Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2014
Dystans całkowity: | 1511.82 km (w terenie 54.00 km; 3.57%) |
Czas w ruchu: | 71:44 |
Średnia prędkość: | 21.08 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 62.99 km i 2h 59m |
Więcej statystyk |
Sobota, 18 października 2014
Miasto
Po mieście
Pokręciliśmy się dziś z kolegą Krzysztofem po Warszawie, ale unikając w miarę możności jazdy po jezdniach. W dużej mierze się to udało, czyli z naszą infrastrukturą rowerową nie jest tak najgorzej. Jak komuś zależy i chce się tylko przejechać, a nie gdzieś dojechać, to spokojnie może drogami rowerowymi i mało ruchliwymi ulicami przejechać całkiem spory dystans. Nad Wisłą udostępniono kilka dni temu odcinek spacerowo-rowerowy biegnący na tyłach KS "Spójnia"i Narodowego Centrum Sportu, do Mostu Grota, o czym napisał Pełnomocnik Rowerowy. Rzeczywiście fajna droga gruntowa oddalona od Wybrzeża Gdyńskiego, wśród drzew, można się poczuć jak poza miastem, nawet samochodów nie słychać. Po drugiej stronie Wisły jest o wiele dłuższy odcinek drogi wśród krzewów i drzew, od Mostu Grota do Łazienkowskiego, jest gdzie jeździć terenowo.

Synagoga Nożyków na Twardej © yurek55
Synagoga ufundowana przez Zalmana i Ryfkę małżeństwo Nożyków, wybudowana w latach 1898-1902, odrestaurowana w 2008.

Zrewitalizowana płd strona ulicy Próżnej © yurek55

Park fontann na Podzamczu © yurek55

Fragment Nadwiślańskiego Szlaku Rowerowego (zdjęcie z fanpagu Pełnomocnika Rowerowego Prezydenta ds komunikacji rowerowej)
...........................................
PS.
A pod Agrykolę podjechałem, jak Krzysiek już parę kółek na górze zrobił...

Synagoga Nożyków na Twardej © yurek55
Synagoga ufundowana przez Zalmana i Ryfkę małżeństwo Nożyków, wybudowana w latach 1898-1902, odrestaurowana w 2008.

Zrewitalizowana płd strona ulicy Próżnej © yurek55

Park fontann na Podzamczu © yurek55

Fragment Nadwiślańskiego Szlaku Rowerowego (zdjęcie z fanpagu Pełnomocnika Rowerowego Prezydenta ds komunikacji rowerowej)
...........................................
PS.
A pod Agrykolę podjechałem, jak Krzysiek już parę kółek na górze zrobił...
- DST 49.60km
- Czas 02:46
- VAVG 17.93km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 października 2014
Kategoria 50-100
Rozmyśliłem się
Tytuł lakoniczny i tajemniczy, a ja całą drogę i teraz też, myślę: dlaczego nie pojechałem dalej, dlaczego zrezygnowałem z tak precyzyjnie zaplanowanej, narysowanej i wgranej do telefonu wycieczki? Decyzję o tym podjąłem bardzo spontanicznie i szybko, gdy tylko poczułem lekkie pieczenie w miejscu styku pewnej części ciała, z siodełkiem. Może się przestraszyłem, że prawdziwy ból pojawi się później i będę przez następne 100 km cierpiał, w imię nie wiadomo czego? Może doszło do tego nieodpowiednie ubranie, a kurtki zdjąć nie mogłem bo byłem spocony, co przy jedenastu stopniach i w samej koszulce mogło skończyć się chorobą? Może siedząca gdzieś z tyłu głowy informacja z acuweather, o spodziewanej burzy z piorunami o dwunastej? Może lekka obawa przed jazdą przy kiepskiej widoczności drogą krajową 61 do Pułtuska? Może wszystko po trochu, a może nic z tego, bo mi się tylko i po prostu odechciało? Bo po co się męczyć, skoro dziś przekraczam dziesięć tysięcy kilometrów w tym roku?
Wiem, że gdyby myśl o powrocie pojawiła się 5 kilometrów dalej, to na pewno bym się nie wrócił. Ale ponieważ te wątpliwości pojawiły się przed rondem, skręciłem skwapliwie na Nieporęt i najkrótszą drogą wróciłem do domu. Oczywiście nic mnie bolało, burzy nie było, deszczu tez nie było, czasami lekka mżawka, osiadała na okularach. A ja siedzę i myślę: dlaczego właściwie nie zaliczyłem czterech nowych gmin i nie przejechałem dwa razy dłuższego dystansu?

Strażacy udzielają pomocy ofierze wypadku. Lasek na Kole © yurek55
Tu też zastanawiająca historia. Cztery(!) jednostki Straży Pożarnej stojące na lewym pasie, brak policji i pogotowia, skuter stojący z przodu, na oko nieuszkodzony, ofiara leży na jezdni. Same zagadki.

Kanał Żerański © yurek55

Ujście Kanału Markowskiego (rz. Długa) do Kanału Żerańskiego © yurek55

Nieporęt z Legią © yurek55
Wiem, że gdyby myśl o powrocie pojawiła się 5 kilometrów dalej, to na pewno bym się nie wrócił. Ale ponieważ te wątpliwości pojawiły się przed rondem, skręciłem skwapliwie na Nieporęt i najkrótszą drogą wróciłem do domu. Oczywiście nic mnie bolało, burzy nie było, deszczu tez nie było, czasami lekka mżawka, osiadała na okularach. A ja siedzę i myślę: dlaczego właściwie nie zaliczyłem czterech nowych gmin i nie przejechałem dwa razy dłuższego dystansu?

Strażacy udzielają pomocy ofierze wypadku. Lasek na Kole © yurek55
Tu też zastanawiająca historia. Cztery(!) jednostki Straży Pożarnej stojące na lewym pasie, brak policji i pogotowia, skuter stojący z przodu, na oko nieuszkodzony, ofiara leży na jezdni. Same zagadki.

Kanał Żerański © yurek55

Ujście Kanału Markowskiego (rz. Długa) do Kanału Żerańskiego © yurek55

Nieporęt z Legią © yurek55
- DST 69.21km
- Teren 12.00km
- Czas 03:26
- VAVG 20.16km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 października 2014
Kategoria > 100
Na południe po gminy mazowieckie
Poczytałem sobie wczoraj relacje Wilka i Kota z wyprawy po gminy województwa zachodniopomorskiego i nabrałem ochoty na poprawienie swojego mizernego stanu posiadania. Za cel postawiłem sobie gminy: Pniewy, Błędów, Belsk Duży i Jasieniec, czyli ciąg dalszy eksploracji kierunku południowo - zachodniego. Sprawdziłem jeszcze wczoraj wszystko na mapie zaliczgminę i google, a żeby nie było niespodzianek z szukaniem miejscowości, kazałem nawigacji obliczyć i narysować trasę.
Dziś rano ubrany w podkoszulkę termiczną, bo odczuwalna temperatura wynosiła niespełna dziesięć stopni, wyjechałem z domu kierując się prosto na południe, by przez Janki dotrzeć do Rembertowa (tego za Tarczynem). Tam pożegnałem międzynarodową E77, bo odtąd, zgodnie z planem, cała moja dalsza trasa miała prowadzić drogami lokalnymi. I tak było. Prowadzony wskazówkami głosowymi dotarłem do najdalszego punktu czyli Sakówki, zaliczając tym samym przedostatnią gminę Błędów. Tam postanowiłem wpisać w navi kolejną miejscowość Widów w gminie Jasieniec, potem miał być Prażmów, Gołków, Lesznowola i dalej do domu. Niestety nawigacja wyszukiwała mi tylko Widów w województwie śląskim, a na ekranie nie mogłem jej znaleźć. Na dodatek bateria zaczęła ostrzegać o swoim rychłym końcu, a ja z zaskoczeniem stwierdziłem brak powerbanku, który - dałbym sobie uciąć głowę - wkładałem przed wyjściem do kieszeni koszulki. A jeszcze aplikacja endomondo nie wiedzieć czemu przestała działać, o czym przekonałem się dopiero po wyjęciu telefonu. Wobec tylu nieszczęść nie pozostało mi nic innego, jak wracać zapamiętaną (hłe..., hłe..., hłe...) drogą z powrotem, rezygnując z zaliczenia ostatniej gminy. Jak było do przewidzenia zgubiłem drogę już po drugim, czy trzecim zakręcie, a jadąc według wskazówek zapytanego autochtona, szybko dojechałem do E77 i to na wysokości przekreślonej tablicy "Grójec" Tym sposobem zamiast spokojnymi, bocznymi drogami, zafundowałem sobie prawie 80 kilometrów jazdy w towarzystwie tysięcy mijających mnie samochodów. Ale nie narzekam specjalnie. Chciałem jak najszybciej skończyć tę podróż i wykręciłem rekordową jak na mnie średnią. Tak że tak. A gminę Jasieniec zaatakuję kiedy indziej i chyba od innej strony.
PS. Podkoszulkę zdjąłem w połowie trasy i zawiązałem na kierownicy, rękawy też musiałem podwinąć. Ciepło.

Jeden jest, a gdzie reszta? © yurek55

Barwy jesieni © yurek55

Kolory jesieni © yurek55

Charakterystyczny widok - zbiornik wodny © yurek55

Neogotycki kościół w Worowie © yurek55

Nie wiśniowy sad © yurek55

Kapliczka w Uleńcu © yurek55
Drugi zapis zrobiłem Locusem, bo jest bardziej energooszczędny, ale dość późno wpadłem na ten pomysł i stąd te mapki takie niekompletne.
Dziś rano ubrany w podkoszulkę termiczną, bo odczuwalna temperatura wynosiła niespełna dziesięć stopni, wyjechałem z domu kierując się prosto na południe, by przez Janki dotrzeć do Rembertowa (tego za Tarczynem). Tam pożegnałem międzynarodową E77, bo odtąd, zgodnie z planem, cała moja dalsza trasa miała prowadzić drogami lokalnymi. I tak było. Prowadzony wskazówkami głosowymi dotarłem do najdalszego punktu czyli Sakówki, zaliczając tym samym przedostatnią gminę Błędów. Tam postanowiłem wpisać w navi kolejną miejscowość Widów w gminie Jasieniec, potem miał być Prażmów, Gołków, Lesznowola i dalej do domu. Niestety nawigacja wyszukiwała mi tylko Widów w województwie śląskim, a na ekranie nie mogłem jej znaleźć. Na dodatek bateria zaczęła ostrzegać o swoim rychłym końcu, a ja z zaskoczeniem stwierdziłem brak powerbanku, który - dałbym sobie uciąć głowę - wkładałem przed wyjściem do kieszeni koszulki. A jeszcze aplikacja endomondo nie wiedzieć czemu przestała działać, o czym przekonałem się dopiero po wyjęciu telefonu. Wobec tylu nieszczęść nie pozostało mi nic innego, jak wracać zapamiętaną (hłe..., hłe..., hłe...) drogą z powrotem, rezygnując z zaliczenia ostatniej gminy. Jak było do przewidzenia zgubiłem drogę już po drugim, czy trzecim zakręcie, a jadąc według wskazówek zapytanego autochtona, szybko dojechałem do E77 i to na wysokości przekreślonej tablicy "Grójec" Tym sposobem zamiast spokojnymi, bocznymi drogami, zafundowałem sobie prawie 80 kilometrów jazdy w towarzystwie tysięcy mijających mnie samochodów. Ale nie narzekam specjalnie. Chciałem jak najszybciej skończyć tę podróż i wykręciłem rekordową jak na mnie średnią. Tak że tak. A gminę Jasieniec zaatakuję kiedy indziej i chyba od innej strony.
PS. Podkoszulkę zdjąłem w połowie trasy i zawiązałem na kierownicy, rękawy też musiałem podwinąć. Ciepło.

Jeden jest, a gdzie reszta? © yurek55

Barwy jesieni © yurek55

Kolory jesieni © yurek55

Charakterystyczny widok - zbiornik wodny © yurek55

Neogotycki kościół w Worowie © yurek55

Nie wiśniowy sad © yurek55

Kapliczka w Uleńcu © yurek55
Drugi zapis zrobiłem Locusem, bo jest bardziej energooszczędny, ale dość późno wpadłem na ten pomysł i stąd te mapki takie niekompletne.
- DST 116.52km
- Czas 04:56
- VAVG 23.62km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 października 2014
Kategoria <50, przed śniadaniem
Tradycyjna niedzielna rundka przed śniadaniem
Pomimo braku słońca temperatura nadal pozwalała jeszcze jeździć "na krótko". Wprawdzie lepiej było nie przystawać na dłużej, bo wtedy organizm dość szybko się wychładzał, ale podczas jazdy było w sam raz. I tylko na zdjęciach widać, że to już prawdziwa jesień...

Droga Lipków - Izabelin © yurek55
Widać również, że wybory samorządowe tuż-tuż

Prace drogowe w Izabelinie © yurek55

Droga Lipków - Izabelin © yurek55
Widać również, że wybory samorządowe tuż-tuż

Prace drogowe w Izabelinie © yurek55
- DST 44.70km
- Czas 02:05
- VAVG 21.46km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 października 2014
Kategoria > 100
Letnio-październikowa bardzo duża pętla mostowa
Przez Tarchomin przejeżdżałem już dwadzieścia razy, albo i więcej bo to moja stała trasa z Mostu Północnego do Nowego Dworu, czy w kierunku Zalewu Zegrzyńskiego. Zawsze jeżdżę tymi samymi ulicami i zawsze do Modlińskiej dojeżdżam najdalej na północ jak tylko można, by maksymalnie skrócić czas jazdy tą wylotówką. I dopiero dziś, po tylu razach, odkryłem drogę nad Wisłą, która można spokojnie dojechać do Pałacu w Jabłonnej, albo i do samego Rajszewa na partyjkę golfa. Na początku, blisko osiedla i bloków na Odkrytej jest kostka, potem całkiem przyzwoita i bez dziur droga gruntowa, a na końcu wąska ścieżka, na której jednak też jedzie się nie najgorzej. Oczywiście zajechałem za daleko, o czym oświecił mnie zapytany rowerzysta, ale dzięki tym nadrobionym kilometrom mam kolejną "setkę", więc nie ma tego złego.
W Legionowie jakiś nawiedzony misjonarz trąbiąc donośnie i machając ręką nawracał mnie na śmieszki rowerowe (ta ma pewnie ze 200 metrów). Jechał lewym pasem, więc ani mu nie przeszkadzałem, ani nie utrudniałem w najmniejszym stopniu jazdy, krzyknąłem spierdalaj! i pozdrowiłem międzynarodowym znakiem pokoju. Za kilkaset metrów wyprzedziłem go, bo wszystkie samochody utknęły w gigantycznym korku - dziś był przejazd uczestników Legionowskich Spotkań Motocyklowych - ale jechałem równoległą droga dojazdową do posesji i sklepów, a ten frajer był za ekranem, bo tym razem ja bym go pouczył, o zasadach używanie sygnałów dźwiękowych.
Nad Zalewem Zegrzyńskim ruch na drodze, tłoczno na plaży, biało od żagli na wodzie, wypożyczalnia skuterów wodnych działa pełną parą - normalnie pełnia sezonu, brakuje tylko kąpiących się. Droga od Nieporętu do Rembertowa jak zawsze obstawiona w 5 - 6 miejscach, pracującymi w najstarszym zawodzie świata paniami. Dodatkową atrakcję zapewniają też od dwóch, albo trzech lat drogowcy, w okolicy Zielonki dziś, w sobotę, korek mierzył równy kilometr, zmierzyłem, a w drugą stronę, nad Zalew, był jeszcze dłuższy. Ja zaś, po dojechaniu do Rembertowa skręciłem w Marsa, dojechałem do Mostu Siekierkowskiego i stamtąd już stałą trasą, z podjazdem Spacerową wróciłem do domu. Bardzo dobrze się jechało i to pomimo braku prowiantu i niedostatku wody, tylko 0.75 litra na całą trasę wypiłem, a to przy dzisiejszej letniej pogodzie nieco za mało. Ale to szczegół, poza tym wszystko OK.

Kościół Łukasza Ewangelisty na Kępie Tarchomińskiej © yurek55

Osiedle Nowodwory © yurek55

Wisła na wysokości Tarchomina © yurek55

Droga po wale do Jabłonny © yurek55

Październikowy plażing nad Zalewem Zegrzyńskim © yurek55

Trochę wody dla ochłody © yurek55

Pomost, czy molo? © yurek55

Autor © yurek55
W Legionowie jakiś nawiedzony misjonarz trąbiąc donośnie i machając ręką nawracał mnie na śmieszki rowerowe (ta ma pewnie ze 200 metrów). Jechał lewym pasem, więc ani mu nie przeszkadzałem, ani nie utrudniałem w najmniejszym stopniu jazdy, krzyknąłem spierdalaj! i pozdrowiłem międzynarodowym znakiem pokoju. Za kilkaset metrów wyprzedziłem go, bo wszystkie samochody utknęły w gigantycznym korku - dziś był przejazd uczestników Legionowskich Spotkań Motocyklowych - ale jechałem równoległą droga dojazdową do posesji i sklepów, a ten frajer był za ekranem, bo tym razem ja bym go pouczył, o zasadach używanie sygnałów dźwiękowych.
Nad Zalewem Zegrzyńskim ruch na drodze, tłoczno na plaży, biało od żagli na wodzie, wypożyczalnia skuterów wodnych działa pełną parą - normalnie pełnia sezonu, brakuje tylko kąpiących się. Droga od Nieporętu do Rembertowa jak zawsze obstawiona w 5 - 6 miejscach, pracującymi w najstarszym zawodzie świata paniami. Dodatkową atrakcję zapewniają też od dwóch, albo trzech lat drogowcy, w okolicy Zielonki dziś, w sobotę, korek mierzył równy kilometr, zmierzyłem, a w drugą stronę, nad Zalew, był jeszcze dłuższy. Ja zaś, po dojechaniu do Rembertowa skręciłem w Marsa, dojechałem do Mostu Siekierkowskiego i stamtąd już stałą trasą, z podjazdem Spacerową wróciłem do domu. Bardzo dobrze się jechało i to pomimo braku prowiantu i niedostatku wody, tylko 0.75 litra na całą trasę wypiłem, a to przy dzisiejszej letniej pogodzie nieco za mało. Ale to szczegół, poza tym wszystko OK.

Kościół Łukasza Ewangelisty na Kępie Tarchomińskiej © yurek55

Osiedle Nowodwory © yurek55

Wisła na wysokości Tarchomina © yurek55

Droga po wale do Jabłonny © yurek55

Październikowy plażing nad Zalewem Zegrzyńskim © yurek55

Trochę wody dla ochłody © yurek55

Pomost, czy molo? © yurek55

Autor © yurek55
- DST 106.00km
- Teren 10.00km
- Czas 04:55
- VAVG 21.56km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Aaaaby tanio...
Jeśli chodzi o jazdę, nie ma o czym pisać. Pojechałem na Marynarska odebrać laptopa z serwisu
Szukam dentysty, który za leczenie kanałowe jednego zęba bierze mniej niż 500zł.

Koniec hotelu Harcturu na Niemcewicza © yurek55
Szukam dentysty, który za leczenie kanałowe jednego zęba bierze mniej niż 500zł.

Koniec hotelu Harcturu na Niemcewicza © yurek55
- DST 21.25km
- Czas 01:08
- VAVG 18.75km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 października 2014
O ubieraniu
Poranki już zimne, trzeba przeprosić się z długimi spodniami rowerowymi, pomyśleć o podkoszulce, albo bluzie. Rano tak właśnie ubrany pojechałem do przychodni na Wrocławską, a ponieważ musiałem swoje odczekać pod gabinetem, było mi bardzo, bardzo gorąco. Gdybym miał bluzę, albo kurtkę, to bym zdjął, ale miałem termiczną podkoszulkę i musiałbym się obnażać na korytarzu. A z kolei do łazienki pójść nie mogłem, bo mogłem w każdej chwili być wywołany do lekarza. Tak źle - i tak niedobrze. Bo ja na rower ubieram się, tak jak do jazdy rowerem i wtedy jest okej, ale jak muszę robić coś innego, to już gorzej. W zimę marznę, jak muszę gdzieś postać na dworze, a pod dachem jest zdecydowanie za gorąco.
Drugi wyjazd już lepiej rozegrałem ubraniowo. Było 15 stopni to można już było zrezygnować z długich spodni, a na górę wystarczała sama koszulka z długim rękawem. Było w sam raz. Tylko wiatr ciągle miałem niesprzyjający, nie wiem dlaczego nigdy nie chciał wiać w plecy. Taki los...
Drugi wyjazd już lepiej rozegrałem ubraniowo. Było 15 stopni to można już było zrezygnować z długich spodni, a na górę wystarczała sama koszulka z długim rękawem. Było w sam raz. Tylko wiatr ciągle miałem niesprzyjający, nie wiem dlaczego nigdy nie chciał wiać w plecy. Taki los...
- DST 65.41km
- Czas 03:27
- VAVG 18.96km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Czerska
Kolega Krzysztof zaproponował zaległą wizytę na zamku w Czersku, której nie zdążyliśmy zrealizować w ubiegłym tygodniu wracając z Warki. Trasa równie dobra jak każda inna,
więc bez problemu zaakceptowałem jego pomysł i pojechaliśmy.
Zamierzaliśmy dotrzeć tam maksymalnie bocznymi drogami i w sumie się
udało, wprawdzie trochę błądziliśmy, kluczyliśmy i zawracaliśmy, ale
summa sumarum wyjechaliśmy tam gdzie zamierzaliśmy. Na Zamku
niespodzianka - rowerzyści za zwiedzanie płacą tylko 5 zł, czyli o 3 zł
taniej, niż nierowerzyści. To pani dyrektor tak zdecydowała, dziękujemy
Pani. Na Zamku zabawiliśmy niezbyt długo, po wspinaczce na wieżę i sesji zdjęciowej, można było wracać. Za radą bileterki zjechaliśmy na łeb na szyję w dół, dzięki czemu nie wracaliśmy do krajowej "79-tki" i nie wjeżdżaliśmy do Góry Kalwarii, tylko jadąc wśród sadów i wzdłuż wału wiślanego, przejechaliśmy pod krajową "50-tką" i dopiero tam zaczęły się schody. A właściwie nie schody, a kocie łby ulicy Świętego Antoniego pnącej się
tak
stromo w górę, że musiałem zejść i prowadzić rower. Krzysztof chyba żeby mi nie było przykro zrobił to samo i tak dotarliśmy do obrzeży miasta, a po chwili znów pomknęliśmy w dół ulicą Lipkowską nad Wisłę. To ta sama trasa, którą odkryłem w ubiegły czwartek i którą wtedy - i dziś - dotarliśmy do Gassów.

Nad nami tylko niebo © yurek55

Panorama - widok z wieży © yurek55

Na samej górze © yurek55


Schody na wieżę © yurek55

Mur i baszta © yurek55

Mur zamkowy © yurek55

Rower na dziedzińcu © yurek55

Z nieznanych powodów zapisało mi trasę tylko do Czerska, a ja to spostrzegłem dopiero nad Wisłą w Podłęczu i stamtąd jest rejestrowana druga część.
stromo w górę, że musiałem zejść i prowadzić rower. Krzysztof chyba żeby mi nie było przykro zrobił to samo i tak dotarliśmy do obrzeży miasta, a po chwili znów pomknęliśmy w dół ulicą Lipkowską nad Wisłę. To ta sama trasa, którą odkryłem w ubiegły czwartek i którą wtedy - i dziś - dotarliśmy do Gassów.

Nad nami tylko niebo © yurek55

Panorama - widok z wieży © yurek55

Na samej górze © yurek55


Schody na wieżę © yurek55

Mur i baszta © yurek55

Mur zamkowy © yurek55

Rower na dziedzińcu © yurek55

Z nieznanych powodów zapisało mi trasę tylko do Czerska, a ja to spostrzegłem dopiero nad Wisłą w Podłęczu i stamtąd jest rejestrowana druga część.
- DST 134.00km
- Czas 06:30
- VAVG 20.62km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 października 2014
*Październik miesiącem... truskawek!*
Już dawno tak późno się nie obudziłem jak dziś. A na dodatek jeszcze przez dwadzieścia minut zastanawiałem się w łóżku, czy gdzieś jechać, czy może lepiej poleżeć jeszcze z książką? Uznałem w końcu, że jakaś krótka trasa przed śniadaniem nie zaszkodzi, ale nawet już po tej decyzji, nie mogłem sie jakoś ogarnąć i zebrać do wyjścia. Tak że jak już w końcu byłem na dole z rowerem, to czasu na jazdę zostało co najwyżej jakieś półtorej godziny. Przypomniałem sobie wówczas, że kiedyś, na początku mojej przygody z rowerem, jeździłem pomiędzy mostami. Najdłuższa pętla, pomiędzy skrajnymi, to w moim przypadku około pięćdziesiąt kilometrów, dziś rzecz jasna musiałem ją skrócić, ale za Wisłę i tak postanowiłem przejechać tym najdalej wysuniętym na południe. Potem w zależności od czasu, mogłem sobie wrócić dowolnym na lewy brzeg i do domu. Mój dojazd do Mostu Siekierkowskiego ma w bonusie zjazd Spacerową, gdzie zwykle licznik pokazuje ponad 40km/h i od Czerniakowskiej trzy kilometry drogi rowerowej. Nie żebym specjalnie lubił ddr, ale ten fragment jest OK pomimo, że z kostki.
Jak już wiedziałem gdzie mam jechać, pozostała kwestia, w czym. Termometr za oknem pokazywał 10, acuweather 6 ale ja i tak wybrałem cienką koszulkę, ale za to z długim rękawem i krótkie spodenki. Nienawidzę ubierać się za ciepło i kiedy pot mi leci po plecach. Wolę założyć coś cienkiego i kręcić mocno, by się rozgrzać. Dziś też się sprawdziło.

Pogłębiarka widok z Mostu Siekierkowskiego © yurek55

Trening wioślarski pod prąd © yurek55

Osada wioślarska na Wiśle - ósemka męska bez dwóch © yurek55 [pewno wczoraj zabalowali i nie przyszli na trening]

Targowa już otwarta © yurek55
A na zakończenie niespodzianka. Jedliście polskie truskawki w październiku? U nas na działce posadziliśmy je w lipcu i owocują od sierpnia. Jedne są czerwone i pyszne, inne jeszcze zielone, a jeszcze inne dopiero kwitną. Jak mróz nie przyjdzie i śniegi nie spadną, to na Boże Narodzenie spodziewam się ostatniego rzutu.:)

Truskawki w październiku? Czemu nie © yurek55
Jak już wiedziałem gdzie mam jechać, pozostała kwestia, w czym. Termometr za oknem pokazywał 10, acuweather 6 ale ja i tak wybrałem cienką koszulkę, ale za to z długim rękawem i krótkie spodenki. Nienawidzę ubierać się za ciepło i kiedy pot mi leci po plecach. Wolę założyć coś cienkiego i kręcić mocno, by się rozgrzać. Dziś też się sprawdziło.

Pogłębiarka widok z Mostu Siekierkowskiego © yurek55

Trening wioślarski pod prąd © yurek55

Osada wioślarska na Wiśle - ósemka męska bez dwóch © yurek55 [pewno wczoraj zabalowali i nie przyszli na trening]

Targowa już otwarta © yurek55
A na zakończenie niespodzianka. Jedliście polskie truskawki w październiku? U nas na działce posadziliśmy je w lipcu i owocują od sierpnia. Jedne są czerwone i pyszne, inne jeszcze zielone, a jeszcze inne dopiero kwitną. Jak mróz nie przyjdzie i śniegi nie spadną, to na Boże Narodzenie spodziewam się ostatniego rzutu.:)

Truskawki w październiku? Czemu nie © yurek55
- DST 30.12km
- Czas 01:25
- VAVG 21.26km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze