Sobota, 4 marca 2017
Kategoria > 100
Duże koło
Przyszedł czas by mój szosowy rower pokazał się w mekce szoszonów warszawskich, czyli Republice Rowerowej Gassy. Uznałem to za dobra okazję do przejechania ulubionej trasy poprzez wsie i przysiółki za Górą Kalwarią i zaliczenie kolejnej "setki". Początek nie był zbyt udany, a przyczyną była znów utrata fixa i to zaledwie po dwóch kilometrach z kawałkiem. Jeszcze na Polu Mokotowskim. Pomimo ustawienia dźwiękowych powiadomień w Locusie, nie usłyszałem sygnału i zorientowałem się dopiero w Wilanowie, gdy chciałem się upewnić, czy na pewno z Vogla mam skręcić w ulicę Ruczaj. Tym razem mój brak pamięci związany z pewnym Niemcem, na coś się przydał. Niestety żeby telefon odzyskał "widzenie" satelitów musiałem go zrestartować i stąd ta prosta linia na mapie oraz różnica w kilometrach.
Na drogach Republiki Rowerowej co chwilę spotykałem kolarzy jadących solo, w duetach, większych bądź mniejszych grupach, ubranych i wyposażonych stosownie do miejsca gdzie się znajdowali. Rzecz jasna ich szybkość byłą o pięć, do dziesięciu kilometrów na godzinę większa od mojego emeryckiego tempa, ale pomimo to, wielu z nich machało ręką lub pozdrawiało skinieniem głowy. Sympatyczny zwyczaj. Tym razem nie próbowałem nawet dojechać do przystani promowej błotnistą i grząską ścieżką na wale, wszak posiadanie szosy zobowiązuje. Nie wiem też, czy w przyszłości będę tam zajeżdżał po bruku i betonowych płytach - ile można zdjęcia promu robić, prawda?
Przed Górą Kalwaria na podjeździe do Lipkowskiej znów o mało płuc nie zostawiłem na asfalcie, a w mijającym mnie peletonie słyszałem swobodne rozmowy, żarty, popijanie z bidonów, czyli totalny luzik. Przecież oni nie brali udziału w żadnym wyścigu, tylko w sobotniej przejażdżce. Umawiali się, zdaje się, na dalszą jazdę do Warki, ja miałem inną trasę. Po krótkim foto stopie na Rynku, pojechałem w stronę cmentarza i na dalszej trasie już grup kolarskich nie spotykałem. Pomimo, że wreszcie zaczynał mi pomagać trochę wiatr, jechało się trudniej. Zaczął mi doskwierać głód, coraz częściej podnosiłem tyłek z siodełka i jechałem tylko siłą rozpędu, a ponowne siadanie i kręcenie wymagało sporo silnej woli. Ale za to wygodnie już trzyma mi się kierownicę. Nie umiem też jeszcze szybko wchodzić w zakręty, ale akurat ta umiejętność nie jest niezbędna na moim poziomie. No i boję się rozwijać dużych prędkości z górki, bo stopień opanowania roweru jest jeszcze zbyt mały.
Pomimo tych wszystkich trudności i ograniczeń, Strava i tak zafundowała mi dziś 30 pucharków. :)
PS. Ubrałem się na krótko, ale założyłem rękawki i nogawki, a na koszulkę założyłem cienką bluzę. Rano było tylko cztery stopnie i było nieco chłodnawo, ale do domu już wróciłem z krótkim rękawem.

Kot stróżujący © yurek55

Moczykije na przystani w Gassach © yurek55

Prom zimuje - kot pilnuje © yurek55

Ratusz w Górze Kalwarii © yurek55

Vis-a-vis ratusza jest kościół "Na Górce" © yurek55

Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie! © yurek55
Na drogach Republiki Rowerowej co chwilę spotykałem kolarzy jadących solo, w duetach, większych bądź mniejszych grupach, ubranych i wyposażonych stosownie do miejsca gdzie się znajdowali. Rzecz jasna ich szybkość byłą o pięć, do dziesięciu kilometrów na godzinę większa od mojego emeryckiego tempa, ale pomimo to, wielu z nich machało ręką lub pozdrawiało skinieniem głowy. Sympatyczny zwyczaj. Tym razem nie próbowałem nawet dojechać do przystani promowej błotnistą i grząską ścieżką na wale, wszak posiadanie szosy zobowiązuje. Nie wiem też, czy w przyszłości będę tam zajeżdżał po bruku i betonowych płytach - ile można zdjęcia promu robić, prawda?
Przed Górą Kalwaria na podjeździe do Lipkowskiej znów o mało płuc nie zostawiłem na asfalcie, a w mijającym mnie peletonie słyszałem swobodne rozmowy, żarty, popijanie z bidonów, czyli totalny luzik. Przecież oni nie brali udziału w żadnym wyścigu, tylko w sobotniej przejażdżce. Umawiali się, zdaje się, na dalszą jazdę do Warki, ja miałem inną trasę. Po krótkim foto stopie na Rynku, pojechałem w stronę cmentarza i na dalszej trasie już grup kolarskich nie spotykałem. Pomimo, że wreszcie zaczynał mi pomagać trochę wiatr, jechało się trudniej. Zaczął mi doskwierać głód, coraz częściej podnosiłem tyłek z siodełka i jechałem tylko siłą rozpędu, a ponowne siadanie i kręcenie wymagało sporo silnej woli. Ale za to wygodnie już trzyma mi się kierownicę. Nie umiem też jeszcze szybko wchodzić w zakręty, ale akurat ta umiejętność nie jest niezbędna na moim poziomie. No i boję się rozwijać dużych prędkości z górki, bo stopień opanowania roweru jest jeszcze zbyt mały.
Pomimo tych wszystkich trudności i ograniczeń, Strava i tak zafundowała mi dziś 30 pucharków. :)
PS. Ubrałem się na krótko, ale założyłem rękawki i nogawki, a na koszulkę założyłem cienką bluzę. Rano było tylko cztery stopnie i było nieco chłodnawo, ale do domu już wróciłem z krótkim rękawem.

Kot stróżujący © yurek55

Moczykije na przystani w Gassach © yurek55

Prom zimuje - kot pilnuje © yurek55

Ratusz w Górze Kalwarii © yurek55

Vis-a-vis ratusza jest kościół "Na Górce" © yurek55

Szkoła Podstawowa w Ruścu robi wrażenie! © yurek55
- DST 119.23km
- Czas 05:41
- VAVG 20.98km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zwykli ludzie muszą mieć porządek !
Geniusz ogarnia chaos !!! :-)
To żart !
Michał - to się zdarza ! :-)
Wilk - To taka "szpilka". Nie podejrzewam Yurka że gdy jedzie po "bułki" czeka aż załaduje mu się trasa ! :-)
Katana - Pani Katrzyno , co byście zrobili bez technologii :)
Jola - stąpa twardo po ziemi. Jak to kobieta ! :-) Jurek57 - 18:09 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Geniusz ogarnia chaos !!! :-)
To żart !
Michał - to się zdarza ! :-)
Wilk - To taka "szpilka". Nie podejrzewam Yurka że gdy jedzie po "bułki" czeka aż załaduje mu się trasa ! :-)
Katana - Pani Katrzyno , co byście zrobili bez technologii :)
Jola - stąpa twardo po ziemi. Jak to kobieta ! :-) Jurek57 - 18:09 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Michuss, oj, pewnie podpadłeś mocno. Rano, na wszelki wypadek, pan nie powinien zwracać się do pani po imieniu. Stąd te wszystkie kotusie,żabcie i inne skarby ..:)
jolapm - 15:36 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Jurek57, uspokoiłeś mnie. Mam wprawdzie garmina, ale ostatnio zapomniałem (a raczej pomyliłem, jeszcze gorzej!) imienia koleżanki ;)))
michuss - 15:21 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
No niestety wygoda na rowerze to system naczyń połączonych. Jak podnosisz kierownicę - to odciążasz ręce, natomiast więcej ciężaru idzie na siedzenie, warto pokombinować z jego ustawieniem - przód, tył, góra dół, tylko raczej niewielkimi skokami, obserwując czy zmiany przynoszą pożądany skutek. Szukanie właściwej pozycji trwa często bardzo długo, ale wnikliwa obserwacja reakcji organizmu na zmiany daje efekty.
@Jurek57
Ci co mają Garminy już do mapy nie wrócą, wygoda nieporównywalna, szczególnie na skomplikowanych drogach. Stawać na każdym skrzyżowaniu i wyciągać mapę? A jak deszcz pada? Na wyprawę zagraniczną wozić jak kiedyś woziłem prawie kilogram map? O ile wygodniej wrzucić mapkę, przeanalizować trasę, postoje itd. Świat idzie do przodu, kurna chata centralnego ogrzewania już nie wyprze wilk - 14:26 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
@Jurek57
Ci co mają Garminy już do mapy nie wrócą, wygoda nieporównywalna, szczególnie na skomplikowanych drogach. Stawać na każdym skrzyżowaniu i wyciągać mapę? A jak deszcz pada? Na wyprawę zagraniczną wozić jak kiedyś woziłem prawie kilogram map? O ile wygodniej wrzucić mapkę, przeanalizować trasę, postoje itd. Świat idzie do przodu, kurna chata centralnego ogrzewania już nie wyprze wilk - 14:26 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Jurek57 to nie garminy i inne zabawki nawigacyjne nie służą tylko do pokazywania gdzie jechać ale przede wszystkim do zapisu trasy :)
Katana1978 - 10:08 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Sporo ograniczeń stawiasz sobie z tym rowerem. Tu nie wjedziesz, tam nie wjedziesz ....no nieee...- czy taki rower jest tylko na beton ?
Ja wczoraj obrysowałam sobie mapkę - z opcją na szosę ale i tak po drodze miałam z 2 odcinki po gruncie. Katana1978 - 09:37 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Ja wczoraj obrysowałam sobie mapkę - z opcją na szosę ale i tak po drodze miałam z 2 odcinki po gruncie. Katana1978 - 09:37 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Garmina i inne elektroniczne drogowskazy zostawiam sobie na czasy gdy nie będę mógł spamiętać imion moich ... koleżane !
Papierowa mapa i wcześniejsze się przygotowanie do jazdy : uber alles !!! :) Jurek57 - 08:05 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
Papierowa mapa i wcześniejsze się przygotowanie do jazdy : uber alles !!! :) Jurek57 - 08:05 niedziela, 5 marca 2017 | linkuj
U mnie było 18* w cieniu. ;] W słońcu - wolę nawet nie wiedzieć... :/
mors - 21:46 sobota, 4 marca 2017 | linkuj
Gdyby nie podpis pod zdjęciem nie zgadłbym, że to podstawówka...
malarz - 21:39 sobota, 4 marca 2017 | linkuj
Komentuj