Poniedziałek, 14 maja 2018
Kategoria > 100
Obadać nowy asfalt w Kampinosie
O nowym, dziewiczym asfalcie w Puszczy Kampinoskiej dowiedziałem się wczoraj z hipkowej relacji i postanowiłem sprawdzić jak się jedzie. To znaczy wiem jak się jeździ po nowych asfaltach, ale tam jeszcze nie jechałem, a przecież każdy pretekst jest dobry żeby zrobić 100+. Drogę przez puszczę z Kampinosu do Sowiej Woli przemierzyłem już wielokrotnie, ostatnio nawet niedawno, ale nic mi się o uszy nie obiło, że powstaje asfaltowa odnoga na północ do Wilkowa i Leoncina. A tymczasem nawet moja córka o tym wiedziała, choć na rowerze po Puszczy Kampinoskiej jeździ mało. Tak czy owak pojechałem i tym razem jadąc od innej strony, nie jak zwykle od Kampinosu, wjechałem do lasu i dotarłem do interesującego mnie fragmentu drogi. Kiedyś, bardzo dawno, próbowałem tamtędy jechać, ale wycofałem się po kilkuset metrach, bo asfalt szybko się skończył i dalej była kiepska gruntówka. Teraz do samego Wilkowa gładki i równy jak stół dywanik, po obu stronach las, ptaki śpiewają, pusto, czyli wszystko co lubimy. Aż chce się jechać. Niestety wydaje mi się, że ten, ale cudowny kawałek drogi niebawem straci swój rowerowy urok. Dziś spotkałem wprawdzie tylko jednego TIR-a i jedną osobówkę, ale tylko kwestią czasu jest, kiedy ruch tam się zwiększy. No i druga sprawa - progi zwalniające. Na razie postawiono znaki A-11a i ograniczenia prędkość do 30 km/h, czyli lada moment pojawią się progi. Zostawią dla rowerzystów gładkie miejsca po bokach? Wybiorę się tam za jakiś czas i sprawdzę.
Gdy dojechałem do Leocina postanowiłem wracać do domu przez Nowy Dwór Mazowiecki. Hipka trasa prowadziła zasadniczo na zachód do Śladowa i i Woli Pasikońskiej, ale ja niedawno tamtędy jechałem, a poza tym, powrót po drugiej stronie Wisły był po prostu krótszy. Niestety jak tylko przejechałem most zaczęło coś nieprzyjemnego padać. To coś stukało mi w kask, więc nie był to deszcz, do tego momentalnie zrobiło się zimno. Ileż bym dał, by móc wyciągnąć z kieszeni moją kurtkę-trzepaczkę... Tyle razy już sobie przysięgałem, że się bez niej nie ruszę, a dziś znów zapomniałem. Tym razem miałem więcej szczęścia, niż rozumu, bo najgorsze trwało tylko kilka minut i przeszło w drobny, mało dokuczliwy deszczyk, a i ten ustał przed Rajszewem. Do Jabłonny dojechałem już suchy i reszta podróży obyła się bez dodatkowych atrakcji. Zajrzałem jeszcze tylko na Powązki sprawdzić, czy tablica dla Ewy jest gotowa, ale nic się nie dzieje. Kamieniarz ma jeszcze tydzień, ale tym razem nie będę taki grzeczny jak ostatnio.

Podpisu nie trzeba. Jedno zdjęcie mówi więcej niż 1000 słów. © yurek55

Droga Wilkowska już asfaltowa © yurek55

Też żółte, choć nie rzepak © yurek55

Wisła z mostu w Nowym Dworze © yurek55

Wisła z mostu w Warszawie © yurek55
Gdy dojechałem do Leocina postanowiłem wracać do domu przez Nowy Dwór Mazowiecki. Hipka trasa prowadziła zasadniczo na zachód do Śladowa i i Woli Pasikońskiej, ale ja niedawno tamtędy jechałem, a poza tym, powrót po drugiej stronie Wisły był po prostu krótszy. Niestety jak tylko przejechałem most zaczęło coś nieprzyjemnego padać. To coś stukało mi w kask, więc nie był to deszcz, do tego momentalnie zrobiło się zimno. Ileż bym dał, by móc wyciągnąć z kieszeni moją kurtkę-trzepaczkę... Tyle razy już sobie przysięgałem, że się bez niej nie ruszę, a dziś znów zapomniałem. Tym razem miałem więcej szczęścia, niż rozumu, bo najgorsze trwało tylko kilka minut i przeszło w drobny, mało dokuczliwy deszczyk, a i ten ustał przed Rajszewem. Do Jabłonny dojechałem już suchy i reszta podróży obyła się bez dodatkowych atrakcji. Zajrzałem jeszcze tylko na Powązki sprawdzić, czy tablica dla Ewy jest gotowa, ale nic się nie dzieje. Kamieniarz ma jeszcze tydzień, ale tym razem nie będę taki grzeczny jak ostatnio.

Podpisu nie trzeba. Jedno zdjęcie mówi więcej niż 1000 słów. © yurek55

Droga Wilkowska już asfaltowa © yurek55

Też żółte, choć nie rzepak © yurek55

Wisła z mostu w Nowym Dworze © yurek55

Wisła z mostu w Warszawie © yurek55
- DST 120.00km
- Czas 05:19
- VAVG 22.57km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 maja 2018
Kategoria 50-100
Wpis trochę smutny
Choć poranna temperatura była wielce przyjemna wiedziałem, że zaraz zrobi się piekło i nie miałem ambicji na długie dystanse. Chciałem tylko obejrzeć z bliska miejsce środowej tragedii, a później w zależności od bieżącego samopoczucia, wybrać stosowny wariant trasy. Na miejscu wypadku leżało jeszcze szkło z rozbitego reflektora, jakieś fragmenty podkładki pod tablicę rejestracyjną, pudełko od trójkąta ostrzegawczego, na drodze rowerowej, gdzie przeleciał uderzony z przodu nasz kolega, rękawiczka gumowa ratownika medycznego, palące się znicze..., Sprawca jechał od strony Wieruchowa i wyprzedzał kilka samochodów. Z naprzeciwka jechało trzech kolarzy i on centralnie w nich wjechał. Jeden trup na miejscu, drugi - złamana ręka, trzeci - z lekkimi potłuczeniami. Była 21:30, ciemno, nie wiadomo jakie mieli oświetlenie, dlaczego nie uciekali, choćby do rowu po prawej. Tą drogą jeździ tysiące rowerzystów, Strava na tym segmencie zarejestrowała 1560 użytkowników, zawsze jak tamtędy jadę spotykam przynajmniej kilku, kilkunastu. Sam zresztą mam tam zarejestrowanych 86 przejazdów w ciągu czterech ostatnich lat.
No ale co komu pisane, to go nie ominie...

Miejsce wypadku 4 © yurek55

Miejsce wypadku 1 © yurek55

Miejsce wypadku 2 © yurek55

Miejsce wypadku 3 © yurek55
A dalej pojechałem gdzie mnie oczy poniosą, przez pola, łąki i lasy. Tylko ostatnia prosta, czyli wylotówka poznańska była mniej przyjemna, bo po kostce Downa, z której jest wykonana droga rowerowa.

Hala sportowa © yurek55

Tory łucznicze KS Ożarowianka © yurek55

Ulica Kazimierza Deyny © yurek55

Poznańska nieprzyjazna rowerzystom © yurek55
No ale co komu pisane, to go nie ominie...

Miejsce wypadku 4 © yurek55

Miejsce wypadku 1 © yurek55

Miejsce wypadku 2 © yurek55

Miejsce wypadku 3 © yurek55
A dalej pojechałem gdzie mnie oczy poniosą, przez pola, łąki i lasy. Tylko ostatnia prosta, czyli wylotówka poznańska była mniej przyjemna, bo po kostce Downa, z której jest wykonana droga rowerowa.

Hala sportowa © yurek55

Tory łucznicze KS Ożarowianka © yurek55

Ulica Kazimierza Deyny © yurek55

Poznańska nieprzyjazna rowerzystom © yurek55
- DST 71.50km
- Czas 03:19
- VAVG 21.56km/h
- Temperatura 28.3°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 maja 2018
Kategoria > 100
Bardzo gorąco
Przekroczyłem stówkę bardzo symbolicznie, ale jednak. Upał znów dawał się we znaki, musiałem chłodzić głowę żeby mózg mi się nie zagotował, a komin wysychał zdecydowanie za szybko. Z pozostałych ciekawostek, ugryzło mnie coś w czubek języka. Nie wiem, osa, pszczoła? Ale dość lekko, bo po jakichś dwudziestu minutach pieczenie ustało. A potem jakiś nieduży owad zaplątał mi się w rzęsy. I choć do firan gwiazd filmowych brakuje im bardzo dużo, musiałem stanąć by się go pozbyć. Sam się nie mógł wyplątać.

Pierwsza kontrola czasu

Druga kontrola czasu

Trzecia kontrola czasu i woda ratująca życie

Taksówka w Otrębusach

Papamobile numero uno

Pierwsza kontrola czasu

Druga kontrola czasu

Trzecia kontrola czasu i woda ratująca życie

Taksówka w Otrębusach

Papamobile numero uno
- DST 100.00km
- Czas 04:21
- VAVG 22.99km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 maja 2018
Kategoria 50-100, BAJABONGO!, Naprawy
Bajabongo po mieście
Miałem szczery zamiar przejechać co najmniej sto kilometrów, ale w trakcie jazdy musiałem zmienić swoje plany. Inne sprawy wyszły na plan pierwszy i pokrzyżowały mi szyki. Nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało, a nawet - przyznam szczerze - przyjąłem to z zadowoleniem. Kręcenie się bez pośpiechu po mieście też ma swój urok, nawet jak się ma Bystry rower szosowy.

Bulwar Jana Karskiego © yurek55

Aleja Bolka i Lolka na działkach w Wilanowie © yurek55

Mauzoleum Potockich w Wilanowie © yurek55
"W parku nieopodal kościoła św. Anny, blisko bramy wjazdowej na główny dziedziniec pałacu w Wilanowie stoi symboliczny nagrobek – pomnik. Wystawił go Aleksander Potocki swoim rodzicom: Aleksandrze z Lubomirskich Potockiej i Stanisławowi Kostce Potockiemu, właścicielom Wilanowa na początku XIX wieku.
Mauzoleum zostało zaprojektowane w 1834 roku przez sławnego architekta Henryka Marconiego, a wykonane z piaskowca szydłowieckiego w latach 1834-1836 przez Konstantego Hegla (tworcę Syrenki z Rynku Starego Miasta).
Pod neogotyckim baldachimem umieszczony jest sarkofag z przedstawieniem postaci małżonków, jego boki zdobią płaskorzeźby – geniusze śmierci oraz personifikacje zainteresowań i cnót zmarłych."

Cmentarz w Wilanowie © yurek55

Kaplica Potockich na cmentarzu w Wilanowie © yurek55

Rzeźba cmentarna © yurek55

Płaskorzeźba nagrobna © yurek55

Rower przy cmentarnym wodopoju © yurek55
zamieniłem łańcuchy. Teraz drugi łańcuch zaczyna drugą rundę.

Bulwar Jana Karskiego © yurek55

Aleja Bolka i Lolka na działkach w Wilanowie © yurek55

Mauzoleum Potockich w Wilanowie © yurek55
"W parku nieopodal kościoła św. Anny, blisko bramy wjazdowej na główny dziedziniec pałacu w Wilanowie stoi symboliczny nagrobek – pomnik. Wystawił go Aleksander Potocki swoim rodzicom: Aleksandrze z Lubomirskich Potockiej i Stanisławowi Kostce Potockiemu, właścicielom Wilanowa na początku XIX wieku.
Mauzoleum zostało zaprojektowane w 1834 roku przez sławnego architekta Henryka Marconiego, a wykonane z piaskowca szydłowieckiego w latach 1834-1836 przez Konstantego Hegla (tworcę Syrenki z Rynku Starego Miasta).
Pod neogotyckim baldachimem umieszczony jest sarkofag z przedstawieniem postaci małżonków, jego boki zdobią płaskorzeźby – geniusze śmierci oraz personifikacje zainteresowań i cnót zmarłych."

Cmentarz w Wilanowie © yurek55

Kaplica Potockich na cmentarzu w Wilanowie © yurek55

Rzeźba cmentarna © yurek55

Płaskorzeźba nagrobna © yurek55

Rower przy cmentarnym wodopoju © yurek55
zamieniłem łańcuchy. Teraz drugi łańcuch zaczyna drugą rundę.
- DST 62.00km
- Teren 1.00km
- Czas 03:15
- VAVG 19.08km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 maja 2018
Kategoria <50
Troszkę wsi, troszkę miasta
Nie za bardzo mam dziś o czym pisać, weny na lanie wody też brak, więc pomilczę...

Bulwar gen. George'a Smitha Pattona, w tle Centrum Nauki Kopernik, po prawej rzeka Wisła © yurek55

Prawy (praski) brzeg Wisły, widok z Mostu Łazienkowskiego © yurek55

Jednostki pływające zaparkowane w Porcie Czerniakowskim © yurek55

Bulwar gen. George'a Smitha Pattona, w tle Centrum Nauki Kopernik, po prawej rzeka Wisła © yurek55

Prawy (praski) brzeg Wisły, widok z Mostu Łazienkowskiego © yurek55

Jednostki pływające zaparkowane w Porcie Czerniakowskim © yurek55
- DST 45.45km
- Czas 02:05
- VAVG 21.82km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 maja 2018
Kategoria Gassy, przed śniadaniem, 50-100
Dzień konia!
W swoją tradycyjną, niedzielną, przedśniadaniową przejażdżkę wybrałem się, a jakże, do Gassów. Wprawdzie ostatnio był tam ścisk jak na masie krytycznej, ale wiedziałem, że tej porze będzie inaczej. Pierwszy etap, do Piaseczna, pokonałem nie wiem kiedy i skuszony widokiem działających na Rynku wodotrysków, postanowiłem na chwilkę się zatrzymać. Trwały przygotowania do biegowej imprezy z okazji Święta 3 Maja pod nazwą "Konstytucyjna Mila", ale cóż to dla mnie mila? Ja miałem przed sobą dwadzieścia pięć mil. Na wyjeździe do Konstancina dogoniłem na światłach chłopaka na i - bez większych nadziei - siadłem mu na koło. Kiedy po kilkuset metrach nadal się trzymałem uznałem, że trzeba się zapytać czy mu nie przeszkadza taki ogon. Wyjaśniłem, że sam nie utrzymam takiego tempa i nie dam zmiany, a on bez problemu się zgodził. Powiedział, że też jedzie do Gassów i spokojnie mnie podholuje. Rozstaliśmy się na rondzie, gdzie on pojechał w lewo by zaatakować Gassy od Bielawy i Obór, a ja jak zawsze pojechałem prosto pod górę ulicą Gąsiorowskiego. Później jak się mijaliśmy w Ciszycy jadąc z przeciwnych kierunków, jeszcze raz mu podziękowałem za koło. Dalsza droga upływała w szybkim tempie i w pięknych okolicznościach, ale nastroju do zdjęć nie miałem bo szkoda mi było stawać i tracić rytm jazdy. Tylko jak pociąg z węglem do Siekierek mi zajechał drogę. nie miałem wyjścia i musiałem postać chwilę. Generalnie jazdę uważam za rewelacyjną i jestem dumny ze średniej, która nota bene w mieście trochę spadła. Strava wynagrodziła mój wysiłek 13 pucharkami, w tym za poprawienie PR - pięcioma, co na tej trasie nie jest łatwe.

Rynek Piaseczno © yurek55

Biuro biegu "Konstytucyjna Mila" ulicami Piaseczna © yurek55

Dostawa węgla do EC Siekierki © yurek55

Rynek Piaseczno © yurek55

Biuro biegu "Konstytucyjna Mila" ulicami Piaseczna © yurek55

Dostawa węgla do EC Siekierki © yurek55
- DST 61.78km
- Czas 02:33
- VAVG 24.23km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 maja 2018
Kategoria > 100
Do Żelazowej Woli
Dziś tropikalny upał odszedł w niepamięć przegnany gdzieś hen przez północny wiatr, wiejący już od wczorajszego wieczora. Rano termometr pokazywał połowę wczorajszych wartości i to mi bardzo odpowiadało. Nieco mniej, kołyszące się gałęzie kasztanów pod oknami, świadczące o silnym wietrze. Po upewnieniu się co do jego kierunku, wybrałem trasę zachód - wschód, do Żelazowej Woli i z powrotem. Nie chciałem jechać "po sznurku" i dlatego kierunek zachodni pokonałem drogą wojewódzką numer 580. Od Zaborowa to tylko dwadzieścia sześc kilometrów, ale pomimo mniejszego niż zwykle ruchu samochodowego i tak nie mogłem się doczekać powrotu drogami, gdzie wyprzedza cię jeden samochód na kilometr. Wiatr nie ułatwiał mi jazdy, ale przynajmniej chłodził głowę, bo chustki nie miałem w czym zmoczyć. W Kampinosie wodotrysk jeszcze nie odkręcony, w mijanych stawach nie było dojścia do wody, a zresztą nie byłem mocno zdeterminowany, bo dziś przegrzanie mózgu mi nie groziło. W każdym razie wróciłem do domu w lepszym stanie niż wczoraj.

Stare Babice © yurek55

Tablica © yurek55

Wyschnięte źródło w Kampinosie © yurek55

Żelazowa Wola © yurek55

Drugi rzepak w tym roku © yurek55

Most nad Utratą w Zawadach © yurek55

Wygląda jak wieża ciśnień zza krzaka © yurek55

Staw w Pilaszkowie bez dostępu do wody - i ryb też nie wolno łowić... © yurek55

Uzupełnianie bidonu wodą oligoceńską © yurek55

Stare Babice © yurek55

Tablica © yurek55

Wyschnięte źródło w Kampinosie © yurek55

Żelazowa Wola © yurek55

Drugi rzepak w tym roku © yurek55

Most nad Utratą w Zawadach © yurek55

Wygląda jak wieża ciśnień zza krzaka © yurek55

Staw w Pilaszkowie bez dostępu do wody - i ryb też nie wolno łowić... © yurek55

Uzupełnianie bidonu wodą oligoceńską © yurek55
- DST 111.30km
- Czas 05:04
- VAVG 21.97km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Masa Krytyczna na drogach Republiki Rowerowej Gassy
Dawno nie jeździłem południowej rundy przez Tarczyneiro i Prażmów do Góry Kalwarii i dziś właśnie sobie przypomniałem o tej ciekawej trasie. Rano temperatura była jeszcze znośna, ale z każdym kilometrem upał dawał się coraz bardziej we znaki. Odmierzałem dystans z myślą, o miejscach z dostępem do wody i pierwszym z nich była fontanna z jabłkiem w Tarczynie.

W taki upał woda ratuje życie rowerzystom © yurek55
Zmoczyłem chustę, wytarłem twarz, szyję, kark i mokrą założyłem na głowę i pojechałem do następnego źródła. Było ono trzydzieści pięć kilometrów dalej, w Górze Kalwarii. Po drodze przemyślałem, że zapewne kalwaryjskie wodociągi dziś nie pracują i trzeba będzie szukać ratunku i ochłody gdzie indziej. Uznałem, że cmentarz będzie dobrym miejscem - przecież na każdym jest woda, a jest po drodze i nie trzeba nigdzie zbaczać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, tylko tym razem dłużej i dokładniej chłodziłem się wodą. Ruszając z cmentarza już wiedziałem, gdzie będzie następny postój - oczywiście na przystani w Gassach! Pomimo, że tym razem przejechałem tylko piętnaście kilometrów, chusta była sucha jak pieprz. Nie zważając na ludzi czekających na przeprawę, systematycznie wyjmowałem z kieszonek po kolei: klucze, drobne, telefon, dokumenty, pompkę i układałem w kasku. Następnie zdjąłem koszulkę, solidnie zmoczyłem ją w Wiśle, to samo zrobiłem z chustą i po ubraniu się, mogłem jechać dalej.

Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę © yurek55
Najbliższy odcinek, do Ciszycy, to był jakiś horror i nie chodzi mi o tłumy rowerzystów. Ponieważ za wałem jest blisko plaża, a do tego jest dobry dojazd, pobocze drogi było na odcinku kilkuset metrów zastawione samochodami. Na dodatek nadciągały kolejne szukając miejsca do zaparkowania, a tabun rowerzystów musiał zmieścić się na wąskim pasku pobocza. Ja akurat miałem przed sobą grupę pensjonariuszy domu opieki na rajdzie rowerowym. Dość powiedzieć, że w pewnym miejscu musieliśmy się wszyscy zatrzymać, taki się zrobił korek. W końcu jednak jakoś się przebiłem i dalej już nie było problemów. Faktem jest jednak, że tylu rowerzystów to ja ostatnio na Masie Krytycznej widziałem. Więcej o takiej godzinie, przy takiej pogodzie i w wolny dzień, koło moje tam nie postanie!
Po kolejnych dwudziestu kilometrach, już w Warszawie, znów skorzystałem z cmentarnego ujęcia wody na Cmentarzu Czerniakowskim. To ten naprzeciw Sadyba Best Mall z kinem IMAX. Przy okazji podlałem bratki na grobie moich teściów.
Stamtąd do domu już tylko parę kilometrów, wystarczy skręcić w Gagarina, podjechać Spacerową i przejechać Pole Mokotowskie. Muszę przyznać, że mało co taką przyjemność mi sprawiło, jak chłodny prysznic po powrocie do domu. Upał dziś był zaiste potężny.
I na koniec jeszcze kilka zdjęć:

Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów! © yurek55

Katowicka w okolicach Nadarzyna © yurek55

W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP © yurek55

Lubimy takie drogi, prawda? © yurek55

Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie © yurek55

Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy © yurek55

Było rowerzystów wielu © yurek55

Jeziorka wpada do Wisły © yurek55

Żywopłot z bzów, coś pięknego © yurek55

W taki upał woda ratuje życie rowerzystom © yurek55
Zmoczyłem chustę, wytarłem twarz, szyję, kark i mokrą założyłem na głowę i pojechałem do następnego źródła. Było ono trzydzieści pięć kilometrów dalej, w Górze Kalwarii. Po drodze przemyślałem, że zapewne kalwaryjskie wodociągi dziś nie pracują i trzeba będzie szukać ratunku i ochłody gdzie indziej. Uznałem, że cmentarz będzie dobrym miejscem - przecież na każdym jest woda, a jest po drodze i nie trzeba nigdzie zbaczać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, tylko tym razem dłużej i dokładniej chłodziłem się wodą. Ruszając z cmentarza już wiedziałem, gdzie będzie następny postój - oczywiście na przystani w Gassach! Pomimo, że tym razem przejechałem tylko piętnaście kilometrów, chusta była sucha jak pieprz. Nie zważając na ludzi czekających na przeprawę, systematycznie wyjmowałem z kieszonek po kolei: klucze, drobne, telefon, dokumenty, pompkę i układałem w kasku. Następnie zdjąłem koszulkę, solidnie zmoczyłem ją w Wiśle, to samo zrobiłem z chustą i po ubraniu się, mogłem jechać dalej.

Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę © yurek55
Najbliższy odcinek, do Ciszycy, to był jakiś horror i nie chodzi mi o tłumy rowerzystów. Ponieważ za wałem jest blisko plaża, a do tego jest dobry dojazd, pobocze drogi było na odcinku kilkuset metrów zastawione samochodami. Na dodatek nadciągały kolejne szukając miejsca do zaparkowania, a tabun rowerzystów musiał zmieścić się na wąskim pasku pobocza. Ja akurat miałem przed sobą grupę pensjonariuszy domu opieki na rajdzie rowerowym. Dość powiedzieć, że w pewnym miejscu musieliśmy się wszyscy zatrzymać, taki się zrobił korek. W końcu jednak jakoś się przebiłem i dalej już nie było problemów. Faktem jest jednak, że tylu rowerzystów to ja ostatnio na Masie Krytycznej widziałem. Więcej o takiej godzinie, przy takiej pogodzie i w wolny dzień, koło moje tam nie postanie!
Po kolejnych dwudziestu kilometrach, już w Warszawie, znów skorzystałem z cmentarnego ujęcia wody na Cmentarzu Czerniakowskim. To ten naprzeciw Sadyba Best Mall z kinem IMAX. Przy okazji podlałem bratki na grobie moich teściów.
Stamtąd do domu już tylko parę kilometrów, wystarczy skręcić w Gagarina, podjechać Spacerową i przejechać Pole Mokotowskie. Muszę przyznać, że mało co taką przyjemność mi sprawiło, jak chłodny prysznic po powrocie do domu. Upał dziś był zaiste potężny.
I na koniec jeszcze kilka zdjęć:

Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów! © yurek55

Katowicka w okolicach Nadarzyna © yurek55

W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP © yurek55

Lubimy takie drogi, prawda? © yurek55

Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie © yurek55

Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy © yurek55

Było rowerzystów wielu © yurek55

Jeziorka wpada do Wisły © yurek55

Żywopłot z bzów, coś pięknego © yurek55
- DST 120.00km
- Czas 05:24
- VAVG 22.22km/h
- Temperatura 33.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 maja 2018
Kategoria > 100
Jezdnia, czy ddr - studium problemu
Na samym początku mojej wycieczki zostałem obtrąbiony za jazdę po jezdni. Pan kierowca wyjaśnił mi, kiedy dogoniłem go na światłach przy Żwirki i Wigury, że NIE WOLNO jechać rowerem gdy obok jest "ścieżka". Wyjaśniłem, że "ścieżki" są w lesie, a tu jest droga dla rowerów i - po drugie - nie muszę wiedzieć, że po mojej lewej coś takiego jest. Chyba go nie przekonałem - i siebie też nie do końca.;) Niemniej nie mam zamiaru swoich przyzwyczajeń zmieniać. Ulica Banacha ma zaledwie kilkaset metrów (dokładnie 740 - segment Strava) i skręcając w nią z Grójeckiej, nie mam obowiązku wiedzieć, że jest ddr. Tak będzie moja linia obrony w rozmowie z policją.
Przepisy przepisami, a ja raptem po niewielu minutach, znalazłem się w Wenecji.

Pałac w Wenecji © yurek55

Michałowice Wieś, czy Wenecja? © yurek55

Venice Palace © yurek55

Pałac na Wodzie, ale nie w Łazienkach © yurek55

Łuk Triumfalny © yurek55
Dalej, ponieważ wybrałem kierunek zachodni, dojechałem do Błonia, tym razem od południa.

Kontrola czasu w Błoniu © yurek55
A dalej jakimiś nowymi całkiem drogami dojechałem do wsi Cholewy i zaraz potem wbiłem się na znany szlak do Kampinosu, albo - w dłuższym wariancie - do Łaz i Żelazowej Woli.

Intrygująca postać i nazwa wiaduktu. Kim byli Jasińscy? © yurek55
Ja wybrałem wariant krótszy.

Kampinoski kościółek © yurek55
No a powrót już klasyczną drogą prosto jak strzelił do samej Warszawy. Tylko picie musiałem uzupełnić po drodze.

Źródło wody oligoceńskiej na Jelonkach © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1544948120/embed/0663d42b750d77e091e34362fe32e4983dd547d9">
Przepisy przepisami, a ja raptem po niewielu minutach, znalazłem się w Wenecji.

Pałac w Wenecji © yurek55

Michałowice Wieś, czy Wenecja? © yurek55

Venice Palace © yurek55

Pałac na Wodzie, ale nie w Łazienkach © yurek55

Łuk Triumfalny © yurek55
Dalej, ponieważ wybrałem kierunek zachodni, dojechałem do Błonia, tym razem od południa.

Kontrola czasu w Błoniu © yurek55
A dalej jakimiś nowymi całkiem drogami dojechałem do wsi Cholewy i zaraz potem wbiłem się na znany szlak do Kampinosu, albo - w dłuższym wariancie - do Łaz i Żelazowej Woli.

Intrygująca postać i nazwa wiaduktu. Kim byli Jasińscy? © yurek55
Ja wybrałem wariant krótszy.

Kampinoski kościółek © yurek55
No a powrót już klasyczną drogą prosto jak strzelił do samej Warszawy. Tylko picie musiałem uzupełnić po drodze.

Źródło wody oligoceńskiej na Jelonkach © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1544948120/embed/0663d42b750d77e091e34362fe32e4983dd547d9">
- DST 103.00km
- Czas 04:41
- VAVG 21.99km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2018
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Wieczorem na Ursynów
Dopiero po powrocie z działki mogłem przejechać trochę kilometrów. Pojechałem do mieszkania córki, by pod jej nieobecność coś tam zrobić. Dobrze się jechało po pustym mieście.

Kościół na Grabowie, Dekanat Ursynowski ul. Taneczna 65A

Ponurak

Kościół na Grabowie, Dekanat Ursynowski ul. Taneczna 65A

Ponurak
- DST 28.55km
- Czas 01:17
- VAVG 22.25km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze





















