Informacje

  • Wszystkie kilometry: 138086.61 km
  • Km w terenie: 2424.65 km (1.76%)
  • Czas na rowerze: 293d 06h 44m
  • Prędkość średnia: 19.57 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1028.99 km (w terenie 26.00 km; 2.53%)
Czas w ruchu:46:12
Średnia prędkość:20.83 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:49.00 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Wtorek, 17 czerwca 2014

Drugie potrącenie

I znów leżałem na jezdni potrącony przez samochód i drugi raz za kierownicą siedziała kobieta. Czy to jakiś nowy sposób na podrywanie rowerzystów? Wydaje mi się, że aż tak atrakcyjny nie jestem?...
A było tak: Jechałem ulicą Puławską w stronę Piaseczna, a tymczasem pani jadąca za mną chciała skręcić w prawo i Południową Obwodnicą Warszawy pojechać sobie do pracy. Pech chciał, że tym samym pasem jechałem i ja, tylko że prosto. Co zrobiła pani? Wyprzedziła mnie oczywiście z lewej strony i skręciła w prawo spychając mnie z toru jazdy i przewracając. A najlepsze było jej tłumaczenie: - Myślałam, że pan też będzie skręcał w prawo!  Ręce opadają...
Potem jeszcze z żalem w glosie i troską pytała, dlaczego ścieżką rowerową nie jechałem, bo oni z mężem też jeżdżą rowerami, ale tylko po ścieżkach (wtedy, jak rozumiem, by mi nie przywaliła), albo, dlaczego prawym pasem nie jechałem - bo nie skręcałem w prawo, proszę pani!  Po kilku minutach utrzymanej w podobnym tonie rozmowy, doszliśmy do porozumienia w sprawie wzywania policji i mogłem pojechać dalej.
Rower przy tym zderzeniu o dziwo nie ucierpiał, jedynie łańcuch mu spadł, a ja?..., no cóż, mogło być gorzej - tak to ujmę. Najwięcej zawdzięczam kaskowi, który spełnił swoje zadanie gdy moja głowa nawiązywała bliski kontakt z asfaltem. Okulary prawie utrzymały się na nosie, tylko nosek się ułamał i oprawka porysowała mi boczną część nosa. Oprócz tego zdarty lewy łokieć, lewe i prawe kolano (trochę się turlałem po asfalcie) i krwotok z nosa. Żadnych złamań, zwichnięć, ani stłuczeń, nawet teraz wieczorem nic nie boli, oprócz obcierek. Czyli nie wszystkie upadki muszą być bolesne w skutkach, ale wolę nie powtarzać i nie sprawdzać. Tylko nie zawsze to od nas zależy, niestety.
PS. Dziękuję koledze na szosie o czerwonych oponach (więcej nie umiem sobie przypomnieć), który jechał za mną i wszystko widział. Zatrzymał się, spytał w czym może pomóc, wspomagał mnie w rozmowie z kierowczynią Citroena (to on uświadomił pani, że ja nie sygnalizowałem zamiaru skrętu w prawo), okazywał troskę, dał chusteczkę do zatamowania krwawienia z nosa. Czułem się w jego towarzystwie trochę pewniej i lepiej. Dziękuję.
PS2. Proszę się nie śmiać z moich umiejętności graficznych, jestem miszczem Painta, wiem.
Czerwona strzałka -mój tor jazdy.
Czarna strzałka - tor jazdy Citroena (dobrze, że to nie ta ciężarówka ze zdjęcia)

Puławska przy POW - miejsce potrącenia
Puławska przy POW - miejsce potrącenia © yurek55
Sprawca - Citroen C1 WJ 68095
Sprawca - Citroen C1 WJ 68095 © yurek55

Fontanny na piaseczyńskim rynku
Fontanny na piaseczyńskim rynku © yurek55
Telefon wypadł z pokrowca i się wyłączył w momencie uderzenia, dopiero na miejscu wyjąłem baterię i to pomogło mu wrócić do żywych.

  • DST 45.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 20.45km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 czerwca 2014 Kategoria 50-100, kurierowo, Naprawy

Serwisować, czy nie?

Wreszcie po kilku pochmurnych i deszczowych dniach, słońce pokazało się już od rana w swej pełnej krasie, zapowiadając piękny dzień. Akurat bardzo dobrze się składało, bo miałem do załatwienia kilka spraw i mogłem - co bardzo lubię - połączyć przyjemne z pożytecznym. Najpierw pojechałem do najbliższego Lidla po szybkie i niewielkie zakupy (winda nadal w remoncie) i po powrocie do domu zabrałem się za usprawnianie mojego roweru. Ponieważ znalazłem dawcę, zamieniłem sobie pedały, mostek i chwyty i pojechałem sprawdzić, czy jest lepiej, czy gorzej, czy tak samo. Pedały platformowe z plastiku spełniły moje oczekiwania, są szersze, wygodniejsze, lepiej się trzyma na nich nogę, niż na metalowych oryginalnych poprzednikach. Mostek jest niemal identyczny; wznios ma ten sam, jest minimalnie krótszy, o około jeden - dwa centymetry, tak że trudno mówić o jakiejś zmianie, czy poprawie pozycji. Założone gripy, bez szału, bo ręce drętwieją nadal, ale chyba lepsze od tych gumowych niby-ergonomicznych. No nic, pojeździmy - zobaczymy. 
W serwisie-sklepie rowerowym na ulicy Michalinki w Falenicy, gdzie pojechałem odebrać olej do łańcucha poprosiłem o pomiar rozciągnięcia łańcucha. Przymiar wszedł w ogniwa bez żadnego oporu, co niestety oznacza zużycie i konieczność wymiany - mam nadzieję, że kaseta jeszcze przyjmie. Zobaczymy jutro.
Tu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Od początku jeżdżenia tym rowerem postanowiłem oszczędzać kasetę i jeździłem na trzy łańcuchy, wymieniane co około pięćset kilometrów. Czytając opinie na ten temat sądziłem, że dzięki temu do jesieni będę miał spokój z napędem. Tymczasem przejechałem niecałe 3400 kilometrów i wszystkie trzy łańcuchy są wyciągnięte ponad miarę, a co do kasety - na dwoje babka wróżyła. Sądzę, że tyle samo kilometrów bym przejechał nie dotykając się w ogóle do niczego. Czy nie lepiej w takim razie, nie robić absolutnie nic i tylko jeździć? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Po powrocie przymierzyłem wszystkie trzy łańcuchy do siebie, założyłem ten najmniej wyciągnięty i pojechałem do najbliższego sklepu rowerowego zmierzyć go i ewentualnie kupić nowy. Także i w tym łańcuchu przymiar wpadł w dziury na durch, ale z zakupu zrezygnowałem, bo cenę mi zaśpiewał jakąś z sufitu. Aż zapytałem, czy to z wymianą ta cena - ale nie. Jutro za te pieniądze dwa kupię i jeszcze złotówka mi zostanie.
Zapis trasy włączony z opóźnieniem w miejsce zrobienia zdjęcia, a odcinka porannego i popołudniowego nie ma wcale. Stąd większa różnica kilometrów niż zwykle.
PS. Na Spacerowej pobiłem swój rekord międzyczasów - przejechałem kilometr w 1 min 35 sek, co daje Vśr. na tym odcinku 37,89 km/h !!! Prędkość maksymalną jaką zauważyłem to 44km/h, a może i 45 mi mignęło, ale nie jestem pewien, bo nie wpatrywałem się na zjeździe w licznik, tylko walczyłem o życie... :-)

Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim z Jeffsem w tle
Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim z Jeffsem w tle © yurek55
  • DST 75.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 21.53km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 czerwca 2014 Kategoria <50, Sobotnio

Szybka jazda z deszczem w tle

Jazda dzisiejsza przebiegała pod znakiem podświadomej - i świadomej też - obawy o totalne przemoczenie. Gdy wyjeżdżałem temperatura wynosiła rześkie 13,7°C,  na niebie nisko wisiały ciemne, ołowiane chmury i wiał dość silny wiatr. Stąd można wnioskować, że moje obawy były w pełni uzasadnione, a każdy przejechany "na sucho" kilometr traktowałem jak wygrany los na loterii. Choć tak całkiem "na sucho" to jednak nie było. W powietrzu bowiem unosiły się drobniutkie kropelki wody i w połączeniu z wiatrem dawały odczucie jak na falochronie podczas sztormu. Co ciekawe, krople były tak drobniutkie, że nawet nie moczyły jezdni ani chodników, czy ubrania. Dawały się jedynie poczuć na twarzy, a ja dodatkowo widziałem je na okularach.
Gdy przejeżdżałem przez Śródmieście, kałuże na jezdniach były widocznym śladem niedawnych opadów, a na Palcu Konstytucji zaczęło już nieśmiało słońce wychodzić. Ja jednak konsekwentnie zmierzałem w kierunku domu i dobrze zrobiłem. Deszcz zaczął padać gdy byłem już tak blisko domu, że nawet mi się nie chciało stawać i zakładać kurtki. Jedynie brak błotników jak zwykle zaowocował przemoczeniem najbardziej do tyłu wysuniętej części ciała, ale biorąc pod uwagę to, co działo się później nad Warszawą - miałem jednak sporo szczęścia.
Kościół przy roindzie w Laskach
Kościół przy roindzie w Laskach © yurek55
Kościół Matki Bożej Krółowej Meksyku w Laskach Warszawskich
Kościół Matki Bożej Krółowej Meksyku w Laskach Warszawskich © yurek55
Południowy fragment Placu Konstytucji w Warszawie
Południowy fragment Placu Konstytucji w Warszawie © yurek55


  • DST 46.67km
  • Czas 01:59
  • VAVG 23.53km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 czerwca 2014

Sprintersko

Tytuł jest dużym nadużyciem, wiem. Uczestnicy Maratonu Podróżnika mają takie średnie prędkości przelotowe, jak ja maksymalną, więc  ustalmy, że to było sprintersko, jak na MOJE  możliwości. Patrząc na międzyczasy widzę nawet, że jeden kilometr pokonałem w 1:49 co oznacza, że na tym odcinku miałem średnią prędkość ponad 30km/h. Z wiatrem w plecy jeździ się lekko, łatwo i przyjemnie. Z powrotem do szybkiej jazdy dopingowała mnie czarna chmura zapowiadająca pogodowy armagedon, nawet pokropiło trochę na Ursynowie, ale nic więcej. Nie chcąc jednak kusić losu, bo byłem "na krótko" i w dodatku bez kurtki, postanowiłem wrócić do domu.
Mapki są dwie, żeby uwiecznić czas przejazdu do Instytutu

  • DST 22.53km
  • Czas 00:58
  • VAVG 23.31km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 czerwca 2014

Do serwisu Samsunga i na Szczęśliwice

Za trzecim razem oddałem wreszcie tablet do naprawy. Potem jeszcze CH Reduta w Al. Jerozolimskich i runda po glinkach.
Serwis Samsung na Marynarskiej
Serwis Samsung na Marynarskiej © yurek55
Na Szczęśliwicach dopiero przygotowania do sezonu...
Późno się zabrali za robotę. Przycinanie gałęzi na basen Szczęśliwice
Późno się zabrali za robotę. Przycinanie gałęzi na basen Szczęśliwice © yurek55
Zamknięte z powodu, że nieczynne. Sezon zaczynamy 14 czerwca
Zamknięte z powodu, że nieczynne. Sezon zaczynamy 14 czerwca © yurek55
Cennik nas sezon 2014
Cennik nas sezon 2014 © yurek55

  • DST 19.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 18.69km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 czerwca 2014 Kategoria 50-100, ku pomocy, kurierowo, Piaseczno/Ursynów

Sposoby na upał.

Jazda rowerem w temperaturze powyżej trzydziestu stopni Celsjusza, to dla mnie poważne wyzwanie. Najbardziej nie lubię momentów gdy muszę stanąć, bo natychmiast jestem zalany potem od stóp do głów. W czasie jazdy pęd powietrza trochę osusza krople potu - o ile pędem można nazwać te 20-25km/h, które udaje mi się osiągać - ale postoje to istny koszmar. Druga denerwująca rzecz to pot zalewający oko i na dodatek szczypiący nieprzyjemnie - taka już jego wredna natura. Potnik wewnątrz kasku ma zbyt małą pojemność wchłaniania i po pewnym czasie, po prostu przesiąka. Trzeba odpowiednio ustawić głowę i wtedy widać jak krople spadają na ziemię, a nie spływają do oka. Można też zatrzymać się, zdjąć kask i wycisnąć nagromadzoną wilgoć.
Rozwiązanie tego drugiego problemu jest banalnie proste. Można założyć na czoło zwiniętą bandamkę, wtedy pot ma dodatkową przeszkodę, ja natomiast dziś zastosowałem wariant ultratropikalny. Rozwinąłem ją i założyłem jak piracką chustę, uprzednio zmoczywszy ją obficie w zimnej wodzie. Na to kask i jazda!  Potem jeszcze kilka razy polewałem ją wodą z bidonu, a raz zmoczyłem w fontannie i tym sposobem pozbyłem się uciążliwego problemu. A gdy musiałem się zatrzymać, wilgotna chustka doskonale wycierała  i zmywała pot z twarzy i szyi. A jakie są wasze patenty na walkę z upałem w czasie jazdy?

  • DST 56.18km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.94km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 czerwca 2014 Kategoria 50-100, kurierowo

*Na raty z interwałem samochodowym*

Dziś rower posłużył mi stricte jako środek transportu. Rano zawiózł mnie do brata pod Radzymin, tam załadowałem go do dostawczaka i pojechaliśmy za Nasielsk. Tam zrobiliśmy cośmy mieli do zrobienia, a wracając kazałem się wysadzić na rondzie Wieliszew-Nieporęt-Zegrze-Legionowo i stamtąd wróciłem na dwóch kołach do domu. A po drodze odebrałem jeszcze w Stanisławowie Drugim receptę. W sumie 34 + 37 kilometrów.
Ponieważ jak napisałem, rower potraktowałem transportowo, to średnia prędkość wyszła kosmiczna jak na mnie, ale cisnąłem niemal bez zatrzymywania i nie po mieście. O drodze nie bardzo jest co pisać; trasa wylotowa na Białystok nieprzyjemna jak zawsze, z Wieliszewa do Jabłonny i później Modlińska, też bez rewelacji.
Ale uczestnicy Maratonu Podróżnika mieli więcej do przejechania i po gorszych drogach. Jestem pod ogromnym wrażeniem ich wytrwałości, kondycji i samozaparcia. A wyczyn Hipka i Hipci , którzy po ukończeniu maratonu 500km poniżej 24h, wrócili jeszcze na rowerach do Warszawy przejeżdżając w sumie 687 kilometrów, to już kosmiczny odlot jakiś jest. Pozdrawiam.

Sanktuarium maryjne przemienienia pańskiego w radzyminie
Sanktuarium maryjne przemienienia pańskiego w radzyminie © yurek55
Historia Sanktuarium radzymińskiego
Historia Sanktuarium radzymińskiego © yurek55
Nikt nie jedzie na moście
Nikt nie jedzie na moście © yurek55
Zapomniałem włączyć endo zaaferowany wyciąganiem roweru z paki samochodu, stąd różnica w kilometrach.

  • DST 71.00km
  • Czas 03:09
  • VAVG 22.54km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 Kategoria 50-100, kurierowo

Znowu Kampinos

Podróż zacząłem na dalekiej Białołęce, bo tam zostawiłem w dobrych rękach samochód i przesiadłem się na rower. Naturalnym wyborem w tej sytuacji był kierunek północny, czyli Nowy Dwór i powrót przez Czosnów i Łomianki. Taki był pierwotny zamysł, ale w trakcie jazdy różne warianty przychodziły mi do głowy. Ostateczny przebieg trasy widać na endo i jest on wynikiem na bieżąco podejmowanych decyzji, w zależności od tego, gdzie się zatrzymałem, by sprawdzić swoje położenie.

Most w Nowym Dworze
Most w Nowym Dworze © yurek55
Widok na Twierdzę Modlin
Widok na Twierdzę Modlin © yurek55
Za mostem skierowałem się na Kamion z myślą, że spokojnymi drogami, a nie wzdłuż "siódemki", dojadę do Czosnowa, a potem przez Palmiry do Truskawia. Przy okazji sprawdziłem gdzie prowadzi droga w prawo i znalazłem się w osiedlu wojskowym w Kazuniu Nowym.

Kazuń Nowe Osiedle. Pomnik poległych w 1939r
Kazuń Nowe Osiedle. Pomnik poległych w 1939r © yurek55
Napis na tabliczce:
"TU SPOCZYWAJĄ
ŻOŁNIERZE WOJSKA POLSKIEGO
POLEGLI WE WRZEŚNIU 1939 r.
W WALKACH Z NIEMIECKIM NAJEŹDŹCĄ
PODCZAS OBRONY MODLINA I KAZUNIA
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!"
Trwają jakieś prace przy modernizacji otoczenia pomnika, co widać. To koparko-spychacz wykonuje swoją pracę.
Zawróciłem do drogi głównej i tak wybierałem trasę kierując się drogowskazami, że zupełnie niezamierzenie (jak zawsze) znalazłem się na drodze do Leszna-Błonia. Tam też stoi ta kapliczka.

Kapliczka wotywna wsi Aleksandrów
Kapliczka wotywna wsi Aleksandrów © yurek55

A drogę 579 mogłem opuścić kierując się na Cząstków, ale widzę to dopiero teraz analizując swoją trasę, a w czasie jazdy uznałem, że pojadę jednak prosto. Chciałem teraz - to kolejna modyfikacja - skręcić w lewo i odnaleźć żółty szlak do parkingu w Truskawiu. Tym razem mi się udało i kolejne 8 kilometrów pokonałem po drogach tylko niewiele lepszych niż ten "pioch mazowiecki", a ponieważ single tracki i downhill to nie moja bajka, nie zamierzam prędko powtarzać tej trasy.

Piasek nasz mazowiecki w Kampinosie
Piasek nasz mazowiecki w Kampinosie © yurek55

Z Truskawia już nic nie kombinowałem tylko znanymi drogami dotarłem do miasta i do domu.
Po krótkiej przerwie i ogarnięciu paru rzeczy w domu pojechałem jeszcze raz, tym razem zawieźć tablet do serwisu samsunga na Marynarską. Sprawy nie załatwiłem, ale nie ma tego złego. Pojadę jeszcze raz.
Dystans i czas obu jazd liczony łącznie - z licznika. Nie kasowałem go po pierwszym przejeździe.
Dziś trzy razy zaliczałem schody, winda nadal nie działa.


  • DST 90.80km
  • Teren 9.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 19.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 czerwca 2014 Kategoria 50-100

Przez Kampinos+zwiedzanie muzeum w Palmirach

Dziś tylko obrazki i mapa.
Sory, takie mamy nazwy ulic w Truskawiu
Sory, takie mamy nazwy ulic w Truskawiu © yurek55
Jestem dumnym Polakiem
Jestem dumnym Polakiem © yurek55
Artystyczna robota
Artystyczna robota © yurek55
Droga do cmentarza w Palmirach
Droga do cmentarza w Palmirach © yurek55
Cmentarz Palmiry
Cmentarz Palmiry © yurek55
Muzeum Historyczne m.st.Warszawy - Oddział Muzeum Miejsce Pamięci Palmiry
Muzeum Historyczne m.st.Warszawy - Oddział Muzeum Miejsce Pamięci Palmiry © yurek55
Wnętrze muzeum
Wnętrze muzeum © yurek55
Muzealna brzoza
Muzealna brzoza © yurek55
Ekspozycja ścienna
Ekspozycja ścienna © yurek55
CKM odkopany w Kampinosie
CKM odkopany w Kampinosie © yurek55
Łomianki-wał p/powodziowy
Łomianki-wał p/powodziowy, tędy jechałem © yurek55


  • DST 67.36km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 19.43km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 czerwca 2014 Kategoria 50-100

Dzień wolności na rowerze

Nie byłem zainteresowany uczestniczeniem w obchodach tzw. "odzyskania wolności" na Placu Zamkowym, ale pojechałem tam z ciekawości, zobaczyć jak to wygląda.

Plac Zamkowy w dniu wizyty Prezydenta Obamy w Warszawie
Plac Zamkowy w dniu wizyty Prezydenta Obamy w Warszawie © yurek55
Bramki antydetekcyjne do wykrywania metali
Bramki antydetekcyjne do wykrywania metali © yurek55
Strefa bezpieczeństwa
Strefa bezpieczeństwa © yurek55
Biało-czerwone Krakowskie Przedmieście
Biało-czerwone Krakowskie Przedmieście © yurek55
Pałac Prezydencki 25 lat wolności
Pałac Prezydencki 25 lat wolności © yurek55
Klisze: Brama Stoczni '80 - Mazowiecki'89 - Gary Cooper ze znaczkiem
Utrwalone i powielane klisze: Brama Stoczni'80 - Mazowiecki'89 - Gary Cooper ze znaczkiem "Solidarności"- napis "solidarycą" © yurek55
Ponieważ miał się tam pojawić sam Barack Obama, zastosowano środki bezpieczeństwa na skalę totalną. Pomijam policjantów co 50 metrów, ale helikoptery policyjne i wojskowe na niebie, pontony jednostki "Grom" na Wiśle, a nawet przelot eskadry F-16, to daje  obraz oblężonego i sparaliżowanego korkami miasta. 

Ponieważ nie miałem co tam dłużej robić pomyślałem, że pojadę prosto Radzymińską do Trasy Toruńskiej i tam wracając przetestuję drogę dla rowerów. W trakcie jazdy jak zwykle wyszło, że trochę zmieniłem założenia, bo skręciłem z Radzymińskiej w ulicę Bystrą i przez Ząbki i Zielonkę dotarłem do Marek i dopiero stamtąd zawróciłem do Trasy. A w Ząbkach byłem świadkiem akcji gaszenia, a właściwie dogaszania blaszanej szopy na działkach: jeden strażak z sikawką, drugi odciągał rękami blachy sprawdzając pogorzelisko, a reszta załóg z czterech (sic!) jednostek ratowniczych patrzyła, rozmawiała, paliła papierosy... Była na miejscu także policja i pogotowie. Zapewne wszyscy zaliczą statystycznie udział w akcji, prawda?

"Moja mowa, krótka mowa:niechaj żyje straż ogniowa":) © yurek55
Reszta strażaków, ok. 15 nie zmieściła się w kadrze.

Drogą dla rowerów wzdłuż Trasy Toruńskiej jechałem pierwszy raz od oddania całości do użytku. Wcześniej jechałem "na dziko" poszczególnymi fragmentami, niekiedy przenosząc rower, a niekiedy jadąc przez plac budowy, więc teraz miałem okazję przekonać się, jak jest po ukończeniu. Od strony północnej mamy 5,5 km niezłej drogi, aż do szkoły przy Rembielińskiej, z zaledwie jednym  krawężnikiem gdzie trzeba hamować. Przy szkole wystarczy znieść rower po kilku schodach i przejechać pod Trasą na drugą stronę i po pokonaniu kilku krętych zjazdów i podjazdów, można przejechać jeszcze 1,5 km i dojechać do Jagiellońskiej, gdzie przy FSO droga się kończy.
Droga rowerowa płd. strona Trasy Toruńskiej
Droga rowerowa płd. strona Trasy Toruńskiej © yurek55
Jazda bez trzymanki:)
Jazda bez trzymanki:) © yurek55

Na zakończenie.
W obchodach dnia wolności brakuje najważniejszych aktorów tych wydarzeń, brakuje tych strajkujących robotników, dzięki którym Komorowski, Tusk i inni politycy mogą dziś fetować przywódców innych państw na Placu Zamkowym. I nie ma już też, tych zakładów pracy gdzie ci robotnicy pracowali. Słów podziękowania dla "Solidarności" też nie usłyszałem. To boli.






  • DST 59.63km
  • Czas 03:23
  • VAVG 17.62km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl