Informacje

  • Wszystkie kilometry: 164018.56 km
  • Km w terenie: 2858.65 km (1.74%)
  • Czas na rowerze: 350d 18h 31m
  • Prędkość średnia: 19.45 km/h
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2024 button stats 
bikestats.pl

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 20 sierpnia 2014 Kategoria <50

Biuro Szyfrów w Lesie Kabackim

Po wczorajszej długodystansowej wycieczce nie odczuwałem dziś żadnych dolegliwości, ale nie czułem też specjalnego parcia na jeżdżenie. Miałem zaległą sprawę na Ursynowie do załatwienia i pomyślałem, że to będzie dystans w sam raz "na roztrenowanie". Chciałem też przy okazji odnaleźć ponownie miejsce pracy Panów Rejewskiego, Różyckiego i Zygalskiego, czyli tytułowe przedwojenne Biuro Szyfrów. Trafiłem na nie kiedyś przypadkiem jadąc od ulicy Puławskiej, ale nie mogłem znaleźć ani tego wpisu, ani zdjęć na photo.bikestats, ani w czeluściach swego komputera. Podziwiam blogerów takich jak oelka, którzy pamiętają i linkuja swoje poprzednie wpisy nawet te, sprzed wielu miesięcy, czy lat. Ja nie ogarniam swoich poprzednich wpisów.
Do Lasu Kabackiego dojechałem Moczydłowską, ale w samym lesie nie skierowałem się prosto, w szeroką aleję, tylko skręciłem w prawo. Ku swemu zaskoczeniu po kilku minutach dotarłem do celu, a po kolejnym kilometrze byłem już na Puławskiej. Tym sposobem odkryłem fajny, leśny skrót na Ursynów. Ponieważ nie pociągała mnie jazda Puławską, wróciłem do lasu i kręciłem się w rekreacyjnym tempie po dróżkach i ścieżkach, napawając się ciszą i śpiewem ptaków. W końcu wyjechałem z lasu i okazało się, że jestem w Józefosławiu. Dojechałem do Puławskiej i potem przez Mysiadło, z małymi problemami (ulica Graniczna kończy w polu) dotarłem do przejazdu kolejowego przy stacji Nowa Iwiczna i znanymi drogami dojechałem do Cargo na Okęciu i do domu. Dzisiejszą przejażdżkę potraktowałem do tego stopnia luzacko, że ani przeciwny, ani sprzyjający wiatr, nie robiły mi żadnej różnicy. Po prostu jechałem sobie, ciesząc się samą jazdą, nie patrząc na dystans ani prędkość. Dopiero pod domem z niejakim zaskoczeniem zobaczyłem, ile kilometrów przejechałem.
Tablica upamiętniająca polskich matematyków-kryptologów
Tablica upamiętniająca polskich matematyków-kryptologów © yurek55
(To zdjęcie już było, ale nie wiem gdzie jest i stąd drugie)

Leśnia dróżka
Leśna dróżka © yurek55
Obserwatorium Astronomiczno - Geodezyjne Politechniki Warszawskiej w Józefosławiu
Obserwatorium Astronomiczno - Geodezyjne Politechniki Warszawskiej w Józefosławiu © yurek55
Przejazd z Dawid do Okęcie Cargo
Przejazd z Dawid do Okęcie Cargo © yurek55
Wypasiony plac zabaw dla dzieci
Wypasiony plac zabaw dla dzieci © yurek55  (w stylu retro)

  • DST 49.22km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 17.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 sierpnia 2014 Kategoria > 100

Trzy rzeki. Moja najdłuższa podróż.

Od dawna chodziła mi po głowie trasa z Wierzbicy do Wyszkowa i dziś wreszcie postanowiłem ją przejechać. Wstałem wystarczająco wcześnie by zdążyć (sprawdziłem odległość na google maps), pogoda dopisywała, korbę wczoraj dokręciłem, czułem się dobrze, więc - w drogę! W Legionowie jak zwykle trochę improwizowałem z trasą, ale w końcu przez las dojechałem do ulicy, a potem bez trudu dotarłem do wylotówki na Augustów. Pierwszy raz od wielu lat jechałem tą drogą i nawet nie wiedziałem, że Serock ma  obwodnicę, a wcześniej można bezpiecznie jechać drogą techniczną obok trasy. Kilometry mijały przyjemnie i niepostrzeżenie, w czym niemałą zasługę miał sprzyjający, dość silny wiatr, ale w końcu postanowiłem zrobić krótki postój i wreszcie zjeść zabrane z domu banany. Nie żebym był głodny, czy osłabły, ale nie chciałem ich przecież przywieźć z powrotem do domu. Posilony i wypoczęty wsiadłem znowu na rower i niebawem dotarłem wreszcie do Wyszkowa. Z radością powitałem ulice, a nawet drogę dla rowerów,(sic!) bo przyznam, miałem już trochę dość hałasu i podmuchów. Droga, którą jechałem miała 27 kilometrów i nie ma na niej żadnego zakrętu - jest prosta jak strzelił! Tiry naprawdę mogą się tam rozwijać, o osobówkach nie wspominając... W mieście nad Bugiem z jego malowniczą skarpą spędziłem kilkanaście minut i skierowałem się na most i do Warszawy. Miałem nadzieję, że nie ma przymusu jazdy ekspresową S8 i jest gdzieś stara droga, którą dojadę do Radzymina. Sprawdziło się to tylko na początkowym odcinku do Lucynowa, potem trzeba jechać wzdłuż drogi ekspresowej drogą techniczną. Niezbyt mi się to podobało, bo miałem deficyt ciszy i spokoju, no i przy każdym węźle, na zjazdach/wjazdach/rozjazdach wciąż od nowa szukałem takiego, który nie wyprowadzi mnie na ekspresówkę. Jest ich po drodze kilka, a oznaczenia niestety nic mi nie mówiły. Eliminowałem tylko "Warszawa S8", a co do reszty - loteria. W końcu jednak dojechałem do Radzymina i już wiedziałem, że więcej żadnych nawigacyjnych niespodzianek nie będzie. Za to telefon strudzony i wyczerpany ciągłym łączeniem się z satelitami zapisywaniem trasy, powiedział dość i dlatego ślad się urywa.
Ja zresztą też już odczuwałem trudy jazdy, ale nie mogłem sobie pozwolić na wyłączenie się. Na szczęście gdy pozostawiłem już za sobą miasto cudu nad Wisłą, wiatr przestał wiać centralnie w twarz i od razu zrobiło się łatwiej i milej. Ale pomimo to w Markach stanąłem przy sklepie, kupiłem jakąś bułkę i kolę i zrobiłem popas pod sklepem na trawniku. Nie wiem, czy potrzebne mi było jedzenie i kola, czy chciałem zwyczajnie posiedzieć parę chwil. Przy Trasie Toruńskiej drugi raz tego dnia ucieszyłem się z ddr i z ulgą skręciłem na nią, zostawiając samochody, hałas, spaliny i podmuchy pędzących ciężarówek. Wprawdzie doprowadziła mnie ona tylko do Bródna, ale potem jazda po ulicach już mi nie przeszkadzała. Widocznie mój system nerwowy zdążył odpocząć, no i ruch uliczny, to jednak co innego, niż ruch tranzytowy.
Z wycieczki, dystansu i swojej kondycji jestem zadowolony, z trasy zdecydowanie nie. Wprawdzie już dawno powinienem wiedzieć i pamiętać, czym charakteryzują się wylotówki i wlotówki do Warszawy, ale widocznie zapomniałem. Droga krajowa nr. 62 Wierzbica - Wyszków, jest chyba tak samo ruchliwa i obłożona tirami jak słynna "50-tka" i jazda nią to naprawdę żadna przyjemność. Muszę pamiętać, że przy planowaniu czasu przejazdu trzeba ZAWSZE liczyć godzinę więcej, niż mi się zdaje.
A tytułowe trzy rzeki, to Wisła(2x), Narew(2x) i Bug.
Zaliczone gminy: Dąbrówka, Somianka, Wyszków i Zabrodzie
Przekroczone i to porządnie 7000 km
Narew bliżej Warszawy
Narew bliżej Warszawy © yurek55
Narew za Wierzbicą a przed Łachą
Narew za Wierzbicą a przed Łachą © yurek55
Most na Bugu w Wyszkowie
Most na Bugu w Wyszkowie © yurek55
Miejsce na popas
Miejsce na popas © yurek55
Kościół pw Św. Idziego w Wyszkowie
Kościół pw Św. Idziego w Wyszkowie © yurek55
Kultowa gospoda GS w Wyszkowie
Kultowa gospoda GS w Wyszkowie © yurek55
Infrastruktura rowerowa na drodze do Serocka
Infrastruktura rowerowa na drodze do Serocka © yurek55
edit: Zauważyłem, że mapy nie wkleiłem. Choć jest niekompletna, oto i ona.



  • DST 148.22km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:57
  • VAVG 21.33km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 Kategoria 50-100

Każdy kłos na wagę złota!

Miałem na dziś zlecenie zakupu kilku rzeczy dla naszej najmłodszej rodzinnej księżniczki, więc niemal prosto z łóżka wskoczyłem na rower i pojechałem. Sprawę załatwiłem sprawnie i szybko, a wracając znowu narysowałem na mapie trójkąt ostrokątny - tym razem jadąc w odwrotną stronę niż cztery dni temu.


Po porannej toalecie i śniadaniu, postanowiłem pojechać na znany szlak zachodni Szeligi - Macierzysz - itd. Ma on dla mnie tę zaletę, że wiem, ile mi czasu zajmie trasa, w zależności od wybranego wariantu, a założyłem dziś jakieś trzy godziny jazdy. Po przejechaniu Borzęcina, na drodze do Mariewa, zaskoczył mnie, choć właściwszym określeniem jest słowo, przygnębił - taki oto obrazek.

Nieskoszone żyto
Nieskoszone żyto © yurek55
Wprawdzie głodu moje pokolenie już nie zaznało, ale szacunek do chleba został mi wpojony od dziecka. Nieskoszone żyto, ma dla mnie charakter niemal świętokradztwa. Skoro nie miał zamiaru zebrać, to po co ten chłop orał, bronował, nawoził, siał? Przecież stary Boryna z Chłopów, z okrzykiem "Siać trza!" wstał nawet z łoża śmierci, a teraz? Wiem, teraz są inne czasy, ale...
"Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba….
Tęskno mi, Panie…"
C.K.Norwid

Dalej już nic nie przykuło mojej uwagi, no może tylko te kikuty przy jednostce wojskowej na Bemowie.

Las drzewnych kikutów
Las kikutów © yurek55

We wsi Buda wyłączyłem niechcący rejestrację i spostrzegłem to dopiero w Izabelinie. Stąd ślad nieadekwatny i dystans takoż.
PS. Znowu udało się pokonać kilometr poniżej dwóch minut -1:57 (z wiatrem)



  • DST 76.64km
  • Czas 03:41
  • VAVG 20.81km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, przed śniadaniem

Nieprzyjemne zdarzenie

Dziś rano zapowiadał się dobry dzień na jazdę, ale po niespełna trzech kilometrach przestał taki być, gdy króciutko zawyła za mną syrena, a policjant z radiowozu poprosił bym się zatrzymał. No cóż... Nie sądziłem, że o tak wczesnej porze, gdy ruch na ulicy jest praktycznie zerowy, policja zechce egzekwować przepisową jazdę od rowerzysty. No niestety trafił mi się bardzo pryncypialny stróż prawa i nie robiło na nim wrażenia tłumaczenie, że "nic nie jechało". Wlepił mi mandat i tyle. W swoim zmotoryzowanym życiu dostałem ich kilkadziesiąt, na rowerze, to pierwszy.

Z wiaduktu na 17 Stycznia
Z wiaduktu na 17 Stycznia © yurek55

  • DST 63.64km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 22.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 sierpnia 2014 Kategoria <50, Sobotnio

Wóz, kapliczki i rowery

Poranne opady deszczu i niezbyt wysoka temperatura nie zniechęciły mnie do dzisiejszego wyjazdu. Założyłem kurtkę przeciwdeszczową i - z nadzieją, że deszcz zaraz ustanie - wyruszyłem na znaną trasę przez Szeligi do Wieruchowa i dalej. Po pół godzinie jazdy byłem już tak zagrzany, że mogłem się spokojnie rozebrać, tym bardziej, że deszczyk prawie już przestał padać. Jak dojechałem do Mościsk postanowiłem zrobić to zdjęcie, bo już od dość długiego czasu widzę, że ktoś chce sprzedać porządny wóz.  Biorąc pod uwagę światowy zasięg mojego bloga, teraz powinno mu być łatwiej.

Jest wóz do kupienia.Mościska
Jest wóz do kupienia.Mościska © yurek55

Wróciwszy do Warszawy poszukałem ulicy Ciepłej, bo dowiedziałem się, że tam urodził się bohater wojny polsko - sowieckiej, ksiądz Ignacy Skorupka. Mijałem ten dom tysiące razy i nie wiedziałem, że to tam. Miał zostać rozebrany w związku z budowa stacji metra, nawet już wykwaterowano część lokatorów, ale prace przy budowie właściwie ukończono, a dom nadal stoi. Cud jakiś?

Adres: ul. Ciepła 3
Adres: ul. Ciepła 3 © yurek55

Podwórko domu ks. Ignacego Skorupki
Podwórko domu ks. Ignacego Skorupki © yurek55

A dalej, już blisko domu, urzekło mnie to ciche podwórko w centrum ruchliwego miasta, a szczególnie fakt, że lokatorzy mogą bez obaw zostawiać pod domem swoje rowery.

Podwórko na Ochocie z kapilczką i rowerami
Podwórko na Ochocie z kapliczką i rowerami © yurek55

  • DST 42.41km
  • Czas 01:59
  • VAVG 21.38km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 sierpnia 2014 Kategoria całe NIC, przed śniadaniem

Dzień Wojska Polskiego

Nie chciało mi się jakoś dzisiaj wstawać, ledwo o dziewiątej zwlokłem się z łóżka. Teoretycznie czasu było dość, by przed śniadaniem przejechać te 50-60 km, ale coś mi stanęło na przeszkodzie w realizacji tego celu. Tym czymś były czołgi T-34, Leopard i Twardy, haubice 155mm Krab, wyrzutnie rakiet i sporo innego wojskowego sprzętu. Tak więc ani dystans, ani tym bardziej średnia - nie powalają...
Armatohaubica samobieżna
Armatohaubica samobieżna "Krab" kal. 155mm © yurek55
Aleje Ujazdowskie
Aleje Ujazdowskie © yurek55

"Leopardy" 2A5 - Niemiec płakał jak sprzedawał © yurek55
Polski czołg
Polski czołg "Twardy" © yurek55

"Kieszonkowa" tankietka 1920 © yurek55
Armia 1920
Armia 1920 © yurek55
Brat
Brat "Rudego" 102 © yurek55

Karabiny ustawione w kozły
Karabiny ustawione w kozły © yurek55

"Borówka" na Pl. Piłsudkiego. Siku! © yurek55
Nieźle, 11 zestrzeleń nieprzyjacielskich samolotów
Nieźle, 11 zestrzeleń nieprzyjacielskich samolotów © yurek55

Vmax na Agrykoli i to bez pedałowania
  • DST 20.85km
  • Czas 01:29
  • VAVG 14.06km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 sierpnia 2014

Szybki trójkąt

Nie, nie, to nie będzie o TYM trójkącie. Wczorajszy wypadek z odpadającą korbą osłabił nieco mój entuzjazm rowerowy i dziś migałem się jak mogłem, by nigdzie nie jechać. Wiatr za duży, pogoda niepewna, zakupy trzeba zrobić, blogi rowerowe przejrzeć, sprawdzić co na fb - jak widać powodów była wystarczająca ilość, by siedzieć w domu. A tu wymieniłem tylko pierwsze z brzegu. Nie dawało mi jednak spokoju podstawowe pytanie: - Czy wystarczająco mocno przykręciłem wczoraj korbę i nie będzie się już sama odkręcać? Odpowiedzi na to nie mógł udzielić mi internet, musiałem niestety postawić na  empirię. Gdy przyniosłem już rower i postawiłem pod drzwiami, zauważyłem za oknem ciekawe zjawisko meteorologiczne - padający poziomo deszcz. Kropelki były tak mikroskopijne, że wiatr nie pozwalał im spaść na ziemię, niosąc w powietrzu wodną mgiełkę. Odczekałem kilkanaście minut aż przestanie i wyjechałem na ledwie wilgotne ulice. Nawet mi to nie przeszkadzało specjalnie, nie miałem zamiaru daleko jechać, tyle, żeby sprawdzić korbę. Do wyznaczenia trasy zainspirował mnie trapezowy kształt przedwczorajszego śladu i teraz chciałem zrobić ładny trójkąt. Na Żwirki i w Alei Krakowskiej deszcz musiał być większy, bo na ulicy potworzyły się kałuże i asfalt też był bardziej mokry. Dzięki temu przypomniałem sobie, jak wysoko leci woda spod przedniego koła, w zależności od prędkości i jak przyjemnie nawilża twarz, zapewniając bezpłatną hydroterapię. Sanus per aqua.
A po powrocie wziąłem klucz i kawałek jednak dociągnąłem śrubę trzymająca korbę. Tylko, że nie wiem, czy dziś mam więcej siły niż wczoraj i dlatego, czy może naprawdę się poluzowała odrobinkę? Potrzebna jest bardziej miarodajna próba, czyli dłuższy dystans. Na wszelki wypadek imbus ósemkę włożyłem do narzędzi.


  • DST 12.76km
  • Czas 00:29
  • VAVG 26.40km/h
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 sierpnia 2014 Kategoria Piaseczno/Ursynów, Naprawy, ku pomocy, <50

Skrzypienia c.d. - korba na drodze

Sporo rzeczy miałem dziś do zrobienia, z których dla mnie najważniejszą był spacer z Julką.  Z nikim tak dobrze jej się nie śpi jak z dziadkiem. Ale zanim dotarłem do Piaseczna, odstawiłem drugiej córce samochód na Ursynów, bo jutro wraca i pewnie by wolała mieć auto pod domem, a nie na Ochocie. Tam wreszcie przesiadłem się na rower i przez Las Kabacki dojechałem do Puławskiej i do celu. Na miejscu zamieniłem pojazd dwukołowy na trzykołowy i kolejne 7,5 km zrobiłem pchając przed sobą, dziecięcy wózek z zawartością, pogrążoną w głębokim śnie.

Fontanny na rynku w Piasecznie
Fontanny na rynku w Piasecznie © yurek55

Powrotna droga wiodła znowu przez Ursynów i tym razem chciałem dłużej Lasem Kabackim pojechać. Nie bardzo orientuję się w topografii leśnych dróg i wyjechałem oczywiście nie tam gdzie chciałem, prosto na mur zajezdni metra na Kabatach. Pojechałem skrajem lasu i w końcu dotarłem do miejsca gdzie zamierzałem wyjechać z lasu, czyli do Relaksowej.
Jazdę po cichych, leśnych drogach urozmaicało mi - i wszystkim okolicznym spacerowiczom i rowerzystom - donośne skrzypienie przy każdym naciśnięciu lewego pedału. Normalnie aż mi wstyd było jechać na takim rzęchu...

Skrajem Lasu Kabackiego
Skrajem Lasu Kabackiego © yurek55
Potem w ruchu ulicznym odgłos ten nie był już tak słyszalny, co niestety uśpiło moją czujność. Gdy już dojechałem na Ursynów i zrobiłem co miałem zrobić, wsiadłem po prostu na rower i popedałowałem do domu na spóźniony obiad. Długo nie trwała moja jazda, po kilometrze poczułem dziwne ruchy lewej korby, a po drugim kilometrze leżała już na drodze. Jako tako ją przykręciłem i powoli dojechałem do warsztatu wulkanizacyjnego, gdzie pożyczyli mi imbus 8 i mogłem już normalnie dojechać do domu.
Pierwszy raz w życiu mi się korba odkręciła i to jest wina producenta roweru Kands, nie słyszałem o takim przypadku w żadnym innym rowerze. Nawet mi nie przeszło przez myśl, że coś takiego może się zdarzyć. Albo może mało jeszcze wiem o rowerach?


  • DST 44.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 18.59km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 sierpnia 2014 Kategoria Naprawy, całe NIC

Blisko

Od dwóch - trzech dni zaczęło mi coś głośno i irytująco  skrzypieć przy ruszaniu i mocniejszym naciskaniu na pedały. Poczytałem na forach temat "skrzypienie pedałów" i postanowiłem zacząć od rzeczy najprostszej - przykręcenia korby. Użyłem do tego klucza ósemki i dociągnąłem śrubę ile miałem siły, bacząc przy tym, by nie zerwać gwintu. Po tej jakże skomplikowanej i pracochłonnej naprawie, trzeba się było przejechać i sprawdzić jej efekt. Ponieważ zmitrężyłem całe przedpołudnie, czasu na dalekie wycieczki już nie miałem, ale na jazdę próbną w sam raz. Już pierwsze zakręcenie pedałami, dało mi odpowiedź na pytanie o skuteczność naprawy. Brzmiała ona: - To nie to, próbuj dalej. Ponieważ chwilowo innych pomysłów nie miałem, pojechałem do Dwóch kółek  w Alei Krakowskiej zasięgnąć języka u fachowców. Mechanik przejechał się na moim rowerze i wrócił ze wstępną i niezobowiązującą diagnozą, może suport trzeba przesmarować i dokręcić? Dowiedziałem się też, że źródeł takich zagadkowych trzasków, stuków-puków, trzeszczeń - może być wiele. Podziękowałem za rozmowę i bogatszy o uzyskaną wiedzę wróciłem do domu. Na razie będę z tym jeździł, trzeszczy tylko czasami, jak się pogorszy, sam się za to wezmę. Narzędzia już zamówiłem.

Free Image Hosting at imageshack.com

  • DST 11.61km
  • Czas 00:36
  • VAVG 3:06km/h
  • Temperatura 21.0°C
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 Kategoria <50

Bez serc, bez ducha, czyli słabo

Dzisiejsza jazda bez planu, ładu i składu, na dodatek jakaś taka "na siłę". Nie mogłem się nijak zmusić do większego wysiłku, kręciłem od niechcenia i bez przekonania. Kryzys? W dzisiejszym upale oczywiście moczyłem chustkę w każdym mijanym zbiorniku wodnym: w Wiśle przy przeprawie promowej, w fontannie z Ikarem i na Podzamczu. Tam to nawet koszulkę zdjąłem i wrzuciłem na trochę do wody.  Każdy pretekst był dobry, żeby posiedzieć, a nie jechać. Tak to dziś wyglądała moja jazda.
Ikar Uskrzydlony Mitoraja i fontanna przy Centrum Olimpijskim
Ikar Uskrzydlony Mitoraja i fontanna przy Centrum Olimpijskim © yurek55
Park Fontann na Podzamczu
Park Fontann na Podzamczu © yurek55

  • DST 44.23km
  • Czas 02:29
  • VAVG 17.81km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Dar Losu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl