Wpisy archiwalne w kategorii
Gassy
Dystans całkowity: | 17213.44 km (w terenie 63.00 km; 0.37%) |
Czas w ruchu: | 828:13 |
Średnia prędkość: | 20.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.40 km/h |
Suma podjazdów: | 21422 m |
Suma kalorii: | 299645 kcal |
Liczba aktywności: | 222 |
Średnio na aktywność: | 77.54 km i 3h 43m |
Więcej statystyk |
Bez historii
Jako że wczoraj pocałowałem klamkę w serwisie Samsunga na Marynarskiej, dziś wybrałem się tam ponownie. Najpierw jednak miałem trochę innych spraw i w rezultacie dopiero koło południa wsiadłem na rower. Na szczęście obezwładniający upał, który tak dawał się nam we znaki, chwilowo zelżał i daje normalnie żyć i normalnie jeździć. W serwisie miło pogawędziłem sobie z paniami i zostawiłem zegarek do diagnozy, a potem ewentualnie naprawy. Bo na przykład w przypadku awarii płyty głównej, nie opłaca się naprawiać - lepiej kupić nowy. Jak sprawdzą co mu jest, będą dzwonić i pytać o decyzję.
Z tego miejsca w Warszawie najlepiej jest jechać na południe, a jak na południe, to wiadomo gdzie. Ulica Wilanowska też wiadomo dokąd prowadzi i tam też po chwili dojechałem. Później serwisówką, robiąca też za ciąg spacerowo - rolkowo - biegowo - rowerowy dojechałem do Powsina. Dziś nie było tam tych wszystkich sportowców więc mogłem jechać, ale zwykle unikam tej drogi jak ognia.
Później opłotkami Konstancina - Jeziorny, czyli przez Bielawę i Mirków, dojechałem do Habdzina, Łęgu i w końcu do Gassów. Nie zajeżdżałem do przystani, zdjęć też nie robiłem, tylko od razu drogą wzdłuż wału zawróciłem w stronę Warszawy. Pojechałem prosto nad Wisłą aż do Tamki, ale coś słabo się podjeżdżało i mój PR z niedzieli pozostał niezagrożony. Segment przejechałem wolniej aż o 20 sekund z siódmym czasem na dziesięć zarejestrowanych przejazdów.
A poniżej jest poniedziałkowy przejazd, ale nie mój - co i tak nie zmniejsza mojego poczucia dumy. :)
Z tego miejsca w Warszawie najlepiej jest jechać na południe, a jak na południe, to wiadomo gdzie. Ulica Wilanowska też wiadomo dokąd prowadzi i tam też po chwili dojechałem. Później serwisówką, robiąca też za ciąg spacerowo - rolkowo - biegowo - rowerowy dojechałem do Powsina. Dziś nie było tam tych wszystkich sportowców więc mogłem jechać, ale zwykle unikam tej drogi jak ognia.
Później opłotkami Konstancina - Jeziorny, czyli przez Bielawę i Mirków, dojechałem do Habdzina, Łęgu i w końcu do Gassów. Nie zajeżdżałem do przystani, zdjęć też nie robiłem, tylko od razu drogą wzdłuż wału zawróciłem w stronę Warszawy. Pojechałem prosto nad Wisłą aż do Tamki, ale coś słabo się podjeżdżało i mój PR z niedzieli pozostał niezagrożony. Segment przejechałem wolniej aż o 20 sekund z siódmym czasem na dziesięć zarejestrowanych przejazdów.
A poniżej jest poniedziałkowy przejazd, ale nie mój - co i tak nie zmniejsza mojego poczucia dumy. :)
- DST 62.44km
- Czas 02:41
- VAVG 23.27km/h
- Temperatura 21.4°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 czerwca 2018
Kategoria 50-100, Gassy, przed śniadaniem
Dwie gorące, w tym jedna przed śniadaniem
Nie mogłem się jakoś rano rozkręcić i zrezygnowałem z jazdy po wsiach, na rzecz jazdy miejskiej i nieco turystycznej. Najpierw zwiedzałem nowooddany odcinek ulicy, będącej przedłużeniem Gagarina, za skrzyżowaniem z Czerniakowską. Na mapie nazywa się ona Aleja Polski Walczącej i docelowo ma się połączyć z wjazdem na Most Siekierkowski. Na razie ma tylko kilkaset metrów.

Później wjechałem na most, a jak most, to i fotka.

Albo dwie.

Jeszcze tylko powoli zapełniające się baseny dawnych Zakładów Odzieżowych "Kora"...

... i kontrola czasu.

Dziwnym trafem zdobyłem kilka PR na Segmentach, w tym jeden szczególnie cenny, bo na podjeździe Tamką. Cenny, bo Katanę wyprzedziłem.;)
........................
Przed obiadem pojechałem oddać samochód do Piaseczna, a rower ze zdjętymi kołami włożyłem do środka. Do domu wróciłem przez Gassy, gdzie ujawniła się jakaś nowa grupa kolarska. :)

Widok ogólny - Gassy.

Na drodze wzdłuż wału znów kilkadziesiąt zaparkowanych samochodów, ale zdjęcia nie robiłem, bo uczepiłem się koła jakiejś pary na rowerach i szkoda mi było przerywać fajnej jazdy.
Rano jechałem wolno, poniżej 20 km/h, na drugiej wycieczce powyżej 23 km/h. We wpisie wutaj wynik uśredniony.
PS. laptop nie wytrzymuje tych temperatur i się wyłącza. Musiałem go do lodówki włożyć żeby ten wpis zrobić.

Później wjechałem na most, a jak most, to i fotka.

Albo dwie.

Jeszcze tylko powoli zapełniające się baseny dawnych Zakładów Odzieżowych "Kora"...

... i kontrola czasu.

Dziwnym trafem zdobyłem kilka PR na Segmentach, w tym jeden szczególnie cenny, bo na podjeździe Tamką. Cenny, bo Katanę wyprzedziłem.;)
........................
Przed obiadem pojechałem oddać samochód do Piaseczna, a rower ze zdjętymi kołami włożyłem do środka. Do domu wróciłem przez Gassy, gdzie ujawniła się jakaś nowa grupa kolarska. :)

Widok ogólny - Gassy.

Na drodze wzdłuż wału znów kilkadziesiąt zaparkowanych samochodów, ale zdjęcia nie robiłem, bo uczepiłem się koła jakiejś pary na rowerach i szkoda mi było przerywać fajnej jazdy.
Rano jechałem wolno, poniżej 20 km/h, na drugiej wycieczce powyżej 23 km/h. We wpisie wutaj wynik uśredniony.
PS. laptop nie wytrzymuje tych temperatur i się wyłącza. Musiałem go do lodówki włożyć żeby ten wpis zrobić.
- DST 68.60km
- Czas 03:07
- VAVG 22.01km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Trójkąt klasycznie
Klasyczny trójkąt Piaseczno - Gassy - Warszawa, z lekką modyfikacją przez Słomczyn i Cieciszew - to ten dzyndzelek na południu. Tak żeby ciut więcej kilometrów wpadło.

Wieś podwarszawska Dawidy Bankowe © yurek55

Kościół Św. Anny w Piasecznie © yurek55

Wytęż wzrok i znajdź prom © yurek55

Terenowy fragment trasy ~ 100 metrów © yurek55

Wieś podwarszawska Dawidy Bankowe © yurek55

Kościół Św. Anny w Piasecznie © yurek55

Wytęż wzrok i znajdź prom © yurek55

Terenowy fragment trasy ~ 100 metrów © yurek55
- DST 68.00km
- Czas 03:08
- VAVG 21.70km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
5 tysięcy!
...kilometrów oczywiście.
Miałem zamiar pojechać gdzieś daleko na zachód, może nawet objechać Puszczę Kampinioską, ale wyszło inaczej i zawróciłem do domu. Na dodatek okazało się, że niepotrzebnie, bo pan od wymiany licznika energii już zrobił swoje i wyszedł. Obeszło się beze mnie. W drugim podejściu wybrałem kierunek południowy i w sumie powieliłem prawie wczorajszą trasę, tylko w wersji skróconej. Przystanki na chłodzenie głowy były w Piasecznie na fontannach i w Gassach na Wiśle. Drugi dzień z rzędu na obrzeżach lotniska w Gassach stoi zaparkowanych kilkanaście, albo i więcej, samochodów. Nigdy przedtem ich tam nie było. Ciekawe co robią ich właściciele, bo na płycie nikogo nie widać, a tylu samolotów, by ich gdzieś przetransportować, to w hangarze by się nie zmieściło.
PS. Chyba muszę na poważnie zacząć szukać licznika rowerowego. Rano przestał pokazywać po trzech kilometrach, a gdy poprawiłem baterię w nadajniku przy widelcu, to na drugiej wycieczce zatrzymał się po 43 kilometrach. Po powrocie do domu zmieniłem baterię na nową (znowu) i niby działa. Tylko jak długo.

Staw w Żabieńcu z innej strony niż wczoraj © yurek55

Prom na Wiśle w Gassach © yurek55
Miałem zamiar pojechać gdzieś daleko na zachód, może nawet objechać Puszczę Kampinioską, ale wyszło inaczej i zawróciłem do domu. Na dodatek okazało się, że niepotrzebnie, bo pan od wymiany licznika energii już zrobił swoje i wyszedł. Obeszło się beze mnie. W drugim podejściu wybrałem kierunek południowy i w sumie powieliłem prawie wczorajszą trasę, tylko w wersji skróconej. Przystanki na chłodzenie głowy były w Piasecznie na fontannach i w Gassach na Wiśle. Drugi dzień z rzędu na obrzeżach lotniska w Gassach stoi zaparkowanych kilkanaście, albo i więcej, samochodów. Nigdy przedtem ich tam nie było. Ciekawe co robią ich właściciele, bo na płycie nikogo nie widać, a tylu samolotów, by ich gdzieś przetransportować, to w hangarze by się nie zmieściło.
PS. Chyba muszę na poważnie zacząć szukać licznika rowerowego. Rano przestał pokazywać po trzech kilometrach, a gdy poprawiłem baterię w nadajniku przy widelcu, to na drugiej wycieczce zatrzymał się po 43 kilometrach. Po powrocie do domu zmieniłem baterię na nową (znowu) i niby działa. Tylko jak długo.

Staw w Żabieńcu z innej strony niż wczoraj © yurek55

Prom na Wiśle w Gassach © yurek55
- DST 113.25km
- Czas 05:05
- VAVG 22.28km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez strefę przyfrontową
Chciałem jakiś większy dystans przejechać i zobaczyć trochę nowych miejsc, więc skorzystałem ze śladu ściągniętego ze Stravy. Wprawdzie nowe tereny obejmowały tylko niewielką część trasy przejazdu, ale w sumie i tak jestem bardzo zadowolony z wycieczki. Jazda niezmiennie sprawia mi coraz większą frajdę..., zaraz, zaraz. Niezmiennie, czy coraz większą? Oksymoron? Mniejsza z tym.
Tytuł wpisu to nawiązanie do kanonady jaka słyszałem przez całe kilometry jazdy. Właściciele sadów maja jakieś urządzenia hukowe do odstraszania szpaków, a na czereśniach pokazują się już owoce. No całkiem jak na strzelnicy wojskowej przy WAT.

Staw w Żabieńcu koło Piaseczna © yurek55

Sanktuarium Matki Boskiej Pieczyskiej w Pieczyskach © yurek55

Znowu czołgi i transportery na znakach © yurek55
;)

"ZACHOWAJ PANIE OD WSZELKIEGO ZŁEGO 1831" - Pęcław © yurek55
Nie zrozumiałem symboliki tego pomnika. Kogo przedstawia figura na cokole? Powinno to być Dzieciątko Jezus, ale dlaczego tak ukazane?

Co autor miał na myśli? © yurek55

468 kilometr Wisły (od ujścia Przemszy) © yurek55

Sady z zamkiem w Czersku w tle © yurek55

Budowa obwodnicy Góry Kalwarii © yurek55
Wyjazd z Czerska

Sklep spożywczy w Cieciszewie, czyli przystanek na trasie © yurek55
Pierwszy raz stanąłem tu na popas i zjadłem drożdżówkę popijając pepsi.

Napis na asfalcie dopinguje zespół Grupetto: - Wszyscy jesteście konie! © yurek55
Na trasie wyścigu Langtour w kilku miejscach widziałem napis "Grupetto", napisany tym kolorem i charakterem pisma. Widać mają wiernych kibiców.

Maja i Gucio coraz wyraźniejsi © yurek55
Tytuł wpisu to nawiązanie do kanonady jaka słyszałem przez całe kilometry jazdy. Właściciele sadów maja jakieś urządzenia hukowe do odstraszania szpaków, a na czereśniach pokazują się już owoce. No całkiem jak na strzelnicy wojskowej przy WAT.

Staw w Żabieńcu koło Piaseczna © yurek55

Sanktuarium Matki Boskiej Pieczyskiej w Pieczyskach © yurek55

Znowu czołgi i transportery na znakach © yurek55
;)

"ZACHOWAJ PANIE OD WSZELKIEGO ZŁEGO 1831" - Pęcław © yurek55
Nie zrozumiałem symboliki tego pomnika. Kogo przedstawia figura na cokole? Powinno to być Dzieciątko Jezus, ale dlaczego tak ukazane?

Co autor miał na myśli? © yurek55

468 kilometr Wisły (od ujścia Przemszy) © yurek55

Sady z zamkiem w Czersku w tle © yurek55

Budowa obwodnicy Góry Kalwarii © yurek55
Wyjazd z Czerska

Sklep spożywczy w Cieciszewie, czyli przystanek na trasie © yurek55
Pierwszy raz stanąłem tu na popas i zjadłem drożdżówkę popijając pepsi.

Napis na asfalcie dopinguje zespół Grupetto: - Wszyscy jesteście konie! © yurek55
Na trasie wyścigu Langtour w kilku miejscach widziałem napis "Grupetto", napisany tym kolorem i charakterem pisma. Widać mają wiernych kibiców.

Maja i Gucio coraz wyraźniejsi © yurek55
- DST 126.00km
- Czas 05:35
- VAVG 22.57km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
20 maja urodzili się...
Tak jak to wczoraj zaplanowałem, zjechałem rano ulicą Korbońskiego łączącą Ursynów z Wilanowem. Jeszcze przez kilka dni będzie zamknięta dla ruchu samochodów i teraz jest atrakcyjnym miejscem na ćwiczenie zjazdów i podjazdów. Nie tylko rowerowych jak się okazuje - dziś na przykład, spotkałem tam kilkunastoosobową grupę zjazdowców na nartorolkach.
Co do samej jazdy to wyjątkowo dobrze mi poszło. Pomimo, że byłem całkiem na czczo i na dodatek bez grama wody, to pobiłem trzynaście rekordów życiowych na segmentach Stravy, w tym tak wartościowe jak Powsin - Gassy i to bez wichury w plecy. Wprawdzie z moim czasem zajmuję 1505 miejsce na 1714 uczestników, ale zapewne w mojej grupie wiekowej ta pozycja jest wyższa. A co do wieku, to dziś data szczególna.
20 maja urodzili się:
...oraz ja!

Jak tu nie jeździć takimi drogami? © yurek55

Przystań Gassy © yurek55

Kontrola czasu - powrót © yurek55
Co do samej jazdy to wyjątkowo dobrze mi poszło. Pomimo, że byłem całkiem na czczo i na dodatek bez grama wody, to pobiłem trzynaście rekordów życiowych na segmentach Stravy, w tym tak wartościowe jak Powsin - Gassy i to bez wichury w plecy. Wprawdzie z moim czasem zajmuję 1505 miejsce na 1714 uczestników, ale zapewne w mojej grupie wiekowej ta pozycja jest wyższa. A co do wieku, to dziś data szczególna.
20 maja urodzili się:
- Honoriusz de Balzac
- Gen. Władysław Sikorski
- Max Euwe - szachista
- Jerzy Fitelberg - kompozytor
- James Stewart - aktor
- Wiliam Hewlett - (ten od Hewlett-Packarda)
- Mosze Dajan - izraelski generał
- Gustaw Herling-Grudziński - pisarz
- Franciszek Macharski - kardynał krakowski
- René Bianchi - kolarz francuski
- Al Bano - ten od Rominy Power
- Cher - aktorka i piosenkarka
- Józef Łuszczek - biegacz narciarski, złoty medalista olimpijski
- Zbigniew Preisner - kompozytor
- Lucélia Santos - ta od Niewolnicy Isaury
- Karol Okrasa - ten co łamie przepisy
- Petr Czech - bramkarz
- Chris Froome - kolarz
- jeszcze kilka dziesiątków innych sławnych ludzi - Wikipedia
...oraz ja!

Jak tu nie jeździć takimi drogami? © yurek55

Przystań Gassy © yurek55

Kontrola czasu - powrót © yurek55
- DST 66.00km
- Czas 02:44
- VAVG 24.15km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa obrazki rodzajowe
Najpierw padał deszcz, potem było mokro, ale przed wieczorem zdecydowałem, że trzeba choć parę kilometrów przejechać. Wybrałem się w stronę Gassów, ale z uwagi na porę zastosowałem wersję skróconą, tylko do mostu na Jeziorce. Wracałem koło Parku w Powsinie i troszkę zdziwił mnie sznur samochodów czekających wzdłuż całej Przekornej od Gąsek, do Drewny. Okazało się, że nowo oddane połączenie Ursynowa i Wilanowa ulicami Korbońskiego/Rosnowskiego jest już na powrót zamknięte. Drogowcy poprawiają usterki...
A teraz dwa obrazki rodzajowe:
Rowerzysta jadący bardzo szybko rowerem po chodniku, pomimo hamulców tarczowych i grubych opon terenowych, nie zdąża wyhamować i uderza w bok samochodu wyjeżdżającego z osiedla. Stoję całkiem blisko, więc słyszę najpierw szuranie zablokowanych kół, potem JEB!, a potem: - Jak kurwa jedziesz! Oglądam się i widzę, że kierowca wystraszony wychodzi z samochodu, a rowerzysta coś tam jeszcze brąchając pod nosem, wsiada na rower i odjeżdża. Słyszę jeszcze tylko jak kierowca mówi: - Dobrze, że panu nic się nie stało. Wina była ewidentnie po stronie rowerzysty, gdyż kierowca włączając się do ruchu patrzy w lewo na jezdnię, a nie w prawo na chodnik, czy przypadkiem pełną bombą nie zbliża się mistrz chodnikowej szybkości. Pewnie po chwili się zreflektował i dlatego tak szybko się zmył. Ciekawe w jakim stanie były drzwi od samochodu...
Obrazek drugi:
Szeroka, asfaltowa alejka, rowerzysta jedzie bardzo powoli po lewej stronie, z prawej jada dwie rowerzystki. Zbliżam się niezbyt szybko i proszę o zrobienie miejsca bym mógł wyprzedzić. Słyszę niezbyt uprzejme: - Nie ma pan dzwonka?! Odpowiadam, że nie lubię dzwonić na ludzi, ani trąbić, jak jadę samochodem.
Zrozumiał? Nie wiem.

Napis pod strzałką LANGTEAM sugeruje jakiś wyścig/zawody/imprezę? Ktoś coś wie?

Widok z okna

Pierwsze zdarzenie miało miejsce przy wyjeździe z tego osiedla
PS. Licznik mi wariuje, raz pokazuje prędkość, później prędkość stoi w miejscu a kilometry się nabijają, potem ani jedno ani drugie. Dziwne objawy. Wyjąłem mu baterie z licznika i transmitera do jutra. Może jak się zresetuje to mu się poprawi. Jak nie, trzeba będzie coś poszukać.
A teraz dwa obrazki rodzajowe:
Rowerzysta jadący bardzo szybko rowerem po chodniku, pomimo hamulców tarczowych i grubych opon terenowych, nie zdąża wyhamować i uderza w bok samochodu wyjeżdżającego z osiedla. Stoję całkiem blisko, więc słyszę najpierw szuranie zablokowanych kół, potem JEB!, a potem: - Jak kurwa jedziesz! Oglądam się i widzę, że kierowca wystraszony wychodzi z samochodu, a rowerzysta coś tam jeszcze brąchając pod nosem, wsiada na rower i odjeżdża. Słyszę jeszcze tylko jak kierowca mówi: - Dobrze, że panu nic się nie stało. Wina była ewidentnie po stronie rowerzysty, gdyż kierowca włączając się do ruchu patrzy w lewo na jezdnię, a nie w prawo na chodnik, czy przypadkiem pełną bombą nie zbliża się mistrz chodnikowej szybkości. Pewnie po chwili się zreflektował i dlatego tak szybko się zmył. Ciekawe w jakim stanie były drzwi od samochodu...
Obrazek drugi:
Szeroka, asfaltowa alejka, rowerzysta jedzie bardzo powoli po lewej stronie, z prawej jada dwie rowerzystki. Zbliżam się niezbyt szybko i proszę o zrobienie miejsca bym mógł wyprzedzić. Słyszę niezbyt uprzejme: - Nie ma pan dzwonka?! Odpowiadam, że nie lubię dzwonić na ludzi, ani trąbić, jak jadę samochodem.
Zrozumiał? Nie wiem.

Napis pod strzałką LANGTEAM sugeruje jakiś wyścig/zawody/imprezę? Ktoś coś wie?

Widok z okna

Pierwsze zdarzenie miało miejsce przy wyjeździe z tego osiedla
PS. Licznik mi wariuje, raz pokazuje prędkość, później prędkość stoi w miejscu a kilometry się nabijają, potem ani jedno ani drugie. Dziwne objawy. Wyjąłem mu baterie z licznika i transmitera do jutra. Może jak się zresetuje to mu się poprawi. Jak nie, trzeba będzie coś poszukać.
- DST 45.40km
- Czas 02:02
- VAVG 22.33km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
W cieniu wiszącego deszczu
Kierunek zachodni chwilowo wychodzi mi bokiem, więc dziś kolej na kierunek południowy. A jak południe, to wiadomo: Dawidy, (Z)gorzała i inne wioski, a w końcu Piaseczno. Tam chwila zawahania, czy Góra Kalwaria, czy Gassy, ale groźba deszczu zadecydowała i wybrałem wariant krótszy i bezpieczniejszy. Już w Warszawie, skoro deszcz nadal nie padał, pociągnąłem wzdłuż Wisły aż do Starego Miasta i tunelem Trasy W-Z, przez miasto do domu. I patrząc na ślad, to klasyczny trójkąt zachował swój kształt i nawet się powiększył.
A deszcz i ulewa dotarły do nas po południu. Spędziłem dzięki niemu upojne dwie i pół godziny w samochodzie i przejechałem pięćdziesiąt kilometrów. Średnia, jak na rowerze.

Początek budowy na Wirażowej przy lotnisku Okęcie © yurek55
Ciekawe co tu powstanie, przy samym płocie lotniska.

Ochłoda głowy i kontrola czasu na rynku w Piasecznie, dochodzi dziesiąta © yurek55

Pomnik w hołdzie powstańcom styczniowym © yurek55
Nawet nie wiedziałem (albo zapomniałem?), że na terenach Republiki Rowerowej jest takie miejsce.

Kiedyś ludzie byli ofiarniejsi?, bardziej zaangażowani? © yurek55
A gdzie są teraźniejsi fundatorzy pomników dawnej chwały?

Droga Gassy-Obórki © yurek55

W drugą stronę Gassy-przystań © yurek55

Most na Jeziorce © yurek55

Pole uprawne we wsi Siekierki © yurek55

Nad Wisłą przy Centrum Nauki Kopernik © yurek55

Wynurzenie alarmowe © yurek55

Kontrola czasu Ochota Ratusz © yurek55
A deszcz i ulewa dotarły do nas po południu. Spędziłem dzięki niemu upojne dwie i pół godziny w samochodzie i przejechałem pięćdziesiąt kilometrów. Średnia, jak na rowerze.

Początek budowy na Wirażowej przy lotnisku Okęcie © yurek55
Ciekawe co tu powstanie, przy samym płocie lotniska.

Ochłoda głowy i kontrola czasu na rynku w Piasecznie, dochodzi dziesiąta © yurek55

Pomnik w hołdzie powstańcom styczniowym © yurek55
Nawet nie wiedziałem (albo zapomniałem?), że na terenach Republiki Rowerowej jest takie miejsce.

Kiedyś ludzie byli ofiarniejsi?, bardziej zaangażowani? © yurek55
A gdzie są teraźniejsi fundatorzy pomników dawnej chwały?

Droga Gassy-Obórki © yurek55

W drugą stronę Gassy-przystań © yurek55

Most na Jeziorce © yurek55

Pole uprawne we wsi Siekierki © yurek55

Nad Wisłą przy Centrum Nauki Kopernik © yurek55

Wynurzenie alarmowe © yurek55

Kontrola czasu Ochota Ratusz © yurek55
- DST 75.70km
- Czas 03:25
- VAVG 22.16km/h
- Temperatura 19.8°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 maja 2018
Kategoria Gassy, przed śniadaniem, 50-100
Dzień konia!
W swoją tradycyjną, niedzielną, przedśniadaniową przejażdżkę wybrałem się, a jakże, do Gassów. Wprawdzie ostatnio był tam ścisk jak na masie krytycznej, ale wiedziałem, że tej porze będzie inaczej. Pierwszy etap, do Piaseczna, pokonałem nie wiem kiedy i skuszony widokiem działających na Rynku wodotrysków, postanowiłem na chwilkę się zatrzymać. Trwały przygotowania do biegowej imprezy z okazji Święta 3 Maja pod nazwą "Konstytucyjna Mila", ale cóż to dla mnie mila? Ja miałem przed sobą dwadzieścia pięć mil. Na wyjeździe do Konstancina dogoniłem na światłach chłopaka na i - bez większych nadziei - siadłem mu na koło. Kiedy po kilkuset metrach nadal się trzymałem uznałem, że trzeba się zapytać czy mu nie przeszkadza taki ogon. Wyjaśniłem, że sam nie utrzymam takiego tempa i nie dam zmiany, a on bez problemu się zgodził. Powiedział, że też jedzie do Gassów i spokojnie mnie podholuje. Rozstaliśmy się na rondzie, gdzie on pojechał w lewo by zaatakować Gassy od Bielawy i Obór, a ja jak zawsze pojechałem prosto pod górę ulicą Gąsiorowskiego. Później jak się mijaliśmy w Ciszycy jadąc z przeciwnych kierunków, jeszcze raz mu podziękowałem za koło. Dalsza droga upływała w szybkim tempie i w pięknych okolicznościach, ale nastroju do zdjęć nie miałem bo szkoda mi było stawać i tracić rytm jazdy. Tylko jak pociąg z węglem do Siekierek mi zajechał drogę. nie miałem wyjścia i musiałem postać chwilę. Generalnie jazdę uważam za rewelacyjną i jestem dumny ze średniej, która nota bene w mieście trochę spadła. Strava wynagrodziła mój wysiłek 13 pucharkami, w tym za poprawienie PR - pięcioma, co na tej trasie nie jest łatwe.

Rynek Piaseczno © yurek55

Biuro biegu "Konstytucyjna Mila" ulicami Piaseczna © yurek55

Dostawa węgla do EC Siekierki © yurek55

Rynek Piaseczno © yurek55

Biuro biegu "Konstytucyjna Mila" ulicami Piaseczna © yurek55

Dostawa węgla do EC Siekierki © yurek55
- DST 61.78km
- Czas 02:33
- VAVG 24.23km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Masa Krytyczna na drogach Republiki Rowerowej Gassy
Dawno nie jeździłem południowej rundy przez Tarczyneiro i Prażmów do Góry Kalwarii i dziś właśnie sobie przypomniałem o tej ciekawej trasie. Rano temperatura była jeszcze znośna, ale z każdym kilometrem upał dawał się coraz bardziej we znaki. Odmierzałem dystans z myślą, o miejscach z dostępem do wody i pierwszym z nich była fontanna z jabłkiem w Tarczynie.

W taki upał woda ratuje życie rowerzystom © yurek55
Zmoczyłem chustę, wytarłem twarz, szyję, kark i mokrą założyłem na głowę i pojechałem do następnego źródła. Było ono trzydzieści pięć kilometrów dalej, w Górze Kalwarii. Po drodze przemyślałem, że zapewne kalwaryjskie wodociągi dziś nie pracują i trzeba będzie szukać ratunku i ochłody gdzie indziej. Uznałem, że cmentarz będzie dobrym miejscem - przecież na każdym jest woda, a jest po drodze i nie trzeba nigdzie zbaczać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, tylko tym razem dłużej i dokładniej chłodziłem się wodą. Ruszając z cmentarza już wiedziałem, gdzie będzie następny postój - oczywiście na przystani w Gassach! Pomimo, że tym razem przejechałem tylko piętnaście kilometrów, chusta była sucha jak pieprz. Nie zważając na ludzi czekających na przeprawę, systematycznie wyjmowałem z kieszonek po kolei: klucze, drobne, telefon, dokumenty, pompkę i układałem w kasku. Następnie zdjąłem koszulkę, solidnie zmoczyłem ją w Wiśle, to samo zrobiłem z chustą i po ubraniu się, mogłem jechać dalej.

Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę © yurek55
Najbliższy odcinek, do Ciszycy, to był jakiś horror i nie chodzi mi o tłumy rowerzystów. Ponieważ za wałem jest blisko plaża, a do tego jest dobry dojazd, pobocze drogi było na odcinku kilkuset metrów zastawione samochodami. Na dodatek nadciągały kolejne szukając miejsca do zaparkowania, a tabun rowerzystów musiał zmieścić się na wąskim pasku pobocza. Ja akurat miałem przed sobą grupę pensjonariuszy domu opieki na rajdzie rowerowym. Dość powiedzieć, że w pewnym miejscu musieliśmy się wszyscy zatrzymać, taki się zrobił korek. W końcu jednak jakoś się przebiłem i dalej już nie było problemów. Faktem jest jednak, że tylu rowerzystów to ja ostatnio na Masie Krytycznej widziałem. Więcej o takiej godzinie, przy takiej pogodzie i w wolny dzień, koło moje tam nie postanie!
Po kolejnych dwudziestu kilometrach, już w Warszawie, znów skorzystałem z cmentarnego ujęcia wody na Cmentarzu Czerniakowskim. To ten naprzeciw Sadyba Best Mall z kinem IMAX. Przy okazji podlałem bratki na grobie moich teściów.
Stamtąd do domu już tylko parę kilometrów, wystarczy skręcić w Gagarina, podjechać Spacerową i przejechać Pole Mokotowskie. Muszę przyznać, że mało co taką przyjemność mi sprawiło, jak chłodny prysznic po powrocie do domu. Upał dziś był zaiste potężny.
I na koniec jeszcze kilka zdjęć:

Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów! © yurek55

Katowicka w okolicach Nadarzyna © yurek55

W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP © yurek55

Lubimy takie drogi, prawda? © yurek55

Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie © yurek55

Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy © yurek55

Było rowerzystów wielu © yurek55

Jeziorka wpada do Wisły © yurek55

Żywopłot z bzów, coś pięknego © yurek55

W taki upał woda ratuje życie rowerzystom © yurek55
Zmoczyłem chustę, wytarłem twarz, szyję, kark i mokrą założyłem na głowę i pojechałem do następnego źródła. Było ono trzydzieści pięć kilometrów dalej, w Górze Kalwarii. Po drodze przemyślałem, że zapewne kalwaryjskie wodociągi dziś nie pracują i trzeba będzie szukać ratunku i ochłody gdzie indziej. Uznałem, że cmentarz będzie dobrym miejscem - przecież na każdym jest woda, a jest po drodze i nie trzeba nigdzie zbaczać. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, tylko tym razem dłużej i dokładniej chłodziłem się wodą. Ruszając z cmentarza już wiedziałem, gdzie będzie następny postój - oczywiście na przystani w Gassach! Pomimo, że tym razem przejechałem tylko piętnaście kilometrów, chusta była sucha jak pieprz. Nie zważając na ludzi czekających na przeprawę, systematycznie wyjmowałem z kieszonek po kolei: klucze, drobne, telefon, dokumenty, pompkę i układałem w kasku. Następnie zdjąłem koszulkę, solidnie zmoczyłem ją w Wiśle, to samo zrobiłem z chustą i po ubraniu się, mogłem jechać dalej.

Na przystani wymoczyłem nie tylko chustę pod kask, ale i koszulkę © yurek55
Najbliższy odcinek, do Ciszycy, to był jakiś horror i nie chodzi mi o tłumy rowerzystów. Ponieważ za wałem jest blisko plaża, a do tego jest dobry dojazd, pobocze drogi było na odcinku kilkuset metrów zastawione samochodami. Na dodatek nadciągały kolejne szukając miejsca do zaparkowania, a tabun rowerzystów musiał zmieścić się na wąskim pasku pobocza. Ja akurat miałem przed sobą grupę pensjonariuszy domu opieki na rajdzie rowerowym. Dość powiedzieć, że w pewnym miejscu musieliśmy się wszyscy zatrzymać, taki się zrobił korek. W końcu jednak jakoś się przebiłem i dalej już nie było problemów. Faktem jest jednak, że tylu rowerzystów to ja ostatnio na Masie Krytycznej widziałem. Więcej o takiej godzinie, przy takiej pogodzie i w wolny dzień, koło moje tam nie postanie!
Po kolejnych dwudziestu kilometrach, już w Warszawie, znów skorzystałem z cmentarnego ujęcia wody na Cmentarzu Czerniakowskim. To ten naprzeciw Sadyba Best Mall z kinem IMAX. Przy okazji podlałem bratki na grobie moich teściów.
Stamtąd do domu już tylko parę kilometrów, wystarczy skręcić w Gagarina, podjechać Spacerową i przejechać Pole Mokotowskie. Muszę przyznać, że mało co taką przyjemność mi sprawiło, jak chłodny prysznic po powrocie do domu. Upał dziś był zaiste potężny.
I na koniec jeszcze kilka zdjęć:

Widok w tym miejscu niespotykany, prawie nie widać samochodów! © yurek55

Katowicka w okolicach Nadarzyna © yurek55

W Prażmowie będzie uroczysta suma z udziałem okolicznych OSP © yurek55

Lubimy takie drogi, prawda? © yurek55

Widok z wału na Wisłę i Rezerwat Łachy Brzeskie © yurek55

Z prawej Wisła, z lewej droga z GK do Gassów i dalej do Warszawy © yurek55

Było rowerzystów wielu © yurek55

Jeziorka wpada do Wisły © yurek55

Żywopłot z bzów, coś pięknego © yurek55
- DST 120.00km
- Czas 05:24
- VAVG 22.22km/h
- Temperatura 33.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze