Wpisy archiwalne w kategorii
> 100
Dystans całkowity: | 47877.65 km (w terenie 738.00 km; 1.54%) |
Czas w ruchu: | 2305:03 |
Średnia prędkość: | 20.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 116.95 km/h |
Suma podjazdów: | 66020 m |
Suma kalorii: | 748979 kcal |
Liczba aktywności: | 421 |
Średnio na aktywność: | 113.72 km i 5h 28m |
Więcej statystyk |
Niewidzialny człowiek kontra Sawa Taxi
Było tak. Jechaliśmy w stronę Ursynowa ulicą Wołoską, jak najbardziej przepisowo, po śmieszce rowerowej. Gdy na skrzyżowaniu z Domaniewską "przeskoczyła" na drugą stronę, dalej pojechaliśmy jezdnią. Po chwili, tuż przed wjazdem na jakiś korporacyjny parking, wyprzedziła mnie taksówka i przed nosem skręciła w prawo. Zdążyłem lekko odbić kierownicą , by nie walić w nią centralnie przednim kołem i już leżałem na ziemi. Krzysiek jechał z tyłu i zdążył wyhamować. Pierwsze co zauważyłem po podniesieniu się, to kapiąca krew z opuszka palca. W tym czasie taksówkarz wyskoczył z auta tak przejęty i spanikowany, że o mało nie płakał. Wielokrotnie jak katarynka powtarzał: "nie widziałem pana, przepraszam..., przepraszam, nie widziałem..., przepraszam", aż mi się go szkoda zrobiło. Coś tam jeszcze wspominał o swoim pasażerze, którego właśnie dowiózł już prawie do pracy, tłumaczył, że Krzyśka widział, a mnie nie widział, no, powiem szczerze, nie widziałem tak roztrzęsionego człowieka. Poprosiłem o apteczkę by jakoś zatamować krwawienie, ale jak próbował mi zrobić opatrunek, to tak mu ręce latały, że w końcu sam sobie zawinąłem palec. Dopiero potem sprawdziłem rower, a że uszkodzeń nie było, a mnie po zabandażowaniu krew już nie leciała i też byłem gotów do jazdy, kazałem mu w końcu jechać. Szkoda mi było czasu na słuchanie podziękowań, bo czekała nas daleka podróż.
....
Teraz wieczorem, na spokojnie, mogę zrobić podsumowanie. Oprócz przyciętego palca, który mocno zsiniał i spuchł - ale nie jest złamany, dodatkowo mam lekkie otarcie na lewym łokciu, chyba uderzyłem lewą stroną kasku o asfalt i lewym półdupkiem, bo coś czuję. A tak, wszystko w porządku. To trzeci raz gdy leżałem potrącony przez samochód i zawsze było tak samo. Tylko wtedy za kierownicą siedziały kobiety, co w jakiś sposób tłumaczyło te zdarzenia. Ale teraz naprawdę wypada uwierzyć, że staję się czasem niewidzialny. Gdybym tylko nauczył się kontrolować tę niewidzialność, to dopiero by się działo!
....
...
...
Na koniec najważniejsze. Siodełko od Vukiego nie ucierpiało. Żadnych uszkodzeń ani otarć! :D
A teraz zdjęcia:

W Górze Kalwarii z "Dziadkiem" i Tribanem




A to koreczek
Pewnie tutaj kierowca też czegoś nie widział, jak ten taksówkarz rano na Wołoskiej. :)
Niechętnie, ale linkuję do informacji o kolizji. ;)
PS. Kilometry się trochę nie zgadzają, bo rejestrację włączyłem dopiero przy działkach na Rostafińskich. Widać i na filmie i na stravie.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1236050877/embed/bde0b12ae69855f2c2fb74921ce20d378d797cd0">
....
Teraz wieczorem, na spokojnie, mogę zrobić podsumowanie. Oprócz przyciętego palca, który mocno zsiniał i spuchł - ale nie jest złamany, dodatkowo mam lekkie otarcie na lewym łokciu, chyba uderzyłem lewą stroną kasku o asfalt i lewym półdupkiem, bo coś czuję. A tak, wszystko w porządku. To trzeci raz gdy leżałem potrącony przez samochód i zawsze było tak samo. Tylko wtedy za kierownicą siedziały kobiety, co w jakiś sposób tłumaczyło te zdarzenia. Ale teraz naprawdę wypada uwierzyć, że staję się czasem niewidzialny. Gdybym tylko nauczył się kontrolować tę niewidzialność, to dopiero by się działo!
....
...
...
Na koniec najważniejsze. Siodełko od Vukiego nie ucierpiało. Żadnych uszkodzeń ani otarć! :D
A teraz zdjęcia:

W Górze Kalwarii z "Dziadkiem" i Tribanem

Sanktuarium w Pieczyskach.
Więcej zdjęć nie robiłem bo
są w tym wpisie. A o historii Sanktuarium zainteresowani dowiedzą się z linku udostępnionego przez malarza w komentarzu.
Przydrożne wierzby rosochate

Strażacy opatrują kierowczynię - oni zawsze są pierwsi

A to koreczek
Pewnie tutaj kierowca też czegoś nie widział, jak ten taksówkarz rano na Wołoskiej. :)
Niechętnie, ale linkuję do informacji o kolizji. ;)
PS. Kilometry się trochę nie zgadzają, bo rejestrację włączyłem dopiero przy działkach na Rostafińskich. Widać i na filmie i na stravie.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1236050877/embed/bde0b12ae69855f2c2fb74921ce20d378d797cd0">
- DST 113.00km
- Czas 05:11
- VAVG 21.80km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017
Kategoria > 100
Październikowa setka - wariant południowy
Po wczorajszej wieczornej wycieczce wiedziałem, że czas na krótkie spodenki i kurteczkę cienką jak pergamin się skończył. Początkowo myślałem o długich spodniach zimowych, ale na szczęście przypomniałem sobie o nogawkach i to był strzał w dziesiątkę. W kurtce deszczówce z Lidla początkowo się zagrzałem, ale jak przystanąłem przy heliporcie sfocić startujący ultralekki śmigłowiec, to dość szybko ostygłem i już nie narzekałem na kurtkę. Tam też zobaczyłem, że telefon po jedenastu kilometrach zgubił fixa i nie rejestruje trasy. W takich wypadkach pomaga jedynie restart. Dlatego też nie zgadzają się kilometry. Na trasie do Góry Kalwarii napotkałem kilkudziesięciu kolorowo ubranych rowerzystów mknących w peletonach o różnej liczebności. Najliczniejsza ekipa liczyła chyba z dwanaście osób. W Górze Kalwarii chciałem skrócić powrotną drogą i i pojechać przez Konstancin, ale jakoś samo mi się pojechało na Sobików. :) Dalej już nie miałem wyjścia, musiałem jechać jak drogi prowadzą, a te zaprowadziły mnie do Prażmowa i Tarczyna. Niestety jechałem pod wiatr i dużo czasu straciłem, a mieliśmy proszony obiad w planach, więc po dojechaniu do "siódemki" skierowałem się na południe i nie patrząc na hałas, spaliny i tiry, najkrótszą drogą popedałowałem jak najszybciej do domu. Nawet kilka rekordów na tamtych segmentach mi wpadło.
Na obiad zdążyliśmy spokojnie.
PS. Rękawice z Castoramy zadebiutowały na dzisiejszej trasie i zdały egzamin.




Na obiad zdążyliśmy spokojnie.
PS. Rękawice z Castoramy zadebiutowały na dzisiejszej trasie i zdały egzamin.




- DST 108.00km
- Czas 05:06
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 września 2017
Kategoria > 100
Z wiatrem poprawiamy wyniki
Po powrocie z zakupów szybko ubrałem się rowerowo, zdjąłem Bystrego ze strychu i mogłem ruszać. Kierunek jazdy znów musiałem dostosować do wiatru, ale segment do Zaborowa już odpuściłem. Dziś ruszyłem moją najbardziej ulubioną trasą, przez zachodnie wioski do Leszna, tym razem z przedłużeniem do Kampinosu. Tam krótki postój przy fontannie i po krótkim namyśle zaryzykowałem jazdę przez Puszczę do Sowiej Woli. Wiedziałem, że asfalt ma tam dwukilometrową przerwę, ale nie pamiętałem jak bardzo jest tam terenowo. Na szczęście dało się się go pokonać na wąskich oponach bez większego problemu. Tym razem umilałem sobie czas jazdy, licząc przydrożne kapliczki i krzyże. Na tym leśnym odcinku naliczyłem dwadzieścia. Tym razem nie chciałem, jak zawsze, jechać do Cząstkowa i wracać przez Łomianki, tylko skierowałem się na powrót do Leszna. Pomyślałem, że przejadę mój segment z Zaborowa do Babic, czyli w odwrotnym kierunku - i pod wiatr - i porównam czasy. Niestety przed skrętem w Trakt Królewski spojrzałem na zegarek i musiałem zweryfikować ten plan. Byłem dość mocno spóźniony i wybrałem krótszą drogę powrotną. Bardzo ciężko jechało się te ostatnie dwadzieścia kilometrów. Presja czasu i przeciwny wiatr, to nie jest odpowiednie połączenie, ale na szczęście, każda droga kiedyś się kończy.
Statystyki:
11 poprawionych rekordów życiowych, w tym ten na najdłuższym segmencie o 19 minut [28,6 km - avg 29,5 km/h] - tylko o siedem minut wolniej od Hipka. :)
Najszybszy kilometr - 35 km/h
Najszybsze 5 km - 31,2 km/h
Najszybsze 10 km - 30,3 km.h
Najszybsze 20 km -28,6 30,2 km/h
Najszybsze 40 km - 26,4 km/h

Pierwszy postój przy wodopoju © yurek55

Drugi postój nie przy wodopoju © yurek55

Dynie w kopcach przy Lesznie © yurek55

Kawałek przez Puszczę © yurek55

Miejsce pamięci © yurek55
Statystyki:
11 poprawionych rekordów życiowych, w tym ten na najdłuższym segmencie o 19 minut [28,6 km - avg 29,5 km/h] - tylko o siedem minut wolniej od Hipka. :)
Najszybszy kilometr - 35 km/h
Najszybsze 5 km - 31,2 km/h
Najszybsze 10 km - 30,3 km.h
Najszybsze 20 km -
Najszybsze 40 km - 26,4 km/h

Pierwszy postój przy wodopoju © yurek55

Drugi postój nie przy wodopoju © yurek55

Dynie w kopcach przy Lesznie © yurek55

Kawałek przez Puszczę © yurek55

Miejsce pamięci © yurek55
- DST 109.40km
- Teren 2.00km
- Czas 04:48
- VAVG 22.79km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 września 2017
Kategoria > 100, gminobranie
Uzupełnianie białych plam gminnych na wschodzie
Musiałem wymyślić coś innego niż tłuczenie segmentów Stravy z wykorzystywaniem wschodniego wiatru. Wpadł mi do głowy pomysł, aby pojechać pociągiem na wschód i wracać z wiatrem, a przy okazji zaliczyć trzy białe gminne plamy. Gminy położone blisko torów relacji Warszawa - Siedlce pozaliczałem już dwa lata temu, a te trzy gminy oddalone bardziej na południe, zostały niezaliczone. Okazało się, że miałem już zapisaną w komputerze potrzebną trasę, co potraktowałem jako znak, że trzeba tam pojechać.
O podróży pociągiem nie ma co pisać, minęła szybko i bez emocji. Kiedy wysiadłem w Mrozach, jak zwykle przed jazdą, przetestowałem dworcową toaletę (do kabiny zmieściłem się z rowerem!) i mogłem ruszać. Po pierwszych pięciu kilometrach, w Grodzisku, zorientowałem się, że mogłem zacząć podróz od tej właśnie stacji. W mojej sytuacji, gdy zaplanowałem powrót najpóźniej na szesnastą, każda minuta jest cenna. Ale cóż, gapowe trzeba płacić. Przez kolejne kilometry i godziny jazdy, aż do Wodyń, na palcach mogłem policzyć spotkane samochody. Asfalt może nie był super gładki, ale też i nienajgorszy, pogoda doskonała, czegóż chcieć więcej? Kiedy już w Wodyniach skierowałem się na wschód, po gminę z afrykańskim pomorem świń, usłyszałem jakieś wybuchy i pomyślałem, że poligon wojskowy gdzieś jest blisko i z armat strzelają. Ale gdy po jakimś czasie przeleciał mi nad głową samolot myśliwski, zrozumiałem, że to były odgłosy przekraczania bariery dźwięku, a nie salw armatnich. Znam ten odgłos z zamierzchłej przeszłości, gdy byłem na kolonii w Mrozach. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa" stacjonował wtedy gdzieś w okolicy i teraz pewnie też musi być gdzieś w pobliżu. Do tablicy z nazwą gminy Domanice miałem 38 kilometrów na liczniku i mogłem wreszcie zawrócić i wykorzystując sprzyjający wiatr rozpocząć drogę powrotną. Droga mijała szybko, ruch nadal był umiarkowany i dopiero w Kołbieli, gdy wjechałem na słynną "pięćdziesiątkę", poczułem jak mi było komfortowo. Ale to zaledwie dwa kilometry i to w mieście, więc ciężarówki nie zdążyły mi porządnie dokuczyć. Potem super pusta droga do Celestynowa i jeszcze bardziej pusta, bo w remoncie, do Otwocka. Nie przypuszczałem, że dzisiejsza trasa będzie aż tak rewelacyjna pod względem natężenia ruchu samochodowego. Jestem bardzo zadowolony z wczorajszej decyzji, która zaowocowała taką fajną wycieczką. I nawet szeryf, który mnie strąbił, a na światłach, gdy go mijałem, krzyczał coś o ścieżce - nie zepsuł mi dobrego humoru.
O rekordach Stravy dziś nie będzie ani słowa.

Warszawa Zach. - Siedlce - 8:32 © yurek55

Przydrożny krzyż we wsi Brodki © yurek55

Ewolucja ortografii i interpunkcji w latach 1907 - 2017 © yurek55

Afrykański pomór świń - ostrzeżenie! © yurek55

Triban, krowy i gminna droga © yurek55

Ludowy Klub Sportowy "Korona" - Olszyc Szlachecki © yurek55

Żołnierzom czyny zbrojnego Polski Podziemnej w Woli Wodyńskiej © yurek55

Dom Seniora "Tęczowe Wzgórze" © yurek55

Kapliczka z pnia drzewa © yurek55

Latowicz, kościół parafialny z początku XX wieku © yurek55
Za Wiki:
"Kościół został wybudowany w stylu neogotyckim. Wzniesiono go na planie krzyża łacińskiego. Jest to budowla orientowana, czyli posiada prezbiterium zwrócone w stronę wschodnią. Wymiary świątyni to: długość - 57,5 metra, wysokość - 65,3 metra, szerokość - 33,5 metra. Kościół posiada trzy nawy o układzie bazylikowym, czyli nawy boczne są obniżone w stosunku do nawy głównej. W świątyni może zmieścić się jednorazowo 6000 osób. Budowla posiada imponującą ścianę szczytową zakończoną wbudowaną w nią wieżą z zegarem i dwoma wieżyczkami z lewej i prawej strony. Do kościoła prowadzą wielostopniowe schody podkreślające jego monumentalność. Wnętrze budowli jest przestronne, trójdzielne i posiada transept. Nawa główna zwieńczona jest węższym i niższym prezbiterium. We wnętrzu znajduje się sklepienie krzyżowo-żebrowe."
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1204189640/embed/ac12d939859c644b9441c3b637e5fb64434956c2">
O rekordach Stravy dziś nie będzie ani słowa.

Warszawa Zach. - Siedlce - 8:32 © yurek55

Przydrożny krzyż we wsi Brodki © yurek55

Ewolucja ortografii i interpunkcji w latach 1907 - 2017 © yurek55

Afrykański pomór świń - ostrzeżenie! © yurek55

Triban, krowy i gminna droga © yurek55

Ludowy Klub Sportowy "Korona" - Olszyc Szlachecki © yurek55

Żołnierzom czyny zbrojnego Polski Podziemnej w Woli Wodyńskiej © yurek55

Dom Seniora "Tęczowe Wzgórze" © yurek55

Kapliczka z pnia drzewa © yurek55

Latowicz, kościół parafialny z początku XX wieku © yurek55
Za Wiki:
"Kościół został wybudowany w stylu neogotyckim. Wzniesiono go na planie krzyża łacińskiego. Jest to budowla orientowana, czyli posiada prezbiterium zwrócone w stronę wschodnią. Wymiary świątyni to: długość - 57,5 metra, wysokość - 65,3 metra, szerokość - 33,5 metra. Kościół posiada trzy nawy o układzie bazylikowym, czyli nawy boczne są obniżone w stosunku do nawy głównej. W świątyni może zmieścić się jednorazowo 6000 osób. Budowla posiada imponującą ścianę szczytową zakończoną wbudowaną w nią wieżą z zegarem i dwoma wieżyczkami z lewej i prawej strony. Do kościoła prowadzą wielostopniowe schody podkreślające jego monumentalność. Wnętrze budowli jest przestronne, trójdzielne i posiada transept. Nawa główna zwieńczona jest węższym i niższym prezbiterium. We wnętrzu znajduje się sklepienie krzyżowo-żebrowe."
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1204189640/embed/ac12d939859c644b9441c3b637e5fb64434956c2">
- DST 137.00km
- Czas 05:45
- VAVG 23.83km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 września 2017
Kategoria > 100
Jak pies z łańcucha
Tyle czasu nie jeździłem, że jak już wreszcie mogłem dziś się ruszyć, to jak tytułowy pies musiałem się wybiegać, pardon, wyjeździć. Początkowo nie nastawiałem się na taki dystans, raczej myślałem o jakimś lekkim rozruchu, ale z każdym przejechanym kilometrem było mi coraz lepiej i nie chciałem, by ta przyjemność zbyt szybko się skończyła. Na początek postanowiłem przejechać segment z Babic do Zaborowa, przez Mariew i Wiktorów.

Ceny paliw © yurek55

W X roczniceęodzyskania niepodległości. Zaborów © yurek55
Tam właśnie poczułem jak jest lekko i dobrze i zdecydowałem, że trzeba wykorzystać dyspozycję i pogodę.
Szybko dojechałem do Leszna i tym razem skręciłem na drogę do Nowego Dworu Mazowieckiego, by w Kiściennem skierować się w stronę Puszczy. Przywitała mnie tablica "Uwaga na gady", ale jak można uważać na węże wygrzewające się na asfalcie? Mnie uciekły dwa spod kół, ale samochód jest szybszy i kilku innym się to nie udało. Jadąc przez Kampinoski Park Narodowy nie spodziewałem się spotkać aż tylu grzybiarzy i tylu samochodów zaparkowanych na obrzeżach. Kiedyś za zbieranie grzybów tam groziły dotkliwe kary finansowe, ale teraz już chyba wolno, skoro tak oficjalnie wszyscy je zbierają? Po wyjeździe z lasu wybrałem troszkę dłuższy wariant dojazdu do Czosnowa, aż koło jednostki saperów w Kazuniu się znalazłem i stamtąd przez Dębinę dotarłem do starej trasy i pomknąłem prosto do Łomianek. Tam zastałem drogowy armagedon, który nawet nowej drogi rowerowej nie oszczędził. Ale jakoś przejechałem, a w Warszawie uznałem, że pojadę nad Wisłą, skoro już można tamtędy wygodnie pojechać. Koło pomnika Syrenki wykonawcy poprawiają jakąś fuszerkę i kawałek zagrodzili dla jazdy i chodzenia, ale można objechać górą. Później jeszcze zafundowałem sobie podjazd Agrykolą, ale rekordu nie pobiłem - tym razem uzyskałem trzeci czas. Oczywiście chodzi o PR, a nie KOM. :) Od Ronda Jazdy Polskiej wbiłem się w zakorkowaną Trasę Łazienkowską i środkiem, pomiędzy samochodami dojechałem do Grójeckiej i do domu. Generalnie jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej jazdy. Jak na rekonwalescenta wyszło całkiem fajnie, żadnych problemów z zmęczenia. Ubrania tylko nabrałem za dużo, ale szybko pozdejmowałem niepotrzebne nogawki i kurtkę - trzepaczkę. W sumie mogłem zdjąć i rękawki, ale aż tak bardzo nie przeszkadzały i jakoś już w nich dojechałem. Poprawiłem swój czas na dziewięciu segmentach Stravy, drugie i trzecie czasy są już mniej istotne. No może ten trzeci czas na Agrykoli coś tam mówi jedynie, bo już 25 razy ją podjeżdżałem.
Pozdrawiam wszystkich uczestników Maratonu Północ - Południe, który okazał się w tym roku prawdziwą rzeźnią. Awarie, kontuzje, ale najbardziej pogoda, zdziesiątkowały uczestników. Na 56 startujących w limicie czasu 72h, metę w Głodówce osiągnęło zaledwie 35. Tyle wycofów nie było chyba jeszcze w żadnym ultramaratonie. Oczywiście nasze Hipki przejechały trasę na luzach, a Hipcia to w Polsce nie ma sobie równych. Siódme miejsce w takiej stawce mówi samo za siebie. I to trzy tygodnie po Maratonie Rowerowym Dookoła Polski!

Kościół w Wierszach © yurek55

Krzyż z grobu ks. Jerzego © yurek55

Niech im straszliwe godziny © yurek55

Jan Paweł II przed kościołem w Wierszach © yurek55

Anioł Stróż Niepodległości © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Grzybiarze poszli w las © yurek55

Remont głównej ulicy w Łomiankach © yurek55

Trudny podjazd © yurek55
Nie znalazłem go w bazie podjazdów , ale raz kiedyś go podjeżdżałem i wydał mi się stromy. Może kiedyś przy okazji go przejadę, to zobaczę co Strava pokaże.

Ceny paliw © yurek55

W X roczniceęodzyskania niepodległości. Zaborów © yurek55
Tam właśnie poczułem jak jest lekko i dobrze i zdecydowałem, że trzeba wykorzystać dyspozycję i pogodę.
Szybko dojechałem do Leszna i tym razem skręciłem na drogę do Nowego Dworu Mazowieckiego, by w Kiściennem skierować się w stronę Puszczy. Przywitała mnie tablica "Uwaga na gady", ale jak można uważać na węże wygrzewające się na asfalcie? Mnie uciekły dwa spod kół, ale samochód jest szybszy i kilku innym się to nie udało. Jadąc przez Kampinoski Park Narodowy nie spodziewałem się spotkać aż tylu grzybiarzy i tylu samochodów zaparkowanych na obrzeżach. Kiedyś za zbieranie grzybów tam groziły dotkliwe kary finansowe, ale teraz już chyba wolno, skoro tak oficjalnie wszyscy je zbierają? Po wyjeździe z lasu wybrałem troszkę dłuższy wariant dojazdu do Czosnowa, aż koło jednostki saperów w Kazuniu się znalazłem i stamtąd przez Dębinę dotarłem do starej trasy i pomknąłem prosto do Łomianek. Tam zastałem drogowy armagedon, który nawet nowej drogi rowerowej nie oszczędził. Ale jakoś przejechałem, a w Warszawie uznałem, że pojadę nad Wisłą, skoro już można tamtędy wygodnie pojechać. Koło pomnika Syrenki wykonawcy poprawiają jakąś fuszerkę i kawałek zagrodzili dla jazdy i chodzenia, ale można objechać górą. Później jeszcze zafundowałem sobie podjazd Agrykolą, ale rekordu nie pobiłem - tym razem uzyskałem trzeci czas. Oczywiście chodzi o PR, a nie KOM. :) Od Ronda Jazdy Polskiej wbiłem się w zakorkowaną Trasę Łazienkowską i środkiem, pomiędzy samochodami dojechałem do Grójeckiej i do domu. Generalnie jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej jazdy. Jak na rekonwalescenta wyszło całkiem fajnie, żadnych problemów z zmęczenia. Ubrania tylko nabrałem za dużo, ale szybko pozdejmowałem niepotrzebne nogawki i kurtkę - trzepaczkę. W sumie mogłem zdjąć i rękawki, ale aż tak bardzo nie przeszkadzały i jakoś już w nich dojechałem. Poprawiłem swój czas na dziewięciu segmentach Stravy, drugie i trzecie czasy są już mniej istotne. No może ten trzeci czas na Agrykoli coś tam mówi jedynie, bo już 25 razy ją podjeżdżałem.
Pozdrawiam wszystkich uczestników Maratonu Północ - Południe, który okazał się w tym roku prawdziwą rzeźnią. Awarie, kontuzje, ale najbardziej pogoda, zdziesiątkowały uczestników. Na 56 startujących w limicie czasu 72h, metę w Głodówce osiągnęło zaledwie 35. Tyle wycofów nie było chyba jeszcze w żadnym ultramaratonie. Oczywiście nasze Hipki przejechały trasę na luzach, a Hipcia to w Polsce nie ma sobie równych. Siódme miejsce w takiej stawce mówi samo za siebie. I to trzy tygodnie po Maratonie Rowerowym Dookoła Polski!

Kościół w Wierszach © yurek55

Krzyż z grobu ks. Jerzego © yurek55

Niech im straszliwe godziny © yurek55

Jan Paweł II przed kościołem w Wierszach © yurek55

Anioł Stróż Niepodległości © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Ekspozycja w Wierszach © yurek55

Grzybiarze poszli w las © yurek55

Remont głównej ulicy w Łomiankach © yurek55

Trudny podjazd © yurek55
Nie znalazłem go w bazie podjazdów , ale raz kiedyś go podjeżdżałem i wydał mi się stromy. Może kiedyś przy okazji go przejadę, to zobaczę co Strava pokaże.
- DST 101.40km
- Czas 04:37
- VAVG 21.96km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 sierpnia 2017
Kategoria > 100
Kolejna sierpniowa setka
Wczorajsze jedyne zdjęcie. Skorzystałem z okazji, by zmoczyć sobie chustkę. Następna była dopiero w Górze Kalwarii.
Wczorajsza trasa na Stravie

Fontanna z jabłkiem w Tarczynie © yurek55
------------------------------------------
Dziś, kolejny już dzień, znów wiatr wieje z południa, czyli trzeba zaplanować trasę tak, żeby przywiało mnie do domu. Czyli wypadło znów jechać do GK, ale tym razem chciałem po drodze zahaczyć o Anin. Będę tam miał niebawem wizytę i chciałem rozpoznać teren. Wykorzystałem to, by jeszcze raz przejechać się po moście, bo pewnie nieprędko znów pojadę tam rowerem. Zresztą kierunek wschodni traktuję bardzo po macoszemu - i słusznie. Dziś dobitnie przypomniałem sobie dlaczego nie lubię tam jeździć. Później jak skręciłem już na południe, to na Mrówczej, aż do samej Falenicy było spokojnie, ale później, jadąc wzdłuż torów, musiałem pogodzić się z towarzystwem małych i dużych pojazdów spalinowych. Dopiero po czterdziestu kilometrach, za Karczewem, wjechałem w spokojne okolice Nadbrzeża i wśród sadów dojechałem do słynnej krajowej "pięćdziesiątki" i mostu na Wiśle.
Raczej prędko tej trasy nie powtórzę.
Reszta drogi standardowa, ale w Obórkach na moście zobaczyłem, że może mi zabraknąć do setki, dlatego w Wilanowie skierowałem się na Ursynów ulicą Orszady w górę. Ulica jest rozkopana i w remoncie, ale rowerem przejechać się da.
Strava przyznała mi dziś 25 kieliszków.
Na koniec, jako że to rekordowy miesiąc, to się pochwalę:
Sześć tras powyżej 100 km i 1819 km!

Port Czerniakowski z Mostu Łazienkowskiego © yurek55

Górny poziom Mostu Łazienkowskiego od strony południowej © yurek55

W Aninie na Niemodlińskiej © yurek55
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno"
Księdzu - poecie JANOWI TWARDOWSKIEMU
który w tym domu w latach 2000 - 2005 uczył nas kochać Boga i ludzi
~ aninianie

Z mostu w Górze Kalwarii © yurek55

Zamknięty dojazd z Lemingradu na Ursynów (samochodowy) © yurek55
Wczorajsza trasa na Stravie

Fontanna z jabłkiem w Tarczynie © yurek55
------------------------------------------
Dziś, kolejny już dzień, znów wiatr wieje z południa, czyli trzeba zaplanować trasę tak, żeby przywiało mnie do domu. Czyli wypadło znów jechać do GK, ale tym razem chciałem po drodze zahaczyć o Anin. Będę tam miał niebawem wizytę i chciałem rozpoznać teren. Wykorzystałem to, by jeszcze raz przejechać się po moście, bo pewnie nieprędko znów pojadę tam rowerem. Zresztą kierunek wschodni traktuję bardzo po macoszemu - i słusznie. Dziś dobitnie przypomniałem sobie dlaczego nie lubię tam jeździć. Później jak skręciłem już na południe, to na Mrówczej, aż do samej Falenicy było spokojnie, ale później, jadąc wzdłuż torów, musiałem pogodzić się z towarzystwem małych i dużych pojazdów spalinowych. Dopiero po czterdziestu kilometrach, za Karczewem, wjechałem w spokojne okolice Nadbrzeża i wśród sadów dojechałem do słynnej krajowej "pięćdziesiątki" i mostu na Wiśle.
Raczej prędko tej trasy nie powtórzę.
Reszta drogi standardowa, ale w Obórkach na moście zobaczyłem, że może mi zabraknąć do setki, dlatego w Wilanowie skierowałem się na Ursynów ulicą Orszady w górę. Ulica jest rozkopana i w remoncie, ale rowerem przejechać się da.
Strava przyznała mi dziś 25 kieliszków.
Na koniec, jako że to rekordowy miesiąc, to się pochwalę:
Sześć tras powyżej 100 km i 1819 km!

Port Czerniakowski z Mostu Łazienkowskiego © yurek55

Górny poziom Mostu Łazienkowskiego od strony południowej © yurek55

W Aninie na Niemodlińskiej © yurek55
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno"
Księdzu - poecie JANOWI TWARDOWSKIEMU
który w tym domu w latach 2000 - 2005 uczył nas kochać Boga i ludzi
~ aninianie

Z mostu w Górze Kalwarii © yurek55

Zamknięty dojazd z Lemingradu na Ursynów (samochodowy) © yurek55
- DST 103.20km
- Czas 04:53
- VAVG 21.13km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 sierpnia 2017
Kategoria > 100
Duże koło dookoła Piaseczna
Umarł mi komputer, a z telefonu to nie pisanie. Nawet mapki ani zdjęć wstawić nie umiem. Zresztą telefon na trasie też umarł, ale tylko z braku prądu na szczęście. Zapis trasy skończył się na Vogla w Wilanowie po 106 km. Idę na sierpniowy, a właściwie miesięczny rekord wszechczasów.
- DST 122.00km
- Teren 1.00km
- Czas 05:25
- VAVG 22.52km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 sierpnia 2017
Kategoria > 100
Jazda z zaciągniętym ręcznym hamulcem
Miałem na Ursynowie u córki coś do zrobienia, więc potem naturalna koleją rzeczy była dalsza jazda na południe, czyli Gassy i Góra Kawaleria. Początkowo jechało się zupełnie dobrze, ale właśnie gdzieś tak od GK zaczęło być coraz gorzej. Nogi nie chciały kręcić, na liczniku rzadko kiedy gościło zawrotne 20 km/h, do domu ciągle było daleko, ciągle szukałem pretekstu do zatrzymania się - no po prostu tragedia! Nie mogłem się zmobilizować do szybszej jazdy w żaden sposób. Myśle, że w mojej dzisiejszej formie, nawet burza na horyzoncie by mi nie pomogła przyspieszyć. Cóż, widocznie i takie dni muszą się zdarzać, zobaczymy jak będzie jutro. Też mam najpierw kurs na Ursynów, a później się zobaczy.

Nieogolona, niewytopiona, ale za to upierdolona © yurek55

Tradycyjna a fotka z mostu w Obórkach. Jeziorka river © yurek55

Zażółciło się, ale nie rzepakiem © yurek55

Droga jak droga © yurek55

Przydrożny, zapomniany krzyż gdzieś koło Sobikowa © yurek55

A to fotka z wiaduktu nad POW © yurek55

Wiadukt i panorama © yurek55

Nieogolona, niewytopiona, ale za to upierdolona © yurek55

Tradycyjna a fotka z mostu w Obórkach. Jeziorka river © yurek55

Zażółciło się, ale nie rzepakiem © yurek55

Droga jak droga © yurek55

Przydrożny, zapomniany krzyż gdzieś koło Sobikowa © yurek55

A to fotka z wiaduktu nad POW © yurek55

Wiadukt i panorama © yurek55
- DST 108.00km
- Czas 05:35
- VAVG 19.34km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 sierpnia 2017
Kategoria > 100, Nad morzem 5, przed śniadaniem
Dziesiąta nadmorska: Ostatnia gmina - Będzino
Męczyła mnie ta ostatnia gmina, Będzino, i nie dawała spokoju, aż wczoraj znalazłem na nią sposób. Poszukałem sobie rozkładu jazdy komunikacji publicznej, przepatrzyłem godziny odjazdów, przyjazdów i w końcu postanowiłem skorzystać z szynobusu o 9:21 z Kołobrzegu do Trzebiatowa. On jedzie tylko dwadzieścia parę minut i spokojnie ok. wpół do jedenastej bym wrócił na śniadanie. Wprawdzie pisało, że liczba miejsc na rowery jest ograniczona, ale pomyślałem, że kupię bilet rano jadąc w tamtą stronę. Brałęm też pod uwagę powrót z Kołobrzegu autobusem, ale nie wiedziałem, czy kierowca zechce zabrać mnie z rowerem.
Ranek był dziś wyjątkowo zimny i szybko pożałowałem niezałożenia rękawków, bo kurtka - trzepaczka ultralight raczej słabo grzeje. Na dodatek w powietrzu unosiła się skondensowana wilgoć, tworząc mgły i potęgując odczuwanie zimna. Nie miałem innego wyjścia tylko kręcić i próbować się rozgrzać i po jakimś czasie to się w końcu udało. Kiedy dojechałem do Kołobrzegu, nie skręciłem w stronę dworca kupować bilet, tylko nie tracąc czasu pojechałem tą samą trasą, co w ubiegły piątek, gdy jechałem po gminę Ustronie. Tym razem krajową jedenastką musiałem jechać dłużej niż wtedy, ale kilometry mijały szybko i wreszcie dotarłem do żegnacza gminy Ustronie. Dopiero tam się zatrzymałem, schowałem kurtkę do kieszonki, zjadłem batonik, napiłem się i mogłem wracać. Na liczniku było 60,5 kilometra przy prędkości średniej 21,4 km/h i gdy zawróciłem, a moja szybkość nie spadała, zacząłem rozważać powrót na kołach. W Kołobrzegu ostatecznie postanowiłem, że rezygnuję z pociągu i ostatni raz przejechałem ten fragment wojewódzkiej sto dwa i strefę smrodu w Trzebiatowie. Dziś wiatr wiał z południa więc czułem go nieco dłużej, bo odór gonił mnie przez kilkaset metrów. Teraz już w tamtym kierunku nie muszę jechać i mogę pojeździć wzdłuż morza, rekreacyjnie i bez presji czasu. Zostały trzy dni na roztrenowanie. :)

Taki sobie landszaft © yurek55

Jeszcze 38 kilometrów i śniadanie © yurek55

W Gołańczy Pomorskiej ślad po Tour do Pomorze © yurek55

Taki sobie landszaft © yurek55

Jeszcze 38 kilometrów i śniadanie © yurek55

W Gołańczy Pomorskiej ślad po Tour do Pomorze © yurek55
- DST 121.00km
- Czas 05:32
- VAVG 21.87km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 sierpnia 2017
Kategoria > 100, Nad morzem 5, przed śniadaniem
Ósma nadmorska: Jeszcze jedna gmina
Daleko do tej gminy Dygowo miałem, ale dałem radę, tylko musiałem nieco wcześniej wstać. Jeszcze Będzino mnie męczy, bo Świnoujście to już całkiem poza zasięgiem.

Żurawie na polach zwołują się do odlotu © yurek55

Lis nie myśli o podróży, a o śniadaniu © yurek55

Parsęta w Kołobrzegu z katedrą w tle © yurek55

Rondo z łabędziami w Kołobrzegu © yurek55

Witacz sponsoruje dostawca gazu ziemnego do gminy Dygowo © yurek55

Żurawie na polach zwołują się do odlotu © yurek55

Lis nie myśli o podróży, a o śniadaniu © yurek55

Parsęta w Kołobrzegu z katedrą w tle © yurek55

Rondo z łabędziami w Kołobrzegu © yurek55

Witacz sponsoruje dostawca gazu ziemnego do gminy Dygowo © yurek55
- DST 101.00km
- Czas 04:55
- VAVG 20.54km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze