Tydzień minął od ostatniej jazdy na rowerze i ZNÓW przejechałem prawie sześćdziesiąt kilometrów. Przy takiej regularności i dystansach raczej dziesięciu tysięcy w tym roku nie będzie.
Dziś trasa bardzo podobna jak tydzień temu, tylko krótsza, bo zawróciłem w Borzęcinie, a nie w Lesznie. Przy okazji udało się zobaczyć ten kawałek wybudowanej drogi rowerowej do Borzęcina - całe siedemset metrów. Teraz, wraz z wybudowanym pięć lat temu odcinkiem, jest już dziewięćset! Pogoda bardzo dobra na rower; silny wiatr osuszał ewentualny pot na czole, deszcz nie padał, a nawet słońce czasem było widać, jak wiatr je porozganiał na chwilę.
Dobrze jest mieć sprawdzone trasy, jak się nie wie gdzie jechać. Dziś mój wybór padł na kierunek zachodni, a zwieńczeniem wycieczki była wizyta w Cukierni i Kawiarni "Klimatyczna" w Lesznie. Czytając różne rowerowe wpisy odnosiłem wrażenie, że chyba już wszyscy tam byli i wszyscy chwalili. Lokal rzeczywiście przyjemny, właścicielka bardzo miła, kawa dobra i sernik też ujdzie. Nie wiem, czy jestem obiektywny, bo na rowerze wszystko lepiej smakuje. Zresztą kawę trudno zepsuć, a dla mnie wszystko co słodkie, jest dobre, więc nie biorę odpowiedzialności za swoją opinię.
A po drodze zauważyłem, że już skończyli [przebudowę skrzyżowania Traktu Królewskiego i Spacerowej w Borzęcinie. Przy okazji powstał kawałek dobrego asfaltu i ze sto metrów asfaltowego chodnika, albo drogi rowerowej. Nie bardzo wiadomo po co i dla kogo. Druga obserwacja, to budowa drogi rowerowej, jak mniemam, wzdłuż wojewódzkiej 579 Leszno - Błonie. Wprawdzie tam do przejechania szosą jest tylko kilometr, ale to dość nieprzyjemny kawałek z uwagi na duży ruch ciężarówek. Bardzo jestem ciekaw, czy rzeczywiście tak będzie się zaczynać jak widać na drugim zdjęciu? :)
Powrót na starą trasę do Tarczyna, przez Nadarzyn, Młochów i Przypki. Przybyło trzy i pół kilometra drogi rowerowej, a reszta taka sama. Nawet ogłoszenie o pracownikach w Tarczynie się nie zmieniło od pięciu lat. Za to w Kolonii Lesznowola jest już nowy asfalt na ulicy Postępu, no i cały czas coś się dzieje na budowie S7 na odcinku Lesznowola - Warszawa Lotnisko. A dodatkowo, po zerwaniu kontraktu z wykonawcą, od nowa ruszyło się też na odcinku z Tarczyna do Lesznowoli. Pogoda nadal dobra, jechało się też dobrze i tylko jeden incydent z nieuważnym kierowcą - przecinając drogę rowerową, nie patrzył w prawo, czy nie jedzie rowerzysta, tylko w lewo, czy będzie się mógł włączyć do ruchu na Puławskiej. Ponieważ nie mógł, bo musiał przepuścić jadące samochody, zdążyłem mu powiedzieć, co o nim myślę.
Dziś jazda połączona z realizacją próśb bliskich mi osób, których zawsze podejmuję się z ochotą. Jedna związana była z wizytą w sklepie firmowym Victorinox na Ptasiej 4. To nie reklama, ale scyzoryk tej szwajcarskiej firmy służy mi już dobre dziesięć lat, a moja żona i córka nie wyobrażają sobie prac kuchennych bez pewnych, ściśle określonych modeli noży. Tak więc kiedy któryś zginie albo się zniszczy, natychmiast mam zlecenie odkupienia dokładnie takiego samego modelu. Druga sprawa związana była z nieodebraną przesyłką i dzięki temu miałem okazję dotrzeć do centrum dystrybucyjnego DHL na Osmańskiej. A na sam koniec wizyta w Piasecznie i krótka godzinka pracy na powietrzu i umycie roweru gratis. :) Natomiast z samej jazdy dwie rzeczy zasługują na wzmiankę. Na ulicy Banacha jest bardzo popularna droga dla rowerów, według statystyk chyba w pierwsze trójce w Warszawie. Korzystam z niej często i znam miejsce gdzie trzeba bardzo uważać, to wyjazd koło basenu. Z daleka widzę dwa samochody czekające na włączenie się do ruchu, obaj kierowcy z uwagą i skupieniem patrzą w lewo czekając na lukę w strumieniu pojazdów. Gdy rusza pierwszy, drugi natychmiast naciska gaz zapominając, że przecina drogę, po której z prawej nadjeżdża rowerzysta. Dziś tym rowerzystą byłem ja i wiedząc na 100% że mnie nie zobaczy, zjechałem na lewo i objechałem go od tyłu. A druga sprawa, to zaskakujący korek w Alei Krakowskiej od Janek, przez Falenty, Raszyn, aż do obwodnicy. Kiedyś, gdy budowano obwodnicę, korki w tym miejscu były codziennością, ale po oddaniu budowy skończyły się jak nożem uciął, z dnia na dzień. Miło jest na rowerze omijać i wyprzedzać samochody, a mnie udawało się to aż przez trzy kilometry. :) Po powrocie sprawdziłem, że przyczyną było znowu zderzenie, tym razem TIR-ów, na trasie S8 na wysokości Raszyna. Kierowcy szukając objazdu skierowali się na starą trasę wjazdową do Warszawy i stąd taki efekt.
Bezchmurnie, 17°C, Odczuwalna temperatura 17°C, Wilgotność 71%, Wiatr 2m/s z PłdPłdW - Klimat.app
Dziś już pojechałem jakoś tak normalniej. Nigdzie nie przystawałem, niczego nie oglądałem tylko po prostu jechałem. A że trasa dobrze znana, wielokrotnie przejechana, to i wynik lepszy niż zwykle. W Borzęcinie kończą już przebudowę drogi prowadzącej do Mariewa, nie wiem, czy nie szykują tam drogi rowerowej. Zupełnie niepotrzebnie, bo ruch jest niewielki i można spokojnie tam jeździć po jezdni. No ale jak są pieniądze na infrastrukturę rowerową, to trzeba je wydać. Czy jest sens, czy go nie ma. Całkiem jak w socjalizmie.
Pomyślałem sobie, że dawno nie jeździłem w towarzystwie i dziś pojechałem do Piaseczna, do takiej jednej, co już wróciła z rozpoczęcia roku szkolnego. Jej młodsza siostra była w przedszkolu, co nie jest bez znaczenia dla sprawy, gdyż inaczej tak jawna niesprawiedliwość zostałaby oprotestowana dość donośnie. Przedtem zajrzałem do kilku rowerowych w poszukiwaniu kasku, ale bez sukcesu. Po sezonie wybór jest niewielki, a przynajmniej w założonym budżecie, bo w Airbiku pewnie bym coś wybrał. Niestety cena tysiąc dwieście, a nawet osiemset złotych, jest dla mnie nie do zaakceptowania. Były też tańsze, np. za pięćset złotych, ale też nie zyskały mojego uznania.
Tak sobie jadąc niespiesznie i zwiedzając kolejne sklepy dotarłem do celu i zabrałem swoją niespełnioną rowerzystkę na przejażdżkę. Zrobiliśmy razem szesnaście kilometrów, co zostało z dumą oznajmione wszystkim wszem i wobec jako życiowy rekord, a ja mogłem spokojnie wracać.
PS.
Kask kupiłem wieczorem za trzecim podejściem w sklepie GoSport w BlueCity. To znaczy dwa razy już go oglądałem i przymierzałem, ale potrzebowałem impulsu i dziś dał mi go mój osobisty doradca. A na dodatek przy płaceniu okazało się, że rabat wyniósł czterdzieści pięć procent! Tym sposobem mam Alpine Fedaia w cenie Krossa. takie zakupy to ja lubię. :)
Miałem zamiar dziś pojechać daleko, aż za Mszczonów, co dawało ok. 120 km, ale już na starcie zaliczyłem skuchę. Najpierw przypomniałem sobie, że nie wziąłem wody, ale to mało ważne, jednak gdy później zatrybiłem, że nie mam też telefonu, to już musiałem zawrócić. Morale od razu siadło i nawet chciałem zupełnie zrezygnować z jazdy, ale na szczęście wczoraj opuściłem jeden kwadrat koło Woli Pieczyskiej, a że to stosunkowo niedaleko, więc po niego pojechałem. W powrotnej drodze zajechałem do hipermarketu budowlanego na Puławskiej dokupić jeden drobiazg - i to tyle na dziś.
Lekkie zachmurzenie, 15°C, Odczuwalna temperatura 14°C, Wilgotność 77%, Wiatr 5m/s z ZPłdZ - Klimat.app