Wtorek, 10 marca 2015
Kategoria > 100
Setki jedna za drugą
Wczorajsza setka poprawiła mi na tyle samopoczucie, że dziś postanowiłem iść za ciosem i trzasnąć kolejną. Pogoda, że trudno sobie lepszą wymarzyć, a prognozy na najbliższe dni przewidują pogorszenie, więc trzeba było to wykorzystać. Do tego w środę i czwartek czekają mnie zajęcia w Piasecznie, to kilometrów dużo nie najeżdżę - tyle, co wte i nazad. Postanowiłem zatem pojechać do Kampinosu, przejechać przez Puszczę, przeciąć drogę na Leszno i przez wsie i przysiółki dotrzeć do gdańskiej siódemki, ją też przeciąć i spokojną i pustą drogą pojechać od Czosnowa do Łomianek. Liczyłem, że powinno wyjść sto kilometrów, bo już kiedyś tak jechałem. Zmodyfikowałem jedynie początek, bo wystartowałem na południe, a potem na zachód dojechałem trasą poznańską aż do Ożarowa. Widocznie brakowało mi ruchu, hałasu i podmuchów mijających mnie z dużą prędkością zestawów z przyczepami. Tam już jednak skręciłem na stary szlak zachodni i bocznymi, pustymi drogami dojechałem do Kampinosu. Wcześniej zatrzymałem się w Pilaszkowie, bo już kiedyś zaintrygowało mnie będące tam muzeum. Wtedy nie miałem czasu, a dziś postanowiłem zaspokoić ciekawość. Muzeum to zaiste przedziwne. Nazywa się Muzeum Dworu Polskiego, ale nie to mnie zdumiało. Otóż czynne jest ono od kwietnia do października, a zwiedzać je można tylko w niedzielę i tylko o godzinie dwunastej, albo o piętnastej. Zorganizowane grupy, po wcześniejszym umówieniu, mogą zwiedzać w innych terminach. Ale zresztą może ma to sens? Bo ilu jest chętnych w ciągu roku i w takim miejscu, na zwiedzanie? Poczytałem trochę informacji o tym miejscu na bramie muzeum (Pilaszków ma udokumentowane 650 lat historii, a dwór w Pilaszkowie słynął przed wojną z hodowli bydła rasy holenderskiej) i pojechałem dalej. Ponieważ zdjęć tam nie zrobiłem, kawałek dalej cyknąłem skrzyżowanie Nowowiejskiej z Piękną. W Warszawie te ulice choć tak blisko siebie, to jednak się nie krzyżują.

Róg Pięknej i Nowowiejskiej © yurek55
Jeszcze zanim dotarłem do Kampinosu chciałem utrwalić godzinę i sądziłem, że, gdzie jak gdzie, ale na takim wielkim kościele jest zegar. Nawet nadłożyłem kilkaset metrów i jeszcze objechałem dookoła, ale niestety nie było.
Kościół bez zegara © yurek55
Jak już dotarłem do Kampinosu zrobiłem sobie krótką przerwę na posiłek i picie. Bardzo dobrze siedziało się na słoneczku w parku, ale że na liczniku było dopiero 52 kilometry, a do domu co najmniej drugie tyle, trzeba było ruszyć tyłek i jechać.
Kampinoski park miejski © yurek55
Ulica Partyzantów wiedzie w dół i za kilka minut jestem już w Puszczy Kampinoskiej. Przede mną 12 kilometrów jazdy wśród drzew i puszczańskich przysiółków, z czego tylko trzy twardą i równą drogą gruntową, reszta to asfalt. Na tym odcinku drogi, rzuciło mi się w oczy nadzwyczaj duże skupisko wszelkiego rodzaju kapliczek i krzyży. Myślę, że było ich co najmniej dwadzieścia, jeśli nie więcej. Następnym razem zatrzymam się przy każdej i zrobię zdjęcie - będę miał kolejny cel do zrealizowania. Dziś tylko jedna, z ogrodzeniem w kształcie różańca.
III wizyta Ojca Świętego 1987 rok © yurek55
W Łomiankach zdecydowałem żeby pojechać ten ostatni odcinek ulicą Pułkową, a nie, jak zawsze, przez park na Młocinach. Trochę chciałem sobie przyspieszyć, bo już czułem zmęczenie i nogi nie chciały szybko kręcić. A taka jazda drogą wjazdową do miasta, zawsze działa na mnie dopingująco - mimowolnie zwiększam prędkość, by jak najszybciej ją opuścić. Potem, już w Warszawie, wyjątkowo cieszyłem się, gdy stawałem na skrzyżowaniach. Zawsze to okazja do odpoczynku. Gdy już byłem pod domem, na ulicznym termometrze była temperatura 18,9°C, ale to chyba niemożliwe. Ja jechałem z podwiniętymi rękawami w koszulce i kurtce, rozpięty i nie było mi jakoś upiornie gorąco.
A z wiosennych akcentów, widziałem dziś dwa motyle: cytrynka i rusałkę pawik, kilkanaście rozjechanych żab w puszczy i poczułem kilka owadów na twarzy. To znaczy, że już przyszła, tak?

Róg Pięknej i Nowowiejskiej © yurek55
Jeszcze zanim dotarłem do Kampinosu chciałem utrwalić godzinę i sądziłem, że, gdzie jak gdzie, ale na takim wielkim kościele jest zegar. Nawet nadłożyłem kilkaset metrów i jeszcze objechałem dookoła, ale niestety nie było.

Kościół bez zegara © yurek55
Jak już dotarłem do Kampinosu zrobiłem sobie krótką przerwę na posiłek i picie. Bardzo dobrze siedziało się na słoneczku w parku, ale że na liczniku było dopiero 52 kilometry, a do domu co najmniej drugie tyle, trzeba było ruszyć tyłek i jechać.

Kampinoski park miejski © yurek55
Ulica Partyzantów wiedzie w dół i za kilka minut jestem już w Puszczy Kampinoskiej. Przede mną 12 kilometrów jazdy wśród drzew i puszczańskich przysiółków, z czego tylko trzy twardą i równą drogą gruntową, reszta to asfalt. Na tym odcinku drogi, rzuciło mi się w oczy nadzwyczaj duże skupisko wszelkiego rodzaju kapliczek i krzyży. Myślę, że było ich co najmniej dwadzieścia, jeśli nie więcej. Następnym razem zatrzymam się przy każdej i zrobię zdjęcie - będę miał kolejny cel do zrealizowania. Dziś tylko jedna, z ogrodzeniem w kształcie różańca.

III wizyta Ojca Świętego 1987 rok © yurek55
W Łomiankach zdecydowałem żeby pojechać ten ostatni odcinek ulicą Pułkową, a nie, jak zawsze, przez park na Młocinach. Trochę chciałem sobie przyspieszyć, bo już czułem zmęczenie i nogi nie chciały szybko kręcić. A taka jazda drogą wjazdową do miasta, zawsze działa na mnie dopingująco - mimowolnie zwiększam prędkość, by jak najszybciej ją opuścić. Potem, już w Warszawie, wyjątkowo cieszyłem się, gdy stawałem na skrzyżowaniach. Zawsze to okazja do odpoczynku. Gdy już byłem pod domem, na ulicznym termometrze była temperatura 18,9°C, ale to chyba niemożliwe. Ja jechałem z podwiniętymi rękawami w koszulce i kurtce, rozpięty i nie było mi jakoś upiornie gorąco.
A z wiosennych akcentów, widziałem dziś dwa motyle: cytrynka i rusałkę pawik, kilkanaście rozjechanych żab w puszczy i poczułem kilka owadów na twarzy. To znaczy, że już przyszła, tak?
- DST 110.12km
- Teren 3.00km
- Czas 05:30
- VAVG 20.02km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2015
Kategoria > 100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Trzecia setka
Miałem małego "moralniaka", że wczoraj odpuściłem rower i dziś w ramach rekompensaty i pokuty za lenistwo, postanowiłem trzasnąć "setkę". Okazja była dobra, bo trafiał mi się kurs do Otwocka, a wcześniej do Piaseczna. Wyliczyłem sobie w pamięci, że powinno na styk wystarczyć, a jak nie, to miałem wariant awaryjny. Wiedząc dokładnie, ile jest kilometrów od Mostu Siekierkowskiego, mogłem pojechać dalej i wrócić do domu innym mostem, o kilka kilometrów wydłużając trasę. Wszystko oczywiście po to, by pod domem nie dokręcać, bo mogłoby mi nie wystarczyć samozaparcia.
Jak widać po dystansie, plan udało się zrealizować w stu procentach.
Natomiast jeśli o samą jazdę chodzi, to wspomnę jedynie, że pierwszy raz jechałem do Góry Kalwarii od strony Gassów i na początku miałem trudności z wybraniem odpowiedniej drogi. Kawałek nawet musiałem podprowadzić rower przez pole, ale szybko odnalazłem właściwy szlak i dojechałem bez problemu. W Górze, najkrótsza droga do mostu na Wiśle to słynna ulica Świętego Antoniego, którą podjechać nie dałem rady, wracając
w październiku ub. roku z Krzyśkiem z Czerska. Dziś na obu hamulcach pokonałem ją jadąc w dół i to nie przekraczając 5km/h, w trosce o całość roweru i moich kości. Most na Wiśle i droga krajowa "50", jaka jest, każdy wie. Na szczęście znam już drogę przez Glinki i zaraz za wiaduktem kolejowym skręciłem w lewo i znowu mogłem jechać cichymi i spokojnymi drogami przez wioski. W Otwocku żeby trafić tutaj, musiałem włączyć nawigację w mapach google i prowadzony głosem dojechałem na miejsce. Niestety prawdopodobnie aplikacja endomondo nie lubi się z google maps, bo zastrajkowała. Dobrze, że choć przed zamknięciem zapisała przejechaną trasę. Zauważyłem to pod szpitalem wyłączając nawigację, stąd wiem, że do przejazdu z endo trzeba dodać 4,5 km, bo tyle nawigacja mi do celu pokazywała. W domu udało mi się połączyć oba treningi w jeden (endo ma taką opcję) i na załączonej mapce jest zamknięta pętla, z niewielką przerwą w Otwocku, a nie dwie trasy.

Droga 868: prosto-Gassy, w prawo-Słomczyn © yurek55
Wisła w Gassach © yurek55
Początek drogi z Gassów do Góry Kalwarii © yurek55
Potem jest trochę gruntu © yurek55
Ulica Świętego Antoniego w Górze Kalwarii © yurek55
Ulica Świętego Antoniego w Górze Kalwarii © yurek55
W tym kościele w Górze Kalwarii dzwony biją z taśmy. Albo z płyty? © yurek55
Na moście w Górze Kalwarii © yurek55
Wisła wszędy jednaka © yurek55
A tu już lokalna droga - Kępa Okrzewska © yurek55

Wykonał: J. Przysowa w 1948 na zlecenie fundatorów-ludności Otwocka Wielkiego © yurek55

"Jezu w Ogrójcu cierpiący nad duszą gdy się znajdzie na rozdrożu lub w rozterce Zmiłuj się" © yurek55

"Weyrzyjże na imię a zmiłuy się nademną według prawa tych którzy miłują imie Twoje" Ps.CXIX © yurek55

"Boże pobłogosław pracę rolnika" Fundator J. Baracz 20 VIII 1937r © yurek55

Fotka z mostu być musi. Warszawa, Wisła, M. Siekierkowski © yurek55

Droga 868: prosto-Gassy, w prawo-Słomczyn © yurek55

Wisła w Gassach © yurek55

Początek drogi z Gassów do Góry Kalwarii © yurek55

Potem jest trochę gruntu © yurek55

Ulica Świętego Antoniego w Górze Kalwarii © yurek55

Ulica Świętego Antoniego w Górze Kalwarii © yurek55

W tym kościele w Górze Kalwarii dzwony biją z taśmy. Albo z płyty? © yurek55

Na moście w Górze Kalwarii © yurek55

Wisła wszędy jednaka © yurek55

A tu już lokalna droga - Kępa Okrzewska © yurek55

Wykonał: J. Przysowa w 1948 na zlecenie fundatorów-ludności Otwocka Wielkiego © yurek55

"Jezu w Ogrójcu cierpiący nad duszą gdy się znajdzie na rozdrożu lub w rozterce Zmiłuj się" © yurek55

"Weyrzyjże na imię a zmiłuy się nademną według prawa tych którzy miłują imie Twoje" Ps.CXIX © yurek55

"Boże pobłogosław pracę rolnika" Fundator J. Baracz 20 VIII 1937r © yurek55

Fotka z mostu być musi. Warszawa, Wisła, M. Siekierkowski © yurek55
- DST 102.21km
- Teren 5.00km
- Czas 05:27
- VAVG 18.75km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Z reklamówką na kierownicy
Na Ostródzkiej jest sklep, który miał być w soboty nieczynny. W tym sklepie moja córka kupiła coś dla swojego dziecka, a ja zostałem poproszony o odebranie. Pojechałem zwiadowczo, zobaczyć gdzie to jest i okazało się, że jest otwarty. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak wejść i odebrać zamówienie. A potem niestety, z reklamówką na kierownicy, jechałem jak chłop po zakupach w gieesie. Wstyd jak beret, nie? Wiem...

Remont wiaduktu przy Cm. Powązkowskim rozpoczęty © yurek55
Na moście w Warszawie © yurek55
Dzielnica Bródno © yurek55
Kanał Bródnowski © yurek55
Warszawa, Bródno-Podgrodzie ul. Ostródzka róg Tokarzy © yurek55
Kokoszka na Bródnie © yurek55
Gdzie jest SEZAM?! Tu było tu stało © yurek55
Dziura po SEZAMIE, widok od strony kawiarni Hortex, a potem pierwszego McDonald'sa w Polsce. Przykry widok...

Remont wiaduktu przy Cm. Powązkowskim rozpoczęty © yurek55

Na moście w Warszawie © yurek55

Dzielnica Bródno © yurek55

Kanał Bródnowski © yurek55

Warszawa, Bródno-Podgrodzie ul. Ostródzka róg Tokarzy © yurek55

Kokoszka na Bródnie © yurek55

Gdzie jest SEZAM?! Tu było tu stało © yurek55
Dziura po SEZAMIE, widok od strony kawiarni Hortex, a potem pierwszego McDonald'sa w Polsce. Przykry widok...
- DST 44.71km
- Czas 02:08
- VAVG 20.96km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Tłumiki na Harfowej
Poranne słońce nad Warszawą przyjemnie mnie nastroiło i postanowiłem zrobić sobie jakąś dalsza wycieczkę. Nie wykluczałem nawet "setki". Jednak gdy tylko wyszedłem z domu, już wiedziałem, że z moich planów nici. Moja niezachwiana, aczkolwiek niczym nie podbudowana pewność, nadejścia na stałe wiosennych temperatur, kazała mi ubrać się bardzo lekko. Po kilku minutach jazdy wiedziałem już, że daleko nigdzie nie pojadę. Zimny zachodni wiatr, swobodnie przewiewał letnią kurtkę przeciwdeszczową, a koszulka kolarska, nawet z długim rękawem, też nie chroni wystarczająco przed utratą ciepła. Oczywiście zawracanie do domu w celu przebrania się, nie wchodziło w grę - jak wszyscy wiedzą, przynosi to nieszczęście. Postanowiłem pojechać początek pod wiatr, a potem zobaczyć co dalej. Okazało się, że nie jest aż tak tragicznie zimno, niemniej wizja ciepłego domku i prognozowane opady śniegu, o których sobie przypomniałem, rozmiękczyły moją silną wolę i już w Macierzyszu zarządziłem odwrót. Przez wiadukt na Gerdziejewskiego wróciłem do Ursusa i przez Włochy, dojechałem do pracy córki, oddałem jej przesyłkę i raźno popedałowałem do domu.

Tenis w polu © yurek55
...nie mylić z "tenis w porcie". #grapółsłówek
Na zdjęciu poniżej jeden z najstarszych warsztatów samochodowych na Ochocie, specjalizujący się w tłumikach. Myślę, że byli jedni z najlepszych w Warszawie, zawsze stała tam kolejka samochodów, głownie taksówek. W dawniejszych latach chronicznego niedoboru wszystkiego, potrafili pospawać, połatać, niemal każdy, najbardziej dziurawy tłumik. Właściciel, nie tak jak dzisiejsi "biznesmeni", sam zakasywał rękawy i najtrudniejsze przypadki sam brał w swoje ręce. Jego żona pilnowała kolejki i kasy. Dziś trochę powspominaliśmy stare dzieje, bo akurat na przyczepkę ładowali resztki wyposażenia, do przeprowadzki na nowe miejsce. Pomimo, że oboje po siedemdziesiątce, bez prowadzenia warsztatu, bez pracy, nie wyobrażają sobie życia. To już taki typ ludzi, których bezczynność szybko wpędza do grobu. Zdrowia życzę Panie Szefie i szczęścia na nowym miejscu!
PS. To nie ten facet z telefonem na zdjęciu. Właściciel ZAWSZE chodził w fartuchu, dziś zresztą też.

Wyprowadzka po pięćdziesięciu latach © yurek55
A po powrocie do domu sprawdziłem warunki pogodowe. Rychło w czas...

Warunki meteo © yurek55

Tenis w polu © yurek55
...nie mylić z "tenis w porcie". #grapółsłówek
Na zdjęciu poniżej jeden z najstarszych warsztatów samochodowych na Ochocie, specjalizujący się w tłumikach. Myślę, że byli jedni z najlepszych w Warszawie, zawsze stała tam kolejka samochodów, głownie taksówek. W dawniejszych latach chronicznego niedoboru wszystkiego, potrafili pospawać, połatać, niemal każdy, najbardziej dziurawy tłumik. Właściciel, nie tak jak dzisiejsi "biznesmeni", sam zakasywał rękawy i najtrudniejsze przypadki sam brał w swoje ręce. Jego żona pilnowała kolejki i kasy. Dziś trochę powspominaliśmy stare dzieje, bo akurat na przyczepkę ładowali resztki wyposażenia, do przeprowadzki na nowe miejsce. Pomimo, że oboje po siedemdziesiątce, bez prowadzenia warsztatu, bez pracy, nie wyobrażają sobie życia. To już taki typ ludzi, których bezczynność szybko wpędza do grobu. Zdrowia życzę Panie Szefie i szczęścia na nowym miejscu!
PS. To nie ten facet z telefonem na zdjęciu. Właściciel ZAWSZE chodził w fartuchu, dziś zresztą też.

Wyprowadzka po pięćdziesięciu latach © yurek55
A po powrocie do domu sprawdziłem warunki pogodowe. Rychło w czas...

Warunki meteo © yurek55
- DST 33.27km
- Czas 01:55
- VAVG 17.36km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 marca 2015
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Truskaw przed śniadaniem
Trasa podobna do tej z ubiegłej niedzieli, a że nieco wcześniej wyjechałem, mogłem zrobić trochę więcej kilometrów.
Jak widać na kościelnym zegarze, w Borzęcinie byłem wcześniej o czterdzieści minut. Leśne trzy kilometry z Mariewa do Truskawia musiałem pokonać bardzo powoli, bo droga tak wybita przez samochody, że można wszystkie plomby z zębów pogubić. Reszta trasy standardowa. Pogoda bezwietrzna, temperatura też w porządku: jak wyjeżdżałem było 2°C, jak wracałem 5°C.

Kościół w Borzęcinie © yurek55

Pętla autobusu 729 - Mariew © yurek55

Droga Mariew - Truskaw © yurek55

Tu w latach 1575-1764 obrano 10 królów Polski © yurek55

Warsaw Spire z innej strony © yurek55

Kościół w Borzęcinie © yurek55

Pętla autobusu 729 - Mariew © yurek55

Droga Mariew - Truskaw © yurek55

Tu w latach 1575-1764 obrano 10 królów Polski © yurek55

Warsaw Spire z innej strony © yurek55
- DST 53.44km
- Teren 3.00km
- Czas 02:28
- VAVG 21.66km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 lutego 2015
Kategoria 50-100, kurierowo, Piaseczno/Ursynów
Sałatka jarzynowa
Dziś wypadło mi pojeździć po Warszawie i poczułem się prawie jak kurier rowerowy. No, może tylko jak na kuriera za wolno jeżdżę, nie mam ostrego koła i zwalniam przed czerwonymi światłami. A nawet czasami całkiem staję i czekam na zielone. No i kurier nie jechałby na Ursynów i do Piaseczna, przez Włochy, Bemowo i Żoliborz... A ja właśnie tam zawoziłem przesyłkę - niespodziankę dla moich córek. Były to pojemniki z sałatką jarzynową, która obie uwielbiają, a robić nie bardzo mają czas.
Zdjęcia mogłem robić dopiero po wykonaniu zadania, czyli w drodze powrotnej.

Powód jeszcze większych korków na Puławskiej w Piasecznie © yurek55

Dojazd do wiaduktu nad POW © yurek55

Wiadukt nad POW © yurek55

Ten skrót dla samochodów już nie istnieje © yurek55

Najgorszy fragment © yurek55

Rastafariańska flaga na działkach © yurek55

Sezon prawie, prawie © yurek55
Zdjęcia mogłem robić dopiero po wykonaniu zadania, czyli w drodze powrotnej.

Powód jeszcze większych korków na Puławskiej w Piasecznie © yurek55

Dojazd do wiaduktu nad POW © yurek55

Wiadukt nad POW © yurek55

Ten skrót dla samochodów już nie istnieje © yurek55

Najgorszy fragment © yurek55

Rastafariańska flaga na działkach © yurek55

Sezon prawie, prawie © yurek55
- DST 68.59km
- Teren 1.00km
- Czas 03:20
- VAVG 20.58km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 lutego 2015
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Warszawa-Piaseczno-Warszawa
Powtórka środowej trasy, z tą tylko różnicą, że dziś nie jechałem rano. Powrót nieco wcześniejszy i z lekkim wydłużeniem trasy przez Ursynów. Niestety wsiadłem na rower bezpośrednio po obiedzie i końcówka powrotnej drogi była bardzo trudna. Ból żołądka powodował krótki i płytki oddech, co podczas jazdy bardzo przeszkadza. Myślałem, że nie dojadę. Ale w domu wystarczyło położyć się na kilka minut na wznak i wszystko przeszło jak ręką odjął.
- DST 42.25km
- Czas 02:03
- VAVG 20.61km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 lutego 2015
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Warszawa-Piaseczno-Warszawa
Nie bardzo jest co opisywać. Miałem być w Piasecznie przed 7:30, więc wstałem odpowiednio wcześnie i pojechałem. Poranna droga przez Dawidy minęła szybko, łatwo i przyjemnie i u celu znalazłem się przed czasem. Z powrotem wracałem wieczorem i wybrałem oświetlone ulice. Droga przez Puławską trochę krótsza, ale czasowo wychodzi niemal tak samo, jak przez wioski.
- DST 38.85km
- Czas 01:48
- VAVG 21.58km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lutego 2015
Kategoria <50, przed śniadaniem
Szlakiem kościołów na literę B
Przed śniadaniem zrobiłem skrócony wariant trasy przez zachodnie wioski. Pogoda dobra, bez wiatru, na drogach pusto, tylko jeździć. Na nowej drodze rowerowej z Wieruchowa już rusza się kostka, tylko patrzeć jak zacznie wypadać. Ale tak to już u nas jest z akcjami przedwyborczymi.

Wygląda dobrze, ale pozory mylą © yurek55
Do kościoła w Borzęcinie dotarłem w czasie 56 minut i dalej Traktem Królewskim, ale tym razem nie do Lipkowa, tylko skróciłem trasę i wróciłem na drogę przez Zielonki do Babic.

Borzęcin - kościół © yurek55

Babice - kościół © yurek55

Blizne - kościół © yurek55
Ten kościół budują od 2001 roku i jeszcze nie jest ukończony, ale nabożeństwa się odbywają.
I tak to zupełnie niechcący, podczas niedzielnej porannej przejażdżki sfotografowałem trzy kościoły w miejscowościach na literę "B". Gdybym to założył wcześniej, to miałem po drodze jeszcze czwarty na Bemowie, ale go nie sfotografowałem.

Wygląda dobrze, ale pozory mylą © yurek55
Do kościoła w Borzęcinie dotarłem w czasie 56 minut i dalej Traktem Królewskim, ale tym razem nie do Lipkowa, tylko skróciłem trasę i wróciłem na drogę przez Zielonki do Babic.

Borzęcin - kościół © yurek55

Babice - kościół © yurek55

Blizne - kościół © yurek55
Ten kościół budują od 2001 roku i jeszcze nie jest ukończony, ale nabożeństwa się odbywają.
I tak to zupełnie niechcący, podczas niedzielnej porannej przejażdżki sfotografowałem trzy kościoły w miejscowościach na literę "B". Gdybym to założył wcześniej, to miałem po drodze jeszcze czwarty na Bemowie, ale go nie sfotografowałem.
- DST 45.71km
- Czas 02:02
- VAVG 22.48km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Po obu stronach Wisły
Dzisiejsza wycieczka w większej części przebiegła po prawej stronie Wisły, a trasa zatoczyła całkiem fajne, prawie regularne półkole. Jechałem przez Białołękę, Marki - tam był sklep, skąd odbierałem zeszyty dla Hani, Zielonkę, Rembertów i Mostem Siekierkowskim wróciłem na swoją stronę miasta. Jechało się bardzo sympatycznie, za wyjątkiem podjazdu pod Agrykolę, oczywiście. (To był żart) Pokonałem ją spokojnie na przełożeniu 1:4 i z zawrotną prędkością 9 km/h. Tylko dlaczego facet po 60-ce, na dodatek ze sporą nadwagą, tak szybko mnie minął? Pewnie to zasługa roweru... Jak już znalazłem się na górze, usłyszałem głos w megafonie i przypomniałem sobie o rolniczym proteście w stolicy. Podjechałem do nich i dostałem w nagrodę kawałek wiejskiej kiełbasy własnej roboty. Bardzo smacznej.

Falliczny symbol w polu © yurek55

Droga przez ROD Czerniaków © yurek55

Syfilistyczny śmietnik na działkach © yurek55

Syf, malaria i korniki na działkach © yurek55

Pałac na wodzie © yurek55

Wypadek komunikacyjny AD 1683 © yurek55

Pikieta pod URM © yurek55

Rolnicze "zielone miasteczko" © yurek55

Falliczny symbol w polu © yurek55

Droga przez ROD Czerniaków © yurek55

Syfilistyczny śmietnik na działkach © yurek55

Syf, malaria i korniki na działkach © yurek55

Pałac na wodzie © yurek55

Wypadek komunikacyjny AD 1683 © yurek55

Pikieta pod URM © yurek55

Rolnicze "zielone miasteczko" © yurek55
- DST 62.77km
- Czas 03:12
- VAVG 19.62km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















