Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2016
Dystans całkowity: | 1363.35 km (w terenie 33.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 66:49 |
Średnia prędkość: | 20.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.20 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 61.97 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
Piątek, 17 czerwca 2016
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Tworki cz.2 + dwa wyjazdy
Przed południem pojechałem ponownie do Tworek, bo wczoraj dość pobieżnie zwiedziłem ten zakład, a na dodatek przypomniałem sobie, że po drodze jest Asmet, gdzie na sto procent dostanę te metalowe drobiazgi, których nie było w hipermarketach budowlanych. Nie tylko były, ale były tanie jak barszcz, kosztowały dziesięć procent tego, co w dużych sieciowych hipermarketach. W Tworkach dziś zabawiłem dłużej i wszystko chyba obejrzałem. Teraz mam spokój. Ponieważ nie chciałem wracać po raz kolejny Alejami Jerozlimskimi postanowiłem pojechać przez Pęcice, a potem dojechać do Alei Krakowskiej. Na szczęście zrezygnowałem z tego pomysłu, bo wiatr się wzmógł i chmury jakieś ciemne się pokazały w oddali. Zaczęło kropić gdy byłem jakieś dwa kilometry od domu, ale że było ciepło, to postanowiłem nie chować się nigdzie tylko dojechać. Lekko tylko zmoknięty wszedłem do domu i wtedy zaczął się Armagedon. Miałem wprost niesamowite szczęście.
Po obiedzie pojechałem do Piaseczna, tam zapakowałem rower do bagażnika i samochodem przejechałem na daleki Tarchomin. Samochód zostawiłem naszemu znajomemu mechanikowi, wypakowałem rower i wróciłem do domu. Wiatr był bardzo silny, ale wiał z boku, czasem trochę z tyłu, jechało się całkiem nieźle.

Kościół w Tworkach © yurek55

Dróżka na terenie szpitala © yurek55

Staw śródleśny © yurek55

Jaz na Utracie © yurek55

Pomnik na cmentarzu © yurek55
„Pamięci psychicznie chorych narodowości polskiej, niemieckiej, żydowskiej, którzy w latach 1939–1944 bezimiennie spoczęli na naszym cmentarzu bądź zostali wywiezieni i zamordowani. Tworki 1992”.

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Ulewa, nawałnica, świata nie widać © yurek55

Ul. Pawińskiegoo na Ochocie © yurek55

Wisła z Mostu M. C-S na wieczorowego © yurek55
Po obiedzie pojechałem do Piaseczna, tam zapakowałem rower do bagażnika i samochodem przejechałem na daleki Tarchomin. Samochód zostawiłem naszemu znajomemu mechanikowi, wypakowałem rower i wróciłem do domu. Wiatr był bardzo silny, ale wiał z boku, czasem trochę z tyłu, jechało się całkiem nieźle.

Kościół w Tworkach © yurek55

Dróżka na terenie szpitala © yurek55

Staw śródleśny © yurek55

Jaz na Utracie © yurek55

Pomnik na cmentarzu © yurek55
„Pamięci psychicznie chorych narodowości polskiej, niemieckiej, żydowskiej, którzy w latach 1939–1944 bezimiennie spoczęli na naszym cmentarzu bądź zostali wywiezieni i zamordowani. Tworki 1992”.

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Pochowani pomiędzy 09.1944-01.1945 © yurek55

Ulewa, nawałnica, świata nie widać © yurek55

Ul. Pawińskiegoo na Ochocie © yurek55

Wisła z Mostu M. C-S na wieczorowego © yurek55
- DST 76.00km
- Czas 04:00
- VAVG 19.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 czerwca 2016
Kategoria 50-100
Tworki i rajd po centrach handlowych
Nie nastawiałem się na daleką jazdę, bo cały czas z tyłu głowy miałem niezrealizowany wczorajszy zakup. Dlatego jadąc przez zachodnie wioski, postanowiłem zawrócić już w Pilaszkowie i przez Pruszków dojechać z powrotem do Warszawy. Po drodze zamierzałem też dodatkowo zaglądać do hipermarketów budowlanych w poszukiwaniu pewnego drobiazgu z działu metalowego.
Wszystko to zrealizowałem, a nawet więcej, bo wreszcie znalazłem słynny od przedwojnia szpital, od którego pochodziło popularne kiedyś prześmiewcze powiedzenie:
- Tworki w remoncie, wariat na horyzoncie!
Teraz to już wyszło z użycia, bo nie wolno stygmatyzować ludzi chorych psychicznie. Sam szpital, zwany popularnie wariatkowem zajmuje ogromny teren, częściowo zarośnięty ni to dzikim parkiem, ni to lasem, pośród którego ukryty jest staw, obok płynie Utrata. Naprawdę jest gdzie pospacerować, pojeździć rowerem po leśnych ścieżkach, a nawet łowić ryby. Do tego wszystkiego zadbano również o potrzeby duchowe. Jest kościół, jest cmentarz, wszystko na miejscu. Można i żyć i umierać. Chętnie spędziłbym tam więcej czasu, ale dokładniejszą eksplorację terenu musiałem zostawić na kiedy indziej. Dalsza droga wiodła już konkretnym szlakiem handlowym. Liroj w Skoroszach, Modo na Okęciu, Castorama we Włochach, Klif na Okopowej i na koniec Arkadia. Aha! Pierwsza była Castorama na Górczewskiej.
Kilometry się nie zgadzają, bo pauzę w Skoroszach zrobiłem, a zauważyłem to dopiero na Popularnej i trasa na Okęcie do Modo się nie zarejestrowała.
PS. Czy tylko mnie razi takie wykorzystanie Lewego do reklamy? Łupież na plecach?! No, weź....

Stacja kolejowa Tworki © yurek55

Klimatyczny cmentarz w lesie. Tworki © yurek55

Cmentarz szpitalny Tworki © yurek55

Cmentarz w Tworkach © yurek55

Ostatnie centrum handlowe na trasie © yurek55

Janusze reklamy © yurek55
Wszystko to zrealizowałem, a nawet więcej, bo wreszcie znalazłem słynny od przedwojnia szpital, od którego pochodziło popularne kiedyś prześmiewcze powiedzenie:
- Tworki w remoncie, wariat na horyzoncie!
Teraz to już wyszło z użycia, bo nie wolno stygmatyzować ludzi chorych psychicznie. Sam szpital, zwany popularnie wariatkowem zajmuje ogromny teren, częściowo zarośnięty ni to dzikim parkiem, ni to lasem, pośród którego ukryty jest staw, obok płynie Utrata. Naprawdę jest gdzie pospacerować, pojeździć rowerem po leśnych ścieżkach, a nawet łowić ryby. Do tego wszystkiego zadbano również o potrzeby duchowe. Jest kościół, jest cmentarz, wszystko na miejscu. Można i żyć i umierać. Chętnie spędziłbym tam więcej czasu, ale dokładniejszą eksplorację terenu musiałem zostawić na kiedy indziej. Dalsza droga wiodła już konkretnym szlakiem handlowym. Liroj w Skoroszach, Modo na Okęciu, Castorama we Włochach, Klif na Okopowej i na koniec Arkadia. Aha! Pierwsza była Castorama na Górczewskiej.
Kilometry się nie zgadzają, bo pauzę w Skoroszach zrobiłem, a zauważyłem to dopiero na Popularnej i trasa na Okęcie do Modo się nie zarejestrowała.
PS. Czy tylko mnie razi takie wykorzystanie Lewego do reklamy? Łupież na plecach?! No, weź....

Stacja kolejowa Tworki © yurek55

Klimatyczny cmentarz w lesie. Tworki © yurek55

Cmentarz szpitalny Tworki © yurek55

Cmentarz w Tworkach © yurek55

Ostatnie centrum handlowe na trasie © yurek55

Janusze reklamy © yurek55
- DST 74.00km
- Teren 3.00km
- Czas 03:30
- VAVG 21.14km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2016
Kategoria całe NIC
Powoli
Pojechałem do BlueCity i naprzeciwko do Carefour Reduta kupić coś niebanalnego na prezent. To bardzo krótka trasa więc dokręciłem do "dychy" i z tym imponującym dystansem wróciłem do domu.
- DST 10.36km
- Czas 00:45
- VAVG 13.81km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 czerwca 2016
Kategoria > 100
Przez trzy rzeki
Na kolejne dni przewidywane są burze, więc postanowiłem wykorzystać dzisiejszą pogodę na dalszą wycieczkę. Po sprawdzeniu skąd wieje wiatr [E] wybrałem kierunek północ - południe. Przez Warszawę tym razem przejechałem przez Śródmieście, Pragę i Bródno, a nie jak zawsze drogą rowerową wzdłuż Trasy Armii Krajowej. Gdy zatrzymywałem się przy sklepie rowerowym w Nieporęcie, okazało się, że jest tyle samo kilometrów obydwiema trasami. Pogadałem chwilkę z Adamem, uzupełniłem płyny i wyruszyłem dalej. Tym razem, po minięciu Wieliszewa skierowałem się na drogę 632 do Nasielska i lekko popychany wiatrem, który zmienił kierunek na S-E, szybko dojechałem do zapory na drugiej dziś rzece, Narwi. Po krótkim foto-stopie...

Narew z zapory w Dębem © yurek55

Elektrownia wodna w Dębem © yurek55
...cały czas gnając z wiatrem w zawody, zameldowałem się w Nasielsku i widząc w centrum drogowskaz na Nowy Dwór, skręciłem i rozpocząłem drogę powrotną. O dziwo wiatr mi nie przeszkadzał i dość szybko dojechałem do Pomiechówka, gdzie zaskoczył mnie ten znak przed mostem. Wprawdzie nie tak, jak naszą europosłankę Różę Thun , która dała wyraz swej wyjątkowej mizerii umysłowej na twitterze, ale gdzie Anakonda, a gdzie Pomiechówek.?!

Nowe znaki przed mostem na Wkrze w Pomiechówku © yurek55
Są to specjalne znaki wojskowe klasyfikacji obciążenia (klasy MLC)
W-4 - „klasa obciążenia mostu o ruchu dwukierunkowym dla pojazdów kołowych”
W-5 - „klasa obciążenia mostu o ruchu dwukierunkowym dla pojazdów gąsienicowych”

Wkra w Pomiechówku © yurek55
W Nowym Dworze sprawdzałem inną drogę i pomyliłem kierunek na Kolejowej, co skutkowało wnoszeniem roweru na most po schodach, ale dzięki temu mam pierwsze zdjęcie Narwi z mostu. Zawsze jeździłem jezdnią i nie miałem okazji,a dziś musiałem chodnikiem. Jeszcze kiedyś zrobię zdjęcie z drugiej strony, na Twierdzę Modlin.

Narew w Nowym Dworze Maz © yurek55
A to już Wisła z żelaznego mostu, którym wróciłem na właściwą stronę rzeki i jadąc równolegle do krajowej "siódemki" przez Łomianki dotarłem do Warszawy. Tym sposobem dwa razy przejechałem Wisłę i Narew, a tylko raz Wkrę. To jak się znalazłem w domu, skoro powinienem być po drugiej stronie? :)

Wisła z Mostu Piłsudskiego © yurek55

Zbliżenie na Modlin © yurek55
Ostatni fragment do Łomianek był pod wiatr, ale jakoś nawet niespecjalnie mi to dokuczało. Zrzuciłem łańcuch z blatu i jakoś dojechałem. Fajna wycieczka, dobra pogoda, spokojne drogi.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/609096725/embed/b68b5c73e168b337d900c09ee1cba02d5b64600a">

Narew z zapory w Dębem © yurek55

Elektrownia wodna w Dębem © yurek55
...cały czas gnając z wiatrem w zawody, zameldowałem się w Nasielsku i widząc w centrum drogowskaz na Nowy Dwór, skręciłem i rozpocząłem drogę powrotną. O dziwo wiatr mi nie przeszkadzał i dość szybko dojechałem do Pomiechówka, gdzie zaskoczył mnie ten znak przed mostem. Wprawdzie nie tak, jak naszą europosłankę Różę Thun , która dała wyraz swej wyjątkowej mizerii umysłowej na twitterze, ale gdzie Anakonda, a gdzie Pomiechówek.?!

Nowe znaki przed mostem na Wkrze w Pomiechówku © yurek55
Są to specjalne znaki wojskowe klasyfikacji obciążenia (klasy MLC)
W-4 - „klasa obciążenia mostu o ruchu dwukierunkowym dla pojazdów kołowych”
W-5 - „klasa obciążenia mostu o ruchu dwukierunkowym dla pojazdów gąsienicowych”

Wkra w Pomiechówku © yurek55
W Nowym Dworze sprawdzałem inną drogę i pomyliłem kierunek na Kolejowej, co skutkowało wnoszeniem roweru na most po schodach, ale dzięki temu mam pierwsze zdjęcie Narwi z mostu. Zawsze jeździłem jezdnią i nie miałem okazji,a dziś musiałem chodnikiem. Jeszcze kiedyś zrobię zdjęcie z drugiej strony, na Twierdzę Modlin.

Narew w Nowym Dworze Maz © yurek55
A to już Wisła z żelaznego mostu, którym wróciłem na właściwą stronę rzeki i jadąc równolegle do krajowej "siódemki" przez Łomianki dotarłem do Warszawy. Tym sposobem dwa razy przejechałem Wisłę i Narew, a tylko raz Wkrę. To jak się znalazłem w domu, skoro powinienem być po drugiej stronie? :)

Wisła z Mostu Piłsudskiego © yurek55

Zbliżenie na Modlin © yurek55
Ostatni fragment do Łomianek był pod wiatr, ale jakoś nawet niespecjalnie mi to dokuczało. Zrzuciłem łańcuch z blatu i jakoś dojechałem. Fajna wycieczka, dobra pogoda, spokojne drogi.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/609096725/embed/b68b5c73e168b337d900c09ee1cba02d5b64600a">
- DST 118.56km
- Czas 05:25
- VAVG 21.89km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 czerwca 2016
Kategoria <50, BAJABONGO!
Langsam..., langsam...
Ten niemiecki przymiotnik użyty w tytule ma wiele znaczeń. Według słownika ECTACO to:
-leniwy
-niepośpieszny
-nierychliwy
-nierychły
-powolny
-wolny
-powoli
Z kolei otwarty słownik polsko - niemiecki definiuje jako:
-niemrawy
-nieskory
-opieszały
-pomału
-ślamazarny
-wolno
-wysączać
To tyle co mogę o swoim "treningu" dzisiejszym napisać. Cytując pewnego posła poprzedniej kadencji: "nie chciałem spocić koszuli".:)
PS. Na Agrykoli miałem trzeci czas, a na segmencie "Agrykola połowa" - personal record i 1402 miejsce;)

Na Powiślu © yurek55

Stacja metra Świętokrzyska © yurek55

Niespotykany widok we współczesnych wieżowcach - otwarte okna PKiN © yurek55
-leniwy
-niepośpieszny
-nierychliwy
-nierychły
-powolny
-wolny
-powoli
Z kolei otwarty słownik polsko - niemiecki definiuje jako:
-niemrawy
-nieskory
-opieszały
-pomału
-ślamazarny
-wolno
-wysączać
To tyle co mogę o swoim "treningu" dzisiejszym napisać. Cytując pewnego posła poprzedniej kadencji: "nie chciałem spocić koszuli".:)
PS. Na Agrykoli miałem trzeci czas, a na segmencie "Agrykola połowa" - personal record i 1402 miejsce;)

Na Powiślu © yurek55

Stacja metra Świętokrzyska © yurek55

Niespotykany widok we współczesnych wieżowcach - otwarte okna PKiN © yurek55
- DST 25.86km
- Czas 02:00
- VAVG 12.93km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 czerwca 2016
Kategoria 50-100
Leszno przed wieczorem
Nieoczekiwanie znalazło się trochę czasu na wieczorne kręcenie i wykorzystałem to na wycieczkę stałą trasą przez zachodnie wioski. Z okazji piątku i późnego popołudnia, ruch samochodowy na sennych zazwyczaj wioskach był zauważalnie większy, ale ani to, ani przeciwny wiatr specjalnie mi nie przeszkadzały. Nie skusił mnie skręt na Borzęcin, ani późniejszy na Zaborów, jechałem wytrwale coraz dalej na zachód, bo wiedziałem, że w powrotnej drodze czeka mnie nagroda. Tym sposobem dojechałem aż do Leszna i stamtąd, na skrzydłach wiatru wróciłem do Warszawy. Zdjęć nie robiłem, bo dziś byłem na jazdę zafiksowany i nie robiłem przystanków. Na mecz się spieszyłem.
Zdążyłem.
Zdążyłem.
- DST 69.00km
- Teren 3.00km
- Czas 03:15
- VAVG 21.23km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2016
Kategoria 50-100
Nad Wisłą
Znowu tak jakoś wyszło, że znalazłem się nad Wisłą. Wprawdzie pierwotne plany były nieco bardziej ambitne, nawet coś mi świtało koło setki, ale jakoś czasu się mało zrobiło, no i synoptycy coś o deszczu i burzy wspominali... Grunt, że w końcu postanowiłem się nie oddalać od miasta, a w tej sytuacji zostawała marszruta wzdłuż Wisły. Zacząłem w Parku na Młocinach, odkrywając przy okazji nową, całkiem fajną drogę prowadzącą aż do Mostu Marii Curie - Skłodowskiej.

Młociński wiślany brzeg © yurek55

Z Parku Młociny do Mostu M-C © yurek55
Korzystając, że - odwrotnie niż zawsze - jestem na dole, tym razem sesja spod mostu. Inne zdjęcia z tego miejsca są w moim starym wpisie

Tym razem widok na most © yurek55

...a nie z mostu © yurek55
Wyjazd na górę wymagał sprawności "górala", podjazd jest naprawdę stromy, na szczęście krótki.

Ostra ścianka © yurek55
Po przejechaniu na prawy brzeg, znów pojechałem rowerowo - spacerowym traktem między mostami...

Międzymostowy luksus rowerowy © yurek55
...aż do samego końca. Podobno ten most ma kiedyś powstać. Ja dziś widziałem z daleka trzech pracowników i słyszałem jakieś stukanie. Słabo to widzę, ale sprawdzę po wakacjach. Już mi się znudziło tamtędy jeździć.

Koniec rowerowego luksusu © yurek55

Mostek dla rowerzystów (w budowie) © yurek55

Wygląda jak elektrociepłownia zza krzaka © yurek55

Remont śluzy Żerań © yurek55

Betonka pomiędzy FSO a Wisłą © yurek55

Plac manewrowy do nauki jazdy (d. tereny FSO) © yurek55
W Golędzinowie Fundacja Pociechom zagospodarowała teren dawnych koszar ZOMO i zajmuje się hipoterapią.

Koniki do hipoterapii © yurek55

Koniki do oglądania © yurek55
Kolejny przystanek zrobiłem na plaży przy ZOO. Gdybym znalazł się tam dziesięć minut wcześniej, przeprawiłbym się tramwajem wodnym na drugi brzeg.

Plaża przy ZOO © yurek55

Przystanek ZOO © yurek55

Rozkład jazdy promu © yurek55

"Doklejają" ddr do Łazienkowskiego © yurek55

Z Mostu Siekierkowskiego © yurek55

Jeszcze jedna woda - Pole Mokotowskie © yurek55
I tym sposobem zamiast setki, wyszło bajabongo.
PS. Na Agrykoli mam nowy PR i awansowałem na 1402 miejsce ;)

Młociński wiślany brzeg © yurek55

Z Parku Młociny do Mostu M-C © yurek55
Korzystając, że - odwrotnie niż zawsze - jestem na dole, tym razem sesja spod mostu. Inne zdjęcia z tego miejsca są w moim starym wpisie

Tym razem widok na most © yurek55

...a nie z mostu © yurek55
Wyjazd na górę wymagał sprawności "górala", podjazd jest naprawdę stromy, na szczęście krótki.

Ostra ścianka © yurek55
Po przejechaniu na prawy brzeg, znów pojechałem rowerowo - spacerowym traktem między mostami...

Międzymostowy luksus rowerowy © yurek55
...aż do samego końca. Podobno ten most ma kiedyś powstać. Ja dziś widziałem z daleka trzech pracowników i słyszałem jakieś stukanie. Słabo to widzę, ale sprawdzę po wakacjach. Już mi się znudziło tamtędy jeździć.

Koniec rowerowego luksusu © yurek55

Mostek dla rowerzystów (w budowie) © yurek55

Wygląda jak elektrociepłownia zza krzaka © yurek55

Remont śluzy Żerań © yurek55

Betonka pomiędzy FSO a Wisłą © yurek55

Plac manewrowy do nauki jazdy (d. tereny FSO) © yurek55
W Golędzinowie Fundacja Pociechom zagospodarowała teren dawnych koszar ZOMO i zajmuje się hipoterapią.

Koniki do hipoterapii © yurek55

Koniki do oglądania © yurek55
Kolejny przystanek zrobiłem na plaży przy ZOO. Gdybym znalazł się tam dziesięć minut wcześniej, przeprawiłbym się tramwajem wodnym na drugi brzeg.

Plaża przy ZOO © yurek55

Przystanek ZOO © yurek55

Rozkład jazdy promu © yurek55

"Doklejają" ddr do Łazienkowskiego © yurek55

Z Mostu Siekierkowskiego © yurek55

Jeszcze jedna woda - Pole Mokotowskie © yurek55
I tym sposobem zamiast setki, wyszło bajabongo.
PS. Na Agrykoli mam nowy PR i awansowałem na 1402 miejsce ;)
- DST 61.55km
- Teren 8.00km
- Czas 03:13
- VAVG 19.13km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 czerwca 2016
Na kłopoty... Księgowy.:)
Tak byłem wk@#$%^&* na rower, że ani w niedzielę, ani w poniedziałek nie ruszałem się z domu. W niedzielę obudziłem się wystarczająco wcześnie, by sześćdziesiąt przed sniadaniem machnąć, ale jak pomyślałem, że znów złapię gumę, to już rower bym albo połamał w drobiazgi, albo utopił. Wolałem ochłonąć nieco i dopiero dziś, na spokojnie, pojechałem po ratunek i poradę do Księgowego. Po drodze, jadąc Trasą Armii Krajowej, postanowiłem zobaczyć ukończony powstańczy mural na Żoliborzu, który poprzednio wyglądał tak. Teraz po dodaniu postaci jest już kompletny.

Żoliborski mural powstańczy © yurek55

Pamięci Powstania Warszawskiego © yurek55
W Nieporęcie Adam po usłyszeniu o moich problemach, niezwłocznie wtargał rower do warsztatu i po chwili odkrył źródło problemu. Linka od przerzutki zapiekła się na amen w pancerzu i żadne kręcenie baryłką, żadna regulacja, nie miała prawa się udać. Wymiana linki, tylnego pancerza, śruby regulacyjnej i regulacja - to wszystko zajęło Adamowi kilkanaście minut. W tym czasie oczywiście pogadaliśmy o różnych rowerowych przypadkach i wypadkach i nie wiadomo kiedy rower był gotowy. Kiedy już się pożegnaliśmy i ruszyłem w drogę, nie mogłem się nacieszyć płynną zmianą biegów, cichą jazdą i komfortem podróżowania. Dlatego postanowiłem wykręcić przynajmniej sto kilometrów. Nie miałem zaplanowanej marszruty, więc jechałem gdzie oczy poniosą, ciesząc się po prostu jazdą. Nawet wiatr mi nie przeszkadzał. Gdy dojechałem do domu, na liczniku było sto pięć kilometrów. Szybko zjadłem obiad i pojechałem na Służewiec Przemysłowy odebrać zakupy ze Sklepu Bobasa. To dało dodatkowe dwanaście.
Jeszcze raz dziękuję, Adam!

Dwa kilometry drogi gruntowej Jabłonna - Tarchomin © yurek55

Wisła na Tarchominie © yurek55

Żoliborski mural powstańczy © yurek55

Pamięci Powstania Warszawskiego © yurek55
W Nieporęcie Adam po usłyszeniu o moich problemach, niezwłocznie wtargał rower do warsztatu i po chwili odkrył źródło problemu. Linka od przerzutki zapiekła się na amen w pancerzu i żadne kręcenie baryłką, żadna regulacja, nie miała prawa się udać. Wymiana linki, tylnego pancerza, śruby regulacyjnej i regulacja - to wszystko zajęło Adamowi kilkanaście minut. W tym czasie oczywiście pogadaliśmy o różnych rowerowych przypadkach i wypadkach i nie wiadomo kiedy rower był gotowy. Kiedy już się pożegnaliśmy i ruszyłem w drogę, nie mogłem się nacieszyć płynną zmianą biegów, cichą jazdą i komfortem podróżowania. Dlatego postanowiłem wykręcić przynajmniej sto kilometrów. Nie miałem zaplanowanej marszruty, więc jechałem gdzie oczy poniosą, ciesząc się po prostu jazdą. Nawet wiatr mi nie przeszkadzał. Gdy dojechałem do domu, na liczniku było sto pięć kilometrów. Szybko zjadłem obiad i pojechałem na Służewiec Przemysłowy odebrać zakupy ze Sklepu Bobasa. To dało dodatkowe dwanaście.
Jeszcze raz dziękuję, Adam!

Dwa kilometry drogi gruntowej Jabłonna - Tarchomin © yurek55

Wisła na Tarchominie © yurek55
- DST 117.00km
- Teren 2.00km
- Czas 05:45
- VAVG 20.35km/h
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
@#$%^&* mać!!!!!
1. Osiem kilometrów jazdy - pierwsza guma
2. Wymiana dętki i powrót do domu
3. Kupno nowej opony
4. Wymiana opony
5. Wymiana kasety + łańcucha
6. Wymiana klocków
7. Regulacja przerzutki (fiasko całkowite, nie działa)
RAZEM
Trzy godziny spędzone w piwnicy
W trakcie tych wszystkich wymienionych czynności, powietrze z dętki postanowiło wydostać się na zewnątrz. Zabrałem rower na górę, rozebrałem koło, załatałem dwie dętki (poranna i ta z piwnicy), włożyłem dętkę, napompowałem, założyłem koło. Pojechałem na stację i kompresorem dobiłem ciśnienie do 4 atmosfer. W czasie jazdy przerzutka też nie działa. Null, zero, nic! Po powrocie zdjąłem gripy i je umyłem, bo na czarno brudziły ręce.
Podsumowanie:
Całą sobotę spędziłem przy rowerze, pól dnia w piwnicy, drugie pół na klatce. Jestem mocno @#$%^&*$^. Żegnam się z państwem.
2. Wymiana dętki i powrót do domu
3. Kupno nowej opony
4. Wymiana opony
5. Wymiana kasety + łańcucha
6. Wymiana klocków
7. Regulacja przerzutki (fiasko całkowite, nie działa)
RAZEM
Trzy godziny spędzone w piwnicy
W trakcie tych wszystkich wymienionych czynności, powietrze z dętki postanowiło wydostać się na zewnątrz. Zabrałem rower na górę, rozebrałem koło, załatałem dwie dętki (poranna i ta z piwnicy), włożyłem dętkę, napompowałem, założyłem koło. Pojechałem na stację i kompresorem dobiłem ciśnienie do 4 atmosfer. W czasie jazdy przerzutka też nie działa. Null, zero, nic! Po powrocie zdjąłem gripy i je umyłem, bo na czarno brudziły ręce.
Podsumowanie:
Całą sobotę spędziłem przy rowerze, pól dnia w piwnicy, drugie pół na klatce. Jestem mocno @#$%^&*$^. Żegnam się z państwem.
- DST 16.00km
- Czas 00:45
- VAVG 21.33km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Osz fak, dwa razy koło zdejmować!
Tytuł nie jest do końca prawdziwy, bo nie złapałem dwa razy pany, ale koło zdejmowałem dwa razy. A jak to było, opowiem.
Najpierw usłyszałem charakterystyczny dźwięk, gdy koło najeżdża np. na kamyk i on w taki specjalny sposób "strzela". Było to przy hotelu Vera na chodniku, czyli przejechałem imponujące siedemset metrów od domu. Powietrze zeszło do zera natychmiast, a ja zabrałem się za wymianę dętki. Miałem oczywiście zapas więc spoko. Tylko, że ta zmieniona zaczęła puszczać niemal od razu i po przejechaniu podziemnego przejścia przy Zachodnim musiałem dopompować. Dobrze, że po drugiej stronie jest sklep rowerowy Airbike, kupiłem nową dętkę, zmieniłem i mogłem jechać dalej. W domu sprawdziłem co się stało i ta pierwsza dętka miała takie duże rozcięcie, że nie dawała się nawet napompować. Ale to nie wszystko. Obmacując ją odkryłem że jest coś wewnątrz - wewnątrz dętki! Musiałem sprawdzić co to jest. Wziąłem nóż, rozciąłem i znalazłem coś takiego.

Obce ciało wewnątrz dętki © yurek55

Obce ciało wewnątrz dętki 2 © yurek55
Nie chcę nawet myśleć jak wygląda moja nowa opona, nawet nie patrzyłem. To co wyjąłem ze środka wygląda jak odłupany ostry kawałek kamienia. A zapasowa dętka puszczała powietrze, bo źle ją załatałem, a potem niestarannie sprawdziłem. Podszedłem do tego zbyt nonszalancko, bo taka banalna wydawało mi się czynność, nie wymaga specjalnej uwagi. I tak to, po niemal półtora roku przerwy, w odstępie tygodnia dwa razy przebiłem dętkę. Pech!
Najpierw usłyszałem charakterystyczny dźwięk, gdy koło najeżdża np. na kamyk i on w taki specjalny sposób "strzela". Było to przy hotelu Vera na chodniku, czyli przejechałem imponujące siedemset metrów od domu. Powietrze zeszło do zera natychmiast, a ja zabrałem się za wymianę dętki. Miałem oczywiście zapas więc spoko. Tylko, że ta zmieniona zaczęła puszczać niemal od razu i po przejechaniu podziemnego przejścia przy Zachodnim musiałem dopompować. Dobrze, że po drugiej stronie jest sklep rowerowy Airbike, kupiłem nową dętkę, zmieniłem i mogłem jechać dalej. W domu sprawdziłem co się stało i ta pierwsza dętka miała takie duże rozcięcie, że nie dawała się nawet napompować. Ale to nie wszystko. Obmacując ją odkryłem że jest coś wewnątrz - wewnątrz dętki! Musiałem sprawdzić co to jest. Wziąłem nóż, rozciąłem i znalazłem coś takiego.

Obce ciało wewnątrz dętki © yurek55

Obce ciało wewnątrz dętki 2 © yurek55
Nie chcę nawet myśleć jak wygląda moja nowa opona, nawet nie patrzyłem. To co wyjąłem ze środka wygląda jak odłupany ostry kawałek kamienia. A zapasowa dętka puszczała powietrze, bo źle ją załatałem, a potem niestarannie sprawdziłem. Podszedłem do tego zbyt nonszalancko, bo taka banalna wydawało mi się czynność, nie wymaga specjalnej uwagi. I tak to, po niemal półtora roku przerwy, w odstępie tygodnia dwa razy przebiłem dętkę. Pech!
- DST 25.00km
- Czas 01:17
- VAVG 19.48km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze