Wtorek, 14 kwietnia 2015
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Nieplanowany, plus nieco Wrocławia
Od soboty przebywałem w pięknej stolicy Dolnego Śląska poznając jej wspaniałe zabytki i współczesne atrakcje. Nawet mieliśmy w planach skorzystać z rowerów miejskich, ale tam jeszcze system wypożyczalni nie wystartował. Po tych trzech dniach męczących wędrówek, połączonych z wchodzeniem na wieże widokowe (78 metrów - 299 stromych, kręconych schodów) i kładki pokutnic (45 metrów - 243 stopnie), miałem szczery zamiar oddać się dziś słodkiemu lenistwu. Potem jednak okazało się, że mogę spełnić dobry uczynek, a przy okazji przejechać się rowerem, więc bez żalu porzuciłem myśl o odpoczywaniu. Początkowo miałem zamiar tylko na Ursynów do córki pojechać, zawieźć odebraną na ulicy Suwak (nomen-omen ciekawa nazwa) książkę, ale w trakcie zmieniłem zdanie. Z Ursynowa pojechałem przez Las Kabacki do Piaseczna, do Decathlonu, kupić piłki tenisowe, ale tym razem trochę dłuższą drogą, przez Józefosław i Mysiadło. Do domu wróciłem już stałą trasą, tylko nieco przedłużoną, bo w Dawidach, zamiast jechać wzdłuż lotniska, skierowałem się do Alei Krakowskiej.
Wiatr znowu dość silny, raz pomagał, raz przeszkadzał - jak to jest w naturze wiatru, nie ma co wspominać.

Las Kabacki wiosną © yurek55

Zarys ddr na Mleczarskiej w Piasecznie © yurek55

Nowy mural na Ochocie © yurek55
A tu w gratisie kilka widoczków z Wrocławia z zapytaniem: Jaka to góra, na prawo od Sky Tower w oddali?

Widok z wieży na wieżę Sky Tower © yurek55

Taka tam panorama Wrocławia © yurek55

Widok z kładki pokutnic © yurek55

Widok z wieży na kładkę pokutnic © yurek55
Piękne miasto ten Wrocław.
Wiatr znowu dość silny, raz pomagał, raz przeszkadzał - jak to jest w naturze wiatru, nie ma co wspominać.

Las Kabacki wiosną © yurek55

Zarys ddr na Mleczarskiej w Piasecznie © yurek55

Nowy mural na Ochocie © yurek55
A tu w gratisie kilka widoczków z Wrocławia z zapytaniem: Jaka to góra, na prawo od Sky Tower w oddali?

Widok z wieży na wieżę Sky Tower © yurek55

Taka tam panorama Wrocławia © yurek55

Widok z kładki pokutnic © yurek55

Widok z wieży na kładkę pokutnic © yurek55
Piękne miasto ten Wrocław.
- DST 50.00km
- Teren 2.00km
- Czas 02:29
- VAVG 20.13km/h
- VMAX 25.90km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 kwietnia 2015
Kategoria <50
Po mieście
Nic specjalnego.
- DST 27.66km
- Czas 01:18
- VAVG 21.28km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 kwietnia 2015
Kategoria > 100
Seta i galareta
Pojechałem odwiedzić brata, a że jazda Radzymińską, to dla rowerzysty wątpliwa atrakcja, wybrałem inną drogę. Wprawdzie na tę wylotówkę i tak w końcu wjechałem, ale zrobiłem to dopiero w Markach.
Zawsze to parę kilometrów spokoju więcej. Tymczasem jeszcze w Warszawie, ujrzałem dumnie powiewającą flagę na pomniku Maszt Wolności w dość - przyznacie - zaskakującym sąsiedztwie.

Biało-czerwony McDonald's i StatOil © yurek55
Nie może tez zabraknąć tradycyjnej fotki z Mostu Gdańskiego

Most Gdański © yurek55
Na Białołęce, która kiedyś nazywała się Osada Targowa Grodzisk, z zaskoczeniem, jak zwykle -:), odkryłem ten kościółek.
Najstarszy drewniany kościół warszawski © yurek55
Dzwonnica ze Św. Nepomucenem © yurek55
Kapliczka z Maryją © yurek55
"Kościół został wybudowany prawdopodobnie w roku 1543 z fundacji królowej Bony i pewnego bogatego szlachcica, który w tym miejscu miał pustelnię, gdzie pokutował za hulaszcze życie."
Więcej na stronie stronie
A w Markach takie oto deklaracje wypisują na murach kibice Legii

Marki zawsze z Legią! © yurek55
W Radzyminie, czyli niemal u celu wycieczki, zacząłem żałować, że nie sprawdziłem wcześniej, czy zastanę w domu gospodarzy. Nie zabrałem ze sobą nic do jedzenia, a na głodniaka ciężko się jedzie. Postanowiłem się zatrzymać i zadzwonić - przy okazji kolejny przydrożny symboliczny nagrobek.

Nie zdążyli na przejeździe © yurek55
I tu mogę już przejść, do wyjaśnienia dwuznacznego nieco tytułu. Galaretę ze świńskich nóżek pałaszowałem już w dziesięć minut po wykonanym telefonie, potem pasztet normalny, pasztet z królika, baba wielkanocna, sernik z czekoladą, kawa, ufffff.... Już nie musiałem się martwić, że nie zrobię sety, bo głód mnie zmorzy.:) Po godzinnym odpoczynku, pogwarkach i opowieściach wyruszyłem w dalszą drogę.
Rządza w Starych Załubicach © yurek55
Nad Zalew Zegrzyński prowadzi stamtąd spokojna i mało ruchliwa droga, którą dojechałem do samego Nieporętu. Tam spędziłem nieco czasu kręcąc się po terenie przystani, gdzie kilkanaście lat temu stawiałem pierwsze kroki w windsurfingu. Wtedy wszyscy deskarze z Warszawy tam jeździli, ale było to miejsce słabo zagospodarowane, właściwie dzikie. Miało za to tę zaletę, że było za darmo. Nawet za parking się nie płaciło. Teraz jest wypas, bajery, czartery, restauracje, slipownia z dźwigiem, tankowanie łodzi, szkoły, kursy, kluby, itd, itp.

Bosmanat © yurek55

Baza windsurfingowa © yurek55

Weź prysznic © yurek55
Na tym jachcie jest napisane "Bez uprawnień". Czyli można go wyczarterować i sobie popłynąć gdzie chcę? Dziwne trochę.

Jachty w Nieporęcie © yurek55

Yacht Klub Polski © yurek55
A tu uderzyło mnie nazewnictwo tych łódek. Widać w szkole "Trawers" są ludzie z fantazją.

Tantniś Krzyżowiaczek i Pryszczarek Pędziorkojad © yurek55
W końcu uznałem, że wystarczy tego leniuchowania i czas ruszać do domu. Zdjąłem kurtkę, podwinąłem rękawy i ruszyłem w kierunku Legionowa.

Jeszcze pusto na wodzie © yurek55
Po dojechaniu do Jabłonny postanowiłem do Warszawy jechać nad Wisłą.To zdecydowanie lepszy wariant dla podróżowania rowerem, niż jazda ruchliwą, trzypasmową Modlińską.

Alejka parkowa Pałac w Jabłonnie © yurek55

Droga, nie na Ostrołękę, na Tarchomin © yurek55

Fotka z mostu © yurek55
Na moście wiedziałem już dobrze, że jak pojadę Marymoncką do domu, to do setki zabraknie. Wybrałem więc drogę do Huty z myślą, że potem skręcę na Izabelin jak będzie trzeba, albo do Babic pojadę, czy nawet do Macierzysza. Zależy co licznik mi pokaże.
Na bramie i ogrodzeniu Huty Warszawa nadal wisi stała ekspozycja fotogramów z księdzem Jerzym. Można też dostrzec wkomponowane w bramę wjazdową oryginalne logo Huty z syrenką, stylizowanym kołem zębatym, trzema kominami i literami H W

Brama Huty © yurek55

Ekspozycja Nasz kapelan ksiądz Jerzy Popiełuszko © yurek55

Kawał historii © yurek55

Pogrzeb ks. Jerzego © yurek55
Przy Hucie miałem osiemdziesiąt kilometrów przejechane, ruszyłem więc w kierunku Izabelina, a potem, jak widać po poniższym zdjęciu, nie musiałem dojeżdżać do Babic, ani nigdzie dalej. Do domu dotarłem przez Osiedle Groty, Powstańców, Połczyńską i Prymasa.
Ale wcześniej w tunelu wyprzedził mnie "na gazetę" młody rowerzysta, naprawdę poczułem muśnięcie jak mnie mijał. Tam jest ciemno, przede mną szedł człowiek, więc aby go minąć z bezpiecznym zapasem, nie jechałem przy prawej krawędzi wyznaczonej drogi rowerowej. Zwróciłem na światłach młodemu koledze uwagę, że dystans jednego metra przy wyprzedzaniu, to nie tylko dla samochodów. Stwierdził, że powinienem trzymać swój tor jazdy. No cóż... Rozjechaliśmy się bez uzyskania konsensusu.

Brzozy na Decowskiego © yurek55

Biało-czerwony McDonald's i StatOil © yurek55
Nie może tez zabraknąć tradycyjnej fotki z Mostu Gdańskiego

Most Gdański © yurek55
Na Białołęce, która kiedyś nazywała się Osada Targowa Grodzisk, z zaskoczeniem, jak zwykle -:), odkryłem ten kościółek.

Najstarszy drewniany kościół warszawski © yurek55

Dzwonnica ze Św. Nepomucenem © yurek55

Kapliczka z Maryją © yurek55
"Kościół został wybudowany prawdopodobnie w roku 1543 z fundacji królowej Bony i pewnego bogatego szlachcica, który w tym miejscu miał pustelnię, gdzie pokutował za hulaszcze życie."
Więcej na stronie stronie
A w Markach takie oto deklaracje wypisują na murach kibice Legii

Marki zawsze z Legią! © yurek55
W Radzyminie, czyli niemal u celu wycieczki, zacząłem żałować, że nie sprawdziłem wcześniej, czy zastanę w domu gospodarzy. Nie zabrałem ze sobą nic do jedzenia, a na głodniaka ciężko się jedzie. Postanowiłem się zatrzymać i zadzwonić - przy okazji kolejny przydrożny symboliczny nagrobek.

Nie zdążyli na przejeździe © yurek55
I tu mogę już przejść, do wyjaśnienia dwuznacznego nieco tytułu. Galaretę ze świńskich nóżek pałaszowałem już w dziesięć minut po wykonanym telefonie, potem pasztet normalny, pasztet z królika, baba wielkanocna, sernik z czekoladą, kawa, ufffff.... Już nie musiałem się martwić, że nie zrobię sety, bo głód mnie zmorzy.:) Po godzinnym odpoczynku, pogwarkach i opowieściach wyruszyłem w dalszą drogę.

Rządza w Starych Załubicach © yurek55
Nad Zalew Zegrzyński prowadzi stamtąd spokojna i mało ruchliwa droga, którą dojechałem do samego Nieporętu. Tam spędziłem nieco czasu kręcąc się po terenie przystani, gdzie kilkanaście lat temu stawiałem pierwsze kroki w windsurfingu. Wtedy wszyscy deskarze z Warszawy tam jeździli, ale było to miejsce słabo zagospodarowane, właściwie dzikie. Miało za to tę zaletę, że było za darmo. Nawet za parking się nie płaciło. Teraz jest wypas, bajery, czartery, restauracje, slipownia z dźwigiem, tankowanie łodzi, szkoły, kursy, kluby, itd, itp.

Bosmanat © yurek55

Baza windsurfingowa © yurek55

Weź prysznic © yurek55
Na tym jachcie jest napisane "Bez uprawnień". Czyli można go wyczarterować i sobie popłynąć gdzie chcę? Dziwne trochę.

Jachty w Nieporęcie © yurek55

Yacht Klub Polski © yurek55
A tu uderzyło mnie nazewnictwo tych łódek. Widać w szkole "Trawers" są ludzie z fantazją.

Tantniś Krzyżowiaczek i Pryszczarek Pędziorkojad © yurek55
W końcu uznałem, że wystarczy tego leniuchowania i czas ruszać do domu. Zdjąłem kurtkę, podwinąłem rękawy i ruszyłem w kierunku Legionowa.

Jeszcze pusto na wodzie © yurek55
Po dojechaniu do Jabłonny postanowiłem do Warszawy jechać nad Wisłą.To zdecydowanie lepszy wariant dla podróżowania rowerem, niż jazda ruchliwą, trzypasmową Modlińską.

Alejka parkowa Pałac w Jabłonnie © yurek55

Droga, nie na Ostrołękę, na Tarchomin © yurek55

Fotka z mostu © yurek55
Na moście wiedziałem już dobrze, że jak pojadę Marymoncką do domu, to do setki zabraknie. Wybrałem więc drogę do Huty z myślą, że potem skręcę na Izabelin jak będzie trzeba, albo do Babic pojadę, czy nawet do Macierzysza. Zależy co licznik mi pokaże.
Na bramie i ogrodzeniu Huty Warszawa nadal wisi stała ekspozycja fotogramów z księdzem Jerzym. Można też dostrzec wkomponowane w bramę wjazdową oryginalne logo Huty z syrenką, stylizowanym kołem zębatym, trzema kominami i literami H W

Brama Huty © yurek55

Ekspozycja Nasz kapelan ksiądz Jerzy Popiełuszko © yurek55

Kawał historii © yurek55

Pogrzeb ks. Jerzego © yurek55
Przy Hucie miałem osiemdziesiąt kilometrów przejechane, ruszyłem więc w kierunku Izabelina, a potem, jak widać po poniższym zdjęciu, nie musiałem dojeżdżać do Babic, ani nigdzie dalej. Do domu dotarłem przez Osiedle Groty, Powstańców, Połczyńską i Prymasa.
Ale wcześniej w tunelu wyprzedził mnie "na gazetę" młody rowerzysta, naprawdę poczułem muśnięcie jak mnie mijał. Tam jest ciemno, przede mną szedł człowiek, więc aby go minąć z bezpiecznym zapasem, nie jechałem przy prawej krawędzi wyznaczonej drogi rowerowej. Zwróciłem na światłach młodemu koledze uwagę, że dystans jednego metra przy wyprzedzaniu, to nie tylko dla samochodów. Stwierdził, że powinienem trzymać swój tor jazdy. No cóż... Rozjechaliśmy się bez uzyskania konsensusu.

Brzozy na Decowskiego © yurek55
- DST 103.00km
- Teren 6.00km
- Czas 04:55
- VAVG 20.95km/h
- VMAX 33.90km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 kwietnia 2015
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Z Piaseczna do Gassów
Nie bardzo mi się chce jeździć, ale pretekst jakim było zawiezienie zostawionej czapki do Piaseczna, przyjąłem z dużym zadowoleniem. Czyli nie jest ze mną tak źle, bo okazało się, że jazda nadal sprawia mi przyjemność. Początek drogi do Piaseczna dziś nie Żwirki i Wigury, a Aleją Krakowską, bo chciałem zahaczyć o serwis aparatów fotograficznych na Sabały. W sumie chciałem tylko o coś spytać, ale nie pamiętałem modelu tego aparatu i pan nie mógł mi nic powiedzieć. Obiecałem, że przyjadę z aparatem, to wtedy będzie można rozmawiać konkretnie.
Dojazd rowerem do wiaduktu nad S2 w Dawidach po deszczach staje się bardzo utrudniony, naprawdę wolałem jak to błoto było podmarznięte. Na całe szczęście jest to bardzo krótki odcinek, ale trzeba się nogami podpierać gdzieniegdzie i to nie jest fajne. U córki posiedziałem chwilę, pogadaliśmy, zobaczyłem najnowszy nabytek, kota rasy selkirk rex, (kot, jak kot) - i pojechałem nad Wisłę do Gassów. Skręciłem najpierw na Żabieniec żeby nieco urozmaicić drogę, a w Chylicach wróciłem na starą trasę i Chyliczkowską dojechałem do Konstancina i przez Obory do celu podróży. Na przystani promowej królują wędkarze, a czy w tym roku prom będzie pływał - nie wiadomo. Chwilkę posiedziałem, popatrzyłem na Wisłę, posiliłem się bananem i wybrałem się w drogę powrotną. Do Mostu Siekierkowskiego juz mi się jechać nie chciało, wolałem jechać przez Wilanów, ale summa summarum i tak znalazłem się koło Elekrociepłowni i Augustówką dotarłem do Powsińskiej i dalej do Sobieskiego i do domu.
Pogoda dziś była jakaś dziwna. Niby było prawie 10 stopni, ale zimny wiatr skutecznie ją obniżał. Na szczęście byłem odpowiednio ubrany i nic nie psuło mi czystej przyjemności z jazdy.

Kościół Św. Jadwigi Królowej w Żabieńcu © yurek55

Gassy, przystań promowa © yurek55

Ulubiona trasa treningowa warszawskich szosowców © yurek55

Kominy dymią © yurek55

Kościół Św. Jadwigi Królowej w Żabieńcu © yurek55

Gassy, przystań promowa © yurek55

Ulubiona trasa treningowa warszawskich szosowców © yurek55

Kominy dymią © yurek55
- DST 69.69km
- Teren 3.00km
- Czas 03:34
- VAVG 19.54km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 kwietnia 2015
Kategoria Bez wyjazdu
1500 metrów - basen
Zamiast na rowerze - bo pogoda pod psem, a nawet pod dwoma - spędziłem miło i pożytecznie czas na pobliskiej pływalni. W końcu Wielkanoc idzie, trzeba się wreszcie domyć po zimie, prawda? Czas najwyższy. Mało ludzi wpadło na ten sam pomysł i dzięki temu miałem tor tylko dla siebie.
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Zaskakująca statystyka
W natłoku przedświątecznej krzątaniny wygospodarowałem trochę czasu i pojechałem. Zamiary miałem dalekosiężne, to znaczy na jakieś 40 - 50 kilometrów, ale wyszło inaczej. Najpierw wydało mi się, że za lekko jestem ubrany, a jak po kilku kilometrach przyzwyczaiłem się do temperatury, wysiadło endomondo. To znaczy, nie tyle aplikacja, co telefon chyba trochę zgłupiał i jak musiałem sprawdzić na nim pocztę, to zakończył działanie aplikacji. Moim zdaniem ona powinna działać w tle, ale może zły przycisk nacisnąłem? Nie wiem.
W każdym razie potraktowałem to jako znak, żeby wracać do domu, bo tak naprawdę, to nie chciało mi się jeździć - i taka jest bolesna prawda. Wydaje się, że ubiegłoroczny dystans 12 213 km, to było apogeum moich możliwości.
Ale że bikestats pozwala nam na robienie różnych porównań, sprawdziłem jak to było w ubiegłym roku. I co się okazuje? Ku swemu niekłamanemu zaskoczeniu odkryłem, że w pierwszym kwartale tego roku przejechałem o 27,5 km więcej, niż w 2014 roku.
Dziwne.
Trasa w jedną stronę na ulicę Górczewską, po odbiór obcinaczy do kocich pazurów.
W każdym razie potraktowałem to jako znak, żeby wracać do domu, bo tak naprawdę, to nie chciało mi się jeździć - i taka jest bolesna prawda. Wydaje się, że ubiegłoroczny dystans 12 213 km, to było apogeum moich możliwości.
Ale że bikestats pozwala nam na robienie różnych porównań, sprawdziłem jak to było w ubiegłym roku. I co się okazuje? Ku swemu niekłamanemu zaskoczeniu odkryłem, że w pierwszym kwartale tego roku przejechałem o 27,5 km więcej, niż w 2014 roku.
Dziwne.
Trasa w jedną stronę na ulicę Górczewską, po odbiór obcinaczy do kocich pazurów.
- DST 11.60km
- Czas 00:39
- VAVG 17.85km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 marca 2015
Kategoria <50, przed śniadaniem
Po bezdrożach Trasy AK
Dziś postanowiłem przejechać się po po mieście, przypomnieć sobie jak Warszawa wygląda. Przy okazji, ponieważ mój nowy licznik zapamiętuje maksymalną prędkość, chciałem zobaczyć ile wykręcę na Agrykoli. Udało mi sie rozpędzić do 45.8km/h, czyli tyle, ile większość jeżdżących osiąga na płaskim. Po przejechaniu na drugą stronę Wisły sprawdziłem, co dzieje sie na Moście Łazienkowskim. Jak widać nie dzieje się nic.

Most Łazienkowski © yurek55
Ale na Pragę już metro dojeżdża.
Metro przy Dworcu Wileńskim © yurek55
Jagielońska 55 © yurek55
Czas mi się kończył i postanowiłem Mostem Grota wracać, a przy okazji sprawdzić, jak tam postępy przy pracach drogowych. Nie był to zbyt dobry pomysł, początek wprawdzie obiecujący, ale potem było już tylko gorzej. A ostatni kawałek do Broniewskiego, to nawet pod prąd musiałem jechać.
Elektrociepłownia Żerań © yurek55
Most Grota © yurek55
Zakończenie drogi rowerowej © yurek55
Wzdłuż Trasy Toruńskiej © yurek55
A tu był ślad, że ktoś rower prowadził, to i ja poszedłem. Ale to był ślepy zaułek, niestety.
Ślepy zaułek © yurek55
Dopiero od Broniewskiego mogłem normalnie jechać i jakoś zdążyłem na czas. A na koniec endomondo mi się wyłączyło i ślad na mapie się nie zamknął.

Most Łazienkowski © yurek55
Ale na Pragę już metro dojeżdża.

Metro przy Dworcu Wileńskim © yurek55

Jagielońska 55 © yurek55
Czas mi się kończył i postanowiłem Mostem Grota wracać, a przy okazji sprawdzić, jak tam postępy przy pracach drogowych. Nie był to zbyt dobry pomysł, początek wprawdzie obiecujący, ale potem było już tylko gorzej. A ostatni kawałek do Broniewskiego, to nawet pod prąd musiałem jechać.

Elektrociepłownia Żerań © yurek55

Most Grota © yurek55

Zakończenie drogi rowerowej © yurek55

Wzdłuż Trasy Toruńskiej © yurek55
A tu był ślad, że ktoś rower prowadził, to i ja poszedłem. Ale to był ślepy zaułek, niestety.

Ślepy zaułek © yurek55
Dopiero od Broniewskiego mogłem normalnie jechać i jakoś zdążyłem na czas. A na koniec endomondo mi się wyłączyło i ślad na mapie się nie zamknął.
- DST 37.79km
- Czas 01:59
- VAVG 19.05km/h
- VMAX 45.80km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 marca 2015
Kategoria całe NIC
Do fryzjera
Miałem zamiar poranek spędzić inaczej, ale wyszło, jak wyszło. Obudziłem się zbyt wcześnie i uznałem, że to nieludzka pora na jeżdżenie. Wybrałem książkę. A potem pojechałem zrealizować to, co wczoraj się nie udało. I tyle na dziś.
- DST 3.00km
- Czas 00:10
- VAVG 18.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 marca 2015
Kategoria <50
Basen i dwie wycieczki, jedna deszczowa
Postanowiłem dziś najpierw popływać, a dopiero potem zrobić sobie jakąś krótką wycieczkę po mieście. Na basenie pomimo niezbyt sprzyjających warunków wykonałem założoną normę 60 długości i dopiero koło południa wyszedłem na rower. Zamierzałem się ostrzyc, ale w dwóch zakładach zostałem odprawiony z kwitkiem, a że byłem na Ursynowie to pomyślałem, że skoro mam więcej czasu, to wrócę przez Konstancin. Jednak gdy przypadkowo spojrzałem w niebo i zobaczyłem nadciągające czarne chmury natychmiast zmieniłem zdanie. Ubrany byłem całkiem jak w lato, krótki rękaw, krótkie spodnie i na 16 stopni to strój wystarczający, ale nie na deszcz! Wracałem do domu popędzany kroplami lekkiego deszczu i w ostatniej chwili zdążyłem do domu. Miałem szczęście tym razem, bo zaraz po deszczu ochłodziło się tak bardzo, że w tym stroju bym chyba zamarzł.
Drugi raz pojechałem po obiedzie, ale już ubrany stosownie do pogody. Kurtka przydała się bardzo, bo tym razem miałem mniej szczęścia i ostatnie piętnaście minut jechałem w strugach deszczu. Dobrze, że tylko tyle.
Druga wycieczka
Drugi raz pojechałem po obiedzie, ale już ubrany stosownie do pogody. Kurtka przydała się bardzo, bo tym razem miałem mniej szczęścia i ostatnie piętnaście minut jechałem w strugach deszczu. Dobrze, że tylko tyle.
Druga wycieczka
- DST 49.00km
- Czas 02:24
- VAVG 20.42km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 marca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna i z powrotem
Stała trasa, w obie strony tą samą drogą przez wioski.
- DST 42.24km
- Czas 02:02
- VAVG 20.77km/h
- VMAX 32.90km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















