Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2016
Dystans całkowity: | 1144.50 km (w terenie 9.00 km; 0.79%) |
Czas w ruchu: | 57:57 |
Średnia prędkość: | 19.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.60 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 57.23 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Kategoria 50-100
Gassy po raz pierwszy
Pani aura łaskawa dla rowerzystów więc i dziś postanowiłem wsiąść na rower. A że w tym roku jeszcze nie odwiedzałem republiki rowerowej Gassy, właśnie tam skierowałem swoje dwa kółka. Już pierwsze chwile na dworze uświadomiły mi, że zbyt optymistycznie oceniłem pogodę i cienka koszulka niewystarczająco chroni przed dość chłodnym wiatrem. Pomyślałem jednak, że z czasem się ociepli, tak jak wczoraj. Nie ociepliło sie i już do końca wycieczki komfort termiczny odczuwałem tylko na postojach. Na Spacerowej, przy szybkości ponad 44km/h, do tego komfortu było baaaardzo daleko. Ponieważ trasę nad Wisłą znam dobrze, pokręciłem się po krzakach Rezerwatu Wyspy Świderskie, ale nic specjalnie ciekawego tam nie znalazłem. Zaspokoiłem tylko ciekawość i nieco się ogrzałem. Na przystani w Gassach zamieniłem kilka słów z panią, która chciała do Otwocka się dostać i liczyła na prom. A tu prom rusza dopiero od pierwszego maja. Zastanawiała się na głos, ile ma kilometrów do mostu, ale gdy jej powiedziałem, to zrezygnowała. Ja też zrezygnowałem z powrotu przez Piaseczno i wybrałem krótszą drogę, bo chłód jednak trochę doskwierał. Dlatego też z Lemingadu na Ursynów nie pojechałem podjazdem ulicą Orszady, a drogą przez kolejny rezerwat. Tym razem był to Rezerwat Kępa Ursynowska. A potem już zwyczajnie, ulicami Warszawy, wróciłem do domu. Do samego końca temperatura pozostała na poziomie dwunastu stopni...
Dziś tylko jeden PR na Stravie, ale na trasie do Gassów jest chyba najwięcej zdefiniowanych segmentów.

Nad Wisłą - Rezerwat © yurek55

Rezerwat Wyspy Świderskie © yurek55

Jazda bardzo terenowa © yurek55

Ostatki zimowego postoju na przystani © yurek55

Stopnie wodne na Jeziorce © yurek55

Rzeka Jeziorka © yurek55

Świątynia Opatrzności Bożej © yurek55

Droga przez rezerwat © yurek55

Droga wzdłuż skarpy ursynowskiej © yurek55

Staw w Rezerwacie na Ursynowie © yurek55

Na Skarpie nie tylko rezerwat © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/549412155/embed/a368a2732f3987b8eac5036fef64460dcf68f0c5">
Dziś tylko jeden PR na Stravie, ale na trasie do Gassów jest chyba najwięcej zdefiniowanych segmentów.

Nad Wisłą - Rezerwat © yurek55

Rezerwat Wyspy Świderskie © yurek55

Jazda bardzo terenowa © yurek55

Ostatki zimowego postoju na przystani © yurek55

Stopnie wodne na Jeziorce © yurek55

Rzeka Jeziorka © yurek55

Świątynia Opatrzności Bożej © yurek55

Droga przez rezerwat © yurek55

Droga wzdłuż skarpy ursynowskiej © yurek55

Staw w Rezerwacie na Ursynowie © yurek55

Na Skarpie nie tylko rezerwat © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/549412155/embed/a368a2732f3987b8eac5036fef64460dcf68f0c5">
- DST 66.00km
- Czas 03:26
- VAVG 19.22km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 kwietnia 2016
Kategoria <50, przed śniadaniem
Szybko
Dawno tak dobrze mi się nie jechało jak dziś. W którą stronę bym nie jechał, czułem wiatr w plecach, a na Stravie znów trzy rekordy życiowe. Sprawdziłem też, a właściwie upewniłem, że rowerem nie da się trasą krakowską jechać na południe. Można jedynie dojechać do Sękocina, a potem jest potrójny zakaz rowerowo-furmankowo-traktorowy. Jak więc mam dojechać do Tarczyna? (Nie żebym koniecznie chciał, ale pytanie jest bardzo zasadne)
Vmax na wiadukcie nad torami Alei Krakowskiej.
Vmax na wiadukcie nad torami Alei Krakowskiej.
- DST 35.00km
- Czas 01:35
- VAVG 22.11km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 kwietnia 2016
Kategoria > 100, gminobranie
Wyścig z czasem
Zaplanowałem wczoraj wieczorem ambitną pod względem czasowym trasę po nowe gminy. Sprawdziłem rozkłady pociągów i wyszło mi, że mam niecałe siedem godzin na przejechanie stu trzydziestu kilometrów. Niby spokojnie powinienem się wyrobić, ale zawsze mogą wystąpić nieprzewidziane czynniki i na taką okoliczność, przyjmowałem opcję powrotu następnym pociągiem.
Rano po zbyt długiej walce z budzikiem, który nie chciał się dać wyłączyć i z przeskakującym łańcuchem, który założyłem wieczorem, wiedziałem na pewno, że nie wszystkie rzeczy przewidziałem. Jak zawsze uznałem, że jakoś to będzie i wsiadłem do pociągu. Przed ósmą wysiadłem na stacji Gąsocin, zamontowałem telefon w uchwycie, odpaliłem wgraną trasę i nagrywanie śladu i skierowałem się na zachód. Wiatr wiał z południa i czasem trochę mi pomagał, więc jechało się lekko i przyjemnie. Rozmyślałem nad brakiem aparatu, który celowo zostawiłem, by robić zdjęcia telefonem. Tylko telefon był zamocowany na kierownicy i o tym wcześniej nie pomyślałem. Już po pierwszym zdjęciu okazało się, że są z tym problemy. Odkręcanie go z uchwytu, ponowne przykręcanie jest trochę upierdliwe, a na dodatek wyłączył się GPS, o czym przekonałem się kilka kilometrów dalej. Tam właśnie pierwszy raz skręciłem nie w tę drogę co potrzeba. Potem takich zdarzeń było jeszcze kilka, a ja albo zawracałem, albo modyfikowałem trasę. Przez to musiałem prawie trzydzieści kilometrów jechać krajową "sześćdziesiątką" bez pobocza, przy dość sporym ruchu ciężarówek i osobówek. W trakcie jazdy zaczęła mi się rodzić myśl, że mogę nie zdążyć na na pociąg o 15:47 w Nasielsku. Postanowiłem więc nie robić żadnych przystanków, żadnych zdjęć, tylko jechać, jechać, jechać i jeszcze raz jechać. Moja decyzja była o tyle uzasadniona, że czasem okazywało się, że muszę jechać po polnych drogach, gdzie siłą rzeczy spada prędkość, a i na niektórych asfaltach musiałem uważać żeby telefonu nie wytrzęsło z uchwytu.
Pierwszą i jedyną przerwę zrobiłem po osiemdziesięciu kilometrach, żeby zjeść kanapkę zabraną z domu, a że wiatr z lekko pomagającego zmienił się na lekko a czasem mocniej przeszkadzający, miałem coraz mniejsze szanse na zdążenie. Tak przynajmniej wówczas myślałem. Gdy wreszcie wydostałem się z Płońska i zobaczyłem drogowskaz Nasielsk na drodze 632 ucieszyłem się, że już teraz to naprawdę z górki. Tak się tym zaaferowałem, że gdy zobaczyłem drogowskaz Nowe Miasto 15 nic mi to nie dało do myślenia, Dopiero jak przejechałem most na Wkrze, a wiedziałem, że Wkrę muszę przekroczyć w Jońcu, zapaliło się światło ostrzegawcze i spojrzałem na telefon. Okazało się, że już dawno, dawno, powinienem skręcić i w tym pierwszym odruchu i stresie, zacząłem wracać. Po kilku kilometrach zatrzymałem się, żeby zobaczyć na spokojnie gdzie jestem i uznałem, że to głupota wracać się taki kawał, skoro można dojechać inną drogą. Kolejne w tył zwrot i kolejne puste kilometry, a czas ucieka. Gdy wreszcie dojechałem do Jońca, pojechałem na pamięć, tak jak samochodem tam jeżdziłem, ale rzut oka na telefon uświadomił mi, że trzeba wrócić na wytyczoną trasę. Gdy dotarłem do ostatniej prostej i zobaczyłęm drogowskaz Nasielsk 12 miałem już naprawdę niewiele czasu, a sił jeszcze mniej. Pocieszałem się myślą, że stacja jest bliżej niż miasto i mam szansę. Gdy do niej dojechałem i zobaczyłem pociąg stojący na peronie, a do odjazdu są dwie minuty, poczułem się jakbym w totka wygrał. Szybko pod pachę rower po schodach w dół, kawałek pod ziemią po schodach w górę i... zobaczyłem oddalający się ostatni wagon. Ale nawet nie miałem siły się zdenerwować. Wróciłem na stację, usiadłem na ławeczce i cieszyłem się, że już nie muszę nigdzie zdążyć, że mogę spokojnie posiedzieć i poczekać na następny. Chciałem się upewnić, czy dobrze zapamiętałem godzinę i nad kasami na wyświetlaczu zobaczyłem pociąg do Warszawy o 15:25. Pani w okienku powiedziała, że to InterCity z Olsztyna do Krakowa, a że jeszcze nim nie jechałem, to kupiłem bilety i dotarłem do domu tylko pół godziny później niż zakładałem.
Gminy: Baboszewo, Drobin, Glinojeck, Ojrzeń, Raciąż wieś i miasto, Sochocin, Staroźreby

Pierwsza gmina © yurek55

Rower w InterCity © yurek55
Rano po zbyt długiej walce z budzikiem, który nie chciał się dać wyłączyć i z przeskakującym łańcuchem, który założyłem wieczorem, wiedziałem na pewno, że nie wszystkie rzeczy przewidziałem. Jak zawsze uznałem, że jakoś to będzie i wsiadłem do pociągu. Przed ósmą wysiadłem na stacji Gąsocin, zamontowałem telefon w uchwycie, odpaliłem wgraną trasę i nagrywanie śladu i skierowałem się na zachód. Wiatr wiał z południa i czasem trochę mi pomagał, więc jechało się lekko i przyjemnie. Rozmyślałem nad brakiem aparatu, który celowo zostawiłem, by robić zdjęcia telefonem. Tylko telefon był zamocowany na kierownicy i o tym wcześniej nie pomyślałem. Już po pierwszym zdjęciu okazało się, że są z tym problemy. Odkręcanie go z uchwytu, ponowne przykręcanie jest trochę upierdliwe, a na dodatek wyłączył się GPS, o czym przekonałem się kilka kilometrów dalej. Tam właśnie pierwszy raz skręciłem nie w tę drogę co potrzeba. Potem takich zdarzeń było jeszcze kilka, a ja albo zawracałem, albo modyfikowałem trasę. Przez to musiałem prawie trzydzieści kilometrów jechać krajową "sześćdziesiątką" bez pobocza, przy dość sporym ruchu ciężarówek i osobówek. W trakcie jazdy zaczęła mi się rodzić myśl, że mogę nie zdążyć na na pociąg o 15:47 w Nasielsku. Postanowiłem więc nie robić żadnych przystanków, żadnych zdjęć, tylko jechać, jechać, jechać i jeszcze raz jechać. Moja decyzja była o tyle uzasadniona, że czasem okazywało się, że muszę jechać po polnych drogach, gdzie siłą rzeczy spada prędkość, a i na niektórych asfaltach musiałem uważać żeby telefonu nie wytrzęsło z uchwytu.
Pierwszą i jedyną przerwę zrobiłem po osiemdziesięciu kilometrach, żeby zjeść kanapkę zabraną z domu, a że wiatr z lekko pomagającego zmienił się na lekko a czasem mocniej przeszkadzający, miałem coraz mniejsze szanse na zdążenie. Tak przynajmniej wówczas myślałem. Gdy wreszcie wydostałem się z Płońska i zobaczyłem drogowskaz Nasielsk na drodze 632 ucieszyłem się, że już teraz to naprawdę z górki. Tak się tym zaaferowałem, że gdy zobaczyłem drogowskaz Nowe Miasto 15 nic mi to nie dało do myślenia, Dopiero jak przejechałem most na Wkrze, a wiedziałem, że Wkrę muszę przekroczyć w Jońcu, zapaliło się światło ostrzegawcze i spojrzałem na telefon. Okazało się, że już dawno, dawno, powinienem skręcić i w tym pierwszym odruchu i stresie, zacząłem wracać. Po kilku kilometrach zatrzymałem się, żeby zobaczyć na spokojnie gdzie jestem i uznałem, że to głupota wracać się taki kawał, skoro można dojechać inną drogą. Kolejne w tył zwrot i kolejne puste kilometry, a czas ucieka. Gdy wreszcie dojechałem do Jońca, pojechałem na pamięć, tak jak samochodem tam jeżdziłem, ale rzut oka na telefon uświadomił mi, że trzeba wrócić na wytyczoną trasę. Gdy dotarłem do ostatniej prostej i zobaczyłęm drogowskaz Nasielsk 12 miałem już naprawdę niewiele czasu, a sił jeszcze mniej. Pocieszałem się myślą, że stacja jest bliżej niż miasto i mam szansę. Gdy do niej dojechałem i zobaczyłem pociąg stojący na peronie, a do odjazdu są dwie minuty, poczułem się jakbym w totka wygrał. Szybko pod pachę rower po schodach w dół, kawałek pod ziemią po schodach w górę i... zobaczyłem oddalający się ostatni wagon. Ale nawet nie miałem siły się zdenerwować. Wróciłem na stację, usiadłem na ławeczce i cieszyłem się, że już nie muszę nigdzie zdążyć, że mogę spokojnie posiedzieć i poczekać na następny. Chciałem się upewnić, czy dobrze zapamiętałem godzinę i nad kasami na wyświetlaczu zobaczyłem pociąg do Warszawy o 15:25. Pani w okienku powiedziała, że to InterCity z Olsztyna do Krakowa, a że jeszcze nim nie jechałem, to kupiłem bilety i dotarłem do domu tylko pół godziny później niż zakładałem.
Gminy: Baboszewo, Drobin, Glinojeck, Ojrzeń, Raciąż wieś i miasto, Sochocin, Staroźreby

Pierwsza gmina © yurek55

Rower w InterCity © yurek55
- DST 136.00km
- Teren 4.00km
- Czas 06:51
- VAVG 19.85km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwie wycieczki i nowe opony
Przed południem pojechałem do serwisu samsunga na Marynarską dowiedzieć się o zostawiony do naprawy telefon. Czekają na części, ma być gotowy na wtorek. Drugim celem podróży był sklep "2 kółka", bo doszedłem do wniosku, że warto chyba zmienić opony na węższe i z gładszym bieżnikiem. Obejrzałem kilka rodzajów, porozmawiałem z właścicielem i powiedziałem, że muszę się zastanowić. Miałem jeszcze jeden sklep na trasie swej przejażdżki, ale nie rowerowy, tylko ubraniowy. W sobotę w Modo kupiłem sobie porządne, wygodne i super wyglądające dżinsy, za śmieszną cenę pięćdziesiąt dziewięć złotych. Jak tylko zajechałem do domu, już zacząłem żałować, że nie kupiłem dwóch par. Najgorsze było to, że chodziliśmy wtedy tyle czasu po tych hektarach Centrum, że nie miałem zielonego pojęcia, w którym pawilonie był ten sklep z dżinsami. Ale dziś po krótkim błądzeniu udało mi się go odnaleźć i kupiłem inny nieco model, ale za te same pieniądze. A potem wróciłem do "2 kółek" i nabyłem drogą kupna opony, przewiesiłem sobie na krzyż przez ramię i szybko wróciłem do domu.

Staw na Wirażowej © yurek55

Nowe opony © yurek55
A wieczorem na nowych oponach rower śmigał aż miło, dość powiedzieć, że Strawa odnotowała trzy rekordy życiowe. :) Po powrocie wymieniłem i nasmarowałem łańcuch, bo jutro daleka droga mnie czeka.

Okopowa Str © yurek55

Staw na Wirażowej © yurek55

Nowe opony © yurek55
A wieczorem na nowych oponach rower śmigał aż miło, dość powiedzieć, że Strawa odnotowała trzy rekordy życiowe. :) Po powrocie wymieniłem i nasmarowałem łańcuch, bo jutro daleka droga mnie czeka.

Okopowa Str © yurek55
- DST 39.00km
- Czas 02:10
- VAVG 18.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 kwietnia 2016
Kategoria <50
Nic wielkiego
Dziś ostatni dzień mojej tzw. "fuchy" i ponieważ graty wczoraj do domu autem zwiozłem , dziś mogłem rowerem pojechać rowerem. Potem jeszcze małe kółeczko dla odprężenia i żeby najprościej nie wracać a na koniec, już prawie pod domem, krótki przystanek w parku. Intrygowało mnie to, co widziałem wiele razy z ddr. Okazało się, że z budżetu partycypacyjnego powstał tzw. ptasi zakątek i ścieżka edukacyjna z tabliczkami z nazwami zasadzonych roślin.

Tytułowy domek © yurek55

Jedna z tablic informacyjnych © yurek55

Ptasi zakątek w Parku Zachodnim © yurek55

Tytułowy domek © yurek55

Jedna z tablic informacyjnych © yurek55

Ptasi zakątek w Parku Zachodnim © yurek55
- DST 40.00km
- Teren 2.00km
- Czas 02:14
- VAVG 17.91km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 kwietnia 2016
Kategoria <50
Kto nie ma w głowie...
...ten wsiada na rower i zasuwa po telefon.
Dziś miałem bardzo pracowity dzień i nie myślałem nawet o jeździe rowerem. Ale wracając do domu zorientowałem się, że zostawiłem telefon. Dlatego po obiedzie karnąłem się szybko w tę i z powrotem. Telefon był dokładnie w tym miejscu, gdzie go zostawiłem. I to tyle na dziś. Śladu nie nagrywałem, bo mam nowy telefon i nie wszystkie aplikacje zdążyłem ponownie skonfigurować. Jestem szczęśliwym posiadaczem SM-G903F.
Dziś miałem bardzo pracowity dzień i nie myślałem nawet o jeździe rowerem. Ale wracając do domu zorientowałem się, że zostawiłem telefon. Dlatego po obiedzie karnąłem się szybko w tę i z powrotem. Telefon był dokładnie w tym miejscu, gdzie go zostawiłem. I to tyle na dziś. Śladu nie nagrywałem, bo mam nowy telefon i nie wszystkie aplikacje zdążyłem ponownie skonfigurować. Jestem szczęśliwym posiadaczem SM-G903F.
- DST 25.00km
- Czas 01:14
- VAVG 20.27km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 kwietnia 2016
Kategoria <50
Po mieście
Podczas wycieczki nic istotnego się nie wydarzyło. Powrotna droga się nie zapisała i musiałem ją ręcznie dosztukować.
- DST 33.00km
- Czas 01:41
- VAVG 19.60km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016
Kategoria 50-100
Użytkowo
Dziś rower potraktowany został wyłącznie jako środek transportu. Miałem wprawdzie rano pomysł, aby wykorzystać go do zrobienia sobie wycieczki, ale nie wyszło. Sytuacja w trakcie dnia zmieniała się w sposób dynamiczny i jeździłem za kolejnymi sprawami, z punktu A do B i do C i z powrotem do A. To moje kręcenia zresztą najlepiej widać na mapie. W pewnym momencie nawet lekko zabłądziłem i zobaczyłem ten budynek. Aż musiałem z ciekawości poszukać co to za obiekt, żeby jakoś go podpisać na zdjęciu.

Dwór Wyczółki nad Stawem Berentsena © yurek55

I wszystko jasne! © yurek55
A to zdjęcie nie wymagało poszukiwań w internecie - mówi wszystko.
Generalnie dobrze dzisiejszy dzień spędziłem. Opony wymienione, telefon oddany do serwisu, do Piaseczna też zdążyłem zawieźć co trzeba i przywieźć co trzeba. Do tego lato lato wybuchło niespodzianie, więc krótkie spodenki, krótki rękaw, i krótkie skarpetki były grane.

Dwór Wyczółki nad Stawem Berentsena © yurek55

I wszystko jasne! © yurek55
A to zdjęcie nie wymagało poszukiwań w internecie - mówi wszystko.
Generalnie dobrze dzisiejszy dzień spędziłem. Opony wymienione, telefon oddany do serwisu, do Piaseczna też zdążyłem zawieźć co trzeba i przywieźć co trzeba. Do tego lato lato wybuchło niespodzianie, więc krótkie spodenki, krótki rękaw, i krótkie skarpetki były grane.
- DST 63.00km
- Czas 03:17
- VAVG 19.19km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 kwietnia 2016
Kategoria > 100
Dookoła Puszczy Kampinoskiej
Wstałem rano, siódma dziesięć, łóżko lube pożegnałem,
toaleta, szybkie jadło, rowerowo się ubrałem i poszedłem.
Piętro wyżej, tam na strychu, wiernie czeka mój Dar Losu
by mnie zawieźć dziś daleko - dookoła Kampinosu.
Kilometrów to niemało, a ja przecież cienki Bolek
noga wcale nie podaje, skąd brać parę w tej niedoli?
Ani dźwięczny śpiew skowronka, ani wiosna w swym rozkwicie
Nie pomaga, jechać ciężko bardziej walka to o życie.
Kilometry ubywają tak powoli, w takim trudzie
Rowerzyści mnie mijają, a to przecież nie nadludzie.
Wreszcie postój pod kościołem, tam gdzie Frycek chrzest przyjmował
Już wiadomo, że nareszcie dojechałem do Brochowa.
Dobrze siedzieć na słoneczku, jeść, pić, nogi rozprostować
lecz do domu kawał drogi. Trzeba siły porachować,
by nie brakło ich, bo wiecie, to niecała jest połowa
mojej drogi wciąż dalekiej...Wiatr miał sprzyjać, tak liczyłem,
że do celu mnie dowieje, ale wiecie jak to bywa:
"porzućcie wszelka nadzieję".
To już Dante u wrót piekieł mądre te umieścił słowa
więc i u mnie się sprawdziły - wiatr swej siły pożałował.
A bez niego jazda słaba, walczyć trza z kilometrami,
żeby zdążyć, jak liczyłem na tę czwartą z minutami.
Żeby obiad zjeść sobotni o ludzkiej, jak trzeba porze
Żeby żonka nie czekała, a daleko wciąż, mój Boże!
Ale jazda, choć najdłuższa kiedyś skończyć się wszak musi
tak jak wena wierszoklety. Wiem to - dziś nie wróci.

Dałem susa do Ursusa © yurek55

Wybudujemy wieżę, wieżę, wieżę, wieżę © yurek55

Obiekt wodociągowy w Lesznie © yurek55

Parafia Zawady istnieje od 1377 - ten kościół ma tylko 120 lat © yurek55

Kaplica nagrobna w Zawadach © yurek55

Tablica z inskrypcją od żony © yurek55

Kościół w Brochowie © yurek55

Kościół za wodą © yurek55

Droga polna z kościołem obronnym w tle © yurek55

Jezu krzyżem obciążony zmiłuj się nad nami. Brochów © yurek55

Fotka z mostu na Kanale Łasica © yurek55

Wzmianka o Kromnej z 1065 roku upamiętniona kamieniem © yurek55

Pierwszy bociek mi uciekł © yurek55

Naprawdę tak się nazywa © yurek55

Nie ma kto wyjechać, ten co parkował już nie umie? Dziekanów © yurek55
Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/533588536/embed/a6f2e82f43a1243ceea566b5b5b8b16e034de361">
toaleta, szybkie jadło, rowerowo się ubrałem i poszedłem.
Piętro wyżej, tam na strychu, wiernie czeka mój Dar Losu
by mnie zawieźć dziś daleko - dookoła Kampinosu.
Kilometrów to niemało, a ja przecież cienki Bolek
noga wcale nie podaje, skąd brać parę w tej niedoli?
Ani dźwięczny śpiew skowronka, ani wiosna w swym rozkwicie
Nie pomaga, jechać ciężko bardziej walka to o życie.
Kilometry ubywają tak powoli, w takim trudzie
Rowerzyści mnie mijają, a to przecież nie nadludzie.
Wreszcie postój pod kościołem, tam gdzie Frycek chrzest przyjmował
Już wiadomo, że nareszcie dojechałem do Brochowa.
Dobrze siedzieć na słoneczku, jeść, pić, nogi rozprostować
lecz do domu kawał drogi. Trzeba siły porachować,
by nie brakło ich, bo wiecie, to niecała jest połowa
mojej drogi wciąż dalekiej...Wiatr miał sprzyjać, tak liczyłem,
że do celu mnie dowieje, ale wiecie jak to bywa:
"porzućcie wszelka nadzieję".
To już Dante u wrót piekieł mądre te umieścił słowa
więc i u mnie się sprawdziły - wiatr swej siły pożałował.
A bez niego jazda słaba, walczyć trza z kilometrami,
żeby zdążyć, jak liczyłem na tę czwartą z minutami.
Żeby obiad zjeść sobotni o ludzkiej, jak trzeba porze
Żeby żonka nie czekała, a daleko wciąż, mój Boże!
Ale jazda, choć najdłuższa kiedyś skończyć się wszak musi
tak jak wena wierszoklety. Wiem to - dziś nie wróci.

Dałem susa do Ursusa © yurek55

Wybudujemy wieżę, wieżę, wieżę, wieżę © yurek55

Obiekt wodociągowy w Lesznie © yurek55

Parafia Zawady istnieje od 1377 - ten kościół ma tylko 120 lat © yurek55

Kaplica nagrobna w Zawadach © yurek55

Tablica z inskrypcją od żony © yurek55

Kościół w Brochowie © yurek55

Kościół za wodą © yurek55

Droga polna z kościołem obronnym w tle © yurek55

Jezu krzyżem obciążony zmiłuj się nad nami. Brochów © yurek55

Fotka z mostu na Kanale Łasica © yurek55

Wzmianka o Kromnej z 1065 roku upamiętniona kamieniem © yurek55

Pierwszy bociek mi uciekł © yurek55

Naprawdę tak się nazywa © yurek55

Nie ma kto wyjechać, ten co parkował już nie umie? Dziekanów © yurek55
Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/533588536/embed/a6f2e82f43a1243ceea566b5b5b8b16e034de361">
- DST 139.00km
- Czas 07:17
- VAVG 19.08km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 kwietnia 2016
Kategoria <50
Wieczorna pętelka miejska
Premią za jazdę pod wiatr, jest jazda z wiatrem.
- DST 24.00km
- Czas 01:13
- VAVG 19.73km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze