Informacje

  • Wszystkie kilometry: 158204.26 km
  • Km w terenie: 2823.65 km (1.78%)
  • Czas na rowerze: 338d 02h 08m
  • Prędkość średnia: 19.46 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

> 100

Dystans całkowity:47877.65 km (w terenie 738.00 km; 1.54%)
Czas w ruchu:2305:03
Średnia prędkość:20.77 km/h
Maksymalna prędkość:116.95 km/h
Suma podjazdów:66020 m
Suma kalorii:748979 kcal
Liczba aktywności:421
Średnio na aktywność:113.72 km i 5h 28m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 21 maja 2018 Kategoria > 100, Gassy

Przez strefę przyfrontową

Chciałem jakiś większy dystans przejechać i zobaczyć trochę nowych miejsc, więc skorzystałem ze śladu ściągniętego ze Stravy. Wprawdzie nowe tereny obejmowały tylko niewielką część trasy przejazdu, ale w sumie i tak jestem bardzo zadowolony z wycieczki. Jazda niezmiennie sprawia mi coraz większą frajdę..., zaraz, zaraz. Niezmiennie, czy coraz większą? Oksymoron? Mniejsza z tym.

Tytuł wpisu to nawiązanie do kanonady jaka słyszałem przez całe kilometry jazdy. Właściciele sadów maja jakieś urządzenia hukowe do odstraszania szpaków, a na czereśniach pokazują się już owoce. No całkiem jak na strzelnicy wojskowej przy WAT.

Staw w Żabieńcu koło Piaseczna
Staw w Żabieńcu koło Piaseczna © yurek55

Sanktuarium Matki Boskiej Pieczyskiej w Pieczyskach
Sanktuarium Matki Boskiej Pieczyskiej w Pieczyskach © yurek55

Znowu czołgi i transportery na znakach
Znowu czołgi i transportery na znakach © yurek55
;)

"ZACHOWAJ PANIE OD WSZELKIEGO ZŁEGO 1831" - Pęcław © yurek55
Nie zrozumiałem symboliki tego pomnika. Kogo przedstawia figura na cokole? Powinno to być Dzieciątko Jezus, ale dlaczego tak ukazane?
Co autor miał na myśli?
Co autor miał na myśli? © yurek55

468 kilometr Wisły (od ujścia Przemszy)
468 kilometr Wisły (od ujścia Przemszy) © yurek55

Sady z zamkiem w Czersku w tle
Sady z zamkiem w Czersku w tle © yurek55

Budowa obwodnicy Góry Kalwarii
Budowa obwodnicy Góry Kalwarii © yurek55
Wyjazd z Czerska
Sklep spożywczy w Cieciszewie, czyli przystanek na trasie
Sklep spożywczy w Cieciszewie, czyli przystanek na trasie © yurek55
Pierwszy raz stanąłem tu na popas i zjadłem drożdżówkę popijając pepsi.

Napis na asfalcie dopinguje zespół Grupetto: - Wszyscy jesteście konie!
Napis na asfalcie dopinguje zespół Grupetto: - Wszyscy jesteście konie! © yurek55
Na trasie wyścigu Langtour w kilku miejscach widziałem napis "Grupetto", napisany tym kolorem i charakterem pisma. Widać mają wiernych kibiców.
Maja i Gucio coraz wyraźniejsi
Maja i Gucio coraz wyraźniejsi © yurek55

  • DST 126.00km
  • Czas 05:35
  • VAVG 22.57km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 maja 2018 Kategoria > 100

Obadać nowy asfalt w Kampinosie

O nowym, dziewiczym asfalcie w Puszczy Kampinoskiej dowiedziałem się wczoraj z hipkowej relacji i postanowiłem sprawdzić jak się jedzie. To znaczy wiem jak się jeździ po nowych asfaltach, ale tam jeszcze nie jechałem, a przecież każdy pretekst jest dobry żeby zrobić 100+. Drogę przez puszczę z Kampinosu do Sowiej Woli przemierzyłem już wielokrotnie, ostatnio nawet niedawno, ale nic mi się o uszy nie obiło, że powstaje asfaltowa odnoga na północ do Wilkowa i Leoncina. A tymczasem nawet moja córka o tym wiedziała, choć na rowerze po Puszczy Kampinoskiej jeździ mało. Tak czy owak pojechałem i tym razem jadąc od innej strony, nie jak zwykle od Kampinosu, wjechałem do lasu i dotarłem do interesującego mnie fragmentu drogi. Kiedyś, bardzo dawno, próbowałem tamtędy jechać, ale wycofałem się po kilkuset metrach, bo asfalt szybko się skończył i dalej była kiepska gruntówka. Teraz do samego Wilkowa gładki i równy jak stół dywanik, po obu stronach las, ptaki śpiewają, pusto, czyli wszystko co lubimy. Aż chce się jechać. Niestety wydaje mi się, że ten, ale  cudowny kawałek drogi niebawem straci swój  rowerowy urok. Dziś spotkałem wprawdzie tylko jednego TIR-a i jedną osobówkę, ale tylko kwestią czasu jest, kiedy ruch tam się zwiększy. No i druga sprawa - progi zwalniające. Na razie postawiono znaki A-11a i ograniczenia prędkość do 30 km/h, czyli lada moment pojawią się progi. Zostawią dla rowerzystów gładkie miejsca po bokach? Wybiorę się tam za jakiś czas i sprawdzę. 
Gdy dojechałem do Leocina postanowiłem wracać do domu przez Nowy Dwór Mazowiecki. Hipka trasa prowadziła zasadniczo na zachód do Śladowa i i Woli Pasikońskiej, ale ja niedawno tamtędy jechałem, a poza tym, powrót po drugiej stronie Wisły był po prostu krótszy. Niestety jak tylko przejechałem most zaczęło coś nieprzyjemnego padać. To coś stukało mi w kask, więc nie był to deszcz, do tego momentalnie zrobiło się zimno. Ileż bym dał, by móc wyciągnąć z kieszeni moją kurtkę-trzepaczkę... Tyle razy już sobie przysięgałem, że się bez niej nie ruszę, a dziś znów zapomniałem. Tym razem miałem więcej szczęścia, niż rozumu, bo najgorsze trwało tylko kilka minut i przeszło w drobny, mało dokuczliwy deszczyk, a i ten ustał przed Rajszewem. Do Jabłonny dojechałem już suchy i reszta podróży obyła się bez dodatkowych atrakcji.  Zajrzałem jeszcze tylko na Powązki sprawdzić, czy tablica dla Ewy jest gotowa, ale nic się nie dzieje. Kamieniarz ma jeszcze tydzień, ale tym razem nie będę taki grzeczny jak ostatnio.

Podpisu nie trzeba. Jedno zdjęcie mówi więcej niż 1000 słów.
Podpisu nie trzeba. Jedno zdjęcie mówi więcej niż 1000 słów. © yurek55

Droga Wilkowska już asfaltowa
Droga Wilkowska już asfaltowa © yurek55

Też żółte, choć nie rzepak
Też żółte, choć nie rzepak © yurek55

Wisła z mostu w Nowym Dworze
Wisła z mostu w Nowym Dworze © yurek55

Wisła z mostu w Warszawie
Wisła z mostu w Warszawie © yurek55


  • DST 120.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 22.57km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 maja 2018 Kategoria > 100

Bardzo gorąco

Przekroczyłem stówkę bardzo symbolicznie, ale jednak. Upał znów dawał się we znaki, musiałem chłodzić głowę żeby mózg mi się nie zagotował, a komin wysychał zdecydowanie za szybko. Z pozostałych ciekawostek, ugryzło mnie coś w czubek języka. Nie wiem, osa, pszczoła? Ale dość lekko, bo po jakichś dwudziestu minutach pieczenie ustało. A potem jakiś nieduży owad zaplątał mi się w rzęsy. I choć do firan gwiazd filmowych brakuje im bardzo dużo, musiałem stanąć by się go pozbyć. Sam się nie mógł wyplątać.


Pierwsza kontrola czasu

Druga kontrola czasu

Trzecia kontrola czasu i woda ratująca życie

Taksówka w Otrębusach

Papamobile numero uno


  • DST 100.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 22.99km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 maja 2018 Kategoria > 100

Do Żelazowej Woli

Dziś tropikalny upał odszedł w niepamięć przegnany gdzieś hen przez północny wiatr, wiejący już od wczorajszego wieczora. Rano termometr pokazywał połowę wczorajszych wartości i to mi bardzo odpowiadało. Nieco mniej, kołyszące się gałęzie kasztanów pod oknami, świadczące o silnym wietrze. Po upewnieniu się co do jego kierunku, wybrałem trasę zachód - wschód, do Żelazowej Woli i z powrotem. Nie chciałem jechać "po sznurku" i dlatego kierunek zachodni pokonałem drogą wojewódzką numer 580. Od Zaborowa to tylko dwadzieścia sześc kilometrów, ale pomimo mniejszego niż zwykle ruchu samochodowego i tak nie mogłem się doczekać powrotu drogami, gdzie wyprzedza cię jeden samochód na kilometr. Wiatr nie ułatwiał mi jazdy, ale przynajmniej chłodził głowę, bo chustki nie miałem w czym zmoczyć. W Kampinosie wodotrysk jeszcze nie odkręcony, w mijanych stawach nie było dojścia do wody, a zresztą nie byłem mocno zdeterminowany, bo dziś przegrzanie mózgu mi nie groziło. W każdym razie wróciłem do domu w lepszym stanie niż wczoraj. 
Stare Babice
Stare Babice © yurek55
Tablica
Tablica © yurek55
Wyschnięte źródło w Kampinosie
Wyschnięte źródło w Kampinosie © yurek55
Żelazowa Wola
Żelazowa Wola © yurek55
Drugi rzepak w tym roku
Drugi rzepak w tym roku © yurek55
Most nad Utratą w Zawadach
Most nad Utratą w Zawadach © yurek55
Wygląda jak wieża ciśnień zza krzaka
Wygląda jak wieża ciśnień zza krzaka © yurek55
Staw w Pilaszkowie bez dostępu do wody - i ryb też nie wolno łowić...
Staw w Pilaszkowie bez dostępu do wody - i ryb też nie wolno łowić... © yurek55
Uzupełnianie bidonu  wodą oligoceńską
Uzupełnianie bidonu wodą oligoceńską © yurek55
  • DST 111.30km
  • Czas 05:04
  • VAVG 21.97km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 maja 2018 Kategoria > 100, Gassy

Masa Krytyczna na drogach Republiki Rowerowej Gassy

Dawno nie jeździłem południowej rundy przez Tarczyneiro i Prażmów do Góry Kalwarii i dziś właśnie sobie przypomniałem o tej ciekawej trasie. Rano temperatura była jeszcze znośna, ale z każdym kilometrem upał dawał się coraz bardziej we znaki. Odmierzałem dystans z myślą, o miejscach z dostępem do wody i pierwszym z nich była fontanna z jabłkiem w Tarczynie.

W taki upał woda ratuje życie rowerzystom
W taki upał woda ratuje życie rowerzystom © yurek55
Zmoczyłem chustę, wytarłem twarz, szyję, kark i mokrą założyłem na głowę i pojechałem do następnego źródła. Było ono trzydzieści pięć kilometrów dalej, w Górze Kalwarii. Po drodze przemyślałem, że zapewne kalwaryjskie wodociągi dziś nie pracują i trzeba będzie szukać ratunku i ochłody gdzie indziej. Uznałem, że cmentarz będzie dobrym miejscem - przecież na każdym jest woda, a jest po drodze i nie trzeba nigdzie zbaczać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, tylko tym razem dłużej i dokładniej chłodziłem się wodą. Ruszając z cmentarza już wiedziałem, gdzie będzie następny postój - oczywiście na przystani w Gassach! Pomimo, że tym razem przejechałem tylko piętnaście kilometrów, chusta była sucha jak pieprz. Nie zważając na ludzi czekających na przeprawę, systematycznie wyjmowałem z kieszonek po kolei: klucze, drobne, telefon, dokumenty, pompkę i układałem w kasku. Następnie zdjąłem koszulkę, solidnie zmoczyłem ją w Wiśle, to samo zrobiłem z chustą i po ubraniu się, mogłem jechać dalej.  

Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę
Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę © yurek55
Najbliższy odcinek, do Ciszycy, to był jakiś horror i nie chodzi mi o tłumy rowerzystów. Ponieważ za wałem jest blisko plaża, a do tego jest dobry dojazd, pobocze drogi było na odcinku kilkuset metrów zastawione samochodami. Na dodatek nadciągały kolejne szukając miejsca do zaparkowania, a tabun rowerzystów musiał zmieścić się na wąskim pasku pobocza. Ja akurat miałem przed sobą grupę  pensjonariuszy domu opieki na rajdzie rowerowym. Dość powiedzieć, że w pewnym miejscu musieliśmy się wszyscy zatrzymać, taki się zrobił korek. W końcu jednak jakoś się przebiłem i dalej już nie było problemów. Faktem jest jednak, że tylu rowerzystów to ja ostatnio na Masie Krytycznej widziałem. Więcej o takiej godzinie, przy takiej pogodzie i w wolny dzień, koło moje tam nie postanie!
Po kolejnych dwudziestu kilometrach, już w Warszawie, znów skorzystałem z cmentarnego ujęcia wody na Cmentarzu Czerniakowskim. To ten naprzeciw Sadyba Best Mall z kinem IMAX. Przy okazji podlałem bratki na grobie moich teściów. 
Stamtąd do domu już tylko parę kilometrów, wystarczy skręcić w Gagarina, podjechać Spacerową i przejechać Pole Mokotowskie. Muszę przyznać, że mało co taką przyjemność mi sprawiło, jak chłodny prysznic po powrocie do domu. Upał dziś był zaiste potężny.
I na koniec jeszcze kilka zdjęć:
Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów!
Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów! © yurek55
Katowicka w okolicach Nadarzyna
Katowicka w okolicach Nadarzyna © yurek55
W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP
W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP © yurek55
Lubimy takie drogi, prawda?
Lubimy takie drogi, prawda? © yurek55
Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie
Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie © yurek55
Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy
Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy © yurek55
Było rowerzystów wielu
Było rowerzystów wielu © yurek55
Jeziorka wpada do Wisły
Jeziorka wpada do Wisły © yurek55
Żywopłot z bzów, coś pięknego
Żywopłot z bzów, coś pięknego © yurek55

  • DST 120.00km
  • Czas 05:24
  • VAVG 22.22km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 maja 2018 Kategoria > 100

Jezdnia, czy ddr - studium problemu

Na samym początku mojej wycieczki zostałem obtrąbiony za jazdę po jezdni. Pan kierowca wyjaśnił mi, kiedy dogoniłem go na światłach przy Żwirki i Wigury, że NIE WOLNO jechać rowerem gdy obok jest "ścieżka". Wyjaśniłem, że "ścieżki" są w lesie, a tu jest droga dla rowerów i - po drugie - nie muszę wiedzieć, że po mojej lewej coś takiego jest. Chyba go nie przekonałem - i siebie też nie do końca.;)   Niemniej nie mam zamiaru swoich przyzwyczajeń zmieniać. Ulica Banacha ma zaledwie kilkaset metrów (dokładnie 740 - segment Strava) i skręcając w nią z Grójeckiej, nie mam obowiązku wiedzieć, że jest ddr. Tak będzie moja linia obrony w rozmowie z policją. 
Przepisy przepisami, a ja raptem po niewielu minutach, znalazłem się w Wenecji. 

Pałac w Wenecji
Pałac w Wenecji © yurek55
Michałowice - Wieś, czy Wenecja?
Michałowice Wieś, czy Wenecja? © yurek55
Venice Palace
Venice Palace © yurek55
Pałac na Wodzie, ale nie w Łazienkach
Pałac na Wodzie, ale nie w Łazienkach © yurek55
Łuk Triumfalny
Łuk Triumfalny © yurek55
Dalej, ponieważ wybrałem kierunek zachodni, dojechałem do Błonia, tym razem od południa.

Kontrola czasu w Błoniu
Kontrola czasu w Błoniu © yurek55
A dalej jakimiś nowymi całkiem drogami dojechałem do wsi Cholewy i zaraz potem wbiłem się na znany szlak do Kampinosu, albo - w dłuższym wariancie - do Łaz i Żelazowej Woli. 
Intrygująca postać i nazwa wiaduktu. Kim byli Jasińscy?
Intrygująca postać i nazwa wiaduktu. Kim byli Jasińscy? © yurek55
Ja wybrałem wariant krótszy.
Kampinoski kościółek
Kampinoski kościółek © yurek55
No a powrót już klasyczną drogą prosto jak strzelił do samej Warszawy. Tylko picie musiałem uzupełnić po drodze.
Źródło wody oligoceńskiej na Jelonkach
Źródło wody oligoceńskiej na Jelonkach © yurek55

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1544948120/embed/0663d42b750d77e091e34362fe32e4983dd547d9">
  • DST 103.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 21.99km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 kwietnia 2018 Kategoria > 100

Wyjazd nie do końca przemyślany

Przyszłą pora na odświeżenie innych tras niż Gassy i zachodnie wioski, ale wybrałem na to niezbyt stosowny dzień. Nie wziąłem pod uwagę wzmożonego ruchu samochodowego na drogach, które wybrałem sobie dziś do jazdy. A zresztą, chciałem sprawdzić jak się rowerem jedzie na działkę, inną drogą niż przez Pomiechówek i Goławice. Dlatego w NDM skręciłem na Twierdzę Modlin i przez Zakroczym dotarłem do odcinka już setki razy przejechanego, ale samochodem. Nawet mi dziurawy asfalt niespecjalnie przeszkadzał i górki-dołki po drodze, choć to jeszcze było z przeciwno-bocznym wiatrem. Dopiero od Nasielska wiatr był tylno-boczny z tendencją do bocznego, niestety. Przy jednym z takich bocznych porywów, aż zatrąbił na mnie wyprzedzający samochód, tak mnie bujnęło w lewo. Na szczęście wyprzedzał mnie z sensownym zapasem, ale gdyby to było wyprzedzanie na gazetę... W Wieliszewie nadal zakaz rowerowy i krzywa kostka na ddr, droga wzdłuż Zalewu do Nieporętu też nadal zatłoczona jak diabli. Dodatkowo natknąłem się na niej na kawalkadę motocyklistów, zapewne w ten sposób świętujących oficjalnie otwarcie sezonu. No i ostatni odcinek, od Nieporętu do Marek i dalej Remebertowa, pomimo prac drogowych trwających całe lata, nadal się korkuje. Wyprzedzanie samochodów wcale nie jest takie fajne w tym tłoku. 
Dodam na koniec, że zjadłem baton zbożowy z Lida i żel energetyczny z Biedry, wypiłem 0,75 Oshee + 0,75 wody.



Kolejne drzewko obsypane kwieciem, wszak to wiosna! Ale tym razem to nie magnolia, tylko..., no właśnie. Nie znam się. Rośnie na Farysa na Młocinach jakby ktoś chciał na żywo obejrzeć.


Wygląda mi na to, że od Czosnowa do niebieskiego mostu powstanie droga rowerowa? A dosłownie chwilkę wcześniej, z naprzeciwka, przejechała potężna kolarska ustawka. Dobre kilkadziesiąt osób, to chyba Rondo Babka, bo to ich tereny są mniej więcej.


A oto i rzeczony most żelazny imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. Na wymiarową drogę dla rowerów nie ma tu miejsca, ale nie szkodzi.


BOHATERSKIM OBROŃCOM TWIERDZY MODLIN POLEGŁYM ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY W 1939 R.


Plenerowa ekspozycja sprzętu wojskowego na terenie Twierdzy Modlin


A to już most na Wkrze w Borkowie i plaża należąca do wypożyczalni kajaków "Wiosełko"


Skręt na Cieksyn, ale tym razem na działkę nie pojechałem


Kościół w Nasielsku


Przełom XIX i XX wieku, neogotycki,  projekt architekt Józef Pius Dziekoński Wikipedia


Kolejny most, tym razem na Narwi. Zapora i Elektrowania Wodna Dębe.



Motocykliści:





A ten nie utrzymał koła i peleton mu odjechał. Złapałem go na moście nad Kanałem Żerańskim



Na zakończenie tradycyjna fotka z mostu, tym razem Siekierkowskiego. Kajakarze w dole płyną z prądem, ale pod wiatr, a już wtedy dmuchało bardzo silnie. Drobinki piasku niesione wiatrem zrobiły mi taki peeling, że mam buzię gładką jak pupa niemowlaka.











  • DST 141.80km
  • Czas 06:43
  • VAVG 21.11km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 kwietnia 2018 Kategoria > 100, Gassy, kurierowo, przed śniadaniem

Przed śniadaniem i przed spaniem

Jak łatwo się domyślić po tytule, jeździłem dwa razy (a nawet trzy, ale jeden się nie liczy). Rano, jeszcze na czczo, zrobiłem sobie trójkącik przez Gassy i Piaseczno, bo wiedziałem, że później mam trochę innych zajęć i nie pojeżdżę. Pisać za bardzo nie ma o czym - po prostu kręciłem tak szybko jak mogę i tyle. Nie mam czasu ani natchnienia do tworzenia barwnych opisów mijanych ulic, pól i łąk. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.


Widok z Powsińskiej na Gołkowską i dym z komina EC Siekierki. To jasne na górze, to słońce.


To zapewne najstarsza, zamieszkała chałupka w Piasecznie


A to jakieś drzewo obsypane wiosennym kwieciem

Drugi wyjazd, przedwieczorny, był po odbiór butów dla Julki. Na Młociny pojechałem przez Macierzysz, Stare Babice i Klaudyn, bo chciałem mieć troszkę więcej kilometrów. Niestety gdy akurat zaczęło się ściemniać, przestała mi świecić tylna lampka. Niepotrzebnie to zauważyłem na Placu Bankowym, bo na nieświadomce jechałem bez stresu, a tak to musiałem szukać chodników i dróg rowerowych. Nie lubię nieoświetlonych rowerzystów i siebie też nie lubiłem na tym ostatnim fragmencie.


Można już pić nad Wisłą, hura!


Na drodze rowerowej na JPII w oczekiwaniu na zielone światło. 

W Locusie scaliłem te dwie trasy, a na Stravie za to, mam nawet jakieś rekordy i to na segmentach jechanych kilkanaście już razy. 
  • DST 119.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 23.03km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 kwietnia 2018 Kategoria > 100

Test Bystrego na nowym suporcie, blatach i korbach

Już wczoraj, wracając wieczorem z Decathlonu uświadomiłem sobie z całą ostrością, prawdziwą przepaść dzielącą rower szosowy od innych typów rowerów. Miałem porównanie, bo przecież w dzień przejechałem stówę na trekingu i na świeżo miałem w pamięci potrzebny do tego wysiłek.  Kupno szosy to w moim przypadku strzał w dziesiątkę. Nie dlatego żebym się ścigał w wyścigach, czy jeździł w ultramaratonach rzecz jasna, ale żeby było mi lżej jeździć i nosić rower. :)
Dziś postanowiłem pojechać dalej niż zwykle i - z uwagi na wiatr - kolejny raz wybrałem ten sam kierunek.  Początek, kiedy jeszcze człowiek jest wypoczęty, można jechać pod wiatr, ale wracać to ja wolę z wiatrem. Tym bardziej, że wczoraj jadąc do Łomianek zdobyłem kilka kieliszków od Stravy i trochę wstyd mi się zrobiło, że na takim rowerze osiągam rekordy życiowe na segmentach. Wybrałem trasę zainspirowany wpisem  Hipka z niedzielnej ustawki  a przy okazji chciałem zobaczyć oddany w tym roku fragment drogi dla rowerów w gminie Leoncin. Wszystkie te cele udało mi się zrealizować, a jazda sprawiała mi niekłamaną frajdę. Było super!


Jazda na takim wygwizdowie nie jest łatwa, ale kiedyś się kończy i w nagrodę otrzymujemy wiatr z tyłu

Danuśki Jurandówny w tym Szczytnie nie było


Kościół w Brochowie już kiedyś fociłem i opisywałem, ale to nic, prawda?


Jak nie ma wiatru robiącego zmarszczki na wodzie, widać dwa kościoły


Dla przypomnienia - tu został ochrzczony Fryderyk Chopin


Do trzech razy sztuka. Poprzednio nie zatrzymałem się na fotkę, ale dziś już tak. Kapliczka w Tułowicach z Chrystusem Frasobliwym, ale wygląda na stosunkowo nową z 1983 roku.


Tylko czyj profil jest nad tabliczką?


Studnia w Kromnowie

Napis na tablicy: 1065 R NADANO TEJ MIEJSCOWOŚCI NAZWĘ KROMNÓW

Początek w Secyminie Polskim koniec w Gniewniewicach ok. 10 kilometrów


Droga wzdłuż wału prawie jak w Gassach tylko pusto całkiem. Nie spotkałem NIKOGO!


Tym razem posłuchałem rady Vukiego i po 110 kilometrach zrobiłem postój na uzupełnienie kalorii. 

Pod sklepem w Czosnowie


Już prawie w domu, jeszcze 15 minut

PR na Stravie nawet mi się liczyć nie chce... :)

  • DST 141.35km
  • Czas 06:31
  • VAVG 21.69km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 kwietnia 2018 Kategoria > 100

Trochę terenu na koniec

Znowu pojechałem na zachód, ale dziś troszkę zmienioną trasą. Romantyczną aleję Mory tym razem odpuściłem i wybrałem nielegalne przejście w Gołąbkach. Wprawdzie tamtejsza ulica nadal nazywa się Przejazdowa, ale od ukończenia Autostrady Wolności już przez tory przejechać się nie daje, trzeba przenosić. :)


Róg Przejazdowej i Zielonej Gęsi. W prawo do stacji kolejowej w Gołąbkach, a dalej jest Gerdziejewskiego i rzeczona uliczka Mory.


A to już po drugiej stronie torów
Dalej pojechałem nieco inaczej i wylądowałem nie w Macierzyszu, a  w Broniszach i dopiero potem wróciłem na stałą trasę.

A na trasie znów hala w Wieruchowie, tylko dziś z innej strony

Dalej, w Umiastowie, tam gdzie wczoraj włączałem rejestrację, zobaczyłem, że sklep nie jest "U Dzikiego", jak go wczoraj nazwałem, 


...tylko spożywczo - monopolowy "U Zwierzaka"

Na ulubionej drodze Katany wiodącej do Leszna chałupka - ruinka już rozebrana do gołej ziemi, a hala, tym razem nie sportowa, już ukończona.

 Ostatnie zdjęcie tej hali, w sumie nic nadzwyczajnego, prawda?

Jako że czasu miałem więcej nie skręciłem do Borzęcina tylko pojechałem kawałek dalej prosto i skręciłem w drogę prowadzącą do następnej miejscowości. 


Kościół w Zaborowie

Pomyślałem bowiem, że wykorzystam szerokie opony i przejadę z Mariewa do Truskawia, bo dla Baranka ta droga jest niedostępna. 


Luźny tłuczeń tylko strzelał spod kół,


... ale opona o szerokości 40, to nie 25

Dalej, idąc za ciosem, uznałem że przetnę puszczę i przez Palmiry dojadę do Łomnej i tamtędy wrócę do Warszawy. Ta droga też dla roweru szosowego jest bardzo trudna, ale szerokie opony i amortyzatory w trekingu pozwalają ją przejechać w sposób bardziej komfortowy. Tylko zawrócić musiałem, bo z rozpędu, jak koń dorożkarski, pojechałem w stronę Izabelina i musiałem zawrócić.
Z kolei droga na palmirski cmentarz, nie jest może tak niebezpieczna dla opon szosowych, ale ma przedwojenne kocie łby i piach na poboczu.



Paris - Roubaix




Za cmentarzem kocie łby przykryte są asfaltem, ale zdążył już nieźle popękać i czuć wyraźnie co jest pod spodem. W końcu jednak ta droga się skończyła i po przecięciu krajowej "siódemki" w Łomnej skierowałem się na Warszawę. Wreszcie wiatr zaczął pomagać i zdobyłem PR na Stravie na segmencie Łomna - Łomianki! Po dojechaniu do Łomianek ostatni raz skorzystałem z okazji, jaką daje treking i w lasku na Młocinach zjechałem nad Wisłę i do Mostu M S-C dojechałem od dołu. 

 Most od dołu







Przystań Młociny

Spod mostu MS-C jedzie się do góry najbardziej stromym podjazdem w Warszawie, ma 7% według Stravy. Mnie na ostatnich metrach podnosiło się przednie koło do góry. Potem już relaksacyjna jazda wzdłuż Wisły aż do Legii i później Agrykolą do Placu Unii i przez  Pole Mokotowskie do domu. W domu zamieniłem pedały, przebrałem się po cywilnemu i pojechałem na Ursynów oddać rower. Czyli ta stówka jest trochę sztukowana, ale mam trzy tysiące wreszcie.


Dziesięć kilometrów biegu Wisły od Przystani Młociny. Jestem przy Moście Śląsko - Dąbrowskim



PS. Odebrałem Bystrego Baranka o dwudziestej i przyjechałem prosto do domu. To jest dopiero jazda! Zupełnie inny świat!
PS 2. Kilometrów nie dopisuję.


.
  • DST 102.40km
  • Teren 9.00km
  • Czas 05:22
  • VAVG 19.08km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl