Wpisy archiwalne w kategorii
Naprawy
| Dystans całkowity: | 4903.43 km (w terenie 64.00 km; 1.31%) |
| Czas w ruchu: | 244:54 |
| Średnia prędkość: | 19.99 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.30 km/h |
| Suma podjazdów: | 5097 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 123 (78 %) |
| Maks. tętno średnie: | 93 (59 %) |
| Suma kalorii: | 50117 kcal |
| Liczba aktywności: | 97 |
| Średnio na aktywność: | 50.55 km i 2h 33m |
| Więcej statystyk | |
Przejazd techniczny
Spędziłem duzo czasu w piwnicy myjąc,wycierając, czyszcząc, smarując, wymieniając i zamieniając. Na jazdę już czasu zabrakło. :) A tak naprawdę, to szkoda mi było go tak od razu usyfić. Pojechałem tylko do biblioteki i z powrotem.
Klocki - tył + łańcuch
Klocki - tył + łańcuch
- DST 2.76km
- Czas 00:10
- VAVG 16.56km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
A to Polska właśnie...
Jeśli wydaje wam się, że narkotyki w naszym kraju są nielegalne, to... macie rację! A to, że w Warszawie można legalnie prowadzić taką działalność, to kolejna luka prawna, analogiczna jak z dopalaczami. Tu się sprzedaje nasiona marihuany DLA KOLEKCJONERÓW! Obrót nasionkami tej sympatycznej roślinki jest całkowicie legalny i nawet sprzedawca poradził mi wrzucenie zdjęcia na fejsbuka. Mają oczywiście stronę i sklep internetowy, oferują nasionka do hodowli domowej i do upraw gruntowych, pojedyncze i w torebkach, wysokie krzaczki albo niskie, z dużą, średnią i niską zawartością substancji aktywnej (THC). Brać, wybierać, nie żałować, do wyboru, do koloru.
I żeby nie było, to jestem zwolennikiem legalizacji marihuany, nie tylko do celów medycznych. Ale takie ostentacyjne i bezczelne robienie w konia mojego państwa, bardzo mi się nie podoba.

Komu, komu bo idę do domu! © yurek55
Pozostałą część wpisu poświęcam warszawskim muralom (i dachalom). Zaczniemy od dachalu na Powsińskiej.

Nie mural, tylko dachal © yurek55

Budynek z dachalem © yurek55
A tu już murale na budynkach spółdzielni "Wyżyny" powstałe w ramach budżetu partycypacyjnego. Kolejnym będzie słynny gospodarz domu pan Stanisław Anioł, ale jeszcze nie wiem, gdzie go malują.
Ten miś wpatrzony w motylka jest przy ulicy Meander.

Miś od podwórka © yurek55

Miś od ulicy © yurek55

Widok na ursynowskiego misia z ul. KEN © yurek55
A ptaki są na ulicy Na Uboczu

Domek dla ptaków © yurek55

Ptaszki, ptaszęta © yurek55
I jeszcze jeden, ale ten był już dawniej

Biblioteka na Ursynowie © yurek55
I ostatni

Kolejny mural, przy Świętokrzyskiej © yurek55
A na zakończenie taki widoczek z dedykacją dla morsa, temperatura 8°C, odczuwalna nieco niższa, bo wiatr.

Październikowy strój kolarski © yurek55
Wieczorem zamieniłem łańcuchy
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/761583724/embed/1babcff43fe3df53b6b94179e0adc4a1b2cc231e">
I żeby nie było, to jestem zwolennikiem legalizacji marihuany, nie tylko do celów medycznych. Ale takie ostentacyjne i bezczelne robienie w konia mojego państwa, bardzo mi się nie podoba.

Komu, komu bo idę do domu! © yurek55
Pozostałą część wpisu poświęcam warszawskim muralom (i dachalom). Zaczniemy od dachalu na Powsińskiej.

Nie mural, tylko dachal © yurek55

Budynek z dachalem © yurek55
A tu już murale na budynkach spółdzielni "Wyżyny" powstałe w ramach budżetu partycypacyjnego. Kolejnym będzie słynny gospodarz domu pan Stanisław Anioł, ale jeszcze nie wiem, gdzie go malują.
Ten miś wpatrzony w motylka jest przy ulicy Meander.

Miś od podwórka © yurek55

Miś od ulicy © yurek55

Widok na ursynowskiego misia z ul. KEN © yurek55
A ptaki są na ulicy Na Uboczu

Domek dla ptaków © yurek55

Ptaszki, ptaszęta © yurek55
I jeszcze jeden, ale ten był już dawniej

Biblioteka na Ursynowie © yurek55
I ostatni

Kolejny mural, przy Świętokrzyskiej © yurek55
A na zakończenie taki widoczek z dedykacją dla morsa, temperatura 8°C, odczuwalna nieco niższa, bo wiatr.

Październikowy strój kolarski © yurek55
Wieczorem zamieniłem łańcuchy
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/761583724/embed/1babcff43fe3df53b6b94179e0adc4a1b2cc231e">
- DST 37.30km
- Czas 02:03
- VAVG 18.20km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Setka przy sobocie
Sobotnia wycieczka nie była planowana na setkę, ale wyszło, jak wyszło. Jest w tym trochę zasługi Adama (Księgowego), który gdy go odwiedziłem... Ale od początku.
Obudziło mnie dochodzące zza okna stukanie młotkiem w coś metalowego. Na zegarze była dopiero siódma, sobota, ludzie chcą spać, a tu jakiś debil wali. Poleżałem chwilę, ale wiedziałem, że przecież przy tym hałasie już nie zasnę, więc chcąc nie chcąc, wstałem. Pierwsze co zrobiłem, to wyjrzałem przez okna - i co zobaczyłem? Panów montujących profesjonalną estradę, a że coś nie pasowało, to jeden z nich młotkiem prostował, albo dopasowywał stalowe elementy konstrukcji. No cóż, to są uroki mieszkania w takim miejscu. Po śniadaniu i sprawdzeniu temperatury, ubrałem się stosownie, czyli koszulka z długim rękawem, spodnie z krótkim, deszczówka do kieszonki na plecach i pojechałem. Jak zwykle na początku było mi trochę chłodno, ale już po chwili organizm przyzwyczaił się do temperatury zewnętrznej i mogłem spokojnie jechać dalej. Potem nawet podwijałem rękami i rozpinałem suwak, tak się cieplutko zrobiło, a spotkani rowerzyści jeździli różnie: jedni w czapkach i kurtkach, drudzy całkiem na krótko.

Wisła z Mostu Marii C-S © yurek55
Na moście imienia naszej noblistki zrobiłem krótki przystanek na obowiązkową fotkę, a dalej postanowiłem przetestować drogę od Jagiellońskiej do Płochocińskiej przez Płudy. Jeżdżenie wałem wiślanym do Jabłonny już mi się trochę znudziło, a zresztą niedawno jechałem nad Zalewem, tak samo jak od Nowego Dworu do Łomianek. Tym razem wymyśliłem jazdę do Nieporętu i powrót drogą marecką do Rembertowa. Ulicą Klasyków jechałem tak, jak pokazywał znak pierwszeństwa, co nie było dobrym pomysłem, bo się troszkę zagubiłem. Krótki rzut oka na mapę wystarczył, by skorygować ten błąd i dotrzeć do pierwotnie wybranej drogi, ale dzięki temu pierwszy raz zobaczyłem słynny areszt śledczy na Ciupagi 1.

Ciupagi 1 © yurek55
Na Płochocińskiej w stronę Zalewu sunął nieprzerwany sznur aut, całkiem jakby to był środek lata, a na Zalewie widziałem mrowie i zatrzęsienie żagli na wodzie. W Nieporęcie jak zwykle zajechałem do sklepu przywitać się z Adamem i zamienić kilka słów, oraz pogratulować mu podjęcia wyzwania przejechania "z marszu" ultramaratonu. I wtedy, gdy zapytał mnie czy znowu celuję w setkę, popatrzyłem na zegarek, na licznik i wtedy skalkulowałem, że może się udać. Adam przypomniał mi tylko jak wyglądają pobocza na mojej drodze powrotnej, ale ja już podjąłem decyzję.

Rondo w Nieporęcie © yurek55
Tym razem nie robiłem już zdjęć białych żagli na Zalewie, bo ruch samochodowy na moście był tak duży, że przejść z rowerem na drugą stronę było niemal niepodobieństwem. Mostu kolejowego tez nie cyknąłem, bo było pod słońce i dlatego musimy zadowolić się zdjęciem ronda. Droga z Nieporętu, aż do przejazdu nad wylotówką na Białystok, ma szerokie pobocze i rzeczywiście dopiero Adam uzmysłowił mi, jak bardzo jest ono poharatane. Jechałem przecież już tamtędy wiele razy i jakoś mi to w pamięci nie utkwiło. Teraz też nie bardzo się tym przejąłem i w najgorszych miejscach jechałem po prostu normalnie jezdnią. Zresztą po przejechaniu wiaduktu nad wspomnianą drogą pobocze się kończy i nie ma już problemu. Niestety ruch samochodowy na tej drodze pomimo, że to w kierunku Warszawy, wcale nie był mniejszy niż do Nieporętu. A właściwie to był zdecydowanie większy. Na dojazdach do rond tworzyły się monstrualne korki i nie chcę myśleć, co tam się dzieje, jak ludzie w tygodniu do pracy dojeżdżają. Na dodatek trwają cały czas prace drogowe i dopóki się nie skończą, nie ma szans na poprawę płynności ruchu.

Droga przez mękę (631) © yurek55

Budowa obwodnicy © yurek55

Budowa obwodnicy Marek © yurek55

Droga Nieporęt - Rembertów tzw. marecka © yurek55
Powyższe zdjęcie zrobiłem mając za plecami ulicę Strażacką i to już był ostatni kawałek utrudnień. Za moment byłem już przy skrzyżowaniu z Marsa, ale tym razem w nią nie skręciłem, bo zdawało mi się, że może być za krótko. Dodatkowo chciałem przyjrzeć się w Międzylesiu budowie tunelu pod torami i przypomnieć sobie drogę do Anina. Po dojechaniu do dawnego przejazdu przez tory, na próżno szukałem miejsca, gdzie rowerzyści i piesi mogą przemieścić się na drugą stronę. Wreszcie spytałem i dopiero wtedy udało mi się zlokalizować oddalone nieco przejście i przedostać się na drugą stronę.

Tunel pod torami w Międzylesiu (w budowie) © yurek55

Wielkomiejsko w Międzylesiu © yurek55

Można się pogubić © yurek55
Dalej już bez niespodzianek dotarłem do Mostu Siekierkowskiego i stamtąd najkrótszą drogą na obiad do domu.

Panorama warszawska © yurek55
Po powrocie zamieniłem łańcuch.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/723318312/embed/697a66d835934b7d217b82d622c71e692a0a109c">
Obudziło mnie dochodzące zza okna stukanie młotkiem w coś metalowego. Na zegarze była dopiero siódma, sobota, ludzie chcą spać, a tu jakiś debil wali. Poleżałem chwilę, ale wiedziałem, że przecież przy tym hałasie już nie zasnę, więc chcąc nie chcąc, wstałem. Pierwsze co zrobiłem, to wyjrzałem przez okna - i co zobaczyłem? Panów montujących profesjonalną estradę, a że coś nie pasowało, to jeden z nich młotkiem prostował, albo dopasowywał stalowe elementy konstrukcji. No cóż, to są uroki mieszkania w takim miejscu. Po śniadaniu i sprawdzeniu temperatury, ubrałem się stosownie, czyli koszulka z długim rękawem, spodnie z krótkim, deszczówka do kieszonki na plecach i pojechałem. Jak zwykle na początku było mi trochę chłodno, ale już po chwili organizm przyzwyczaił się do temperatury zewnętrznej i mogłem spokojnie jechać dalej. Potem nawet podwijałem rękami i rozpinałem suwak, tak się cieplutko zrobiło, a spotkani rowerzyści jeździli różnie: jedni w czapkach i kurtkach, drudzy całkiem na krótko.

Wisła z Mostu Marii C-S © yurek55
Na moście imienia naszej noblistki zrobiłem krótki przystanek na obowiązkową fotkę, a dalej postanowiłem przetestować drogę od Jagiellońskiej do Płochocińskiej przez Płudy. Jeżdżenie wałem wiślanym do Jabłonny już mi się trochę znudziło, a zresztą niedawno jechałem nad Zalewem, tak samo jak od Nowego Dworu do Łomianek. Tym razem wymyśliłem jazdę do Nieporętu i powrót drogą marecką do Rembertowa. Ulicą Klasyków jechałem tak, jak pokazywał znak pierwszeństwa, co nie było dobrym pomysłem, bo się troszkę zagubiłem. Krótki rzut oka na mapę wystarczył, by skorygować ten błąd i dotrzeć do pierwotnie wybranej drogi, ale dzięki temu pierwszy raz zobaczyłem słynny areszt śledczy na Ciupagi 1.

Ciupagi 1 © yurek55
Na Płochocińskiej w stronę Zalewu sunął nieprzerwany sznur aut, całkiem jakby to był środek lata, a na Zalewie widziałem mrowie i zatrzęsienie żagli na wodzie. W Nieporęcie jak zwykle zajechałem do sklepu przywitać się z Adamem i zamienić kilka słów, oraz pogratulować mu podjęcia wyzwania przejechania "z marszu" ultramaratonu. I wtedy, gdy zapytał mnie czy znowu celuję w setkę, popatrzyłem na zegarek, na licznik i wtedy skalkulowałem, że może się udać. Adam przypomniał mi tylko jak wyglądają pobocza na mojej drodze powrotnej, ale ja już podjąłem decyzję.

Rondo w Nieporęcie © yurek55
Tym razem nie robiłem już zdjęć białych żagli na Zalewie, bo ruch samochodowy na moście był tak duży, że przejść z rowerem na drugą stronę było niemal niepodobieństwem. Mostu kolejowego tez nie cyknąłem, bo było pod słońce i dlatego musimy zadowolić się zdjęciem ronda. Droga z Nieporętu, aż do przejazdu nad wylotówką na Białystok, ma szerokie pobocze i rzeczywiście dopiero Adam uzmysłowił mi, jak bardzo jest ono poharatane. Jechałem przecież już tamtędy wiele razy i jakoś mi to w pamięci nie utkwiło. Teraz też nie bardzo się tym przejąłem i w najgorszych miejscach jechałem po prostu normalnie jezdnią. Zresztą po przejechaniu wiaduktu nad wspomnianą drogą pobocze się kończy i nie ma już problemu. Niestety ruch samochodowy na tej drodze pomimo, że to w kierunku Warszawy, wcale nie był mniejszy niż do Nieporętu. A właściwie to był zdecydowanie większy. Na dojazdach do rond tworzyły się monstrualne korki i nie chcę myśleć, co tam się dzieje, jak ludzie w tygodniu do pracy dojeżdżają. Na dodatek trwają cały czas prace drogowe i dopóki się nie skończą, nie ma szans na poprawę płynności ruchu.

Droga przez mękę (631) © yurek55

Budowa obwodnicy © yurek55

Budowa obwodnicy Marek © yurek55

Droga Nieporęt - Rembertów tzw. marecka © yurek55
Powyższe zdjęcie zrobiłem mając za plecami ulicę Strażacką i to już był ostatni kawałek utrudnień. Za moment byłem już przy skrzyżowaniu z Marsa, ale tym razem w nią nie skręciłem, bo zdawało mi się, że może być za krótko. Dodatkowo chciałem przyjrzeć się w Międzylesiu budowie tunelu pod torami i przypomnieć sobie drogę do Anina. Po dojechaniu do dawnego przejazdu przez tory, na próżno szukałem miejsca, gdzie rowerzyści i piesi mogą przemieścić się na drugą stronę. Wreszcie spytałem i dopiero wtedy udało mi się zlokalizować oddalone nieco przejście i przedostać się na drugą stronę.

Tunel pod torami w Międzylesiu (w budowie) © yurek55

Wielkomiejsko w Międzylesiu © yurek55

Można się pogubić © yurek55
Dalej już bez niespodzianek dotarłem do Mostu Siekierkowskiego i stamtąd najkrótszą drogą na obiad do domu.

Panorama warszawska © yurek55
Po powrocie zamieniłem łańcuch.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/723318312/embed/697a66d835934b7d217b82d622c71e692a0a109c">
- DST 101.80km
- Czas 04:39
- VAVG 21.89km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze raz Gassy
Dawna tędy nie jechałem, a że trasa ta ma potencjał na "setkę", a mnie się wioski zachodnie znudziły - pojechałem. Z nowości widać remont wału i kolejną fazę remontu mostu na Jeziorce. Nowa jest też rozległa łacha w Gassach przy przystani. Stara natomiast jest moja mizerna umiejętność pokonywania ścianek i asekuracyjne, na klamkach zjeżdżanie po kocich łbach ulicą Świętego Antoniego w Górze Kalwarii. Przypomniałem sobie drogę do Karczewia wśród pól i sadów, a potem wzdłuż torów kolejki otwockiej dojechałem do Warszawy. Tutaj na skutek jakiejś pomroczności, zamiast pojechać prosto do Marsa, wpakowałem się na estakadę pełną pędzących samochodów, która doprowadziła mnie do Trasy Mostu Siekierkowskiego. Z ulgą opuściłem ją w pierwszym możliwym miejscu i przez Gocław i Saską Kępę dotarłem do Poniatoszczaka. Podejrzewałem, że może mi zabraknąć kilometrów jak pojadę prosto Alejami do domu, więc troszkę się pokręciłem.
PS. Na stravie nie ma porannego dystansu do przychodni i z powrotem.Byłem pierwszy w kolejce, ale pan doktor spóźnił się czterdzieści pięć minut. To jego norma
PS.2 Po powrocie zamieniłem łańcuchy.

Remont wału przeciwpowodziowego © yurek55

Remont mostu na Jeziorce trwa © yurek55

Piaszczysta łacha w Gassach © yurek55

Przystań promowa w Gassach © yurek55

Kapliczka w Dębówce 1948r © yurek55

Wisła w Górze Kalwarii © yurek55

Nowe centrum handlowe w Międzylesiu © yurek55

Kultowy samolot ma swoją ulicę na Gocławiu © yurek55

Plaża pod Mostem Poniatowskiego © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/703658480/embed/e345c66d1f3e81575c8f2c3d85cb3e40a66a6a70">
PS. Na stravie nie ma porannego dystansu do przychodni i z powrotem.
PS.2 Po powrocie zamieniłem łańcuchy.

Remont wału przeciwpowodziowego © yurek55

Remont mostu na Jeziorce trwa © yurek55

Piaszczysta łacha w Gassach © yurek55

Przystań promowa w Gassach © yurek55

Kapliczka w Dębówce 1948r © yurek55

Wisła w Górze Kalwarii © yurek55

Nowe centrum handlowe w Międzylesiu © yurek55

Kultowy samolot ma swoją ulicę na Gocławiu © yurek55

Plaża pod Mostem Poniatowskiego © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/703658480/embed/e345c66d1f3e81575c8f2c3d85cb3e40a66a6a70">
- DST 103.00km
- Teren 3.00km
- Czas 05:03
- VAVG 20.40km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Rekordowa dziura w dętce
Miałem w planach jazdę rowerem do Piaseczna, bo umówiłem się z córką i mieliśmy razem coś załatwić. Ale dętkowy pech coś mnie w tym roku nie chce opuścić. Już po kilkuset metrach, jeszcze nawet do szpitala na Banacha nie dojechałem, gdy w jednym momencie przednia opona kompletnie sflaczała. Ponieważ miałem wyliczony czas dojazdu, postanowiłem tym razem skorzystać z mleczka uszczelniającego w sprayu. Rzeczywiście po chwili opona wypełniła się, ale aplikator rzecz jasna nie daje właściwego ciśnienia, trzeba dopompować. Dziwnym trafem nie byłem w stanie tego zrobić, pompka nie mogła pokonać oporu wentyla. Nie miałem czasu na sprawdzanie co się stało i szybko podjąłem decyzję o odwrocie. Jak tylko ruszyłem natychmiast dostrzegłem, że coś jest nie tak z przednim kołem. Okazało się, że zbyt szybkie napełnienie dętki, spowodowało zsunięcie się w jednym miejscu opony z obręczy. Po dalszych kilkunastu metrach zaczęła opona ocierać o goleń amortyzatora, więc resztę drogi do domu pokonałem prowadząc rower. Pod koniec koło niemal całkiem się zablokowało, ale trochę niosąc, trochę na tylnym kole, doprowadziłem rower do domu. Do Piaseczna w rezultacie pojechałem samochodem, a za naprawę zabrałem się dopiero po południu. Do tego czasu znów zeszło całkiem powietrze, co przestało dziwić, jak przyjrzałem się dętce. Dziury o tak ostrych krawędziach, jakby wyciętych nożyczkami i tak długiego prostego przecięcia nie widziałem i nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co mogło spowodować tak rozległe uszkodzenie. Nie umiem też wytłumaczyć, jakim sposobem mleczko mogło je - choć na kilkanaście minut - uszczelnić.
"Są takie rzeczy nie niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom."
A pompka okazała się w porządku, nowa dętka już dała się napompować. Pojechałem jeszcze na stację i dobiłem do 5,5 atm, a potem zrobiłem małe wieczorne kółeczko dla sprawdzenia.

Dziurawa dętka © yurek55
"Są takie rzeczy nie niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom."
A pompka okazała się w porządku, nowa dętka już dała się napompować. Pojechałem jeszcze na stację i dobiłem do 5,5 atm, a potem zrobiłem małe wieczorne kółeczko dla sprawdzenia.

Dziurawa dętka © yurek55
- DST 4.00km
- Czas 00:20
- VAVG 12.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak duch
Od jakiegoś czasu rower mój wydaje podczas jazdy denerwujące dźwięki. Wprawdzie można znaleźć przełożenie gdy jest ciszej, ale pomimo wszystko, trochę mi to przeszkadza. Stwierdziłem, że źródłem jest łańcuch ocierający o wózek, a swoje dokładają też pedały, które źle zniosły kontakt z bałtyckim piaskiem. Ponieważ nie znam innego miejsca, gdzie w tak sympatycznej atmosferze i "od ręki" zajmują się rowerami klientów, pojechałem do Nieporętu. Księgowego zastałem przy pakowaniu roweru w karton do wysyłki i patrząc jak to robi, byłem rzeczywiście pod wrażeniem. Liczba użytych trytytek szła w dziesiątki, a z kawałków gąbki chroniących elementy przed otarciami w transporcie, można by materac dwuosobowy zrobić. Myślę, że nasz forumowy kolega musiał w młodości dużo grać w tetrisa i być mistrzem w tej grze. Patrzyłem jak w kartonie lądują poszczególne elementy, jak po kolei wypełnia się każdy centymetr wolnej powierzchni i jeszcze koszyczek na kierownicę się zmieścił i siodełko szerokie. No, tetris jak nic, wszystko dokładnie w swoim miejscu! Nie muszę dodawać, że w trakcie tych wszystkich czynności cały czas gadaliśmy o wszystkim i o niczym, ze szczególnym uwzględnieniem różnych aspektów posiadania niemowlaka w domu. No i troszkę o sprawach, że tak nazwę, ogólnorowerowych. Po zapakowaniu i zaklejeniu kartonu, powiedziałem wreszcie o moich problemach z rowerem. Adam natychmiast zauważył problem z obracaniem się pedałów i zasugerował wymianę, potem coś pokręcił śrubokrętem, troszkę pomajstrował przy manetkach i po chwili przerzutka chodziła jak złoto i łańcuch też przestał wydawać dźwięki. Uznałem też, że warto w końcu rozstać się z plastikowymi pedałami i przyznałem rację, że trzeba założyć coś lepszego. W cenie zakupu - nie muszę dodawać, że bardzo korzystnej - dostałem gratis montaż i po chwili korby zyskały nowy wygląd. Ale dopiero jak wsiadłem i zakręciłem, poczułem prawdziwą różnicę. Rzeczywiście but trzyma się ząbkowanej platformy rewelacyjnie, a co ważniejsze obraca się płynnie - i przede wszystkim, cicho.
Teraz poruszam się po drogach bezszelestnie, jak duch. Dziękuję Adam! :)

Pedallo © yurek55

Vistula River © yurek55

Kanał Królewski © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Rzeka Wisła © yurek55
Dystans z Locusa jest mniejszy, bo po wyjściu od Księgowego telefon złapał fixa dopiero w Legionowie. Pewnie dlatego, że nie włączyłem pauzy.
Teraz poruszam się po drogach bezszelestnie, jak duch. Dziękuję Adam! :)

Pedallo © yurek55

Vistula River © yurek55

Kanał Królewski © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Rzeka Wisła © yurek55
Dystans z Locusa jest mniejszy, bo po wyjściu od Księgowego telefon złapał fixa dopiero w Legionowie. Pewnie dlatego, że nie włączyłem pauzy.
- DST 81.00km
- Teren 3.00km
- Czas 03:51
- VAVG 21.04km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Pomiędzy mostami
Po kilku dniach przerwy przeznaczonych na opiekę nad dziećmi tudzież na inne sprawy rodzinne, z ochotą wsiadłem dziś na rower i pokręciłem trochę po mieście. Wydawało się od rana, że deszcz wisi w powietrzu, więc postanowiłem się nie oddalać zbytnio. Sprawdziłem postępy w budowie przeprawy rowerowej przy żerańskiej elektrociepłowni i drogą wzdłuż Wisły dojechałem do najbardziej na południe wysuniętego warszawskiego mostu. Tam obowiązkowa fotka, ale dalszą drogę do domu poprowadziłem nieco wydłużoną trasą, chciałem przekroczyć pięćdziesiąt kilometrów. Chciałem też przypomnieć sobie, jak jedzie się Doliną Służewiecką i Marynarską, ale wiaduktami nad torami i nad Żwirki i Wigury. Tam donośnie i przeciągle zatrąbił kierowca terenowego auta, jadący z ponad dopuszczalną prędkością lewym pasem. Pewno dawał w ten sposób wyraz swojej dezaprobacie dla mnie, choć zupełnie mu w niczym nie przeszkadzałem, na prawym pasie i przy krawędzi. Albo może myślał, że niespodziewanie zmienię pas na lewy i wjadę mu pod koła? Z troski o moje bezpieczeństwo użył profilaktycznie i ostrzegawczo klaksonu.
PS. Na ostatnim zdjęciu dokumentacja mojego dziennego przebiegu. Na rowerze muszę się dobrze sprężać, żeby w miesiąc tyle przejechać a tu wystarczyło niecałe dwanaście godzin. A ile gmin zaliczyłem, aż trudno zliczyć i spamiętać!
PS.2 Po powrocie zamieniłem łańcuchy.

Most rowerowy nad Kanałem Żerańskim w budowie © yurek55

Most rowerowy nad Kanałem Żerańskim zza płotu © yurek55

Panorama z żerańskiego brzegu © yurek55

Z Mostu Siekierkowskiego HDR © yurek55

Dzienny przebieg © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/674853825/embed/d0a377597c90c857e604c676399a9a580811d184">
PS. Na ostatnim zdjęciu dokumentacja mojego dziennego przebiegu. Na rowerze muszę się dobrze sprężać, żeby w miesiąc tyle przejechać a tu wystarczyło niecałe dwanaście godzin. A ile gmin zaliczyłem, aż trudno zliczyć i spamiętać!
PS.2 Po powrocie zamieniłem łańcuchy.

Most rowerowy nad Kanałem Żerańskim w budowie © yurek55

Most rowerowy nad Kanałem Żerańskim zza płotu © yurek55

Panorama z żerańskiego brzegu © yurek55

Z Mostu Siekierkowskiego HDR © yurek55

Dzienny przebieg © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/674853825/embed/d0a377597c90c857e604c676399a9a580811d184">
- DST 50.52km
- Teren 5.00km
- Czas 02:35
- VAVG 19.56km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2016
Kategoria 50-100, gminobranie, Nad morzem 4, Naprawy, przed śniadaniem
Damnica, gmina (prawie) przeoczona
Wczorajszego wieczora ku swemu wielkiemu zaskoczeniu, odkryłem w telefonie jeszcze jedną zaplanowaną trasę, właśnie po gminę Damnica. Tyle razy patrzyłem i jej nie widziałem. Nie mając dostępu do swojego konta na zaliczgminę, nie uzupełniałem na bieżąco swoich zdobyczy gminnych i nie wiedziałem, gdzie są białe plamy. Wiedziałem jedynie, że Łeba jest niezaliczona i to było moim problemem, reszta wydawała mi się już zrobiona.
No ale koniec końców, skoro już sobie uświadomiłem to moje przeoczenie, odbyłem kolejną poranną wycieczkę, łącząc przyjemne z pożytecznym.

Zbiorniki zbożowe Polish Agro w Jezierzycach © yurek55

Gmina Damnica © yurek55
No ale koniec końców, skoro już sobie uświadomiłem to moje przeoczenie, odbyłem kolejną poranną wycieczkę, łącząc przyjemne z pożytecznym.

Zbiorniki zbożowe Polish Agro w Jezierzycach © yurek55

Gmina Damnica © yurek55
- DST 61.56km
- Czas 03:12
- VAVG 19.24km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 794m
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Ziarnko do ziarnka
Trzy razy dziś wyjeżdżałem: rano do sklepu, w południe krótki przejazd kontrolny, wieczorem po baterię do telefonu dla Żony. Ostatni wyjazd, najdłuższy - poznawałem nowe drogi. Dotarłem do budynku poniżej, a potem drogą gruntową do stacji Dawidy. Widziałem już zakład o nazwie Centrum Paznokcia, teraz Centrum zdrowego oka i to europejskie. Te nazwy mnie załamują...
PS
Wymieniłem kółka przerzutki i zamieniłem łańcuch.

Europejskie Centrum Zdrowego Oka róg Hołubca i Sztajerka © yurek55
PS
Wymieniłem kółka przerzutki i zamieniłem łańcuch.

Europejskie Centrum Zdrowego Oka róg Hołubca i Sztajerka © yurek55
- DST 60.00km
- Teren 1.00km
- Czas 03:07
- VAVG 19.25km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 czerwca 2016
Kategoria Naprawy
Po setkę
Nie miałem dziś żadnego innego celu jak tylko zaliczyć setkę. To się chyba nazywa jeżdżeniem dla statystyk, prawda? Jadąc na zachód zmagałem się z przeciwnym wiatrem i w Lesznie średnią miałem 18,7km/h, ale potem już ho! ho! Niestety wiedziałem, że jadąc stałą trasą przez zachodnie wioski nie osiągnę założonego dystansu i musiałem pokombinować, żeby nie dokręcać pod domem. Skierowałem się na Ożarów i Pruszków, ale do Tworek już dziś nie zaglądałem, tylko pojechałem na Piastów. Potem uprzytomniłem sobie, że to wszystko za krótko i postanowiłem poszukać drogi na Pęcice i Janki i tamtędy dotrzeć do domu. Przy zakładach Centra skręciłem na południe i po krótkim błądzeniu odnalazłem w końcu właściwą drogę. Zdjęcie tylko jedno, bo szkoda mi było czasu. Drugie, jako ciekawostka. Ten rower stoi przypięty w tym miejscu jeszcze od wczesnej wiosny. Może właścicielowi się film urwał jak go przypinał i do dziś nie wie, co się z nim stało?

Zapomniany rower na Ochocie © yurek55

Jeszcze jedno złamane drzewo © yurek55

Zapomniany rower na Ochocie © yurek55

Jeszcze jedno złamane drzewo © yurek55
- DST 103.00km
- Teren 5.00km
- Czas 04:55
- VAVG 20.95km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















