Informacje

  • Wszystkie kilometry: 143178.40 km
  • Km w terenie: 2606.65 km (1.82%)
  • Czas na rowerze: 304d 12h 58m
  • Prędkość średnia: 19.55 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:690.94 km (w terenie 1.00 km; 0.14%)
Czas w ruchu:34:56
Średnia prędkość:19.78 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:53.15 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Piątek, 6 października 2017 Kategoria <50

Nie lubię jeździć po ciemku!

Mogłem zrobić jakiś wyjazd dopiero przed wieczorem i dość długo zastanawiałem się, czy mi się chce. Nie chciało mi się - ale kilometry same się nie zrobią. Początek był nawet niezły, choć wydawało mi się, że jestem za lekko jestem ubrany, ale aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Obawiałem się jedynie zapadającego zmroku i rzeczywiście, od Borzęcina ledwie co widziałem. Sołtysi we wioskach na oświetleniu oszczędzają, a w półmroku moja lampeczka słabo sobie radzi. Wydawało mi się, że świeci jasno jak w domu sprawdzałem, ale na drodze słabo sobie radziła. Zapewne na nowych bateriach wygląda to inaczej, ale  moje już mają kilka godzin świecenia za sobą. Na szczęście przed Starymi Babicami pojawiły się wreszcie świecące latarnie przy drodze i później, już do samej Warszawy widoczność miałem dobrą. Za to na Górczewskiej trafiłem na odcinek depresji jakiejś, bo woda stała na jezdni - i to z rzadkim błotem, naniesionym kołami ciężarówek kursujących na budowie metra. Nie założyłem błotnika przed wyjazdem, do tego woda chlapała na moje gołe nogi, a temperatura wynosiła osiem stopni. Normalnie pełnia szczęścia! 



  • DST 46.40km
  • Czas 02:08
  • VAVG 21.75km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 października 2017 Kategoria całe NIC

Zamiast piechotą

... to pojeździłem sobie rowerem na bardzo krótkich dystansach. Zacząłem od przychodni na Szczęśliwickiej, potem pojechałem do naszej chorej, zobaczyć co jej potrzeba, potem do sklepu Oskroby po pieczywo i z powrotem, a na koniec do domu. I na tyle kręcenia wyszedł taki właśnie dystans zmierzony na mapie, bo licznika w starym rowerze nie mam, a rejestracji nie włączałem. Deszcz padał bardzo drobny, ale  siodełko musiałem wycierać za każdym razem jak wracałem do roweru.
  • DST 2.80km
  • Czas 00:15
  • VAVG 11.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 października 2017 Kategoria <50, BAJABONGO!

Praga, ulica Brzeska i pierwszy snake

Miałem trzy godziny czasu, co teoretycznie pozwala przejechać nieco ponad sześćdziesiąt kilometrów. Planowałem najpierw pojechać do córki do pracy zawieźć jej bilety na koncert, a potem na północ i w zależności od czasu, zawrócić przez Palmiry, albo przez Nowy Dwór Mazowiecki. Już na początku drogi, po dwóch kilometrach, złapałem gumę i cały plan legł w gruzach. Wiem, że są mistrzowie, którym ta operacja zajmuje bardzo niewiele czasu, np. ten koleś z filmu poniżej...


...ale mnie się zupełnie nie spieszyło. Wprowadziłem rower na trawnik, rozłożyłem podręczny warsztat, usiadłem na trawie, słoneczko przyjemnie przygrzewało, a ja niespiesznie zabrałem się za wymianę. Potem przyszedł czas wypróbowania pompki z Deca, która powinna pozwolić dobić oponę do sześciu atmosfer. Pewnie gdybym nazywał się Mariusz Pudzianowski zrobiłbym to bez wysiłku, ale mnie udało się napompować tylko do pięciu - i to z wielkim trudem. Potem już jechałem ostrożnie i niezbyt szybko, rozglądając się za sklepem rowerowym z dużą pompką stojącą. Nie muszą dodawać, że całkiem przeszła mi ochota na dalszą trasę, bo i czas się skrócił i bez zapasowej dętki nie chciałem ryzykować. Sklep znalazłem nad Wisłą i już spokojnie mogłem jeździć snuć się się po Warszawie, a konkretniej po Pradze. Dawno tam nie byłem, bo szosa nie służy do zwiedzania miasta przecież, prawda? :)
Ale jak już się tam znalazłem, to porobiłem trochę zdjęć. 
Ulica Brzeska na Pradze należała kiedyś do najbardziej niebezpiecznych w Warszawie. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale chyba w nocy i dziś bym omijał to miejsce - i to pomimo tej sympatycznej gąski.

... i tego street-artu

Domy na ulicy Brzeskiej
 

Odpoczynek się należy. To też ulica Brzeska - i niech ktoś zarzuci Polakom antysemityzm! ;)



A to już Świętokrzyska i rozbiórka biurowca d. PUMA (Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowo - Administracyjnych), a po '89 Dipservisu. Kiedyś, za PRL, mieli monopol na wynajmowanie mieszkań dla cudzoziemców, w tym i dyplomatów. Władza wolała mieć takich na oku. 



W domu sprawdziłem dętkę i pierwszy raz zobaczyłem u siebie jak wyglada snake. Dwie dziurki obok siebie, jak po ukąszeniu węża. A przed wyjazdem dobiłem oponę do ośmiu atmosfer i też nie pomogło. Chyba za szybko przejechałem wystające płyty na przejeździe przez Kasprzaka. 
PS. O dziwo poprawiłem czas na podjeździe Tamką.. o sekundę!


height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1211857792/embed/f8246f60792de95cb20f9b697705603edc21365f">
  • DST 29.24km
  • Czas 01:45
  • VAVG 16.71km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 października 2017 Kategoria przed śniadaniem

Rowerowy ranek

Obudziłem się wcześnie rano, ale jakoś nie chciało mi się wstawać i usilnie próbowałem ponownie zasnąć. Leżałem z zamkniętymi oczami, ale w końcu zrezygnowałem, no bo - ile można? Poranek był bardziej niż rześki i dobrze zrobiłem zakładając od razu moją kurtkę - trzepaczkę. Jest cienka jak mgiełka, ale w połączeniu z koszulką rowerową zapewniła mi całkowity komfort termiczny. Jej jedyną wadą jest bardzo głośne trzepotanie podczas jazdy, a w połączeniu  z hukiem wiatru w uszach nie słychać nawet własnych myśli. Chyba zaczynam rozumieć do czego służą te wszelakie czepki zakładane pod kask, nawet gdy nie jest bardzo zimno. Pewnie naciągnięte na uszy pozwalają słyszeć.   
Miałem zaledwie półtorej godziny gdy wyjeżdżałem i choć początkowo wiatr nieźle mnie popychał, nie dałem się ponieść euforii i nie zapomniałem, że powrót tak łatwy nie będzie. Na dodatek wybrałem niefajny wariant  wjazdu do Warszawy od Pruszkowa, a pomimo niedzieli ruch był tam dość intensywny. Droga to najkrótsza, ale najmniej przyjemna - ale na śniadanie zdążyłem. :)

Marchewkowe pole we wsi Strzykuły o poranku
Marchewkowe pole we wsi Strzykuły o poranku © yurek55

height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1209815851/embed/cafdc893447cf3127039dc64edaa20ff92e868ea">
  • DST 36.60km
  • Czas 01:38
  • VAVG 22.41km/h
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl