Informacje

  • Wszystkie kilometry: 164018.56 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.74%)
  • Czas na rowerze: 350d 18h 31m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 Kategoria <50

Bez serc, bez ducha, czyli słabo

Dzisiejsza jazda bez planu, ładu i składu, na dodatek jakaś taka "na siłę". Nie mogłem się nijak zmusić do większego wysiłku, kręciłem od niechcenia i bez przekonania. Kryzys? W dzisiejszym upale oczywiście moczyłem chustkę w każdym mijanym zbiorniku wodnym: w Wiśle przy przeprawie promowej, w fontannie z Ikarem i na Podzamczu. Tam to nawet koszulkę zdjąłem i wrzuciłem na trochę do wody.  Każdy pretekst był dobry, żeby posiedzieć, a nie jechać. Tak to dziś wyglądała moja jazda.
Ikar Uskrzydlony Mitoraja i fontanna przy Centrum Olimpijskim
Ikar Uskrzydlony Mitoraja i fontanna przy Centrum Olimpijskim © yurek55
Park Fontann na Podzamczu
Park Fontann na Podzamczu © yurek55

  • DST 44.23km
  • Czas 02:29
  • VAVG 17.81km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 sierpnia 2014

"Sprzedaj krowy, sprzedaj konie, kup zegarek marki Błonie"

Do Błonia trafiłem trochę przypadkiem, bo dopiero w Nadarzynie, widząc drogowskaz,  podjąłem decyzję o odwiedzeniu miasta pierwszych polskich zegarków. A kierunek wyjazdu z miasta Szosą Krakowską wybrałem, bo chwilowo znudziły mi się opatrzone okolice Kępy Oborskiej, Okrzewskiej i Powsina. Na katowickiej przed Maximusem i Centrum Mody zaskoczyły mnie zakrojone na dużą skalę prace drogowe. Dopiero podczas tworzenia wpisu doczytałem, że to powstająca obwodnica Raszyna i Janek

Prace przy CH Mximus w Nadarzynie
Prace przy CH Maximus w Nadarzynie © yurek55

Wjechał...na górę
Wjechał...na górę © yurek55

Na szczęście kilkaset metrów za tym miejscem jest zjazd do Nadarzyna i mogłem opuścić ruchliwą wylotówkę, a na rondzie przy kościele, drogowskaz skierował mnie na mało o tej porze uczęszczaną drogę 719 do Błonia. Kiedy dojechałem do Brwinowa, zrobiłem sobie krótki postój - a jakże - przy fontannie. Wprawdzie są tacy, którzy uważają je za rozsadniki wszelkiej zarazy, ale dla mnie, przy takiej temperaturze, to obowiązkowy przystanek na trasie rowerowej.

Życiodajna fontanna w Brwinowie
Życiodajna fontanna w Brwinowie © yurek55
Schłodziwszy wodą głowę, kark i szyję ruszyłem dalej. Autostradę Wolności, czyli A2, przekroczyłem górą w Biskupicach i malowniczo wijącą się drogą, dojechałem do Rokitna Majątku.aż z daleka zobaczyłem monumentalny kościół. Zdziwił mnie jego ogrom w takim skromnym, wioskowym otoczeniu i po dojechaniu zrobiłem kilka zdjęć, ale nie miałem miejsca na zrobienie dobrego ujęcia, pokazującego jego imponujący rozmiar.

Sanktuarium w Rokitnie
Sanktuarium w Rokitnie © yurek55
Ale jak przeczytałem historię tej świątyni, zrozumiałem. Sanktuarium w Rokitnie, kiedyś oblegane, dziś zapomniane.

Dzwonnica
Dzwonnica © yurek55

Na dzwonnicy płaskorzeźba świętego Michała Archanioła
Na dzwonnicy płaskorzeźba świętego Michała Archanioła © yurek55

Figura Najświętszej Panny Marii Łaskawej
Figura Najświętszej Panny Marii Łaskawej © yurek55

A te na bramie, to nie aniołki. Z artykułu dowiedziałem się, że taki motyw dekoracyjny, figura małego nagiego chłopca, nazywa się putto.
Kolejny przystanek zrobiłem sobie na rynku w Błoniu, bo tam również znalazłem fontannę. I znowu nie bacząc na śmiertelne niebezpieczeństwo, zmoczyłem nie tylko bandamkę, ale też koszulkę. Wprawdzie na mokro ciężko się ją zakłada, ale tak przyjemnie chłodzi, że przez pierwsze pięć minut, czułem dawno zapomniane uczucie chłodu.

Na rynku w Błoniu
Na rynku w Błoniu © yurek55

Fontanna i Urząd Gminy
Fontanna i Urząd Gminy © yurek55
Trzeba przyznać, że mieszkańcy Błonia - błoniacy, maja wysokie mniemanie o swej roli i znaczeniu w historii Polski. Dobrze, gdyby jeszcze znali słowa hymnu, bo słowa "póki" nie ma w nim na pewno.

Megalomania mieszkańców sięgnęła gwiazd
Megalomania mieszkańców sięgnęła gwiazd © yurek55
Tytułowej fabryki produkującej na radzieckiej licencji zegarki, dawno już w Błoniu nie ma, zaprzestano ich produkcji w 1969 roku. A ponieważ pierwsze zegarki montowano całkowicie z części dostarczonych z ZSRR, uliczny slogan anty - reklamowy w całości brzmiał tak:
"Sprzedaj krowy, sprzedaj konie, kup zegarek marki Błonie. Części ruskie, majster złodziej, a zegarek gówno chodzi"
A czytając historię fabryki dowiedziałem się, że mój "komunijny" zegarek Delfin też pochodził z Błonia, ale chodził dobrze i służył mi z dziesięć lat.
Opuszczając miasto trochę pomyliłem kierunki i pojechałem kawałek w stronę Warszawy, ale szybko naprawiłem błąd, cofnąłem się i pojechałem na Kazuń Polski. Przed Lesznem skręciłem w prawo na dobrze znaną drogę do Pilaszkowa i dalej do Pogroszewa, by stamtąd, przez jeszcze lepiej znaną drogę, Kaputy - Wieruchów - Macierzysz, wrócić do Warszawy. Przez drogę wypiłem 0.7l wody i zjadłem dwa banany, śniadanie musiało poczekać aż wrócę do domu. Wycieczkę ukończyłem w dobrej formie, bez oznak odwodnienia czy wyczerpania sił żywotnych, jedynie miejsce styku z siodełkiem rowerowym, po trzech godzinach jazdy zaczęło o sobie przypominać, ale starałem się je ignorować.

  • DST 80.82km
  • Czas 03:26
  • VAVG 23.54km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, przed śniadaniem

We mgle i słońcu

Na dzisiejsza poranną przejażdżkę wybrałem starą trasę do Borzęcina i Izabelina, jej przebieg widać na mapie, więc nie ma co pisać o drodze. Zaskoczyła mnie nieco, niższa niż się spodziewałem temperatura i - z każdym kilometrem - coraz gorsza widoczność. Dopiero jak spojrzałem nad oprawką zorientowałem się, że to mgła osiada na okularach i trzeba je wycierać, żeby widzieć lepiej. Ponieważ jak zwykle musiałem się spieszyć, zatrzymałem się tylko raz i strzeliłem fotkę kapuście; Macierzysz, Wieruchów, Pogroszew - to w końcu badylarskie zagłębie.

Kapuściane pole koło Borzęcina
Kapuściane pole © yurek55
Potem, koło dziewiątej, zaczęło się przebijać zza chmur słońce, a jak kończyłem wycieczkę to już lampa była na całego.


  • DST 59.55km
  • Czas 02:29
  • VAVG 23.98km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, ku pomocy

Do Rejentówki i z powrotem. Czasówka

Pojechałem i wróciłem najkrótszą i najprostszą drogą, więc nie ma sensu umieszczać mapki przejazdu. Ale za to podzieliłem zapis endomondo na dwie części, aby można było porównać mierzone parametry.

Free Image Hosting at imageshack.com

Ponieważ odległość wyszła identyczna, a prędkości średnie się różnią, widać jak to wpływa na zużycie kalorii, czy nawodnienie. Mnie wystarczył litr wody w obie strony, a nie sugerowane przez endomondo prawie trzy i pół. Wiszący w powietrzu deszcz i groźba burzy zapowiadanej przez synoptyków sprawiły, że jechałem prawie jak "czasówkę", bez przystanków, zwalniania i rozglądania się. Zresztą nie było za czym, bo trasa nudna i znana na wylot. W powrotnej drodze starałem się przestrzegać przepisów, ale droga dla rowerów po prawej stronie Radzymińskiej i Alei Solidarności, jest jak Józek z piosenki Bajmu - pojawia się i znika. Kilka razy zjeżdżałem na ddr po to, by zaraz wracać na jezdnię, aż po paru kilometrach w końcu zrezygnowałem z wypatrywania rowerowych znaków i do Wileńskiego dojechałem jezdnią.
Po powrocie do domu jeszcze raz na chwilkę wyjechałem, tym razem do pobliskiego sklepu. Od razu nie mogłem zrobić zakupów, bo blokady do roweru nie wziąłem, a zostawienie roweru bez zabezpieczenia, nie wchodzi w grę.

Napis: "Zmieniamy Warszawę, teraz czas na bulwary wiślane. Do zobaczenia niedługo." zmieniano już kilka razy, bo wypłowiał i się porwał. Łatwiej zmienia banery niż Warszawę, nasza bufetowa.
Listopad 2013

Zmieniamy Warszawę-teraz czas na bulwary wiślane.Do zobaczenia niedługo
Zmieniamy Warszawę-teraz czas na bulwary wiślane.Do zobaczenia niedługo © yurek55

Sierpień 2014
Bulwary wiślane - zmieniamy Warszawę
Bulwary wiślane - zmieniamy Warszawę © yurek55
  • DST 71.27km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 24.16km/h
  • Temperatura 21.5°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 sierpnia 2014 Kategoria <50

Do Karbali, ale nie tej w Iraku

Kolega na facebooku umieścił zdjęcie - zagadkę, a ponieważ z kontekstu opisu domyślałem się lokalizacji, postanowiłem to  sprawdzić. Okazało się, że moje domysły były słuszne, to na terenie Fabryki Samochodów Osobowych powstała scenografia do filmu, o największej bitwie polskich wojsk po II wojnie światowej. Zablokowani w City Hall (Ratuszu) w Karbali (Irak) przez bojowników Al - Kaidy, chcących odbić zatrzymanych kompanów, przez cztery dni odpierali ataki, zabijając około 100 napastników, bez strat własnych. Zainteresowanych tym epizodem irackiej wojny odsyłam tutaj

Ulica w Karbali
Ulica w Karbali © yurek55

Scenografia filmowa
Scenografia filmowa © yurek55

Iracka ulica
Iracka ulica © yurek55

Uliczka w Karbali
Uliczka w Karbali © yurek55

Fragment irackiej ulicy
Fragment irackiej ulicy © yurek55

Transporter opancerzony
Transporter opancerzony © yurek55

Dom po wybuchu
Dom po wybuchu © yurek55

Ratusz w Karbali
Ratusz w Karbali © yurek55
To w nim bronili się polscy i bułgarscy żołnierze.




  • DST 35.41km
  • Czas 01:55
  • VAVG 18.47km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 Kategoria 50-100

Samotna ucieczka przed peletonem

Wczoraj pewien młody pasjonat kolarstwa, zachęcając na swoim blogu do kibicowania zawodnikom napisał, że o 15.30 będą w Warszawie. Ponieważ przed południem nie miałem czasu na jazdę, pomyślałem sobie, że pojadę na trasę etapu i uciekając przed peletonem przejadę fragment trasy.

Strażacy z OSP Borzęcin obstawiają trasę
Strażacy z OSP Borzęcin obstawiają trasę © yurek55

W Borzęcinie uznałem, że skoro za godzinę kolarze mają być w Warszawie, to pewnie gdzieś na trasie mnie dogonią i trzeba będzie zjechać i się zatrzymać. Nawet mi to odpowiadało, bo barwny kolarski peleton na żywo i z bliska ostatnio widziałem, jak radiowe relacje z Wyścigu Pokoju gromadziły tłumy, pod redakcją "Trybuny Ludu" na Placu Starynkiewicza.
Ale tymczasem poczułem się jak samotny uciekinier z peletonu więc zignorowałem znak C-13/C-16 i cisnąłem ile wlezie. Policjanci gęsto rozstawieni na trasie, uznali mnie widocznie za uczestnika wyścigu i nie reagowali, więc lotną premię w Babicach przejechałem prze akompaniamencie oklasków i wiwatów publiczności.

Lotna premia w Babicach
Lotna premia w Babicach © yurek55

Wiwatujące tłumy kibiców
Wiwatujące tłumy kibiców © yurek55

Oklaski i doping towarzyszyły mi niemal do Powstańców Śląskich, ale na Górczewskiej musiałem zjechać z jezdni, bo na dalszą życzliwą neutralność policjantów obstawiających trasę, wolałem nie liczyć. Ich wyrozumiałość też ma granice, a znak "zakaz jazdy rowerem" jest jakby bezwzględnie obowiązujący. W końcu dotarłem w okolice Placu Teatralnego, gdzie usytuowano metę dzisiejszego etapu i własciwie od razu zacząłem żałować, że tam jestem. Pogrodzone wszystko barierkami, ochroniarze zawracają, tłum ludzi nie daje przejść, a co dopiero przejechać, a na dodatek spiker zawodów akurat podał informację, że kolarze do mety mają jeszcze "tylko" czterdzieści kilometrów. Postarałem się wydostać stamtąd jak najszybciej i udałem się prosto do domu. Nie zobaczyłem więc ani kolarzy, ani peletonu, ani finiszu, ani dekoracji - ale specjalnie nie żałuję. Nie rozumiem tylko i nie zrozumiem, dlaczego od rana zamknięte było centrum Warszawy i dlaczego na Marszałkowskiej zatrzymali tramwaje i kazali ludziom iść na piechotę pomimo, że do przyjazdu peletonu była jeszcze bita godzina. Kierowcy cały dzień stali w gigantycznych korkach, nie wiadomo po co, pasażerowie jak sądzę, też nie byli zachwyceni atrakcjami zgotowanymi przez Tour de Pologne.

Marszałkowska zamknięta od rana
Marszałkowska zamknięta od rana © yurek55

Strefa super VIP
Strefa super VIP © yurek55

Podium zwycięzców jeszcze puste
Podium zwycięzców jeszcze puste © yurek55

Tam gdzieś jest meta
Tam gdzieś jest meta © yurek55

Dystans podałem razem z porannym, krótkim wyjazdem do sklepu, stąd różnica z tym z endomondo

  • DST 55.68km
  • Czas 02:37
  • VAVG 21.28km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, przed śniadaniem

Prom ruszył!

Dziś rano miałem nieco więcej czasu, więc przed śniadaniem postanowiłem przejechać się nad Wisłą do Gassów. Droga jak zwykle nie sprawiła mi zawodu, to zdecydowanie najlepsza trasa rowerowa. Jechało mi się tak dobrze, że nawet zacząłem - bardzo powoli wprawdzie - zbliżać się do gościa na szosie, którego dostrzegłem daleko, daleko z przodu. Nie cisnął on zbyt mocno, czasami przestawał kręcić, a ja potraktowałem sprawę ambicjonalnie i chciałem koniecznie go dojść. Wreszcie po wielu kilometrach pogoni udało mi się wyrównać i zobaczyłem, że facet ma spokojnie koło siedemdziesiątki, albo więcej. Nie wyprzedziłem go, bo on trochę przyspieszył i znów zostałem  z tyłu, a że nie chciałem wieźć się na kole, to odpuściłem. Zresztą to było już prawie w Gassach i on skręcił w prawo na szosę, a ja pojechałem wałem do przystani promowej. Gdy zobaczyłem, że na promie jest pełno rowerzystów i za chwilę będzie odpływał, bardzo spontanicznie podjąłem decyzję przeprawienia się na drugą stronę. Po prostu musiałem to zrobić, w  końcu ponad pięćdziesiąt lat prom nie pływał w tym miejscu.
Po drugiej stronie Wisły dojechałem do drogi "801" Warszawa - Puławy, skręciłem oczywiście w lewo i po praskiej stronie Wisły wróciłem do Mostu Poniatowskiego i stamtąd prościutko do domu. Na ulicznym termometrze było 31 st. C w cieniu.

Chyba ktoś tu kogoś nie lubi
Chyba ktoś tu kogoś nie lubi © yurek55
A z przodu widać faceta, którego goniłem.:)
Prom już pływa
Prom już pływa © yurek55
Na promie
Na promie © yurek55

Płyniemy!
Płyniemy! © yurek55
Napęd boczny promu
Napęd boczny promu © yurek55
Na drugim brzegu
Na drugim brzegu © yurek55
Baseny (kiedyś) Kory
Baseny (kiedyś) Kory © yurek55
Baseny (kiedyś) Łączności
Baseny (kiedyś) Łączności © yurek55
Plaża pod Mostem Poniatowskiego
Plaża pod Mostem Poniatowskiego © yurek55








  • DST 61.60km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 23.69km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 sierpnia 2014 Kategoria <50, przed śniadaniem, Sobotnio

Niewiele

Za późno wstałem i więcej kilometrów nie zdążyłem przejechać.
PS. O 10.30 było już 29°C w cieniu


  • DST 29.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.03km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów

Wreszcie chłodniej

Dziś musiałem przeprowadzić samochód z punktu A do punktu B, a ponieważ to nie mój, to najpierw musiałem do niego dojechać, a po dostarczeniu na miejsce, wrócić do domu. W takiej sytuacji rower jest wyborem najlepszym z możliwych, wprawdzie niektórzy wybraliby taksówkę, lub ZTM, ale nie ja. Pojechałem więc sobie na Ursynów, wziąłem z mieszkania córki kluczyki i dokumenty, potem zdjąłem przednie koło i wsadziłem rower do bagażnika. Ale wcześniej na ulicy Pileckiego wpadł mi w oczy ten dziwaczny mural. Nie rozumiem intencji ani przesłania tego obrazu. Autor namalował i walczących żołnierzy w mundurach Ludowego Wojska z pepeszami i chaty wiejskie, jakby to partyzantka jakaś była i portret Witolda Pileckiego i jeszcze tę złowrogą postać rodem z komiksu, czy filmu fantasy. Kompletne poplątanie z pomieszaniem. 

Co autor miał na myśli?
Co autor miał na myśli? © yurek55
Dziwny mural
Dziwny mural © yurek55

Z Ursynowa samochód przeprowadziłem na Tarchomin i znowu mogłem przesiąść się na rower. Pojechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego, trasą Księgowego ale w Rajszewie skręciłem odwiedzić pole golfowe. Oprócz panów z kijami spotkałem tam posiadaczy złotych kart członkowskich First Warsaw Golf & Country Club

Rezydenci Golf Clubu
Rezydenci Golf Clubu © yurek55
Rajszew Golf Club
Rajszew Golf Club © yurek55

Na wjeździe do Czosnowa jest droga dla rowerów, po lewej stronie drogi, ale pomimo to jest obowiązująca dla rowerzystów - i to bez żadnych wątpliwości interpretacyjnych. Ostatnia dyskusja na ten temat pokazała diametralnie różne zdania na ten temat.

Wjazd do Czosnowa
Wjazd do Czosnowa © yurek55

Królewskie miasto?
Królewskie miasto? © yurek55

Skwer z fontanną, Czosnów
Skwer z fontanną, Czosnów © yurek55

Na drodze do Łomianek wyprzedził mnie cyklista w moim wieku, ale nie dałem mu odjechać, a nawet po ok. kilometrze dałem mu zmianę. Potem on wyszedł na prowadzenie, potem znowu ja - i tak dając sobie zmiany, utrzymywaliśmy tempo 27km/h. Niestety potem został gdzieś z tyłu i do Warszawy wjeżdżałem już sam.
Upał wreszcie odpuścił, nawet deszczyk mnie trochę pokropił, ale nie na tyle, by wyciągać kurtkę z plecaka.


  • DST 86.54km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 21.28km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 lipca 2014 Kategoria Pływanie

Zmobilizowała mnie

Pani bileterka na Szczęśliwicach poznała mnie i zapytała, dlaczego nie przychodzę pływać na Rokosowską. Rzeczywiście w tym roku byłem tylko pięć razy, gdy tymczasem w ubiegłym, szczególnie w pierwszym półroczu, pływałem dwa razy w tygodniu i przepłynąłem w sumie 59 kilometrów. Dziś dołożyłem do tegorocznego wyniku 1500 metrów i mam już w sumie... 9 kilometrów. No cóż, nikt nie jest doskonały.
  • DST 1.50km
  • Czas 00:43
  • VAVG 2.09km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl