Środa, 25 marca 2015
Piękna pogoda, szybka seteczka. Piąta!
Jak tylko wstałem i spojrzałem za okno wiedziałem, że chcę dziś zrobić setkę i wiedziałem, że chcę pojechać nad Zalew Zegrzyński. Te krótkie tempówki do Piaseczna dwa razy dziennie, nie dają mi jednak wystarczającej satysfakcji. Ale nieoczekiwanie trudno było mi się zebrać: przeglądałem internet, sprawdzałem temperaturę i wiatr na różnych portalach, czekałem, w sumie sam nie wiem na co. Chyba jednak zastanawiałem się... jak się ubrać. Wiem, powód dość głupi, ale nie chciałem psuć sobie przyjemności przegrzaniem, albo przechłodzeniem i nie chciałem też obciążać się dodatkowymi ubraniami.
Tak więc w końcu wyruszyłem po jedenastej, a to dla mnie bardzo późna pora na realizację tak ambitnego zadania. Nie wyciągam średniej 30km/h, ani 25km/h i nawet nie zbliżam się do takich wartości, a czas wycieczki mam ograniczony. Na początek wybrałem kierunek zachodni, by przez Izabelin i Bielany dotrzeć do Mostu Marykury i przez Tarchomin dotrzeć do Jabłonny. Nie odważyłem się zjechać ze stromej skarpy, by zmieścić się w widocznej na zdjęciu furtce, sprowadziłem więc rower i tam właśnie zrobiłem swój pierwszy foto- i sikustop. Jechało mi się tak rewelacyjnie, szybko i bez zmęczenia, że zatrzymywanie się uznałem za zwykłą stratę czasu. Po wyjechaniu za bramę pałacowego parku zdecydowałem, że dziś nie pojadę drogą na Legionowo, tylko zaryzykowałem nieznaną drogę przez Chotomów. Zakładałem, że powinna doprowadzić mnie do Wieliszewa, a stamtąd droga do Nieporętu już prosta. Tak też się stało, ale na bardzo wielu odcinkach stał znak "stosowany na drogach o dużym natężeniu ruchu lub dużej dopuszczalnej prędkości stanowiących niebezpieczeństwo dla kierujących rowerami oraz tam, gdzie w pobliżu została wyznaczona droga dla rowerów oznaczona znakiem C-13".:) Trochę pod strachem, ale ignorowałem go bardzo konsekwentnie, bo szkoda mi było tej zawrotnej i rzadko osiągalnej prędkości, dochodzącej do 28km/h. Na krzywej kostce drogi dla rowerów, krzyżującej się z dziesiątkami wyjazdów, bym jej nie wykręcił na pewno. Spodziewałem się wprawdzie obtrąbiania przez kierowców, ale takie ryzyko byłem gotów ponieść. Interwencji policji nie brałem pod uwagę, by nie psuć sobie humoru. Ku memu zdziwieniu tylko jeden ambitny kierowca - nauczyciel przepisów, zatrąbił na mnie i to już przy znaku "koniec drogi dla rowerów", przed skrzyżowaniem z drogą 61 na Augustów. Miał rejestrację WWL, co tłumaczy jego zachowanie. Wołomin - i wszystko jasne! Nad Zalewem Zegrzyńskim zrobiłem krótki postój w stałym miejscu przy pomoście, zjadłem batona, zrobiłem zdjęcia i czas było jechać dalej. Przedtem sprawdziłem przejechany dystans (65km) i uznałem, że muszę jechać przez Marki i Zielonkę na Rembertów. Wariant przez Nieporęt i Michałów do Białołęki nie gwarantował setki, a dokręcać w Warszawie nie miałem zamiaru. Nie jest ta droga zbyt przyjazna dla rowerzystów, bo od Marek kończy się szerokie pobocze, ale za to drogowcy zakończyli na niej już prace. Teraz nie wyprzedzimy rowerem, kilometrowych sznurów samochodów między Zielonką a Ząbkami. No chyba, że rano, bo rondo rzecz jasna blokuje ruch, ale o tej porze z kierunku "od Warszawy". Po dojechaniu do Marsa miałem jeszcze godzinę na dotarcie do domu. Okazało się to zupełnie wystarczające, choć jazda miejska jest z założenia wolniejsza. Jednak dzisiaj miałem tzw. "dzień konia" - wszystko mi się udawało: siły dopisywały, wiatr nie hamował za bardzo, zaplanowałem dobrą trasę i nigdzie nie błądziłem, zrealizowałem w 100% plan wytyczony przed wyjściem i dzięki temu wszystkiemu osiągnąłem wielce satysfakcjonującą średnią.

Droga z Tarchomina © yurek55

Wąska furtka do pałacowego parku w Jabłonnie © yurek55

Alejka parkowa © yurek55

Piaskują rury w Skrzeszewie, będzie rurociąg? © yurek55

"Czy widzisz ten rząd białych krzyży" - Wieliszew © yurek55

Zdjęcie dla łabądków w Nieporęcie © yurek55

Autoportret z rowerem © yurek55

Autoportret z zakazem skoków © yurek55

Tam daleko jest Warszawa © yurek55
Tak więc w końcu wyruszyłem po jedenastej, a to dla mnie bardzo późna pora na realizację tak ambitnego zadania. Nie wyciągam średniej 30km/h, ani 25km/h i nawet nie zbliżam się do takich wartości, a czas wycieczki mam ograniczony. Na początek wybrałem kierunek zachodni, by przez Izabelin i Bielany dotrzeć do Mostu Marykury i przez Tarchomin dotrzeć do Jabłonny. Nie odważyłem się zjechać ze stromej skarpy, by zmieścić się w widocznej na zdjęciu furtce, sprowadziłem więc rower i tam właśnie zrobiłem swój pierwszy foto- i sikustop. Jechało mi się tak rewelacyjnie, szybko i bez zmęczenia, że zatrzymywanie się uznałem za zwykłą stratę czasu. Po wyjechaniu za bramę pałacowego parku zdecydowałem, że dziś nie pojadę drogą na Legionowo, tylko zaryzykowałem nieznaną drogę przez Chotomów. Zakładałem, że powinna doprowadzić mnie do Wieliszewa, a stamtąd droga do Nieporętu już prosta. Tak też się stało, ale na bardzo wielu odcinkach stał znak "stosowany na drogach o dużym natężeniu ruchu lub dużej dopuszczalnej prędkości stanowiących niebezpieczeństwo dla kierujących rowerami oraz tam, gdzie w pobliżu została wyznaczona droga dla rowerów oznaczona znakiem C-13".:) Trochę pod strachem, ale ignorowałem go bardzo konsekwentnie, bo szkoda mi było tej zawrotnej i rzadko osiągalnej prędkości, dochodzącej do 28km/h. Na krzywej kostce drogi dla rowerów, krzyżującej się z dziesiątkami wyjazdów, bym jej nie wykręcił na pewno. Spodziewałem się wprawdzie obtrąbiania przez kierowców, ale takie ryzyko byłem gotów ponieść. Interwencji policji nie brałem pod uwagę, by nie psuć sobie humoru. Ku memu zdziwieniu tylko jeden ambitny kierowca - nauczyciel przepisów, zatrąbił na mnie i to już przy znaku "koniec drogi dla rowerów", przed skrzyżowaniem z drogą 61 na Augustów. Miał rejestrację WWL, co tłumaczy jego zachowanie. Wołomin - i wszystko jasne! Nad Zalewem Zegrzyńskim zrobiłem krótki postój w stałym miejscu przy pomoście, zjadłem batona, zrobiłem zdjęcia i czas było jechać dalej. Przedtem sprawdziłem przejechany dystans (65km) i uznałem, że muszę jechać przez Marki i Zielonkę na Rembertów. Wariant przez Nieporęt i Michałów do Białołęki nie gwarantował setki, a dokręcać w Warszawie nie miałem zamiaru. Nie jest ta droga zbyt przyjazna dla rowerzystów, bo od Marek kończy się szerokie pobocze, ale za to drogowcy zakończyli na niej już prace. Teraz nie wyprzedzimy rowerem, kilometrowych sznurów samochodów między Zielonką a Ząbkami. No chyba, że rano, bo rondo rzecz jasna blokuje ruch, ale o tej porze z kierunku "od Warszawy". Po dojechaniu do Marsa miałem jeszcze godzinę na dotarcie do domu. Okazało się to zupełnie wystarczające, choć jazda miejska jest z założenia wolniejsza. Jednak dzisiaj miałem tzw. "dzień konia" - wszystko mi się udawało: siły dopisywały, wiatr nie hamował za bardzo, zaplanowałem dobrą trasę i nigdzie nie błądziłem, zrealizowałem w 100% plan wytyczony przed wyjściem i dzięki temu wszystkiemu osiągnąłem wielce satysfakcjonującą średnią.

Droga z Tarchomina © yurek55

Wąska furtka do pałacowego parku w Jabłonnie © yurek55

Alejka parkowa © yurek55

Piaskują rury w Skrzeszewie, będzie rurociąg? © yurek55

"Czy widzisz ten rząd białych krzyży" - Wieliszew © yurek55

Zdjęcie dla łabądków w Nieporęcie © yurek55

Autoportret z rowerem © yurek55

Autoportret z zakazem skoków © yurek55

Tam daleko jest Warszawa © yurek55
- DST 106.56km
- Teren 5.00km
- Czas 04:51
- VAVG 21.97km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Krótka historyjka o zagubionym kluczu
Wczoraj.
Taka sytuacja. Zapinam rower pod sklepem, wchodzę, robię szybkie zakupy, wychodzę. Chcę odpiąć rower i nie mogę znaleźć klucza. Im dłużej szukam - tym bardziej go nie ma. Wracam na piechotę (na szczęście niedaleko), biorę jakiś cienki brzeszczot, wracam i zaczynam piłować. Po chwili brzeszczot pęka, jest trudniej, ale nie mam wyjścia - piłuję dalej. Po drugiej chwili pęka jeszcze raz, teraz do piłowania został mi ułomek długości paczki papierosów. Zaczynam rozumieć, co czują więźniowie próbujący przepiłować kraty przemyconą piłką. Tylko ja nie mam tyle czasu co oni. Ludzie przyglądają mi się uważnie, niektórzy pytają, czy to mój rower, tylko patrzeć, jak podjedzie policja. Co bardziej dociekliwym tłumaczę, że gdybym był złodziejem to zapewne miałbym lepszy sprzęt, niż połamany na kawałki brzeszczot. Końcówka linki jest najtrudniejsza do przecięcia, sił brakuje, ręka boli, a ostatnie druciki są najbardziej oporne, ale w końcu udaje się. Wsiadam na rower i odjeżdżam. Kurtyna.
Zdjęcia ze spaceru, nie z jazdy rowerem, ale chyba się liczą?

Koniec jazdy mistrza prostej © yurek55

Koty na Granicznej w Zalesiu © yurek55

Towarzyszka spacerów © yurek55
Taka sytuacja. Zapinam rower pod sklepem, wchodzę, robię szybkie zakupy, wychodzę. Chcę odpiąć rower i nie mogę znaleźć klucza. Im dłużej szukam - tym bardziej go nie ma. Wracam na piechotę (na szczęście niedaleko), biorę jakiś cienki brzeszczot, wracam i zaczynam piłować. Po chwili brzeszczot pęka, jest trudniej, ale nie mam wyjścia - piłuję dalej. Po drugiej chwili pęka jeszcze raz, teraz do piłowania został mi ułomek długości paczki papierosów. Zaczynam rozumieć, co czują więźniowie próbujący przepiłować kraty przemyconą piłką. Tylko ja nie mam tyle czasu co oni. Ludzie przyglądają mi się uważnie, niektórzy pytają, czy to mój rower, tylko patrzeć, jak podjedzie policja. Co bardziej dociekliwym tłumaczę, że gdybym był złodziejem to zapewne miałbym lepszy sprzęt, niż połamany na kawałki brzeszczot. Końcówka linki jest najtrudniejsza do przecięcia, sił brakuje, ręka boli, a ostatnie druciki są najbardziej oporne, ale w końcu udaje się. Wsiadam na rower i odjeżdżam. Kurtyna.
........................................................
Dzisiaj.
Zdjęcia ze spaceru, nie z jazdy rowerem, ale chyba się liczą?

Koniec jazdy mistrza prostej © yurek55

Koty na Granicznej w Zalesiu © yurek55

Towarzyszka spacerów © yurek55
w te... minus 1°C
...i wewte plus 14°C
- DST 42.21km
- Czas 02:02
- VAVG 20.76km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 marca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Nieoczekiwanie wypadł mi wyjazd do Piaseczna, ale że dziś wracałem wcześniej, jeszcze za dnia, więc wybrałem tę samą drogę co rano.
Dzięki temu mogłem w Dawidach na koniki popatrzeć.

Korral nieopodal lotniska © yurek55
Koń jaki jest, każdy widzi © yurek55
Końskie zaloty © yurek55
Mały, włochaty i smutny © yurek55

Korral nieopodal lotniska © yurek55

Koń jaki jest, każdy widzi © yurek55

Końskie zaloty © yurek55

Mały, włochaty i smutny © yurek55
droga tam... minus 3°C
... i z powrotem plus 8°C
- DST 42.88km
- Czas 02:01
- VAVG 21.26km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2015
Kategoria <50, BAJABONGO!, Sobotnio
Baja-bongo, pitu-pitu...
Jak się nie chce jeździć, to nawet taka pogoda jak dziś, nie pomoże.

Uwaga drzewo! - (dotyczy rowerzystów) © yurek55

Remont wiaduktu - kontynuacja © yurek55

Plac bez Zamku © yurek55

Dziura po "Sezamie" © yurek55

„Tu zaszła zmiana w scenach mojego widzenia” © yurek55

II linia metra "Świętokrzyska" © yurek55

Uwaga drzewo! - (dotyczy rowerzystów) © yurek55

Remont wiaduktu - kontynuacja © yurek55

Plac bez Zamku © yurek55

Dziura po "Sezamie" © yurek55

„Tu zaszła zmiana w scenach mojego widzenia” © yurek55

II linia metra "Świętokrzyska" © yurek55
- DST 27.00km
- Czas 01:25
- VAVG 19.06km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2015
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Powrót jeszcze za dnia, więc pojechałem przez Las Kabacki na Ursynów.
tam
-2°C
z powrotem
8°C
- DST 44.00km
- Czas 02:04
- VAVG 21.29km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 marca 2015
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Dziś powrót najkrótszą drogą. Temperatura rano 2°C, wieczorem 8°C
- DST 38.77km
- Czas 01:53
- VAVG 20.59km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 marca 2015
50 długości basenu
Niedziela, 15 marca 2015
Kategoria przed śniadaniem, 50-100
Sprawdzenie licznika
Tak jak wczoraj zapowiedziałem, dzis pojechałem sprawdzić dokładność wskazań nowego licznika rowerowego z Lidla. Na drodze z Pogroszewa do Pilaszkowa (i dalej też, oczywiście), w zeszłym roku wiodła trasa wyścigu kolarskiego i co kilometr napisana jest na jezdni odległość do mety. To nawet lepsze i wygodniejsze niż słupki kilometrowe. Okazało się, że obwód koła wpisałem idealnie, chociaż nie posiłkowałem się żadnymi gotowymi tabelami, tylko zastosowałem metodę kolejnych przybliżeń, aż doszedłem do wielkości 2258. Tak wpisałem w poprzednim liczniku i przeniosłem do tego, ale chciałem sprawdzić, czy tak samo pokazuje. Jak widać, wszystko się zgadza.

Sprawdzanie licznika - stan 24,835 km © yurek55

Sprawdzanie licznika - 25,835km . Jest bardzo OK! © yurek55
W Pilaszkowie skręciłem na Zaborów i tam nieco się zdziwiłem pustką przed kościołem. Żadnych samochodów, żadnych wiernych
- co jest, myślę sobie? Tak mnie to zaintrygowało, że aż w domu sprawdziłem - okazało się, że nie ma Mszy Św. o dziewiątej, tylko co dwie godziny. A że akurat dzwony dzwoniły, to sprawdziłem godzinę - była 9:30, więc nie dziwne, że nikogo nie było.

Ufundowała Szkoła Powszechna w Zaborowie na X-lecie odzyskania niepodległości w 1928 roku © yurek55

Kościół w Zaborowie © yurek55
W powrotnej drodze na styku miejscowości Zielonki Parcele i Koczargi, wydawało mi się, że widziałem Hipcię jadącą z przeciwka. Ale głowy nie dam. Zbyt krótko ją widziałem i nigdy nie spotkałem jej osobiście. No i jechała sama, bez Hipka, więc nie wiem.

Sprawdzanie licznika - stan 24,835 km © yurek55

Sprawdzanie licznika - 25,835km . Jest bardzo OK! © yurek55
W Pilaszkowie skręciłem na Zaborów i tam nieco się zdziwiłem pustką przed kościołem. Żadnych samochodów, żadnych wiernych
- co jest, myślę sobie? Tak mnie to zaintrygowało, że aż w domu sprawdziłem - okazało się, że nie ma Mszy Św. o dziewiątej, tylko co dwie godziny. A że akurat dzwony dzwoniły, to sprawdziłem godzinę - była 9:30, więc nie dziwne, że nikogo nie było.

Ufundowała Szkoła Powszechna w Zaborowie na X-lecie odzyskania niepodległości w 1928 roku © yurek55

Kościół w Zaborowie © yurek55
W powrotnej drodze na styku miejscowości Zielonki Parcele i Koczargi, wydawało mi się, że widziałem Hipcię jadącą z przeciwka. Ale głowy nie dam. Zbyt krótko ją widziałem i nigdy nie spotkałem jej osobiście. No i jechała sama, bez Hipka, więc nie wiem.
- DST 55.00km
- Czas 02:35
- VAVG 21.29km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Deszcz i problemy z GPS
Pomimo włączonego GPS-a telefon nie odnalazł satelitów i endomondo nie narysowało trasy. Potem próbowałem Locusa i Navime, przedtem zresetowawszy telefon - i też bez efektu. Już chciałem zwalić winę na Putina posądzając go o zestrzelenie, bądź zablokowanie satelitów nawigacyjnych, ale w domu, w końcu udało mi się odblokować GPS-a i jutro już powinno być dobrze.
Wczoraj założyłem nowy licznik kupiony w Lidlu i chciałem sprawdzić jego wskazania, ale z powodu braku wskazań Endomondo, nie miałem z czym porównać. Jutro pojadę na zachód, gdzie na trasie "małego" Tour de Pologne z zeszłego roku, zostały na szosie wymalowane kilometry, to sobie dokładnie go dokładnie ustawię. Wprawdzie wprowadziłem obwód koła taki sam jak w poprzednim liczniku, ale sprawdzić trzeba.
Dziś pierwszy raz założyłem spodnie przeciwdeszczowe i neoprenowe ochraniacze na buty. Obie te części rowerowej garderoby bardzo dobrze zdały egzamin. W dwóch parach długich spodni było mi wprawdzie nieco za ciepło, ale na tak krótkiej trasie, to nie problem. Natomiast ochraniacze doskonale chronią nie tylko przed wodą, ale i przed zimnem. Myślę, że nawet kilkanaście stopni mrozu w nich niestraszne. Szkoda, że dopiero teraz na to wpadłem, gdy już zima się skończyła...

Budowa w Wieruchowie monitorowana pod względem BHP © yurek55
Dystans wpisany ręcznie na podstawie wskazań z licznika gdy wyłączyłem endo.
Wczoraj założyłem nowy licznik kupiony w Lidlu i chciałem sprawdzić jego wskazania, ale z powodu braku wskazań Endomondo, nie miałem z czym porównać. Jutro pojadę na zachód, gdzie na trasie "małego" Tour de Pologne z zeszłego roku, zostały na szosie wymalowane kilometry, to sobie dokładnie go dokładnie ustawię. Wprawdzie wprowadziłem obwód koła taki sam jak w poprzednim liczniku, ale sprawdzić trzeba.
Dziś pierwszy raz założyłem spodnie przeciwdeszczowe i neoprenowe ochraniacze na buty. Obie te części rowerowej garderoby bardzo dobrze zdały egzamin. W dwóch parach długich spodni było mi wprawdzie nieco za ciepło, ale na tak krótkiej trasie, to nie problem. Natomiast ochraniacze doskonale chronią nie tylko przed wodą, ale i przed zimnem. Myślę, że nawet kilkanaście stopni mrozu w nich niestraszne. Szkoda, że dopiero teraz na to wpadłem, gdy już zima się skończyła...

Budowa w Wieruchowie monitorowana pod względem BHP © yurek55
Dystans wpisany ręcznie na podstawie wskazań z licznika gdy wyłączyłem endo.
- DST 37.76km
- Czas 01:55
- VAVG 19.70km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 marca 2015
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Nie przypuszczałem, że rano na lokalnych drogach prowadzących do Warszawy, ruch jak na Marszałkowskiej. Byłem trochę zawalidrogą, bo samochody - na szczęście nieliczne - jadące od Warszawy, nie bardzo miały jak mnie wyprzedzać. Dystans niemal idealnie taki sam w obie w strony, ale czas rano miałem o 10 minut lepszy.
Temperatura wieczorna, rano było mniej
Temperatura wieczorna, rano było mniej
- DST 42.23km
- Czas 02:10
- VAVG 19.49km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















