Na samym początku mojej wycieczki zostałem obtrąbiony za jazdę po jezdni. Pan kierowca wyjaśnił mi, kiedy dogoniłem go na światłach przy Żwirki i Wigury, że NIE WOLNO jechać rowerem gdy obok jest "ścieżka". Wyjaśniłem, że "ścieżki" są w lesie, a tu jest droga dla rowerów i - po drugie - nie muszę wiedzieć, że po mojej lewej coś takiego jest. Chyba go nie przekonałem - i siebie też nie do końca.;) Niemniej nie mam zamiaru swoich przyzwyczajeń zmieniać. Ulica Banacha ma zaledwie kilkaset metrów (dokładnie 740 - segment Strava) i skręcając w nią z Grójeckiej, nie mam obowiązku wiedzieć, że jest ddr. Tak będzie moja linia obrony w rozmowie z policją. Przepisy przepisami, a ja raptem po niewielu minutach, znalazłem się w Wenecji.
"§ 2. 1. Znak drogowy pionowy umieszczony po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią dotyczy kierujących znajdujących się na wszystkich pasach ruchu; jeżeli jednak znaki są umieszczone nad poszczególnymi pasami ruchu, to znak dotyczy tylko kierujących znajdują- cych się na pasie, nad którym znak jest umieszczony. Znak drogowy umieszczony po lewej stronie jezdni lub pasów ruchu stanowi powtórzenie znaku umieszczonego po prawej stronie, chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej."
Jeszcze nie znalazłem przepisu, który wskazywałby na obowiązywanie znaku "DDR" umieszczonego po lewej stronie (a samo rozporządzenie wskazuje dwukrotnie zbiory znaków, które mogą być umieszczone nie po prawej stronie).
Oelka niezawodny jak zawsze. Przeczytałem uzasadnienie tego wyroku i widać z niego, że obwiniony wykonał tytaniczna pracę, przedstawiając sądowi pełną dokumentację fotograficzną z miejsca zdarzenia i przywołując wiele przepisów. O jego adwokacie nic Sąd nie wspomina, czyli bronił się sam. Łebski i mocno zdeterminowany facet.
Sąd nie musi się opierać na innym wyroku, ale już w rozmowie z policjantem można się na konkretny wyrok powołać, wskazując, że orzecznictwo nie jest zgodne z poglądami pana władzy. Policja zasadniczo obawia się ludzi rzucających numerami dzienników ustaw czy wyrokami. Sam wyrok V Wydziału Karnego Sądu Rejonowego z 27 lipca 2016 roku przeszedł anonimizację, ale i tak da się odczytać z niego miejsce tego zdarzenia.
Niestety nie mamy systemu prawnego anglosaskiego, więc jeden wyrok nie jest zobowiązujący dla kolejnej podobnej sprawy. Mamy prawo rzymskie i każdy sąd sądzi po swojemu nie oglądając się na precedensy. A co do wycieczki: to w Kampinosie pani burmistrz proponowała mi poranną herbatę, gdy zjawiłem się w urzędzie podbić książeczkę KOT. http://teich.bikestats.pl/1578457,Nadarzyn-Brwinow-Blonie-Leszno-Kampinos-Brochow-Wyszogrod-Sochaczew.html Druga podobna sytuacja była na Żuławach w urzędzie gminy w miejscowości Lichnowy, gdzie proponowano mi poranną kawę. W obydwu wypadkach odmówiłem niemniej niniejszym dziękuję za serdeczność pani wójt Monice Ciurzyńskiej (Kampinos) i wicewójt Annie Grunau (Lichnowy)
Jak DDR jest po prawej to korzystać trzeba. Jak po lewej już nie. Jakiś czas temu czytałem wyrok, gdzie gość wygrał sprawę w kwestii korzystania z DDR w alei Krakowskiej - gdy jechał w stronę Ochoty.
Ciekawe czy policja łyknie taki argument....Bo w sumie racja jak ktoś nie jest tutejszy to skąd ma wiedzieć że jest ddr po drugiej stronie. A chyba nie ma żadnego oznaczenia. Fakt faktem ja na Banacha wolę jednak po tej ddr jechać :) W sumie bardzo mało jest miejsc gdzie wybieram ulicę mimo że jest ddr.