Wpisy archiwalne w kategorii
Gassy
Dystans całkowity: | 18583.12 km (w terenie 63.00 km; 0.34%) |
Czas w ruchu: | 894:26 |
Średnia prędkość: | 20.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.40 km/h |
Suma podjazdów: | 26152 m |
Suma kalorii: | 341042 kcal |
Liczba aktywności: | 240 |
Średnio na aktywność: | 77.43 km i 3h 43m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 25 marca 2018
Kategoria przed śniadaniem, Gassy, 50-100
Gassy z rana lepsze jak śmietana
Dziś z kolei obudziłem się skoro świt i żeby nie marnować czasu na bezdurno, pojechałem przed śniadaniem do Gassów. Dobrze, że zerknąłem na termometr za oknem i stosownie się ubrałem, bo ta wiosna to jakoś się czai jak szpak do... [autocenzura]. Musiałem przeprosić się z ocieplaczami na buty i wcale tego nie żałowałem - biały szron na samochodach, siwy mróz na trawnikach. Jazda po Warszawie w tak wczesny, niedzielny poranek, to sama przyjemność, nawet czerwone światła na skrzyżowaniach, nie zatrzymują, a jedynie spowalniają przejazd.;) Ostatnio upodobałem sobie przejazd do Wilanowa ulicą Gołkowską i przez wieś Augustówka obok EC Żerań. Zawszeć to przyjemniej niż po trzypasmowej Powsińskiej.

Dymiące kominy widok z ulicy Kobylańskiej
Po dojechaniu do Gassów zrezygnowałem tym razem ze zjeżdżania na przystań i fotografowania Wisły, tylko zawróciłem w stronę Ciszycy i przez Habdzin i kolejne miejscowości Urzecza dotarłem do technicznej i wzdłuż Przyczółkowej dotarłem do Wilanowa. Przy pączkach już kompletowała się na ekipa #ruszwarszawa, by jak co tydzień wyruszyć do Góry Kalwarii i dalej.
Jakby się ktoś pytał, to ruszają o 9:30 w każdą sobotę i niedzielę.
Do domu wróciłem Aleją Wilanowską, ale tym razem nie skręciłem w Wołoską, a pojechałem prosto Marynarską. Rzadko tamtędy jeżdżę ze względu na niezbyt przyjazne dla rowerzystów warunki, ale dziś ruch był niewielki.

Na wiadukcie ulicy Marynarskiej
A dalej już prosto do Alei Krakowskiej i do domu na śniadanie. Na Urzędzie Gminy Włochy czas jeszcze zimowy więc nie zrobiłem kontroli czasu, bo była przekłamana.:)

Dymiące kominy widok z ulicy Kobylańskiej
Po dojechaniu do Gassów zrezygnowałem tym razem ze zjeżdżania na przystań i fotografowania Wisły, tylko zawróciłem w stronę Ciszycy i przez Habdzin i kolejne miejscowości Urzecza dotarłem do technicznej i wzdłuż Przyczółkowej dotarłem do Wilanowa. Przy pączkach już kompletowała się na ekipa #ruszwarszawa, by jak co tydzień wyruszyć do Góry Kalwarii i dalej.
Jakby się ktoś pytał, to ruszają o 9:30 w każdą sobotę i niedzielę.
Do domu wróciłem Aleją Wilanowską, ale tym razem nie skręciłem w Wołoską, a pojechałem prosto Marynarską. Rzadko tamtędy jeżdżę ze względu na niezbyt przyjazne dla rowerzystów warunki, ale dziś ruch był niewielki.

Na wiadukcie ulicy Marynarskiej
A dalej już prosto do Alei Krakowskiej i do domu na śniadanie. Na Urzędzie Gminy Włochy czas jeszcze zimowy więc nie zrobiłem kontroli czasu, bo była przekłamana.:)
- DST 59.00km
- Czas 02:44
- VAVG 21.59km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie mam czasu na pisanie
Nie mam czasu na opis, zresztą nie ma co pisać, trasa znana do bólu. Mam nowy telefon marki Sony Xperia XA2 za 20,03 PLN i od południa rzeźbię w apkach i ustawieniach. :)
PS. Dziś się lepiej ubrałem niż wczoraj. Trzy warstwy dały radę, ale przede wszystkim ochraniacze na buty robią dobrą robotę. Jak stopy nie marzną, to i reszta jest w porządku.

Fort Zbarż zamarznięty znowu

W kierunku Konstancina

Ta sama droga w kierunku Gassów

Pusta przystań w Gassach

Prom w Gassach

Mój telefon

Zaczynamy!
PS. Dziś się lepiej ubrałem niż wczoraj. Trzy warstwy dały radę, ale przede wszystkim ochraniacze na buty robią dobrą robotę. Jak stopy nie marzną, to i reszta jest w porządku.

Fort Zbarż zamarznięty znowu

W kierunku Konstancina

Ta sama droga w kierunku Gassów

Pusta przystań w Gassach

Prom w Gassach

Mój telefon

Zaczynamy!
- DST 64.41km
- Czas 03:16
- VAVG 19.72km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 marca 2018
Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, Gassy, 50-100
Mokro i zimno
Miałem dziś z Piaseczna zabrać jakieś ważne papiery i zawieźć drugiej córce do pracy, ale żeby wyszło trochę więcej kilometrów postanowiłem jechać przez Gassy. Wszystko by było dobrze, ale na skutek, chyba(?), pomroczności jasnej, zapomniałem że jest zima. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że wczoraj i przedwczoraj było bardzo ciepło - i to tak, że jeździłem z gołymi nogami. Z tego też powodu zrezygnowałem z nowej kurki, która choć cienka, to jednak nominalnie ma być przecież na zimę. Wyciągnąłem więc z szafy cienką przeciwdeszczówkę z Lidla, na nogi wciągnąłem nogawki z lycry i tak ubrany wyruszyłem w drogę. Początkowo było zupełnie dobrze i nawet jak zaczął siąpić drobny deszczyk, też mi to specjalnie nie przeszkadzało. Jednak po mniej więcej godzinie kurtka zaczęła przepuszczać, a że pod spodem miałem tylko koszulkę, to zaczęło być mokro i chłodno. Nogi przyobleczone w cienki materiał też zaczęły się wychładzać, a i stopy w mokrych skarpetkach dokładały swoje. Na szczęście jak dojechałem do Gassów i zacząłem się oddalać od Wisły, deszcz powoli ustawał i w Konstancinie już było sucho. W Piasecznie u córki wypiłem gorącą kawę, założyłem na siebie coś suchego, mokrą koszulkę rowerową schowałem do plecaka i mogłem wracać. Na szczęście deszcz już nie padał i tylko chłód dawał się nieco we znaki, szczególnie w nogi i pod gołą szyją.
Gdybym założył normalne, długie spodnie i inną kurtkę, to by było zupełnie dobrze, a tak, oceniam wycieczkę na trzy z plusem.
Dziś bez zdjęcia, bo mi się nie chciało zatrzymywać.
Albo dam stare z Papugarni gdzie byłem z Dominiką i Julką.


Gdybym założył normalne, długie spodnie i inną kurtkę, to by było zupełnie dobrze, a tak, oceniam wycieczkę na trzy z plusem.
Dziś bez zdjęcia, bo mi się nie chciało zatrzymywać.
Albo dam stare z Papugarni gdzie byłem z Dominiką i Julką.



- DST 64.00km
- Czas 03:00
- VAVG 21.33km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 marca 2018
Kategoria Piaseczno/Ursynów, kurierowo, 50-100, Gassy
Na kawę do Piaseczna
Korzystając z wiosennej temperatury pojechałem przez Piaseczno do Gassów, a wracając zawiozłem córki L-4 do Instytutu na Kruczą. Dzieci chorują, mamy na zwolnieniach. W trakcie jazdy kilka razy pokropiło, ale niezbyt intensywnie i nawet nie poczułem wilgoci. Moja kurtka nie boi się takiego deszczyku. Co do samej jazdy, to początek był słaby i mozolny, głównie z powodu przeciwnego wiatru. Tym razem zaplanowałem jazdę biorąc pod uwagę jego kierunek, ale było mi tak ciężko, że skróciłem trasę, a na dodatek zrobiłem sobie przerwę na kawę. Później już było z górki, no może z wyjątkiem podjazdu na Agrykoli. Tam osiągnąłem 28 czas na 29 dotychczasowych moich wjazdów na górę, 9,9 km/h. Moje Waterloo trzyma się mocno.

Pomnik słonia w Lesznowoli © yurek55

Wisła w Gassach - wschód © yurek55

Wisła w Gassach - północ © yurek55

Wisła w Gassach - południe © yurek55

Prom w Gassach © yurek55

Mamy w Warszawie stawów bez liku, ale Jeziorko tylko jedno © yurek55

Zdjęcie zawiera lokowanie produktu © yurek55

Pomnik słonia w Lesznowoli © yurek55

Wisła w Gassach - wschód © yurek55

Wisła w Gassach - północ © yurek55

Wisła w Gassach - południe © yurek55

Prom w Gassach © yurek55

Mamy w Warszawie stawów bez liku, ale Jeziorko tylko jedno © yurek55

Zdjęcie zawiera lokowanie produktu © yurek55
- DST 80.00km
- Czas 04:00
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sto marcowe
Skoro tak rzadko i nieregularnie jeżdżę rowerem, to jak już wyszedłem, chciałem jakiś solidniejszy dystans zaliczyć. Dobra pogoda zdawała się sprzyjać tym zamiarom, a że chciałem z bliska Wisłę w Gassach zobaczyć, to wybrałem się na południe w kierunku Góry Kalwarii. Wybrałem drogę wzdłuż wału wiślanego i to już od samego Mostu Siekierkowskiego, nie bacząc na szutrowy odcinek, który "terenowe" opony 28 mm znoszą lepiej, niż węższe o trzy milimetry slicki. Jak je założę, to już tamtędy jeździł nie będę. Przy okazji chciałem zobaczyć postęp prac przy budowie obwodnicy i przeprawy mostowej.

Droga po wale zawadowskim

Budowa przeprawy mostowej

Dalej były i takie odcinki

Na przystani w Gassach jakoś pusto bez wędkarzy

Prom jeszcze zimuje
W Górze Kalwarii zrobiłem krótką przerwę na zdjęcie podkoszulki, bo na dzisiejszą temperaturę trzy warstwy, to o jedną za dużo. Miałem też chęć na pozbycie się osłon na buty, ale już nie miałbym ich gdzie utknąć i zrezygnowałem - na szczęście - z tego pomysłu. Na szczęście, bo wkrótce zaczęło coś padać z nieba; najpierw jakaś kasza, potem drobny deszczyk i tak było już do końca wycieczki.

W Krzakach Czaplinkowskich powstaje kolejny fragment obwodnicy

Ten fragment, trzeba przyznać, wygląda dość surrealistycznie. Takie drzwi do lasu.
Kierując się na Prażmów, a następnie na Piaseczno, natknąłem się na cmentarz z pierwszej wojny. Pochowanych jest tam 68 DEUTSCHE i 18 RUSSEN poległych w 1914 i 1915 roku.




A po powrocie zmieniłem łańcuch, będę jeździł na dwa.
PS. Wie ktoś dlaczego mapki ze Stravy nie działają?

Droga po wale zawadowskim

Budowa przeprawy mostowej

Dalej były i takie odcinki

Na przystani w Gassach jakoś pusto bez wędkarzy

Prom jeszcze zimuje
W Górze Kalwarii zrobiłem krótką przerwę na zdjęcie podkoszulki, bo na dzisiejszą temperaturę trzy warstwy, to o jedną za dużo. Miałem też chęć na pozbycie się osłon na buty, ale już nie miałbym ich gdzie utknąć i zrezygnowałem - na szczęście - z tego pomysłu. Na szczęście, bo wkrótce zaczęło coś padać z nieba; najpierw jakaś kasza, potem drobny deszczyk i tak było już do końca wycieczki.

W Krzakach Czaplinkowskich powstaje kolejny fragment obwodnicy

Ten fragment, trzeba przyznać, wygląda dość surrealistycznie. Takie drzwi do lasu.
Kierując się na Prażmów, a następnie na Piaseczno, natknąłem się na cmentarz z pierwszej wojny. Pochowanych jest tam 68 DEUTSCHE i 18 RUSSEN poległych w 1914 i 1915 roku.




A po powrocie zmieniłem łańcuch, będę jeździł na dwa.
PS. Wie ktoś dlaczego mapki ze Stravy nie działają?
- DST 104.90km
- Teren 3.00km
- Czas 05:11
- VAVG 20.24km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pan Kanapka, albo Uber Eats :)
Rano najpierw rozwiozłem po dzieciach prowiant na śniadanie, żeby z głodu nie pomarły. Jak skończyłem tę miejską rundę u Agnieszki, na liczniku było trzydzieści trzy kilometry i postanowiłem dokręcić, ale już poza miastem. Przebiłem się od niej przez Las Kabacki i Ursynów, do zjazdu nową ulicą Korbońskiego. Pomknąłem nią, z górki na pazurki do Powsina, a dalej, wiadomo, Rosochatą i na Gassy. Powrót przez Piaseczno i południowe wioski.
Strava przyznała mi nieco pucharków, ale ja bliżej zainteresowałem się jednym segmentem, który nazywa się "szybkie 4 nad Wisłą" i prowadzi od Mostu Grota na południe. Poprawiłem na nim swój PR (przedwczorajszy) o JEDNĄ sekundę, a żeby wejść do pierwszego TYSIĄCA, muszę poprawić swój czas o dziewiętnaście sekund. Na razie moje miejsce to 1062/1531. Spróbuję następnym razem.

Graficiarze - wandale jakoś, jak dotąd, nie oszpecili jeszcze tego muralu.

EC Żerań i zjazd rowerowy na pierwszym planie

W Lesie Kabackim zima trzyma na drogach
Strava przyznała mi nieco pucharków, ale ja bliżej zainteresowałem się jednym segmentem, który nazywa się "szybkie 4 nad Wisłą" i prowadzi od Mostu Grota na południe. Poprawiłem na nim swój PR (przedwczorajszy) o JEDNĄ sekundę, a żeby wejść do pierwszego TYSIĄCA, muszę poprawić swój czas o dziewiętnaście sekund. Na razie moje miejsce to 1062/1531. Spróbuję następnym razem.

Graficiarze - wandale jakoś, jak dotąd, nie oszpecili jeszcze tego muralu.

EC Żerań i zjazd rowerowy na pierwszym planie

W Lesie Kabackim zima trzyma na drogach
- DST 91.50km
- Teren 1.00km
- Czas 04:39
- VAVG 19.68km/h
- Temperatura -3.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sto lutowe
Miałem apetyt na setkę i poranna mgła wcale nie umniejszyła mojego zapału do jazdy. Różnych tłumaczeń szukamy tylko wtedy, gdy lenistwo bierze górę. To znaczy - ja tak mam. Ale ze względu na mgłę, nie pojechałem na zachód, tylko wybrałem bezpieczniejszy wariant z mniejszym ruchem. Trasa znana, nic godnego wzmianki się nie zdarzyło, tylko w powrotnej drodze zrobiłem sobie przerwę i zajechałem do córki w Piasecznie. Odpocząłem, ogrzałem się, wypiłem kawę i herbatę i z nowymi siłami wróciłem na trasę. Właściwie to tyle.

Piaseczyński Pałac Ślubów

To wymaga dłuższego opisu, nie samego podpisu. Na Paluchu, po przejechaniu nad S2 i zawróceniu, jest w skręt w prawo i kilkadziesiąt metrów wyboistej drogi, która prowadzi do drogi serwisowej widocznej na zdjęciu. Dziś zobaczyłem, że wyboje przykryło ogromne rozlewisko długie na jakieś trzydzieści metrów. Wprawdzie teoretycznie wiedziałem, że jest możliwe przejechane, ale praktycznie bałem się wywrotki na środku tego jeziorka. Dlatego wybrałem wariant bardziej przełajowy i przejechałem tędy.

Piaseczyński Pałac Ślubów

To wymaga dłuższego opisu, nie samego podpisu. Na Paluchu, po przejechaniu nad S2 i zawróceniu, jest w skręt w prawo i kilkadziesiąt metrów wyboistej drogi, która prowadzi do drogi serwisowej widocznej na zdjęciu. Dziś zobaczyłem, że wyboje przykryło ogromne rozlewisko długie na jakieś trzydzieści metrów. Wprawdzie teoretycznie wiedziałem, że jest możliwe przejechane, ale praktycznie bałem się wywrotki na środku tego jeziorka. Dlatego wybrałem wariant bardziej przełajowy i przejechałem tędy.
- DST 101.00km
- Czas 05:04
- VAVG 19.93km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 stycznia 2018
Kategoria 50-100, Gassy, Piaseczno/Ursynów
Wartościowe PR Stravy, dziękuję Ci wichuro!
Dawno mnie tu nie było, co zostało nawet zauważone. Dziękuję za zainteresowanie, bo ono również dało mi bodziec do powrotu. W końcu trzeba się było wreszcie wziąć w garść i ruszyć leniwe dupsko. Jako że przy okazji nadarzyła się sposobność zrobienia dobrego uczynku uznałem, że znaków lekceważyć nie wolno i trzeba się z rowerem wreszcie przeprosić. Pierwszy etap podróży to ulica Taneczna na Ursynowie i dojechałem tam dla odmiany Puławską, obok muru - najdłuższej galerii street-artu. Asfalt już od wielu tygodni jest gotowy, ale na początku i końcu jest stopień, a fragment do Poleczki też niedokończony. Maszyn ani robotników już od dawna nie ma i resztę prac zostawiono na wiosnę. Ale przejechać można bez problemu.

To ta galeria na murze Wyścigów Konnych na Służewcu

Jedna z prac
Jadąc Puławską zatrzymałem się na chwilkę przy cerkwi żeby uwiecznić kolejny postęp w budowie. Kopuła zaczyna być pokrywana blachą miedzianą. Przynajmniej na taką wygląda, o ile się znam. Nie wiem dlaczego inne kopuły wyglądają jak złote, ta jest na razie miedziana.

Cerkiew przy Puławskiej
Z Piaseczna do Gassów prosta droga i z wiatrem w plecy, więc takiej okazji zmarnować nie mogłem. Jak dotąd szło mi nieźle i nie zamierzałem wracać najkrótszą drogą, tylko spróbować powalczyć o PR na prostej z Obór do przystani. Udało się, a na dodatek osiągnąłem tam najlepszy czas w tym roku i jeszcze wyprzedziłem Wilka i Tomka z Sanatorium. Wiem, że to wyłączna zasługa wiatru, ale i tak mi przyjemnie.


Tradycyjna fotka z mostu w Obórkach
Tu niestety cała radość się skończyła, a zaczęła żmudna orka pod wiatr. Jako że ani pod górę, ani pod wiatr jechanie mi nie idzie, rzeźbiłem powoli te kilometry i myślałem o Vukim, który samotnie darł pod wiatr 150 kilometrów, żeby dołączyć do ekipy jadącej dla WOŚP. Kto nie wie, o co chodzi, polecam wpis Hipka. Mnie nie udawało się jechać szybciej niż 17 km/h i to był max, czasem było i 13. Gdy znalazłem się na szutrowym fragmencie korony wału przed mostem Siekierkowskim, to myślałem, że mnie zwieje.

Droga od mostu Siekierkowskiego do Powsińskiej to jedna z najbardziej uczęszczanych dróg rowerowych w Warszawie. Tymczasem prace nad Czerniakowską - Bis docierają już do niej i powstanie skrzyżowanie drogi rowerowej i dwupasmowej jezdni. Czarno to widzę, na szczęście rzadko tam bywam.


I na koniec trochę humoru ulicy.

"Robię tylko dobre skręty zero zwrotów"

"Pedały się kręcą!" :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1382855064/embed/6f124ecff8b327fc39794d49c4f7be716d8c8704">

To ta galeria na murze Wyścigów Konnych na Służewcu

Jedna z prac
Jadąc Puławską zatrzymałem się na chwilkę przy cerkwi żeby uwiecznić kolejny postęp w budowie. Kopuła zaczyna być pokrywana blachą miedzianą. Przynajmniej na taką wygląda, o ile się znam. Nie wiem dlaczego inne kopuły wyglądają jak złote, ta jest na razie miedziana.

Cerkiew przy Puławskiej
Z Piaseczna do Gassów prosta droga i z wiatrem w plecy, więc takiej okazji zmarnować nie mogłem. Jak dotąd szło mi nieźle i nie zamierzałem wracać najkrótszą drogą, tylko spróbować powalczyć o PR na prostej z Obór do przystani. Udało się, a na dodatek osiągnąłem tam najlepszy czas w tym roku i jeszcze wyprzedziłem Wilka i Tomka z Sanatorium. Wiem, że to wyłączna zasługa wiatru, ale i tak mi przyjemnie.


Tradycyjna fotka z mostu w Obórkach
Tu niestety cała radość się skończyła, a zaczęła żmudna orka pod wiatr. Jako że ani pod górę, ani pod wiatr jechanie mi nie idzie, rzeźbiłem powoli te kilometry i myślałem o Vukim, który samotnie darł pod wiatr 150 kilometrów, żeby dołączyć do ekipy jadącej dla WOŚP. Kto nie wie, o co chodzi, polecam wpis Hipka. Mnie nie udawało się jechać szybciej niż 17 km/h i to był max, czasem było i 13. Gdy znalazłem się na szutrowym fragmencie korony wału przed mostem Siekierkowskim, to myślałem, że mnie zwieje.

Droga od mostu Siekierkowskiego do Powsińskiej to jedna z najbardziej uczęszczanych dróg rowerowych w Warszawie. Tymczasem prace nad Czerniakowską - Bis docierają już do niej i powstanie skrzyżowanie drogi rowerowej i dwupasmowej jezdni. Czarno to widzę, na szczęście rzadko tam bywam.


I na koniec trochę humoru ulicy.

"Robię tylko dobre skręty zero zwrotów"

"Pedały się kręcą!" :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1382855064/embed/6f124ecff8b327fc39794d49c4f7be716d8c8704">
- DST 65.00km
- Czas 03:31
- VAVG 18.48km/h
- Temperatura 5.6°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie dałem się!
Jak zwykle w sobotę nie dane mi było pospać. Od rana warczała mi pod oknami piła spalinowa i brzmiała podobnie, jak wtedy gdy powstawał Miś Uszatek. Pomyślałem sobie, że jak wyjdę, to powiem coś do słuchu panu artyście, ale pomyliłem się tym razem. To ekipa z zieleni miejskiej przygotowała drugi pień pod następną rzeźbę i trwało to zbyt krótko, bym mógł im powiedzieć, co myślę o warczeniu ludziom pod oknami o ósmej rano w dzień wolny od pracy.
Wyjechałem z twardym postanowieniem przejechania stu kilometrów i choć wiedziałem, że będzie zimno, a wiatr będzie wiał od wschodu, to jednak złą trasę wybrałem. W taki dzień trzeba mi było jechać na południe do Góry Kalwarii i po małym kółku, wracać tą samą drogą. Tymczasem ja wybrałem się na zachód do Pruszkowa, a potem już stale miałem wiatr albo centralnie od przodu, albo przednio - boczny. Dopiero sama końcówka, już w mieście, była z wiatrem. Dlatego po drodze rozważałem poważnie skrócenie trasy i powrót do domu. Jak sobie pomyślałem o jeździe pod wiatr z Tarczyna do Góry Kalwarii, to zwątpiłem w sens i pojechałem całkiem inaczej, kierując się bardziej na Piaseczno. Stamtąd do domu już prosta droga. Ale gdy w końcu już mogłem skręcić w kierunku Warszawy, szkoda mi się zrobiło Gassów i postanowiłem jednak odwiedzić nadwiślańskie asfalty. Chociaż wiatr osłabiał morale, nie dałem się! Przejechałem aż do Mostu Siekierkowskiego, przy okazji zobaczyłem przy wale Zawadowskim, że z ziemi już wyrosły betonowe podpory nowej przeprawy przez Wisłę. Droga rowerowa na wale też jest rozgrodzona. Nie wiem tylko, czy przez rowerzystów, czy wykonawcę robót. :)
PS. Pomimo nowych PR na segmentach z Parceli do Słomczyna, nie udało mi się wyprzedzić Katany. Jazda pod górę jest dla mnie koszmarem.
PS,2 Nominalnie było zero stopni, ale odczuwalnie dużo mniej. Za każdym razem w myślach dziękuję Vukiemu za ochraniacze na buty. Zdecydowanie poprawiają komfort termiczny.

Przekłamana kontrola czasu, zegar w Nadarzynie późni się o dwanaście minut

Wczoraj kominy Żerania, dziś Siekierek. A wiatr ten sam, wschodni.
Wyjechałem z twardym postanowieniem przejechania stu kilometrów i choć wiedziałem, że będzie zimno, a wiatr będzie wiał od wschodu, to jednak złą trasę wybrałem. W taki dzień trzeba mi było jechać na południe do Góry Kalwarii i po małym kółku, wracać tą samą drogą. Tymczasem ja wybrałem się na zachód do Pruszkowa, a potem już stale miałem wiatr albo centralnie od przodu, albo przednio - boczny. Dopiero sama końcówka, już w mieście, była z wiatrem. Dlatego po drodze rozważałem poważnie skrócenie trasy i powrót do domu. Jak sobie pomyślałem o jeździe pod wiatr z Tarczyna do Góry Kalwarii, to zwątpiłem w sens i pojechałem całkiem inaczej, kierując się bardziej na Piaseczno. Stamtąd do domu już prosta droga. Ale gdy w końcu już mogłem skręcić w kierunku Warszawy, szkoda mi się zrobiło Gassów i postanowiłem jednak odwiedzić nadwiślańskie asfalty. Chociaż wiatr osłabiał morale, nie dałem się! Przejechałem aż do Mostu Siekierkowskiego, przy okazji zobaczyłem przy wale Zawadowskim, że z ziemi już wyrosły betonowe podpory nowej przeprawy przez Wisłę. Droga rowerowa na wale też jest rozgrodzona. Nie wiem tylko, czy przez rowerzystów, czy wykonawcę robót. :)
PS. Pomimo nowych PR na segmentach z Parceli do Słomczyna, nie udało mi się wyprzedzić Katany. Jazda pod górę jest dla mnie koszmarem.
PS,2 Nominalnie było zero stopni, ale odczuwalnie dużo mniej. Za każdym razem w myślach dziękuję Vukiemu za ochraniacze na buty. Zdecydowanie poprawiają komfort termiczny.

Przekłamana kontrola czasu, zegar w Nadarzynie późni się o dwanaście minut

Wczoraj kominy Żerania, dziś Siekierek. A wiatr ten sam, wschodni.
- DST 103.30km
- Czas 05:10
- VAVG 19.99km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze Gassy AD 2018
Co można napisać o jeździe jakich było już setki? Czy to, że łańcuch przeskakuje? Czy to, że wszyscy mnie wyprzedzają? Czy to, że na drogach Republiki Rowerowej Gassy jest mało samochodów i niezłe asfalty? Czy to, że znów ciężko mi się jechało? Jak sami widzicie, nie ma o czym. Skoncentruje się zatem na nieco obszerniejszych podpisach pod zdjęciami.

W Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej w Forcie IX Czerniaków na Powsińskiej widać z ulicy wystawę plenerową. Teraz, jadąc po drodze dla rowerów, a nie jezdnią, łatwiej się tam zatrzymać. Co to takiego jest? O batyskafie słyszeli wszyscy, a kto chce się dowiedzieć, musi skorzystać, tak jak ja, z nieocenionej Wikipedii.

A to już most na Jeziorce w Konstancinie - Jeziornie. Podobna konstrukcja do tego w Obórkach przy ujściu do Wisły.

Widok z mostu w kierunku Wisły (wschodnim). Wydaje się, że ma szanse powstać tu fajny teren rekreacyjno-spacerowo-rowerowy.

Mój dziewiczy przejazd ulicą Korbońskiego. To nowe połączenie Ursynowa z Wilanowem o niebo wygodniejsze, niż dotychczasowy przejazd ulicą Gąsek i Podgrzybków. Na Podgrzybków jest ostry i zakręcony podjazd, tu jak widać: "(...)jasna, długa, prosta, szeroka jak rzeka" itd...

Jak widać drogowcy się nie popisali. Już blisko końca podjazdu, na Ursynowie, droga dla rowerów jest zagrodzona (żółte zapory w górze zdjęcia) z powodu - jak widać. Nie jest też skończone połączenie ddr z ulicą Relaksową, której przedłużeniem jest Rosoła. Kilkumetrowy fragment z szutru da się jednak łatwo przejechać. Za to jadąc w przeciwnym kierunku, na dół, można skorzystać z jezdni, skoro ddr nieoddana i zagrodzona. ;) Niezłe prędkości można tam rozwijać na tym nowym asfalcie - jednego widziałem, mknął jak przecinak.
Z Ursynowa chciałem przejechać do Puławskiej przez mały kawałek drogi gruntowej w Lesie Kabackim. Takich tłumów spacerowiczów jeszcze tam nie widziałem. Prawie jak w Orszaku Trzech Króli w centrum Warszawy. Po powrocie wziąłem miskę z wodą i na klatce wypucowałem rower z błota i syfu, a na koniec łańcuch potraktowałem WD-40. Jutro tylko wytrzeć i nasmarować i można jechać. To tyle na dziś.

W Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej w Forcie IX Czerniaków na Powsińskiej widać z ulicy wystawę plenerową. Teraz, jadąc po drodze dla rowerów, a nie jezdnią, łatwiej się tam zatrzymać. Co to takiego jest? O batyskafie słyszeli wszyscy, a kto chce się dowiedzieć, musi skorzystać, tak jak ja, z nieocenionej Wikipedii.

A to już most na Jeziorce w Konstancinie - Jeziornie. Podobna konstrukcja do tego w Obórkach przy ujściu do Wisły.

Widok z mostu w kierunku Wisły (wschodnim). Wydaje się, że ma szanse powstać tu fajny teren rekreacyjno-spacerowo-rowerowy.

Mój dziewiczy przejazd ulicą Korbońskiego. To nowe połączenie Ursynowa z Wilanowem o niebo wygodniejsze, niż dotychczasowy przejazd ulicą Gąsek i Podgrzybków. Na Podgrzybków jest ostry i zakręcony podjazd, tu jak widać: "(...)jasna, długa, prosta, szeroka jak rzeka" itd...

Jak widać drogowcy się nie popisali. Już blisko końca podjazdu, na Ursynowie, droga dla rowerów jest zagrodzona (żółte zapory w górze zdjęcia) z powodu - jak widać. Nie jest też skończone połączenie ddr z ulicą Relaksową, której przedłużeniem jest Rosoła. Kilkumetrowy fragment z szutru da się jednak łatwo przejechać. Za to jadąc w przeciwnym kierunku, na dół, można skorzystać z jezdni, skoro ddr nieoddana i zagrodzona. ;) Niezłe prędkości można tam rozwijać na tym nowym asfalcie - jednego widziałem, mknął jak przecinak.
Z Ursynowa chciałem przejechać do Puławskiej przez mały kawałek drogi gruntowej w Lesie Kabackim. Takich tłumów spacerowiczów jeszcze tam nie widziałem. Prawie jak w Orszaku Trzech Króli w centrum Warszawy. Po powrocie wziąłem miskę z wodą i na klatce wypucowałem rower z błota i syfu, a na koniec łańcuch potraktowałem WD-40. Jutro tylko wytrzeć i nasmarować i można jechać. To tyle na dziś.
- DST 62.00km
- Teren 1.00km
- Czas 03:30
- VAVG 17.71km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze