Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2017
Dystans całkowity: | 1205.78 km (w terenie 3.00 km; 0.25%) |
Czas w ruchu: | 58:14 |
Średnia prędkość: | 20.71 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 54.81 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Środa, 15 marca 2017
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Dawno żadnym małym dzieckiem się nie opiekowałem, ale dziś nadarzyła się okazja i pobyłem trochę z naszym najmłodszym słoneczkiem. Był spacer z wózkiem, było przewijanie, było karmienie, było czytanie, jednym słowem - BRAWO JA! :)
Nieźle dziś wiało, ale w miarę sprzyjająco. W tamtą stronę, przez wioski, miałem 22,5 km/h średnią. Powrót wolniejszy, bo Puławską.
Mapy są na Stravie

Ostatnie lodowe podrygi w forcie © yurek55
Nieźle dziś wiało, ale w miarę sprzyjająco. W tamtą stronę, przez wioski, miałem 22,5 km/h średnią. Powrót wolniejszy, bo Puławską.
Mapy są na Stravie

Ostatnie lodowe podrygi w forcie © yurek55
- DST 38.24km
- Czas 01:48
- VAVG 21.24km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 marca 2017
Kategoria > 100
Jedziemy!
Wczorajsze lenistwo ciążyło mi na sumieniu i musiałem jakoś się zrehabilitować we własnych oczach. Wybrałem nieco zmodyfikowaną drogę na zachód, a potem na północ do Nowego Dworu i powrót po drugiej stronie Wisły. Początki nie były najlepsze, wiatrówka postawiona w łopot skutecznie mnie spowalniała, a potem wpakowałem się w drogę przez Puszczę Kampinoską z Truskawia do Mariewa. Wprawdzie to tylko trzy kilometry, ale kilkaset metrów musiałem przejechać po tłuczniu, a ostre kamienie strzelające z pod kół, wywoływały u mnie palpitację serca. Na szczęście opony, choć szosowe, wytrzymały tę ciężką próbę. Ale przyrzekłem sobie, że pierwszy i ostatni raz tamtędy pojechałem Barankiem.

Kampinoska masakra szosowa © yurek55

Truskaw - Mariew © yurek55
A wracając do mojej kurtki - wiatrówki, to ona nie jest rowerowa, tylko reklamowa z nadrukiem firmy samochodowej. Teraz, gdy jeżdżę pod wiatr nieco szybciej niż na poprzednim rowerze, ten furkot materiału i opór powietrza trochę mnie osłabia. Rozumiem teraz jeszcze lepiej, dlaczego ciuchy rowerowe są obcisłe.
W Zaborowie nie skręciłem na Leszno, bo wolałem jechać po mniej uczęszczanych drogach i na rondzie... pomyliłem drogę! A przecież kilkadziesiąt razy tam byłem i na dodatek kiedyś już też tak źle pojechałem. No cóż, musiałem po prostu przejechać kolejny kilometr z kawałkiem po gruntówce.
Dalsza droga przebiegła bez zakłóceń i bez przygód. Od Nowego Dworu mogłem wreszcie wykorzystać sprzyjający wiatr i podkręcić trochę średnią. Zrobiło się na tyle ciepło, że dokuczało mi trochę pragnienie, a woda dawno się skończyła, ale tu poratowały mnie miłe recepcjonistki w przychodni DPMed w Jabłonnie.
A na zakończenie podróży, na Grójeckiej wyprzedził mnie koleś na przedpotopowym rowerze miejskim, z przerzutką w piaście i na cienkich, stalowych rurkach. Siedział na nim wyprostowany, jak prymus w ławce szkolnej, a pomykał na tym swoim rowerku, że tylko oddalające się plecy widziałem. Byłem bez szans, jak widać - nie szosa czyni kolarza. :)

Kampinoska Droga Krzyżowa - koniec przy kościele w Wierszach © yurek55

Przy cmentarzu w Wierszach © yurek55

Pierwsza Stacja Drogi Krzyżowej wzdłuż drogi Armii Krajowej w Wierszach © yurek55

Most stalowy - wiadomo gdzie 449 km © yurek55

Słynna budowla w NDM © yurek55

Tu miłe panie częstują rowerzystów wodą z dystrybutora © yurek55

Kampinoska masakra szosowa © yurek55

Truskaw - Mariew © yurek55
A wracając do mojej kurtki - wiatrówki, to ona nie jest rowerowa, tylko reklamowa z nadrukiem firmy samochodowej. Teraz, gdy jeżdżę pod wiatr nieco szybciej niż na poprzednim rowerze, ten furkot materiału i opór powietrza trochę mnie osłabia. Rozumiem teraz jeszcze lepiej, dlaczego ciuchy rowerowe są obcisłe.
W Zaborowie nie skręciłem na Leszno, bo wolałem jechać po mniej uczęszczanych drogach i na rondzie... pomyliłem drogę! A przecież kilkadziesiąt razy tam byłem i na dodatek kiedyś już też tak źle pojechałem. No cóż, musiałem po prostu przejechać kolejny kilometr z kawałkiem po gruntówce.
Dalsza droga przebiegła bez zakłóceń i bez przygód. Od Nowego Dworu mogłem wreszcie wykorzystać sprzyjający wiatr i podkręcić trochę średnią. Zrobiło się na tyle ciepło, że dokuczało mi trochę pragnienie, a woda dawno się skończyła, ale tu poratowały mnie miłe recepcjonistki w przychodni DPMed w Jabłonnie.
A na zakończenie podróży, na Grójeckiej wyprzedził mnie koleś na przedpotopowym rowerze miejskim, z przerzutką w piaście i na cienkich, stalowych rurkach. Siedział na nim wyprostowany, jak prymus w ławce szkolnej, a pomykał na tym swoim rowerku, że tylko oddalające się plecy widziałem. Byłem bez szans, jak widać - nie szosa czyni kolarza. :)

Kampinoska Droga Krzyżowa - koniec przy kościele w Wierszach © yurek55

Przy cmentarzu w Wierszach © yurek55

Pierwsza Stacja Drogi Krzyżowej wzdłuż drogi Armii Krajowej w Wierszach © yurek55

Most stalowy - wiadomo gdzie 449 km © yurek55

Słynna budowla w NDM © yurek55

Tu miłe panie częstują rowerzystów wodą z dystrybutora © yurek55
- DST 115.90km
- Czas 05:29
- VAVG 21.14km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 marca 2017
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Zaskoczenie
Nie wiem co dzieje się z moim tak drogim i markowym licznikiem firmy VOD. Co pewien czas, bez żadnego widocznego powodu przestaje pokazywać prędkość, a najgorsze, że daje się naprawić, ale do końca nie wiadomo jak. Pomaga np. wyjęcie baterii z nadajnika - ale nie zawsze i nie za pierwszym razem. Oczywiście bateria jest sprawdzona i dobra, zarówno jedna, jak i druga, w liczniku. Ostatnio przestał działać jak do Decathlonu go odprowadzałem na regulację przerzutki. Odbierając go zwróciłem serwisantowi na to uwagę, ale pomimo wkładania nowej baterii nie udało mu się uruchomić. Dopiero w domu kombinując tak i siak sprawiłem, że zaczął działać. Radość moja była przedwczesna, bo po odstaniu kilku dni na strychu znowu się zbuntował. Zauważyłem to zaraz po wyjechaniu z domu, ale że rejestruję trasę telefonem, to brak licznika nie jest jakimś istotnym problemem. Tylko tyle, że nie można sprawdzić swojej prędkości w dowolnym momencie, a przejechany dystans na postoju. Nie mam jeszcze tak opanowanej techniki jazdy, by w ruchu zdejmować rękawiczki, sięgać do kieszeni, odblokowywać ekran, etc. etc.
Na wyczucie wydawało mi się, że jadę szybko, szczególnie pod wiatr, bo wiatrówka wydawała odgłosy jak żagiel postawione w łopot, a w uszach huczało jak podczas sztormu na morzu. Na dodatek wydawało mi się, że w którą stronę bym nie jechał, to mam pod wiatr, a odcinki gdzie słyszałem ciszę, były nieliczne i krótkie. Stąd moje tytułowe zaskoczenie, gdy dojechałem do domu i sprawdziłem średnią prędkość z dzisiejszej wycieczki. Może Bystry B. zaczyna zasługiwać na swoją nazwę?
PS. Po powrocie kolejny raz naprawiłem licznik, ale tak naprawdę, to nie wiem, co mu pomogło. Lepiej jakby się nie dawał reperować, miałbym jasność, co robić.

Borzęcin - kościół parafialny © yurek55

Ostatnia ocalała fabryka © yurek55
Na wyczucie wydawało mi się, że jadę szybko, szczególnie pod wiatr, bo wiatrówka wydawała odgłosy jak żagiel postawione w łopot, a w uszach huczało jak podczas sztormu na morzu. Na dodatek wydawało mi się, że w którą stronę bym nie jechał, to mam pod wiatr, a odcinki gdzie słyszałem ciszę, były nieliczne i krótkie. Stąd moje tytułowe zaskoczenie, gdy dojechałem do domu i sprawdziłem średnią prędkość z dzisiejszej wycieczki. Może Bystry B. zaczyna zasługiwać na swoją nazwę?
PS. Po powrocie kolejny raz naprawiłem licznik, ale tak naprawdę, to nie wiem, co mu pomogło. Lepiej jakby się nie dawał reperować, miałbym jasność, co robić.

Borzęcin - kościół parafialny © yurek55

Ostatnia ocalała fabryka © yurek55
- DST 53.50km
- Czas 02:29
- VAVG 21.54km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 marca 2017
Kategoria <50
Przejazd techniczny
Nie dawało mi spokoju to dziwne zachowanie łańcucha i musiałem coś z zrobić z tym fantem. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem było przejechanie się kawałek, z nadzieją że się ułoży. Niestety tak się nie stało a ja uruchomiłem proces myślowy i odkryłem rzeczywistą przyczynę. Winna była tylna tym razem przerzutka. Z pewną dozą nieśmiałości zacząłem delikatnie, po ćwierć obrotu, kręcić baryłką przy manetce i bingo! Łańcuch wskoczył na przypisany mu indeks manetki i już tam pozostał. Dalsza zmiana biegów następowała płynnie i bez zacięć, znikły trzaski i przepuszczanie, napęd znów zaczął pracować cicho jak ninja. Widocznie zdejmując i zakładając na powrót przednią przerzutkę coś popsułem i stąd te problemy. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. usatysfakcjonowany

Rok już niemal - remont przejazdu kolejowego w Jeziorkach © yurek55 ulica Karczunkowska

Było pastwisko, jest rozlewisko © yurek55

Rozlewisko na ddr ul. Wirażowa nadal ma się dobrze © yurek55

Jeszcze zamarznięte - Fort Zbarż © yurek55

Rok już niemal - remont przejazdu kolejowego w Jeziorkach © yurek55 ulica Karczunkowska

Było pastwisko, jest rozlewisko © yurek55

Rozlewisko na ddr ul. Wirażowa nadal ma się dobrze © yurek55

Jeszcze zamarznięte - Fort Zbarż © yurek55
- DST 32.80km
- Czas 01:41
- VAVG 19.49km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 marca 2017
Kategoria całe NIC
Do sklepu
Przerzutce nocna kąpiel w benzynie nie pomogła, stoi jak skała niewzruszenie. Nie bardzo czas miałem i ochotę na jazdę dzisiaj, tylko odebrać zakup pojechałem. Przy okazji sprawdzałem jak sprawuje się rower po moich ingerencjach w przerzutkę. Okazuje się, że łańcuch skacze, choć wczoraj nie skakał. Pewnie dlatego, że po rozkuciu spinką go spiąłem i musi się ułożyć.
- DST 8.60km
- Czas 00:27
- VAVG 19.11km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 marca 2017
Kategoria 50-100
Do Nieporętu i z powrotem
Mój Dar Losu potrzebował przed wystawieniem jeszcze ostatecznego szlifu i zdecydowałem, że najlepiej zrobi to Księgowy. Jako że później miał padać deszcz, wyjechałem na tyle rano, żeby złapać Adama zanim wpadnie w wir klientów, pracy, sprzedaży i doradztwa. Zastałem go podczas porannej krzątaniny, ale po chwili mój rower był już na stojaku. Czas miło płynął na gadce-szmatce, co nie przeszkadzało aby robota paliła się w rękach. Potem jak przyjechał szef tego interesu, zostałem poczęstowany kawą, co w połączeniu ze skórzaną kanapą, na której siedziałem i niskim, gustownym stolikiem, jeszcze bardziej "udomowiło" atmosferę. Tymczasem okazało się, że przednia przerzutka umarła na amen - stoi jak przyklejona poxipolem, albo przyspawana. Nie pomagały żadne środki penetrujące, ani próby jej rozruszania. Po powrocie do domu zdjąłem ja i włożyłem na noc do kąpieli benzynowej. Jutro zobaczymy, czy pomogło.
Deszczyk zaczął padać jak byłem już w Warszawie.
Dzięki Adam!

Białołęka © yurek55

Dar Losu na moście © yurek55

Przystań promowa na Tarchominie? © yurek55
Deszczyk zaczął padać jak byłem już w Warszawie.
Dzięki Adam!

Białołęka © yurek55

Dar Losu na moście © yurek55

Przystań promowa na Tarchominie? © yurek55
- DST 62.10km
- Czas 03:01
- VAVG 20.59km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 marca 2017
Kategoria całe NIC
Dużo pracy, mało jazdy
Praca dotyczyła ogarnięcia Daru Losu, co zapewniło mi upojne cztery godziny w piwnicy. Wymyłem go, wyczyściłem, wymieniłem kasetę i łańcuch, zamieniłem kierownicę i pedały - kierownicę na lepszą wizualnie, pedały na gorsze jakościowo. Aha i jeszcze opony. Nie zrobiłem regulacji przerzutek, bo do tego nie mam warunków, a tak naprawdę, czasu i umiejętności. Tu tylko Adam może pomóc.
Wieczorkiem poszedłem do Deca po Baranka i przyjechałem na kołach. Regulacja chyba im się udała tym razem.
Wieczorkiem poszedłem do Deca po Baranka i przyjechałem na kołach. Regulacja chyba im się udała tym razem.
- DST 5.00km
- Czas 00:18
- VAVG 16.67km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 marca 2017
Kategoria <50
20 na dwa razy
Nie było stosownej aury do jeżdżenia na Bystrym B., mokre jezdnie i chodniki do tego lekka mżawka. Szkoda roweru. Pojechałem najpierw do kolejnego warsztatu rowerowego z pytaniem, czy nie odblokują mi amortyzatora. Nie byli chętni do tej pracy, proponowali wymianę. Druga, króciutka wycieczka do przychodni na echo.
Była też i trzecia, ale jej dziś nie wpisuję, bo to inny rower i krótki dystans. Pojechałem z do Deca z przednią przerzutką, bo po pierwszej regulacji i przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, nie zrzucała łańcucha o jedną zębatkę, tylko trzeba było klikać dwa razy, a wtedy zrzucała na najmniejszą. Druga regulacja, w sobotę, pomogła też tylko na kilkanaście kilometrów i na dodatek pan nie mógł ustawić tzw. "półbiegu". Dziś, jako że "do trzech razy sztuka", pojechałem - i tym razem pan kazał zostawić do jutra. Wróciłem piechotą.
Wpis bez mapek, jak kto ciekawy zapraszam na stravę.:)

Widok z wiaduktu na Aleje Jerozolimskie © yurek55
Była też i trzecia, ale jej dziś nie wpisuję, bo to inny rower i krótki dystans. Pojechałem z do Deca z przednią przerzutką, bo po pierwszej regulacji i przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, nie zrzucała łańcucha o jedną zębatkę, tylko trzeba było klikać dwa razy, a wtedy zrzucała na najmniejszą. Druga regulacja, w sobotę, pomogła też tylko na kilkanaście kilometrów i na dodatek pan nie mógł ustawić tzw. "półbiegu". Dziś, jako że "do trzech razy sztuka", pojechałem - i tym razem pan kazał zostawić do jutra. Wróciłem piechotą.
Wpis bez mapek, jak kto ciekawy zapraszam na stravę.:)

Widok z wiaduktu na Aleje Jerozolimskie © yurek55
- DST 20.00km
- Czas 01:06
- VAVG 18.18km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 marca 2017
Kategoria <50
Szybciutko
Poranek zachęcał do jazdy, to pojechałem. Nareszcie udało się jakąś średnią wykręcić, bo wstyd Bystrego Baranka tak nazywać.

Sękocin Stary © yurek55

Mural staromiejski © yurek55
To zdjęcie z popołudniowego spaceru rodzinnego.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/888227499/embed/99a045dda21542b726a5f127d8a86578a69bc2b2">

Sękocin Stary © yurek55

Mural staromiejski © yurek55
To zdjęcie z popołudniowego spaceru rodzinnego.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/888227499/embed/99a045dda21542b726a5f127d8a86578a69bc2b2">
- DST 45.60km
- Czas 02:00
- VAVG 22.80km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 marca 2017
Kategoria > 100
Duże koło
Przyszedł czas by mój szosowy rower pokazał się w mekce szoszonów warszawskich, czyli Republice Rowerowej Gassy. Uznałem to za dobra okazję do przejechania ulubionej trasy poprzez wsie i przysiółki za Górą Kalwarią i zaliczenie kolejnej "setki". Początek nie był zbyt udany, a przyczyną była znów utrata fixa i to zaledwie po dwóch kilometrach z kawałkiem. Jeszcze na Polu Mokotowskim. Pomimo ustawienia dźwiękowych powiadomień w Locusie, nie usłyszałem sygnału i zorientowałem się dopiero w Wilanowie, gdy chciałem się upewnić, czy na pewno z Vogla mam skręcić w ulicę Ruczaj. Tym razem mój brak pamięci związany z pewnym Niemcem, na coś się przydał. Niestety żeby telefon odzyskał "widzenie" satelitów musiałem go zrestartować i stąd ta prosta linia na mapie oraz różnica w kilometrach.
Na drogach Republiki Rowerowej co chwilę spotykałem kolarzy jadących solo, w duetach, większych bądź mniejszych grupach, ubranych i wyposażonych stosownie do miejsca gdzie się znajdowali. Rzecz jasna ich szybkość byłą o pięć, do dziesięciu kilometrów na godzinę większa od mojego emeryckiego tempa, ale pomimo to, wielu z nich machało ręką lub pozdrawiało skinieniem głowy. Sympatyczny zwyczaj. Tym razem nie próbowałem nawet dojechać do przystani promowej błotnistą i grząską ścieżką na wale, wszak posiadanie szosy zobowiązuje. Nie wiem też, czy w przyszłości będę tam zajeżdżał po bruku i betonowych płytach - ile można zdjęcia promu robić, prawda?
Przed Górą Kalwaria na podjeździe do Lipkowskiej znów o mało płuc nie zostawiłem na asfalcie, a w mijającym mnie peletonie słyszałem swobodne rozmowy, żarty, popijanie z bidonów, czyli totalny luzik. Przecież oni nie brali udziału w żadnym wyścigu, tylko w sobotniej przejażdżce. Umawiali się, zdaje się, na dalszą jazdę do Warki, ja miałem inną trasę. Po krótkim foto stopie na Rynku, pojechałem w stronę cmentarza i na dalszej trasie już grup kolarskich nie spotykałem. Pomimo, że wreszcie zaczynał mi pomagać trochę wiatr, jechało się trudniej. Zaczął mi doskwierać głód, coraz częściej podnosiłem tyłek z siodełka i jechałem tylko siłą rozpędu, a ponowne siadanie i kręcenie wymagało sporo silnej woli. Ale za to wygodnie już trzyma mi się kierownicę. Nie umiem też jeszcze szybko wchodzić w zakręty, ale akurat ta umiejętność nie jest niezbędna na moim poziomie. No i boję się rozwijać dużych prędkości z górki, bo stopień opanowania roweru jest jeszcze zbyt mały.
Pomimo tych wszystkich trudności i ograniczeń, Strava i tak zafundowała mi dziś 30 pucharków. :)
PS. Ubrałem się na krótko, ale założyłem rękawki i nogawki, a na koszulkę założyłem cienką bluzę. Rano było tylko cztery stopnie i było nieco chłodnawo, ale do domu już wróciłem z krótkim rękawem.

Kot stróżujący © yurek55

Moczykije na przystani w Gassach © yurek55

Prom zimuje - kot pilnuje © yurek55

Ratusz w Górze Kalwarii © yurek55

Vis-a-vis ratusza jest kościół "Na Górce" © yurek55

Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie! © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/887356223/embed/53e0431b549c1b90207e3e402bd591302b686daa">
Na drogach Republiki Rowerowej co chwilę spotykałem kolarzy jadących solo, w duetach, większych bądź mniejszych grupach, ubranych i wyposażonych stosownie do miejsca gdzie się znajdowali. Rzecz jasna ich szybkość byłą o pięć, do dziesięciu kilometrów na godzinę większa od mojego emeryckiego tempa, ale pomimo to, wielu z nich machało ręką lub pozdrawiało skinieniem głowy. Sympatyczny zwyczaj. Tym razem nie próbowałem nawet dojechać do przystani promowej błotnistą i grząską ścieżką na wale, wszak posiadanie szosy zobowiązuje. Nie wiem też, czy w przyszłości będę tam zajeżdżał po bruku i betonowych płytach - ile można zdjęcia promu robić, prawda?
Przed Górą Kalwaria na podjeździe do Lipkowskiej znów o mało płuc nie zostawiłem na asfalcie, a w mijającym mnie peletonie słyszałem swobodne rozmowy, żarty, popijanie z bidonów, czyli totalny luzik. Przecież oni nie brali udziału w żadnym wyścigu, tylko w sobotniej przejażdżce. Umawiali się, zdaje się, na dalszą jazdę do Warki, ja miałem inną trasę. Po krótkim foto stopie na Rynku, pojechałem w stronę cmentarza i na dalszej trasie już grup kolarskich nie spotykałem. Pomimo, że wreszcie zaczynał mi pomagać trochę wiatr, jechało się trudniej. Zaczął mi doskwierać głód, coraz częściej podnosiłem tyłek z siodełka i jechałem tylko siłą rozpędu, a ponowne siadanie i kręcenie wymagało sporo silnej woli. Ale za to wygodnie już trzyma mi się kierownicę. Nie umiem też jeszcze szybko wchodzić w zakręty, ale akurat ta umiejętność nie jest niezbędna na moim poziomie. No i boję się rozwijać dużych prędkości z górki, bo stopień opanowania roweru jest jeszcze zbyt mały.
Pomimo tych wszystkich trudności i ograniczeń, Strava i tak zafundowała mi dziś 30 pucharków. :)
PS. Ubrałem się na krótko, ale założyłem rękawki i nogawki, a na koszulkę założyłem cienką bluzę. Rano było tylko cztery stopnie i było nieco chłodnawo, ale do domu już wróciłem z krótkim rękawem.

Kot stróżujący © yurek55

Moczykije na przystani w Gassach © yurek55

Prom zimuje - kot pilnuje © yurek55

Ratusz w Górze Kalwarii © yurek55

Vis-a-vis ratusza jest kościół "Na Górce" © yurek55

Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie! © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/887356223/embed/53e0431b549c1b90207e3e402bd591302b686daa">
- DST 119.23km
- Czas 05:41
- VAVG 20.98km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze