Informacje

  • Wszystkie kilometry: 149463.62 km
  • Km w terenie: 2672.65 km (1.79%)
  • Czas na rowerze: 318d 18h 12m
  • Prędkość średnia: 19.50 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

> 100

Dystans całkowity:43568.64 km (w terenie 681.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:2095:29
Średnia prędkość:20.79 km/h
Maksymalna prędkość:116.95 km/h
Suma podjazdów:51709 m
Suma kalorii:620757 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:113.46 km i 5h 27m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 29 maja 2017 Kategoria > 100

Nowa trasa, wilczym śladem

Poporosiłem kiedyś Wilka o przesłanie śladu jego pętelki przez Czersk, Chynów i Drwalew i dziś wreszcie przyszedł czas bym ją przejechał. Okolice Góry Kalwarii to bardzo popularny cel, tych troszkę dalszych rowerowych pojeżdżawek, bo te bliższe kończą się w Słomczynie, albo Ciszycy. Mowa tu rzecz jasna o trasach wiodących drogami Republiki rowerowej Gassy. Ja dotychczas z Góry jeździłem na drugą stronę Wisły, albo - ostatnio - trasą dookoła Piaseczna, jak ją nazwała Katana . Dziś trasa wiodła inaczej. Po przejechania niedużego, około półtora kilometra, kawałka drogą krajową 79 na Sandomierz, skręciłem na Czersk, potem koło kościoła i zamku w dół, z górki na pazurki i znalazłem się w krainie ciszy, spokoju, sadów i dobrego asfaltu. Trzymając się wgranego do telefonu wilczego śladu, pokonywałem kolejne kilometry, a każdy następny kawałek trasy był tak samo urokliwy, jak poprzednie. Piękne, spokojne tereny, minimalny ruch samochodowy, można naprawdę poczuć radość z jazdy. Tylko w miarę pokonywania kolejnych kilometrów rozbiło się coraz goręcej, ale to już nie wina trasy... W Nowym Wągrodnie pożegnałem ślad i skręciłem na Prażmów, a potem w Jazgarzewie przed Piasecznem, znalazłem wreszcie właściwy skrót i kierując się na Lesznowolę, a potem NIE jadąc tak jak podpowiada pierwszeństwo na skrzyżowaniu, tylko prosto, dojechałem do Kolonii Lesznowola. Dalej to już banał, setki razy przemierzyłem tę trasę jadąc do córki, albo wracając od niej.
Jak wspomniałem wyżej, temperatura poczatkowo dość komfortowa, rosła z każdą godziną i już gdzieś od trzynastej zrobił się upał. Wprawdzie wiatr przynosił ochłodzenie, ale na niektórych fragmentach trasy redukował moją predkośc do 15 km/h. Na szczęście zaplanowałem powrót z wiatrem tylnym i tylno - bocznym i w miarę tak było. Włożyłem też mokrą chustkę pod kask, którą dodatkowo moczyłem w Górze Kalwarii w szatni pracowniczej Wodociągów Gminnych. Najpierw szukałem fontanny, ale nie znalazłem na żadnym odnowionym placu, ani skwerze. Następną okazję miałem dopiero w Gołkowie, kiedy to zatrzymałem się przy kompleksie warsztatów samochodowych i poprosiłem o wodę. Dostałem do pustej już butelki po Oshee, wodę z dystrybutora, a ze szlauchu wodę do zmoczenia chustki i przemycia twarzy. Podsumowaując: Wycieczka udana, nowa trasa spełniła z naddatkiem wszystkie moje oczekiwania, a jedyne niewielkie pretensje moge mieć do siebie. Drugi już raz skusiłem się na skręt w lewo, zgodnie z drogowskazem Prażmów, bo jest tam kuszący zjazd w dół. Nie trzeba tego robić, do Jazgarzewa prowadzi też prostsza droga. Piszę to, bo może dzięki temu zapamiętam i za trzecim razem pojadę lepiej.
Sanktuarium w Pieczyskach
Sanktuarium w Pieczyskach © yurek55
Sanktuarium w Pieczyskach
Sanktuarium w Pieczyskach © yurek55
Upamiętnienie katastrofy smoleńskiej
Upamiętnienie katastrofy smoleńskiej © yurek55
W Drwalewie
W Drwalewie © yurek55
Kościół w Chynowie, jeden z najstarszych drewnianych
Kościół w Chynowie, jeden z najstarszych drewnianych © yurek55
Zachowaj Panie od wszelkiego złego 1831
Zachowaj Panie od wszelkiego złego 1831 - Pęcław © yurek55
Oto moje dzisiejsze drogi
Oto moje dzisiejsze drogi © yurek55
Rowerzyści mogą tylko podziękować
Rowerzyści mogą tylko podziękować © yurek55
Niespełna pół roku po remoncie - poprawki malarskie
Niespełna pół roku po remoncie - poprawki malarskie © yurek55
Wiadukt w Dawidach
Wiadukt w Dawidach © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1011296294/embed/132140231cd692572df58531842277f021523b98">
  • DST 119.20km
  • Czas 05:42
  • VAVG 20.91km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 maja 2017 Kategoria > 100

Kolarska opalenizna sama się nie zrobi

Mieszkam w południowo-zachodniej części Warszawy i kierunek wschodni, z natury rzeczy nie jest przez mnie często eksplorowany. Dzis wypadło mi jechać na Głębocką i tylko dlatego pociągnąłem w tamtą stronę. Zanim jednakże dojechałem do pierwotnego celu podrózy, miałem po drodze Cmentarz Bródnowski. Spędziłem tam trochę czasu przy grobie mojej mamy, zrobiłem trochę porządku, zapaliłem znicze i z czystym sumieniem mogłem jechać dalej. Gdy jadąc Głębocką przeciąłem górą Trasę Toruńską, zobaczyłem mnóstwo nowych bloków i osiedli. Tylko ulica została ta sama: wąska, dziurawa i pomimo wczesnej pory bardzo zatłoczona. Jeszcze kilknaście lat temu była to lokalna droga do Marek, która pozwalała omijać Radzymińską, teraz jeżdżą nią tysiące samochodów. Dobrze, że tam nie mieszkam. Jadąc w stronę Marek, droga nabierała z powrotem swojego wiejskiego charakteru, aż do momemntu, gdy asfalt zupełnie się skończył. Spodziewałem się tego, bo już kilkakrotnie tamtędy jechałem, szukając alternatywnej drogi do brata, ale chciałem sprawdzić, czy przypadkiem nie połozyli asfaltu. Niestety nie połozyli, a ja nie mam już Kandsa, tylko szosę. Napotkany biegacz skierował mnie na szutrówkę...
Kawałek drogi gruntowej też się trafił
Kawałek drogi gruntowej też się trafił © yurek55
... i wkrótce dojechałem do asfaltu, czyli ulicy Berentsena. 

"Pocieszycielko wiernych módl się za nami" © yurek55
Klucząc nieco, dotarłem wreszcie do najlepszego fragmentu dzisiejszej trasy, czyli wylotówki na Białystok. Tiry zajmowały cały prawy pas, lewym poruszały się pozostałe pojazdy. Na szczęście to było tylko tylko sześć kilometrów jazdy w korku - i myślę, że zarówno ja, jak i kierowcy, którzy nie bardzo mogli mnie swobodnie wyprzedzać, byli jednako zadowoleni. Potem pojawiło się szerokie pobocze i wszyscy mogli odetchnąć z ulgą. W Słupnie opuściłem krajową "ósemkę" i chciałem inną drogą dojechać do Radzymina, omijając jego centrum. Kiedyś brat samochodem pokazał mi taki myk, ale dziś go nie znalazłem. Dopiero w domu zobaczyłem na mapie, gdzie popełniłem błąd nawigacyjny. Ale za to natknąłem się na tajemnicze miejsce z krzyżem i fragmentem ogrodzenia.
Zagadkowe miejsce ul. Polna, Radzymin
Zagadkowe miejsce ul. Polna, Radzymin © yurek55
Zagadkowy krzyż
Zagadkowy krzyż © yurek55
Jadąc w kierunku Starych Załubic skróciłem sobie drogę i przez Borki dojechałem do drogi na Nieporęt.
Skrót przez Borki
Skrót przez Borki © yurek55
Do Nieporętu
Do Nieporętu © yurek55
Niestety w Białobrzegach zaczyna sie droga dla rowerów, która zapewne cieszy wypoczywających nad Zalewem Zegrzyńskim, ale mnie nie ucieszyła. Cóż było jednak robić? Mając w pamięci przygody innych bikestatowiczów z policją na tym odcinku, wolałem nie ryzykować. W pewnym momencie na skutek drgań, poluzowała się śruba od siodełka i nosek podniósł się do góry, a tyłek zaczął zjeżdżać. Dojechałem do Portu Pilawa i tam zrobiłem postój serwisowy i odpoczynkowy. Tym razem mocno dokręciłem siodełko i mogłem jechać do Księgowego.
Odpoczynek nad wodą
Odpoczynek nad wodą © yurek55

Most nad Kanałem Królewskim z widokiem na marinę
Most nad Kanałem Królewskim z widokiem na marinę © yurek55
Chciałem sprawdzić wersję katany o braku komina w budynku, ale tak naprawdę, to już taka moja tradycja. Tym razem wizyta była krótka, Adam i Kamil byli zajęci pracą, każdy przy swoim rowerze na wieszaku i nie chciałem przeszkadzać. Po chwili rozmowy i ponownym dopompowaniu kół (zeszło po ok, 1 - 1,5 atm), pożegnałem się i ruszyłem do Warszawy. Okazało się, że jest segment Stravy z Nieporętu do Płochocińskiej i dziś tam zrobiłem swój najlepszy czas. Jesli nie będę robił postojów u Księgowego, to wynik będzie jeszcze lepszy. Ale co z tradycją i czy Adam się nie obrazi? 
Jest komin!
Jest komin! © yurek55
A skoro przy Stravie jestem, to dostałem od niej 15 kieliszków, choć PR miałem tylko 8. Ale dostaje się także za drugi i trzeci czas na danym segmencie.
W czasie tej ostatniej prostej do Warszawy zacząłem przeliczać czas i przejechane kilometry i wyszło mi, że powinienem zdążyć "setkę" machnąć. Dlatego nie skręciłem w Białołęcką, tylko prosto Płochocińską do Modlińskiej i Mostu MC-S.
Most nad Kanałem Królewskim na Annopolu
Most nad Kanałem Królewskim na Annopolu © yurek55
Przy Hucie Warszawa zaintrygował mnie potężny wykop i aż się zatrzymałem by fotkę zrobić. Poprzewdnio gdyb tamtędy jechałem, było już ogrodzone stały dźwigi i jeździły wywrotki, ale myslałem, że osiedle budują. A to będzie kolejna galeria handlowa.

Wykop, jak pod schron atomowy
Wykop, jak pod schron atomowy © yurek55
Budowa Galerii Młociny
Budowa Galerii Młociny © yurek55

Reszta drogi to juz typowe ciułanie kilometrów, które zaprowadziło mnie do Babic i to pozwoliło mi zrealizować plan. PS. Kilometry są z licznika, bo telefon na Okopowej zgubił satelity i dopiero na cmentarzu to zobaczyłem. Stąd prosta linia i mniej kilometrów.

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/992252368/embed/3ec52768546d2322e63796d382c77877ac35e9cf">
  • DST 104.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 21.22km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 maja 2017 Kategoria > 100

Za daleko i za długo

Trzeci dzień pod rząd pojechałem do Republiki Rowerowej Gassy z tym, że dziś pojechałem dalej, bo aż do Góry Kalwarii. Na przystani zrobiłem krótką przerwę na fotki i z zaskoczeniem stwierdziłem, że prom nie pływa. Byłem tam przecież już dobre kilkadziesiąt razy od uruchomienia przeprawy i to pierwszy taki przypadek. Okazało się, że jest za wysoki poziom wody w Wiśle, a to grozi wywrotką promu i holownika, bo ma wysoko środek ciężkości. Dowiedziałem się tego rozmawiając z obsługą i dowiedziałem się, że wysoka woda potrwa jeszcze kilka dni. Oni na bieżąco śledzą mapę opadów na południu kraju i alerty powodziowe. A mnie się wydawało, że to taka prosta i bezpieczna praca.
Potem pojechałem stałą i znaną trasą nad Wisłą wśród kwitnących sadów, po dobrym asfalcie i bez ruchu samochodowego, aż do podjazdu ulicą Lipkowską.  Gdy z wielkim mozołem wdrapałem się pod górę (na segmencie Strawy odnotowałem czas w okolicach tysiąc osiemsetnego miejsca), miałem naprawdę szczery zamiar wracać krajową 92 do Piaseczna. Tymczasem licho jakieś mnie podkusiło by wydłużyć drogę powrotną przez Sobików i Prażmów, bo jakoś mi się zdawało, że to niewiele dalej będzie jeśli potem skręcę na Piaseczno. Nie wziąłem niestety pod uwagę siły wiatru i tego, że im dalej, tym trudniej. Do tego wszystkiego byłem w dużym niedoczasie. Miałem odebrać zonę z pracy i wiedziałem, że szanse na to są coraz mniejsze. Do tego jeszcze głupio jechałem i nadłożyłem bez potrzeby kilka kilometrów. Jednym słowem: same problemy! Ale każda podróż kiedyś skończyć się musi, więc i ja jakoś do domu dotarłem. Nawet zdążyłem żonę przywieźć. Ze stacji metra. I wszystko szczęśliwie się skończyło.

Terenowy dojazd do przystani
Terenowy dojazd do przystani © yurek55

Sto metrów jazdy terenowej
Sto metrów jazdy terenowej © yurek55

Uziemiony prom przy nabrzeżu - za wysoka woda
Uziemiony prom przy nabrzeżu - za wysoka woda © yurek55


  • DST 107.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 21.62km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 kwietnia 2017 Kategoria > 100

Nieplanowana seteczka

Okazją do dzisiejszego wyjazdu był paszport Dominiki, a właściwie jego upływający termin wazności. Stary paszport, jak wiadomo, trzeba oddać przy wyrabianiu nowego, a że miała go na stałe ciocia, jako główny globtroter rodzinny, pojechałem go jej odebrać i przekazać rodzicielce. Wiem, że to trochę skomplikowane, ale mniejsza z tym - ważne że miałem po co jechać. Już od początku czułem, że jedzie się lekko i szybko; na Taneczną zajechałem w 27 minut, a w Piasecznie, u drugiej córki zameldowałem się po 28 minutach. Miałem początkowo zamiar pojechać od razu do Gassów i tamtędy wrócić do Warszawy, ale jakoś znalazłem się na wylotówce do Sandomierza, a tam znak "Góra Kalwaria 16". No to pojechałem do Góry Kawalerii. Wprawdzie droga krajowa 79 to nie jest to, co rowerzyści lubią najbardziej, ale taki kawałek dało się przejechać bez nadmiernego stresu. Długo to zreszta nie trwało, bo jak już pisałem, jechałem całkiem szybko. W powrotnej drodze okazało się, że wcale moja prędkość nie spadała, co mnie mocno zdziwiło. Udawało mi się przez cały czas utrzymywać średnią prędkość powyżej 25km/h i dopiero jazda na dróżkach i światłach po mieście obniżyła mi ją do 23,5km/h. Ale i tak miałem zapas czasu, więc dokręciłem jadąc nad Wisłą na północ i dopiero przy Dewaytis odbiłem w lewo pod górę, do Uniwersytetu im. Kardynała Wyszyńskiego. Tym sposobem udało się zaliczyć kolejną, dziesiątą w tym roku, setkę.
Prom jeszcze nie pływa
Prom jeszcze nie pływa © yurek55
Nowa lina do promu
Nowa lina do promu © yurek55
Citroen 2CV na przystani w Gassach
Citroen 2CV na przystani w Gassach © yurek55
Wisła na Żoliborzu
Wisła na Żoliborzu © yurek55
Wisła z Tribanem
Wisła z Tribanem © yurek55

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/929181763/embed/680fe36f99f4259609153d1927b287bcc0e128a5">
  • DST 101.73km
  • Czas 04:18
  • VAVG 23.66km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 marca 2017 Kategoria > 100

Ukołysał wiater? Tia, chyba ciebie!

Wszyscy znamy popularną na Podhalu piosneczkę:
Hej, góral, ja ci góral
Hej, spod samiuśkich Tater
Hej, descyk mnie ukompoł
Hej, ukołysał wiater
Jak myślicie, czy ukołysanie przez wiater dotyczy też rowerzystów, czy tylko górali? Mnie tam dziś nie ukołysało, powiem wręcz, że sponiewierał mnie skurczybyk okrutnie! Gdybym wracał, jak wczoraj, prosto na wschód do Warszawy, to wtedy bym na mocno pchający wiatr nie narzekał, więc w sumie mam co chciałem. :) Ale dzięki tej decyzji powstał ślad o niebanalnym kształcie, ja zaliczyłem "setkę' bez dokręcania po mieście, i najważniejsze - zdążyłem przed deszczem. Moja pogodowa aplikacja przewidziała opad deszczu od godziny czternastej i to się sprawdziło. Pierwsze krople spadły gdy otwierałem drzwi od klatki schodowej.
A jazda przy tak silnym bocznym wietrze wymaga uwagi i skupienia i potrafi nieźle wymęczyć. Strój kolarski, taki jak wczoraj - zestaw letni ponownie okazał się wystarczający. Tyle słów na dzień dzisiejszy.

Willa Wiktoria 2009
Willa Wiktoria 2009 © yurek55
Bardziej pałac niż willa
Bardziej pałac niż willa © yurek55
Samochód przed wejściem to serwis basenowy 24h, kompleksowa obsługa basenów. Nie sądziłem, że pogotowie basenowe też jest potrzebne. To co widać na zdjęciu, to niewielki fragment tej posiadłości.

Ławeczka na słoneczku przed pałacem zaprasza do odpoczynku
Ławeczka na słoneczku przed pałacem zaprasza do odpoczynku © yurek55
Pierwszy i jedyny przystanek podczas dzisiejszej wycieczki. I gdy tak sobie siedziałem, niespodzianka!  Czy to może być inspiracją do wykonania sobie takiego tatuażu w kształcie blatu?
Wtem! :)
Wtem! :) © yurek55
XVIII - wieczny późnobarokowy pałac Łuszczewskich w Lesznie
XVIII - wieczny późnobarokowy pałac Łuszczewskich w Lesznie © yurek55
Obecnie Ośrodek szkoleniowo - Konferencyjny BGŻ

Cmentarz wojenny w Ołtarzewie - Ożarowie Maz
Cmentarz wojenny w Ołtarzewie - Ożarowie Maz © yurek55
Przechodniu powiedz Polsce tu leżym jej syny, prawom jej do ostatniej posłuszni godziny
Przechodniu powiedz Polsce tu leżym jej syny, prawom jej do ostatniej posłuszni godziny © yurek55
...Zanim padłeś jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką, czy to kula synu, czy to serce pękło?
...Zanim padłeś jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką, czy to kula synu, czy to serce pękło? © yurek55
Tory pod Lazurową
Tory pod Lazurową © yurek55
Firmowe przesłanie?
Firmowe przesłanie? © yurek55
To nie jest kryptoreklama telcomu, tylko nieustannie zadziwia mnie ten napis nad wejściem.



  • DST 105.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 22.11km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 marca 2017 Kategoria > 100

Kolejna setka - nuda

Kolejny raz przyszło mi penetrować kierunek zachodni. Tym razem, żeby nie było nudno, nie jechałem prosto jak strzelił, tylko opuszczałem i wracałem na drogę do Leszna, aż dojechałem do Borzęcina. Już z daleka słyszałem melodię wygrywaną przez dzwony kościelne, bo akurat dwunasta była, ale nie udało mi się jej rozpoznać. Na pewno nie była to "Oda do radości". ;)
Stamtąd skierowałem się w stronę Mariewa, tylko dziś, w odróżnieniu od wczorajszej trasy, zaatakowałem go z drugiej strony i po chwili byłem w Zaborowie. Gdy w Lesznie robiłem zdjęcie odkryłem, że telefon nie zarejestrował mojej nowatorskiej trasy (z mojej winy, niestety) i znów mam prostą krechę zamiast fantazyjnego śladu. Pomyślałem, że jutro przejadę ją jeszcze raz i tyle, a dziś mapy nie będzie. Dalsza droga wiodła do Błonia, a potem kawałeczek poznańską do mostu na Utracie i przez Witki wróciłem do starej znajomej - drogi do Umiastowa. W Warszawie postanowiłem pokręcić się nieco po mieście bo na zegarze w Urzędzie Dzielnicy Włochy była druga za piętnaście, a mnie trochę brakowało do setki. Wprawdzie po chwili sprawdziłem u siebie i okazało się, że gminny zegar był nieprzestawiony, ale i tak dokręciłem. Miałem dziś "dzień konia" - tak nazywaliśmy na siatkówce dzień, w którym komuś wszystko wychodzi: każdy atak, blok, obrona, kończą się sukcesem. Mnie dziś za to jechało się szybko, bez wysiłku i przyjemnie. Nawet te ostatnie dziesięć kilometrów po zatłoczonych ulicach pełnych świateł, nie obniżyły mi średniej zbytnio. Jest satysfakcjonująca, nigdy jeszcze tak szybko nie przejechałem setki. 

Nowa ddr w Borzęcinie - całe 220 metrów!
Nowa ddr w Borzęcinie - całe 220 metrów! © yurek55
Neogotycki kościół Św. Jana Chrzciciela w Lesznie z końca XIX w
Neogotycki kościół Św. Jana Chrzciciela w Lesznie z końca XIX w © yurek55
Kapliczka z 1925 roku w Wąsikach
Kapliczka z 1925 roku w Wąsikach © yurek55
Fundatorzy - włościanie z Wąsików
Fundatorzy - włościanie z Wąsików © yurek55
Droga Pogroszew - Umiastów w lusterku
Droga Pogroszew - Umiastów w lusterku © yurek55

  • DST 101.68km
  • Czas 04:30
  • VAVG 22.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 marca 2017 Kategoria > 100

Wietrzna setka

Dziwna ta moja dzisiejsza wycieczka. Zamiast połykać przestrzeń, snułem się nad Wisłą po obu jej brzegach i dopiero ostatnie czterdzieści kilometrów, od Huty, jechałem tak jak należy. A dziś nad Wisłą i otwarcie Muzeum wraz z wystawą   "Syrena herbem swym zwodnicza" i dalej Światowy Dzień Wody, organizowany przez Wodociągi Warszawskie - to nie warunki na ustanawianie rekordów. Po prostu jechałem, żeby jechać i tyle. Już nawet wiatr nie robił na mnie wrażenia, przez tyle dni był czas się przyzwyczaić.

Tuning ekstremalny
Tuning ekstremalny © yurek55
Silnik od Syreny 105
Silnik od Syreny 105 © yurek55

Bus po uderzeniu w sygnalizator
Bus po uderzeniu w sygnalizator © yurek55
Kierowca i pasażerowie mieli szczęście
Kierowca i pasażerowie mieli szczęście © yurek55
Kładka na Żeraniu
Kładka na Żeraniu © yurek55
  • DST 103.23km
  • Czas 05:20
  • VAVG 19.36km/h
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 marca 2017 Kategoria > 100

Jedziemy!

Wczorajsze lenistwo ciążyło mi na sumieniu i musiałem jakoś się zrehabilitować we własnych oczach. Wybrałem nieco zmodyfikowaną drogę na zachód, a potem na północ do Nowego Dworu i powrót po drugiej stronie Wisły. Początki nie były najlepsze, wiatrówka postawiona w łopot skutecznie mnie spowalniała, a potem wpakowałem się w drogę przez Puszczę Kampinoską z Truskawia do Mariewa. Wprawdzie to tylko trzy kilometry, ale kilkaset metrów musiałem przejechać po tłuczniu, a ostre kamienie strzelające z pod kół, wywoływały u mnie palpitację serca. Na szczęście opony, choć szosowe, wytrzymały tę ciężką próbę. Ale przyrzekłem sobie, że pierwszy i ostatni raz tamtędy pojechałem Barankiem. 

Kampinoska masakra szosowa
Kampinoska masakra szosowa © yurek55
Truskaw - Mariew
Truskaw - Mariew © yurek55
A wracając do mojej kurtki - wiatrówki, to ona nie jest rowerowa, tylko reklamowa z nadrukiem firmy samochodowej. Teraz, gdy jeżdżę pod wiatr nieco szybciej niż na poprzednim rowerze, ten furkot materiału i opór powietrza trochę mnie osłabia. Rozumiem teraz jeszcze lepiej, dlaczego ciuchy rowerowe są obcisłe. 
W Zaborowie nie skręciłem na Leszno, bo wolałem jechać po mniej uczęszczanych drogach i na rondzie... pomyliłem drogę! A przecież kilkadziesiąt razy tam byłem i na dodatek kiedyś już też tak źle pojechałem. No cóż, musiałem po prostu przejechać kolejny kilometr z kawałkiem po gruntówce. 
Dalsza droga przebiegła bez zakłóceń i bez przygód. Od Nowego Dworu mogłem wreszcie wykorzystać sprzyjający wiatr i podkręcić trochę średnią. Zrobiło się na tyle ciepło, że dokuczało mi trochę pragnienie, a woda dawno się skończyła, ale tu poratowały mnie miłe recepcjonistki w przychodni DPMed w Jabłonnie. 
A na zakończenie podróży, na Grójeckiej wyprzedził mnie koleś na przedpotopowym rowerze miejskim, z przerzutką w piaście i na cienkich, stalowych rurkach. Siedział na nim wyprostowany, jak prymus w ławce szkolnej, a pomykał na tym swoim rowerku, że tylko oddalające się plecy widziałem. Byłem bez szans, jak widać - nie szosa czyni kolarza.  :)

Kampinoska Droga Krzyżowa - koniec przy kościele w Wierszach
Kampinoska Droga Krzyżowa - koniec przy kościele w Wierszach © yurek55

Przy cmentarzu w Wierszach
Przy cmentarzu w Wierszach © yurek55

Pierwsza Stacja Drogi Krzyżowej wzdłuż drogi Armii Krajowej w Wierszach
Pierwsza Stacja Drogi Krzyżowej wzdłuż drogi Armii Krajowej w Wierszach © yurek55

Most stalowy - wiadomo gdzie 449 km
Most stalowy - wiadomo gdzie 449 km © yurek55

Słynna budowla w NDM
Słynna budowla w NDM © yurek55

Tu miłe panie częstują rowerzystów wodą z dystrybutora
Tu miłe panie częstują rowerzystów wodą z dystrybutora © yurek55







  • DST 115.90km
  • Czas 05:29
  • VAVG 21.14km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 marca 2017 Kategoria > 100

Duże koło

Przyszedł czas by mój szosowy rower pokazał się w mekce szoszonów warszawskich, czyli Republice Rowerowej Gassy. Uznałem to za dobra okazję do przejechania ulubionej trasy poprzez wsie i przysiółki za Górą Kalwarią i zaliczenie kolejnej "setki". Początek nie był zbyt udany, a przyczyną była znów utrata fixa i to zaledwie po dwóch kilometrach z kawałkiem. Jeszcze na Polu Mokotowskim. Pomimo ustawienia dźwiękowych powiadomień w Locusie, nie usłyszałem sygnału i zorientowałem się dopiero w Wilanowie, gdy chciałem się upewnić, czy na pewno z Vogla mam skręcić w ulicę Ruczaj. Tym razem mój brak pamięci związany z pewnym Niemcem, na coś się przydał. Niestety żeby telefon odzyskał "widzenie" satelitów musiałem go zrestartować i stąd ta prosta linia na mapie oraz różnica w kilometrach. 
Na drogach Republiki Rowerowej co chwilę spotykałem kolarzy jadących solo, w duetach, większych bądź mniejszych grupach, ubranych i wyposażonych stosownie do miejsca gdzie się znajdowali. Rzecz jasna ich szybkość byłą o pięć, do dziesięciu kilometrów na godzinę większa od mojego emeryckiego tempa, ale pomimo to, wielu z nich machało ręką lub pozdrawiało skinieniem głowy. Sympatyczny zwyczaj. Tym razem nie próbowałem nawet  dojechać do przystani promowej błotnistą i grząską ścieżką na wale, wszak posiadanie szosy zobowiązuje. Nie wiem też, czy w przyszłości będę tam zajeżdżał  po bruku i betonowych płytach - ile można zdjęcia promu robić, prawda? 
Przed Górą Kalwaria na podjeździe do Lipkowskiej znów o mało płuc nie zostawiłem na asfalcie, a  w mijającym mnie peletonie słyszałem swobodne rozmowy, żarty, popijanie z bidonów, czyli totalny luzik. Przecież oni nie brali udziału w żadnym wyścigu, tylko w sobotniej przejażdżce. Umawiali się, zdaje się, na dalszą jazdę do Warki, ja miałem inną trasę. Po krótkim foto stopie na Rynku, pojechałem w stronę cmentarza i na dalszej trasie już grup kolarskich nie spotykałem. Pomimo, że wreszcie zaczynał mi pomagać trochę wiatr, jechało się trudniej. Zaczął mi doskwierać głód, coraz częściej podnosiłem tyłek z siodełka i jechałem tylko siłą rozpędu, a ponowne siadanie i kręcenie wymagało sporo silnej woli. Ale za to wygodnie już trzyma mi się kierownicę. Nie umiem też jeszcze szybko wchodzić w zakręty, ale akurat ta umiejętność nie jest niezbędna na moim poziomie. No i boję się rozwijać dużych prędkości z górki, bo stopień opanowania roweru jest jeszcze zbyt mały. 
Pomimo tych wszystkich trudności i ograniczeń, Strava i tak zafundowała mi dziś 30 pucharków. :)
PS. Ubrałem się na krótko, ale założyłem rękawki i nogawki, a na koszulkę założyłem cienką bluzę. Rano było tylko cztery stopnie i było nieco chłodnawo, ale do domu już wróciłem z krótkim rękawem.

Kot stróżujący
Kot stróżujący © yurek55
Moczykije na przystani w Gassach
Moczykije na przystani w Gassach © yurek55
Prom zimuje - kot pilnuje
Prom zimuje - kot pilnuje © yurek55
Ratusz w Górze Kalwarii
Ratusz w Górze Kalwarii © yurek55
Vis-a-vis ratusza jest kościół
Vis-a-vis ratusza jest kościół "Na Górce" © yurek55

Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie!
Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie! © yurek55

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/887356223/embed/53e0431b549c1b90207e3e402bd591302b686daa">
  • DST 119.23km
  • Czas 05:41
  • VAVG 20.98km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lutego 2017 Kategoria > 100

Pierwsza setka na kolarzówce

Przyszedł czas na pierwszą dłuższą przejażdżkę Barankiem, by sprawdzić wreszcie, jak moje ciało znosi szosową geometrię ramy. Od razu na początku napiszę: - szału nie ma. Oczywiście najbardziej cierpią ręce, a ściślej dłonie, no i niestety tyłek. Zmiana chwytu na kierownicy pomaga na chwilę, tak samo jak uniesienie zadka nad siodełko. Do tego w nogach też czuję dystans bardziej niż poprzednio. To może być kwestia innej techniki pedałowania, bo jeżdżę w noskach, czyli nie tylko pcham pedał w dól, ale i ciągnę do góry. A jeśli chodzi o ułożenie rąk na kierownicy, to na razie mam wrażenie, że w podstawowym ułożeniu, czyli w górnym chwycie na rogach, wyciągam ręce za daleko do przodu. Wiem, można zmienić mostek na krótszy, ale raczej z tym poczekam. Wielkość roweru jest właściwa, zmierzyłem się według wskazówek znalezionych na najbardziej profesjonalnej  stronie, jaką znalazłem w całym internecie. Czyli potrzeba cierpliwości i wytrwałości i wszystko się dopasuje: i ręce do kierownicy i dupa do siodełka.
A jeśli chodzi o samą trasę, to odwiedziłem  Adama w sklepie w Nieporęcie, widziałem na Zalewie wędkarzy łowiących ryby z pod lodu i spotkałem wielu szosowców pozdrawiających mnie machnięciem ręki. Jeden z nich, stał pod sklepem w Pieńkowie pijąc z butelki, a po kilku minutach mijając mnie zaproponował: "Pan siada na koło, zrobię panu tunel". Odpowiedziałem, że to moje szosowe początki, że nie wiem czy się utrzymam, ale rzeczywiście dojechaliśmy razem do samych Łomianek. Oglądał się często i dostosował swoją prędkość do moich możliwości. Był mocno zaskoczony, że w tym wieku zdecydowałem sie kupno szosowego roweru i szczerze mi gratulował.
Na zakończenie podróży zajechałem do Decathlonu, bo końcówka linki od przedniej przerzutki ocierała mi o nogę. Serwisant nie tylko to mi poprawił, ale od razu wyregulował obie i nasmarował łańcuch.
Na dzisiejszym dystansie robiłem przystanki sobie na odpoczynek: u Adama, potem w Czosnowie, potem na przystanku na Wólce Węglowej, potem z rowerem wszedłem do Lidla kupić napój izotoniczny i na koniec w serwisie. Na poprzednim rowerze taki dystans robiłem z jednym najwyżej przystankiem. To tyle moich wniosków i obserwacji na dziś.

Wisła w Warszawie
Wisła w Warszawie © yurek55
Samochód w rowie
Samochód w rowie © yurek55
Jak go wydostać i czy się opłaca?
Jak go wydostać i czy się opłaca? © yurek55
Renault 19 Chamade WWY 03674
Renault 19 Chamade WWY 03674 © yurek55
Odważni wędkarze nadal łowią z pod lodu. Zalew Zegrzyński
Odważni wędkarze nadal łowią z pod lodu. Zalew Zegrzyński © yurek55
Most żelazny na Wiśle z 1911 roku
Most żelazny na Wiśle z 1911 roku © yurek55
Wisła i kawałek Twierdzy Modlin
Wisła i kawałek Twierdzy Modlin © yurek55
Odpoczynek w Czosnowie przy nieczynnej jeszcze fontannie
Odpoczynek w Czosnowie przy nieczynnej jeszcze fontannie © yurek55

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/881689454/embed/f833517fee29bd85d48c2e674c003ccf8632ac71">
  • DST 111.70km
  • Czas 05:23
  • VAVG 20.75km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl