*Wpis samochodowo - rowerowy*
Rano na ósmą byłem umówiony w warsztacie, więc załadowałem rower do bagażnika i pojechałem. Samochód zostawiłem w rękach mechanika, a sam, po powrocie do domu przystapiłem do wymiany napędu w rowerze. Wczoraj wieczorem niestety mi się to nie udało, bo nijak nie mogłem bez bacika odkręcić kasety. Pamietam, że poprzednio nie miałem z tym najmniejszegoi problemu, kasetę zablokowałem pętlą utworzoną z łańcucha włożonego w rurkę. Teraz, po pierwsze kaseta była mocniej przykręcona, po drugie cienka aluminiowa rurka się wyginała, dałem więc za wygraną. A dziś wszystko poszło jak z płatka. Nie na darmo powstało ludowe porzekadło -"ranek jest mądrzejszy od wieczora". Skorzystałem z następującej prostej rady udzielonej mi na forum: "Stary łańcuch okręcasz wokół stabilnie zamontowanego elementu krajobrazu, np słupa ogrodzeniowego. Resztę zawijasz wokół kasety. Odkręcasz." Tylko zamiast "stabilnie zamontowanego elementu krajobrazu", użyłem skobla od drzwi w mojej piwnicy. :)

Blokowanie kasety © yurek55
Nowy napęd wypróbowałem jadąc nieco okrężnie po odbiór samochodu. Jest OK!
I na koniec dwa epizody z dzisiejszej jazdy. Skrzyżowanie drogi dla rowerów przy stacji paliw Auchan, z prawoskrętem z Górczewskiej do rzeczonej stacji, lub do hipermarketu. Jadę z wiaduktu dośc szybko, przede mna rowerzysta dojeżdża do tego skrzyżowania, samochody stają, ja też wyhamowuję, bo pełną bombą nigdy nie wjeżdżam na takie niepewne skrzyżowania. Rowerzysta przejeżdża, ja jestem metr, dwa za nim i w tym momencie facet puszc za sprzęgło, bo na chwilkę spojrzał na swą towarzyszkę, do której coś mówił. Wydarłem się na pół Woli (szkoda, że rower nie ma klaksonu), skręciłem w lewo i zahamowałem pięć centymetrów od samochodu. Facet też stanął, ale już tylko po to, aby usłyszeć mocno niecenzuralną tyradę pod swoim adresem z moich ust. Gdy wyładowałem emocje, natychmiat poczułem ulgę i spokojnie mogłem pojechać dalej. I jeszcze podbudował mnie starszy pan, też na rowerze, który kazał mi dzwonić po policję, a on będzie świadkiem.
Druga scenka. Jadę drogą dla rowerów ulicą Górczewską, przede mną rowerzysta, z daleka widzę dostawczaka stojącego przy wyjeżdzie ze stacji Nissana za skrzyżowaniem z Prymasa Tysiąclecia. Rowerzysta przede mną przejezdża, ja kilkanaście metrów za nim i widzę, że kierowca nie ruszy, że chce mnie przepuścic, że mnie widzi. Przejeżdżam i słyszę okrzyk z ust pasażerki,skierowany ewidentnie do mnie - "Gratuluję wyobraźni!". O co jej chodziło?
Naprawdę na jezdni takich sytuacji się nie spotyka i dlatego wcale nie cieszą mnie te nowe miejskie inwestycje. Aha! Trzecia sytuacja, choć chronologicznie pierwsza. Jadę Aleją Krakowską, obok droga dla rowerów. Mijam stojącego przed przejściem dla pieszych rowerzystę, który woła "Zapraszamy na ścieżkę!" Kurtyna.

Budowa drogi na Grójeckiej © yurek55
Pierwszy, poranny fragment niezarejestrowany.

Blokowanie kasety © yurek55
Nowy napęd wypróbowałem jadąc nieco okrężnie po odbiór samochodu. Jest OK!
I na koniec dwa epizody z dzisiejszej jazdy. Skrzyżowanie drogi dla rowerów przy stacji paliw Auchan, z prawoskrętem z Górczewskiej do rzeczonej stacji, lub do hipermarketu. Jadę z wiaduktu dośc szybko, przede mna rowerzysta dojeżdża do tego skrzyżowania, samochody stają, ja też wyhamowuję, bo pełną bombą nigdy nie wjeżdżam na takie niepewne skrzyżowania. Rowerzysta przejeżdża, ja jestem metr, dwa za nim i w tym momencie facet puszc za sprzęgło, bo na chwilkę spojrzał na swą towarzyszkę, do której coś mówił. Wydarłem się na pół Woli (szkoda, że rower nie ma klaksonu), skręciłem w lewo i zahamowałem pięć centymetrów od samochodu. Facet też stanął, ale już tylko po to, aby usłyszeć mocno niecenzuralną tyradę pod swoim adresem z moich ust. Gdy wyładowałem emocje, natychmiat poczułem ulgę i spokojnie mogłem pojechać dalej. I jeszcze podbudował mnie starszy pan, też na rowerze, który kazał mi dzwonić po policję, a on będzie świadkiem.
Druga scenka. Jadę drogą dla rowerów ulicą Górczewską, przede mną rowerzysta, z daleka widzę dostawczaka stojącego przy wyjeżdzie ze stacji Nissana za skrzyżowaniem z Prymasa Tysiąclecia. Rowerzysta przede mną przejezdża, ja kilkanaście metrów za nim i widzę, że kierowca nie ruszy, że chce mnie przepuścic, że mnie widzi. Przejeżdżam i słyszę okrzyk z ust pasażerki,skierowany ewidentnie do mnie - "Gratuluję wyobraźni!". O co jej chodziło?
Naprawdę na jezdni takich sytuacji się nie spotyka i dlatego wcale nie cieszą mnie te nowe miejskie inwestycje. Aha! Trzecia sytuacja, choć chronologicznie pierwsza. Jadę Aleją Krakowską, obok droga dla rowerów. Mijam stojącego przed przejściem dla pieszych rowerzystę, który woła "Zapraszamy na ścieżkę!" Kurtyna.

Budowa drogi na Grójeckiej © yurek55
Pierwszy, poranny fragment niezarejestrowany.
- DST 26.00km
- Czas 01:28
- VAVG 17.73km/h
- VMAX 36.20km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Lekki rozruch
Niezbyt wiele jeżdżę ostatnio, bo inne sprawy mają pierwszeństwo - są wakacje i trzeba zapewnić opiekę moim kochanym dziewczynkom. Ponieważ od wczoraj zajmuje się już nimi profesjonalna kadra wychowawców mogłem wsiąść na rower i pozałatwiać trochę spraw na mieście. Ale najpierw, ponieważ bardzo mi tego brakowało wybrałem się przed śniadaniem na basen. Mocno mnie zaskoczyło, że pomimo wczesnej godziny (8:15) na wszystkich torach pływało po kilka osób. Spać nie mogą, czy co? Na moim torze byli na szczęście jacyś mocno ogarnięci pływacko ludkowie, wyprzedzali mnie bezkolizyjnie, nikt nikomu nie przeszkadzał, a ostatnie dwadzieścia basenów przepłynąłem praktycznie sam. Z wody wyszedłem po czterdziestu sześciu minutach, tyle zabrało mi przepłynięcie kraulem dystansu półtora kilometra. To o cztery minuty dłużej od standardowego czasu z ubiegłego roku, cóż..., jak się nie pływa, to tak jest.
Dzisiejszą trasę rowerową wymyśliłem na zasadzie miejsc, gdzie powinienem pojechać, by załatwić sprawy ważne, mniej ważne
i zupełnie nieważne. Do tego oczywiście ślad miał się nie krzyżować i jakoś wygladać. Wszystkie założone miejsca odwiedziłem, sprawy też załatwiłem, tylko z tym śladem nie wyszło. Zapomniałem wyłączyć pauzy...Gdybym umiał, to bym dorysował, a tak, to musi zostać jak jest. Napiszę tylko, że z pod Instytutu Onkologii udałem się przez rezerwat przyrody obok SGGW na Wilanów, odebrałem z virtualbiku nowy napęd, podjechałem pod górę ( a można podjechać w dół?) Belwederską, a zjechałem Kapucyńską do Alei Solidarności. Ostatnim punktem na trasie był warsztat samochodowy , gdzie jutro pozbędę się problemu z filtrem cząstek stałych. Powiem tylko, że na żywo robi o wiele gorsze wrażenie niż jego strona internetowa, zwykła blaszana buda z dwoma podnośnikami w środku. Ale nie należy oceniać po wyglądzie, pozory mylą. Mam ten namiar z polecenia, jesli się nie zawiodę, będę mógł z czystym sumieniem polecać dalej.
A teraz mogę już iść napęd w rowerze wymieniać - przejechałem na nim od września ponad 9100 km. Niby jeszcze nie przeskakuje, ale chcę sobie komfort jazdy poprawić.
Zdjęcia:

Polityk LPR, adwokat, kandydat na senatora © yurek55

Koń, jaki jest, każdy widzi © yurek55

Honorowy Konsulat Republiki Malawi © yurek55

Ambasada Islamskiej Republiki Afganistanu © yurek55
Dzisiejszą trasę rowerową wymyśliłem na zasadzie miejsc, gdzie powinienem pojechać, by załatwić sprawy ważne, mniej ważne
i zupełnie nieważne. Do tego oczywiście ślad miał się nie krzyżować i jakoś wygladać. Wszystkie założone miejsca odwiedziłem, sprawy też załatwiłem, tylko z tym śladem nie wyszło. Zapomniałem wyłączyć pauzy...Gdybym umiał, to bym dorysował, a tak, to musi zostać jak jest. Napiszę tylko, że z pod Instytutu Onkologii udałem się przez rezerwat przyrody obok SGGW na Wilanów, odebrałem z virtualbiku nowy napęd, podjechałem pod górę ( a można podjechać w dół?) Belwederską, a zjechałem Kapucyńską do Alei Solidarności. Ostatnim punktem na trasie był warsztat samochodowy , gdzie jutro pozbędę się problemu z filtrem cząstek stałych. Powiem tylko, że na żywo robi o wiele gorsze wrażenie niż jego strona internetowa, zwykła blaszana buda z dwoma podnośnikami w środku. Ale nie należy oceniać po wyglądzie, pozory mylą. Mam ten namiar z polecenia, jesli się nie zawiodę, będę mógł z czystym sumieniem polecać dalej.
A teraz mogę już iść napęd w rowerze wymieniać - przejechałem na nim od września ponad 9100 km. Niby jeszcze nie przeskakuje, ale chcę sobie komfort jazdy poprawić.
Zdjęcia:

Polityk LPR, adwokat, kandydat na senatora © yurek55

Koń, jaki jest, każdy widzi © yurek55

Honorowy Konsulat Republiki Malawi © yurek55

Ambasada Islamskiej Republiki Afganistanu © yurek55
- DST 44.39km
- Czas 02:30
- VAVG 17.76km/h
- VMAX 30.70km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lipca 2015
Kategoria 50-100, przed śniadaniem
Wioski zachodnie
Rano pojechałem na zachód trasą Szeligi, Macierzysz, aż do Zaborowa i wróciłem przez Mariew i Truskaw. Nie tak rano jak pokazuje navime, trzeba dodać jedną godzinę.:) Zdjęcia wrzucę jak wrócę z dziłaki.
- DST 61.29km
- Teren 5.00km
- Czas 02:55
- VAVG 21.01km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Kronika upadków rowerowych
Ledwo wyjechałem z domu i już zaliczyłem glebę; to moja rekordowa - 300 metrów od domu! A było tak. Panienka jechała po chodniku ulicą Grójecką, a ja chciałem zdążyć na zielonym przejechać przez przejście dla pieszych. Wydaje mi się, że centralnie trafiłem ją w środek, albo trochę bliżej tyłu, nieważne, grunt, że oboje znaleźliśmy się na chodniku. Z formalnego punktu widzenia, wina ewidentnie obopólna, bo po chodniku jeździć rowerem nie wolno, ale... Po pierwsze, ja byłem z prawej strony, a po drugie, ulicę Częstochowską, którą jechałem, odgradza od Grójeckiej ze dwadzieścia metrów chodnika. Ona się z nią nie łączy po prostu i trudno żeby na ten odcinek schodzić z roweru i prowadzić do przejścia, prawda? Ja dalej chciałem pojechać prawidłowo jezdnią, a panna jechała ewidentnie po chodniku. Tak czy inaczej, łokieć i kolano starte, a do tego pobolewający nadgarstek. Gdyby mnie mocniej rozbolał miałem zamiar wrócić do domu, bo wiem z doświadczenia, że z początku ból jest niewielki i dopiero później zaczyna się jazda, ale poza niewielką opuchlizną mocno mi nie dolegał. To trzecia kolizja w mojej rowerowej karierze, a pierwsza z rowerzystą, a ściślej z rowerzystką. W żadnym z tych przypadków nie mogłem nic zrobić, by uniknąć zderzenia/potrącenia. Pozostałe cztery spektakularne gleby były wyłącznie z mojej winy: dwa razy przeleciałem przez kierownicę po zahamowaniu przednim hamulcem (nie pytajcie dlaczego, pomroczność jasna, chyba?) i dwa razy po próbie wjechania na niski krawężnik pod zbyt ostrym kątem. Raz centaralnie wjechałem w przednie koło samochodu, który patrząc na mnie ruszył z podporządkowanej. Małą prędkość miałem, więc tylko spadłem z siodełka (o ramę nabiałem nie przywaliłem) i łańcuch mi spadł, a koło nawet się nie scentrowalo. I raz pan musnął mi tylne koło wyjeżdżając, a jakże, z podporządkowanej i mocno się zachwiałem, ale udało mi się zachować równowagę. Zimowe gleby będące wynikiem jazdy po żywym lodzie przykrytym cienką warstewką śniegu, nie liczą się w tej statystyce. To zjawisko naturalne i oczywista oczywistość.
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
Jak dotąd, żaden upadek nie spowodował większego uszczerbku na zdrowiu, co najwyżej potłuczenia i obcierki.
A Wy macie policzone swoje rowerowe gleby?
Zdjęcia:

Bulwary wiślane - kolejny niedotrzymany termin (czerwiec 2015) © yurek55

Dwie wieże Św. Floriana na Pradze © yurek55

Arciechów - koniec cywilizacji © yurek55
Do Arciechowa pojechałem z ciekawości, bo mój kolega ma tam działkę i chcialem tę miejscowość zobaczyć. Przejechałem przez tę mała wioskę i asfalt mi sie skończył. Musiałem zawrócić.

Baza windsurfingowa Nieporęt © yurek55

Zalew Zegrzyński © yurek55

Droga Jabłonna - Tarchomin © yurek55
Prom w Gassach widziałem wiele razy, dziś chciałem zobaczyć ten starszy, łączący Łomianki z Tarchominem. Niestety nie udało się, podobno pływa tylko w weekendy, choć rozkład (dwujęzyczny!) mówi co innego.

ZTM Rozkład jazdy(?) promu © yurek55

Dojazd do promu Łomianki - Nowodwory © yurek55

Gdzie jest prom? © yurek55
- DST 93.18km
- Teren 7.00km
- Czas 04:42
- VAVG 19.83km/h
- VMAX 35.30km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 czerwca 2015
Kategoria <50
Niedzielna przejażdżka przedśniadaniowa
Mało jeżdżę ostatnio, kalorię tracę w zupełnie inny sposób, ale dziś wróciłem do swego poorannego, niedzielnego zwyczaju. Kilometrów nie za dużo, średnia też nie powala, ale po ciężkim tygodniu i tak jest dobrze.

Sześć wojskowych instytucji © yurek55

Oto ich nazwy © yurek55

Sześć wojskowych instytucji © yurek55

Oto ich nazwy © yurek55
- DST 30.40km
- Czas 01:38
- VAVG 18.61km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 czerwca 2015
Kategoria <50
Do roboty i nazad
Mam nadzieję, że niedługo skończę.
- DST 26.00km
- Czas 01:19
- VAVG 19.75km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 czerwca 2015
Kategoria <50
Do tyrki i z powrotem
Trzeci dzień mojej mitręgi, drugi raz na rowerze. Dziś wracałem dłuższą drogą, by się zrelaksować po pracy. Rano było tylko 10 stopni.
- DST 27.00km
- Czas 01:24
- VAVG 19.29km/h
- VMAX 36.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 czerwca 2015
Kategoria <50
D-P-D
Nie ma co pisać.

Blaszany Drwal w drodze do Krainy Oz © yurek55

Blaszany Drwal w drodze do Krainy Oz © yurek55
- DST 25.00km
- Czas 01:14
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.20km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 czerwca 2015
Kategoria 50-100
Po nowe gminy - siedem!
Bardzo dawno temu zaplanowałem sobie i narysowałem trasy pod kątem zaliczenia kolejnych gmin. Nastepnie załadowałem je do aplikacji Locus Pro i czekały tam, aż się namyślę. Dziś ten dzień wreszcie przyszedł i wyruszyłem na podbój. Początek trasy aż do Góry Kalwarii standardowo nad Wisłą z krótkim przystankiem w Gassach. Na boisku przygotowania do imprezy wianki na Wisle, strażacy w pełnej gotowości, atmosfera pikniku, tylko ludzi mało, bo jeszcze wczesnie. Tym razem darowałem sobie fotkę promu, ale widziałem, że kursuje i dziś pewno nie będzie miał chwili wytchnienia.

Gassy przygotowania do festynu © yurek55

Będzie się działo! © yurek55

Strażacy zawsze niezawodni © yurek55
Do Góry Kalwarii dotarłem sprawnie i szybko, wyprzedziło mnie tylko ze trzydziestu bikerów na szosach i jedna bikerka na MTB. W końcówce jest wprawdzie jeden trudny podjazd i jeszcze trudniejszy zjazd po kocich łbach ulicą Św. Antoniego, ale dałem radę.

Św. Antoni patron ulicy © yurek55

Gorsza od Agrykoli © yurek55
Zjechałem ostrożnie na obu hamulcach, a za mostem zjechałem w prawo i na przystanku zacząłem rozkminiać w Locusie opcję prowadzenia po wytyczonej trasie. Głowiłem się dość długo, ale rezultat był więcej niż mizerny. Włączyłem opcję "guidance" (cokolwiek to znaczy) i zobaczyłem, że pokazuje moją pozycję względem trasy i to musiało mi wystarczyć. Co jakiś czas stawałem, sprawdzałem gdzie jestem i czy nie zboczyłem z trasy - i dalej w drogę. Najgorsze było, że nie pamiętałem dlaczego w Garwolinie mam nie jechać na Warszawę, tylko pchać się gdzieś dalej. Na liczniku już ponad dziewięćdziesiąt kilometrów przejechane, na zegarku czternasta godzina, więc nie dziwne, że nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zacznę wracać. Na obiad miałem być w domu... W końcu zobaczyłem, że to o gminę Parysew mi chodziło przy rysowaniu trasy i stamtąd droga wiodła już do domu. Ja jednak wyliczyłem sobie z grubsza, że na kołach będę w domu dopiero około osiemnastej i pomimo, że jechało mi się dobrze i nie czułem zmęczenia, postanowiłem wrócić pociągiem. Wprawdzie minąłem już drogowskaz do stacji kolejowej w Parysewie, ale postanowiłem dojechać do miasta i stamtąd wrócić. Nie wiem dlaczego, ale tak. I dobrze zrobiłem, bo pani zapytana pani o pociagi do Warszawy uświadomiła mnie, że stacja owszem jest, ale pociągi sie juz na niej nie zatrzymują. Poradziła mi jechać do Pilawy, co też zrobiłem. Na skrzyżowaniu z drogą krajową Warszawa - Lublin miałem chwilę zawahania, ale odparłem dzielnie pokusę i pojechałem jednak do stacji kolejowej. Biorąc pod uwagę, że na pociąg czekałem 45 minut, jechałem nim 1,5h, to summa summarum zarobiłem niecałą godzinę. Pogoda dobra, rano 16, poten trochę cieplej, deszczyk mizerny w Trąbkach i Hucie Czechy, wiatr lekko pomagający.
Zaliczone gminy: (w kolejności przejeżdżania) Sobienie Jeziory, Wilga, Garwolin, Garwolin (miasto), Borowie, Parysów i Pilawa. tym samym przekroczyłem setkę (101).

Most w Górze Kawalerii :) © yurek55

474 km - tak daleko na płd. jeszcze nie byłem © yurek55

Święty Hubert w Cyganówce © yurek55

Patron myśliwych i leśników © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 2 © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 3 © yurek55

Ranczo Wilkowyje? © yurek55

Stacja Pilawa © yurek55

Pierwsza podróż pociągiem © yurek55

Fotka z mostu z pociągu © yurek55

Gassy przygotowania do festynu © yurek55

Będzie się działo! © yurek55

Strażacy zawsze niezawodni © yurek55
Do Góry Kalwarii dotarłem sprawnie i szybko, wyprzedziło mnie tylko ze trzydziestu bikerów na szosach i jedna bikerka na MTB. W końcówce jest wprawdzie jeden trudny podjazd i jeszcze trudniejszy zjazd po kocich łbach ulicą Św. Antoniego, ale dałem radę.

Św. Antoni patron ulicy © yurek55

Gorsza od Agrykoli © yurek55
Zjechałem ostrożnie na obu hamulcach, a za mostem zjechałem w prawo i na przystanku zacząłem rozkminiać w Locusie opcję prowadzenia po wytyczonej trasie. Głowiłem się dość długo, ale rezultat był więcej niż mizerny. Włączyłem opcję "guidance" (cokolwiek to znaczy) i zobaczyłem, że pokazuje moją pozycję względem trasy i to musiało mi wystarczyć. Co jakiś czas stawałem, sprawdzałem gdzie jestem i czy nie zboczyłem z trasy - i dalej w drogę. Najgorsze było, że nie pamiętałem dlaczego w Garwolinie mam nie jechać na Warszawę, tylko pchać się gdzieś dalej. Na liczniku już ponad dziewięćdziesiąt kilometrów przejechane, na zegarku czternasta godzina, więc nie dziwne, że nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zacznę wracać. Na obiad miałem być w domu... W końcu zobaczyłem, że to o gminę Parysew mi chodziło przy rysowaniu trasy i stamtąd droga wiodła już do domu. Ja jednak wyliczyłem sobie z grubsza, że na kołach będę w domu dopiero około osiemnastej i pomimo, że jechało mi się dobrze i nie czułem zmęczenia, postanowiłem wrócić pociągiem. Wprawdzie minąłem już drogowskaz do stacji kolejowej w Parysewie, ale postanowiłem dojechać do miasta i stamtąd wrócić. Nie wiem dlaczego, ale tak. I dobrze zrobiłem, bo pani zapytana pani o pociagi do Warszawy uświadomiła mnie, że stacja owszem jest, ale pociągi sie juz na niej nie zatrzymują. Poradziła mi jechać do Pilawy, co też zrobiłem. Na skrzyżowaniu z drogą krajową Warszawa - Lublin miałem chwilę zawahania, ale odparłem dzielnie pokusę i pojechałem jednak do stacji kolejowej. Biorąc pod uwagę, że na pociąg czekałem 45 minut, jechałem nim 1,5h, to summa summarum zarobiłem niecałą godzinę. Pogoda dobra, rano 16, poten trochę cieplej, deszczyk mizerny w Trąbkach i Hucie Czechy, wiatr lekko pomagający.
Zaliczone gminy: (w kolejności przejeżdżania) Sobienie Jeziory, Wilga, Garwolin, Garwolin (miasto), Borowie, Parysów i Pilawa. tym samym przekroczyłem setkę (101).

Most w Górze Kawalerii :) © yurek55

474 km - tak daleko na płd. jeszcze nie byłem © yurek55

Święty Hubert w Cyganówce © yurek55

Patron myśliwych i leśników © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 2 © yurek55

Zwierzyniec w Cyganówce 3 © yurek55

Ranczo Wilkowyje? © yurek55

Stacja Pilawa © yurek55

Pierwsza podróż pociągiem © yurek55

Fotka z mostu z pociągu © yurek55
- DST 112.00km
- Teren 6.00km
- Czas 05:19
- VAVG 21.07km/h
- VMAX 41.40km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 czerwca 2015
Kategoria <50
Budynki i budowle - w budowie i odbudowie
Tak mi zaprzątnęła głowę moja przyszłotygodniowa partanina, że dziś dłuższej trasy rowerowej w ogóle nie brałem pod uwagę. Gdy jednak wreszcie w domu skończyłem szykowanie narzędzi uznałem, że warto sie trochę ruszyć i choć kawałek przejechać. Pojechałem do pobliskiego dużego sklepu budowlanego, aby dokupić jeszcze jakieś drobiazgi i zrobić rozeznanie co do późniejszych, grubszych zakupów. Spędziłem tam w sumie dość dużo czasu, ale załatwiłem, co miałem załatwić i mogłem ruszyć dalej. Poniewaz nie miałem celu pojechałem gdzie oczy poniosą i wyszła z tego całkiem zgrabna i regularna pętla. I to własciwie wszystko, co można napisać o tej wycieczce.

Ulica Jana Pawła II róg Grzybowskiej © yurek55

Wieżowiec "Q22" w miejsce Hotelu "Mercure" © yurek55

Wreszcie ruszyła odbudowa © yurek55

Część podziemna Hali Koszyki © yurek55

Zagadka architektoniczna na "Koszykach" © yurek55
Ten niski budynek z czerwonej cegły zawsze był zasłonięty bryłą Hali "Koszyki". Myślę, że tylko oelka może wiedzieć coś więcej o nim. Dlaczego jest tak odsunięty od ulicy, jaki jest jego adres i historia.

Ulica Jana Pawła II róg Grzybowskiej © yurek55

Wieżowiec "Q22" w miejsce Hotelu "Mercure" © yurek55

Wreszcie ruszyła odbudowa © yurek55

Część podziemna Hali Koszyki © yurek55

Zagadka architektoniczna na "Koszykach" © yurek55
Ten niski budynek z czerwonej cegły zawsze był zasłonięty bryłą Hali "Koszyki". Myślę, że tylko oelka może wiedzieć coś więcej o nim. Dlaczego jest tak odsunięty od ulicy, jaki jest jego adres i historia.
- DST 23.00km
- Czas 01:12
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 34.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze





















