Wpisy archiwalne w kategorii
Piaseczno/Ursynów
| Dystans całkowity: | 18626.84 km (w terenie 127.00 km; 0.68%) |
| Czas w ruchu: | 904:46 |
| Średnia prędkość: | 20.55 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 50.40 km/h |
| Suma podjazdów: | 15028 m |
| Suma kalorii: | 205724 kcal |
| Liczba aktywności: | 328 |
| Średnio na aktywność: | 56.79 km i 2h 46m |
| Więcej statystyk | |
Wtorek, 16 czerwca 2015
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Dwa rowerowe powroty
Dwa razy dziś wracałem rowerem do domu: pierwszy powrót z Tarchomina, drugi powrót z Piaseczna. W tamtą stronę jeździłem samochodem, z rowerem w bagażniku. Za pierwszym razem było to typowe bajabongo, bo jeżdziłem tam, gdzie mi sie kierownica skręciła i zwiedzałem nieznane okolice, za drugim, wydłużyłem nieco trasę i jechałem na poprawienie średniej prędkości.
To tyle właściwie.

Wóz drabiniasty na Białołęce Dworskiej © yurek55

Warszawski niedźwiadek © yurek55

Wyspa na Wiśle © yurek55

Most Śląsko - Dabrowski © yurek55

Plac Zamkowy © yurek55
Pierwsza trasa
Druga trasa
To tyle właściwie.

Wóz drabiniasty na Białołęce Dworskiej © yurek55

Warszawski niedźwiadek © yurek55

Wyspa na Wiśle © yurek55

Most Śląsko - Dabrowski © yurek55

Plac Zamkowy © yurek55
Pierwsza trasa
Druga trasa
- DST 65.42km
- Czas 03:28
- VAVG 18.87km/h
- VMAX 37.30km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 czerwca 2015
Kategoria > 100, Piaseczno/Ursynów
Przypomnienie drogi
Ponieważ przedwczoraj nie dojechałem do Góry Kalwarii wybierając skrót promem przez Wisłę, dziś postanowiłem zrealizować tamte zamierzenie. Intrygowało mnie, czy pamiętam drogę przez Kępę Nadbrzeską i Glinki. Przy okazji chciałem zobaczyć jak postępują prace w Międzylesiu, przy podziemnym przejeździe kolejowym na ulicy Zwoleńskiej i przejechać się cichą i spokojną ulicą Mrówczą. Ale najważniejszym dzisiejszym zadaniem był spacer z Julką, który obiecałem córce, żeby mogła coś tam spokojnie w domu porobić i przegląd nowego roweru Dominiki.
Rano temperatura jeszcze nie rozpieszczała, odczuwalna wynosiła 13,2, więc założyłem cienką bluzę i pomknąłem przez Pole Mokotowskie i na łeb na szyję Spacerową, do Powsińskiej i za chwilkę już byłem na Moście Siekierkowskim. Tam zastałem nieoczekiwany widok, a mianowicie korek samochodowy. Myślałem, że ten most z trzema pasami ruchu, to już się nie korkuje, a jednak się myliłem.

Poranny korek na Moście Siekierkowskim © yurek55
Tym razem nie skręciłęm za mostem w prawo, lecz pojechałem prosto aż do traktu Lubelskiego, a potem osiedlowymi uliczkami dotarłem do terenu budowy.

Budowa tunelu w Międzylesiu © yurek55

Zamknięta ulica © yurek55
Po przebiciu się przez wertepy i wyboje, na Mrówczej zrobiłem jeszcze tylko krótki przystanek, bo zaintrygował mnie napis na tym dawnym budynku stacyjnym. O ile znam cyrylicę i język rosyjski to powinno tam być napisana kassa, a nie kaczi. Ale po sprawdzeniu w internecie okazało się, że byłem w mylnym błędzie. To pozostałość po nazwie Kaczy Dół, zmienionej na Międzylesie dopiero w 1932 roku i to na prośbę mieszkańców. Tylko dlaczego nie chcieli mieszkać w Kaczym Dole?

Stacyjka wąskotorowej kolejki jabłonowskiej w Kaczym Dole © yurek55
Po dojechaniu do ulicy Bysławskiej w Falenicy skręciłem w prawo, by nie jechać tak jak przedwczoraj, a po drugie, droga 801 jest szybsza, bez świateł i skrzyżowań, a ja umówiłem się na jedenastą w Piasecznie. Wprawdzie jest ona wąska i ruchliwa, ale po czterech kilometrach zaczęło się szerokie pobocze i można jechać bez stresu. Tym razem minąłem zjazd do promu i dojechałem do rondka, a na nim skręciłęm w prawo na Otwock Wielki. Okazało się, że drogę zapamiętałem całkiem nieźle i tylko raz żle skręciłem, ale szybko sprawdziłem na telefonie i wróciłem na dobrą drogę. Niestety wtedy właśnie przypadkiem nacisnąłem pauzę, a nagrywanie wznowiłem dopiero w Górze Kalwarii. Stąd prosta kreska na zapisie i spora różnica w kilometrach pomiędzu navime, a licznikiem.

Budynek - okręt w Nadbrzeżu © yurek55

Lipowy Gościniec © yurek55

Gościniec od frontu © yurek55
Po dojechaniu do sławnej "pięćdziesiątki" do mostu na Wiśle miałem już tylko cztery kilometry, a po kolejnym kilometrze, za mostem można skręcić w lewo, na Czersk i za kilkadziesiąt metrów trzeba skręcić w szutrówkę w prawo i uważac, by nie przeoczyć przejazdu pod drogą krajową. To jest oczywiście wariant tylko dla pieszych i rowerzystów. Potem już tylko morderczy podjazd po kocich łabach ulicą Świętego Antoniego i jesteśmy przy kościele. Dalej jedziemy ulicą Księdza Sajny i znowu na łeb na szyję Lipkowską do drogi wzdłuż Wisły, która doprowadzi nas do samych Gassów. Tylko ostatnie trzy kilometry są po drodze gruntowej, uzupełnionej we wgłębienbiach bardzo ostrymi kamieniami. Szosowcom odradzam ten kawałek. W Gassach tym razem nie zjeżdżałem na przystań, byłem już spóźniony o godzinę, tylko skierowałem się do Piaseczna. Stamtąd miałem jeszcze piętnaście kilometrów.

Prom kursuje © yurek55
Uprzedziłem oczywiście, że się spóźnię, a po dojechaniu na miejsce zdązyłem i tak zrobić wszystko co obiecałem. Powrót do domu stałą trasą.
Rano temperatura jeszcze nie rozpieszczała, odczuwalna wynosiła 13,2, więc założyłem cienką bluzę i pomknąłem przez Pole Mokotowskie i na łeb na szyję Spacerową, do Powsińskiej i za chwilkę już byłem na Moście Siekierkowskim. Tam zastałem nieoczekiwany widok, a mianowicie korek samochodowy. Myślałem, że ten most z trzema pasami ruchu, to już się nie korkuje, a jednak się myliłem.

Poranny korek na Moście Siekierkowskim © yurek55
Tym razem nie skręciłęm za mostem w prawo, lecz pojechałem prosto aż do traktu Lubelskiego, a potem osiedlowymi uliczkami dotarłem do terenu budowy.

Budowa tunelu w Międzylesiu © yurek55

Zamknięta ulica © yurek55
Po przebiciu się przez wertepy i wyboje, na Mrówczej zrobiłem jeszcze tylko krótki przystanek, bo zaintrygował mnie napis na tym dawnym budynku stacyjnym. O ile znam cyrylicę i język rosyjski to powinno tam być napisana kassa, a nie kaczi. Ale po sprawdzeniu w internecie okazało się, że byłem w mylnym błędzie. To pozostałość po nazwie Kaczy Dół, zmienionej na Międzylesie dopiero w 1932 roku i to na prośbę mieszkańców. Tylko dlaczego nie chcieli mieszkać w Kaczym Dole?

Stacyjka wąskotorowej kolejki jabłonowskiej w Kaczym Dole © yurek55
Po dojechaniu do ulicy Bysławskiej w Falenicy skręciłem w prawo, by nie jechać tak jak przedwczoraj, a po drugie, droga 801 jest szybsza, bez świateł i skrzyżowań, a ja umówiłem się na jedenastą w Piasecznie. Wprawdzie jest ona wąska i ruchliwa, ale po czterech kilometrach zaczęło się szerokie pobocze i można jechać bez stresu. Tym razem minąłem zjazd do promu i dojechałem do rondka, a na nim skręciłęm w prawo na Otwock Wielki. Okazało się, że drogę zapamiętałem całkiem nieźle i tylko raz żle skręciłem, ale szybko sprawdziłem na telefonie i wróciłem na dobrą drogę. Niestety wtedy właśnie przypadkiem nacisnąłem pauzę, a nagrywanie wznowiłem dopiero w Górze Kalwarii. Stąd prosta kreska na zapisie i spora różnica w kilometrach pomiędzu navime, a licznikiem.

Budynek - okręt w Nadbrzeżu © yurek55

Lipowy Gościniec © yurek55

Gościniec od frontu © yurek55
Po dojechaniu do sławnej "pięćdziesiątki" do mostu na Wiśle miałem już tylko cztery kilometry, a po kolejnym kilometrze, za mostem można skręcić w lewo, na Czersk i za kilkadziesiąt metrów trzeba skręcić w szutrówkę w prawo i uważac, by nie przeoczyć przejazdu pod drogą krajową. To jest oczywiście wariant tylko dla pieszych i rowerzystów. Potem już tylko morderczy podjazd po kocich łabach ulicą Świętego Antoniego i jesteśmy przy kościele. Dalej jedziemy ulicą Księdza Sajny i znowu na łeb na szyję Lipkowską do drogi wzdłuż Wisły, która doprowadzi nas do samych Gassów. Tylko ostatnie trzy kilometry są po drodze gruntowej, uzupełnionej we wgłębienbiach bardzo ostrymi kamieniami. Szosowcom odradzam ten kawałek. W Gassach tym razem nie zjeżdżałem na przystań, byłem już spóźniony o godzinę, tylko skierowałem się do Piaseczna. Stamtąd miałem jeszcze piętnaście kilometrów.

Prom kursuje © yurek55
Uprzedziłem oczywiście, że się spóźnię, a po dojechaniu na miejsce zdązyłem i tak zrobić wszystko co obiecałem. Powrót do domu stałą trasą.
- DST 104.77km
- Teren 4.00km
- Czas 04:56
- VAVG 21.24km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 czerwca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Lokomotywa na Sadybie
Samochód zaprowadzony w poniedziałek do mechanika został naprawiony i przyprowadzony pod dom. Mój. Dlatego dziś miałem proste zadanie dostarczenia go do Piaseczna, co z kolei dawało mi okazję do rowerowej przejażdżki. Wczorajsze kilometry nie pozostawiły na szczęście śladu w moich rękach, nogach, ani innych częściach ciała, więc planowałem sobie powrót przez Gassy. Niestety sytuacja się pokomplikowała, bo musiałem coś dużego dodatkowo przewieźć, więc rower zostawiłem na Ursynowie i wróciłem z drugą córką jej samochodem. Tym sposobem trasa rowerowa to odcinek z Ursynowa na Ochotę, z lekkim wydłużeniem przez Wilanów.
Mapy nie zamieszczam, bo zapomniałem w domu wyłączyć rejestracji i dodatkowo zapisała się trasa samochodem po żonę do pracy.
A lokomotywę na Okrężnej zauważyłem pierwszy raz...Dobre, nie?
PS. Najwyższa temperatura zaobserwowana na liczniku - 35,5°C

Pomnik kolejki wilanowskiej © yurek55

Lokomotywa na Sadybie © yurek55

Rzeźba lokomotywy © yurek55

Pole Mokotowskie © yurek55
Mapy nie zamieszczam, bo zapomniałem w domu wyłączyć rejestracji i dodatkowo zapisała się trasa samochodem po żonę do pracy.
A lokomotywę na Okrężnej zauważyłem pierwszy raz...Dobre, nie?
PS. Najwyższa temperatura zaobserwowana na liczniku - 35,5°C

Pomnik kolejki wilanowskiej © yurek55

Lokomotywa na Sadybie © yurek55

Rzeźba lokomotywy © yurek55

Pole Mokotowskie © yurek55
- DST 15.89km
- Czas 00:50
- VAVG 19.07km/h
- VMAX 30.20km/h
- Temperatura 35.5°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 czerwca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Rowerowy spacer.
Po wczorajszym dniu, nie miałem dziś ochoty na jakikolwiek wysiłek fizyczny. Ponieważ jednak już wczesniej obiecałem dostarczyć samochód z Piaseczna, do mechanika na Tarchomin, musiałem użyć roweru jako środka transportu. Pierwszy etap trasy przejechałem wspomagany adrenaliną, bo rano niefrasobliwie mitrężyłem czas na picie kawy i czytanie, by o dziewiatej uświadomić sobie w panice, że umówiłem się na oddanie samochodu pomiędzy 10 a 10:30. Dzięki niej, 21 km do Piaseczna przejechałem w standardowym dla mnie czasie, biorąc przeciwny wiatr pod uwagę. Na miejscu zapakowałem rower do bagażnika i drugi etap podróży przez całą Warszawę, z południa na północ, przejechałem już z wiatrem w plecy. Samochodem. Telefon od zaniepokojonego mechanika odebrałem już prawie u celu podróży i po chwili mogłęm juz mu oddać dowód i kluczyki, a sam udać się w dalszą drogę rowerem. Przez jeden moment zaświtała mi w głowie myśl, żeby pojechać do Nowego Dworu Mazowieckiego i wrócić drugą strona Wisły, ale szybko wypędziłem ją z głowy. Most żelazny widziałem przecież wczoraj, a powrót tyle kilometrów pod wiatr, to nie na moje siły. Okazało się, że miałem rację, bo nawet jadąc tylko z Tarchomina nie mogłem zmobilizowac organizmu do wysiłku i bardzo szybko zrezygnowałem z walki o przyzwoitą średnią prędkość. Cała droga powrotna to klasyczne bajabongo. Poczatkowo postanowiłem wracać ulicą Modlińską, bo jazda po ruchliwej ulicy zawsze wyzwala we mnie pokłady energii, ale nie tym razem. Szybko więc zmieniłem zdanie i skręciłem w ulicą Sprawną, by po chwili sprawnie dojechać do Kępy Tarchomińskiej i dalej pojechać spokojnym, spacerowym tempem po wiślanym wale.
Jak pisałem w czwartek trwają prace nad przedłużeniem tego traktu spacerowego i można dojechać tylko do ulicy Maciejewskiego, ale do mostu jest już stamtąd niedaleko.

Przedłużanie drogi spacerowej na Tarchominie © yurek55
Spoglądając na Wisłę zaskoczył mnie widok zalanej wodą betonowej ostrogi rzecznej, jeszcze trzy dni temu okupowanej przez wędkarzy. Jakoś mi umknęła wiadomlośc o obfitych opadach deszczu na południu Polski, więc skąd ten przybór wód?

Wisła wezbrała © yurek55
A ten znak, to przykład, dlaczego Polacy mają luźny stosunek do przepisów ruchu drogowego. Stoi w tym miejscu od wielu tygodni i od wielu tygodni rowerzyści olewaja go - i słusznie, bo przejazd pod remontowanym mostem, jest. Takich przykładów bezrozumnie ustawionych znaków, są w naszym kraju setki. To jak mamy mieć szacunek dla prawa i przestrzegać wszystkich przepisów?

Znak prawdę powie...jak Cyganka:) © yurek55
Będąc na Podzamczu poprosiłem Pana Lindleya, żeby mi przy swojej ławeczce roweru popilnował, a sam poszedłem ochłodzić się w fontannie. Ławeczka, jak przystało na twórcę wodociągów warszawskich, jest skonstruowana ławkę z dwóch pomp oraz rur wodociągowych tworzących siedzisko i oparcie ławki. Mr Lindley stoi obok opierając się na zaworze wodociągowym.

Ławeczka Williama Heerleina Lindleya © yurek55
Na Placu Zamkowym trwaja końcowe prace nad biurowcem o swojsko brzmiącej nazwie Business With Heritage. Powstał on pomimo protestów, kontroli, a nawet dymisji miejskiej urzędniczki zatwierdzającej budowę. I co? I nic. Budynek stoi i stać będzie. Mnie nawet specjalnie nie razi, we Wrocławiu widziałem gorsze rzeczy na Starówce.

Kontrowersyjny(?) biurowiec na Placu Zamkowym © yurek55
I tyle na dziś.
Jak pisałem w czwartek trwają prace nad przedłużeniem tego traktu spacerowego i można dojechać tylko do ulicy Maciejewskiego, ale do mostu jest już stamtąd niedaleko.

Przedłużanie drogi spacerowej na Tarchominie © yurek55
Spoglądając na Wisłę zaskoczył mnie widok zalanej wodą betonowej ostrogi rzecznej, jeszcze trzy dni temu okupowanej przez wędkarzy. Jakoś mi umknęła wiadomlośc o obfitych opadach deszczu na południu Polski, więc skąd ten przybór wód?

Wisła wezbrała © yurek55
A ten znak, to przykład, dlaczego Polacy mają luźny stosunek do przepisów ruchu drogowego. Stoi w tym miejscu od wielu tygodni i od wielu tygodni rowerzyści olewaja go - i słusznie, bo przejazd pod remontowanym mostem, jest. Takich przykładów bezrozumnie ustawionych znaków, są w naszym kraju setki. To jak mamy mieć szacunek dla prawa i przestrzegać wszystkich przepisów?

Znak prawdę powie...jak Cyganka:) © yurek55
Będąc na Podzamczu poprosiłem Pana Lindleya, żeby mi przy swojej ławeczce roweru popilnował, a sam poszedłem ochłodzić się w fontannie. Ławeczka, jak przystało na twórcę wodociągów warszawskich, jest skonstruowana ławkę z dwóch pomp oraz rur wodociągowych tworzących siedzisko i oparcie ławki. Mr Lindley stoi obok opierając się na zaworze wodociągowym.

Ławeczka Williama Heerleina Lindleya © yurek55
Na Placu Zamkowym trwaja końcowe prace nad biurowcem o swojsko brzmiącej nazwie Business With Heritage. Powstał on pomimo protestów, kontroli, a nawet dymisji miejskiej urzędniczki zatwierdzającej budowę. I co? I nic. Budynek stoi i stać będzie. Mnie nawet specjalnie nie razi, we Wrocławiu widziałem gorsze rzeczy na Starówce.

Kontrowersyjny(?) biurowiec na Placu Zamkowym © yurek55
I tyle na dziś.
- DST 46.31km
- Czas 02:39
- VAVG 17.48km/h
- VMAX 37.20km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2015
Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, 50-100
Trochę więcej kilometrów
Mało jeżdżę i nie wiem dlaczego mi się nie chce. Rano pojechałem do przychodni na wizytę do lekarza i zajęło mi to bite dwie godziny. To znaczy nie jazda, rzecz jasna, tylko czekanie. Gdy wróciłem, przebrałem się po kolarsku i pojechałem na Bielany, ale w trakcie jazdy przypomniałem sobie, że to co mam tam zawieźć jest jeszcze w Piasecznie. Zawróciłem więc i przez Włochy, a potem opłotkami dojechałem do Raszyna i tylko raz musiałem zawrócić. Zapędziłem się ulicą Dzwonkową do końca i pojechałem wzdłuż obwodnicy licząc, że dojadę do wiaduktu, ale droga się skończyła tu gdzie widać. Zdjęcie zrobiłem z wiaduktu gdy już zawróciłem i Szyszkową dojechałem gdzie trzeba.

Na wiadukcie do Raszyna © yurek55
W Raszynie wyjeżdża się przy kościele, potem już tylko Janki i kawałek drogi w przebudowie. Na razie nie wyobrażam sobie jak ten węzeł będzie wyglądał po skończeniu.

Aleja Krakowska przed Magdalenką © yurek55
Trasa do Piaseczna minęła szybko i bez sensacji, reszta też w sumie jakaś nudna. No może z wyjątkiem tego miejsca, gdzie "Na Wspólnej" kręcili :).

"Na Wspólnej" na Czerniakowskiej © yurek55
W Porcie Czerniakowskim zaciekawił mnie dom na wodzie. W Polsce nie są one tak popularne, jak choćby w Holandii, dużo przeciwności prawnych trzeba pokonać, by zamieszkać na stałe na takiej barce, (choćby kwestia adresu), ale są już pozytywni wariaci, którzy to robią. Niestety adres strony podany na burcie statku nie istnieje.

Port Czerniakowski © yurek55

Dom na wodzie © yurek55

Przy Lasku na Kole © yurek55

Gigantyczny korek na Prymasa © yurek55
Drogą nad Wisłą dojechałem do Podleśnej i koło IMiGW wyjechałem na Żoliborz. Na Barcickiej zostawiłem Maćkowi buciki dla jego córki i mogłem już wracać do domu. Przez cały czas mojej podróży deszcz wisiał w powietrzu, ale udało się przejechać cała trasę o suchym kole.
Trasy do przychodni nie rejestrowałem, kilometry z licznika.

Na wiadukcie do Raszyna © yurek55
W Raszynie wyjeżdża się przy kościele, potem już tylko Janki i kawałek drogi w przebudowie. Na razie nie wyobrażam sobie jak ten węzeł będzie wyglądał po skończeniu.

Aleja Krakowska przed Magdalenką © yurek55
Trasa do Piaseczna minęła szybko i bez sensacji, reszta też w sumie jakaś nudna. No może z wyjątkiem tego miejsca, gdzie "Na Wspólnej" kręcili :).

"Na Wspólnej" na Czerniakowskiej © yurek55
W Porcie Czerniakowskim zaciekawił mnie dom na wodzie. W Polsce nie są one tak popularne, jak choćby w Holandii, dużo przeciwności prawnych trzeba pokonać, by zamieszkać na stałe na takiej barce, (choćby kwestia adresu), ale są już pozytywni wariaci, którzy to robią. Niestety adres strony podany na burcie statku nie istnieje.

Port Czerniakowski © yurek55

Dom na wodzie © yurek55

Przy Lasku na Kole © yurek55

Gigantyczny korek na Prymasa © yurek55
Drogą nad Wisłą dojechałem do Podleśnej i koło IMiGW wyjechałem na Żoliborz. Na Barcickiej zostawiłem Maćkowi buciki dla jego córki i mogłem już wracać do domu. Przez cały czas mojej podróży deszcz wisiał w powietrzu, ale udało się przejechać cała trasę o suchym kole.
Trasy do przychodni nie rejestrowałem, kilometry z licznika.
- DST 87.00km
- Czas 04:14
- VAVG 20.55km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 maja 2015
Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów
Stała trasa kurierska :)
Dziś zawiozłem pistolet na Ursynów, ale gołąb widocznie wyczuł pismo nosem i się nie pojawił. Udzieliłem więc córce krótkiego instruktażu posługiwania się bronią, zjadłem następny - już ostatni, na szczęście - kawałek komunijnego tortu i pojechałem przez las do Piaseczna. Nie mogłem się rozsiadywać za bardzo, bo zaraz Agnieszka z dzieciakami klasowymi na basen jechała, ja miałem przed sobą kawał drogi, a pogoda była wybitnie niepewna. Czarne chmury wisiały na głową cały czas, temperatura zupełnie niewiosenna, a ja byłem niespecjalnie ubraniowo przygotowany. Do Piaseczna jechałem przez las i Puławską, czyli najkrótszą drogą. W lesie droga mokra, a ja po jej przejechaniu miałem mocno nakropkowane na czarno nogi. Miałem co myć po powrocie.

Droga w Lesie Kabackim © yurek55
W Piasecznie tym razem też zabawiłem krótko, nawet kawy nie wypiłem, tylko zostawiłem słoik z ogórkową i wybrałem się w drogę powrotną. Trasa taka sama jak zawsze, z tym, że dziś zajechałem do sklepu 2 kółka po koszyk na bidon, a potem na zakupy do "L". Ponieważ nie było tam potrzebnych rzeczy pojechałem do drugiego "L" na Włochach, dzięki czemu przekroczyłem dystans 50 km.

Dojazdówka do technicznej na Paluchu © yurek55
Ponieważ na Endomondo nastąpiły zmiany, które chyba nie do końca mi się podobają, , a na dodatek nie mogę teraz wogóle znaleźć opcji publikowania trasy na blogu, zdecydowałem sie przenieść na Navime.pl . To prosta, polska aplikacja i na moje potrzeby zupełnie wystarczająca. Znajomych z Endomondo przepraszam, aktywność swoją wygaszam, do tej aplikacji zapraszam. Dobre, bo polskie.
PS. Pętla niezamknięta, bo oczywiście po ręcznej pauzie w ostatnim sklepie zapomniałem włączyć.
.

Droga w Lesie Kabackim © yurek55
W Piasecznie tym razem też zabawiłem krótko, nawet kawy nie wypiłem, tylko zostawiłem słoik z ogórkową i wybrałem się w drogę powrotną. Trasa taka sama jak zawsze, z tym, że dziś zajechałem do sklepu 2 kółka po koszyk na bidon, a potem na zakupy do "L". Ponieważ nie było tam potrzebnych rzeczy pojechałem do drugiego "L" na Włochach, dzięki czemu przekroczyłem dystans 50 km.

Dojazdówka do technicznej na Paluchu © yurek55
Ponieważ na Endomondo nastąpiły zmiany, które chyba nie do końca mi się podobają, , a na dodatek nie mogę teraz wogóle znaleźć opcji publikowania trasy na blogu, zdecydowałem sie przenieść na Navime.pl . To prosta, polska aplikacja i na moje potrzeby zupełnie wystarczająca. Znajomych z Endomondo przepraszam, aktywność swoją wygaszam, do tej aplikacji zapraszam. Dobre, bo polskie.
PS. Pętla niezamknięta, bo oczywiście po ręcznej pauzie w ostatnim sklepie zapomniałem włączyć.
.
- DST 52.26km
- Czas 02:32
- VAVG 20.63km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 maja 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Szukając Bula
Wczoraj miałem zabrać z domu i zawieźć samochodem co cięższe rzeczy do Agnieszki. Ponieważ jak pisałem, nie miałem jak dostać się do mieszkania, to postanowiłem dziś wykonać zaległy kurs rowerem. To był właściwie jedyny, na siłę znaleziony powód, do ruszenia się z domu. Nadal nie mam ochoty na jeżdżenie i nic na to nie poradzę, dość powiedzieć, że wyruszyłem dopiero około południa. Drugi powód był taki, że chciałem znaleźć baner, który wczoraj sfotografowała Katana 1978 .
Jak już skończyłem czytać, zapakowałem rzeczy dla Agnieszki do większego, wojskowego plecaka z amerykańskiego demobilu i pojechałem. Trudno jest już urozmaicać trasę Ochota - Ursynów, bo wariantów jest skończona liczba, a plecak swoje ważył, więc tym razem pojechałem Puławską (wczoraj Aleją Niepodległości). Na KEN przeniosłem się na ddr i powoli jadąc wypatrywałem szukanego banneru. Ponieważ nigdzie się nie spieszyłem, skręciłem przy Pasażu Ursynowskim i za kościołem natknąłem się na na kolejne miejsce z fontannami w Warszawie.

Kościół Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie © yurek55
Dojechałem tak do Belgradzkiej ale plakatu nie znalazłem. U Agnieszki tradycyjna kawa, jakieś słodkości, chwila rozmowy i odpoczynku, dziś krótszego, bo i czasu mniej i pogoda niepewna. Opowiedziałem jej o poszukiwaniach na KEN i dowiedziałem się, że taki plakat jest też na Rosoła. W trakcie rozmowy usłyszałem charakterystyczne gołębie gruchanie i co się okazało? To wczorajszy lokator gniazda powrócił, one mają jakąś szczególną pamięć miejsca i wracają - niestety. Niestety - dla niego, bo czeka go eksterminacja przy pomocy pistoletu. Chce wojny? Będzie ją miał! Od jutra zaczynam polowanie.
Wracając, na Rosoła bez trudu znalazłem plakat Bronka, ale w stanie nie dającym się odczytać. Zadbali o to funkcjonariusze Systemu.

Co tu jest napisane? © yurek55
Postanowiłem jeszcze raz przejechać KEN i tym razem znalazłem, ta-dam! Widocznie tak wysoko nie sięgnęli.

Wyborczy banner na Ursynowie © yurek55
Z Ursynowa wyjeżdżałem inną drogą niż do tej pory, przez jakiś park z alejkami (Romana Kozłowskiego jak się okazuje) i górką pośrodku, a po pokonaniu tego mrocznego przejścia znalazłem się na Rzymowskiego.

Przejście podziemne na Ursynowie © yurek55
Później na rondzie Cybernetyki i Postępu byłem świadkiem stłuczki trzech samochodów. Jeden uderzył potem w znak i położył go na poboczu, drugiemu odpadł cały zderzak z przodu, a trzeci nie wiem, bo pojechałem. Nikt się nie bił, nie krzyczał, nic spektakularnego się nie działo, to po co miałem stać? I tak to minął mi kolejny słaborowerowy dzień.
Jak już skończyłem czytać, zapakowałem rzeczy dla Agnieszki do większego, wojskowego plecaka z amerykańskiego demobilu i pojechałem. Trudno jest już urozmaicać trasę Ochota - Ursynów, bo wariantów jest skończona liczba, a plecak swoje ważył, więc tym razem pojechałem Puławską (wczoraj Aleją Niepodległości). Na KEN przeniosłem się na ddr i powoli jadąc wypatrywałem szukanego banneru. Ponieważ nigdzie się nie spieszyłem, skręciłem przy Pasażu Ursynowskim i za kościołem natknąłem się na na kolejne miejsce z fontannami w Warszawie.

Kościół Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie © yurek55
Dojechałem tak do Belgradzkiej ale plakatu nie znalazłem. U Agnieszki tradycyjna kawa, jakieś słodkości, chwila rozmowy i odpoczynku, dziś krótszego, bo i czasu mniej i pogoda niepewna. Opowiedziałem jej o poszukiwaniach na KEN i dowiedziałem się, że taki plakat jest też na Rosoła. W trakcie rozmowy usłyszałem charakterystyczne gołębie gruchanie i co się okazało? To wczorajszy lokator gniazda powrócił, one mają jakąś szczególną pamięć miejsca i wracają - niestety. Niestety - dla niego, bo czeka go eksterminacja przy pomocy pistoletu. Chce wojny? Będzie ją miał! Od jutra zaczynam polowanie.
Wracając, na Rosoła bez trudu znalazłem plakat Bronka, ale w stanie nie dającym się odczytać. Zadbali o to funkcjonariusze Systemu.

Co tu jest napisane? © yurek55
Postanowiłem jeszcze raz przejechać KEN i tym razem znalazłem, ta-dam! Widocznie tak wysoko nie sięgnęli.

Wyborczy banner na Ursynowie © yurek55
Z Ursynowa wyjeżdżałem inną drogą niż do tej pory, przez jakiś park z alejkami (Romana Kozłowskiego jak się okazuje) i górką pośrodku, a po pokonaniu tego mrocznego przejścia znalazłem się na Rzymowskiego.

Przejście podziemne na Ursynowie © yurek55
Później na rondzie Cybernetyki i Postępu byłem świadkiem stłuczki trzech samochodów. Jeden uderzył potem w znak i położył go na poboczu, drugiemu odpadł cały zderzak z przodu, a trzeci nie wiem, bo pojechałem. Nikt się nie bił, nie krzyczał, nic spektakularnego się nie działo, to po co miałem stać? I tak to minął mi kolejny słaborowerowy dzień.
- DST 30.00km
- Czas 01:36
- VAVG 18.75km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 maja 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Aaaaby gniazdo gołębie zlikwidować....
Jakoś tak ostatnio się składa, że jeżdżę albo do jednej, albo do drugiej córki, albo do obydwu. W sumie to nawet dobrze, bo inaczej wcale bym chyba z domu nie wychodził. Dziś okazją do wyjazdu na Ursynów była konieczność przewiezienia krzeseł i paru innych rzeczy po niedzielnej uroczystości. Oczywiście nie rowerem, ale rower posłużył mi jako środek dojazdu, resztę załatwiłem kombiakiem córki. Nie do końca wszystko poszło po mojej myśli, bo klucze od mieszkania zostały w plecaku i krzesła musiałem do sąsiadki dać na przechowanie, ale poza tym, wszystko OK. Potem jak wróciłem, to mi się odechciało dalszych wypraw rowerowych i wolałem posiedzieć na słoneczku na balkonie, przy kawie i słodkościach różnych. Przy okazji zrobiłem dobry uczynek i zlikwidowałem gołębie gniazdo umieszczone w załomie rynnowym, w trudno dostępnym miejscu. Wystarczyło kilka wiader wody i użycie wystarczająco długiego kijaszka, z przymocowanym drutem od rozplątanego wieszaka z pralni. A kiedy już w końcu zrobiło się trochę późno, to musiałem wracać normalną drogą, a nie jak planowałem początkowo, przez Gassy i Karczew. Tylko prawdę powiedziawszy, nie były to plany, a raczej takie nie do końca skrystalizowane "chciejstwo", które nie wyszło. Niemniej żeby ślad jakoś wyglądał postanowiłem wrócić ulicą Poleczki i Wirażową. Dość nieoczekiwanie spotkałem wychodzącą z pracy X.P i mieliśmy okazję sprawdzić się na dystansie do domu, kto pierwszy. Pomimo, że nie pojechałem najkrótszą drogą, to w domu byłem dwadzieścia pięć minut wcześniej, a co ważniejsze, zdążyłem przed ulewą. Nie wszystkim się to udało....
Ciekawe czyja była ta willa przed wojną?

Willa Łowicka/Madalińskiego © yurek55
Trasa przejazdu
Ciekawe czyja była ta willa przed wojną?

Willa Łowicka/Madalińskiego © yurek55
Trasa przejazdu
- DST 27.67km
- Czas 01:28
- VAVG 18.87km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 maja 2015
Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, <50
Trasa Ursynów - Piaseczno
Trochę na siłę wyszukałem powód by pojechać na Ursynów i do Piaseczna, gdyby nie to, chętnie zostałbym w domu. Wiatr przeszkadzał w jeździe, a ja dziś nie miałem ambicji by z nim walczyć. Stąd też niezbyt imponująca średnia prędkość, ale w maratonach startował nie będę, w BBTour, również. Wystarczy, że na wsi babcię z koszykiem na kierownicy wyprzedzę, albo jej męża z reklamówką w drodze ze sklepu.
Słabo się jechało jednym słowem.

Remont Mleczarskiej trwa © yurek55

Dwa konie, dwa samochody i jeden samolot © yurek55

Trzy konie © yurek55

Trzy czwarte konia © yurek55
Ponieważ mapy z endo nie dają się wkleić, załączam link
Słabo się jechało jednym słowem.

Remont Mleczarskiej trwa © yurek55

Dwa konie, dwa samochody i jeden samolot © yurek55

Trzy konie © yurek55

Trzy czwarte konia © yurek55
Ponieważ mapy z endo nie dają się wkleić, załączam link
- DST 43.69km
- Czas 02:18
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 maja 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Na randkę do Piaseczna
Właściwie nie ma co pisać.

Rynek w Piasecznie © yurek55

P & R, czyli Parkuj i Jedź - Mysiadło © yurek55
Ponad dwadzieścia rowerów tam stało przy przystanku autobusowym na Puławskiej

Rybak dalekomorski © yurek55
Zdjęcie specjalnie dla eranis w kwestii mojego "randkowania" :)

Rynek w Piasecznie © yurek55

P & R, czyli Parkuj i Jedź - Mysiadło © yurek55
Ponad dwadzieścia rowerów tam stało przy przystanku autobusowym na Puławskiej

Rybak dalekomorski © yurek55
Zdjęcie specjalnie dla eranis w kwestii mojego "randkowania" :)
- DST 44.70km
- Teren 1.00km
- Czas 02:11
- VAVG 20.47km/h
- VMAX 30.70km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















