Informacje

  • Wszystkie kilometry: 164018.56 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.74%)
  • Czas na rowerze: 350d 18h 31m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 7 maja 2015

Długi rowerowy dzień

Pierwsze, poranne sześć kilometrów do sklepu na  literę "L", po kostiumy kapielowe dla dziewczynek zrobiłem jeszcze przed śniadaniem. Już wtedy czułem, że to będzie dobry dzień na jazdę. A jeszcze jak udało się uniknąć zderzenia z samochodem, skręcającym w prawo w Opaczewską, gdy ja wjeżdżałem już na przejazd rowerowy, (facet dał po heblach aż zapiszczało - ja to samo, plus odbicie w lewo), to tylko się upewniłem, że dobry. Potem śniadanko, książka, przeglądanie wiadomości w necie, bo na Pradze umówiony byłem na dwunastą,  Drugi raz wyruszyłem z domu około jedenastej i na Powiślu przy Tamce stwierdziłem, że za szybko jadę i będę za wczesnie. Zajechałem więc do przychodni na Solcu i zapisałem się na wizytę  - i to już na 2 września.
A na miejscu i tak byłem przed czasem.
Po odebraniu przesyłki, dalszą drogę postanowiłem odbyć nad Wisłą, jadąc najdalej na południe jak się da, czyli jakby nie patrzeć, znów do Gassów. Droga jak zwykle rewelacyjna, a dziś na dodatek wiatr pomagał, noga podawała i nie wiadomo kiedy znalazłem się w Piasecznie. Tam miałem kolejną przerwę w podróży, ale za to zrobiłem sobie spacer z wózkiem, zjadłem obiad, pojechałem rowerem do szkoły, przewiozłem na ramie Dominikę i mogłem wreszcie wracać do domu. Ale że sytuacja rozwijała sie dynamicznie, to doszedł mi jeszcze jeden kurs, do drugiej córki. Tym razem więc z Piaseczna wracałem Puławską i przez Las Kabacki, a na Belgradzkiej jadąc lekko z górki, wykręciłem swój dzisiejszy Vmax. Czyli dziś miałem właściwie cztery wycieczki, bo na Ursynowie tez troszkę posiedziałem i zeszło mi się na tym rowerowaniu prawie do siódmej wieczorem. 
Pogoda piękna, w każdą stronę z miałem wiatrem, jechało sie bardzo dobrze. Ciekawe od czego to zależy. Przedwczoraj na tej samej trasie ledwo mogłem jechać. Może to wpływ ciśnienia?  

Fotka z mostu być musi
Fotka z mostu być musi © yurek55

A to jest zoom z mostu
A to jest zoom z mostu © yurek55

Jest kostka
Jest kostka © yurek55

Jest asfalt
Jest asfalt © yurek55

T-11: tabliczka wskazująca przeprawę promową
T-11: tabliczka wskazująca przeprawę promową © yurek55

Kilometry z licznika i z Endomondo się dziś nie zgadzaja ponieważ po pierwsze, nie ma rannych sześciu kilometrów, a po drugie na Ursynowie włączyłem ręcznie pauzę i zapomniałem włączyć. Przypomniałem sobie dopiero w Alei Lotników za Puławską. Stąd taka prostab kreska na wykresie.


  • DST 86.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 21.15km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 maja 2015 Kategoria 50-100

Republika rowerowa - Gassy

Rano, po przebudzeniu, leżąc jeszcze w łóżku rozważalem wyprawę po południowe gminy. Już dawno wgrałem sobie w telefon do folderu "planowane" kilka nowych tras i... nic się dalej nie dzieje. Dlatego dziś miałem szczery zamiar coś z tym zrobić. Tym bardziej, że pogoda była sprzyjająca, czasu też powinno wystarczyć na trasę ponad stukilometrową. Żeby juz tego wątku nie rozwijać napiszę: chciałem dobrze, wyszło jak zawsze.
Pierwszy etap podróży, to niespełna cztery kilometry do szpitala na Litewskiej. Tam postałem w kolejce do okienka i już na trzeciego września udało się dziecko do laryngologa zapisać. Potem ulicą Puławską pojechałem na Ursynów, bo tam też miałem coś do załatwienia, a jak już wszystko pozałatwiałem, to... jakoś mi się odechciało. Tak mi się masakrycznie ciężko jechało, że szukałem tylko pretekstu, by odpocząć. Zadzwoniłem do córki by się wprosić na kawę, ale na szczęście nie było jej w domu. Wstyd przed samym sobą nie pozwolił mi jednak wracać do domu i postanowiłem jechać tam, gdzie planowałem w niedzielę, a mi nie wyszło, czyli do Gassów. Chciałem tez przypomnieć sobie inne trasy, niż Wałem Zawadowskim, bo ostatnio tylko tamtędy jeździłem od Mostu Siekierkowskiego. Z Ursynowa więc, pojechalem przez Las Kabacki do Powsina, następnie Okrzeszew i dopiero w Obórkach dołączyłem do stałej nadwiślańskiej trasy prowadzącej do Gassów. Okolice przez które jechałem, z uwagi na niewielki ruch samochodowy, są bardzo lubiane przez rowerzystów, nawet tych z ambicjami sportowymi. Widać to po ubiorze, sprzęcie, a przede wszystkim po szybkości z jaką mnie mijali. Ale co się dziwić, skoro licznik pokazywał średnią 17km/h? No po prostu słaby byłem, noga nie podawała, a wiatr robił resztę. Dlatego najlepiej mi szło odpoczywanie. Jak usiadłem na przystani, to mógłbym się stamtąd nie ruszać godzinami. W końcu jednak, to wiatr, jego porywy, sprawiły, że skończyłem siedzenie i wsiadłem na rower. Poczułem bowiem niepokój, czy to nie jest aby zwiastun burzy? Tym bardziej, że było gorąco i parno, a ja nie miałem kurtki. Droga powrotna przy sprzyjającym wietrze upływała już zauważalnie szybciej i zdecydowanie łatwiej. Najpierw do Konstancina, przez Chyliczki do Piaseczna i kawałek Puławską. Ponieważ nie chciałem jechać tą ruchliwą ulicą, przy najbliższej okazji pożegnałem ją, skręcając w lewo w kierunku stacji kolejowej Jeziorki. Po chwili dotarłem do stałej trasy, którą do Piaseczna jeżdżę i znajomymi ulicami dojechałem do domu. Udało się poprawić średnią o 2km/h, ale to nie był mój dzień. Mimo to zadowolony jestem z siebie i z pokonania własnej słabości.

Ulica Rosochata z rosochatym drzewem
Ulica Rosochata z rosochatym drzewem © yurek55

Przystań promowa Gassy - pływamy!
Przystań promowa Gassy - pływamy! © yurek55

Tajemnicze pływadła
Tajemnicze pływadła © yurek55

Drewniane łodzie
Drewniane łodzie © yurek55

Żaglowe tramwaje wodne?
Żaglowe tramwaje wodne? © yurek55

Ceny te same jak rok temu
Ceny te same jak rok temu © yurek55

Jazda (z wiatrem) bez trzymanki
Jazda (z wiatrem) bez trzymanki © yurek55
Droga - marzenie rowerzysty
Droga - marzenie rowerzysty © yurek55
Koniec marzeń
Koniec marzeń © yurek55

Proza życia
Proza życia © yurek55


  • DST 70.33km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 19.27km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 maja 2015 Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów

Piaseczno - tam i z powrotem

Rano jechałem godzinę i cztery minuty, to o osiem minut więcej niż mój najlepszy czas. Takie są efekty niesprzyjającego wiatru i to pomimo, że nie był bardzo silny.

Trasa tam
    10°C

Trasa z powrotem 18°C

  • DST 43.80km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 maja 2015 Kategoria <50, przed śniadaniem

Kaczki na Sadybie

Moje rowerowe sumienie znów dziś rano nie pozwoliło wylegiwać się w łóżku, to już drugi dzień z rzędu.  Cóż więc było robić? Wstałem i pojechałem. Poczatkowo miałem ambitny plan, wymyślony jeszcze wczoraj, by pojechać do Gassów i zobaczyć prom, ale rzut oka na zegarek wystarczył, by go zweryfikować. Za mało czasu. W każdym razie pojechałem na południe i w Wilanowie znowu spotkałem grupę warszawskich kolarzy zapaleńców z grupy "Ośka", wyruszających na swój coniedzielny trening. Oni pojechali w stronę miasta, ja "rowerówką" do Powsina, by tam skręcić w kierunku Wisły, z zamiarem dojechania do Wału Zawadowskiego. W Okrzeszynie zatrzymałem się na chwilę, by spojrzeć w telefon i upewnić się, że dobrze jadę. no i okazało się, że Lokus nie zapisuje trasy. GPS działał, bo pokazywał miejsce w którym jestem, ale tylko tyle. W tej sytuacji, skoro nie musiałem już troszczyć się o wygląd śladu na mapie, zawróciłem i tą samą drogą wróciłem do domu. Przy okazji zaliczyłem podjazd ulicą Idzikowskiego do Puławskiej i "wszedł" zdecydowanie łatwiej niz Agrykola. Ona nadal pozostaje moją piętą achillesową.  
A przyczyna braku mapy z porannego przejazdu leży w telefonie, nie w aplikacji. Włączyłem później na Endomondo i od razu zobaczyłem że nie łapie fixa, tymczasem na Lokusie tego nie widać. Włączasz, chowasz do kieszeni i dopiero po wyjęciu dowiadujesz się, że nie działa. Naprawa tej ustarki polega na wyłączeniu i ponownym włączeniu telefonu. Sprawdziłem to po południu, a załączona trasa pochodzi ze spaceru w Łazienkach. I trzy ostatnie zdjęcia, również.

Niebo w stawie na poluNiebo w stawie na polu © yurek55  ...mokotowskim

Kolejka do Pałacu
Kolejka do Pałacu © yurek55 WILANÓW otwierają od dziesiątej

Żurawie na Ochocie
Żurawie na Ochocie © yurek55

Warszawskie kaczki podwórkowe
Warszawskie kaczki podwórkowe © yurek55 

Warszawskie kaczki pałacowe
Warszawskie kaczki pałacowe © yurek55

Trawnik godny królewskiego ogrodu
Trawnik godny królewskiego ogrodu © yurek55

Pieścichłopy w Łazienkach
Pieścichłopy w Łazienkach © yurek55

  • DST 43.86km
  • Czas 02:10
  • VAVG 20.24km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 maja 2015 Kategoria 50-100, przed śniadaniem

Zachodnie wioski przed śniadaniem

Udało mi się w końcu wygrać z poduszką i przed śniadaniem wyruszyłem na podbój zachodnich wiosek.
Jeździłem dziesiątki razy tą trasą, a przynajmniej od roku, gdy zrobiłem to zdjęcie, to miejsce czekało na reklamę. I się wreszcie doczekało. 

Chałupa wreszcie doczekała się rekalmy
Chałupa wreszcie doczekała się reklamy © yurek55

Plac zabaw w Myszczynie
Plac zabaw w Myszczynie © yurek55

Pogoda piękna, rano 10, potem już 17 stopni, a w slońcu nawet 24. Wiatr zachodni, niezbyt przeszkadzający, ale za to z powrotem pomagający. Miło.



  • DST 61.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 21.79km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 kwietnia 2015 Kategoria <50, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Taka sobie przejażdżka

Nie miałem pomysłu dokąd dziś mógłbym pojechać, ale w końcu powód znalazł się sam. Pojechałem niedaleko, na Jana Pawła, odebrać internetowy zakup, a potem zachciało mi się jeszcze jechać z wizytą na Ursynów. Czyli trasa w sam raz na krótki, niemęczący wypad rowerowy, z przerwą na kawę i coś smacznego. Początek misji nie był zbytnio udany, bo na miejscu nabrałem uzasadnionych, jak zaraz się okazało, podejrzeń, że w tak ekskluzywnym biurowcu w centrum miasta, nie może być zlokalizowany punkt odbioru. Nie przy czynszach na poziomie stu złotych za metr kwadratowy. 

Widok z windy
Widok z windy © yurek55

Wewnętrzne atrium z windami
Wewnętrzne atrium z windami © yurek55

Wewnętrzne atrium wypoczynkowo-gastronomiczne
Wewnętrzne atrium wypoczynkowo-gastronomiczne © yurek55

Dobrze, że nazwę firmy miałem w mailu, to się dopytałem gdzie się mieści i tam wreszcie dowiedziałem się, że mam jechać na Towarową. (Gdybym wszedł na stronę przedmiotu to bym wiedział, ale po co?) Miejsca te nie są na szczęście od siebie zbytnio oddalone i po kilkunastu minutach tę sprawę miałem już  załatwioną. 
Potem jeszcze, jako że miałem po drodze, zajechałem do punktu naprawiającego aparaty foto na Dąbrowskiego. Mój stary kompaktowy Panasonic Lumix wymaga czyszczenia, bo nie może biedak wysunąć do końca obiektywu. Taka usługa kosztuje sto trzydzieści złotych i nie wiem jeszcze, czy warto się na to decydować. 
Na koniec zajechałem do Agnieszki po dżem własnej roboty, którego ma spory zapas dzięki swej teściowej. Jest on tak rewelacyjnie smaczny, że mogę go jeść łyżkami. Zresztą wczoraj wieczorem zjadłem cały słoik, a oni nie potrafią docenić jego dobroci. 
A na zakończenie podróży musiałem ostro się sprężać, bo umówiony byłem na wspólne zakupy przedweekendowe i nie chciałem się spóźnić. Udało mi się zdążyć na czas co do minuty i poprawić o półtora kilometra na godzinę średnią. U córki pod domem wynosiła ona 17,5 km/h
A z Endomondo wciąż te same kłopoty, nie chce pracować w tle, gdy używana jest jakakolwiek inna funkcja telefonu, np. zdjęcia, rozmowa, czy sms. Chyba przesiądę się na Locusa na stałe.

  • DST 36.53km
  • Czas 01:53
  • VAVG 19.40km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 kwietnia 2015 Kategoria <50

Do Piaseczna i z powrotem

Rano 5°C, odczuwalna 3°C  -   trasa tam
Wieczorem 9°C                     -   trasa z powrotem
  • DST 43.32km
  • Czas 02:05
  • VAVG 20.79km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 kwietnia 2015 Kategoria 50-100

Aaaaby się nie przemęczyć

Nadszedł w końcu ten dzień, w którym nic już nie potrafiłem znaleźć na usprawiedliwienie swego lenistwa. Postanowiłem więc pojechać w kierunku zachodnich wiosek, ale tym razem wyjechać z miasta ulicą Arkuszową, a przy okazji sprawdzić informację o pewnym kościele na Wawrzyszewie. No i okazało się, że to jest bardzo stary kościół, bo aż z 1542 roku, a niektórzy historycy i tę zamierzchłą datę erygowania parafii uważają za wtórną i optują za jeszcze wcześniejszą - przed 1446 rokiem.
Tak o niej pisał Józef Łukaszewicz w książce " Krótki opis historyczny kościołów parochialnych w dawnej diecezyi poznańskiej"
"Kościół parochialny w Wawrzyszewie.
Wieś Wawrzyszew należała do parochii ś. Jana Chrzciciela w Warszawie, ale że Wawrzyszew zbyt daleko od Warszawy leży, przeto dla wygody mieszkańców tej wsi Baltazar Szymaszowski, czy też Szymanowski, lekarz królewski, artium et medicinae doctor, założył i uposażył tu kościół parochialny 1542 roku, a biskup poznański Benedykt Izbieński nadał mu dziesięciny ze wsi królewskiej Burakowska Wola".
Ale o tym wszystkim dowiedziałem się dopiero po powrocie, wpisując stosowną frazę z okienku niezwykle popularnej wyszukiwarki internetowej. Wszak uczymy się całe życie, nieprawdaż?

Kościół św. Marii Magdaleny na Wawrzyszewie
Kościół św. Marii Magdaleny na Wawrzyszewie © yurek55

Chrystus frasobliwy
Chrystus frasobliwy © yurek55

Szopka bożonarodzeniowa - ekspozycja (jak widać) stała
Szopka bożonarodzeniowa - ekspozycja (jak widać) stała © yurek55

Proboszcz - budowniczy nowego kościoła
Proboszcz - budowniczy nowego kościoła, tu znalazł miejsce wiecznego spoczynku © yurek55
To jedyny wyjątek jak mi wiadomo, gdy można pochować człowieka poza cmentarzem. Na Ursynowie też jest pochowany proboszcz - budowniczy kościoła, ale w kościele, w krypcie. No i nie wiem jakie procedury zastosowano wobec pochowanych w Świątyni Opatrzności Bożej na Wilanowie, to tez jakieś wyjątki są.  
Ponieważ dziś robiłem zdjęcia telefonem (wziąłem przez pomyłkę popsuty aparat), gdy wróciłem do endomondo zobaczyłem, że nastąpiło nieoczekiwane zamknięcie aplikacji. Włączyłem ją na powrót z myślą, że scalę trasy na komputerze po powrocie i pojechałem zgodnie z wcześniejszym planem do Truskawia. Na leśnej drodze do Mariewa, jakiś geniusz budowlany utwardził i wyrównał odcinek 800 metrów tłuczniem, po którym ledwo da się jechać. Są kawałki tak grubo nasypane, że koła niemal grzęzną. To wygląda raczej jak podsypka czekająca na walec drogowy, przed położeniem asfaltu, ale myślę, że wątpię... 

Tłuczeń na drodze przez Puszczę Kampinoską odcinek Truskaw - Mariew
Tłuczeń na drodze przez Puszczę Kampinoską odcinek Truskaw - Mariew © yurek55

Tu właśnie, przy okazji robienia zdjęcia zobaczyłem, że endomondo po włączeniu przy kościele pracowało aż... 32 sekundy. Na rejestrację dalszej części trasy wybrałem więc Locusa i wyruszyłem dalej. Przy kościele w Zaborowie sprawdziłem czy działa (działał), a przy okazji wybrałem drogę powrotną. Chociaż przejściowo pokropywał deszczyk, nie zdecydowałem się na najkrótszą, tylko pojechałem kawałeczek w stronę Leszna i kierunek dom obrałem dopiero przy drogowskazie na Radzikowo. Na Pilaszków też nie skręciłem by wracać swoimi zachodnimi wioskami, a dojechałem aż do starej poznańskiej, czyli krajowej 92. Zanim tam jednak dojechałem miałem nieoczekiwaną przygodę. Zatrzymałem się nad stawem i chcąc dojść do wody, wdepnąłem aż po kostkę w bardzo cuchnące bagno. Na szczęście po kilku kilometrach znalazłem ten niepozorny strumyk i zrobiłem pranie skarpety i wypłukałem but. 

Strumyk w Domaniewie
Strumyk w Domaniewie © yurek55

Dalszą drogę przebyłem więc w skarpecie suszącej się na ramie i mokrym bucie, ale że pogoda dopisywała, wiał ciepły wiatr, to niewiele sobie z tego robiłem. Tak samo niewiele sobie robiłem z żółwiego tempa mojej jazdy. Wiatr, o którym wspominam, nie był może zbyt silny, ale licznik nijak nie chciał pokazać więcej niż 17 km/h, a czasem było nawet 13...Wcale, a wcale mi to jednak nie przeszkadzało, kręciłem sobie powolutku, bez wysiłku, dokładnie tak jak w tytule. W końcu dotarłem do wiaduktu nad Autostradą Wolności, a tam już widać charakterystyczną bryłę kościoła na Żbikowie. W Pruszkowie odkryłem miejsce pracy druha harcmistrza Aleksandra Kamińskiego tego od "Kamieni na szaniec". Wiedzieliście, że był kierownikiem bursy? Ja też nie.

Tablica pamiątkowa poświęcona Aleksandrowi Kamińskiemu
Tablica pamiątkowa poświęcona Aleksandrowi Kamińskiemu © yurek55

Bursa szkolna na ulicy Szkolnej w Pruszkowie
Bursa szkolna na ulicy Szkolnej w Pruszkowie © yurek55

W Ursusie przy stacji na Niedźwiadku pojawiły się nowe murale.

Robotników Ursusa już nie ma
Robotników Ursusa już nie ma © yurek55

Kto teraz przyspawa pociąg do szyn?
Kto teraz przyspawa pociąg do szyn? © yurek55

Dwa zrywy wolnościowe
Dwa zrywy wolnościowe © yurek55

Mural Powstanie Warszawskie
Mural Powstanie Warszawskie © yurek55

Kilkadziesiąt metrów dalej jeszcze jeden mural, tym razem o tematyce kibicowskiej.

Legia nie ma kosy z Olimpią
Legia nie ma kosy z Olimpią © yurek55

Locus nie zawiódł i zapisał trasę, ale dalsza obróbka jest bardziej czasochłonna niż w przypadku Endomondo, gdzie wszystko jest gotowe od razu, a trasa jest widoczna i na fejsie i na twitterze. Niemniej coraz bardziej przekonuję się do tej aplikacji, pomimo tej jej drobnej niedogodności.  
Po połączeniu dwóch zapisanych odcinków trasy, różnica z licznikiem wynosi 14 kilometrów i tyle było przerwy w nagrywaniu.

  • DST 72.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Do sklepu

Pogoda piękna, nic, tylko jeździć! No to pojechałem...


  • DST 4.00km
  • Czas 00:12
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 kwietnia 2015 Kategoria przed śniadaniem

Deszcz niecnota plany pomotał

Jakoś mi w tym roku nie wychodzą niedzielne przejażdżki przed śniadaniem. Łóżko trzyma mnie mocno i nie chce puścić, albo poduszka uderza mnie tak mocno w skroń, że tracę przytomność. No same problemy! Być może dziś również tak by się stało, ale brzęczący i tłukący się o szybę skrzydlaty owad, zmusił mnie do wstania z łóżka. Wypuściłem zbłąkaną pszczołę na wolność, zobaczyłem, że nie pada, sprawdziłem temperaturę - i cóż było robić? Trzeba było jechać. Pomyślalem o stałej, a dawno nie jechanej trasie do Borzęcina, Lipkowa i Babic, ale po kilku minutach poczułem coś jakby mikroskopijne kropelki deszczu. Z początku myślałem, że mi się wydaje, bo chodniki i jezdnie suche, niestety im dalej, tym było gorzej. W tej sytuacji uznałem, że nie ma co się za daleko zapuszczać i trzeba zawracać. Akurat dojechałem do Dźwigowej więc zamiast jechać prosto na Szeligi i Macierzysz skręciłem w kierunku domu. Gdy byłem już niemal pod domem deszcz przestał padać, a nawet słońce zaczęło nieśmiałom przebijać się przez chmury. Wymyśliłem na szybko, że wyjadę naprzeciw maratończykom popatrzeć jak biegną. Przy Polu Mokotowskim zatrzymałem się na chwilkę popatrzeć, co przygotowali na Dzień Ziemi. I wtedy zaczęło juz naprawdę padać, a że stamtąd mam blisko, szybko zjechałem na bazę i tak skończyła się niedzielna poranna wycieczka.

Dzień Ziemi na Polu Mokotowskim
Dzień Ziemi na Polu Mokotowskim © yurek55

Dzik jest dziki
Dzik jest dziki © yurek55

Dobrze posiedzieć przy żubrze
Dobrze posiedzieć przy żubrze © yurek55

Zwierzęta leśne
Zwierzęta leśne © yurek55

Rowerzystom wstęp wzbroniony
Rowerzystom wstęp wzbroniony © yurek55










  • DST 17.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl