym skrótem przez Las Kabacki, wyjeżdżając przy rogu Stryjeńskich i Belgradzkiej. Stamtąd do punktu kontrolnego numer dwa już bliziutko. Szybko zostawiam przesyłkę i spieszę do domu. Wprawdzie z tym spieszeniem nie do końca mi wyszło, patrząc na średnią, ale warunki na więcej mi dziś nie pozwoliły. Mam jeszcze na świeżo w pamięci jak mnie położyło na lodzie w sobotę i jeżdżę ciut zachowawczo. Co do dwóch par skarpet, to nie wiem czy pomogły; a właściwie wiem - pomogły połowicznie. Zmarzła mi tylko jedna stopa... A rękawiczki skórzane chyba są nieco cieplejsze, z naciskiem na "chyba". Natomiast testowana para z Decathlonu, nie da się sklasyfikować z uwagi na zbyt krótki czas jazdy.
I jeszcze zagadka na koniec: Gdzie mieszkają moje córki? I druga: O jaki tuzin chodzi?
Droga rowerowa na południe od Cargo Okęcie © yurek55

Droga rowerowa ul. Puławska © yurek55
I jeszcze zagadka na koniec: Gdzie mieszkają moje córki? I druga: O jaki tuzin chodzi?

Droga rowerowa na południe od Cargo Okęcie © yurek55

Droga rowerowa ul. Puławska © yurek55
- DST 44.70km
- Czas 02:20
- VAVG 19.16km/h
- Temperatura -2.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 grudnia 2014
Kategoria > 100
No i jest setka!
W końcu przyszedł dzień, że postanowiłem wreszcie zrobić jakąś dłuższą trasę. Korciło mnie od dawna odwiedzenie Kampinosu, ale nie w znaczeniu Puszczy, a miejscowości, a potem jazda przez wioski puszczańskie. Drogę pamiętałem dobrze, bo już dwa razy dojechałem do Podkampinosu, ale skręcałem na Paprotnię i wracałem krajówką 92. Dziś pojechałem w prawo i po chwili byłem w Kampinosie. Po lewej stronie powitał mnie duży, ładnie zagospodarowany teren Parku Miejskiego, niestety bez drzewostanu, ale za to z tajemniczym kamieniem pośrodku. Na kamieniu tym nie ma żadnej tablicy, jest tylko włożony od góry okrągły przedmiot. Trudno zrozumieć jaką pełni funkcję, czyli: "co autor miał na myśli"...
Po krótkim postoju na fotki i sprawdzenie dalszej drogi, bez większego trudu odnalazłem ulicę Partyzantów prowadzącą w głąb Puszczy i pojechałem dalej. Początkowo asfaltowa droga zamieniła się w bity trakt, ale miał on długość tylko trzech kilometrów i asfaltem powrócił. Dojechałem do drogi 579 Nowy Dwór Mazowiecki - Leszno i przeciąłem ją kierując się na Cząstków, by na powrót zagłębić się w drogi wiejskie z ich spokojem i śladowym ruchem samochodów. Cała moja dzisiejsza wycieczka wiodła takimi drogami i jak mi jeszcze kiedyś przyjdzie ochota na setkę, to ta nadaje się idealnie. Można ją też wydłużyć np. pojechać z Kampinosu przez las do Leoncina, albo z Sowiej Woli do NDM i wracać drugą stroną Wisły, możliwości jest wiele, aby tylko jeździć się chciało.
A mnie się chciało i chyba kryzys mam za sobą. Pomimo prawie sześciu godzin na dworze nie było tym razem tragedii. Wprawdzie zmarzły mi trochę stopy i koniuszki palców, same opuszki właściwie, ale już mam metodę na ograniczenie bólu przy odmarzaniu. Po powrocie do domu natychmiast wkładam ręce do umywalki z zimną wodą i czekam kilka minut. Naprawdę pomaga!

Budowa ddr c.d. Kaputy © yurek55

Pałac Łuszczewskich w Lesznie © yurek55

Nazwy miejscowości: Plewniak i jakieś szemrane Towarzystwo © yurek55

Park Miejski w Lesznie © yurek55

Kamień w Parku Miejskim w Lesznie © yurek55

Zagadka w kamieniu © yurek55

Kościół w Lesznie © yurek55

Kościół w Lesznie © yurek55

Puszczański trakt © yurek55

Przewróciło się - niech leży © yurek55

Kościół parafialny w Górkach Kampinoskich © yurek55
"Heroiczna walka z komunistami o prawo do własnego kościoła rozgrywała się nie tak dawno w kilkuset miejscowościach w całej Polsce. Sztandarowym jej przykładem może być to, co wydarzyło się w Górkach Kampinoskich[...] "
Więcej na ten temat w tym artykule. Warto przeczytać.

Nagrobek Michaliny Stepniewskiej 1902 - 1944 © yurek55

Zagadka. Kim była i dlaczego tutaj ma nagrobek? © yurek55
Wieczorna Warszawa i jej najnowszy nabytek - Maszt Wolności. Jego projekt powstał w pracowni JSK Architekci, tam, gdzie i Stadion Narodowy. Mnie się te rury nie podobają, ale pewnie się nie znam.

Maszt - koszmarek na Rondzie "Babka" ops! Radosława © yurek55
Po krótkim postoju na fotki i sprawdzenie dalszej drogi, bez większego trudu odnalazłem ulicę Partyzantów prowadzącą w głąb Puszczy i pojechałem dalej. Początkowo asfaltowa droga zamieniła się w bity trakt, ale miał on długość tylko trzech kilometrów i asfaltem powrócił. Dojechałem do drogi 579 Nowy Dwór Mazowiecki - Leszno i przeciąłem ją kierując się na Cząstków, by na powrót zagłębić się w drogi wiejskie z ich spokojem i śladowym ruchem samochodów. Cała moja dzisiejsza wycieczka wiodła takimi drogami i jak mi jeszcze kiedyś przyjdzie ochota na setkę, to ta nadaje się idealnie. Można ją też wydłużyć np. pojechać z Kampinosu przez las do Leoncina, albo z Sowiej Woli do NDM i wracać drugą stroną Wisły, możliwości jest wiele, aby tylko jeździć się chciało.
A mnie się chciało i chyba kryzys mam za sobą. Pomimo prawie sześciu godzin na dworze nie było tym razem tragedii. Wprawdzie zmarzły mi trochę stopy i koniuszki palców, same opuszki właściwie, ale już mam metodę na ograniczenie bólu przy odmarzaniu. Po powrocie do domu natychmiast wkładam ręce do umywalki z zimną wodą i czekam kilka minut. Naprawdę pomaga!

Budowa ddr c.d. Kaputy © yurek55

Pałac Łuszczewskich w Lesznie © yurek55

Nazwy miejscowości: Plewniak i jakieś szemrane Towarzystwo © yurek55

Park Miejski w Lesznie © yurek55

Kamień w Parku Miejskim w Lesznie © yurek55

Zagadka w kamieniu © yurek55

Kościół w Lesznie © yurek55

Kościół w Lesznie © yurek55

Puszczański trakt © yurek55

Przewróciło się - niech leży © yurek55

Kościół parafialny w Górkach Kampinoskich © yurek55
"Heroiczna walka z komunistami o prawo do własnego kościoła rozgrywała się nie tak dawno w kilkuset miejscowościach w całej Polsce. Sztandarowym jej przykładem może być to, co wydarzyło się w Górkach Kampinoskich[...] "
Więcej na ten temat w tym artykule. Warto przeczytać.

Nagrobek Michaliny Stepniewskiej 1902 - 1944 © yurek55

Zagadka. Kim była i dlaczego tutaj ma nagrobek? © yurek55
Wieczorna Warszawa i jej najnowszy nabytek - Maszt Wolności. Jego projekt powstał w pracowni JSK Architekci, tam, gdzie i Stadion Narodowy. Mnie się te rury nie podobają, ale pewnie się nie znam.

Maszt - koszmarek na Rondzie "Babka" ops! Radosława © yurek55
- DST 104.71km
- Teren 3.00km
- Czas 05:10
- VAVG 20.27km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 grudnia 2014
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Będzie lepiej?
Nie mogę w żaden sposób przezwyciężyć totalnego zniechęcenia i dobrze się stało, że byłem dziś potrzebny w Piasecznie, bo z własnej woli pewnie znowu bym wybrał książkę i/lub komputer. Ale ponieważ boleję nad swoim lenistwem, to jak już wsiadłem na siodełko, postanowiłem przynajmniej nie jechać najkrótszą trasą - stąd droga przez Dawidy Bankowe. Pomimo, że z nieba padała mżawka, połączona nawet z drobniutkim igiełkami lodu, nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało. Pomijając oczywiście zachlapane wodą okulary, ale do tego można się przyzwyczaić. Bo w końcu wystarczy patrzeć pod koło, a co tam można zobaczyć? Podziwianie widoków można zostawić na lepszą pogodę i ciekawsze trasy, prawda?
Po dojechaniu na miejsce pogoda na szczęście poprawiła się na tyle, że mogłem zrobić to, po co przyjechałem i wybraliśmy się z Julką na spacer.

Przy wiadukcie nad S2 © yurek55
Wracałem do domu Puławską i przy okazji sprawdziłem postępy prac na Mleczarskiej w Piasecznie. Zamknęli ją 19 listopada, ale dopiero dziś pokazała się tam pierwsza koparka i wykopała na środku dziurę. Z tablicy wynika, że będą remontować sto metrów na miesiąc. To się nazywa tempo!
A tak w ogóle, to cieszę się z dzisiejszego wyjazdu. Może będzie lepiej?

Przebudowa ul. Mleczarskiej 19.11 - 30.06.2015 rok © yurek55
Po dojechaniu na miejsce pogoda na szczęście poprawiła się na tyle, że mogłem zrobić to, po co przyjechałem i wybraliśmy się z Julką na spacer.

Przy wiadukcie nad S2 © yurek55
Wracałem do domu Puławską i przy okazji sprawdziłem postępy prac na Mleczarskiej w Piasecznie. Zamknęli ją 19 listopada, ale dopiero dziś pokazała się tam pierwsza koparka i wykopała na środku dziurę. Z tablicy wynika, że będą remontować sto metrów na miesiąc. To się nazywa tempo!
A tak w ogóle, to cieszę się z dzisiejszego wyjazdu. Może będzie lepiej?

Przebudowa ul. Mleczarskiej 19.11 - 30.06.2015 rok © yurek55
- DST 42.00km
- Czas 02:08
- VAVG 19.69km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza zimowa gleba
Nie chce mi się jeździć i nic na to nie poradzę. Nie chce mi się też pisać, więc krótko. Na kostce bauma lód tworzy się wyjątkowo dobrze i utrzymuje wyjątkowo długo. Chciałem wykonać manewr skrętu i nawet zwolniłem dość znacznie, ale niewystarczająco. Rezultat: obcierka lewego biodra i kolana, połamany korpus lampy przedniej. To wszystko na dziś.

Przejazd pod A2 © yurek55

Premierowa iluminacja © yurek55

Przejazd pod A2 © yurek55

Premierowa iluminacja © yurek55
- DST 48.00km
- Czas 02:34
- VAVG 18.70km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Zwykły dzień
Rano, jeszcze przed śniadaniem pojechałem na ulicę Jutrzenki do Włoch, kupić dla Hani i Dominiki wybrane przez ich mamy elementy garderoby. M.in. takie.
Dobrze, że pojechałem rano, bo w potrzebnym rozmiarze były tylko pojedyncze sztuki, ale akurat dla mnie wystarczyło. Po uwieńczonym sukcesem polowaniu wróciłem zjeść śniadanie i już mogłem jechać po Agnieszki samochód, by obuć go w zimowe buty. Po wizycie u wulkanizatora, pojechałem do drugiej córki zawieźć jej kupione ubrania, a stamtąd do Uniwersamu na Grochów po odbiór klocków dla Julki. To było już wszystko, co sobie zaplanowałem na dzisiejszy dzień i mogłem wracać do domu. Ponieważ na Pragę pojechałem Mostem Poniatowskiego, powrotną drogę zaplanowałem Grochowską, Targową, Sokolą, Mostem Świętokrzyskim, Tamką i Świętokrzyską. Znowu dopiero po powrocie zobaczyłem, że rejestracja trasy zatrzymała się na Kruczej, ale tym razem nie była to wina aplikacji endomondo, ta ja zapomniałem ją włączyć.
PS.
Temperatura odczuwalna wynosiła minus dziewięć, wschodni wiatr nieźle mroził.
Dobrze, że pojechałem rano, bo w potrzebnym rozmiarze były tylko pojedyncze sztuki, ale akurat dla mnie wystarczyło. Po uwieńczonym sukcesem polowaniu wróciłem zjeść śniadanie i już mogłem jechać po Agnieszki samochód, by obuć go w zimowe buty. Po wizycie u wulkanizatora, pojechałem do drugiej córki zawieźć jej kupione ubrania, a stamtąd do Uniwersamu na Grochów po odbiór klocków dla Julki. To było już wszystko, co sobie zaplanowałem na dzisiejszy dzień i mogłem wracać do domu. Ponieważ na Pragę pojechałem Mostem Poniatowskiego, powrotną drogę zaplanowałem Grochowską, Targową, Sokolą, Mostem Świętokrzyskim, Tamką i Świętokrzyską. Znowu dopiero po powrocie zobaczyłem, że rejestracja trasy zatrzymała się na Kruczej, ale tym razem nie była to wina aplikacji endomondo, ta ja zapomniałem ją włączyć.
PS.
Temperatura odczuwalna wynosiła minus dziewięć, wschodni wiatr nieźle mroził.
- DST 41.00km
- Czas 02:16
- VAVG 18.09km/h
- Temperatura -3.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 listopada 2014
Ulica Przejazdowa w Gołąbkach
Choć temperatura odczuwalna dzięki zefirkowi ze wschodu wynosiła dziś minus dziewięć stopni postanowiłem trochę pojeździć. Nie wziąłem poważnie pod uwagę, że po powrocie będę cierpiał, a poza tym, od zeszłej zimy trochę już zapomniałem o bólu.
Wybrałem trasę zachodnich wiosek, ale dotarłem tam od strony Arkuszowej i dojechałem tym razem nie do Szeligów, a pojechałem prosto do Morów. Pamiętałem, że kiedyś koło hotelu na trasie Poznańskiej, była niepozorna droga wiodąca do Gołąbek, a stamtąd chciałem przez Ursus i Włochy dotrzeć do domu. Wczoraj nad torami przejechałem wiaduktem na Gordziejewskiego, dziś postanowiłem zmienić trasę. Drogą tą jeździłem samochodem kilkanaście lat temu, a rowerem chyba nawet później, ale na pewno jeszcze przed oddaniem Autostrady Wolności. Teraz już po kilkuset metrach zobaczyłem tablicę z informacją o zmianie organizacji ruchu i braku przejazdu kolejowego, ale postanowiłem to sprawdzić do końca. Jak powiedział towarzysz Dzierżyński: - "Wierzyć, to znaczy sprawdzać i kontrolować". Po dojechaniu do torów ukazał się taki widok. Czyli ulicy pozostawiono nazwę Przejazdowa, tylko zlikwidowano przejazd. Rowerem oczywiście przedostałem się na drugą stronę, ale zmotoryzowani muszą szukać innej drogi. Zapewne bardzo ucieszył się z tego mój znajomy mieszkający przy Leszczyńskiego, bo ruch samochodowy pod domem zmalał mu do minimum, a kiedyś bardzo na to narzekał.
A wracając do początku wpisu i wzmianki o bólu, to całą drogę starałem się pobudzać krążenie w dłoniach i wydawało mi się, że nie przemarzły specjalnie, na stopy niestety nie miałem wpływu. Ale po powrocie do domu, pierwsze kilkanaście minut, to była prawdziwa męka. O ile stopy były normalnie zmarznięte i chodząc po mieszkaniu przywróciłem im krążenie, to gdy w cieple wraca krążenie w dłoniach, ból jest przeokrutny. Chyba już w zeszłą zimę o tym pisałem, że pewno głupota młodości wychodzi teraz na starość. Przez wiele, wiele lat, uważałem rękawiczki za zupełnie niepotrzebny dodatek do garderoby i nigdy mi nie było zimno w ręce. To teraz mam za swoje.

Ulica Przejazdowa © yurek55

Za torami jest Warszawa © yurek55
Wybrałem trasę zachodnich wiosek, ale dotarłem tam od strony Arkuszowej i dojechałem tym razem nie do Szeligów, a pojechałem prosto do Morów. Pamiętałem, że kiedyś koło hotelu na trasie Poznańskiej, była niepozorna droga wiodąca do Gołąbek, a stamtąd chciałem przez Ursus i Włochy dotrzeć do domu. Wczoraj nad torami przejechałem wiaduktem na Gordziejewskiego, dziś postanowiłem zmienić trasę. Drogą tą jeździłem samochodem kilkanaście lat temu, a rowerem chyba nawet później, ale na pewno jeszcze przed oddaniem Autostrady Wolności. Teraz już po kilkuset metrach zobaczyłem tablicę z informacją o zmianie organizacji ruchu i braku przejazdu kolejowego, ale postanowiłem to sprawdzić do końca. Jak powiedział towarzysz Dzierżyński: - "Wierzyć, to znaczy sprawdzać i kontrolować". Po dojechaniu do torów ukazał się taki widok. Czyli ulicy pozostawiono nazwę Przejazdowa, tylko zlikwidowano przejazd. Rowerem oczywiście przedostałem się na drugą stronę, ale zmotoryzowani muszą szukać innej drogi. Zapewne bardzo ucieszył się z tego mój znajomy mieszkający przy Leszczyńskiego, bo ruch samochodowy pod domem zmalał mu do minimum, a kiedyś bardzo na to narzekał.
A wracając do początku wpisu i wzmianki o bólu, to całą drogę starałem się pobudzać krążenie w dłoniach i wydawało mi się, że nie przemarzły specjalnie, na stopy niestety nie miałem wpływu. Ale po powrocie do domu, pierwsze kilkanaście minut, to była prawdziwa męka. O ile stopy były normalnie zmarznięte i chodząc po mieszkaniu przywróciłem im krążenie, to gdy w cieple wraca krążenie w dłoniach, ból jest przeokrutny. Chyba już w zeszłą zimę o tym pisałem, że pewno głupota młodości wychodzi teraz na starość. Przez wiele, wiele lat, uważałem rękawiczki za zupełnie niepotrzebny dodatek do garderoby i nigdy mi nie było zimno w ręce. To teraz mam za swoje.

Ulica Przejazdowa © yurek55

Za torami jest Warszawa © yurek55
- DST 47.00km
- Czas 02:20
- VAVG 20.14km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sałatka jarzynowa
Powodem dzisiejszego wyjazdu była sałatka jarzynowa. Pokrojona wczoraj, przez noc smaki zdążyły się idealnie połączyć i wymieszać, wystarczyło dziś przyprawić majonezem, musztardą i kilkoma innymi, tajemnymi składnikami i włożyć do słoików. Potem słoiki do plecaka i można jechać - bo dawać jest przyjemniej, niż brać.
Ponieważ firma córki zrezygnowała z wynajmowania pomieszczeń w BluCity pojechałem do ich nowej siedziby na Równoległej, by zawieźć tę kulinarną niespodziankę. Zaskoczenia i radości było co niemiara. Tam też wyciągając telefon zauważyłem, że wyłączyła się aplikacja endomondo. Włączyłem ją więc od nowa, ale niestety wyłączyła się po PIĘCIU(!) metrach i DWÓCH(!) spalonych kcal, co zobaczyłem oczywiście dopiero w domu. Dlatego nie ma dziś pełnej trasy, nie wiem co dzieje się z tym telefonem... W każdym razie, do drugiej córki, na Kruczą, pojechałem przez Włochy i Ursus i wyjechałem koło Tesco na Połczyńskiej. Stamtąd prosto jak strzelił, centralnie pod wiatr, aż do Placu Powstańców Warszawy, potem do Nowego Światu i Placu Trzech Krzyży, Wilczej i już byłem u drugiego celu podróży. Potem został już tylko trzeci cel, czyli powrót do domu, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku rodzicielskiego. Dzieci zawsze pozostaną naszymi dziećmi, nawet kiedy już przekroczą ...dzieści lat. Taki lajf.

Stacja Warszawa Gołąbki z wiaduktu na Gierdziejewskiego © yurek55

Cosmopolitan 44p. 160m. Twarda 2/4 © yurek55
Ponieważ firma córki zrezygnowała z wynajmowania pomieszczeń w BluCity pojechałem do ich nowej siedziby na Równoległej, by zawieźć tę kulinarną niespodziankę. Zaskoczenia i radości było co niemiara. Tam też wyciągając telefon zauważyłem, że wyłączyła się aplikacja endomondo. Włączyłem ją więc od nowa, ale niestety wyłączyła się po PIĘCIU(!) metrach i DWÓCH(!) spalonych kcal, co zobaczyłem oczywiście dopiero w domu. Dlatego nie ma dziś pełnej trasy, nie wiem co dzieje się z tym telefonem... W każdym razie, do drugiej córki, na Kruczą, pojechałem przez Włochy i Ursus i wyjechałem koło Tesco na Połczyńskiej. Stamtąd prosto jak strzelił, centralnie pod wiatr, aż do Placu Powstańców Warszawy, potem do Nowego Światu i Placu Trzech Krzyży, Wilczej i już byłem u drugiego celu podróży. Potem został już tylko trzeci cel, czyli powrót do domu, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku rodzicielskiego. Dzieci zawsze pozostaną naszymi dziećmi, nawet kiedy już przekroczą ...dzieści lat. Taki lajf.

Stacja Warszawa Gołąbki z wiaduktu na Gierdziejewskiego © yurek55

Cosmopolitan 44p. 160m. Twarda 2/4 © yurek55
- DST 31.00km
- Czas 01:40
- VAVG 18.60km/h
- Temperatura -2.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 listopada 2014
Kategoria Piaseczno/Ursynów, 50-100
Wyjazd z konieczności
Wprawdzie tytuł mówi o konieczności wyjazdu, co zresztą jest prawdą, ale nie całą. Mogłem bowiem dzisiejszą wycieczkę zamknąć wynikiem sześciu kilometrów i też załatwiłbym sprawę, postanowiłem jednak trochę pojeździć. Wybrałem drogę do celu przez Gassy, by zobaczyć jak wygląda znana mi już dobrze droga, ale tym razem w późnojesiennej odsłonie. Dzień jak zwykle ciemny i ponury, do tego mokro na niektórych odcinkach, więc wolałem pojechać wąską ale suchą ścieżką na koronie wału, niż dołem po wertepach i błocie. Na szczęście to tylko półtora kilometra i na początku trzy kilometry szutru do Siekierek, cała reszta po kostce i asfalcie. Dziś na tej najpopularniejszej rowerowej trasie spotkałem tylko jednego rowerzystę, który na dodatek mnie wyprzedził, pomimo, że był starszy ode mnie. Ale jechał na szosowym Authorze, tym się pocieszam. W Konstancinie zmieniłem nieco marszrutę bo jeszcze w Józefosławiu miałem coś do kupienia, no i oczywiście trochę pobłądziłem, ale szybko odnalazłem właściwą drogę i dojechałem na miejsce do Piaseczna. Oddałem, co miałem oddać i wtedy okazało się, że nie zapakowałem jednej części, bez której to urządzenia nie będzie działać. Kto nie ma w głowie... Szybkie konsultacje telefoniczne i jeszcze szybszy powrót do domu, a potem sprint na stację metra Politechnika, gdzie wreszcie mogłem zakończyć swoją dzisiejszą misję.

Sześć kilometrów kostki © yurek55

Prawie dwa kilometry do Kępy Oborskiej © yurek55

Jesienna Wisła © yurek55

Promu w Gassach już nie ma © yurek55

Sześć kilometrów kostki © yurek55

Prawie dwa kilometry do Kępy Oborskiej © yurek55

Jesienna Wisła © yurek55

Promu w Gassach już nie ma © yurek55
- DST 81.55km
- Czas 04:05
- VAVG 19.97km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 listopada 2014
Do Piaseczna i z powrotem
Dobrze, że trafił mi się dziś wyjazd do Piaseczna, bo pewnie kolejny dzień nie wsiadłbym na rower. Nie mam jakoś ochoty ani na jeżdżenie, ani na pisanie.

Słońce, czy księżyc? © yurek55

Słońce, czy księżyc? © yurek55
- DST 43.00km
- Czas 02:03
- VAVG 20.98km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótko, kurierowo, po ciemku
Jazda po ciemku to dla mnie żadna przyjemność, ale musiałem coś odebrać, a mogłem to zrobić tylko po południu.

Świąteczne iluminacje © yurek55

Świąteczne iluminacje © yurek55
- DST 20.20km
- Czas 01:11
- VAVG 17.07km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















