Wtorek, 24 marca 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Krótka historyjka o zagubionym kluczu
Wczoraj.
Taka sytuacja. Zapinam rower pod sklepem, wchodzę, robię szybkie zakupy, wychodzę. Chcę odpiąć rower i nie mogę znaleźć klucza. Im dłużej szukam - tym bardziej go nie ma. Wracam na piechotę (na szczęście niedaleko), biorę jakiś cienki brzeszczot, wracam i zaczynam piłować. Po chwili brzeszczot pęka, jest trudniej, ale nie mam wyjścia - piłuję dalej. Po drugiej chwili pęka jeszcze raz, teraz do piłowania został mi ułomek długości paczki papierosów. Zaczynam rozumieć, co czują więźniowie próbujący przepiłować kraty przemyconą piłką. Tylko ja nie mam tyle czasu co oni. Ludzie przyglądają mi się uważnie, niektórzy pytają, czy to mój rower, tylko patrzeć, jak podjedzie policja. Co bardziej dociekliwym tłumaczę, że gdybym był złodziejem to zapewne miałbym lepszy sprzęt, niż połamany na kawałki brzeszczot. Końcówka linki jest najtrudniejsza do przecięcia, sił brakuje, ręka boli, a ostatnie druciki są najbardziej oporne, ale w końcu udaje się. Wsiadam na rower i odjeżdżam. Kurtyna.
Zdjęcia ze spaceru, nie z jazdy rowerem, ale chyba się liczą?

Koniec jazdy mistrza prostej © yurek55

Koty na Granicznej w Zalesiu © yurek55

Towarzyszka spacerów © yurek55
Taka sytuacja. Zapinam rower pod sklepem, wchodzę, robię szybkie zakupy, wychodzę. Chcę odpiąć rower i nie mogę znaleźć klucza. Im dłużej szukam - tym bardziej go nie ma. Wracam na piechotę (na szczęście niedaleko), biorę jakiś cienki brzeszczot, wracam i zaczynam piłować. Po chwili brzeszczot pęka, jest trudniej, ale nie mam wyjścia - piłuję dalej. Po drugiej chwili pęka jeszcze raz, teraz do piłowania został mi ułomek długości paczki papierosów. Zaczynam rozumieć, co czują więźniowie próbujący przepiłować kraty przemyconą piłką. Tylko ja nie mam tyle czasu co oni. Ludzie przyglądają mi się uważnie, niektórzy pytają, czy to mój rower, tylko patrzeć, jak podjedzie policja. Co bardziej dociekliwym tłumaczę, że gdybym był złodziejem to zapewne miałbym lepszy sprzęt, niż połamany na kawałki brzeszczot. Końcówka linki jest najtrudniejsza do przecięcia, sił brakuje, ręka boli, a ostatnie druciki są najbardziej oporne, ale w końcu udaje się. Wsiadam na rower i odjeżdżam. Kurtyna.
........................................................
Dzisiaj.
Zdjęcia ze spaceru, nie z jazdy rowerem, ale chyba się liczą?

Koniec jazdy mistrza prostej © yurek55

Koty na Granicznej w Zalesiu © yurek55

Towarzyszka spacerów © yurek55
w te... minus 1°C
...i wewte plus 14°C
- DST 42.21km
- Czas 02:02
- VAVG 20.76km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
W skrajnych przypadkach można wezwać darmową wypożyczalnię nożyc hydraulicznych - tel. nr 998 ;)))
mors - 22:25 środa, 25 marca 2015 | linkuj
Ja tam mojej podkowy nawet bym nie próbowała przeciąć - w domu mam 2 zapasowe kluczyki.
Na końcu tej historyjki myślałam, że kluczyk się odnajdzie :) Katana1978 - 15:13 środa, 25 marca 2015 | linkuj
Na końcu tej historyjki myślałam, że kluczyk się odnajdzie :) Katana1978 - 15:13 środa, 25 marca 2015 | linkuj
Dziecię podejrzanie podobne do Cię. ;)
Z jakością zapinań jak widać nie ma co przedobrzać. ;)
Też kiedyś piłowałem (własne) pod sklepem, ludzie łypali, ale żaden się nie odezwał, ciekawe, jak można wytłumaczyć tę różnicę...
Ostatnio rzadko używam zapinania, żeby się nie zużywało. ;) Jak ma się rowery takiej "klasy" jak moje, to se można na to pozwolić... mors - 22:33 wtorek, 24 marca 2015 | linkuj
Komentuj
Z jakością zapinań jak widać nie ma co przedobrzać. ;)
Też kiedyś piłowałem (własne) pod sklepem, ludzie łypali, ale żaden się nie odezwał, ciekawe, jak można wytłumaczyć tę różnicę...
Ostatnio rzadko używam zapinania, żeby się nie zużywało. ;) Jak ma się rowery takiej "klasy" jak moje, to se można na to pozwolić... mors - 22:33 wtorek, 24 marca 2015 | linkuj