Środa, 12 czerwca 2019
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Droga bez powrotu
Jak podszedłem po rower, temperatura na strychu wynosiła rekordowe 38°C. Dlatego, gdy podczas jazdy było "zaledwie" 32°C odczuwałem to jako komfort termiczny. Do tego przewciwny wiaterek wysuszał por z twarzy i tylko pić musiałem więcej niż zwykle. Prawie cały bidon ciepłej wody poszedł.
Jak widać po kresce na mapie, droga zaprowadziła mnie znów do Piaseczna. Na miejscu zapakowałem rower do bagażnika i wróciłem na czterech kołach.
Jak widać po kresce na mapie, droga zaprowadziła mnie znów do Piaseczna. Na miejscu zapakowałem rower do bagażnika i wróciłem na czterech kołach.
- DST 20.50km
- Czas 00:56
- VAVG 21.96km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2019
Pętla niezamknięta
Cały dzień spędziłem w podróży, ale nie rowerowej, a samochodowej. Dopiero jak wróciliśmy do Warszawy, zapakowałem rower do bagażnika i pojechaliśmy do Piaseczna. Tam zostawiłem samochód i do domu wróciłem rowerem. Wybrałem drogę nieco dookoła, ale wieczorem była już dość znośna temperatura i jechało się całkiem fajnie.

Galeria w tunelu

Galeria w tunelu

Galeria w tunelu

Galeria w tunelu
- DST 37.00km
- Czas 01:32
- VAVG 24.13km/h
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 czerwca 2019
Kategoria <50
Miasto
Dziś tylko na Nowy Świat pojechałem i to mi wystarczyło. Do punktu docelowego było pięć kilometrów, a ja trafiłem na "czerwoną falę" i stawałem na każdym z jedenastu skrzyzowań. Dodam, że wraz ze mna na zmianę świateł czekało kilkunastu innych rowerzystów i jazda w takiej niezorganizowanej, przypadkowej grupie, to jakaś porażka. Wracałem inną drogą i po jezdni, ale upał odebrał mi chęć do jazdy.
- DST 12.00km
- Czas 00:34
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 31.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 czerwca 2019
Kategoria <50, przed śniadaniem
Ranna jazda, dobra jazda
Obudziłem się dość wcześnie i tym razem nie próbowałem zasnąć ponownie, tylko po prostu wstałem i wyszedłem trochę pojeździć. Czasu było niewiele, to i dystans mizerny, ale coś tam przejechałem. No i rano temperatura całkiem znośna. A jedyna ciekawostka jaką spotkałem, to ta tabliczka.

Pracownicy z Ukrainy i NEPALU! Czujecie to? Szerpowie w Polsce? :)
A to zdjęcie z soboty

Widok z okna na płonący wieżowiec

Pracownicy z Ukrainy i NEPALU! Czujecie to? Szerpowie w Polsce? :)
A to zdjęcie z soboty

Widok z okna na płonący wieżowiec
- DST 37.00km
- Czas 01:00
- VAVG 37.00km/h
- VMAX 39.30km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 czerwca 2019
Kategoria 50-100
Tour de Zaborów
Przedwieczorna jazda pozwala uniknąć największych upałów, a że teraz dni najdłuższe w roku, to trzeba korzystać i jeżdzić przy świetle dziennym. Początkowo miałem zamiar pokręcić się po mieście i tak nawet zacząłem trasę, ale po drodze przypomniałem sobie, że dziś piątek i postanowiłem uciekać z warszawskich dróg rowerowych gdzie pieprz rośnie. Tym razem pieprz rósł w Zaborowie, a ja po drodze, na Trakcie Królewskim utrzymałem przez kilometr koło, co wystarczyło na wyrównanie rekordu na segmencie. Na dłużej już sił nie wystarczyło i mój przypadkowy towarzysz podróży, jadąc swoim, jednostajnym tempem oddalił się i zniknął mi z oczu. Cóż, jestem przyzwyczajony. A do Zaborowa dojechałem drogą wojewódzką 580, bo jakoś się zagapiłem i nie skręciłem tam, gdzie już ponad trzydzieści razy skręcałem, tylko pojechałem prosto. Później kawałek wyremontowaną drogą do Pilaszkowa i skręt na wschód do domu.

Cień rowerzysty zmierza do Pilaszkowa. Zachodzące słońce z prawej, czyli jedzie na południe, asfalt gładki jak pupa niemowlaka.
Za to w Kaputach zaczyna się, niestety, nowa droga rowerowa i to tak niefortunnie, że trzeba mieć naprawdę zdrowe nerwy, żeby ją zignorować. Nawet nie wiem, czy jest już oficjalnie oddana i tym samym, czy jest obowiązująca, ale jednak nią pojechałem. Napisałem, niestety, nie bez powodu. Nie dość, że jest z kostki, to ta kostka jest ruchoma i jadąc po niej słychać turkot z pod kół. To grzechocą luźno ułożone i przemieszczające się betonowe kostki Bauma. Dopełnieniem tego cudu techniki drogowniczej są pryzmy piasku co kilkadziesiąt metrów i jeszcze to...

Dłużej nie zdzierżyłem i wróciłem na jezdnię, ale jeśli tam nic się nie zmieni, to trzeba będzie zacząć unikać tej drogi powrotnej. Na zachód można próbować jeżdzić, wszak śmieszka jest wówczas po lewej stronie i można próbować z policją dyskutować. Jakby co.
A w Szeligach nic nie rośnie na polu, tylko słońce się chowa po lewej.

Pole, pole, łyse pole, ale mam już plan...

Pomalutku, bez pośpiechu, wszystko zrobię sam

Cień rowerzysty zmierza do Pilaszkowa. Zachodzące słońce z prawej, czyli jedzie na południe, asfalt gładki jak pupa niemowlaka.
Za to w Kaputach zaczyna się, niestety, nowa droga rowerowa i to tak niefortunnie, że trzeba mieć naprawdę zdrowe nerwy, żeby ją zignorować. Nawet nie wiem, czy jest już oficjalnie oddana i tym samym, czy jest obowiązująca, ale jednak nią pojechałem. Napisałem, niestety, nie bez powodu. Nie dość, że jest z kostki, to ta kostka jest ruchoma i jadąc po niej słychać turkot z pod kół. To grzechocą luźno ułożone i przemieszczające się betonowe kostki Bauma. Dopełnieniem tego cudu techniki drogowniczej są pryzmy piasku co kilkadziesiąt metrów i jeszcze to...

Dłużej nie zdzierżyłem i wróciłem na jezdnię, ale jeśli tam nic się nie zmieni, to trzeba będzie zacząć unikać tej drogi powrotnej. Na zachód można próbować jeżdzić, wszak śmieszka jest wówczas po lewej stronie i można próbować z policją dyskutować. Jakby co.
A w Szeligach nic nie rośnie na polu, tylko słońce się chowa po lewej.

Pole, pole, łyse pole, ale mam już plan...

Pomalutku, bez pośpiechu, wszystko zrobię sam
- DST 62.00km
- Czas 02:40
- VAVG 23.25km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 czerwca 2019
Kategoria <50
Po sznurku...
... czyli tam i zpowrotem z powrotem. Zbyt wiele do napisania o dzisiejszej trasie nie mam. Pojechałem - zrobiłem, co miałem zrobić - wróciłem.
Ot i tyle. Aha! Upał niesamowity. :)
Ot i tyle. Aha! Upał niesamowity. :)
- DST 24.00km
- Czas 01:10
- VAVG 20.57km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pecha ciąg dalszy
Znowu rano nie pojechałem nigdzie, ale byłem na popołudnie umówiony w jednym miejscu, to wiedziałem, że parę kilometrów zrobię. Ledwo jednak wyjechałem po południu na spotkanie, poczułem jakby podskakiwanie przedniego koła. Rzut oka na oponę dał odpowiedź. Nie było to typowe wybrzuszenie, tylko obustronne boczne, z lekkim przesunięciem względem siebie. Wczoraj niczego nie zauważyłem, bo jak napisałem, napompowałem oponę ledwo ledwo i wziąłem nogi za pas, przed rojem żądnych mojej krwi komarów. Uprzedziłem, że się spóźnię, a że miałem blisko, pojechałem do Deca po oponę i dętkę na zapas. Wybór szosowych był niewielki, wybrałem B'Twina, bo Michelin wygladał na mniej odporny - był cieńszy, lżejszy i droższy. Wymieniłem sobie w środku w sklepie, w klimatyzaowanym pomieszczeniu, chłopaki z serwisu pożyczyli mi pompkę i mogłem jechać. Po przejechaniu trzystu metrów rozległ się głośny wystrzał i natychmaist jechałem na obręczy. Chwilę myslałem, czy wracać z buta do sklepu, czy zakładać zapasową, łataną dętkę i pojechać na kołach. Wybrałem drugi wariant, bo tym razem już definitywnie ,musiałem odwołać spotkanie i wracać do domu, zająć się rowerem. Najpierw jednak kupiłem drugą oponę, dwie nowe dętki i po powrocie wszystko na spokojnie sobie powymieniałem. A potem jeszcze pojechałem sprawdzić, czy nic się stanie i czy tym razem dobrze założyłem dętki. Bo ta co strzeliła, to pewnie była przyszczypana oponą, albo wyszła przy rancie, bo źle oponę osadziłem na obręczy. Ale wieczorne dwadzieścia po mieście nie wykazało błędów.
Na oponach Schwalbe Lugano przejechałem troszkę ponad trzynaście tysięcy kilometrów, tylną zostawiłem na czarną godzinę.
Nieoświetlonych rowerzystów na oko z 15 - 20 %. MASAKRA.
Na oponach Schwalbe Lugano przejechałem troszkę ponad trzynaście tysięcy kilometrów, tylną zostawiłem na czarną godzinę.
Nieoświetlonych rowerzystów na oko z 15 - 20 %. MASAKRA.
- DST 27.00km
- Czas 01:23
- VAVG 19.52km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 czerwca 2019
Kategoria 50-100, Gassy, Piaseczno/Ursynów
Guma i atak komarów
Miałem zajęte przedpołudnie i dopiero po obiedzie wyszedłem na rower, jak to się kiedyś mówiło. A może i teraz też tak się mówi. Do Piaseczna wybrałem się nieco okrężną drogą, jadąc przez Michałowice, Puchały i Janki. Jadąc techniczną wzdłuż katowickiej miałem okazję zaobserwować potężny korek w stronę Nadarzyna.

Stoją
W basenie się jeszcze dziś nie moczyłem, ale w przyszłości na pewno skorzystam z tej atrakcji, tylko kąpielówki będe musiał zabierać w trasę. :)

Basen
Po krótkiej przerwie wyruszyłem dalej, do przystani, zobaczyć czy prom juz pływa. Okazało się, że jest jeszcze o trzydzieści centymetrów za wysoka woda i dopiero około soboty, albo niedzieli ruszą.

Prom

Kot

Widać kamienie

Niespodzianka przed mostem na Wilanówce
Ale prawdziwa niespodzianka nastąpiła w Wilanowie gdy z przedniej opony błyskawicznie zeszło powietrze. Nastąpiło to przy zamkniętym już ogródku Grycana, więc przynajmniej w dobrym miejscu. Mogłem się rozłożyć przy stoliku na ławeczce i spokojnie zabrać za pracę. Znaczy prawie spokojnie, bo wilanowskie komary szybko wyczuły spoconego faceta z zajętymi rękami i obsiadały mnie całymi chmarami. Zanim zlikwidowałem pierwszą setkę, juz nadlatywała kolejna, potem kolejna i tak przez cały czas. Nigdy jeszcze nie doświadczyłem tak zmasowanego ataku i chyba wiem, dlaczego te stoliki były puste.:) Nie wyobrażam sobie siedzenia na zewnątrz. Już nawet pompować porządnie koła nie miałem ochoty, tylko jak najszybciej stamtąd uciec.

Dętka
Wracałem już po ciemku napotkałem zdecydowanie za dużo nieoświetlonych rowerów. Nigdy nie zrozumiem co kieruje tymi ludźmi.
Dobranoc.

Stoją
W basenie się jeszcze dziś nie moczyłem, ale w przyszłości na pewno skorzystam z tej atrakcji, tylko kąpielówki będe musiał zabierać w trasę. :)

Basen
Po krótkiej przerwie wyruszyłem dalej, do przystani, zobaczyć czy prom juz pływa. Okazało się, że jest jeszcze o trzydzieści centymetrów za wysoka woda i dopiero około soboty, albo niedzieli ruszą.

Prom

Kot

Widać kamienie

Niespodzianka przed mostem na Wilanówce
Ale prawdziwa niespodzianka nastąpiła w Wilanowie gdy z przedniej opony błyskawicznie zeszło powietrze. Nastąpiło to przy zamkniętym już ogródku Grycana, więc przynajmniej w dobrym miejscu. Mogłem się rozłożyć przy stoliku na ławeczce i spokojnie zabrać za pracę. Znaczy prawie spokojnie, bo wilanowskie komary szybko wyczuły spoconego faceta z zajętymi rękami i obsiadały mnie całymi chmarami. Zanim zlikwidowałem pierwszą setkę, juz nadlatywała kolejna, potem kolejna i tak przez cały czas. Nigdy jeszcze nie doświadczyłem tak zmasowanego ataku i chyba wiem, dlaczego te stoliki były puste.:) Nie wyobrażam sobie siedzenia na zewnątrz. Już nawet pompować porządnie koła nie miałem ochoty, tylko jak najszybciej stamtąd uciec.

Dętka
Wracałem już po ciemku napotkałem zdecydowanie za dużo nieoświetlonych rowerów. Nigdy nie zrozumiem co kieruje tymi ludźmi.
Dobranoc.
- DST 74.00km
- Czas 03:13
- VAVG 23.01km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 czerwca 2019
Kategoria <50
Brak weny
Jakoś odeszła mi ochota na jazdę i dziś pojechałem tylko tam, gdzie musiałem. Miałem dość ważną sprawę urzędową więc strój kolarski nie wchodził w grę, a skoro tak, to i rower musiałem zamienić na starego rzęcha. No i można go przypiąć bez strachu na ulicy. Drugi raz, ale już na bardzo krótko, pojechałem po południu i znowu tym samym rowerem, bo już go na strych nie wynosiłem. A na dodatek gorąco było jak piorun - termometr na Kinie Ochota pokazywał 35,9°C w słońcu wprawdzie, ale za to po godzinie osiemnastej.
Mapka tylko z pierwszej jazdy.
PS. W sobotę mam usprawiedliwienie, że nie jeździłem - pomagałem rozkładać to cudo. :)

Mapka tylko z pierwszej jazdy.
PS. W sobotę mam usprawiedliwienie, że nie jeździłem - pomagałem rozkładać to cudo. :)

- DST 15.00km
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Primus Historicus
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 maja 2019
Kategoria 50-100
Z maratończykami do Konstancina
Zacznę od tego, że ekipa forumowa podrozerowerowe.info corocznie organizuje Maraton Podróznika na dystansie pięciuset, albo trzystu kilometrów. Najpierw zgłaszane sa propozycje tras, potem następuje głosowanie i na przełomie maja i czerwca odbywa się impreza. W tym roku wygrała Warka i trasa podana tutaj. i jak zawsze biorą udział moi wirtualni znajomi z bikestats i forum. Przez tyle lat wspólnych startów wszyscy się znają, zresztą środowisko ultramaratończyków nie jest w Polsce szczególnie liczne. Szanuję i podziwiam tych ludzi za jedno: to są całkowici amatorzy, którzy za własne pieniądze i kosztem swojego czasu, w ramach urlopu z pracy, jadą 500, 1000, 3000 kilometrów, a na mecie czeka na nich medal i uścisk ręki organizatora. Najbardziej znane i najtrudniejsze ultramaratony w Polsce to: Bałtyk - Bieszczady Tour (1008 km), Maraton Rowerowy Dookoła Polski (3130 km), Maraton Północ - Południe (942 km), Maraton Rowerowy Dookoła Polski - Góry, ze Świeradowa do Przemyśla (1122 km), czy niedawno zakończony Race Through Poland, tez ponad 1000 - kilometrowy, który w limicie czasu ukończyło SZEŚCIU startujących. Dodam, że z Wrocławia wystartowało ich siedemdziesięciu jeden, ale wichury i śnieżyce na szczytach gór dramatycznie przetrzebiły stawkę do.
Po tym przydługim wstępie przejdźmy wreszcie do rzeczy. Otóż na forum zobaczyłem, że jeden z zawodników podaje swoją trasę z Zachdniego na miejsce startu, którą poprowadził Aleją Krakowską i Puławską. Zaproponowałem moim zdaniem lepszy wariant i swoje towarzystwo w charakterze przewodnika. Koledzy się zgodzili i tym sposobem odebrałem dziś z pociągu emesa i Turystę z kolegą, a dołączył do nas nikomu wczesniej nie znany Adam z Otwocka. W tym towarzystwie przejechaliusmy wspólnie do Konstancina, do Parku Zdroojowego, a tam dołączył do nas Wilk i oni pojechali do Warki, a ja do domu na obiad. Oczywiście nie ukrywam, że zazdroszczę i żałuję, bo może trzysta dałbym radę przejechać, ale jednak analizując za i przeciw, więcej jest plusów ujemnych niż plusów dodatnich. :)
PS.
Kupiłem w Piasecznie przewód usb typ C do telefonu, ale to gniazdo w telefonie nie kontaktuje dobrze, a nie wina przewodu.

W Parku Zdrojowym w Konstancinie

W Parku koło Dworca Zachodniego
edit.
Jedyny Polak ze znanej drużyny Sanatorium, prowadzonej przez Hipka.
Po tym przydługim wstępie przejdźmy wreszcie do rzeczy. Otóż na forum zobaczyłem, że jeden z zawodników podaje swoją trasę z Zachdniego na miejsce startu, którą poprowadził Aleją Krakowską i Puławską. Zaproponowałem moim zdaniem lepszy wariant i swoje towarzystwo w charakterze przewodnika. Koledzy się zgodzili i tym sposobem odebrałem dziś z pociągu emesa i Turystę z kolegą, a dołączył do nas nikomu wczesniej nie znany Adam z Otwocka. W tym towarzystwie przejechaliusmy wspólnie do Konstancina, do Parku Zdroojowego, a tam dołączył do nas Wilk i oni pojechali do Warki, a ja do domu na obiad. Oczywiście nie ukrywam, że zazdroszczę i żałuję, bo może trzysta dałbym radę przejechać, ale jednak analizując za i przeciw, więcej jest plusów ujemnych niż plusów dodatnich. :)
PS.
Kupiłem w Piasecznie przewód usb typ C do telefonu, ale to gniazdo w telefonie nie kontaktuje dobrze, a nie wina przewodu.

W Parku Zdrojowym w Konstancinie

W Parku koło Dworca Zachodniego
edit.
Jedyny Polak ze znanej drużyny Sanatorium, prowadzonej przez Hipka.
- DST 57.51km
- Czas 02:31
- VAVG 22.85km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze